My Little Pony a Historia Kultury - część druga


MY LITTLE PONY A HISTORIA KULTURY

CZĘŚĆ 2

W poprzednim odcinku omówiliśmy pochodzenie trójpodziału ras i ich atrybutów, a także powiedzieliśmy sobie kilka słów o alicornach. Teraz opowiem o filmach noir, komunizmie i Discordzie, ale wróćmy jeszcze na chwilę do alicornów.

Luna i Celestia to typowy konflikt braterski o władzę. Przykłady z naszej historii czy kultury można mnożyć: Seth i Ozyrys, Remus i Romulus, Thor i Loki (choć tutaj to o co nieco innego chodziło). A także Zbigniew i Bolesław Krzywousty. Starszy brat otrzymuje albo lepszą dziedzinę, albo wręcz cały tort i młodszy z zazdrości postanawia dokonać przewrotu. Tutaj można wygnać, zabić lub po prostu pozbawić władzy konkurenta.
Oczywiście w warunkach My Little Pony nikt nie ginie, a wszyscy sobie wybaczają.

Jakbyśmy chcieli całą kulturą ludzką sprowadzić do jakiś najprostszych punktów, to wtedy możemy ją skompresować do symboli słońca i księżyca. Słońce to symbol ognisty, męski, kojarzący się z męska siłą, agresją i pewnym niebezpieczeństwem, jakie niesie ze sobą wojownik. Może być opiekuńczy, ale i nieść śmierć. Zupełnie jak ogień. Natomiast kobiety ze swoją tajemniczością i łagodniejszym charakterem to księżyc lub woda. To zestawienie było bardzo ważne również w kulturze chrześcijańskiej, gdzie na ikonach Chrystusa przedstawiano w towarzystwie słońca, a Matkę Boską z księżycem.
Gannet z krakowskiego fandomu zauważył nawet, że Luna wygląda bardziej kobieco. Celestia jest smukła, wysoka, jakby stworzona do walki. Luna ma krąglejsze, bardziej kobiece kształty i proporcjonalnie większe oczy w stosunku do reszty ciała.
Twórcy ustalając wątek Luny na potrzeby I sezonu posłużyli się jeszcze jedną ciekawostką kulturową. Na okres banicji Nightmare Moon na powierzchni księżyca było widać układ kraterów, który tworzył profil rogatej klaczy. To najprawdopodobniej nawiązanie do podobnego odczucia, jakie mają ludzie obserwując nasz księżyc w pełni. Tam również dostrzega się twarz, co jest efektem złudzenia optycznego, a więc pareidolii, które nakazuje nam doszukiwać się twarzy i sylwetek humanoidalnych w tworach natury.


Ale skąd w ogóle wziął się termin „pony”? Od celtyckiej bogini Epony, która była boginią koni i przedstawiano ją jako kobietę jadącą na koniu lub jako klacz. W Europie istnieją bodajże trzy języki urzędowe, w których to zwierzę jest nazwane inaczej niż „pony”. To polski („kucyk”, od „kusy” – „krótki”), albański i islandzki.

A skąd wzięły się znaczki u kucyków?
Jedną z podstawowych metod oznakowania przynależności zwierząt do właściciela było wypalanie na boku znaku, który jednoznacznie wskazywał, do kogo należy dana krowa czy koń. Ten nieco makabryczny zabieg zyskał w serialu dużo milszą formę. Jakby nie patrzeć, cutie marki też znakują kucyka, dodając mu istotny element tożsamości.

Wróćmy teraz do pegazów.
Pegazy w MLP są herosami, jakby wyjętymi z mitologii greckiej, więc nic dziwnego, że ich oręż i architektura kojarzy się z klimatami hellenistycznymi. Są szybkie, brawurowe, silne i wojownicze. Przede wszystkim posiadają pełen wachlarz fizycznych atutów.
I w naszej kulturze największą czcią otaczano zawsze wojowników, a teraz sportowców. Owszem, monarchów i artystów też, ale jednak piłkarze to jest powszechny zachwyt, a kibicowanie lokalnej drużynie to „patriotyczny obowiązek”. Literatura też przede wszystkim rozpływa się nad wojownikami, pogromcami smoków i rycerzami (Kmicic lub Zbyszko z Bogdańca – bożyszcze nastolatek XIX wieku. Dziś kimś takim jest Wiedźmin i Aragorn). A żołnierze? Kto spośród nich zbiera najwięcej oklasków? Piloci w swych latających maszynach. Nawet u nas to dywizjon 303 jest numerem jeden polskich debeściaków, podczas gdy zarówno ORP Sokół czy 1. Dywizja Pancerna jak już są znane, to ustawiane w drugiej lidze. A szkoda.
Kto jest przede wszystkim celebrytami w Equestrii? Wonderboltsi, Rainbow Dash i Daring Do. Gdzieś tam jest ten Star Swirl Brodaty, który jednak tak naprawdę interesuję kujonkę pokroju Twilight, a inni trochę się z tego śmieją.




Skoro już jesteśmy przy ogólnych koncepcjach, to pochylmy się nad grubszymi wątkami odcinków, niekoniecznie prehistorycznych.



Filmy noir. Pamiętacie odcinek Rarity Investigates/Detektyw Rarity? Miał on specyficzną formę. Po pierwsze, Rarity wielokrotnie mówiła do siebie i prowadziła samodzielnie narrację, obraz robił się czarno-biały i jakby stylizowany na starą taśmę filmową. Mieliśmy też do czynienia z lekką, kryminalną przygodą.
To pięknie zrealizowany film noir. Czym jest taka stylizacja? Noir to nurt w sztuce filmowej, który narodził się w czarno-białym kinie amerykańskim lat ’40. Pierwszym przykładem był Sokół Maltański, w którym detektyw Sam Spade rozwiązywał zagadkę kryminalną, w której zabito jego partnera.
Nie wiem, czy  zauważyliście, ale Rarity upodobniła się do bohaterki swych książek o imieniu „Shadow Spade”. Przypadek?
Filmy noir były utrzymane w stylizacji dużych kontrastów kolorów z bardzo istotnym, mocnym operowaniem cieniem. Miały ciężki, melancholijny klimat, zawierały sporo scen refleksji, w których bohater patrzył na deszcz i zastanawiał się nad swoimi działaniami. Pojawiało się dużo niedopowiedzeń, które miał samodzielnie uzupełnić sobie widz. Przez co to było bardzo inteligentne kino, choć sensacyjne. No i najważniejsze: ukazane światy nie miały być proste jak w popkulturze, a bohaterowie monochromatyczni. Świat noir cechowała paleta pełna odcieni szarości, co w swoim czasie okazało dość rewolucyjne.
Polskim przykładem takiego kina jest Stawka Większa niż Życie, gdzie realia z detektywistycznych zmieniały się na wojnę wywiadów, co w sumie jest bardzo podobne. Zauważcie jednak, jak dużą rolę w Hansie Klossie gra osobowość bohatera, niedopowiedzenia, cień i muzyka.



Kolejna sprawa to odcinek The Cutie Map/Znaczkowa Mapa, gdzie mamy komunizm. Na pewno komunizm, a nie sektę, lub inną dyktaturę? Na przykład nazizm?

Komunizm jako utopijna ideologia ma bardzo wiele wersji i należy też odróżnić wszelkie komunizmy realne, a więc istniejące w poszczególnych państwach i okresach, a tymi, do których dążyli przywódcy, myśliciele i wojskowi. To jak zwykle zbyt szeroka sprawa jak na ten krótki artykuł, więc to co powiem, to ogromny skrót. Wybaczcie mi wszyscy, którzy bardzo interesujecie się tematem i wiecie, że to uproszczenie jest aż tak dalekie.
Komunizm to kilka istotnych elementów. Pierwszym jest brak własności prywatnej, powszechność dóbr i dostępu do nich. Zatem równość majątkowa. Druga to powszechna równość prawna, społeczna i wszelka inna, lecz pod przewodnictwem partii i jej organów. Dowcipów na ten temat nie brakuje.
To moim zdaniem idealnie pasuje „do wioski równości”. Wszyscy są równi aż do przesady. Absolutnie nie mogą się wyróżniać niczym, zatem nawet fryzury noszą identyczne! Co więcej, ich równość jest posunięta do granic absurdu, jak w Korei Północnej. Każdy ma być równy i równie nijaki w tej równości, nie ma prawa być lepszym od innych.

Po drugie, kwestie własności prywatnej nie jest specjalnie poruszona, ale za to wiemy, że cała społeczność buduje domki nowym członkom. Co więcej, taka zamknięta grupa nie potrzebowałaby żadnego środka płatniczego, więc de facto dobra mogą być wspólne. Właśnie jedynie mikrospołeczności mają realną szansę egzystencji np. prawdziwie anarchistycznej czy komunistycznej, co próbowały wprowadzać np. komuny hippisowskie.



To na pewno wbrew wszelkim dyktaturom bananowych republik lub nazizmu. Tam nikt nikomu nie obiecywał równości, a wręcz odwrotnie: istniała kasta nadzorców, która z góry była lepsza od reszty i miała więcej praw. W nazizmie to wręcz osiągnęło postać bardzo konkretnej klasyfikacji ludzi na lepszych i gorszych, untermenschen i übermenschen. Oczywiście ulegało to modyfikacjom wraz z rozwojem sytuacji geopolitycznej Niemiec, stąd np. Volkslista.
I jest też ostatnia kwestia: wybitna jednostka stojąca na czele tej grupy. Niby równa, ale równiejsza. To przecież wykapany komunizm stalinowski, a de facto w sumie każdy, w którym pojawiał się charyzmatyczny lider. Starlight Glimmer bardzo udaje równość, ale i tak wszyscy ją traktują jako autorytet. Nie jest guru jakiejś sekty, gdyż nie widać tutaj elementu kultu.
Ona tak naprawdę po prostu rządzi i kiedy inne kucyki chodzą w kółko, to patrzy z boku i obserwuje, czy chodzą właściwie.



No i jeszcze jedna ważna kwestia: powszechna szczęśliwość i uśmiechy. To komunizm był wyjątkowy, bo gwarantował wszystkim szczęście, a ZSRR nazywano „krajem powszechnej szczęśliwości”. Inne systemy tego nie zapewniały, a wręcz nazizm zakładał, że trzeba sobie wywalczyć, nawet siła, własne szczęśliwe miejsce. Dla nieudolnych ludzi nie ma miejsca przy stole, tak samo jak dla ludzi gorszych ras.



Jak dla mnie to odcinek z dedykacją dla Europy Wschodniej.
Kilka ciekawostek, na które warto zwrócić uwagę: władza Starligth Glimmer upadła nie z powodu tego, że kucyki chciały wolności. One zostały przez nią oszukane, przez co straciły zaufanie do swojej władzy. Podobnie jak w Polsce, gdzie jednym z istotnych czynników burzących lud było oszukiwanie społeczeństwa prze partię, która cieszyła się przywilejami społecznymi i nie potrafiła uratować walącej się ekonomii. Zapewniała, że Polska rośnie w siłę, mamy tylko „przejściowe trudności”, a potem nadchodziły podwyżki cen i kartki. A jak wiadomo, głód i podwyżki cen to iskra zapalna wielu rewolucji.
Kwestia wolności interesuje przede wszystkim idealistów i intelektualistów. Reszcie często nie przeszkadza, ze jest trochę niesympatycznie, ale wszyscy mają co jeść (póki faktycznie mają).  Tutaj Starlight bardzo celnie powiedziała, że owszem, oszukała ich, ale byli szczęśliwi. I prawda, byli.



W odcinku widać też tę nieporadną opozycję, która fascynuje się „przybyszami z Zachodu”. Przypomniały mi się wszystkie opowieści rodziców, którzy dziwili się np. Szwedom czy Anglikom zwiedzającym PRL, że „są tacy kolorowi” (w sensie, że mają ładne, kolorowe ciuchy). To pasuje, Mane 6 wyglądało na pewno ekstrawagancko wobec powszechnej szarości Miasteczka Równości. Szarość to jeszcze jeden z symboli PRLu i innych podobnych systemów. Warto przeczytać Wrońca Jacka Dukaja.



Mamy nawet aparat inwigilacji, czyli podsłuchującego Double Diamonda.





Wróćmy może do kwestii związanych z tą nieco starszą historią kultury.
Discord to Pan Chaosu. Ale tylko w kucykach, gdyż moim zdaniem nasi przodkowie nie dostrzegliby w nim zagrożenia, jakim był dla nich chaos.
Otóż z chaosu wyłonił się świat. Chaos jest niczym, to dosłowna nicość, absolutne zniszczenie, brak jakiegokolwiek porządku czy przestrzeni życiowej. To dopiero z niego wyłaniają się bogowie, którzy tworzą uniwersum, w którym później mogą egzystować ludzie.
Różne potwory, jak wąż Apopis czy wilk Fenrir chcą zniszczyć świat poprzez np. zjedzenie słońca. To nie przewróci świata do góry nogami, a go unicestwi, gdyż przestanie być zdatny do życia. Bogowie Chaosu z Warhammera również nie stawiali na przemodelowanie świata, a  chodziło o jak największe zniszczenia. Tak samo działał Sauron czy Moagim Bez Twarzy.
Discord moim zdaniem zachowuje się jak Trickster, oszust. Postać, która poprzez różne psoty ma wprowadzać element humorystyczny do nudnego, poważnego panteonu i zmuszać tych wielkich bogów  do spontanicznych zachowań, a także ich upokarzać. To jak Loki (choć jego postać z czasem też ewoluowała w kierunku bóstwa związanego ze zniszczeniem).
No i oszust/psotnik funkcjonował w kulturze też po to, aby było na kogo zwalić swoje życiowe niepowodzenia i trudności.


Ok, na dziś kończymy. W następnych odcinkach będzie bestiariusz Equestrii!

Komentarze

  1. Nigdy nie zastanawiałam się nad związkiem między MLP a Historią Kultury, dlatego z zaciekawieniem przeczytałam ten wywód. Jest ciekawy, ale wydaje mi się, że jak się wnika głębiej w serial, to każdą rzecz można odnieść do kultury. Odniosę się tu do spostrzeżenia, że Luna jest kobieca. Mi się wydaje, że po prostu jeszcze nie urosła tak bardzo, to tak jakby porównać starszego i młodszego człowieka. No ale to kwestia poglądów, ja nie wnikam.

    + za Lokiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że każdą rzecz mozna odnieśc do kultury, bo serial jest elementem kultury :) A ta kultura jest tak przepełniona decyliardami wątków, że któryś na pewno będzie podobny.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy artykuł, przyjemnie się czytało.
    Mam tylko jedną uwagę - wypalanie dalej jest stosowane w przypadku niektórych ras koni, np. hanowerskiej. Przy czym parę lat temu został wprowadzony obowiązek chipowania źrebaków, więc może inne metody oznaczania zostaną wyparte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nie wiedziałem. Myślałem, że skoro w Europie kolczykuje się bydło, to koniom też za bardzo nie robi się krzywdy.

      Usuń
    2. Jeździectwo bardzo trzyma się tradycji, może stąd ciągłe stosowanie tej metody.

      Usuń
    3. I dobrze, że wypalanie piętna, zaczęli wycofywać. To mało Humanitarne :( Ale jestem ciekaw, kiedy plastikowe dowody osobiste u ludzi, zastąpi czipowanie noworodków w szpitalach :) Człowiek Demolka coraz bliżej?

      Usuń
  3. Mega podoba mi się przyrównanie słońca do męskości i władzy oraz księżyca do łagodności :D Pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przy Discordzie mogłeś wspomnieć nieco o Eris i Discordii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że kolejna część się pojawiła. Przeczytane i czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mała wyprawa po Google Translate zasugerowała jeszcze następujące europejskie języki urzędowe: luksemburski (Luksemburg), walijski (Walia), turecki (Turcja, która choć w mniejszej części, nadal jednak jest w Europie), łacina (Watykan) oraz irlandzki (Irlandia, a nawet i Unia Europejska). Nie jestem w stanie zweryfikować wszystkiego naprawdę, choć to jednak faktycznie nie aż tak dużo pod względem procentowym.

    OdpowiedzUsuń
  7. Może wyszła jakaś aktualizacja słownika czy coś takiego, gdyż jak sprawdzałem rok temu, to nie znalazłem aż tylu języków. Walijski i łącina nie są językami urzędowymi, tzn. walijski jest regionalnym, jak u nas kaszubski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według informacji dostępnych na Wikipedii łacina jest (obok włoskiego) językiem urzędowym Watykanu. Jeśli masz lepsze źródło, które twierdziłoby inaczej, to chętnie zobaczę.

      Język regionalny może być jednocześnie urzędowym (czyli możliwym do używania w urzędach) na odpowiednich obszarach. Kaszubski jest dobrym przykładem. Poza tym księstwo Walii jednak ma pewną autonomię.

      Usuń
  8. Świetne artykuły :3 Autor ma wiedzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurczę, uwielbiam autora. Nie mam pojęcia jak bardzo lamerskie to jest, ale uwielbiam takie podejście do kuców.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty