My Little Pony a Historia Kultury - część trzecia




MY LITTLE PONY A HISTORIA KULTURY

CZĘŚĆ 3

Bestiariusz Equestrii 1



Dawno nie pisałem, czego główną przyczyną była praca, MEC, a potem spiętrzone na wskutek opóźnień inne obowiązki. Bardzo mi przykro, że musieliście tyle czekać, lecz chyba objętość poniższego tekstu zrekompensuje moją absencję.
W tej części artykułu omówię różne istoty, które napotykamy w serialu. Przygotujcie się na dość długą opowieść, gdyż twórcy wypełnili serial bardzo zróżnicowanymi stworzeniami.

Tradycyjnie przypomnę, że nie twierdzę, że posiadam monopol na prawdę, więc niektóre moje wnioski mogą być zbyt daleko wysunięte lub po prostu błędne. Równocześnie wiele kwestii dotyczy niezbyt skonkretyzowanych kwestii kulturowych, więc nie ma jedynej słusznej interpretacji i w zależności od kąta widzenia można dostrzec bardzo różne rzeczy.








AHUIZOTL
Tym mianem określano jednego potwora z mitologii azteckiej. Przypominał psa, żył w lesie i polował na ludzi. Ponoć smakował się w ludzkich zębach. Od siebie dodam, że przypomina to edukacyjne opowieści o naszych stworach z lasu (jak licho), które miały nie tylko wytłumaczyć, czemu ludzie czasami znikają w głuszy, ale przede wszystkim przestrzec dzieci przed zapuszczaniem się do niebezpiecznych miejsc.
Ahuizotl posiadał na końcu ogona ludzką dłoń, czemu zawdzięczał ogromną zręczność i stanowił poważne zagrożenie. To zostało ukazane w serialu, choć tam ta ręka nieco przypomina kończynę kreskówkowego pawiana.
Ponieważ to potwór z mitologii azteckiej, to już wiecie, czemu do jego dubbingowania zatrudniono aktora z latynoskim akcentem.

www.theoi.com
Odysesz przywiązany do masztu wysłuchuje pięknego śpiewu syren. Wcześniej kazał załodze okrętu zatkać uszy, aby nie została zaczarowana.

SYRENY
Każdy wie, że w kucykach przemycana jest ogromna ilość treści dla dorosłych. Jedną z nich jest największy erotyczny podtekst, jaki chyba widziała jakakolwiek kreskówka z logiem Hasbro.
Syreny zaliczają się grupy stworzeń kusicielskich, erotycznych i wiodących młodych mężczyzn ku zgubie. Poszczególne kultury miały swoje odpowiedniki, jak nimfy wodne czy boginki, lecz Grecy wpadli na taki pomysł: piękne kobiety o rybach ogonach lub ptakopodobne swoim śpiewem będą przyzywać marynarzy, którzy dążąc do spotkania wpadną statkami na skały i zginą. To mogła być też kolejna opowieść z serii upomnień dawanych przez żonę, aby taki marynarz nie szlajał się z przygodnie poznanymi nieznajomymi damami.
Syreny w serialu oprócz wyuzdanego wyglądu też czarują głosem, a ich choreografia jest bardzo zmysłowa. Od syren greckich, przez Lorelei, po słowiańską Panią Jeziora chodziło o erotyczną obietnicę pieszczot i innych przygód zmysłowych, co ostatecznie miało skończyć się poważnymi kłopotami dla naiwnego młodzieńca.

www.wikipedia.org
Egipski feniks Benu.


FENIKS
Feniks zalicza się do stworzeń, które choć posiadają swoje odpowiedniki w różnych kulturach i określa je się wspólną nazwą (gdyż posiadają istotny, wspólny mianownik), to na pierwszy rzut oka kategorycznie różnią się od siebie.
W mitologii greckiej co 500 (lub 1461) ten ptak spalał się we własnych płomieniach i odradzał z popiołów, co podpatrzyło chrześcijaństwo. Motyw na pewno wszyscy znacie, chociażby z Harrego Pottera.
Grecy ściągnęli Feniksa z Egiptu, gdzie posiadał wygląd czapli i nazywał się Benu. Czczono go w Heliopolis i uznawano za duszę boga Re. Wiązano go z mitem o stworzeniu świata, gdzie feniks swoim krzykiem przerwał ciszę, wypełniając świat dźwiękiem. Co więcej, identyfikowano go też z odrodzeniem po śmierci, a stąd była prosta droga do feniksa greckiego i chrześcijaństwa.

www.aquagalaxy.deviantart.com

TANTABUS
Jego imię pochodzi od łacińskiego słowa „Tantibus” oznaczającego koszmar.  Dzisiaj ten kreacjonistyczny motyw ożywania koszmarów sennych i osobistych strachów jest bardzo popularny w horrorach, a nawiązują do niego nawet dementorzy z Harrego Pottera. To pewien truizm, ale i tak go powiem: świat snów był dla ludzi od zawsze poważną, alternatywną rzeczywistością, która przeplatała się ze światem realnym. Dlatego nic dziwnego, że opiekę nad tym dominium sprawuje sama władczyni Equestrii.
Ciekawostka: istnieje lekarstwo „Antabus”, przyjmowane pod postacią tabletek. Chroni przed alkoholizmem w taki sposób, że przy równoczesnym zażywaniu Antabusu i alkoholu odczuwa się potworne nudności i inne negatywne efekty, które mają psychicznie odstraszyć i zniechęcić do picia. Innymi słowy, Antabus zamienia życie alkoholika w koszmar.

SMOKI
Nie trzeba nikogo przekonywać, że to podstawowy potwór z dowolnego systemu fantasy. Jeśli myślimy o smoku z przeszłości, to zapomnijmy o dumnych i epickich stworach podobnych do Smauga, Sapphire lub Norbercie.
W średniowieczu smok był symbolem grzechu, który mógł skalać nawet najszlachetniejsze istoty, takiej jak nadobne białogłowy, szczególnie dziewice. Obronić je mógł jedynie pełen rycerskich cnót wojownik. To była widowiskowa alegoria moralizatorska ukazująca walkę prawości z grzechem i jednoznacznie wskazująca, która strona powinna zwyciężyć.
Ówczesny smok nie przypominał majestatycznej istoty znanej z deviantarta. Była to hybryda, chimera najbardziej plugawych dla człowieka stworzeń: ciało i łapy gada, język węża, skrzydła nietoperza, a do tego ogień piekielny. Tylko pająka brakuje. Dopiero z czasem w smokach dostrzeżono duszę, ale to dopiero przyniosły romantyzm i popkultura. Identyczna sprawa miała się z wampirami, ale nie uprzedzajmy faktów.
Być może chrześcijańska nienawiść do smoków częściowo bazowała na zasadzie odwracania elementów kultury pogańskiej. To, co dla pogan było dobre i magiczne równocześnie, kościół musiał zanegować. Smoki celtyckie były potężnymi istotami mającymi wspierać władcę. Pełne imię króla Artura to właśnie Arthur Pendragon, gdyż władca wywodził się z pogańskiego rodu i być może był potomkiem Celtów. Ta kwestia została świetnie opisana w Mgłach Avalonu Marion Zimmer Bradley. Smok do dzisiaj jest na fladze Walii.
Słowianie z kolei wierzyli w istnienie Żmija, a więc coś smokopodobnego, co z jednej strony było istota niszczycielską i gromowładną, ale z drugiej posiadało istotną rolę strażnika świętych miejsc i wód. Smaug też pilnował wielkiego skarbu, prawda?
No i dochodzi też smok azjatycki, a więc symbol władzy cesarskiej i szcześcia.

Rainbow Dash jako jedyna nie ma pędzelkowatych uszu, lecz jej wrzecionowate źrenice są oszustwem.

WAMPIRY
Czy batponies istnieją? Czy są wampirami? Na to pytanie ciężko opowiedzieć, bo o ile w komiksie batponiacze pojawiają się całkiem często, o tyle w serialu widzieliśmy je ledwie dwukrotnie i to w bardzo unikatowych okolicznościach, z czego jedna wręcz nie do końca istniała. Gwardzistów z zaprzęgu Luny z kolei podejrzewano o przebrania, co niejako potwierdziła Rainbow Dash na dworze Nightmare Moon. Kiedy zdjęła hełm, to straciła wrzecionowate źrenice. Jednak Kora Kosicka na MECu w lipcu 2016 roku powiedziała, że batponies istnieją. I faktycznie, Rainbow ma inne uszy od reszty jej gwardzistów.
Czy batponies to wampiry? Chyba nie, ponieważ nie mają długich kłów, będących prezentem od fandomu. Zatem, czemu ich nigdzie nie ma?
Wampirem i to owocowym jest Flutterbat. Ogólnie wampir (wąpierz, upiór, upir, strzygoń) jest ponoć słowiańskim wynalazkiem, ale tak jak boginka, smok czy krasnolud (karzeł) pojawia się w tak wielu kulturach, że nie byłbym tego pewny. Jest to powstały z grobu trup, który prześladuje lokalną społeczność zabijając ludzi, przeklinając i wysysając krew, aby stworzyć następnego wampira. Pokonać go można na wiele różnych sposób, nie tylko medialnie rozpropagowanym kołkiem w sercu. Także ogniem, świętym przedmiotem, ale też doraźnymi sposobami: poprzez obcięcie głowy śpiącemu w trumnie trupowi czy rozsypaniem na mogile garści maku. Trup wstając będzie musiał przeliczyć wszystkie ziarenka i tak spędzi noc aż do świtu, kiedy zabije go światło słoneczne. Innym sposobem było odwrócenie ciała twarzą do dołu, aby nie mógł wyjść. To akurat musiało być bardzo naiwne… skoro jest w stanie przeniknąć przez trumnę i ziemię przodem, to tyłem chyba też potrafiłby.
Osobnym zagadnieniem było rozpoznanie, który grób na cmentarzu jest siedliskiem upiora. Teoretycznie sposób, w jaki ktoś zginął lub kim był za życia był poważną podpowiedzią, lecz każda wioska posiadała tak szeroki wybór czynników sprzyjających wampiryzmowi, że właściwie każdy się łapał w myśl zasady „pokażcie mi człowieka, a ja znajdę na niego paragraf”. Dlatego stosowano różne zabiegi magiczne, jak przepędzanie po cmentarzu czarnego konia. Jeśli nie chciał przejść obok któregoś grobu, była to jasna wskazówka, gdzie należy kołkować.
Mogły istnieć też wampiry łudząco przypominające normalnych, żywych ludzi. W celu rozpoznania takich nasi przodkowie stosowali inny fortel. Jeśli żona idąca za mężem dokładnie stawiała stopy na jego śladach i on po dziewięciu krokach nie zorientował się, że ona dziwnie się zachowuje, to znaczyło niechybnie, że stał się wampirem.
Wampiry nie posiadały duszy (były już martwe) i nie odbijały się z tego powodu w zwierciadłach, do czego znajduje się fajne nawiązanie w serialu. Flutterbat ma wciąż duszę (nie umarła przecież), więc widzi samą siebie w lustrze, ale nie może znieść własnego wyglądu… i w niego uwierzyć.


PATYKOWILKI I ZOMBIE
Zombie w dzisiejszych czasach dzielą się na rodzaje: ożywione trupy i opętanych przez jakąś chorobę ludzi. Ta druga kategoria wciąż znajduje się na topie popkulturowego szału, co być może wynika z szokującej konwencji. Wszak w ożywianie zmarłych dziś nikt nie uwierzy, ale w to, że nagle ludzie przez jakiegoś wirusa zamieniają się w bezmyślnych drapieżców brzmi całkiem realnie i wiele osób traktuje zagrożenie poważnie. Co więcej, idealnie wpasowuje się w ukochany przez Amerykanów apokaliptyczną, katastroficzną koncepcję, gdzie korporacyjna, uporządkowana cywilizacja upada i przeistacza się w dżunglę.
Wróćmy może do starszych zombiaków, a więc ożywionych martwych. Nekromancja istnieje w wierzeniach od zawsze, ale nie zawsze kojarzyła się negatywnie. W religiach śródziemnomorskich dopatrywano się w niej powszechnego motywu zmartwychwstania po śmierci w celu dostania się do raju. Od Egiptu, po wczesne chrześcijaństwo, choć tam był to etap przejściowy dla wybranych (jak Łazarz). Jednak chodzi mi o to, że dawni chrześcijanie raczej nie widzieliby w ożywianiu zmarłych nic złego i nie uznaliby, że np. przeistoczą się w ghule lub wampiry.
Ten motyw rozpowszechnił się w popkulturze dzięki powszechnie znanemu filmowi „Noc Żywych Trupów” z 1968 roku. Potem poszło już górki i dziś zombiaki szwendają się wszędzie.

www.wikipedia.org
Grenlandzki tupilak.

Zombie mógł być też ożywionym przedmiotem. Szamani syberyjscy konstruowali z kości i innych śmieci tupilaka, a więc sługę, który mógł zostać wysłany z jakąś misją, np., podsłuchania rozmowy lub zabicia kogoś. Tupilak na Grenlandii był rzeźbiony z kłów morsów i wrzucało go się do wody, aby tam czatował na ludzi, aby ich zabić. Jednak wiązało się to z ryzykiem, gdyż tupilaka mógł do właściciela odesłać szaman o większej mocy. Na tej samej zasadzie działały zombie przyzywane przez mambo, szamanów voodoo, choć te były prawdziwymi żywimy trupami. W Afryce wierzą, że ożywione ciała opętały duchy śmierci. Żydzi z kolei konstruowali golema z gliny.
Do szamańskiego zombiego podobne są patykowilki, które są potworami składającymi się z gałęzi i ożywionymi jakąś magią.
Skoro już mówimy tyle o nieumarłych, to warto jeszcze raz przypomnieć, że w świecie kucyków póki co nie stwierdziliśmy nekromancji, a Twilight otwarcie zaprzecza istnieniu duchów. Wierzą w nie tylko zabobonne kucyki. Natomiast jedyne zombie były nie do końca prawdziwe i zdecydowanie wzorowane je na zombie apokalipsowych zarażonych.





BOREASZ
Tutaj krótko: Boreasz był greckim bogiem północnego wiatru, zimnego, silnego i niszczycielskiego. Nic dziwnego, że gryfy akurat jego wzięły za patrona swego pucharu, skoro to kojarzy się z epicką przygodą i walką.
Ciekawostka, o której nie każdy pamięta: druga część przygód Daring Do to „Daring Do i Puchar Gryfów”.



POTWORY Z LOVECRAFTA
H. P. Lovecraft żyjący w latach 1890-1937 jest uznawany za jednego z ojców współczesnego horroru i twórcę bardzo istotnej gałęzi popkultury. To dzięki niemu mamy Cthulhu, Azatotha, Nyarlathotepa i mnóstwo gier komputerowych. Lovecraft w swoich powieściach i opowiadaniach tworzył przerażające, przytłaczające światy i istoty, które jednak nigdy nie były dokładnie opisane, co tym mocniej pobudzało wyobraźnię fanów. Dagon, istoty z Ib i inni mieszkańcy głębin też nie zostali ukazani wyczerpująco, ale lovecraftowski fandom wytworzył pewne schematy, które obowiązują także poza nim i kiedy myślimy o Cthulhu, to widzimy dość konkretny wizerunek. Dlatego mogę uznać, że przebranie Harrego z odcinka Scaremaster/Noc koszmarów jest inspirowane Lovecraftem.

TCHÓRZLIWY LEW
Tutaj zaznaczę, że absolutnie w serialu nie dostrzegam poważnej sugestii, że to ten konkretny lew. Cały poniższy akapit jest moim domysłem.
Przebranie Applejack z odcinka Scaremaster/Noc koszmarów bardzo kojarzyło mi się z tchórzliwym lwem z „Czarnoksiężnika z Krainy Oz” autorstwa L. F. Bauma z 1900 roku. To powieść amerykańska i podstawą kanonu ichniej literatury dziecięcej, więc sądzę, że dzieci amerykańskie bez trudu by rozpoznały tego lwa.

www.wikipedia.org
Cipactli z mitologii azteckiej.

CIPACTLI
Nie zastanawiało Was, czemu krokodyl z odcinka Stranger than fanfiction jest taki dziwny? Bo to nie jest taki zwykły krokodyl, a kolejny potwór z mitologii azteckiej. Cipactli był krokodylo-rybo-ropuchą z ogromną paszczą i nienasyconym apetytem. Żył w morzu, a z jego ciała stworzono ziemię.

PODMIENIEC
Wydaje mi się, że połączenie mitologicznego potwora sobowtóra z owadami to pomysł twórców MLP, gdyż owy sobowtór to ktoś zupełnie innego sortu. Otóż niektórzy ludzie miewali w życiu wrażenie, że widzą lub wręcz spotykają samego siebie. Taki przypadek bywał różnie interpretowany, jako dobra wróżba lub zła, a Skandynawowie wręcz wierzyli w istnienie duchowego bliźniaka, który o ułamek chwili wyprzedza wszystkie nasze poczynania. Na pewno zawsze to bardzo niepokoiło, gdyż takie sytuacje nie były codziennością, a także kogo można się w życiu bać bardziej, jak samego siebie? Zatem kogoś, kto zna doskonale nasze silne, ale przede wszystkim słabe strony i lęki? Tutaj mini ciekawostka: Sobowtór to najgroźniejszy przeciwnik w grach z serii Talisman/Magia i Miecz, gdyż zawsze jest nam równy i pokonać go można jedynie szczęśliwym rzutem kostką.
Motyw zmiennokształtnej istoty podszywającej się pod inne jest obecny właściwie wszędzie, gdyż to idealnie dramatyczny motyw. Wprowadza niepewność, wzajemne podejrzenia i możliwość doskonałej infiltracji. Od eliksiru wielosokowego w Harrym Potterze, przez Supernaturals, aż po mimika w Wiedźminie. Nawet nasz najbliższy przyjaciel może okazać się szpiegiem, więc w różnych historiach szukano bardzo ciekawych sposobów na odróżnianie oszustów od prawdziwych postaci. W serialu jest to urocza rymowanka z dzieciństwa Twilight.
Angielskie słowo „changeling” oznacza „odmieńca”, ale też „podmieńca”, a więc dziecko podrzucone zamiast innego. I to nie tylko w szpitalu, ale także przez wróżki, co ma swoje miejsce w mitologii celtyckiej i nordyckiej. Są o tym fanfiki kucykowe, gdzie changelingi są podrzucane kucykom i karmią się ich miłością.
Jest też taka piosenka The Doors, opowiadająca o facecie, który żyje z dnia na dzień i bez przerwy zmienia. Nie ma w nic stałego, tak jak niestałe, nieregularna jest jego egzystencja.

BARBARZYŃCY
W kucach występują pod postacią Jaków z Yakyakistanu. Są wielcy, zarośnięci, mają rogi (na wzór hełmów z rogami), łatwo wpadają w złość i niszczycielski szał. Równocześnie są oczarowani zdobyczami wyższej cywilizacji jak muzyka, lecz równocześnie nie okazują temu żadnego szacunku. Te wszystkie cechy doskonale wpasowują się w stereotypowe wyobrażenie popkulturowe o niszczycielskich wikingach/Mongołach/Kimmerach lub innych hordach ze wschodu. Ten kanon został bardzo bezpośrednio przeszczepiony od starożytnych Greków i Rzymian, którzy również przypisywali barbarzyńcom podobne przymioty. Co więcej, za barbarzyńców uważali każdego, kto nie należał do ich nacji. To śmierdzi trochę nazistowskim podziałem na nadludzi i podludzi, co nie? Nic się nie zmieniło.
Samo słowo „barbarzyńca” jest lekceważącym określeniem stosowanym przez Greków i udającym popularne i dziś „bla bla bla”, co ma oddać bełkotliwą, niezrozumiałą lub nudną mowę. Ponieważ barbarzyńcy mówili w innych językach niż Grecy, to z helleńskiego punktu widzenia nie mówili po ludzku i bełkotali. My tak samo potraktowaliśmy Niemców (Niemcy – Niemi – Nie mówią zrozumiale).
Przeciętny Grek lub Rzymianin ubierał się i strzygł według mody i kanonu, który uważano za elegancki i stylowy. Barbarzyńców natomiast przedstawiano jako całkowite przeciwieństwo tego kanonu. Jeśli Rzymianin gładko się golił, to barbarzyńca miał długą, niechlujną brodę. To akurat nie mijało się z prawdą, bo wśród Galów i Germanów zarost był popularny.
Równocześnie dało się zauważyć rosnącą wraz z czasem fascynację barbarzyńcami, tak jak my pasjonujemy się wikingami. Brody zaczęły przenikać do Rzymu i cesarz Kommodus kazał się rzeźbić właśnie z brodą.

PEGAZY I JEDNOROŻCE
Cudowny koń z mitologii greckiej, który wyskoczył z szyi Meduzy po obcięciu jej głowy przez Perseusza. Był szybki jak wiatr (zatem Rainbow Dash i reszta Wonderboltsów ma mitologiczne uzasadnienie). Dosiadał go heros Bellerofont. Razem pokonali Chimerę, a kiedy próbowali wznieść się na Olimp, to Zeus trzasnął zuchwalca piorunem. Po upadku na ziemię heros stracił rozum.
To bardzo pasuje do pegazów z MLP. Są szybkie jak wiatr, wojownicze i w ramach dowcipu mogę dopowiedzieć, że pokonały chimerę (Discorda), a także są szalone.
Jednak już całkiem na poważnie warto zauważyć, że nie bez powodu pegazy w MLP stosują hellenistyczną architekturę i uzbrojenie. Wszak pochodzą z greckiej mitologii. W przeciwieństwie do jednorożców, których kształt serialowy jest inspirowany średniowieczem.

Jednorożce istniały w sztuce od bardzo dawna, gdyż wspominają o nich już starożytni. Jednak delikatna, elitarna i nieskalana, biała istota (jak Rarity) to koncepcja średniowieczna, gdzie jednoroga identyfikowana z bezgrzesznym Chrystusem. Jego naturalnym towarzystwem była Matka Boska, a więc niepokalana dziewica i stąd blisko było do znanego nam motywu cnotliwej niewiasty, która jako jedyna może dotknąć jednorożca. Fajnie ten motyw wykorzystała J.K. Rowling, która w Harrym Potterze i Czarze Ognia umieściła lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami. Profesor Grubbly-Plank przestrzega klasę, że jednorożce wolą dotyk kobiety i tylko one mogą go głaskać. Nic dziwnego, przecież chłopcy zawsze mają kosmate myśli.
Róg jednorożca przypomina róg (ząb) narwala, co mogło być inspiracją dla artystów. To jedno z niewielu zwierząt, które posiada wizualnie pojedynczy róg lub poroże. Niektórzy sądzą, że raczej geneza postaci leży w wyglądzie nosorożców. Niektórzy podejrzewają też, że był to podtekst seksualny, lecz wszelkie podobne tematy są bardzo trudne do badania.
W każdym razie, wizja jednorożca jako Rarity pasuje do koncepcji średniowiecznej. Sądzę, że to tłumaczy, czemu jednorożce w odcinku Heart’s Warming Eve/Wigilia Serdeczności posiadały stroje i architekturę właśnie z tego okresu.

GRYF
Gryf to jeszcze jeden potwór z mitologii greckiej… ale czy na pewno? Wbrew pozorom, nasi helleńscy prademokraci ogromną część swojej kultury zapożyczyli od starszych ludów, jak Egipcjanie czy Celtowie. Moim zdaniem podobnie było z gryfem, który pojawia się w sztuce scytyjskiej. Co więcej, Grecy uważali, że te potwory właśnie tam żyją, czyli w Scytii. Scytowie uwielbiali motywy zwierzęce, a szczególnie ptaki drapieżne, uważa się wręcz, że to oni rozpowszechnili na nie modę w Europie, która panuje do dziś.
Gryf był drapieżnym potworem gniazdującym w wysokich górach i plującym nawet na tak duże zdobycze jak krowy i ludzie. Lubowały się w skarbach na równi ze smokami, co ma odzwierciedlenie w serialu. Wizerunek gryfa w miarę ujednolicił i spopularyzował się dzięki średniowiecznej heraldyce.

www.forgottenrealms.wikia.com
Bugbear z systemu Dungeons & Dragons.

BUGBEAR
Fani Dungeon & Dragons zapewne kojarzą Bugbeary jako goblinopodobną rasę. Tutaj muszę ich rozczarować, gdyż kucykowy potwór chyba nie ma z tym nic wspólnego, tak samo jak z mitologicznym stworem, który przypominał niedźwiedzia. Dziwadło z odcinka Slice of live/Ach, życie! moim zdaniem miało jak najlepiej oddawać ubogość twórczości fanowskiej, która bez opamiętania wrzuca Mane 6 w banalnie opisane i przeprowadzone walki z dziwnymi, zupełnie niekreatywnymi potworami. Często są to proste hybrydy paru groźnych zwierząt, podrośnięte i bezmyślnie niszczycielskie. Podobny schemat istniał w Atomówkach, ale tamten serial lubił sam zakpić z własnej koncepcji.


To oczywiście nie wszystkie istoty warte opisania. Zostawmy sobie jednak coś na następną część artykułu.

Komentarze

  1. Niby niedźwiedzio-osa w serialu nazywa się Bugbear, lecz oczekuję w "Dungeons And Discords" spotkania lepszego odzwierciedlenia goblina. Czas pokaże. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To zadziwiające ile MLP ma motywów zaczerpniętych z różnych kultur! Ten serial mnie coraz bardziej zaskakuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co jakiś czas widzę w tekście "chrześcijańska". Jednak kiedy czytam porównanie w głowie pojawia się "WAT?"

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty