Fanfik „Trucizna w Naszych Żyłach”
[Slice of Life] [Political] [Dark]
Autor: Obsédé
Okładkę wykonał: Magfen
Królestwo Alikornów istnieje od wielu stuleci, ale jego stabilność od dawna
stoi pod znakiem zapytania. Dwie z istniejących rodzin alikornów nie tylko
zwalczają się nawzajem, ale same są silnie podzielone. W królestwie, gdzie
nawet prawo jest tylko środkiem do osiągnięcia celu, nadal podejmowane są
próby wymknięcia się z plecionej przez stulecia sieci intryg i nienawiści. Oto
jedna z nich.
Aktualizacja:
Rysunki postaci z fika:
Crescent Dawn autorstwa Lisek.
Anemone wersja ze zbroją:
Anemone, wersja bez zbroi:
Forlorn Hope:
Emerald Heart, wersja bez zbroi:
Dusty Storm narysowany przez Tinkę
Dusty Storm - wersja ze zbroją. Zbroja narysowana przez Lisek.
Dusty Storm wykonany przez Lisek
Silver Horn autorstwa Tinki:
Silver Horn wersja z kapą:
Winter Guilt bez ubrania
Winter Guilt w „ubraniu” autorstwa Lisek
Helios w codziennym stroju a czasami w nienajlepszym humorze
Rysunek wykonała Tinka
Uwaga spoiler:
Kurde faja coś co sie bardzo dobrze zapowiada!
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, który to Twój fanfik, ponieważ drogi autorze/autorko (chyba autorko, trudno stwierdzić po nicku), jestem miło zaskoczona jego jakością. Rzadko kiedy w tym fandomie spotyka się coś tak dobrego, a pochodzącego od jakiegoś nieznanego i nowego pisarza. Naprawdę, jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńTe dwa rozdziały mnie wciągnęły, polubiłam bohaterów (czy raczej ich kreacje), a fabuła, choć na razie dość niejasna, to mnie zaintrygowała. Aczkolwiek uważam, że brakuje tu jakiegoś wyznaczenia celu, do którego dążą bohaterowie. To już w końcu dwa rozdziały, a póki co wiemy tyle co nic, poza tym, że szykuje się jakiś ślub i że Selene jest durna (#TeamAnemone). Ale chcę wiedzieć, co dokładnie stało się w przyszłości, w co gra Helios i czego chce Anemone - a to się liczy najbardziej. Czy tekst "chwycił".
Sama forma jest bardzo dobra, muszę pochwalić za biologiczną poprawność, jednak odpuściłabym czasem jej objaśnianie przez narratora. Nie zawsze pasuje. Znalazłam też parę drobnych potknięć, ale mimo wszystko jest bardzo dobrze.
Pisz dalej, bo dobre. No i politicial, lubię politiciale oraz wykorzystywanie OC alikornów.
Jakbyś chciała/chciał podyskutować, to wpadnij do Klubu Konesera Polskiego Fanfika - masz tam więcej czytelników.
Autorze. Obsédé to moja ksywka z czasów kiedy się jeszcze oglądałem dużo anime. W sumie to już czwarta próba napisania fanfika, który nadaje się do publikacji, druga poświęcona MLP (wcześniej były Claymore oraz Madoka Magica) i druga (po "Niedobranej Parze"), która doszła do skutku. Fanfik owszem się wolno rozwija, ale bałem się wprowadzić naraz zbyt dużo postaci w zbyt krótkim czasie. We wczesnych wersjach było też więcej historii, opisów przeszłości ale jak to się wszystko zebrało do kupy to był duży natłok informacji. Bałem się, że to wystraszy czytelnika a po drugie, że pozbędę się zbyt szybko istotnych tajemnic. W drugiej wersji było już, dlaczego Selene trafiła w ogóle na dwór królewski, czemu w Anemone jest tyle żółci wobec rodziny królewskiej i to kilka pokoleń wstecz. Stwierdziłem, że czasami lepiej milczeć niż powiedzieć za dużo. Chciałem, żeby to było jak wycieczka do starego miasta. Turysta widzi stare budynki i nie musi od razu znać ich chistorii by je ocenić. Pocięszę Cię jednak, że będzie jeszcze tylko jeden rozdział poświęcony głównie wprowadzeniu nowych postaci (przedewszystkim królową Sundance Festival i jej córkę Winter Guilt), potem plan Anemone zacznie nabierać kształtów.
UsuńI dziękuję za opinię, włożyłem w tego fika mnóstwo pracy ( sam tylko opis zbroi i hełmu minotaura zajął mi kilka godzin), przeczytałem kilkanaście pozycji o sztuce Starożytnego Bliskiego Wschodu, strojach, prawie i państwowości w starożytności, historii wojskowości, beletrystyki osadzonej w czasach antycznych, musiałem sporo rzeczy dostosować do tego świata tak, aby by jakoś korespondował z tym co wiemy o kucykach.
I rozdział IV za mną. Swoją drogą, zdziwiłam się, że nie komciałam tu III, ale chyba gadałam z Tobą o nim na Discordzie.
OdpowiedzUsuńSundance Festival i Winter Guilt spotkały się z Anemone i jej świtą. I wygląda na to, że Anemone mocno napsuje krwi Selene, Sundance i Heliosowi. Choć paradoksalnie sądzę, że działa w interesie wielu z nich. Sundance jest po prostu niemiłosiernie durna, a Selene głupio zakochana. Ogółem bawi mnie, że Sundance wyobraża sobie jaką to jest super królową (nie to co jej córka), podczas gdy liczy, że Selene zajmie się ustawodastwem, czyli tak naprawdę faktycznym rządzeniem. A ona się jeszcze pod tym podpisze i nie będzie musiała pewnie nawet tego czytać. Nie ma to jak sobie radośnie kopać własny grób. I jeszcze liczy na to, że wykopie własną córkę z kolejki do korony. Gdyby Selene była trochę bardziej cwana, to Sundance i Winter mógłby się łatwo wydarzyć wypadek. Pytanie jakie będą dzieci Selene, bo niewykluczone, że to będzie jedna z pierwszych rzeczy jakie zechcą zrobić jak tylko nieco odrosną od ziemi.
Jestem ciekawa co wykombinowała Anemone i co będzie dalej. Ale no, nasz duet słodkich idiotek Sundance i Selene jest jednocześnie irytujący i zabawny. Winter Guilt się może też do końca nie popisała wyczuciem w tym rozdziale, a jej porno stroje są nieco żałosne, ale ona jest przynajmniej smarkata i w odróżnieniu od matki, to czasami jednak tego mózgu używa.
Uważam, że opisy są nieco przekombinowane. Tekst czasami dość ciężko zrozumieć, zdania bywają zawiłe i trudne. Wiele rzeczy dałoby się napisać krócej, prościej i tak byłoby lepiej. No i mniej wyjaśnień szczegółów, które nie mają większego znaczenia. Rozumiem, że chodzi o przemycenie kultury i pokazanie szerszego obrazu świata, ale nie zawsze dobrze to wychodzi. I nie zawsze jest na to dobry moment. Szczególnie, że nawet te informacje dałoby się przekazać w bardziej zwięzłej formie.
Czekam na dalsze rozdziały.
Okej, V rozdział przeczytany i zastanawiam się, co tu się właściwie wydarzyło. Oczywiście, Sundance dalej pokazuje, że nie jest bystra, ale do tego daje się poniżać Anemone, a to jeszcze gorzej. Z drugiej strony, ciężko by jej było wyjść z twarzą z "hajtnęłam się z bratem, bo potrzebował dziedzica, rodzinna tradycja, w tle jakaś czysta krew czy coś, ale teraz bardzo chcę by hajtnął się z inną i płodził z nią źrebaczki" (podczas gdy sama wcześniej myślała o wywaleniu córki z kolejki do tronu, a jej syn nadaje się do eutanazji (według zasad panujących wśród alikornów), nie mówiąc, że trzyma syna jako oficjalnego następcę Heliosa, podczas gdy młody się ewidentnie nie nadaje. Także, serio, co jest nie tak z tą klaczą? Jak dokładnie wyglądał jej ślub z Heliosem, który miał pierwotnie wyjść za Selene? Na ślubie wyszło, że przed ślubem zmajstrował źrebaczka troszczącej się o dynastię siostrzyczce? To wywołało skandal, oburzenie, zgony i jakąś umowę z Anemone, ale do końca nie wiem jaką... Przy okazji dowiedzieliśmy się jeszcze więcej o problemach rozrodczych Sundance i Heliosa, a kto wie, które z nich jest problemem. A może oboje. Zastanawiam się, co ma na celu uczynienie panną młodą Forlorn Hope, choć podejrzewam, że to, że wtedy Helios nie zechce. Bo jeśli Anemone faktycznie liczy na zawarcie tego związku, to dlaczego? Selene może i nie jest zbyt rozsądna, ale na Heliosa leci, a Forlorn... nie wydaje mi się. Próbuję połączyć wszystkie kropki i póki co brakuje mi danych.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - zabawny system prawny tam mają. Nieco mnie bawi, że Sundance wydała się za bardzo nie ogarniać jak on działał i działał, zważywszy na to, że powinna wiedzieć lepiej od swojego szambelana. Ale sądzę, że prawdziwy powód dlaczego Helios nie dobrał się tym nie-wiecznym rodom do zadów był taki, że myśleli, że te stoją po ich stronie, nie mówiąc o chaosie jaki by to wywołało.
Historia fig przypominała mi nieco przypowieści biblijne lub po prostu anegdotki. Tylko nie do końca na temat, choć to raczej kwestia tego, że nie wiemy jak wygląda umowa, którą lata temu zawarła Anemone. W przypadku fig sprawa była prostsza: ktoś obiecał kupić figi, których nie kupił, bo były zepsute. Ale obiecał i prawo go związało. Sąd rozstrzygnął, że musi je kupić, ale za inną cenę. I teraz: jak to ma się do życia księcia? Książę nie jest produktem w tym sporze, jest osobnym podmiotem, wystarczyłoby postawić warunek, że traci prawa do korony. No i kto na tej transakcji ma zyskać? Korona, która jest niepełnowartościowa, więc Anemone chce zejść z ceny, oferując gorszą pannę młodą?
Nieco to dziwne. Ale ciekawi mnie, do czego doprowadzi i co dokładnie jest w tej umowie. I jak to jest z czystością krwi w rodzinie panującej? Czy to był tylko zwyczaj, który normalnie łamali, a Sundance sobie dorabia resztę, czy jakaś konieczność? Bo jeśli to pierwsze, to naprawdę, nie ma dla niej nadziei.
Większość tych spraw była poruszona w pierwszym rozdziale oraz w trzecim. Tylko, że pomiędzy publikacją pierwszego i trzeciego rozdziału a piątego minęło pół roku a było tam dużo detali. W dużym skrócie w trakcie ślubu Selene i Heliosa doszło do zamachu w którym zginęłi król i królowa oraz rodzice Selene i jej rodzeństwa. Korzystając z okazji, Anemone zabrała Selene i nie pozwoliła dokończyć ceremonii. Licząc, że ciężko ranny Helios, w tym czasie już faktycznie król, jednak niebawem umrze, dała mu słowo, że wrócą do tematu ślubu jak ogarnie sytuację w kraju. W tym zaczęło się rozprężenie a jednym ze sposobów na zaprowadzenie spokoju było rozwiązanie kwestii dziedziczenia. W tym celu Helios wrócił do rodzinnej tradycji i wziął ślub z własną siostrą, Sundance. Z tego związku rodzi Dreaming Light i jego siostra. Z pewnych powodów później jednak Helios postanawia wyegzekwować przyrzeczenie Anemone i zaczynają się negocjacje. Dlaczego Helios postanowił wrócić do tego pomysłu? O to jest pytanie. Ale Anemone postanawia zmniejszyć swe szkody. Zaczyna odsuwać niepewne kucyki od orzekania, wynajduje precedens, który dotyczy tego na ile jej przyrzeczenie musi być wykonane i proponuje zamianę: za Selene da Forlorn Hope, z którą się nie może dogadać (zapewne sądzi, że przez całą wieczność nie dojdą do porozumienia). Sundance, zmiażdżona w dyskusji i pod wpływem szarej eminencji, szambelana Silver Horne'a się zgadza.
UsuńZ tego co widzę, nie do końca jest do debiut pisarski, lecz z całą pewnością można mówić o tym, że „Trucizna w Naszych Żyłach”, nie tylko jako fanfik kucykowy, jest jednym z pierwszych popełnionych przez autora. I już na wstępie mogę z czystym sercem powiedzieć, że jest to dzieło stojące na wysokim poziomie wykonania, zarówno pod względem merytorycznym jak i technicznym... No dobrze, to nie do końca tak, że nie było czego w nim poprawiać, lecz i bez tego forma opowiadania była całkiem solidna, zważywszy na tematykę oraz tagi, myślę, że suma summarum to imponujące osiągnięcie.
OdpowiedzUsuńDo tejże historii wskoczyłem nieco wcześniej niż planowałem, gdyż otrzymałem okazję przedpremierowego przeczytania oraz korekty rozdziału piątego (uchylę rąbka, że kolejnego też), toteż rozpoczęcie lektury od początku było dla mnie także możliwością przekonania się jak do tego doszło i kim są te postacie. Postacie, kreowane i pisane z godną podziwu sprawnością, aż trudno uwierzyć, że jest to jedno z pierwszych opowiadań autora, a nie najnowsze, jedno z wielu. Bardzo wielu. Jest to opowieść przesiąknięta nie tylko znakomitym, do bólu wręcz szczegółowym światotworzeniem, ale także polityką, prawem oraz dworskimi intrygami, także rozpisanymi na wysokim poziomie, z imponującą dbałością o szczegóły.
Gdybym miał to opisać najkrócej, jak się da, powiedziałbym, że pewna klacz alikorna o imieniu Selene szykuje się do swojego ślubu z królem Heliosem, naczelnikiem rodu alikornów, konkurencyjnego rodu do tego, na czele którego stoi Anemone. Znajdująca się pod skrzydłami tejże, Selene jeszcze nie wie, że jej ożenek bynajmniej nie jest pewny, jako iż Anemone ma w tym wszystkim swój własny interes, niekoniecznie zbieżny z jej wolą, w tle nie zabraknie niezałatwionych spraw z przeszłości, spraw ugruntowanych na pisanym przez pokolenia prawie, którego alikorny winny przestrzegać.
Selene nie jest sama na scenie. Towarzyszyć jej będzie rodzeństwo, siostra imieniem Forlorn Hope oraz młodszy brat, Emerald Heart. Nie zabraknie potomkini samej Anemone, Crescent Dawn. Nie minie wiele czasu, nim okaże się, iż trudna i bolesna przeszłość poróżnia poszczególne postacie, nierzadko doprowadzając do sytuacji spornych. Po drugiej stronie, mamy Sundance Festival, pierwszą żonę Heliosa... i jak się okazuje, kogoś więcej. Ona także jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, że to Anemone pragnie kontrolować sytuację i doprowadzić do podpisania korzystnego dla siebie kontraktu, w wyniku którego... No właśnie, co? Tego jak na razie fanfik nam nie zdradza. Jeśli chcemy poznać ciąg dalszy, musimy uzbroić się w cierpliwość.
A miało być krótko. O ile imiona i charaktery poszczególnych postaci zapamiętałem dobrze, o tyle zajęło mi trochę czasu naszkicowanie sobie w głowie ich drzewa genealogicznego, kto z kim jest związany, po czyjej stronie stoi i do kogo się zaleca. Jest tego trochę, w sieci tak obszernie, barwnie opisanych szczegółów może to umknąć czytelnikowi. Jest to jedynie wierzchołek góry lodowej i o tym przychodzi mi pisać z niemałym trudem. Przede wszystkim, na wyrazy uznania zasługują fantastyczne, kolosalne wręcz opisy przeróżnych struktur, czy to pałacu królewskiego (poważnie, niekiedy ma się wrażenie, że na podstawie tych opisów idzie rozrysować sobie cały plan budynku), czy też statku, którym podróżują postacie. Nie zabraknie miejsca na kapy czy zbroje, niuanse prawne dotyczące stosunków i umów między alikornami (oczywiście wszystko okraszone prawniczym, fachowym niekiedy brzmieniem, nadającym tym fragmentom szczególnej powagi), na opisach porannej rutyny królowej kończąc. Czy wspominałem o biologicznej poprawności? Jakkolwiek traktuję ją z uznaniem w cudzej twórczości, u mnie niekoniecznie jest to coś, do czego dążę w stu procentach i co staram się stosować z dystansem, zachowując pewien balans. Będą łopatki, grzbiety, ale będą też brwi, twarze, takie tam. Pozwijcie mnie ;P
UsuńAle tutaj? Wygląda na to, że „Trucizna” zdetronizowała mojego absolutnego lidera w tej materii, tj. „Cień Nocy”, stosując nie tylko fachowe wręcz opisy sylwetek postaci (włączając w to kształty pysków, szyi, nóg, grzbietów, nawet zadów i jak to się wszystko ma do ogólnej prezencji), ale także wplatając w poszczególne sceny nie mniej bogato opisywane końskie zachowania, jak np. próby skubania za ucho czy obwąchiwanie innego osobnika. Równolegle z tym idą opisy odzienia, zostało zaznaczone co gdzie ma pasować i dlaczego. Nie powiem, mnie jako laikowi nie mówi to zbyt wiele, ale nie czułem się w wyniku tejże stylistyki zagubiony. Myślę, że wiele tu zależy od grafik postaci, które zostały zawarte przy fanfiku jako suplement. Bardzo ładne, alikornie postacie, warto dodać ;)
Kolejnym specjałem jest oczywiście prawodawstwo, stosunki między szlachetnymi rodami, a także wątki dotykające polityki oraz główna intryga, która zdaje się napędzać całą tę historię. Wydawać by się mogło, że wysoki poziom szczegółowości każdego niemalże elementu składowego poskutkuje rozległą, pełną opisów, ale nudnawą lekturą. Nic bardziej mylnego. Faktycznie, niekiedy miałem wrażenie, że autor opisuje rzeczy zbyt wnikliwie, że ryzykuje zgubieniem wątku, tego czy tamtego jest za dużo, zaś wybrane zdania są zbyt przekombinowane. Jednakże w rzeczywistości poszczególne rozdziały są dosyć krótkie i – czym nadal jestem mile zaskoczony – czyta się je sprawnie, bez większych dłużyzn, ale co najważniejsze, wszystko to jest niezmiennie ciekawe i pełne właściwego, poważnego klimatu. W ogóle, w wielu aspektach tekst przypomina mi „Cień Nocy”. Alikorny, polityka, intrygi, jakaś tajemnicza przeszłość dopadająca bohaterów, biologiczna poprawność, piękne opisy, znakomity nastrój... Zdecydowanie brakuje akcji i przygody, bohaterowie sprawiają wrażenie dojrzalszych, tj. brak im pewnej (Młodzieńczej?) zadziorności, ale to i tak bardzo, ale to bardzo dobry tytuł, ciekawie skomponowany, wciągający, a przy tym imponujący na naprawdę wielu obszarach.
Istotnie, rzadko kiedy spotyka się wczesne dzieło nieznanego autora, które prezentowałoby tak wysoką jakość wykonania, wspaniały klimat oraz duży potencjał. Z całą pewnością będę śledzić dalej losy tych postaci. Bezwzględnie polecam ów fanfik!
Wiem, że może nie na temat, ale czemu na YT wciąż nie ma najnowszego odcinka TYT w polskiej wersji, jak w paru innych już jest? Czemu u nas wychodzi to coraz później?
OdpowiedzUsuńDalej nie ma tego odcinka, kiedy on w końcu u nas będzie?
UsuńBardzo niezła historia i epickie postacie lepsze od tych z mlp
OdpowiedzUsuńTeansi Malkavian: Och! Ten OCek wygląda zjawiskowo! :D
OdpowiedzUsuńW porządku. Odwołując się do tego pisma na temat śliwek, stwierdzam, iż mojego komentarza nie będzie, jeśli Obsede ni...
OdpowiedzUsuńJak to to dotyczy tylko alikornów? Przecież... Ah... No dobra...
A więc mając na uwadze fakt, że jednak muszę napisać ten komentarz naprostujmy parę rzeczy. Po pierwsze niezbyt lubię politicale. Jakoś niezbytnio kręci mnie szukanie luk w dokumentach i patrzenie, że jeden nie lubi drugiego, trzeci pierwszego, a pomiędzy innym panuje chłodna neutralność... Dlatego będę skupiał się głównie nad wydarzeniami które wiem dlaczego miały i po co miały miejsce. Na przykład odwołując się do wstępu, to nadal nie rozumiem co ma ten traktat o śliwkach do całej sprawy... Pomijając jednak to, omówię też sprawę postaci, bo to jest jedna z rzeczy, przez które mam ochotę czytać dalej.
Fabuła sprowadza się więc do prostej dziedziny: Jesteśmy zaraz po wojnie z zebrami i dwie postacie chcą wziąć ślub. Jakże prostolinijna oś fabularna nieprawdaż? A jednak prawie wszyscy "główni" bohaterowie – bowiem jeden główny bohater jako tako nie istnieje – mają własne plany. Jednemu zależy na czymś tak prozaicznym jak romans i rodzina, inna nie zamierza oddać swojej córki, czy podopiecznej (nadal nie do końca rozumiem powiązania krwi, a nawet imiona czasem mylę, nie wspominając o utrudniających tę sprawę rzeczach jak np. kazirodztwo) zaś kolejni chcą ją w rodzinie za wszelką cenę, ze względu na potrzebę kontynuacji rodu czy coś. Każdy ma jakąś motywację, problemy i przeszłość która ich prześladuje, nie ważne czy to przeszłość ich, czy też przeszłość poprzednich pokoleń rodu, będzie ona ich prześladować cały fanfik.
Osobiście uważam za najlepiej napisane postacie Anemone, Sundance, oraz Winter Guilt i szambelana. Reszta również ma dość dobre charaktery, ale ich nie lubię za bardzo, albo mają za mało czasu ekranowego, żeby ich odpowiednio ocenić. Anemone i Sundance uwielbiam wprost za ich chemię, a raczej brak tejże chemii i wieczny zimny konflikt który ze sobą toczą. Winter Guilt zyskała moją sympatię, pokazując się jako postać zdolną do rozwoju w jakimkolwiek kierunku. To że zdecydowała się na klasę Rouga zamiast upragnionej księżniczki to inna sprawa. Natomiast szambelan Silver Horn... Opanowany, mądry i oddany co się oczywiście ceni. Lubię typa. Po prostu go lubię.
Pomijając jednak postacie i ich motywacje, należy docenić również staranie w kwestii budowy świata przez autora. Nie jest to nam mówione wprost, ale postacie wręcz wylewają z siebie informacje o świecie, a opisy rzeźb i budowli również nieco przybliżają historię świata. Chociaż czasami sprowadza się do absurdów takich jak rozmowa dwóch postaci które niby się kłócą, ale ogólnie to brzmią jakby wymieniały się faktami historycznymi.
Osobiście stwierdzam, że to bardzo dobry fanfik nie biorąc nawet pod uwagę tego, że to przecież jest pierwszy fik autora! (Na pewno pisał coś do szuflady!) Na pewno warto to przeczytać i czekać na kolejne rozdziały. Komentujcie więc i czytajcie, bo jest na co czekać!