Obiady Czwartkowe #11 - "Co nas cieszy w życiu?"


Obiady czwartkowe - Seria dyskusyjna ukazująca się regularnie raz w tygodniu o 17:00. Poruszane tematy nie są ściśle powiązane z kucykami, czy fandomem, a jedynie lekko do nich nawiązuje.

Witam serdecznie na obiedzie czwartkowym, powiem szczerze, że jestem pozytywnie zaskoczony waszymi komentarzami pod poprzednim postem. Okazuje się, że nie tylko ja miałem opory do czytania czegokolwiek, może winna leży w podejściu osób do tego rodzaju spędzania wolnego czasu? Choć ja sam miałem swoje obawy co do tego tematu, okazuje się, że nie był taki znowu zły. Zaciekawiła mnie ta wypowiedź.


Znam inną anegdotę, poszedłem z kolegami do Centrum Handlowego, korzystając z okazji poszedłem do działu z książkami, ciekawy co jest obecnie "modne". Ku swojemu zawiedzeniu zobaczyłem regał z... książkami o Minecrafcie. Wierzcie mi, że ja tej gry nie mogę znieś. Dowiedziałem się, że została wydana przez jednego z graczy, który opisuje swoje "przygody" z gry. Biorę jedną z nich. Na okładce widnieje kwadratowy, niebieski ludzik z kilofem, czy co to tam trzymał w rękach, otwieram stronę na chybił trafił i czytam takie zdanie, "Leżę na brzuchu na ziemi". Czytam inne rozdziały i widzę mniej więcej ten sam bełkot. Zażenowany odłożyłem książkę. Patrzę na cenę - 30 zł. Patrzę na regał i mi po prostu odjęło mowę. Kiedyś można ją było pobrać za darmo, a teraz trzeba za nią płacić prawie tyle samo co za przeciętną grę. Takie same informację z poradników, można znaleźć w Internecie, a tymczasem, ktoś na tym zarabia grubą kasę. Ja tu nie chce krytykować fanów Minecrafta. Zastanowiło mnie tylko, skoro takie rzeczy można sprzedać, a ludzie to czytają, to co mi szkodzi spróbować napisać coś własnego? Tyle czasu bałem się krytyki. Ten strach blokował moją chęć napisania czegokolwiek, bojąc się, że ktoś mnie skrytykuje, a tymczasem jeszcze gorsze teksty można kupić za 30 zł w markecie. Bardzo mnie to zastanowiło. 

Co do szkodliwych książek, ja bym śmiało zaliczył książkę pod tytułem "Zniszcz ten dziennik", patrzę na pierwszą stronę, "Zniszcz tą kartkę", potem na drugą, "Pomaż po tej kartce", na kolejną "Wyrwij tą kartkę i przeżuj", przecież to kosztuje ze trzy dychy! A to samo można zrobić z brudnopisem. Czym ja się przejmowałem! 


Przecież do tego czasu mogłem coś wydać! Nawet nie będę pisał jaki byłem załamany.

Co do poezji Horacego, jeden mi się szczególnie spodobał. Jest z gatunku epody, a brzmi on tak:

Nox erat et caelo fulgebat luna sereno

Noc była, miesiąc wzeszedł na niebios okręgi
      Między gwiazd jasne roje,
Gdy bogom świętokradzkie czyniłaś przysięgi,
      Że słowa ziścisz moje.
Jak bluszcz, kiedy uściskiem smukły dąb ogarnie,
      Tak ty mnie w swe ramiona:
"Dopóki prześladować będzie wilk owczarnie,
      Żeglarzy — blask Oriona,
Który zimową porą przez morskie odmęty
      Wzburzone fale żenię;
Dopóki włos Apolla żelazem nie tknięty
      Rozwiewa wiatru tchnienie —
Dopóty sobie miłość chować będziem szczerą".
      Za mą wiernością stałą
Ty jeszcze kiedy gorzko zatęsknisz, Neero!
      Męstwa mi dość ostało,
Bym nie zniósł, że innemu dawasz swoje nocy;
      Mnie też inna pokocha.
Zdradzon raz, nie ulegnę twych powabów mocy.
      Ty cierp, żeś była płocha.
Ty szczęśliwcze, coś zyskał na mojej niedoli,
      Noś mi się hardo ninie,
Zbieraj sobie bogactwa z trzód swoich i z roli,
      Niechaj ci Paktol płynie,
Żywotów sobie przeżyj tysiąc w ciągłej chuci
      I krasą wab Nireję.
Hej, gdy i ciebie ona dla innego rzuci,
      Ja z ciebie się wyśmieję!

Tłum. Lucjan Rydel



      
Pamiętam, że w tomiku było ich setki, ody, listy, satyry, epody, trudno mi było je zrozumieć, ale ten jeden przypadł mi do gustu. Choć nie bardzo wiem dlaczego.

Dziękuje Trikster za wypowiedź.

Przejdźmy teraz do głównej części naszych obiadów:


Co nas cieszy w życiu?
i czy z tego szczęścia umiemy zrezygnować?



Porozmawiajmy o czymś bardziej życiowym, choć niestety moje przemyślenia są zbyt filozoficzne. Zastanowiło mnie, co takiego w życiu sprawia nam radość? Czy jest coś takiego w naszym życiu, co sprawia nam radość, tak wielką, że nie potrafimy z niej zrezygnować? Czy możemy ją poświęcić dla czegoś innego? Zrezygnować z niej, w celu poświęcenia swojego czasu, na coś innego, ważniejszego? Odciąć się od szczęścia całkowicie?



Spotykam niekiedy ludzi, którzy mają typowo epikurejskie podejście do życia, polegające na szukaniu przyjemności, mówili, aby cieszyć się życiem, dopóki jest się młodym. A kiedy ich pytałem o ich nałóg, a pamiętam to jeszcze z czasów szkolnych, opowiadali mi lekceważąco, że "przecież wszyscy umrzemy". Nawet nie wiecie, ile tego typu głupot musiałem się nasłuchiwać. 


O co mi chodzi? 

Każdy z nas, w którymś momencie życia stanie przed trudnym wyborem i musi podjąć rozsądną decyzję. Tutaj nie chodzi nawet o rezygnację z czegoś co sprawia nam radość, bo potem okazuje się, że nie umiemy z niej zrezygnować i do niej wracamy. Tylko o pewne podejście do życia. Czy chcemy je przeżyć na zabawie, czy może powinniśmy dorosnąć i zastanowić się jak je przeżyć? Czy jest sens dalej ciągnąć tą zabawę? Wrzucić monetę i jeszcze raz, i jeszcze raz, bo ciągle nam mało, bo to nam sprawia taką frajdę. Czy mamy jakieś aspirację, ambicję? Czy chcemy zrobić coś więcej, niż "posadzić drzewo, spłodzić syna i zbudować dom"? Nawiązując do poprzednich postów, dla jednych ważne jest znaleźć drugą połówkę, a inni mają swoje dzieło życia, na które poświęcają całe dnie, lecz są przez to osądzani przez społeczeństwo wyznające ten sam schemat "szkoła > praca > rodzina > nauczenie swoich dzieci tego schematu". Znam pewną anegdotę. Rozmawiają między sobą robotnicy budowlani, którzy okropnie narzekają na pracę, lecz nie mogą z niej zrezygnować, ponieważ muszą z czegoś żyć, po czym zabiera głos imigrant z Afryki, "tylko praca i praca, a kiedy mamy żyć?". To jest bardzo ciekawe stwierdzenie, lecz kiedy bym je wytknął komukolwiek, zawsze sypią się na mnie gromy. Mi też zdarza się narzekać na ludzi, którzy narzekają na swoją ciężką pracę, proszę mnie źle nie zrozumieć, ja mam wielki szacunek dla "ludzi pracy", ale nie wiem dlaczego ci ludzie mają pretensję do całego świata, a zachowują się agresywnie wobec ludzi, którzy ciężko pracują umysłowo, a jeszcze bardziej mnie irytuje podejście do informatyków jak do cudotwórców, "przecież jesteś informatykiem". 

Zauważyliście, że pół życia spędzamy na narzekaniu? Czy jest nam jeszcze źle i mało? Z radości nie umiemy zrezygnować, a czy potrafimy zrezygnować z naszych pewnych negatywnych zachowań?


Czy można żyć bez szczęścia? 


Myślę, że nie, ponieważ świat w szarych, ponurych barwach, jest po prostu straszny. Taka nijakość, takie przygnębienie, a człowiek popada w ten smutek coraz bardziej i bardziej, a wtedy smutek przestaje być smutkiem i przybiera inną nazwę. Niekiedy ma postać "wielkiego czarnego alicorna", który truje nam życie, a życie wydaje się koszmarem, mało tego człowiek zaczyna się w tym dusić, wariować, tracić zmysły, przestaje mówić jak żywy człowiek, a staje się takim żywym trupem. To jest naprawdę straszne, nikt tego nie zrozumie, jeśli on sam tego nie przeżył. A porównywanie depresji do "fanaberii" jest nie tyle idiotyczne, co godne pożałowania. I to nie są gimbusy niepotrafiące sobie poradzić z głupotami, po czym popadają w sztuczny płacz, żeby pokazać światu jacy są "nieszczęśliwi". Zaburzenia depresyjne to tragedia, zarówno dla rodziny, jak i dla osoby tym dotkniętej, niekiedy leczenie depresji jest długie i zwykle trwa wiele miesięcy... niekiedy zdarza się ją leczyć wiele lat. Żyjemy w świecie cyfryzacji, globalizacji, powszechnego dostępu do informacji, niedawno słyszałem o odkryciu fal grawitacyjnych, a okazuje się, że ludziom po prostu się nie chce wystukać w wyszukiwarce prostych słów i poczytać o depresji. Bo... nie mają czasu, ale na oglądanie telewizji już mają czas. A kiedy się o tym mówi "nie wiem, nie znam się, nie interesuje się", a kiedy przychodzi co do czego, najwięcej się o tym mądrzą, bo "córka sąsiadki, lekarki, koleżanki z pracy coś tam coś tam". Powiedźcie mi jak tutaj nie zwariować?



Czy sensem życia jest szukanie szczęścia? 

Na pewno nie tam, gdzie nas nie ma, ponieważ często bywa tak, że kiedy już osiągamy nasz cel, okazuje się, że nie jest to takie "fajne", jak nam się wydawało. Czy zatem jest sens szukać tego szczęścia? Szukać na siłę czegoś co ma sprawiać nam radość? Kupować, posiadać rzeczy, które nas uszczęśliwią? A może nie na tym to polega? 

Jak uważacie?

Komentarze

  1. Eeeee, rozumiem, że teraz mam zacząć nawijać?

    Okay, jeśli ktoś ma depresję, sesję albo miesiączkę, proszę nie czytać.

    Są dwa sposoby na bycie szczęśliwym:
    1) Jeśli urodzisz się w normalnej rodzinie, wystarczy że po prostu nie będziesz wiecznie zrzędzącym dupkiem.
    2) Jeśli urodziłeś się w patologicznej rodzinie, będziesz szczęśliwym, jeśli zostaniesz miliarderem i sobie szczęście po prostu kupisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeśli się w ogóle nie urodzisz, to będziesz najszczęśliwszy. ;)

      Usuń
  2. Masz rację, żyjemy w wyścigu szczurów, a spróbuj tylko wyłamać się poza szereg...
    To cie zwynazywają...
    A to co jest najważniejsze w życiu to być szczęśliwym

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie najbardziej wkurzają teksty o tym że drobne rzeczy typu dobra czekolada,ulubiony film itp najbardziej uszczęśliwiają a marzenia są dla idiotów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Według mnie szczęście można podzielić na "prawdziwe" i "chwilowe".
    Szczęście chwilowe to takie, które wywoływane jest przez codzienne sytuacje, które nie mają większego znaczenia w życiu jak np. jedzenie czekolady (jak to powiedział kolega wyżej) czy też granie na komputerze. Podczas korzystania z ów szczęścia nie zważamy na zło świata, ponieważ jesteśmy, wiadomo, szczęśliwi. Ale jest to chwila ulotna.
    Niestety znam osoby, które nie potrafią robić nic ze swoim życiem by być szczęśliwymi popadły w nałogi "chwilowego szczęścia", które sztucznie wydłużyło się czasowo (przykładem jest mój znajomy, który ciągle gra w gry z tego powodu, że ogólnie w jego życiu nie dzieje się za dobrze). Nie jest to mądre, ani zdrowe dla psychiki.

    Oczywiście istnieje druga strona medalu. "Szczęście prawdziwe" mogące objawiać się na różne sposoby, ale ja ogólnie określiłbym je jako poczucie spełnienia. Dla jednych może to być założenie rodziny, a dla drugich praca.
    My ludzie, jako istoty myślące musimy coś robić, żeby osiągnąć szczęście, ponieważ nie znam nikogo kto siedziałby bezczynnie cały dzień i nie użalał się nad sobą. Szczęściem jest spełnianie naszego wymarzonego celu poprzez robienie tego co lubimy. Jedni chcą opiekować się najbliższymi osobami, drudzy działać dla innych, a jeszcze inni po prostu pracować w swoim ulubionym zawodzie.

    Problemem nie jest osiągniecie szczęścia tylko wybranie odpowiedniego szczęścia. Według mnie powinny powstać osobne słowa określające "szczęście chwilowe" oraz "szczęście prawdziwe" dzięki czemu ludzie nie musieliby popadać w takie zamyślenia, a od razu działać by coś zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @szneqz, czy wiesz, że np. ludzie, którzy wracają do zdrowia, cieszą się z pierwszych kroków, podczas gdy Ty nie doceniasz chodzenia i jeszcze potępiasz "chwilowe szczęście".

      Przykład pierwszych kroków i chodzenia to przykład wyższości chwilowego szczęścia nad szczęściem prawdziwym. Kto nie potrafi cieszyć się z rzeczy małych, ten nie będzie potrafił się też cieszyć z rzeczy dużych.

      Usuń
    2. To jest zależne od punktu widzenia. Ja przykładowo, jak każdy, lubię mieć "szczęście chwilowe" jednak jeżeli miałbym polegać tylko na nim to mogłoby się to dla mnie źle skończyć (psychicznie).
      Dlatego dużo ważniejsze jest "szczęście prawdziwe", ponieważ to dzięki niemu mamy co wspominać oraz wiemy, że coś nam się w życiu udało.

      Pytanie brzmi: Czy po zjedzeniu ciastka rozpamiętujemy to przez długi czas i mamy przez to poczucie spełnienia? Czy może poprzez na przykład bezinteresowną pomoc innej osobie czujemy radość przez długi okres czasu?

      Co do twojego przykładu pierwszych kroków po chorobie - jest to szczęście niejednoznaczne, ponieważ niby jest ono chwilowe, ale właśnie dzięki niemu ten człowiek powracający do zdrowia może zacząć robić coś co stanie się źródłem "szczęścia prawdziwego". Zostaną zapamiętane pierwsze kroki, ale wraz z upływem czasu kolejne zostaną zapomniane.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ludzie mają tendencję do niedostrzegania tego, co fajne, za to uwielbiają wyolbrzymiać wszystko, co niemiłe.
    Moim zdaniem często nie widzimy, jak wielkie, przeogromne mamy szczęście. Po prostu nie zwracamy na to uwagi, jesteśmy do tego przyzwyczajeni, i nie dostrzegamy, że czyni to nas szczęściarzami. Mamy dach nad głową. Nie głodujemy. Nie jesteśmy chorzy na nowotwór czy jeszcze gorsze rzeczy. W naszym kraju nie toczy się wojna. Takie wspaniałe rzeczy dostrzegamy dopiero wtedy, gdy je utracimy. Szczerze? Często zatracamy się w pogoni za szczęściem, choć mamy je tuż przed nosem i nie widzimy tego. To oczywiście tylko moje zdanie, ktoś może twierdzić inaczej.
    Rzecz jasna to nie znaczy, że nie możemy szukać przyjemności i miłych rzeczy. Wręcz przeciwnie, powinniśmy to robić, lecz w granicach rozsądku. Nie całe życie szukać szczęścia.
    Tak więc, odpowiadając na końcowe pytanie: Nie, szukanie szczęścia nie jest sensem życia. Sensem życia jest docenianie rzeczy, które mamy, i szukanie przyjemności, ale w rozsądnych granicach. Tak ja to widzę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio coraz częściej zastanawiam się nad tym do czego tak naprawdę dążymy w życiu. Gdy pokonujemy jeden problem, nadchodzi kolejny i tak bez końca. Wszyscy powtarzają mi, że muszę uczyć się teraz, by później pójść do liceum, gdzie nauki będzie jeszcze więcej. Jak znaleść szczęście w życiu, gdy nie mam czasu na nic, poza pokonywaniem przeszkód, które często wydają mi się wręcz ponad moje siły?

    Jakiś czas temu zauważyłam, że wszystko przestało mnie cieszyć. Każdy kolejny dzień w szkole wygląda jak obóz przetrwania, gdzie na każdej przerwie muszę stawiać czoła nieprzychylnym mi koleżankom z klasy i patrzeć z boku na ich pełne śmiechu rozmowy, z których ja jestem wykluczana. W domu zaś, mimo ciepłej atmosfery nie mam ochoty robić nic poza nauką i oglądaniem seriali animowanych. Jest to chwilowe szczęście, które mija, gdy tlko oderwę wzrok od ekranu. Kiedyś ta sytuacja była dla mnie udręką, lecz teraz znalazłam inny punkt widzenia.

    Całkowicie przestały mnie obchodzić komentarze społeczeństwa. Wiem, że nie wszyscy są tam tacy sami. Są jednak wśród nich osoby, które z jakiegoś powodu zawsze muszą wziąć kogoś na celownik. Naprawdę współczuję takim osobom, które dają sobie złudne szczęście kosztem radości innych. Choć są one często tymi najbardziej popularnymi, nikt tak naprawdę nie jest ich prawdziwym przyjacielem.

    Ja znalazłam swój spsób na życie. Po wielu latach wreszcie ppdniosłam się, by nie zmarnować go. Wiem, że póki jestem skazana na codzienne toważystwo osób, które mnie nie tolerują, nie mam szans na uszczęśliwienie się poprzez interakcję z innymi ludźmi. Zaczęłam jednak udzielsć się w jako wolontariuszka. Jest to niewielkie działanie, lecz sprawia, że zaczynam czuć, że że to wszystko ma sens. Jest to coś, dzięki czemu czuję, że czasem największe szczęście można znaleść pomagając drugiemu człowiekowi.

    Każdy ma w życiu momenty trudne, w których traci wolę do działania. Trzeba jednak znaleść w sobie siłę, by przezwyciężyć słabości. Każdy znas ma w sobie siłę, by się podnieść i pokazać światu, że choć wszystko może się walić, gdy ma się w sobie wolę walki, zawsze można zwyciężyć. Trzeba tylko zrobić pierwszy krok. Życie jest tylko jedno i to od nas zależy, czy będzie szczęśliwe, czy przepełnione smutkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre osoby po wykluczeniu zaczynają się zastanawiać co z nimi nie tak i popadają w kompleksy, a od tego w depresję po jakims czasie nietrudno wpasc.
      Cieszę się, że się nie dałaś temu i znalazałaś coś co cię cieszy. Gdy już znajdzie się i wejdzie na tę drogę człowiek myśli pozytywniej i spotyka go więcej szczęśliwych rzeczy.

      Usuń
  8. Zauważyłem taką rzecz, że tyle się mówi o szczęściu, że niby ono jest najważniejsze, a tymczasem widać, że o wiele ważniejsze dla wielu są takie rzeczy jak rodzina, dom, dwa samochody, płaski telewizor, "co sąsiedzi powiedzą?" itp.

    OdpowiedzUsuń
  9. Temat szczęścia jest dla mnie tematem bardzo trudnym, głównie z powodu tego, że od trzech lat nie czułam tak zwanego "prawdziwego szczęścia". Zmagam się od ponad roku z depresją (czy może po prostu jakimś chronicznym smutkiem) i nie umiem sobie nawet już wyobrazić tego dawnego i realnego szczęścia. Jedyne, co ostatnio zaczęło mi dawać nadzieję na powrót do normalności jest pomoc innym.
    Osobie w depresji może pomóc tylko specjalista albo druga osoba przeżywająca to samo... I to stało się dla mnie sensem życia. Niedawno doszłam niestety do takiego momentu, że ledwo co powstrzymywałam się przed wejściem pod rozpędzone auto i właśnie to było dla mnie momentem krytycznym. Postanowiłam zrobić coś, żeby moje istnienie nie było tak żałośnie bezużyteczne. Celem mojego życia nie jest szukanie szczęścia dla mnie, lecz dla innych. Zaczęłam pomagać każdemu, troszczyć się o ludzi, nawet, jeśli oni nigdy nie troszczyli się o mnie. Dla mnie to jest właśnie sensem życia- żeby żyć dla innych i dawać im z siebie jak najwięcej. Nawet jeśli nie jesteśmy doceniani, to dawanie szczęścia innym, jeśli nam nikt go nie może dać, może wywołać u nas radość.
    Szukanie szczęścia na siłę w rzeczach materialnych nie jest dobre. Można niestety zostać wtedy wiecznym hedonistą, a przesada w żadną stronę nie jest dobra.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak już pisałam wyżej, czasem pomaganie innym często może dawać nam więcej satysfakcji, niż szukanie szczęścia dla siebie. Ja sama otarłam się o depresję, były momenty, w których moje własne myśli przerażały mnie. Nie chciałam jednak się poddać. Nie obchodi mnie już, co sądzą o mnie inni ludzie. Mimo wielu przykrości, których doznałam przez nich, nie jestem już do nich wrogo nastawiona. Pomogło mi w tym wiele czynników. Miałam wsparcie wśród swojej rodziny. Sił dodały mi także nasze kochane kucyki, które pokazały mi na nowo najważniejsze wartości i przypomniały o nich. Istotne były też kreskówki z uniwersum Star Wars. Ideały rycerzy jedi dotyczące uwolnienia się od gniewu, który drzemał we mnie od wielu lat przemówiły do mnie i stały się wręcz moimi własnymi. To nisamowite, jak takie głupie bajki dla dzieci mogą odmienić czyjeś życie.

    Zgadzam się z tobą, że szczęścia nie można szukać w rzeczach materialnych. Trzeba odnaleść je w sobie i przekazać dalej, by później mogło do nas wrócić. Nawet, jeśli czasem nie zauważamy radości musimy pamiętać, że zawsze możemy ją znaleść. Czasem wystarczy jeden uśmiech, by wróciła nam wola do życia.

    OdpowiedzUsuń
  11. I jeszcze jedno: gorsza od braku szczęścia jest konieczność udawania szczęścia, kiedy w środku cały świat sypie się i wali.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli chodzi o narzekanie: jak mi się wydaje, moi rodzice lubią narzekać. Często kiedy rozmawiamy mówią jak to jest im ciężko, że ich praca to udręka etc. Szczerze mówiąc wkurza mnie to nieustanne skarżenie się. Ja rozumiem, poskarżyć się na swoje życie raz lub dwa ale robienie tego non stop to jakaś paranoja. Myślę, że wydaje się im, że inni ludzie nie mają problemów wcale i tylko oni mają w życiu źle.(kurcze,wyszło na to,że sam narzekam)Chyba po prostu oni, ja i inni nie potrafimy czasami docenić to co mamy
    Co do sensu życia: imho Sensem życia jest ciągłe stawianie czoła przeciwnościom losu. Srogie życie ludzkie stawia przed nami rózne problemamy i trudności. Można spierać się z nimi z pomocą innych:przyjaciół, rodziny ale ostatecznie to my musimy uporać się z przeszkodą.Jak śpiewał Tadeusz Nalepa "Najważniejsze to być silnym; Wicher silne drzewa głaszcze,hej" Nie można również być egoistą; wokół nas żyją ludzie z problemami, których sami nie potrafią udźwignąć sami. Trzeba im po prostu pomóc i okazać trochę miłosierdzia.
    A w sparawie szcęścia: na jednych z gazetek w mojej szkole wisiał napis: "Szczęscie to ciche i bezustanne cieszenie się drobiazgami ..." i w mojej opini tak jest. Słuchając muzyki naprawdę potrafię się rozwesalić. Lub gdy skończę trudne zadanie z matematyki, sprawdzam wynik i okazuję się, że zadanie wykonałem poprawnie. To na prawdę satysfakcjonujące i daje mi szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nadszedł czas w którym gdy przyjaciółka mnie spyta "Co robisz?", odpowiem jej coś takiego:
    - A nic, czytam sobie stronę o kucykach.
    Ona mnie nie wyśmieje, ale jako człowiek poza fandomem po prostu nie zrozumie. I założę się, że podejrzewa, iż czytam o tym, jakie to poniacze mają kolorowe grzywy lub jak się je rysuje. A tu niespodzianka - post o życiu. Niesamowite.

    Według mnie szczęście i spełniania 'zachcianek' jest czasami potrzebne. W wirze smutku, rozmów o polityce, o niebezpiecznych rzeczach które na co dzień spotykamy. Aż dziwię się, jak ludzie na ulicach patrzą wzrokiem idiotów na trójkę gimnazjalistów rozmawiających o sytuacji za granicą, wojnach i historii.
    Najgorsze jest to, że znaleźliśmy się w czasach nienawiści i zazdrości. Logika przeciętnego człowieka zmieniła się o 180 stopni, niestety na gorsze. "Przecież mu nie pomogę, bo jego praca będzie lepsza od mojej."
    Szczęście ciężko jest do końca określić. Składa się z wielu, często malutkich czynników. Tutaj czwórka z chemii za ważny test, tam dostanie paczki żelków od koleżanki na urodziny - bo pamiętała.
    Szczęścia nigdy nie osiągniemy samodzielnie. Człowiek jest istotą społeczną, nie ważne jak bardzo by temu zaprzeczał. Ciężko jest według mnie mówić o radości bez miłości czy przyjaźni.
    W 'manię szczęścia' nie można popaść. "Zrobię coś głupiego, bo będę szczęśliwy. Co z tego, że ktoś na tym ucierpi, hello! JA będę się cieszył!".

    Uważam, że do dobrego życia są trzy klucze - Miłość, Radość i Przyjaźń. Dopełniające się nawzajem czynniki, potrzebne każdemu człowiekowi.

    Co do narzekania, sądzę, że należy się go wystrzegać. Jest ono niestety bardzo zgubne. Może brzmieć to głupio, ale uważam, że ono też może stać się nałogiem. I to niebezpiecznym.

    Świetny post!
    Pozdrawiam serdecznie
    ~Julie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty