Starczym Okiem - Sezon II


Co ja tam miałem... aha... oddawaj moją rentę kanalio! Ale do rzeczy. Pamiętam jak to w '49 chciałem sprawdzić, czy Kloss miał rację z tymi kasztanami*. Że jak? Jakie znowu kocyki? Aa.. Kucyki. Mówcie od razu.

Do premiery czwartego sezonu coraz bliżej. Już tylko dwa tygodnie nas dzielą od pierwszych dwóch odcinków. Tymczasem usiądźcie i posłuchajcie o sezonie drugim. 

Sezon ten rozpoczął się jednym z ciekawszych dwuodcikowców jakie wyemitowano. O czym mowa? Oczywiście o Discordzie. Draconequus grany przez samego Johna de Lancie okazał się strzałem w dziesiątkę. Szczególnie jak ktoś oglądał wcześniej Star Treka. Otóż John de Lancie grał w tej serii wszechmocnego "Q":



Zapytacie, co w tym takiego specjalnego? Otóż Discord ma bardzo podobny zakres zdolności jak Q. Podobnie też ich używa - charakterystyczne pstryknięcie placami jest widoczne też w MLP. I obaj są podobnie pokręceni:) Twórcy zdradzili, że w przypadku akurat tej postaci od początku chciano pana de Lancie do tej roli. A aktor się się zgodził i dość szybko sam wkręcił w kucyki. Obecnie nie ma panelu poświęconego Star Trekowi na którym by on nie dostał pytania o kuce.

Idźmy dalej. Odcinek, w którym główny zły charakter został "wzięty" z Star Treka, kończy się... jedną wielką aluzją do... Star Wars.



Nie zatrzymujmy się jednak. Sezon drugi to nie tylko dwa pierwsze odcinki. To wyczekiwany powrót Luny i "POTĘGA PODNIESIONEGO GŁOSU I LICZBY MNOGIEJ!!!" (lub w oryginale Canterlot Voice). To zwariowana Twilight próbująca znaleźć coś do listu do księżniczki Celestii. Kolejne odcinki trzymały naprawdę wysoki poziom - "Cutie Pox", "Sisterhooves Social" czy też pierwsza piosenka serii w "May the Best Pet Win". Piosenka śpiewana przez Fluttershy i Rainbow Dash wyszła świetnie. 

Idąc dalej, mamy Mare Do Well i poświęcone Rarity "Sweet and Elite" z kolejną piosenką i Derpy która jakimś cudem wkradła się w szeregi Canterlockiej szalchty. 

W końcu jednak dochodzimy do odcinka świątecznego. "Hearth's Warming Eve"opowiadający legendę o powstaniu Equestrii. Odcinek zakończony krótką (a szkoda) ale piękna piosenką (która w Polskiej wersji językowej mnie urzekła).



Kolejnym wartym uwagi odcinkiem jest "The Last Roundup". Dlaczego? Ze względu na Derpy, o którą rozpętała się jedna z większych burz. Wszystkich zaskoczyło pojawienie się tego szarego pegaza w dłuższej scenie. A już na pewno nikt nie podejrzewał że Derpy zacznie mówić.



Tak oto zareagowano na jednym ze streamów na pojawienie się Derpy. Zwróćcie uwagę na czas - tą sekundę ciszy od pojawienia się jej na ekranie do wybuchu na czacie.

"A Friend in Deed" to kolejna perełka. Za co? "Smile" oczywiście. Wprawdzie piosenka wyciekła na długo przed odcinkiem, jednak dopiero w połączeniu z obrazem pokazała swoją moc. 

Dochodzimy powoli do finału. Jako dwuodcinkowiec to najlepsza część czwartej generacji kucy jaką stworzono. Począwszy od .B.B.B.F.F. kończąc na kreacji Chrysalis i muzyce w tle. Wstyd, że dopiero po 52 odcinkach dostaliśmy takie arcydzieło. O "This Day Aria" nie muszę chyba wspominać - utwór niesamowity. Ja jednak proponuję posłuchać jednego z utworów lecących w tle:



Co zapamiętano z tego sezonu? Oczywiście Discord. Wariującą Twilight i "Clock is ticking". Lunę drącą  swoją granatową mordkę. Chrysalis, która ze swymi Podmieńcami na dobre zagościła w fanonie. Jedyne jak do tej pory słowa Derpy, i wiele innych rzeczy. Sezon będący godnym następcą pierwszego. Powiem więcej - w wielu momentach wyprzedzający swój pierwowzór.

Następny w kolejce jest sezon trzeci - najkrótszy i niestety, ale słabo oceniany. Czy jednak słusznie? O tym Kredke napisze później (ha! Nie tylko Juliusz Cezar może pisać o sobie w trzeciej osobie!)

A jak Wam podobał się drugi sezon? Jak oceniacie piosenki? Fabułę? Co Was urzekło, a co niekoniecznie? Napiszcie w koemntarzach.

*Z cyklu "gimbynieznajo":)  Kto zgadnie, o co chodzi z kasztanami?

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. "W Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle" "Zuzanna lubi je tylko jesienią".

    A wszystko w blasku czerwonych latarni...

    Korekta, bo literówki były :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Sezon 2 był naprawdę niezły, a co do tej ostatniej piosenki to mam jeszcze lepszą jej wersję jako dzwonek :3

    https://www.youtube.com/watch?v=0ViDPWCcwmg

    OdpowiedzUsuń
  4. Do tego sezonu mam szczególny sentyment, bo właśnie dwuodcinkowca z Discordem obejrzałem jako pierwszego.
    Co mnie w nim urzekło, hmm, wystarczy powiedzieć, że podczas oglądania Love Conquers All nadal mi latają ciary po plecach, a w oku łezka się kręci.

    OdpowiedzUsuń
  5. Love Conquers All jest jedną z najpiękniejszych melodii w MLP obok History of Ponyville. Sezon drugi rzeczywiście najbardziej urzekł początkiem i zakończeniem, ale i pojedyncze odcinki są w nim wyśmienite.
    A co do kasztanów: Wysoka stawka... może nawet większa niż życie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sezon 2 to dla mnie poniekąd nadrabianie strat (albo raczej druga połowa). Nie było właściwie tego magicznego czasu oczekiwania na kolejne odcinki. This Day Aria to moje pierwsza ulubiona piosenka, a Hurricane Fluttershy odcinek. To także jedyny sezon, który obejrzałem z napisami (od trzeciego oglądam już bez).

    Czas między 2, a 3 sezonem to chyba też czas mojego jak dotąd największego zaangażowania w kucyki (przyznam, że teraz zainteresowanie jest ciut mniejsze, lecz nadal duże).

    Polski dubbing 2 sezonu to także moje pierwsze oglądanie livestreama. Niestety wtedy w samotności (czyt. bez czatu z innymi) oraz dość zawodny, ale zawsze.

    Angielski sezon 2 nie utknął mi także przesadnie w pamięci, z powodu właśnie początkowe rushu. Scenę z Derpy, gdybym nie wiedział o fandomie, najpewniej bym kompletnie zapomniał (nieistotna dla fabuły, w zasadzie to czysty fan-service).

    Z polskim sezonem już lepiej. Byłem wtedy już fanem serialu, razem z resztą komentowałem fajne teksty, oraz wpadki.

    No cóż, to chyba tyle.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odcinek z Discrodem to pierwszy odcinek, który oglądnęłam. Właściwie, to oglądałam fandub tego odcinka. Trafiłam przez przypadek na FGE i akurat był chyba post o tym... Później zaczęłam oglądać wszystko od początku. No i sezon drugi to, według mnie, zdecydowanie najlepszy jak do tej pory.

    OdpowiedzUsuń
  8. Drugi sezon My Little Pony: Friendship is Magic na zawsze zapadnie w mojej pamięci. Przede wszystkim dlatego, że to od niego zaczęła się moja przygoda z kucykami (grudzień 2011r. i "Secret Of My Excess"). Z tego sezonu mam również moje ulubione odcinki - "Read It And Weep", "The Return of Harmony" i oczywiście mój no. 1 "Lesson Zero" z Insane Twilight :D . Fantastyczne rozpoczęcie z Discordem i równie świetne zakończenie z Kryśką. Tak, sezon drugi pozostanie dla mnie najlepszy. No chyba, że pozostałe mnie pozytywnie zaskoczą ^^ .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię "Lesson Zero". Być może nawet to mój ulubiony odcinek całego serialu, ale trudno powiedzieć, ponieważ oglądałem 1. i 2. sezon po jednym razie. Może kiedyś obejrzę drugi raz cały serial.

      3. sezon oglądałem aż dwa razy, bo pierwszy raz z amatorskim (lecz dobrym) lektorem @misiekem200m, a drugi raz z oficjalnym dubbingiem. 3. sezon oceniam nieco gorzej, choć też i w nim są odcinki warte uwagi.

      @Kredke, niedługo skończą Ci się sezony do omówienia ;) Jeśli dobrze pamiętam, autor "My Little Dashie" przewidywał ich siedem.

      Usuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty