Jak Mere mówi, że coś zrobi, to zrobi! Nie trzeba mu tego przypominać co pół roku!
Nadrabiam zaległości z rzeczami, które miałem już już zrobić w dwa tygodnie (naprawdę miałem taki plan), a wyszło jak wyszło. Na szczęście w końcu mogę powiedzieć: mamy to, panowie! Ocena nowego OCka. O dziwo szybciej udało się zrobić imprezę redakcyjną xD
W każdym razie chciałbym podziękować Urwanemu za cierpliwość. Jednocześnie Urwany jest idealnym przykładem na to, że nepotyzm... jest obcy na tym blogu. Nie, tutaj nie faworyzujemy ze względu na stopień redakcyjności we krwi. Wszystkich traktujemy okropnie.
Zanim przejdę do czytania, jeszcze jedne podziękowania dla Urwanego, bo widzę, że OCek to będzie oryginalny!
Wygląd: chodząca zbieranina najróżniejszego złomu i innych rzeczy przypominająca kucyka. Nieproporcjonalnie długie nogi w stosunku do tułowia zrobionego z małego kosza na śmieci i metalowego stelażu pokrytego małymi blaszkami, a jednak zdaje się ciut mniejszy od statystycznego kucyka.
Czyli niby wysoki, ale zajmuje mało miejsca!
Tylne nogi wykonane z największą dbałością, przednie zrobione z tego, co najbardziej pasowało, a było w zasięgu kończyny twórcy. Prawa przednia noga nie ma amortyzatora, przez co Mopek trochę kuśtyka, jeśli idzie z użyciem tej kończyny.
Widać to na rysunku! Dobra dbałość o detale!
Ogon z mopa o skróconym kiju, głowa łysa, gdyż była wykonana jako ostatnia (z drewna swoją drogą) i po łebkach. Oczy i „detale” pyska namalowane farbą, której miejscami było za dużo i porobiły się zacieki.
A, myślałem, że mu olej wycieka!
Nad „oczami” ma dwa małe kawałki drewna na pojedynczych gwoździach, którymi Mopek potrafi poruszyć, symulując mimikę. W zadku ma toster uruchamiany przez pociągnięcie „ogona” w dół. Nikt nie wie, dlaczego nie w górę.
Nie będzie mi to dawać spać. Walić kierunek wajchy, najważniejsze, że umie tyłkiem upiec tosty!
Uroczy znaczek: dowolny, jeśli kiedykolwiek ktoś mu domaluje po uprzednim doczepieniu płaskiej blaszki na boku.
Czy to oznacza, że będzie możliwy rebranding?
Specjalny talent: brak. Wykona wszystko, czego sobie zażyczy jego stwórca tak dobrze, jak tylko będzie potrafił.
Charakter: konstrukt o ograniczonym zakresie odczuwania radości, smutku i złości.
Lubi: najwyraźniej sprzątać.
Ale dziwak.
Nie lubi: gołębi.
Understandable. Have a nice day.
Miejsce zamieszkania: kamienica w jednym z miasteczek na południu Equestrii, mniej więcej 20 km od Klugetown
Wiecie co, to jest przecież ocena OCka - robota. Muszę ocenić go wraz z innym robotem. Wcale nie dlatego, że nie mam przyjaciół...
Robotyczno-kucykię... jak nisko upadłem!
Historia:
Niespodzianka! To opowieść o dwóch OC-kach – Mopku i jego „ojcu”.
Ach! Dałem się podejść jak dziecko!
Ale ty nie masz wymyślać tej historii, tylko ją oceniać! Głupi robot. Jak ciężko dziś o dobrych redaktorów!
Steel Letter, ziemski konstruktor z Manehattanu, od małego chciał zostać wynalazcą i skonstruować pierwszego na świecie metalowego kucyka, którego napędzałaby niemagiczna siła. Niestety środowisko naukowe i technologiczne złożone z jednorożców odnosiło się ambiwalentnie do marzenia Lettera, a z czasem wręcz stali się mu wrodzy. Uważali, że to nieetyczne działania wbrew naturze.
Ekhem, no tak, właśnie. Wredne jednorożce. Kto tam ich lubi?
Z tego powodu Steel musiał uciekać na południe Equestrii, gdzie prawo zdawało się być traktowane przez miejscowych bardziej jako zbiór wskazówek niż nakazów, aby móc osiągnąć to, co nikomu wcześniej się nie udało i samodzielnie pchnąć ewolucję na nowy tor.
Dlaczego to zawsze musi być południe?!
A przynajmniej tak twierdził. Prawda jest taka, że unikał podatków i na południu ukrył się przed fiskusem. Marzenie o sztucznym kucyku było jednak szczere.
A co to za wolnościowe dyrdymały? A przez jego oszustwa podatkowe biedne rodziny z małymi kucykami cierpiały!
Wynajął mieszkanie, łapał się każdej roboty oraz wydawał wszystkie zarobione pieniądze na jedzenie, cydr i części do swojego największego dzieła. Budżet był więc niewielki, a efekty dalekie od oczekiwań.
Może dlatego, że większość przepijał?
Steel budował z tego, co dostał w lombardach i co kupił (lub znalazł w nocy) na złomowisku. Podczas pewnej pijanej eskapady nawet zdobył i jeszcze tego samego wieczoru zamontował toster.
Haha! Odniesienie do twojego innego nicku! Wiedziałem!
Nawet ChatGPT jest zachwycony możliwościami, jakie przymosi ze sobą toster! Widzisz? To było przeznaczenie!
Sam się potem zastanawiał, po co, ale usunięcie opiekacza okazało się niemożliwe bez naruszenia całej konstrukcji, więc zostawił w spokoju ten element.
Lepiej nie ruszać, w końcu zawsze to szansa na to, by wzbogacić swoje śniadania o opiekany chlebek.
Największym problemem jednak pozostawała istota inteligentnego życia – umysł. Ze względu na brak lepszych pomysłów i coraz dłuższą z tego powodu blokadę projektu, zrezygnowany Letter zakupił w końcu od podejrzanych jednorożców magiczny kamień konstruktów. I tak w końcu narodził się… konstrukt.
Ja tu czekam na jakąś dekonstrukcję. Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?
Steel nie myślał wcześniej, jak go nazwać, więc by zrobić wrażenie na sąsiadach, nazywał go synem, chodził z nim na spacery i uczył prostych czynności, głównie dotyczących sprzątania oraz mowy ciała – dzieło ogiera było nieme.
W ogóle to muszę wam powiedzieć, że czacik bardzo się rozpisuje. Tutaj wygenerował dużo dłuższą wypowiedzieć. Ja zostawiłem tylko 1/4 całości. Jak kazałem mu odpowiadać w sposób zabawny i inteligentny, to miałem na myśli krótkie wypowiedzi. Tak, wiem, że mogę mu kazać się streszczać.
Co niniejszym zrobiłem, ale nie było łatwo, bo zaczął pisać w punktach. Po paru zapytaniach w końcu doszliśmy do porozumienia.
Niestety nie dane im było długo ze sobą obcować. Po miesiącu od „urodzenia” głównego bohatera tego posta urząd skarbowy w końcu odnalazł swoją zgubę, a że Letter zalegał z czynszem, właściciel kamienicy nie miał skrupułów oddać dłużnika w ręce władzy, choć sam za nią nie przepadał. Konstruktor w trakcie pojmania nakazał swemu dziełu dbać o mieszkanie do jego powrotu.
Tutaj z Chatem się już całkowicie pokłóciliśmy, bo zaczął pisać dyrdymały, które w 90% były parafrazą tego, co przeczytał. A działo się ciekawie! Czy ojciec znowu będzie mógł spotkać sie z synem?
Konstrukt spełniał wolę swego stwórcy, jednocześnie opierając się skutecznie najróżniejszym próbom jego eksmisji podejmowanym przez właściciela lokalu.
Zuch chłopak! To znaczy robot...
Nie powiedziałem wam jeszcze, że przez cały ten czas ChatGPT próbuje w zabawny sposób pokazać jak to prawdziwe życie jest jak programowanie! HA! Żart!
Ten zaś w końcu się poddał i poszedł na układ – widząc, co ta dziwna istota robi w mieszkaniu, pozwolił jej zostać i zatrzymać lokum, jeżeli będzie ona sprzątać całą kamienicę. Kierowany prostym myśleniem noszącym niewielkie znamiona logiki, konstrukt przystał na warunki.
Ja was wszystkich bardzo przepraszam za ten cringe. Ach, miałem komentować OCka, a nie Chata! No to powiem tak: mądry ten robot! Podziwiam go, że potrafi rozumieć wielopoziomowo (ha, bo kamienica ma wiele poziomów!), a nie jak mój Robo... a, już pisałem ten żart.
Dzięki temu mieszkańcy kamienicy po raz pierwszy od lat, kiedy to ostatni sprzątacz artystycznie poślizgnął się na skórce od banana i rzucił robotę, by zostać tancerzem, zobaczyli czystą podłogę w korytarzu. W ten sposób wynalazek Steel Lettera zyskał miano Mopka. Duży udział miał w tym „ogon” z mopa, który jednak nie był używany do mycia podłóg.
Czy oni nie umieli sami sprzątać?
PRZESTAŃ SPROWADZAĆ WSZYSTKO DO PROGRAMOWANIA, BO JA CIĘ ZAWIESZĘ I POWIESZĘ.
Konstrukt chętnie opuszczał kamienicę, gdy w danej chwili nie miał nic do sprzątania. Przede wszystkim, aby odwiedzić na pobliskim placu pomnik, który z wyglądu przypominał mu jego „ojca”.
Okej, to jest nawet urocze, ale świadczy też o tym, że Mopek miał coś takiego jak wolny czas i chciał go wykorzysytwać! Brawo, Mopku! Jesteś teraz prawdziwym kucykiem. I kto wie, być może ojciec Mopka, był podobny do Starswirla Brodatego, jeśli to jego pomnik, przykuł jego uwagę! Albo robot miał problemy z algorytmem wyszukiwania wzorców...
Tam też poznał i, można powiedzieć, poprzysiągł zniszczenie swojego największego wroga – gołębi, dzikich niszczycieli wszelkiej czystości.
O nie! Wyobrażam sobie, co gołębie musiały zrobić z tym pomnikiem!
Początkowo Mopek osiągał niewielkie sukcesy w przeganianiu zuchwałego przeciwnika, ratując pomnik jedynie na krótkie chwile, lecz pewnego dnia niespodziewanie nadeszło rozwiązanie. Jeden z mieszkańców kamienicy poprosił konstrukt o parę tostów i zapomniał je odebrać, więc konstrukt nosił je cały czas ze sobą. Lądowanie po skoku mającym na celu przestraszenie gołębi uruchomiło sprężynę tostera, wyrzucając spalone kromki chleba w kierunku ptaków. Te uciekły w popłochu, nie mogąc mierzyć się z potęgą niezwykłych pocisków, zaś Mopek zdał sobie sprawę ze swojego potencjału bojowego i od tej pory przed każdym wyjściem na zewnątrz ładował swój opiekacz tostami.
O nie, teraz stał się wyrzutnią tostów!
Jednak czy gdy emocje opadały, a wraz z nimi także i tosty, to gołębie mogły się nimi najeść? Myślę, że nie jest to najlepsza strategia walki z tymi ptakami. Dopóki tost w locie, to nawet jeszcze działa, ale na chodniku jest tylko smacznym kąskiem!
By całkowicie upokorzyć swojego przeciwnika, za każdym razem dokładnie oczyszczał pomnik, czym wzbudzał zainteresowanie przechodniów, którzy i tak już byli zadziwieni jego osobą i nad wyraz szczęśliwym, mimo że sztucznym, wyrazem pyska.
Był szczęśliwy, bo zabijał gołębie...
Mijały dni, a Mopek nie posiadając marzeń ani pragnień poza służbą swojemu stwórcy, sumiennie wykonywał powierzone mu zadanie, urozmaicając je jedyną własną inicjatywą w postaci czyszczenia pomnika. To było proste, lecz spokojne „życie”, przynajmniej do czasu, aż magia kamienia konstruktów, który go napędzał, po kilku miesiącach zaczęła wygasać. Mopek specjalnie tego nie odczuwał, po prostu z każdym dniem poruszał się coraz wolniej.
O nie! Może trzeba go naoliwić? Biedny Mopek :< A co jak kiedys całkowicie się zatrzyma? Pewnie nawet już w gołębie przestał trafiać!
Tak, ChatGPT zdążył już zapomnieć, że ma udzielać krótkich odpowiedzi...
Właściciel kamienicy zaniepokojony spadkiem wydajności Mopka wysłał list do siedzącego w więzieniu Steel Lettera z wyjaśnieniem sytuacji oraz prośbą o poradę, jak pomóc istocie. W odpowiedzi nadeszły przypuszczenia źródła problemu oraz namiary na jednorożce, które pierwotnie sprzedały Letterowi kamień konstruktów. Właściciel kamienicy udał się ze swoim ulubionym sprzątaczem (co wymagało zastosowania dość pokrętnej perswazji dopasowanej do specyficznego rozumowania Mopka), gdzie udało się go doładować dzięki uniwersalnemu językowi biznesu.
Aaaa no tak... "językowi biznesu".
Chodzi o pie... pieniądze!
Jednorożce były zdumione, że magia kamienia konstruktów wyczerpała się tak szybko, lecz poza hipotezą, że toster Mopka działa dzięki energii magicznej, nie byli w stanie podać sensownego wytłumaczenia. Wszystko wróciło do normy i konstrukt z odnowioną siłą kontynuował swoje obowiązki. Jednak jego niedoszły kres uświadomił Steel Letterowi, jak wierne jest mu jego dzieło, co później wykorzystał do organizacji swojej spektakularnej ucieczki z więzienia, ale to temat na zupełnie inną historię…
CO? Nie możesz zostawić w takim momencie!
Gdzie jest dalsza część? I czy do ucieczki wykorzystał tosty?
Nie ty, Mopek, ty jesteś super!
Natomiast Stalowy List, to oszust podatkowy i genialny wynalazca. Mam nadzieję, że gdy zjednoczy się ponownie ze swoim synem, będzie to epickie.
No, to musisz opisać tę historię, Urwany, bym mógł ją opublikować za pół roku.
Czy mieliśmy na blogu OCka robota? Z
Zanim ktoś mi przypomni, że był, uznaję, że nie było, co już podbija ocenę Mopka. Ale również ciekawym elementem jest poświęcenie czasu dla Steel Lettera, by opowiedzieć, jak stworzył Mopka i zapoznać się z nim jako postacią. Jasne, jego historia w pewnym momencie się urywa i normalnie byłbym z tego niezadowolony, ale dzięki temu może poznać bardziej Mopka i zobaczyć, że zaczyna on funkcjonować niemal tak jak prawdziwy kucyk.
ChatGPT uczepił się tego programowania, wciskając je do każdej wypowiedzi. TO POWINNA BYĆ MOJA ROBOTA, JESTEM PROGRAMISTĄ! Ale może w pewien ironiczny sposób, to ja widzę (albo chcę widzieć w Mopku) więcej naturalności niż zaprogramowanych zachowań. Nawet jeśli jego twórca zaszył w jego kodzie furtkę, by mógł sam zadecydować, czy lubi gołębie czy nie.
W każdym razie bardzo fajnie się czytało.
Żałuję, że tak długo zeszło mi z napisaniem tego posta i przepraszam cię za to.
Ale cieszę się, że wreszcie więcej osób może poznać Mopka.
W sumie czy zrobienie OCka - robota, chociaż imponujące, nie jest oszustwem? Bo przyjmujemy tylko OCki - kucyki?
Z drugiej strony, jak można zdefiniować prawdziwego kucyka? Może musi sprzątać i atakować gołębie? Jeśli tak, to kto z nas nie jest kucykiem - robotem?
Zatem jeżeli na tym blogu zaczną pojawiać się programistyczne treści, oznaczać to będzie że Mere został zastąpiony Sztuczną Inteligencją - Noted
OdpowiedzUsuńWygląda również na to, że Urwany z Choinki faktycznie jako pierwszy przesłał pierwszego Robo-OC na blogu! A w każdym razie tak wynika z mojego szybkiego przeglądnięcia historii do początku 2015, potem strona z hostingiem obrazków się sypnęła, bo żadna miniaturka się nie wczytuje, a mnie się nie chce wczytywać w opisy w postach, bo to nie jest już moja robota :v
Co do OC: Zawsze bawi mnie, gdy autor OC mając do dyspozycji kolorowy, magiczny świat Equestrii gdzie, przypominam, główna bohaterka serialu opisującego życie w tymże świecie, żyła w drzewie, lokuje swoje dzieło - w kamienicy... ja bym był w tym miejscu był bardziej polotny i wrzucił go jako mieszkańca Podmiostowia w Świętokrzyskiem.
Ale wracając, do robocika, w historyjce dowiadujemy się, że jest on w stanie rozwiązywać kompleksowy problem prostą logiką: brudny posąg - usunąć gołębie, zastanawiam się, kiedy dojdzie do stwierdzenia: kamienica zaśmiecona - usunąć kucyki... Yeah, może nie idźmy tą drogą....
Bardzo wyjątkowy pomysł na OC, ciekawy świat i sytuacja w jakiej został on osadzony, poruszone zostały kompleksowe problemy życia w społeczeństwie, jak i wpływ alkoholu na koncept kreacji. Podoba mnie się ten koncept. 8.8/10 Czekam na rozwinięcie historii
Ale Robo-Mere nie jest tak fajny jak prawdziwy Mere, za to Mopek zdecydowanie bardziej mi się podoba od GPT i do tego ma niesamowicie ciekawą historię.
OdpowiedzUsuń"komentować w zabawny i inteligentny sposób"
OdpowiedzUsuńTo to zawsze próbowałeś robić? :P
Ach, że też nie da się tutaj dawać banów xD
Usuń