mnie nie widać! yay!

sobota, 6 sierpnia 2022

Galacon 2022 – relacja

Widok na miejsce konwentu: Forum am Schlosspark

Czasy pandemii bardzo dały się we znaki europejskim konwentom poświęconym MLP. Odwoływanie, przenoszenie, czy też kasowanie (patrz: EuroBronycon w Wiedniu) sprawiły, że zostaliśmy bez dużego wydarzenia praktycznie przez trzy lata. Szczęśliwie, tegoroczny Galacon odbył się zgodnie z planem; choć po trzech latach przerwy. Tak więc, gdy tylko potwierdzono, że wydarzenie to się odbędzie, decyzja mogła być tylko jedna: jedziemy tam! 

Galacon to aktualnie największa kucykowa impreza w Europie. Impreza to od lat odbywa się w centrum konferencyjnym „Forum Am Schlosspark” w Ludwigsburgu w Niemczech. Obiekt jest ogromny i z początku może sprawić dosyć przytłaczające wrażenie. Szczególnie, kiedy wcześniejsze „spędy” MLP na które się uczęszczało były lokalizowane w szkołach. Tutaj mamy przeznaczony do tego obiekt z gotową infrastrukturą zdolną pomieścić spore tłumy ludzi. A tych zjeżdża się corocznie około 1200 osób. Robi wrażenie, prawda?

Przejdźmy jednak do tej mniej przyjemnej części – koszty. Pierwszy to dojazd i tutaj wiele zależy od tego, który środek transportu się wybierze. Tutaj można nieco ograniczyć wydatek jadąc np w cztery osoby jednym samochodem itp. To jednak z reguły ta najmniej znacząca część wydatków. Doliczyć do tego trzeba bilet na samą imprezę (w zależności jak wcześnie kupisz, nawet do 80 euro za podstawowy bilet na weekend), oraz największy wydatek, czyli hotel. W odróżnieniu od naszych rodzimych ponymeetów, na terenie Galaconu nie ma noclegów i trzeba sobie znaleźć na własną rękę. Całość można zamknąć w kwocie 1500 złotych (łącznie z jedzeniem na miejscu). A wypadałoby jeszcze mieć jakiś grosz do wydania na bazarku konwentowym. Drogo? Niestety, szczególnie w czasach, kiedy euro stoi tak wysoko. Czy w takim razie warto tam pojechać? Oczywiście, że warto! Zacznijmy jednak od początku, gdyż właściwie to Galacon zaczyna się... dzień przed:)

Nawet Celestia sobie nie odmówiła:)

Już w piątek wieczorem tłumy kucyków zmierzają do pubu Towers, zlokalizowanego na miejskim rynku. Tutaj też zaczyna się zabawa i „wstępna” integracja. Zabawa trwa do około 23, kiedy to pub zostaje zamknięty. To jednak nie koniec imprezy – kucyki przenoszą się na schody nieopodal jednego z hoteli, gdzie siedzą ile wytrzymają. Z racji, iż jechaliśmy praktycznie całą noc i kawał dnia zwiedzaliśmy Muezum Techniki ograniczyliśmy wizytę w pubie, oraz ominęliśmy imprezę na schodach (tzw. Staircon) i udaliśmy się spać. Następnego dnia (sobota) czekał wielki dzień. 

Piątek w Towers i już tłumy kucyków:)

Galacon dzień pierwszy:

Już z samego rana, uzbrojeni w pluszaki, udaliśmy się pod Forum. Mimo, iż byliśmy niemal godzinę przed, już czekała tam spora grupka ludzi. Jak co roku, istniały dwie kolejki: szybsza dla posiadaczy droższych biletów i zwykła dla tych standardowych. Co ciekawe, obie kolejki obsługiwano tym razem równocześnie i wiele osób dostało zwykłą wejściówkę wcześniej, niż osoby mające „Plus” i „Bizaam”. Tyle dobrego. Już na wejściu można było się natknąć na stada różnych pluszaków – od malutkich, przypinanych na ramię – po gigantyczne bambaryły wożone wózkami:)

Fragment kolejki za nami:)


MegaStarlot w wersji księżniczkowej.

Akredytacja nawet tak dużej liczby ludzi przebiegła bardzo sprawnie. Skan kodu z biletu i odbieramy identyfikator i książeczkę konwentową. Teraz tylko poczekać do otwarcia obiektu i... zaczął się szturm na sklepiki. Co lepsze eksponaty znikały momentalnie. Artyści jak np Meplushyou czy Melodis wyczyściły swoje stoiska w 15 minut. Inni też nie narzekali raczej na brak klientów. 

Prawie było mnie stać:)

Jako, że nie byłem zbyt zasobny w dewizy, musiałem ograniczyć swoje szaleństwo i skupić się na mniejszych rzeczach. Na początek, zakupiłem małą Celestię od Stray Cat. Oddałem też starszego pluszaka na ulepszenie do Meplushyou (wszycie magnesiku w pyszczek, by mogła trzymać różne rzeczy) i zakupiłem kilka dodatków: ciastko i stroopwafla (holenderska słodkość, wafelek do herbatki). Za namową przyjaciela zakupiłem pięć losów na loterię. Od tej osoby, później otrzymałem drugie pięć. 



Później dokupiłem też koronę dla Smolestii i trzy smyczki pomagające mi nosić całe to stado ze sobą i mieć  w miarę wolne ręce. Były jeszcze w sprzedaży pluszowe noże, ale się nie załapałem. W międzyczasie zwiedzałem bazarek, zachwycając się ogromem kucykowego szpeju do kupienia. I ogromem cen, jakie za niektóre rzeczy sobie życzono. Przykład? 


Zobaczcie tylko na te ceny... Wprawdzie zeszły dopiero, jak cena spadła do 2200 euro za każdą, ale jednak. Za to można zakupić w miarę sprawny samochód xD

Kupić można było niemal wszystko. Poduszki, koce, dakimakury, pluszaki, figurki, plakaty, nawet kieliszki z waszym ulubionym kucykiem też by się znalazły. Dokupiwszy jeszcze koszulki oddałem przedmioty na aukcję charytatywną i... stan moich pieniędzy wymusił koniec zakupów xD



Zostało jeszcze oddać pluszaki na Plushiecon i wszystko praktycznie odhaczone:) Reszta dnia pierwszego upłynęła na kręceniu się po Forum, zachwycaniu się bazarkiem, rozmawianiu z randomowymi ludźmi. Konwent jest nastawiony właśnie na integrację miedzy uczestnikami. A to z  kimś pogadasz o pluszaku, który ma ze sobą; tu zwykłe cześć wystarczy, by rozpocząć rozmowę. A to znajdzie się osoba, która by chciała poćwiczyć nieco swój polski (sic!). Jednym słowem na nudę nie można w żadnym razie narzekać. 

Również i przed forum trwała zabawa. DJ z muzyką umilał hordzie artystów malowanie kredą po chodniku.




To tylko nieduża część twórczości chodnikowej:)

Na wieczór przyszedł czas na najważniejszy punkt programu: Plushiecon. Wielka wystawa pluszaków kucykowych.


W tym roku zgromadzono 631 pluszaków. Wszystkie ułożone według postaci i wielkości, tak, by każdy był widoczny. Robi to niesamowite wrażenie (już nie mówiąc o potencjalnej wartości tego wszystkiego xD). 

Galacon dzień drugi:

Niedziela ranek i humor jak najlepszy. Drugi dzień spędziliśmy kręcąc się po konwencie i kontynuując dobrą zabawę. Panele raczej mnie nigdy na Galaconie nie interesowały – chodziło się w zasadzie na te z aktorami głosowymi. A że w tym roku oryginalnej obsady nie było poza Ellen Ray, tak więc i mnie nie było na panelach xD




O godzinie 15:00 rozpoczęło się losowanie na wspomnianej wcześniej loterii. Tłum ludzi z pokaźnymi plikami losów w łapkach czekał niecierpliwie na wynik. Mając naprawdę niewielkie szanse udało się wygrać pluszową Celestię! Wygrany numer pochodził z kuponów, które dostałem w prezencie:)

Smolestia stoi na głowie wygranej Celestii:)

Jedynie na koniec następuje punkt kulminacyjny całego Galaconu: Aukcja Charytatywna. Emocje sięgają zenitu a ilość pieniędzy przekracza wszelkie granice. Zwyczajowa już licytacja kapelusza prowadzącej osoby (w tym roku: plus czapka DystyCata, plus kapelusz Ellen Ray), będąca „głównym daniem” aukcji dobiła do pięciu tysięcy trzystu euro. A zaraz po tym za kapelusz przedstawicielki fundacji, na którą zbierano został zlicytowany za kolejne dwa tysiące. Łącznie zebrano trzydzieści tysięcy euro. Miałem w tym malutką cegiełkę. Ofiarowany przeze mnie Rarikask został wylicytowany za 300 euro:)


Po jakże emocjonującej aukcji przyszedł czas na ceremonię zamknięcia. I cóż... Galacon 2022 oficjalnie dobiegł końca. To jednak nie koniec zabawy. Najpierw obowiązkowy wypad do pubu Towers. Jest to zwyczajowe miejsce, w którym goszczą każdego roku zjeżdżający się uczestniczy konwentu. 

Zaszedłeś do złej dzielnicy... wyskakuj z ciasta!

Impreza trwała do zamknięcia pubu, po czym większość osób przeniosła się na wspomniane wcześniej schody. Tam kontynuowano zabawę do późnych godzin:)


Znaczy próbowano. Około drugiej w nocy imprezę zakończyła niemiecka policja. Obyło się bez żadnego mandatu (!!!). Zwyczajnie podjechał patrol i poprosił o zakończenie zabawy z powodu kilku skarg na hałas. 

I tak zakończyliśmy tegoroczny Galacon. Impreza jak najbardziej warta odwiedzenia. Osobiście, nawet jeśli nie uczestniczyłem w panelach, bawiłem się bardziej niż świetnie. To też świetne towarzystwo, które miałem i z którymi to osobami jeżdżę tam już kolejny raz. Mogę śmiało powiedzieć, że to były jedne z najlepszych dni w moim życiu.

Mały dodatek od: Ryk

Ja doświadczyłem GalaConu zupełnie inaczej. Przyjechałem sam nikogo nie znając i czy wspominałem już, że nigdy wcześnie na żadnym konwencie nie byłem? Moim zdaniem sam budynek z zewnątrz nie wygląda jakoś okazale, zupełnie przeciwnie jego wnętrze. Zaraz po wejściu doznałem szoku, że można zgromadzić tyle kucykowego merchu i nie przekroczy się masy krytycznej. Z fascynacją patrzyłem też na konwentowiczów, którzy przywieźli pluszaki porównywalnej wielkości, co oni sami. A potem jak podchodzą do siebie i nawzajem je oglądają. Tak, jak Kredke napisał tu faktycznie można zaczepić kogokolwiek i zacząć rozmowę. Niby gadaliśmy o pierdołach ale bardzo miło spędziłem czas. I pierwszy raz zdarzyło mi się usłyszeć, żeby ktoś użył takich słów jak "somepony" czy "ponysuit". Używanie cytatów z kucyków w luźnej rozmowie, swoją drogą doskonale pasujących do sytuacji, też ląduje w tej kategorii. Ja jestem z tych co postanowił odwiedzić panele. Nie żałuję tego. Doskonale się na nich bawiłem. Szczególnie miło wspominam "That Shoudn't Bend that Way" i autoironię jednego z organizatorów, który mówiąc o organizacji wydarzenia pokazywał zdjęcia, jak leży na plaży, czy pije piwo ze znajomymi. A jeśli chodzi o aukcję charytatywną to moim faworytem zdecydowanie był kalendarz. Przy nim zrywałem boki najbardziej. Gdyby coś to miało zmienić to na koniec nie krzyknąłbym: "Bizaam!", a: "Ja chcę jeszcze raz!"


5 komentarzy:

  1. Teansi Malkavian: Zazdroszczę wam, mnie to chyba nigdy nie będzie dane. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uszy do góry. Może kiedyś się uda. Mnie też tam miało nie być.

      Usuń
  2. Na jednym ze zdjęć, które widziałem rzuciła mi się w oczy znajomo wyglądająca Celestia :)
    https://desu-usergeneratedcontent.xyz/mlp/image/1659/11/1659112866684.jpg

    OdpowiedzUsuń

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!