"My Little Pony: Przygoda w Zatoce Grzyw" - recenzja by Julunis

 


Hello there! Nikt nie spodziewał się recenzji kucowej gierki na Switcha, nawet ja sam. Na szczęście mamy kogoś takiego jak Julunis, której nie straszne sztormy i burze, by zrecenzować najnowszą produkcję. Zatem oddaję głos naszej fandomowej artystce. 

Recenzja My Little Pony: A Maretime Bay Adventure (Przygoda w Zatoce Grzyw)

Zdjęcie okładki gry. 

Hej, Julunis14 z tej strony! 

Nigdy nie pisałam takiej recenzji gry, ani nie jestem nie wiadomo jakim gamerem, ale udało mi się dorwać (z jakiegoś powodu, ale nie narzekam) najnowsza kucykowa grę w wersji na Nintendo Switch dzień przed premierą i udało mi się już wymaksować te gierę, więc pomyślałam że coś napiszę "ku przestrodze" :P.

Widok głównego menu.

Zacznę od ogólnej oceny, potem przejdę do konkretnych aspektów gry i tego jak działa na moim Switchu. Będzie trochę screenshotów i nagrań, w miarę możliwości bez spoilerów. 

(Za jakiekolwiek błędy przepraszam, jestem na Twimeetcie, piszę z telefonu xD)

Tak więc ogólna ocena napisana przez starą, 23-letnią pseudo-gejmerkę: 6/10


Plusy:

+ animacje Sunny i innych kucyków w trakcie gry

+ design poziomów

+ muzyka oraz efekty dźwiękowe

+ trudność zręcznościowych minigier

+ możliwość wyboru angielskiego dubbingu

+ brak widocznych błędów i bugów

+ dobór aktorów w polskim dubbingu


Minusy:

- fabuła (trochę generyczna, ogólnikowa i krótka)

- animacje oraz modele postaci podczas cutscenek (2/10)

- dialogi (zbyt długie/dosłowne, tłumaczące jak krowie na rowie)

- czas potrzebny do przejścia fabuły (3-4 godziny, za krótka)

- cena (150 zł, za droga za tak mało kontentu)

- pudełko (przestańcie drukować na okładce wielkie znaczki o polskim dubbingu, naklejka na folii wystarczy!)


Ogólna ocena, jakbym była matką/ciocią/siostrą 5-letniego bombelka i chciała mu kupić fajną, dostosowaną do wieku grę: 9/10


Plusy:

+ animacje w trakcie gameplayu, level design, kolory, muzyka, fabuła

+ polski dubbing oraz audiodeskrypcja każdego fragmentu menu oraz częste tutoriale

+ przejrzystość tutoriali oraz fabuły

+ trudne przewijanie cutscenek (przytrzymanie zamiast wciśnięcia przycisku)

+ czas potrzebny do przejścia fabuły (prognozowane ok. 12 godzin)


Minusy:

- wciąż trochę za drogie jak za grę typowo pod dziecki

- minigierki są dość wymagające i długie

- zagubienie w nazewnictwie postaci, jeżeli nie zna się filmu/serialu

- zagubienie w wykonywaniu zadań po jakimś czasie pomimo towarzysza, który podpowiada gdzie iść dalej

Taki tam zrzut ekranu, chwalę się 100%.

Przechodząc do konkretnych aspektów gry:

ANIMACJA:

Animacja w trakcie samego gameplayu jest świetna. Modele są dość proste, ale przyjemnie się na nie patrzy. Sunny ma, o dziwo, aż trzy animacje chodzenia - stępa, kłusa i galopu. Stęp i kłus trudno wywołać, bo trzeba bardzo bardzo delikatnie naciskać na gałkę, ale efekt jest bardzo uroczy. Sunny dodatkowo ma "idle" animacje, które się pojawiają gdy nie poruszamy postacią, animacje zatrzymania się z biegu (zapieranie się kopytkami), skakania itd., a ponadto wodzi głową za postaciami, które mija, podobnie jak postaci NPC, pomimo stania w miejscu - wodzą głową za Sunny, gdy ta podejdzie blisko.

Interakcje w gameplayu.

Animacje NPCetów (postaci tła) są już o wiele gorsze, krótkie, zapętlone, dość proste i czasem zwracają za bardzo na siebie uwagę, przez to, jakby były “nie na miejscu”. Animacje przedmiotów i postaci, z którymi mamy interakcje są okej.


Jeżeli jednak mamy przejść do animacji cutscenek, o boziu mój kochany, nie jest dobrze xd. Postacie są dziwnie wydetalizowane, niewygładzone a jednocześnie prześwietlone, zwłaszcza język, który był strasznie jasny i ruszał się cały czas, szybko - bo warto nadmienić, usta postaci nie ruszały się w kłapach (czyli pod wypowiadane słowa) tylko poprzez zapętloną animacje mówienia kilku sylab, która może zmieniać się delikatnie w zależności od nastroju kuca (których też jest kilka). Przez to, wychodzą takie fajne scenki jak Pipp, patrząca smutnie w podłogę i płacząca w głos… mając zamknięty pyszczek xd. No cóż. Przy długiej cutscence po chwili zaczynasz patrzeć się tylko i wyłącznie na język.

Prześwietlone postacie.

GAMEPLAY

Cała gra zbudowana jest na dwóch głównych aspektach: zręcznościowo-platformówkowe minigry oraz misje "przynieś mi coś”. Musimy naprawić billboard więc musimy znaleźć farbę, ale żeby dostać farbę musimy przynieść coś sprzedawcy itd. Minigry to pokazywane nam już w trailerach zaganianie króliczków i krabów, tańczenie, latanie i wyścig z przeszkodami na rolkach. 

DEJAVU! I just been in this place beforeeee...

Pojawiają się one jako część fabuły w głównej grze, no i można w nie pograć w trybie jednego lub dwóch graczy wybierając je z głównego menu, ale z małym twistem - musimy je najpierw odblokować w głównej grze. Podobnie z kucykami, które mamy do wyboru w czasie grania w te minigierki - też trzeba je odblokować podczas głównej gry. 

Dodatkową zabawą jest używanie magii Sunny do "ułatwiania sobie" przejścia przez poziomy (żeby nie spoilerować) oraz dekorowania miasta. 

Hehehehehehehehehehe...

Główną znajdźką w grze są fragmenty magii (czy coś takiego, takie małe różowe gwiazdki, których jest pełno, prawie 2 kafle w całej grze), i które pomimo niewyjaśnienia niczego na początku gry, służą do odblokowania elementów ubioru Sunny. 

Fragment gameplayu, czyli bieganko i skakanko.

Możliwość zmiany wyglądu Sunny pojawia się o dziwo dość późno w grze, powiedziałabym tak w okolicy ¼ fabuły i trzeba ją również odblokować jedną z minigierek. Wtedy w różnych miejscach na planszach pojawiają się nieduże, magiczne lustra, przy których musimy kliknąć przycisk interakcji, żeby wejść w menu zmiany wyglądu. 

Menu wyboru ubranek.

Magiczne lustro, ciekawe co robi.

DIALOGI

Dialogi w czasie cutscenek są ok (chociaż animacje mordek są okropne i wytrącają z równowagi) oraz są bardzo… proste. Długie. Strasznie rozwlekłe, mają w sobie dużo ekspozycji. Jest to trochę monotonne i nudne, mi było trudno za nimi nadążać. Jest to na pewno aspekt zrobiony mocno pod dzieci, dla których proste, wyjaśniające dialogi są potrzebne dla konkretnego zrozumienia sytuacji. Inna sprawa, że gra mocno zakłada, że grający zna postacie i ich imiona. Pojawiają się one w napisach i w dialogach ale są praktycznie tylko wspominane, przez co np. mój młodszy brat (lat 5) o Izzy mówił "fioletowy jednorożec" a imienia Sunny nawet nie potrafił powiedzieć (jakby w ogóle nie wiedział jaką postacią gra). 

Nie ze wszystkimi NPCetami da się porozmawiać, a te, z którymi się da, wypowiadają proste, krótkie, pojedyncze zdania. 

Sunny i Hitch.

TECHNICZNE ASPEKTY:

  • Ogólne: Gra ogólnie zrobiona dobrze, tutoriale są bardzo przejrzyste - pojawia się krótki filmik instruktażowy, oraz pokazanie obok kontrolera (w moim przypadku pary joyconów) z zaznaczonym przyciskiem. Całe sterowanie sprowadza się do trzech przycisków i gałki, z czego przyciski służą do - skakania, interakcji i zmiany kopytek na rolki. W trakcie całej gry były widoczne napisy, które włączały się przy dialogach i cutscenkach - są kolorowe, nie zajmują aż tak dużo miejsca na ekranie i są w miarę przejrzyste. Nie zauważyłam żadnych większych bugów. Jest sporo niewidzialnych ścian, których teoretycznie mogłoby nie być i przyspieszyły by poruszanie się po planszy (np. kolizja nad kawałkiem płotu, który można byłoby łatwo przeskoczyć, a obok którego była otwarta furtka). Niektórzy NPC również mieli duże pole kolizji, przez co nie można było np. przejść między kucem tła, a ścianą. W grze pojawia się motyw wskaźnika, który prowadzi Cię do kolejnego fabularnego punktu w grze, jeśli przez dłuższą chwilę tam się nie udasz. Wskaźnik ten jest wytłumaczony i w cutscence i w fragmencie tutorialu, jednak i ja i mój młodszy brat mieliśmy problem ze zrozumieniem funkcji wskaźnika, a potem z podążaniem za nim - wskaźnik często zlewał się z tłem oraz robił dziwne zawijasy, które mnie rozpraszały i mąciły orientację w terenie. Słowny opis aktualnych misji nie istnieje - w lewym górnym rogu ekranu pojawia się tylko ikonka z kucykiem oraz ewentualne przedmioty, które mamy mu przynieść i to jest wszystko. Jest to niby logiczne i mocno obrazowe, ale dwa razy miałam problem z progresją w grze, bo nie mogłam znaleźć postaci do której miałam iść (być może było to spowodowane moją nieuwagą w trakcie cutscenek, ponieważ jak pisałam wcześniej są one długie i nie utrzymują uwagi). 

Kiedy gra dla pięciolatków jest tak wymagająca, że nie możesz przejść minigry za pierwszym razem...

  • W przypadku Switcha: Ograne na Switchu v2. Kartridż ma na sobie uroczą grafikę, ale kafelek w konsoli wygląda biednie - po prostu logo kucyków (nawet nie samej gry) na fioletowym tle. Nie da się pominąć intro, a szkoda, bo jest trochę długie. Ekrany ładowania w trakcie gry są krótkie i zróżnicowane - jest to albo logo MLP, albo znaczki kucyków. W trakcie gry na największej planszy gra czasami delikatnie lagowała - były widoczne znaczne spadki klatek na około 2-3 sekundy, zatrzymanie postaci i odczekanie chwili sprawiało, że płynność gry wracała do normy. Ponarzekam jeszcze na pudełko - pomimo tego, że w okolicy ogłoszenia daty premiery gry na derpi pojawiły się loga gry z przetłumaczonymi tytułami w różnych językach, które zostały umieszczone na wstążce (na części logo), to na wydrukowanej polskiej okładce (nie tylko na Switchu) polski tytuł jest dopisany pod angielskim logo. Dodatkowo tytuł gry na boku okładki również jest po angielsku. Z tyłu okładki mamy opisy gry po polsku i po angielsku, a poza tym informacja o aktualizacji języka w grze jest napisana po polsku i węgiersku (z jakiegoś dziwnego powodu). Poza tym na przedniej stronie okładki jest okropna, brzydka i kłującą w oczy informacja o tym, że gra jest z polskim dubbingiem. Może to nie jest zbyt istotne, ale mnie, jako kolekcjonera pudełek, bardzo to irytuje, bo psuje to estetykę okładki - naprawdę wystarczyłaby zrywalna naklejka na folii. 

Zdjęcie kartridża.

Widok na kafelek gry na Switchu.

FABUŁA (spoilery duh!):

Możecie całkowicie pominąć tę część recenzji - robię tutaj po prostu streszczenie fabuły. 

Gra zaczyna się krótkim wprowadzeniem na temat nowej Latarnii Morskiej, tolerancji i połączenia się ras kucyków, bla bla, oraz od tego, że Sunny budzi się na jakiejś polance koło Zatoki Grzyw i przypomina sobie, że mają do zorganizowania Dzień Zatoki Grzyw. Pierwsza plansza jest mocno tutorialowa, dostajemy informacje na temat sterowania, skakania, używania magii kucyków ziemskich (dzięki której rosną kwiaty, które stają się dla nas trampolinami)  i powoli docieramy do Izzy i wita nas pierwsza, z bardzo wielu, okropnie animowana cutscenka oraz misja zbierania i przynoszenia przedmiotów. Po tym, uczymy się nowej umiejętności - jednorecyklingowania (unirecyklingowania? nie grałam w całą grę z dubbingiem), za co dostajemy fragmenty magii, a przy okazji odbudowujemy mosty i dekorujemy miasto na imprezę. W mieście okazuje się, że Hitch chce nas wytrenować do zawodów zaganiania królików, po czym lecimy do centrum, gdzie cudowny baner Pipp został zwandalizowany. 

Pasują ci xD

Po misji “wypytywania świadkach” zleconych nam przez… Sprouta, który wciąż jest zastępcą szeryfa, wychodzi na to, że to Izzy jest winna! Izzy natomiast mówi Sunny jak naprawić billboard, co oczyszcza jednorożca z zarzutów. Cała gra potem opiera się na motywie tych banerów - ktoś niszczy banery, winnym wydają się być Pipp, Zipp oraz Izzy, ale one się wszystkiego wypierały, a Sunny nie mogła uwierzyć w ich winę. Pomiędzy banerami pojawiały się misje przynoszenia przedmiotów, minigry oraz poboczne wątki fabularne, które były dość krótkie i zbytnio nie interesujące (minęły dwa dni a ja już ich prawie nie pamiętam). Podczas ostatniej banerowej misji dowiadujemy się, że sprawca miał… sztuczne skrzydła! A Sprout zaczął nagabywać kucyki ziemskie do wyrzucenia kucyków nie-ziemskich z miasta (brzmi znajomo?). Jednorożce i pegazy zaczynają tracić magię, a Sprout próbuje uciec z miasta, więc zaczynamy gonić go, używając… rolek. Tak, “walka z bossem” jest pogonią na rolkach, która traktowana jest jak minigrana. Na samym końcu trasy złego czerwońca zatrzymuje Izzy, i jest wielka konfrontacja, która kończy się tym, że Sprout przeprasza, podaje kopytko Sunny i wlatują napisy końcowe. Po czym dostajemy informację, że gra dowolna została odblokowana i bawcie się dobrze przez następne kilkanaście minut, szukając zaginionych kryształków. To wszystko. Praktycznie fabuła nowego speciala z serialu oraz główny złodupiec z filmu pełnometrażowego. 

Oczywiście gra kończy się słowami - zatańczmy! - więc kuce tańczą w trakcie napisów końcowych.

Szczerze, po trailerach specjala i porównaniu ich z opisem zapowiadanej gry miałam duże przeczucie, że “Przygoda w Zatoce Grzyw” będzie zrobiona w ramach starych gier wzorowanych na filmach Disneya, które po prostu są opowiedzeniem fabuły filmu przez krótką grę. I, teoretycznie, prawie tak jest. Fabuła ogólnie bardzo generyczna, bardzo prosta i w sumie starszy gracz od razu wie, co się święci, zwłaszcza, jeżeli oglądał wcześniej film lub specjal.

KONIEC SPOILERÓW.

RZECZY, KTÓRE BĘDĄ WKURZAĆ NAS, BRONIACZY, ALE SĄ IDEALNE Z PUNKTU WIDZENIA GRUPY DOCELOWEJ:

- Na pewno dubbing każdego miejsca w menu - “opcje, audio, dźwięki tła!” - czytane przez aktorkę Sunny. Dla dzieci, które nie potrafią czytać - świetne, bo mogą obsługiwać grę w menu bez pomocy rodziców. Dla mnie - z początku było fajne, po chwili zaczęło wkurzać.

- Bardzo rozbudowane tutoriale - pauza gry, wyświetlenie filmiku z komentarzem głosowym oraz zdjęcie kontrolera z zaznaczonym przyciskiem. Dla mnie - za dużo. Dla mojego młodszego brata (lat 5) - idealne, ponieważ, nawet używając kontrolerów od Switcha raz na parę miesięcy, tylko gdy ja go odwiedzam, dał radę zorientować się w przyciskach bez problemów.

Minigra wyścigowa.

- Krótki czas gry - mi, 23-letniej “gejmerce”, gra zajęła około 3-4 godziny. Mój brat w dwie godziny, zrobił tyle postępu co ja w 30 minut. Biorąc pod uwagę to, oraz fakt że minigierki są dość wymagające, a przejście gry na 100% wymaga przejścia minigier na 3 “gwiazdki”, zakładam, że 5-latkowi, przejście tej gry na 100% zajęłoby około 12 godzin, lub więcej. Na małe dziecko ten czas jest dość konkretny i zapewni rozrywki na długi czas. 

- Długie, rozwlekłe dialogi, o których była mowa wcześniej

- Prosta, liniowa fabuła i brak misji pobocznych, poza zebraniem 100% gwiazdek.

PODSUMOWANIE

Na pewno musimy pamiętać, że to jest GRA TARGETOWANA DLA DZIECI. Widziałam wiele komentarzy narzekających na jakość grafiki, czy gameplayu po obejrzeniu trailerów gry, ponieważ to jest “jak gra mobilna dla dzieci” - bo tak praktycznie jest. 

Skacząca Sunny, patrz jak skacze, jaka ona urocza!

Dużo broniaczy napaliło się, że jak Hasbro wypuszcza pełnoprawną grę o kucykach to będzie ona rozbudowanym RPGiem albo przygodówką na kilkanaście godzin. Tylko że od pierwszych trailerów było widać, pod kogo targetowana jest ta gra i pod kogo jest robiona. Nie pod ludzi takich jak ja czy wy, tylko pod dzieci jak mój brat. Ja po pół godzinie gry byłam już trochę znudzona, gubiłam wątek fabularny i rozpraszałam się tym, jakie ładne są animacje chodzenia, zamiast skupić się na kolejnej misji przenoszenia przedmiotów od kuca do kuca. Mój brat zaczął tracić zainteresowanie grą dopiero po około dwóch godzinach, pewnie ze zmęczenia. W czasie gry brata wyszłam na chwilę, po 15 minutach otrzymałam całościowe streszczenie fabuły, która mnie ominęła - dziecko było zafascynowane grą, umiejętnościami, postaciami i minigrami. Moja mama, która obserwowała go w czasie gry, również uznała grę za świetną dla niego - kolorowa, wciągająca, ale bardziej wymagająca niż taki Psi Patrol, polegający na poruszaniu się z lewa na prawo i wciskaniu dwóch przycisków. 

Upgrade do rolek, czyli tryb szybkiego poruszania się.

Jeśli chcecie kupić tę grę dla młodszego rodzeństwa lub swoich czy cudzych dzieci - to będzie dobry wybór.

Jeśli jesteście starszym fanem, polecam poczekać na obniżkę ceny na Steamie lub sklepach Playstation/ Xboxa/ Switcha, ponieważ ta cena za 3 godziny rozrywki to zdecydowanie za dużo. 

Za wersję pudełkową na Switcha zapłaciłam 150 zł i trochę żałuję - bawiłam się dobrze, trochę za szybko to minęło, a fabuła mnie zbytnio nie porwała, ale było okej. Jednak, nie za takie pieniądze. Na początku miałam zamiar odsprzedać te grę zaraz po jej skończeniu, ale chyba zachowam ją sobie na pamiątkę oraz do speedrunowania (bo nie mam już nic w niej do roboty). Zobaczymy kiedy trafię na speedrun.com :P

Dziękuję za przeczytanie, mam nadzieję, że nie zanudziłam was na śmierć i zachęciłam (bądź zniechęciłam xd) do zakupy tej gierki. 

Odmeldowuje się :)

FULL ALICORN MODE UNLOCKED

Komentarze

  1. Julunis, świetna recenzja :) Dodam tylko, że 3 godziny na przejście to lekka przesada, lub grałaś powoli. MI zajęło to niecałe godzinę 45, i mówiąc szczerze, w pełni zgadzam się, że żądanie za tą długośc gry TAKIEJ CENY, to nieśmieszny żart :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie powiem że trochę się obijałam bo też nie lubię rushować gier na pierwsze przejście (mój pierwszy sejw w Hollow Knight ma 70+ godzin xD), oglądałam te wszystkie lokacje, sprawdzałam animacje i nie pomijałam dialogów + byłam przez większość czasu w aucie (a mam jakąś dziwną przypadłość, że patrzenie w ekrany w trakcie jazdy mnie zmula, więc często robiłam przerwy), próbowałam też robić jakieś takie showcase jak w recenzji, żeby nagrać fragmenty animacji, gameplayu, kiedy już postanowiłam o pisaniu recenzji, ale też dokładnie nie liczyłam czasu, a czas gry na switchu był zakłamany, bo jak mówiłam dałam grę mojemu bratu, no i on też nabił te 2 godziny :).
      Bardzo mi miło, że recenzja się podobała ♥
      (wczoraj wieczorem spróbowałam zrobić speedrun, z pominięciem wszystkich cutscenek, tutoriali i zapierdzielaniu galopem kiedy tylko się dało, wyszło 45 minut, ale są ludzie z Pecetów, którzy mają 12 minut, jakim cudem to ja nie wiem xD)

      Usuń
    2. No, 45 minut to i tak nieźle, ale mi te godzinę 45 wyszło w miarę szybkim bieganiem z zbieraniem wiekszości rzeczy, ale bez pomijania cutscenek i dialogów... Jeśli wklepie ktoś TĄ FRAZĘ w wyszukiwarce YT to znajdzie mój gameplay

      " ROUJslMIX_I "

      Tak że spokojnie bez pomijania czegokolwiek da się to w niecałe 2 godziny. A co do tych 12 minutowców to zapewne są jakieś gliche w grze, które można wykorzystać. Nie ohglądałem speedrunów tej gry. Ale np w takim Resident Evil 4 da sie przeglichować niektóre etaopy i pomijac całe obszary.

      Usuń
  2. Gdybyś nie dbała o punkty i kryształy, przejście tej gry zajęło by ci mniej niż godzinę. Jednak z nimi wszystkimi to około 2 godziny, jeśli się nie obijasz. Sunny czytająca menu nie wiem jak skomentować. Osobiście jest to zbędne i irytujące, ale powiem ci, że w Minecrafcie również istnieje taki narrator czytający menu i czat. Został stworzony dla osób niewidzących. Ale tam przynajmniej można go wyłączyć, nie jak tutaj. Minigry nie są wymagające, co najwyżej robią mętlik w głowie przy pierwszej próbie, szczególnie te zaganianie zwierząt. Jedynie pierwsze króliki musiałem powtórzyć, wszędzie indziej miałem bardzo wysokie wyniki za pierwszym razem. Fabuła choć bardzo krótka i prosta, wyjaśnia przynajmniej gdzie podział się Sprout po filmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbówałam wczoraj speedrunować te gierę, pomijając wszystkie tutoriale, cutscenki i ogólnie galopując przez plansze, dojście do napisów końcowych zajęło mi 45 minut (a i tak zebrałam więcej niż 50% gwiazdek xD). Sunny w menu można wyłączyć (sprawdziłam to już po opublikowaniu recenzji i wróceniu do domu z meeta, bo wkurzały mnie przy próbach szybszego skipowania tutoriali), wystarczy wejść w menu audio i znaleźć "głos narratora" czy coś takiego. Przy ustawieniu 50% głos jest już zagłuszany przez muzykę. W tej grze imo narrator w menu to zajebista sprawa, tak jak pisałam, zrobiona pod dzieci nieumiejące czytać, chociaż, jeżeli w tę grę grałoby dziecko/osoby słabowidzące to również jest to mocne usprawnienie dla nich. Jest to opcja domyślna, ale da się ją wyciszyć :)
      Ja tam nie wiem gdzie Sprout się podział po filmie po tej grze, po prostu się pogodzili. Trudno umieścić te grę na jakimkolwiek timeline'ie bo np. magia kucyków ziemskich pojawiła się po specjalu, w którym Sprouta nie ma. Maretime Bay Day odbywa się i w specjalu i w grze, a w shortach TYT Sprout jest poszukiwany (było widać jakiś plakat w tle w jednym z odcinków), więc raczej gra jest misz-maszem fabuł filmu i specjala, żadnym canonicznym lore.
      + jeżeli chodzi o to, że napisałam, że minigry są wymagające, chodziło mi, że o wiele bardziej niż reszta gameplayu. To było coś, co sprawiało, że nagle odpala ci się o wiele więcej skupienia i chęci do gry niż podczas biegania po mieście. Mi problem sprawiły dwa razy zaganianie królików (2 gwiazdki z 3), pozostałe były okej, chociaż przy tańczeniu bałam się spadnięcia na 2 gwiazdki bo zaczęłam robić głupie błędy xD. Na pewno dla młodszego gracza te gierki będą dość mocnym wyzwaniem.

      Usuń
  3. Dla mnie jednym z ciekawszych pobocznych fragmentów było doprowadzenie do usunięcia wielkiego królika i jego armii jako przeszkody.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety nie mam na czym grać, więc nie mogę kupić, ale wierzę ci na słowo. :3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty