mnie nie widać! yay!

poniedziałek, 13 lipca 2020

Figurka Rarity od Kotobukiya - mini recenzja



Kolejna, czwarta już figurka z serii Bishoujo od Kotobukiya wreszcie, po długim dosyć opóźnieniu (pierwotnie, premiera miała być już na początku tego roku) ujrzała światło dzienne i rozpoczęto wysyłkę. Opóźnienie ma – niestety – wpływ na kolejne (Rainbow Dash i Applejack), które też zostaną wydane później, niż pierwotnie zapowiadano. Wprawdzie sporą rolę odgrywa tutaj szalejąca pandemia koronawirusa, jednak pierwsze „obsuwy” pojawiły się jeszcze w zeszłym roku, zanim wirus sparaliżował wiele sektorów usług i przemysłu. 

Aby w pełni cieszyć się figurką (podobnie jak w przypadku poprzednich z tej serii, związanych z MLP) należy wyciągnąć przedmiot z pudełka (i znów cepelia xD) - zabezpieczenia na czas transportu powodują, że niemalże nic w środku nie widać. Fanatycy NNWP mogą poczuć się nieco rozczarowani:)

Niestety, figurka nie należy do najtańszych. Za sam przedmiot wychodzi około 380 złotych, a trzeba doliczyć do tego koszt przesyłki, oraz podatek naliczony przez Urząd Celny. Łącznie, należy się przygotować na wydatek rzędu nawet 550 złotych. Nie mogę jednak powiedzieć, że figurka nie jest warta takiej kwoty.

Podobnie jak w przypadku poprzednich figurek, jakość wykonania stoi na niesamowitym poziomie. Żadnych śladów po formie, resztek kleju, czy rozmazanej farby. Poziom wykonania przebija aktualnie wszystko, co oficjalne i potrafi przebić sporo fandomowego rękodzieła (które cenowo potrafi być o wiele droższe).




Spódniczka chyba się nieco zbiegła w praniu...


Widok na całą figurkę. Jak to Rarity, musi wyglądać z klasą. Brakuje tylko torebki (koniecznie pasującej do szpilek). Figurka pewnie stoi (nie jest odczepiana od podstawki) nawet na mało stabilnym podłożu (zdjęcia robiłem na łóżku). Detale porażają, nie zabrakło praktycznie niczego, widać każdą fałdkę materiału i to jak (m. in. dosyć ciasna spódniczka) opina ciało Rarity. Dosyć „zalotny” wyraz twarzy może nie każdemu pasować, jednak nie ma tutaj przesadnej ekspresji. 




Nawet kucyk, będący „tylko” dodatkiem do właściwej figurki został wykonany z należytą dokładnością. Uwagę zwraca świetna grzywa i ogromne rzęsy klaczy:) Cutie Mark został namalowany na obu stronach zadka, nawet jeśli druga strona jest bardzo mało widoczna (zasłaniają ją szpilki). Mała rzecz, a cieszy. O ile ludzka część sprawia wrażenie wykonanej z jednego kawałka materiału (co nie jest prawdą - łączenia są sprytnie poukrywane) to już w przypadku klaczy widać je doskonale. 






Powyżej, na zdjęciach są zbliżenia poszczególnych elementów figurki, widać tu doskonale poziom detali, oraz... jedyną wadę, którą należałoby wymienić. Na poglądowych obrazkach (łącznie z tymi z opakowania) i prototypowych modelach, które pokazano wcześniej, przestrzeń pomiędzy obcasem a palcami (nie mam pojęcia jak to nazwać xD) jest pusta, natomiast na figurce jest zapełniona przezroczystym plastikiem, który niestety dosyć widać. O ile zapewnia to solidniejsza mocowanie, to jednak nigdzie nie było pokazane wcześniej. Nie jest to wprawdzie poziom zmian Celestii z Guardiansów (gdzie zamiast pięknej grzywy dostaliśmy pastę Aquafresh), ale mimo wszystko. W poprzednich figurkach podobnych zmian nie zauważyłem.

Podsumowując, figurka świetnej jakości, wykonana z niesamowitą dbałością o detale, warta swojej ceny.

Na koniec zwyczajowe porównanie wymiarów:


Z lewej strony Rarity i Włodzimierz Iljicz Chrysalis. Z prawej: Rarity z zestawów filmowych (promujących MLP The Movie)


Koszmarna Luna czuje się zazdrosna o Rarity. Podobnie jak (Nie)Wielka Bambaryła z serii Equestria Girls Minis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!