mnie nie widać! yay!

piątek, 14 września 2018

5+ Obrazków #700

Ach, Flutterbat... jak to dobrze, że akurat mamy sezon na jabłka...

Moi drodzy, to właśnie mi przypadł zaszczyt napisać 700. posta z serii 5 Obrazków Które Zrobiły Mi Dzień, która, nawiasem mówiąc, już dawno powinna być przemianowana na "5+ Obrazków...".
Niewiele brakło, a seria w ogóle by nie powstała, a już na pewno nie trwała tak długo. Gdy narodził się ten pomysł, w redakcji pojawiły się głosy, że będzie wyłącznie zaśmiecać stronę główną bloga. Na szczęście Wy, drodzy czytelnicy, pokochaliście krótkie posty z obrazkami.
Niemała w tym zasługa wielu redaktorów, którzy te posty tworzyli. I jak zwykle muszę wymienić Małgę Milenę, która potrafiła robić te posty codziennie przez naprawdę długi czas.

Niestety, nie mam dziś dla was szczególnie dużego posta z powodu braku środków czasowych... no i nie byłbym w stanie znaleźć aż tak wiele dobrych obrazków. Ale mam nadzieję, że te 5+ obrazków i tak będzie się wam podobać.




Postanowiłem was dzisiaj zanudzić paroma wyślonymi (i jednocześnie boleśnie prawdziwymi) historyjkami o... tak, zgadliście, o obrazkach. A właściwie bardziej o tworzeniu obrazków.


Tworzenie obrazków to długi i czasochłonny proces, na który składa się:
- narzekanie na brak inspiracji
- chodzenie po domu i mówienie do siebie, że nie ma się czasu na rysowanie
- tworzenie masy szkiców, które nigdy nie ujrzą światła dziennego i wybranie tego najgorszego do zrobienia lineartu
- tworzenie linartu - chcesz się zabić
- pytanie się ludzi, czy postać, którą narysowałeś, ma zbyt dużą pupę: "Zaaaa maaaała" i "Zdecydowanie zbyt duża"
- faza kolorowania - tu oddychasz spokojniej
- faza cieniowania - znowu chcesz się zabić
- kończysz parę tygodni po wyznaczonym przez siebie czasie
- i dochodzisz do wniosku, że wyszło słabo


Lubię porównywać rysowanie do programowania, bo ludzie patrzą na świetne arty albo aplikacje i myślą: "Wow, też bym tak chciał!" albo "Nigdy nie będę tak umieć!". Nie widzą procesu, który doprowadził daną osobę do stworzenia czegoś, co jest zaawansowane. A rodzi się to często w bólach, a już na pewno wymaga masę pracy. Ale mózg ludzki jest niecierpliwy i chciałby od razu osiągnąć poziom dzieła, które mu się spodobało. I ludzie rzucają się rysować albo programować z myślą, że muszą stworzyć coś super. A nie mają żadnych podstaw. No ale kto by chciał tracić czas na rysowanie kamieni albo algorytmy sortowania...



Żeby zdobyć internetową sławę, musisz rysować naprawdę dobrze. I to tylko 1/10 sukcesu. Właściwie to zapomnijcie o naprawdę dobrym rysowaniu. Wystarczy umiarkowanie. To co naprawdę się liczy, to siatka kontaktów, grupa wsparcia, psychofanki i handel organami (bo trzeba się sprzedawać).




Nie nauczysz się rysować, mówiąc jak to nie potrafisz rysować i wiesz, że jesteś beztalenciem i nawet nie próbujesz. Ale to świetny sposób na zyskanie atencji. Dodatkowe punkty, jeśli sprawiasz, że ludzie cię przekonują, byś jednak zaczął, ale ty im twardo mówisz, że nie, nie. Ty jesteś wyjątkowy. Jaskiniowcy dawali radę namalować bawoły, ale ty nie potrafisz nawet patyczaka.




Masz zaprojektowanego świetnego OCka i chcesz go narysować?
Najpierw płacz, bo nie umiesz. Następnie zatrudnij kogoś, kto umie. Po otrzymaniu obrazka marudź, że inaczej wyobrażałeś sobie swojego OCka. Zacznij przepisywać jego historię po raz trzeci.




Nigdy, przenigdy nie próbujcie profesjonalnie oceniać prac innych. Zostaniecie w najlepszym razie zniszczeni. Wiem, co mówię, oceniałem prace na tym blogu.
- Ja mam taki styl.
- Ja nie miałem czasu zrobić tego lepiej.
- Ja nie chcę nic sugerować, ale jeśli osoby, które są artystami, oceniają rysunki, to całkiem możliwe, że ocenią prace innych ludzi nierzetelnie, bo np. mogą się nie lubić albo wprost przeciwnie.
- Czepiasz się.
- Myślę, że krytyka, a wręcz hejt mogą zniechęcić początkującego do dalszych prób.




Sprzęt się nie liczy, ale lepiej się rysuje na tablecie za 10 tysięcy złotych niż na tym za 100 złotych. Nawet jeśli nie rysujecie lepiej, to na pewno lepiej się czujecie. xD


Dlaczego jednak warto rysować?
Myślę, że każdy ma na to inną odpowiedź, ale ja uważam, że jest to po prostu coś innego w stosunku do tego, co robi się na codzień (chyba, że zajmujecie się rysowaniem zawodowo). Zmusza mózg do innej pracy, trochę odpręża i potrafi dać satysfakcję. Nawet jeśli wiem, że nigdy nie zrobię takiego fajnego obrazka jak ten powyżej.

To było10 obrazków na 700. edycję obrazków.
Mało, ale mam nadzieję, że solidnie.
Zapraszam na następn posty z tej serii i żegnam państwa.
*kłania się*

8 komentarzy:

  1. *Dalej czekam na Trixie*
    Świetne Arty, wszystkie zrobiły mi dzień, ale jak miałbym wybierać to ta mina Twilight wygrała wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe arty, które wszyskie zrobiły mi dzień.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, Mere Jump! Nadal czekam na wydanie narodowo socjalistyczne obrazków. Mam szczerą nadzieje że prace trwają.
    Obrazki #696 Edycja Komunistyczna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zauważyłeś, że tamto wydanie tak naprawdę wyśmiewało się z komunizmu? No i to był tylko pretekst, by wstawić obrazki ze Starlight i Trixie.

      Usuń
    2. Tak, zauważyłem. Nie tylko komunizm można wyśmiać.

      Usuń
    3. No to jak trafię na jakieś odpowiednie obrazki, to kto wie. ;)

      Usuń
  4. *Dalej czekam na AJ i Calamitiego*
    Obrazki zrobiły mi dzień

    OdpowiedzUsuń
  5. Na 1k edycję powinno być 100 obrazków, pracować powinna cała redakcja a szczególnie powinna dopomóc osoba która tą serię rozpoczęła.

    OdpowiedzUsuń

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!