Magiczny Pulpit 148 - Daybreaker
"You don't need anypony! You can do whatever you want. And all you have to do is get rid of anypony who stands in your way!"
Daybreaker, 20 maj 2017
Witam w kolejnym Magicznym Pulpicie. Ponieważ słońce nie daje nam odetchnąć w dzisiejszej edycji gości nie kto inny a sama Celestia. Tylko, że w swej demonicznej formie. Panie i Panowie, proszę o brawa dla Komandor Tempest Daybreaker.
Któż by się spodziewał, że dostaniemy oficjalną złą wersję naszej kochanej Celie? Chociaż to senna zjawa Starlight. Mimo wszystko Daybreaker ma tę moc.
Zastawialiście się kiedyś jak wyglądałaby Equestrię, gdyby Daybreaker przejęła władzę? Wieczny dzień? Upały, które trudno wytrzymać? A może coś innego?
Właściwie to zaciekawiła mnie teraz jedna rzecz: czyim koszmarem tak naprawdę była Daybrekaer? Teoretycznie pojawiła się w śnie Starlight...
... Jednak mogła się tam dostać z pomocą Celestii. W końcu skąd Starlight wiedziałaby czego boi się Pani Dnia? Oczywiście, to mogła być wizja Starlight złej strony Celestii, ale czy na pewno?
Cóż, bez wątpienia jej rządy zmieniłyby Equestrię. Ale na lepsze czy na gorsze? W finale piątego sezonu mogliśmy widzieć królestwo pod rządami Nightmare Moon.
I nie wyglądało ono źle. Kucyki nie zdawały się jakoś szczególnie niezadowolone z rządów Nightmare Moon. W niektórych aspektach zła wersja Luny była nawet lepsza niż Celestia.
W jakich na przykład, pytacie. A na przykład w tym, że Nightmare Moon postanowiła odbudować stary zamek w lesie Everfree, podczas gdy ten z właściwej linii czasu coraz bardziej popada w ruinę.
Słusznie twierdzicie. Nie ma potrzeby odbudowywania go. Więcej powiadacie, były plany względem odbudowy zamku. Rację macie, obecnie każda z księżniczek posiada swój własny zamek, więc jaki sens tracić czas i fundusze na odbudowę budowli, z której nikt korzystać nie będzie.
A co do planów, to cóż. Nie skończyło się na planach, lecz na jednym dniu porządków. Tylko jaki był sens porządków, skoro teraz na nowo zalegają tam kurz i pajęczyny?
Oczywiście, wszystkim nam żyje się dobrze pod przywództwem Celestii. I Luny, naturalnie też. Złego słowa powiedzieć nie możemy.
Ale jakby nam się żyło pod przywództwem Daybreaker? Czy w ogóle poza faktem, że rządzi nami ktoś inny niż Celestia coś by się zmieniło? Nightmare Moon chciała sprowadzić na krainę wieczną noc.
Czy zatem Daybrekaer chciałaby na Equestrię sprowadzić wieczny dzień? Jak by nam się żyło bez nocy?
Bez wątpienia istoty prowadzące lunarny tryb życia nie miałyby już prawa bytu. Chociaż rośliny w królestwie Nightmare Moon były obecne. Magia?
Ale czy Daybrekaer zechciałaby za pomocą magii pomóc lunarnym istotom? Czy lunarne istoty już teraz są nam potrzebne? Czy raczej zyskalibyśmy na ich odejściu?
Czy świta Daybreaker różniłaby się od obecnej świty tak, jak różniła się świta Nightmare Moon? Tyle pytań i tak mało odpowiedzi.
Niestety, bardzo często jest tak, że pytań więcej od odpowiedzi na świecie. Wciąż na przykład nie wiemy co było pierwsze: Jajko czy kura.
Wiele osób odpowie, że jajko. W końcu skądś musiała się wziąć kura. Ale tyle samo osób odpowie, że kura. Bo kto złożył jajko?
Ale są też osoby twierdzące, że koło nie ma początku. Kto ma rację? Odbiegam jednak od właściwego tematu.
Która wersja Celestii podoba Wam się bardziej? Ta "nasza Celestia" czy raczej w postaci Daybreaker?
Co mówicie? Mam nie przestawać opowiadać o możliwych losach państwa, gdyby rządziła nami Daybreaker?
Ale cóż tu więcej rzec? Wszystko zostały już dopowiedziane. Chyba, że Wy macie jakieś pomysły, tedy chętnie wysłucham ich.
A teraz wybaczcie, ale dotarcie do Canterlot było ciężkim wyzwaniem, zwłaszcza dla kuca w moim wieku. Jednak opłacało się przyjechać, Festiwal Przyjaźni zapowiada się wspaniale.
Pozwólcie zatem, że udam się do izby i odpocznę nieco przed tym szaleństwem. Słucham? A, wiem, że do Festiwalu Przyjaźni pozostały 62 dni. Nie wiedziałem jednak ile zajmie mi podróż, musicie wiedzieć, że nie mieszkam w Equestrii.
Gdzie zatem mieszkam, zapytacie. Cóż, mieszkam daleko za granicami Equestrii. Dlaczego więc mówiłem, że Celestia nam rządzi? Cóż, przeprowadziłem się w miarę niedawno i wciąż nie mogę się przestawić na nowego władcę.
Pierwsze było jajko, bo kury nie są pierwszymi organizmami jajorodnymi.
OdpowiedzUsuń+1
UsuńAle jeśli doprecyzujemy, że chodzi o kurze jajko, odpowiedź też się raczej nie zmieni. Kura jest pewnym gatunkiem. Jako, że ewolucja zachodzi w miarę płynnie, to ciężko powiedzieć, które zwierzątko sprzed milionów lat było już kurą, a nie jej protoplastą. Niemniej, prawdopodobnie, gdyby to wszystko prześledzić, można byłoby znaleźć tego konkretnego osobnika i powiedzieć "To on". Oczywiście, byłaby to nieco subiektywna opinia, bo czym to zwierzątko różniłoby się od swoich rodziców? Może byłoby delikatnie mniejsze/większe i mądry biolog powiedziałby, że to już można uznać za kurę. W każdym razie, pierwsze będzie jajko, z którego ta pierwsza kurwa się wykluła, bo ptak, który złożył jajko, kurą jeszcze nie był.
Choć to nie aż takie proste, zważywszy na to, że kura, jaką obecnie znamy, jest zwierzęciem oswojonym i zmienionym przez człowieka. I tutaj, czy dzika kura to kura? A może kura domowa to tak naprawdę nie kura. A może pierwszą kurą z bilogicznego punktu widzenia był bażant? Bo czemu nie, skoro krowa to podobno bliżej tygrysa niż konia? Niemniej, wracając do wcześniejszych wniosków, rodzicem pierwszej kury była jeszcze nie kura, więc odpowiedź na ptanie "Co była pierwsze...", brzmi jajko.
Według mnie i tak pierwszy był banan.
UsuńNie ma znaczenia co było pierwsze kura czy jajko. Powinniśmy się cieszyć że są.
UsuńNiestety, banan nie został uwzględniony w pytaniu.
UsuńTo uczucie, kiedy wpis z tapetami, ale czytelnicy w komentarzach rozwodzą się nad jajkiem i kurą.
Pozostało jeszcze pytanie o początku koła :)
UsuńTrzeba tutaj najpierw znaleźć definicje początku i koła. I tu pojawia się pewien kłopot, ponieważ trzeba uwzględnić, o jaki rodzaj koła chodzi. Wikipedia podaje nam kilka możliwości:
Usuń-figura geometryczna,
-element maszyny lub urządzenia (tu również występuje w wielu różnych odmianach),
-rodzaj spotkania,
-element boiska do koszykówki.
Poza tym, istnieją również takie miejscowości, dzielnice itp., ale one są pisane od wielkiej litery, więc od razu wykluczymy je z rozkminy. Zaczerpnijmy oddechu, znajdując definicję początku. Wikipedia zna szczęść znaczeń tego słowa, ale tutaj nie będzie trzeba się zastanawiać, bo cztery są pisane od wielkiej litery i możemy od razu je wykluczyć, a dwa pozostałe to termin w matematyce i termin prawie polskim (XIV-XV wiek), przy czym koło nie może posiadać tego drugiego, więc rozpatrujemy pierwszy.
Czym zatm jest początek? oto definicja:
Początek – szczególny punkt w przestrzeni euklidesowej, zwykle oznaczany literą O bądź cyfrą 0 ,używany jako punkt odniesienia dla geometrii otaczającej go przestrzeni. W układzie współrzędnych kartezjańskich początek to punkt, gdzie przecinają się osie układu. W geometrii euklidesowej początek może być wybrany według życzenia jako dogodny punkt odniesienia.
Co z tego wynika? Jako że nie skończyłam gimnazjum, muszę stwierdzić, że do końca to nie wiem, zatem, nie jestem w stanie poprowadzić dalszej rozkminy.
Wrócmy zatem do koła. Myślę, że aby udzielić pełnej odpowiedź na pytanie "Co jest początkiem koła?", trzeba rozpatrzyć wszystkie możliwości. Zatem oznaczmy je kolejno cyframi od 1 do 4. I przejdźmy do omawiania.
Koło 1 – zbiór wszystkich punktów płaszczyzny, których odległość od ustalonego punktu na tej płaszczyźnie, nazywanego środkiem koła, jest mniejsza lub równa długości promienia koła.
Ta definicja jest na szczęści prosta, więc myślę, że każdy może się z nią uporać.
Koło 2 - nazwa elementu maszyny lub urządzenia o geometrycznym kształcie koła, często stosowane w transporcie.
Tutaj definicja jest bardzo ogólna i wydeje mi się, że omówienie wszystkich przypadków, byłoby niemożliwe. Ten punkt należy pominąć.
Koło 3 – formalne spotkanie członków danej organizacji, np. korporacji akademickiej.
I tutaj możemy udzielić odpowiedzi od razu. Początekiem koła 3 jest moment, w którym wszyscy jego uczestnicy, znajdą się w określonym, wcześniej ustalonym przez członków koła, miejscu.
Nie rozpatruję tutaj definicji początku - terminu matematycznego, ponieważ koło 3 jest zjawiskiem, nie przedmiotem materialnym i poszukiwanie jego matematycznego początku byłoby niemożliwe.
Koło 4 – w koszykówce element występujący na parkiecie boiska.
Po przeczytaniu artykułu, zdałam sobie sprawę, że koło 4 jest właściwie okręgiem, więc wyznaczenie jego początku, wymaga wyznaczenia początku okręgu.
Pozostaje mi zatem:
-zrozumienie definicji początku,
-ustalenie, gdzie znajduje się początek koła 1,
-ustalenie, gdzie znajduje się początek okręgu.
Czym zatem jest okrąg? Oto definicja:
Okrąg – zbiór wszystkich punktów płaszczyzny euklidesowej odległych od ustalonego punktu, nazywanego środkiem, o zadaną odległość, nazywaną promieniem.
Wydaje mi się, że powinnam dowiedzieć się, czym jest płaszczyzna euklidesowa. Czego jednak nie zrobię, bo mi się nie chce.
I tutaj zakończę, wybaczcie, moja okrojona znajomość matematyki nie pozwala mi na udzielenie pełnej odpowiedzi.
Jako osoba umiejąca co nieco w Matematykę, mogę poprowadzić dalej tą rozkminę.
UsuńZgodnie z Twoim opisem, początek jest to punkt, od którego zaczynamy liczyć odległość. Nie ma on określonego położenia, można go dobierać dowolnie.
Przenosząc to na przykłady:
Koło 1 - Początkiem jest każdy wybrany przez nas punkt. Nawet taki, którego odległość od środka jest większa od promienia (Punkt początku koła może znajdować się poza kołem). Takie koło posiada więc nieskończenie wiele punktów.
Koło 2 - Mam tutaj trzy pomysły na definicję.
1. Dla elementów o geometrii koła, tak jak w punkcie Koło 1.
2. Część elementu, którą mocuje się go do innego elementu.
3. Część koła nazwana początkiem w specyfikacji technicznej urządzenia.
Koło 3 - Nie wiem dlaczego, ale w pierwszej chwili ten opis skojarzył mi się z jakąś sektą. Ale wracając do tematu, to moim zdaniem jest to moment, w którym osoba prowadząca daje znak do rozpoczęcia, na przykład mówiąc "Dobra, to zaczynamy." lub "Myślę, że możemy zacząć.".
Koło 4 - To koło nie jest kołem, ale cienkim pierścieniem. Ten pierścień musi być jakoś namalowany/umieszczony na boisku, więc za początek można uznać punkt, od którego zaczyna się malować/umieszczać ten pierścień.
Myślę, że rozwiązaliśmy ten problem, ale nie wiem, czy Luxisowi nie chodziło o jakiś paradoks albo twierdzenie matematyczne.
A tak poza tym:
- Płaszczyzna Euklidesowa jest to nieskończenie duży element posiadający jedynie 2 wymiary. Posiada szerokość i wysokość, ale nie ma głębokości. Coś jak nieskończenie duża i nieskończenie cienka kartka papieru.
- Nam naprawdę się nudzi, skoro rozważamy takie tematy.
- Post o Daybreaker, a w komentarzach tylko jajka, koła i banany :)
Prawdę mówiąc nie sądziłem, że powstanie jakakolwiek analiza xD Dodam też, że nie miałem jakiegoś konkretnego koła na myśli. Gdzieś kiedyś natknąłem się na takie zdanie i mi utkwiło w pamięci ;P. Ale jestem pod szacunkiem poświęconego czasu, chęci i sprawdzenia definicji (nawet jeśli pochodzą one z Wikipedii xD)
UsuńPrzeprowadzane tu rozkminy są naprawdę piękne, ale jestem prawie pewna, że Luxis miał na myśli słowa ,,okrąg nie ma początku", które mają znacznie więcej sensu, niż analogiczne stwierdzenie o kole.
UsuńZaczęło sie od pytania "Co było pierwsze, jajko czy kura?", na które również mało kto oczekuje odpowiedzi, a jedynie chce nim pokazać, że mamy do czynienia z zagadniemiem, którego nie da się nam rozwiązać i dyskusja nie ma sensu.
UsuńCzyli płaszczyzna Euklidesowa, to po prostu nieksończona płaszczyzna prościej mówiąc? Tak? Bo definicję na Wikipedii ma dziwną, a Twoja definicja, zdaje się to oznaczać.
Niemniej dziękuję za wytłumaczenie, wiem o co chodzi. Generalnie nie wybiega to poza materiał gimnazjum, jedynie nie używa się tego określenia, a samego słowa płaszczyzna. Dodatkowe terminy chyba nie są nam gimbom na nic potrzebne.
Daybreaker vs Nightmare Moon, brzmi jak
OdpowiedzUsuńJedi vs Sith. :-)