mnie nie widać! yay!

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Galacon 2017 - relacja

Prawie u celu podróży...


Prawie robi... akurat w tamtym momencie już niewielką różnicę. Zacznijmy jednak od napisania kilku słów wprowadzenia, a potem przejdziemy dalej. Zaufajcie mi, jestem rarinżynierem.

Wyjazd sponsorowała literka „S”  jak Slav Squat
Galacon to obecnie największa w Europie impreza kucykowa. I na dobrą sprawę jedyne tak wielkie wydarzenie — po „upadku” angielskiego BUCK'a i odwołaniu berlińskiego konwentu Brony Fair, Galacon w zasadzie nie ma na kontynencie swojego odpowiednika. Zanim jednak powiecie „fandom umarł” przeczytajcie relację – fandom nie tylko żyje, ale też ma się całkiem dobrze. Przez dwa dni na terenie konwentu bawiło się około 1200 osób (dane z artykułu o wydarzeniu z lokalnej gazety). Tysiąc dwieście osób z całego świata – byli tam ludzie nawet z USA.



Miejscem konwentu jest tradycyjnie zlokalizowane w  Ludwigsburgu wielkie centrum konferencyjne – Forum am Schlosspark. Sam obiekt sprawia świetne wrażenie – jest tam mnóstwo miejsca; wielka sala kinowa / teatralna i mnóstwo mniejszych sal konferencyjnych a także dwie restauracje. Z początku nie wiadomo w którą stronę się udać :) Zacznijmy jednak od samego początku, post postaram się też, aby relacja miała podobny układ jak ta zeszłoroczna od Wonsza. 

Widok na wejście do Forum am Shlosspark. Widać już kolejkę bronies.
Dojazd to w przypadku tego konwentu najmniejszy z problemów. Powód? W przeciwieństwie do tych organizowanych w Polsce, tutaj organizacja nie zapewnia noclegów i należy wynająć sobie pokój w hotelu. A to niestety do najtańszych nie należy – trzeba się też spieszyć, gdyż najtańsze miejsca rozchodzą się bardzo szybko. Jeżeli zrobicie to z odpowiednim wyprzedzeniem, można ogarnąć sobie pokój z dosyć znośnej cenie. 

Cała impreza zaczyna się jednak... dzień wcześniej, kiedy to Bronies zwyczajowo spotykają się w irlandzkim pubie Tower, zlokalizowanym na rynku w Ludwigsburgu. Warto się przejść – atmosfera jaka tam panuje jest świetna, a i szybko znajdzie się kogoś do pogadania. Sporym zainteresowaniem cieszył się zielony cydr i "zwyczajowe" piwo. Jak wspominałem, panuje tutaj świetna atmosfera, pogadać można z praktycznie każdym – choćby to miało być zwykłe „Cześć! Skąd jesteś?” W pamięci zostanie długa pogadanka z Czechami na tematy językowe i... pierwszy międzynarodowy Slav Squat – razem z Czechami. Oraz dostał się w moje łapki na chwilę fenomenalny pluszak Daybreaker. Pierwszego dnia w podziękowaniu dla właściciela pubu, wręczono mu bardzo ładnego pluszowego OCka pubu. 

Wróćmy do samego konwentu. Sobota rano; czas udać się na miejsce imprezy. Już z rana powitała nas dosyć spora kolejka. Osobiście nie spodziewałem się aż takich tłumów, choć Wonsz i Paweł sporo mi opowiedzieli o  tym, co się działo w 2016 roku. 

Kolejka, jaką zastaliśmy po przybyciu na miejsce
A tutaj ta, która ustawiała się za nami


Ilość osób robiła wrażenie. Do tego była jeszcze osobna kolejka dla osób z droższymi wejściówkami (Plus i Bizaam). Całość szła całkiem sprawnie i na wejście nie czekaliśmy jakoś specjalnie długo.

Nie mogę ci pomóc, jestem koniem

Jeden z największych pluszaków jakie były na konwencie - maskotka Galaconu: Canni Soda

Nie zabrakło fursuitów. Choć niestety, z powodu gorąca nie wytrzymywali w nich zbyt długo.

A po wejściu... szok:) Centrum jest ogromne i w pierwszej chwili nie wiadomo w którą stronę się udać i od czego zacząć.  Ruszyło się przed siebie i po chwili wpadło na Królową Chrysalis.


Z początku dosyć ciężko się nieco zorientować w rozkładzie konwent, jednak dosyć szybko zaczyna się ogarniać co i gdzie się znajduje. A ponieważ do interesujących mnie paneli było nieco czasu, ruszyłem razem z Pawłem na wyprawę po stoiskach. Kucykowego szpeju są ogromne ilości. Pluszaki, przypinki, koszulki, poduszki, figurki, szklanki i mnóstwo innych rzeczy, które tylko czekają aż je kupisz. 

Ogromny, ważący niemal 20 kg pluszak Rainbow Dash i genialnie wykonana Daybreaker

Ogromna figurka Luny – do kupienia! Wystawiona za jedyne 2750 euro:)













To tylko nieduża część tego co było, a na dodatek zdjęcia robiłem tuż po wejściu, kiedy to jeszcze nie wszyscy rozstawili się do końca. Ilość rzeczy do kupienia mogła przyprawić o ból głowy. I portfela też... szczególnie pluszaki biły tutaj wszelkie rekordy. Za „ekokraftowego pluszaka” liczono sobie naprawdę sporo – aby kupić coś ciekawego należało przygotować się na minimum 250 euro – z reguły jednak były sporo droższe. Wiele zależało tutaj od sprzedawcy, jednak cena 700 euro za maskotkę nie była czymś nienormalnym.




Powyższe ceny są z końca dnia drugiego, kiedy to zostały przecenione. Za inne rzeczy też liczono sobie całkiem konkretnie jednak było to w granicach normalności – jak na ceny zachodnie oczywiście:)

Stoiska kusiły jednak niemiłosiernie i w krótkim czasie pozbyłem się większości swoich pieniędzy. Ostatecznie jednak udało się zakupić pluszaka – wprawdzie nie Celestię jak planowałem, ale Pear Butter. Paweł za to trafił genialnie wyglądającą, siedzącą Lunę



Po krótkich, ale intensywnie pustoszących portfel zakupach (mam Twicane'a!) udaliśmy się na pierwszy z interesujących mnie paneli.


Pierwszym był ten poświęcony Ambient.White - rewelacyjne zapowiadającej się kucykowej grze. Pokazano materiały dostępne dotychczas tylko dla „patronów” projektu - min sceny walki - całość prezentuje się świetnie! Ponadto, zapowiedziano wydanie gry do końca tego roku, oraz... jej cenę. Niestety, gra jednak nie będzie darmowa, choć jej cenę ustalono na 10 dolarów. Było też kilka słów na temat praw autorskich i tutaj autorzy zapewniają, iż gra jest „bezpieczna” i nie zawiera nic, co mogłoby spowodować jej zdjęcie z tegoż powodu.

Kolejnym panelem na który udało się dotrzeć był ten poświęcony kolejnej grze: Friendship is Epic. Tutaj wyszła nieco zabawna dla mnie sytuacja - nie wypuszczono jeszcze podstawowej wersji gry (autorzy jako powód podali błędy z którym ponoć dzielnie walczą:), tymczasem na panelu zapowiedziano już dodatek. Tak. Twórcy pokazali system umiejętności danej postaci, przedstawili grywalne kucki  gameplay. Ponadto Jyc Row zaprezentował ścieżkę dźwiękową z dodatku – świetną muzykę! Opuściłem panel przed końcem, gdyż zaczynała się sesja autografów.

Ostatecznie jednak podpisy wziąłem dopiero dnia następnego:) I tutaj mała ciekawostka. Autografy są tutaj płatne (!) – cena to 5 euro za podpis. Tegoroczni goście to Ashleigh Ball (Applejack i Rainbow Dash), Kazumi Evans (Octavia i śpiew Rarity), Big Jim (wcale nie jest taki znowu big:P), Katrina Hadley, oraz... Michelle Ceber i Gabriel Brown (oni rozdawali autografy osobno).

W trakcie czekania na panel z aktorami spotkałem samą... Celestię! Wybierała się chyba przetrzepać nieco podmieńczych zadów.


Uczciwszy słońce, udałem się na wspomniany panel. Główna sala jest... ogromna, jednak w trakcie panelu zapełniła się po brzegi. Spoilerów nie było (niestety) jednak sam panel oceniam bardzo pozytywnie i godzina którą miał trwać (został nieco przedłużony by wszyscy chętni mogli zadać pytanie) zleciała momentalnie.


Kolejną atrakcją był PlushieCon. Przez cały dzień można było zgłosić swojego pluszaka na to wydarzenie. Przy wejściu był dostępny komputer gdzie można było zarejestrować maskotki. System pozwalał na precyzyjne określenie pluszaka; kucyka, pozy, autora, kraj posiadacza (w tym roku Polska była na liście nawet:) itp. Dzięki temu nie było obawy, że cokolwiek zaginie czy ktoś odbierze nie tego pluszaka co trzeba. Po rejestracji wystarczy podejść do "skupu", gdzie obsługa dopełniała reszty formalności. I muszę przyznać, że byłem bardzo pozytywnie zaskoczony zachowaniem ludzi odpowiedzialnych za to wydarzenie. Pluszaki były oglądane z każdej strony, w poszukiwaniu wszelkich uszkodzeń czy zabrudzeń, które to były natychmiast notowane. Każda maskotka przechodziła taką „kontrolę” – wszystko w białych rękawiczkach i naprawdę delikatnie –niekiedy wręcz z przesadną ostrożnością. Wszystko wyglądało naprawdę profesjonalnie.

Zebrane pluszaki złożono w głównej auli na stołach; te największe (a było ich trochę) leżały na ziemi. W tym roku zebrano 665 pluszaków, a całość prezentowała się niesamowicie!









Ogromna, ważąca około 20 kg Rainbow Dash

Tym zakończyliśmy praktycznie dzień pierwszy imprezy. Drugi dzień zaczęliśmy od panelu z twórcami – Big Jim i Katrina Hadley przez ponad godzinę odpowiadali na zadawane pytania. I tym razem nie dano nam żadnych spoilerów, a Pawłowi odrzucono pytanie, które chciał zadać. Nie przeszkodziło to jednak, by zrobić to nieco później podczas drugiej sesji autografów. Tym razem i ja postanowiłem ogarnąć podpis:) Wydawszy resztkę pieniędzy udaliśmy się z Pawłem do auli głównej gdzie trwał  panel o produkcji filmiku promocyjnego Galaconu. Bardzo wesoły panel, muszę przyznać. Dalej swoje wystąpienie miała Michelle Creber i Gabriel Brown, 4everfreebrony oraz WingBeat.. I muszę tutaj przyznać jedno – o ile na youtube pierwsza dwójka brzmi okropnie, to na żywo... Creber ma świetny głos i potrafi się ruszać. Cały panel był prowadzony pod znakiem niekiedy absurdalnych wygłupów, biegania po siedzeniach publiczności, saltach i ogólnego tarzania się po podłodze. Nie zabrakło jednak też i piosenek.








Po skończonym panelu przyszedł czas na gwóźdź programu drugiego dnia – Aukcja Charytatywna.  Łącznie uzbierano kwotę ponad 11 tys euro.. Z ciekawszych przedmiotów można było wylicytować -  ogromnego pluszaka OCka Ashleigh Ball z jej podpisem (został sprzedany za 1100 euro) i... kapelusze prowadzących – te zakupił Joker (!!!) za (trzymajcie się mocno) 1500 euro. Była nawet puszka królewskiej herbatki (za 150 euro). Ogólnie były emocje, była walka, jednak... zabrakło tym razem dorocznej bitwy pomiędzy Niemcami a Szwajcarami o banner imprezy. W zeszłym roku został bardzo wysoko zlicytowany, w tym... dostała go pierwsza osoba (za 500 euro).






Po aukcji przyszedł czas na ceremonię zamknięcia. Galacon oficjalnie dobiegł końca. Zapowiedziano oczywiście przyszłoroczną edycję, na którą jak najbardziej zamierzam pojechać:)

Ekipa odpowiedzialna za Galacon

Oficjalnie, gdyż do późnej nocy trwała jeszcze zabawa w pubie Tower. świetna integracja i drugi międzynarodowy Slav Squat:)

To były dwa niesamowite dni. Czy warto tam pojechać? Warto, to mało powiedziane; czegoś takiego próżno szukać w Polsce. Ogrom imprezy i atmosfera jest genialna! Minusem mogą być koszty związane z wyjazdem (sama wejściówka na Galacon to wydatek rzędu 70 euro, a do tego należy doliczyć jeszcze hotel) i... ewentualnego zakupu szpeju. Na upartego da się ograniczyć koszty; jednak to nadal jest dosyć spory wydatek.  Osobiście polecam i uważam, że naprawdę warto się wykosztować na ten wyjazd. 

Bonus: Sztuk dwa Prawdziwych Słowiańskich PrzyKUCÓW


Podziękowania dla Pawła za użyczenie telefonu na potrzeby zdjęć. W artykule wykorzystano fotografie autorstwa TK'a.

4 komentarze:

  1. Świetny konwent. Mam nadzieję, że w przyszłym roku znów będę mógł pojechać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile kosztowały Luna i Pear Butter, że zdecydowaliście się je kupić?


    I moje standardowe pytanie; od ilu lat można jechać? 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiednio - 260€ I 240€.
      Jeśli chodzi o wiek to zgodnie z tym co jest napisane na stronie internetowej i przewodniku to od 16 lat chyba nie ma żadnych ograniczeń. https://www.galacon.eu/tickets/

      Usuń
    2. Czyli musiałabym jechać z opiekunem... Ale moim rodzicom pewnie by się nie chciało jechać na takie coś 😞

      Usuń

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!