mnie nie widać! yay!

sobota, 18 lutego 2017

Mega spoilery z sezonu siódmego!

Uwaga spoilery!
Wieści z panelu Hasbro z Toy Fair. Jest grubo...

Źródłem jest post z Equestria Daily z zapisem krótkim tego co pokazano na panelu. Oto co jest w części poświęconej MLP:


My Little Pony starts now!

14 Million Engaged fans! Fan art is being show. User generated content. SNEAK PEEK of Season 7 Story!!!!

Megan McCarthy details the story.

Rainbow Dash--We meet her parents! Windy Whistles and Bow Hot Hoof!
Applejack--Bright Mac and Pear Butter!!! Applejack's Parents!!!!
Old Grand Pear.

Animatic of season 7 episode 13. Episode Showing AJ's parents. Oh my god. AJ's mom sings a new song!!!! Episode seems to be a flashback to early in their relationship. Romeo and Julliet type story, AJ's mom admitted to her dad that she fell in love with him,

Krótko:

- Spotkamy rodziców Rainbow Dash! Ich imiona to: Windy Whistles i Bow Hot Hoof
- Spotkamy rodziców Applejack (!!!). Bright Mac i Pear Butter (Masło Gruszkowe? skisłem okrutnie XD)
- Odcinek numer 13 będzie poświęcony rodzicom Applejack. Przedstawiono animatic na którym mama Applejack śpiewa piosenkę! Odcinek ma się koncentrować na wspomnieniach jak poznali się rodzice pomarańczowej klaczy; mama (Pear butter) wyznaje miłość tacie naszej bohaterki.

Jest moc. Poznanie rodziców tej dwójki (a szczególnie Applejack) to coś na co czekaliśmy od dawna. Ciekawie tez wypada to w połączeniu ze słowami Kory Kosickiej, która przyznała iż rodzice Applejack nie żyją.


83 komentarze:

  1. Ciekawi mnie,w jaki sposób zostanie przedstawiony fakt o śmierci rodziców AJ, tak by nie zgorszyć grupy docelowej(i ich rodziców). Jeżeli zrobią to w niewłaściwy sposób, może to skończyć się problemami, jak przy słynnej aferze z Derpy/Ditzy Doo/Muffins

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tam było coś, że jakieś matki się obrażały że Rainbow była wkurzona i nazwała derpy derpy? Jezu. Powinno się palić takich ludzi.

      Usuń
    2. Chcesz palić ludzi za ich poglądy?

      Usuń
    3. Raczej za totalny pustostan umysłowy.

      Usuń
    4. Zdradzę ci tajemnicę:

      Nie każdy kto ma inne zdanie niż ty jest kretynem.

      Usuń
    5. Zdradzę ci inną tajemnicę:

      zwycięzcy nikt nie będzie się pytał czy mówił prawdę

      Usuń
    6. Winchesterowi chodziło o to, iż ten kto wygrał dyktuje warunki. Powszechnie znana zasada.

      Poza tym, nikt nie mówi, że osoby posiadające odmienne poglądy są, z zasady, "kretynami". Aczkolwiek jak nazwać personę, kłócącą się, iż dwa plus dwa jest równie pięć? "Mądrym inaczej"? Feministką walczącą ze stereotypowym pojmowaniem matematyki? ;)

      Niektóre rzeczy w naszym życiu są tak mało znaczące, że nieuzasadnionym jest toczyć o nie spory. A idealnym tego przykładem jest błąd animatora kreskówki dla dzieci, który, z czasem, począł żyć własnym życiem.

      Pozdrawiam i miłej nocy życzę.

      Usuń
    7. Ale wiecie że słowo derpy, oznacza zeza? Więc nazywając kogoś derpem, nazywamy go dosłownie zezem, zezowatą, zezowatym itp. O to raczej w tym biegało. Tak jakbyście np. mieli niepełnosprawne rodzeństwo. A ja mówiłbym na nich wprost "Upośledzeni". Może i nazbyt się uniesiono, ale niektórych to mogło ranić.

      Usuń
    8. Ale masz coś do feminizmu. Zakapiorze? :<

      I wiem o co mu chodziło, po prostu jego post nie miał nic wspólnego z tematem.

      Usuń
    9. Ale to nie miałoby obraźliwe. Wtedy jak zdejmowali to nieszczęsne Derpy, to nawet ludzie niepełnosprawni odzywali się, że ich to nie rani. O ile w prawdziwym świecie coś takie mogłoby być problemem, to stawanie w obronie zezowatego kucyka, jest już objawem nadwrażliwości.

      Usuń
    10. @Epsilion Nie mówi się "Płaskoziemcą", tylko "Płaskowiercą" :D

      Usuń
    11. Czy mam coś przeciw feminizmowi? Zależy w jakieś postaci, miejscu i czasie. ;) Wszyscy wiemy, jak w ostatnich czasach jest pojmowane to pojęcie - stawiane mniej więcej na równi z "tolerancją", "imigracją" i "orientacją". Do feministek (ale również feministów!) działających w słusznej sprawie żywię jedynie głęboki szacunek. Czasami jednak, zdarzają się osoby, które chcą skorzystać z ogólnego zamieszania i, chytrze, uszczknąć coś dla siebie. Do takich person mam kilka obiekcji.

      Ale to jest kwestia prędzej polityczna i społeczna, niźli kucykowa, więc zakończmy rozmowę. Ewentualnie, można stworzyć artykuł właśnie o różnicach płci w Equestrii, i będzie mi tam niezmiernie miło z Tobą podyskutować. ;)

      Bonum vesperum!

      Usuń
    12. Ach to dobrze, bo już myślałam, że będę musiała cię zniszczyć. Ale jak masz takie racjonalne podejście to się cieszę. :)

      Usuń
    13. Oj tam, dlaczego od razu niszczyć? ;) Czyżbyś posiadała mocno radykalne poglądy na temat równouprawnienia i feminizmu? Zresztą, bycie unicestwionym przez, bądź co bądź, "Mistrzynię" jest zaszczytem, prawda? Ale może innym razem poddam się tej przyjemności.

      Co do tematu - nadgorliwość (zazwyczaj) gorsza jest od faszyzmu. Tutaj mamy wielką burzę o kilka przesuniętych w niewłaściwą stronę pikseli. A jak sam Wielki Mere pisał - nawet i niepełnosprawni nie czuli się dotknięci przez ten "wyraz nienawiści". Zatem reakcja zdecydowanie ponad miarę.

      Bonum vesperum!

      PS. Skąd wiesz, o Czcigodna Mistrzyni Apostrofów, że dałabyś radę mnie zniszczyć? :)

      Usuń
    14. >wpada z pochodnią

      Słyszałem, że będziemy kogoś palić na stosie. To jestem.

      Usuń
    15. Bardzo daleko mi do radykalnych poglądów; mam po prostu dosyć tych wszystkich ludzi którzy mówią, że feminizm jest głupi i niepotrzebny, bo przecież jest totalne równouprawnienie i w ogóle o co tym babom chodzi.
      Pisząc, że bym cię zniszczyła, raczej nie chodziło mi o poziom merytoryczny (chociaż zniszczyłabym cię na tym poziomie, to fakt) ale o to, że prowadząc z kimkolwiek dyskusje o feminizmie bardzo szybko się denerwuję i o ile jeszcze na początku idzie mi bardzo dobrze, to w miarę upływu czasu nerwy coraz bardziej mi puszczają i zawsze kończy się tym, że mojego współrozmówcę obrażam. Nie wiem dlaczego akurat ten temat wywiera na mnie takie emocje. Ogólnie jestem bardzo miłą osobą i nie obrażam ludzi tylko dlatego, że mają inne zdanie, ale jakoś robię się bardzo agresywna jeśli w grę wchodzi feminizm lub ogólnie równouprawnienie.

      Ale weź pod uwagę, że ci niepełnosprawni, którzy nie mieli nic do tej postaci to tylko pewien procent. Inni niepełnosprawni mogli się czuć tym obrażeni lub mogłoby być im z tego powodu przykro.

      Usuń
    16. Słuchaj, gdybyśmy każdą wypowiedź rozpatrywali pok kątem pojedynczej jednostki w społeczeństwie to nawet programy kulinarne byłyby szowinistyczne i rasistowskie. Wyobraź sobie jaka, po słowach takich jak "pierś kurczaka" (dlaczego nie na przykład: klata kurczaka?), "pieczemy murzynka" (o, jaki ten przykład jest niesmaczny ;) ) czy "danie mięsne" (dlaczego szykanuje się wegetarian i wegan?!), musiała by rozgorzeć bitwa na różnych, przesadnie tolerancyjnych, forach. I czy to wciąż może być respektowane przez ogół społeczeństwa, kiedy mniejszość chce rządzić większością i siłą wyrywać dla siebie przywileje niedostępne dla ogółu?

      Zawsze ktoś będzie poszkodowany, a w ostatnich czasach, w tym twierdzeniu upewniam się coraz bardziej. Niektórzy mają po prostu za dużo czasu wolnego i zaczynają im się przestawiać priorytety. Jest na to lekarstwo, ale u tych osób wywołuje szok i niedowierzanie.

      Wracając - jeśli już mam Cię trochę rozjuszyć - toć przecie, podług prawa, wszyscy są równi. Gdzie, w takim razie, występują te "przepaści" dotyczące płci? Przy - mocno wypaczonym i stereotypowym - wizerunku górnika czy wnoszenia lodówki na czwarte piętro?

      Pozdrawiam i dziękuję za dyskusję. Mam nadzieje, że jeszcze trochę potrwa.

      PS. O zniszczenie mnie na poziomie merytorycznym nawet nie byłbym zły. Ale jesteś pewna, że zniszczyłabyś mnie na innych? Psychicznym? Spróbujesz? :)

      Usuń
    17. Ja mam nadzieję że przeniesiecie ją na Hangouty czy inne Discordy, gdyż już dawno przestała nawet w najmniejszym stopniu dotyczyć tematyki bloga jak i posta.

      Usuń
    18. Może inaczej: nie mam nic przeciwko merytorycznym dyskusjom na ważne tematy, tylko akurat ten post nie jest do nich przeznaczony. Jeśli chcecie skonfrontować swoje poglądy z innymi czytelnikami, zapraszam na dział #polityka na naszym Discordowym serwerze. Tam nie będzie się was czepiał żaden sztywny redaktor.

      Usuń
    19. Może rzeczywiście trochę przesadziliśmy. A, jeśli tylko Mistrzyni się zgodzi, z radością pogawędzę z nią na Discordzie.

      Przepraszam za niepotrzebne zamieszanie.

      Usuń
    20. Okej, w takim razie kończymy na razie dyskusje o feminiźmie, ale chciałabym jeszcze dodać coś o Derpy, bo to przecież kucyk, a blog jest o kucykach.

      Gotowanie mięsnego dania w pragramie kulinarnym to nie jest nazywanie zezowatej postaci "Zez" i robienie z niej kretyna. Naprawdę nie widzisz różnicy? A nawet jeśli ta Derpy przeszkadzałaby tylko 3 osobom na całym świecie to dlaczego nie zmienić tego durnego imienia? Nam nic by się nie stało, gdyby nazywała się - no nie wiem - Helga na przykład, a dzięki temu tym trzem osobom nie będzie przykro.

      Usuń
    21. Mój pierwszy komemtarz był trochę za ostry, ja nie chcę pozbawiać rdzenia tej dyskusji (feminizm) tylko zaproponować zmianę środka jej prowadzenia. Nie trzeba przepraszać, ani nic kończyć. Przecież ja was wszystkim kocham, choćmy się tulić.

      Co do Derpy, to jej oryginalnym imieniem było Ditzy Doo, jeśli mnie pamięć nie myli. Derpy to przyzwisko nadane przez fandom, które Hasbro przyjęło do canonu. Intencje i początkowe zamysły nie były złe. Też uważam że pseudo "Derpy Hooves" jest niepotrzebne i negatywnie nacechowane, a Hasbro powinno pozostać przy Ditzy.

      Usuń
    22. Akurat co do "robienia z kogoś kretyna" się nie zgodzę - weźmy na ten przykład Pinkie Pie. Wesoła, emocjonalna, impulsywna, łamiąca czwartą ścianę imprezowiczka, uzależniona od endorfin i słodyczy. Pojawiają się nawet przesłania, iż cierpi na ADHD czy inny choroby związane z nieodpowiedzialnym zachowaniem - mamy to również pokazane w serialu. Tyle że, jej przeznaczeniem jest dodawania komedii, wszak jej Elementem jest śmiech.

      Droga Mistrzyni, stosujesz tutaj sofizmat - przyrównujesz "Zeza" do "kretyna". Ale pozwól, iż zacytuję: "nazywanie zezowatej postaci >>Zez<<" - czy nie jest to nazywaniem rzeczy "po imieniu"? Czyż nie taka jest prawda? Ile przezwisk zostało nadanych właśnie przez wzgląd na wady i zalety wyglądy danej osoby? Jasne, możemy się z tym kłócić, ale pytanie powinno brzmieć: "Czy ta kłótnia ma sens?".

      Ja wiem, że to jest "okrutne", ale czy nie mam możliwości nazwać osoby bez ręki czy nogi "kaleką"? Zdaje sobie sprawę, iż może to wywołać u niego żal i smutek, ale czy on naprawdę nie jest ułomny? (Bez znaczenia pejoratywnego) Czy sam fakt niedopuszczania do swojej psychiki informacji o własnych ograniczeniach, czyni go "pełnosprawnym"? Oczywiście, że nie i jest to - bolesna, bo bolesna - prawda. Możemy, co najwyżej, o tym nie mówić, ale to niczego nie zmieni.

      Jak dobrze zauważył Pan Narożny, Derpy było na początku oficjalnym imieniem kucyka. Ba! Jej nazwę poznajemy gdzieś w kolejnym sezonie, kiedy jej pozycja w fandomie była już unormowana i nadano jej imię "Derpy". A dlaczego takie? Ponieważ najbardziej wyróżniającą ją cechą - na tle innych taborecików - był wyżej wspomniany zez. Teraz pytanie: Czy Ci wszyscy ludzie, którzy przyczynili się do rozpropagowania jej imienia - animatorzy, pisarze fanficów, rysownicy, komentatorzy, piosenkarze - mieli ukryty, aby zdyskredytować tego kucyka? Chcieli się nad nią mentalnie znęcać, czyniąc ją ułomną, naiwną? Jedynymi uczuciami, jakimi się kierowali przy jej kreacji, była agresja i złość? Przecież dostała imię, jakie dostała.

      Chyba że, osoby niepełnosprawne nie są gorsze niż ich pozbawieni tych wad rówieśnicy? Cała różnica polega na ograniczeniach fizycznych, których nie jesteśmy w stanie "przeskoczyć"? I może - tylko może - nazwanie kucyka z zezem "Derpy" nie jest oznaką znęcania się całkowicie zręcznych osób nad schorzałymi, jeno miłości i zrozumienia? Wspomogą, okazaniem współczucia?

      Chętnie poznałbym Twoje argumenty na tę sprawę. A, i jest takie powiedzenie: "Wszystkim nie dogodzisz". Zawsze znajdą się malkontenci i "pokrzywdzeni"...

      Także zapraszam na tulenie. ;)

      Usuń
    23. Ale ty nie rozumiesz, że tu chodzi tylko o odrobinę empatii. Po co nazywać kalekiego człowieka kaleką? Zapewniam cię, że każda osoba niepełnosprawna jest świadoma swoich ułomności, więc po co im o tym przypominać. Nie widziałbyś nic złego w sytuacji, gdy koledzy z klasy osoby chorej na zespół downa, zamiast nazywać go po imieniu, wołają na niego "down"?
      I skoro wiesz, że osobę bez ręki może zaboleć słowo "kaleka" to naprawdę tak by ci uwłaczało użycie innego słowa?

      I nie porównuję osoby zezowatej z kretynami; nie wmawiaj mi rzeczy, których nie napisałam. Derpy została przedstawiona jako kretynka w jednym z odcinków, gdy przez swoje niezdarstwo utrudniała Rainbow Dash pracę.

      Usuń
    24. Wyczuwam komentarz tygodnia.

      Usuń
    25. Masz rację - została przedstawiona w komiczny sposób. Tylko pod jakim imieniem była wtedy znana? "Derpy Hooves"? Sam nie jestem pewien, a nie mam teraz możliwości sprawdzić, więc poproszę kogoś obeznanego o wyrażenie opinii.

      I - bazując na pierwszym akapicie, oraz nawiązując do "przezywania osoby chorej na zespół Downa" - oczywiście, że widziałbym coś złego. Tyle, że w serialu, kiedy pierwszy raz spotykamy Derpy, nie ma ona żadnej osobowości. Jedyną cechą odróżniającą ją od społeczeństwa jest uroczy zez. Więc tak nazwali ją broniacze. I nie ma w tym nic złego.

      "I skoro wiesz, że osobę bez ręki może zaboleć słowo "kaleka" to naprawdę tak by ci uwłaczało użycie innego słowa?" Jasne, że nie. Nie zrozumiałaś tego, co chciałem przekazać (może wyraziłem się niejasno) - to czy ja go nazwę Darkiem, Pszemkiem czy innym Andrzejem - nie wpłynie na to, że jest kaleką. Wiem, że to okropnie brzmi, ale prawda nie zawsze jest słodka. A jej kłamstwa, które coraz częściej zaczynają przyjmować miano "tolerancji", są wykorzystywane przez złych ludzi.
      Wiesz co jest jeszcze trudne, przy podejmowaniu dyskusji, o osobach niepełnosprawnych? W świadomości ludzkiej zakorzeniły się stereotypy, że tacy ludzie nie potrafią o siebie zadbać i muszą (koniecznie!) korzystać z pomocy innych. A czym to się objawia? Przywilejami, czasami wręcz absurdalnymi. Ale "szary człowiek", kiedy usłyszy, iż niepełnosprawny czegoś nie dostanie, automatycznie zaczyna czuć oburzenie. Bo jak to tak? "On jest niepełnosprawny i tylko z tego powodu coś mu się należy." A normalny człowiek? "Może sobie zapracować." I pewnie też zostanę oskarżony o "homofobię" czy inne "nowoczesne wynalazki", ale proszę poświęcić kilka chwil na przemyślenie tej sprawy. Znam człowieka, który nie ma rąk. Mieszka na wsi i ma około 70-kilka lat. Potrafi jedną nogą zasznurować sobie buta u drugiej, sam kosi trawnik, a nawet prowadzi samochód. Podziwiam go, bo potrafi wziąć się w garść i zadbać o swoje życie.

      A empatia? Ile jest warta w tym świecie? Ile razy już przejechałaś się na tym, że ktoś chciał od Ciebie pomocy, a potem sam odwracał się plecami? Skąd biorą się wszyscy naciągacze i złodzieje, korzystający z dobroci innych? Świat kucyków jest o tyle bajkowy, że tam panuje powszechne zaufanie, natomiast w naszym świecie - jest go coraz mniej...

      Usuń
    26. Nawet jeśli ktoś jest dla ciebie bucem ty nie musisz być bucowaty dla innych. Nie będę przecież karać całego świata za to, że spotkałam na swojej drodze kogoś złego.

      I akurat tego kucyka z zezem trzeba było przedstawić w taki, a nie inny sposób.

      Mylisz pojęcia. Nazywanie Przemka "Przemek", a nie "kaleka" nie jest w żadnym wypadku kłamstwem. Po prostu nie trzeba przypominać osobie niepełnosprawnej, że jest niepełnosprawna. Przecież nikt nie podchodzi do ślepego człowieka i nie mówi, że ma takie same życie jak my.

      Tak, irytuje mnie ten stereotyp, że człowiek niepełnosprawny zawsze musi mieć pomoc, ale nie uważam, że takiemu człowiekowi się pomoc nie należy. Możesz mi podać przykład takiego absurdalnego twoim zdaniem przywileju? Tak się składa, że mam w najbliższej rodzinie ciężko chorą osobę;przez jej stan zrowia nie może już nawet wychodzić z domu i wiesz co? Gówno, a nie przywileje, bo w czym to niby pomaga? Darmowa komunikacja miejska, kilkaset złotych renty? Co to jest? I tak, uważam, że ludziom niepełnosprawnym należą się przywileje, bo my - jako ludzie zrowi - jesteśmy w stanie zrobić dużo więcej niż osoby chore lub kalekie. I fajnie, że twój sąsiad jest samowystaarczalny, ale nie każdy taki jest.

      Usuń
    27. Heh, czyżbyś przyznała, że warto iść przez życie z uśmiechem na ustach i nieść radość, szczęście? ;)
      Właśnie to chciałem usłyszeć.

      "Mylisz pojęcia. Nazywanie Przemka "Przemek", a nie "kaleka" nie jest w żadnym wypadku kłamstwem."
      Nie mylę pojęć. Używam alternatywy (sumy logicznej) - nieważne jest jak ma na imię, chodzi mi o jego stan fizyczny i mentalny.

      Co do pomocy niepełnosprawnym - jasne jest, że powinniśmy pomagać, ale wypaczona jest idea, że każdy musi(!) pomagać. Każdy ma wolną wolę i do niczego nie można ludzi zmuszać - nawet do niesienia pomocy. Dlatego też irytują mnie różnorakie "strajki" i "protesty", nie wskazuje tu tylko na niepełnosprawnych, ale uogólniam, gdzie ludzie chcą mieć lepiej niż inni i ma im to zapewnić państwo. Bo to oznacza uprzywilejowaną pozycję, jeszcze zanim cały wyścig się zaczął. Potem inni też chcą coś za darmo. I cała logika i system idzie w las na grzyby.

      Wiem, że niepełnosprawni, szczególnie mocno chorzy, nie mają lekko. Ale jak temu zaradzić? Czy jest jakiś "magiczny" sposób na ukojenie ich bóli? Dopóki go nie znajdziemy, temat będzie budził wiele kontrowersji...

      Pozdrawiam.

      Usuń
    28. Jest sposób na ukojenie wszelkich bóli - śmierć. Nie mogę się doczekać swojej. :>

      Usuń
    29. Dekadentka z własnej woli? :)

      Usuń
    30. A w życiu. Nie uważam, że świat chyli się ku upadkowi, a nawet przeciwnie - sądzę, że stajemy się coraz silniejsi i kiedyś wszyscy ludzie się zjednoczą i zapanuje era pokoju, miłości i kolonizowania kosmosu.

      Uważam tylko, że śmierć do błogosławieństwo - dzięki niej nie mamy żadnych problemów, żadnych smutków, totalnie niczego nie czujemy; czy to nie piękne?

      Usuń
    31. Teoretycznie tak, ale jeśli nie żyjemy - nie zdajemy sobie sprawy z tych wszystkich "wspaniałych" rzeczy, jakie nas omijają. Wszak - kto nie lubi wypełniać zeznań podatkowych i latać po urzędach? ;)

      Ludzie nigdy się nie zjednoczą, to zbyt utopijna wizja. Musiałby zapanować "jedyny i słuszny" komunizm i, co więcej, każdy musiałby posiadać wewnętrzne pragnienie, aby do niego dążyć. W innym wypadku - szlachetne idee skończą jak ZSRR w '91. Zatem, w mojej opinii, jeszcze długo nam przyjdzie czekać, ażeby doświadczyć wydarzeń, rodem z literatury Stanisława Lema. Trzeba by całkowicie zmienić światopoglądy ludzi i pojęcia. A to praca na kilka pokoleń co najmniej.

      Śmierć jest piękna, właśnie tak uważali dekadenci. ;) Chyba, że preferujesz "mocniejsze" tematy, zahaczające nawet o turpizm?

      Pozdrawiam.

      Usuń
    32. No i właśnie o to chodzi - nie istniejemy, nie czujemy. Okej, trochę się powtórzę, ale to piękne nie istnieć, bo za życia nigdy nie osiągniemy pełni szczęścia. Spełnimy wszystkie nasze marzenia - nie będziemy mieć celu w życiu; nie spełnimy ich - nigdy nie będziemy spełnieni. Cokolwiek byśmy nie zrobili to i tak

      Ale przecież ja nie mówię, że to zjednoczenie nastąpi za 20-30 lat. Na to potrzeba czasu i ja zdaję sobie z tego sprawę. Jednakże sądzę, że idziemy w dobrym kierunku; kobiety dostały prawo głosu, ludzie innego koloru są przez większą część społeczeństwa szanowani, a homoseksualistów już się na leczenie nie wysyła. Jako ludzkość naprawdę robimy postępy.

      Nienawidzę turpizmu.

      Usuń
    33. Oderwało mi się trochę. .__.

      "Cokolwiek byśmy nie zrobili to i tak będziemy nieszczęśliwi, choćby podświadomie" miało być.

      Usuń
    34. Jesteś pewna, ze tolerancja jest lekiem na "ciemnogród"? I gwarantuje postęp społeczeństwa, a nie wręcz odwrotnie - zanikanie priorytetów i obowiązków? "Orientacje seksualne" to ostatnio dość wrażliwy temat, tak samo rasizm. I nie mówię o jawnych jego oznakach, ale "przedobrzeniu" tego zjawiska w drugą.

      Niektórzy mówią, że osiągnąć pełnie szczęścia można jedynie przez religie. Jakie masz zdanie na ten temat? Co sądzisz o islamie, buddyzmie czy choćby katolicyzmie i wszystkich ich podwalinach?

      A skoro niemożliwe jest szczęście w życiu doczesnym, po co żyć? Czyż nie dużo lepszym i prostszym wyborem byłoby radosne podcięcie sobie żył i odlecenie do lepszego świata, podczas zachodu słońca? Jaki jest cel przedłużania ziemskiej egzystencji, jeśli przynosi ona jeno ból i cierpienie?

      Usuń
    35. Jeśli chodzi o to czy religie dają szczęście to według mnie nie dają. Żadna religia nie sprawi, że człowiek wyłączy emocje i przestanie być człowiekiem. Wiara nie gwarantuje przecież szczęścia. A w wierze katolickiej naprawdę trudno o szczęście; co chwila tylko jakieś zakazy, nakazy, przepraszanie Boga, że się w ogóle żyje + ciągły strach przed tym, że się zrobiło coś nie tak i przez to wyląduje się po śmierci w piekle.
      Podobnie jest z buddyzmem; trzeba przestrzegać odpowiednich praw, odpowiednio myśleć, odpowiednio jeść, odpowiednio medytować. Buddyzm zakłada, że pełnie szczęścia osiągnie się dzięki wyzbyciu się wszelkich emocji, uczuć, wszelkiego pożądania i akurat tutaj tę religię popieram, też uważam, że nieodczuwanie niczego daje szczęście.
      Islam ma tak dużo różnych odłamów, że nie czuję się na siłach by o nich mówić.

      Oczywiście, że dużo lepszym sposobem byłoby samobójstwo. Tylko widzisz - podcinanie żył boli. Podobno nawet bardzo. Już dawno przerwałabym swój festiwal cierpienia, ale jestem tchórzem i nie lubię bólu. I robi mi się słabo na widok krwi. Gdyby istniał jakiś szybki i w miarę bezbolesny sposób na skończenie ze sobą, nie zastanawiałabym się nawet przez chwilę.

      Usuń
    36. Oczywiście, że tolerancja gwarantuje postęp społeczeństwa. Dzięki tolerancji każdy ma równe szanse i nieważne, czy jest kobietą, czy czarnoskórym. Przecież nie wiadomo ilu geniuszy urodziło się jako np. niewolnicy.

      Usuń
    37. Samobójstwo nie jest wyjściem, zapamiętaj to sobie. Nie będę prawić Ci powtarzanych po stokroć formułek, jak to rani bliskich i Twoją duszę, bo widzę, że zdajesz sobie z tego sprawę i nie ma to większego sensu. A sama śmierć nie jest niczym niezwykłym - zawsze można kupić leki nasenne i tyle. Tylko po co? Aby umrzeć? Jaki Ty tu widzisz sens? Skoro już żyjesz - może to dobra okazja, aby coś zrobić? Umrzeć, kiedyś umrzesz, zatem po co to przyspieszać? Nie lepiej spróbować naprawiać świat? Kto - jak nie Ty - poprowadzi ludzi do tego "zjednoczenia", o którym pisałaś kilka postów wyżej? Co myślisz o uczynieniu Ziemi lepszym miejscem, skoro już masz możliwości? Co Ci szkodzi spróbować? ;)

      A w kwestii religii popieram Cię. Tylko jeśli chodzi o kwestię buddyzmu - jak zamierzasz osiągnąć szczęście, skoro wyzbędziesz się wszelkich emocji? Czyż szczęście nie jest największą z nich? Nieodczuwanie niczego daje jedynie pustkę i obojętność, bo wszystko wokół traci znaczenie. Niewielka jest stąd droga do depresji...

      Usuń
    38. Wiesz, warto znać swoje ograniczenia i predyspozycje. Na pewno nie uczynię świata lepszym miejscem, nie potrafiłabym. Nie potrafię tak na dobrą sprawę nic, dlatego wolałabym zakończyć życie jak najprędzej niż przeżywać w nieskończoność nowe smutki, nowe cierpienia i to uczucie rozczarowania. Poza tym nie mam motywacji do robienia czegokolwiek, bo nie mam na tyle bliskich osób by dzielić się z nimi swoimi ewentualnymi sukcesami.

      Bo to nie jest szczęście w takim dosłownym tego słowa znaczeniu. Ja to widzę tak, że nie czując nic osiągasz wewnętrzny spokój, harmonię, żyjesz w zgodzie z samym sobą. Od ładnych paru lat dążę do takiego stanu, ale nie wiem czy jest on w ogóle możliwy. W końcu jesteśmy tylko ludźmi, a ludzie raczej wszelkich emocji i uczuć się nie wyzbędą.

      Usuń
    39. Bzdury i to totalne! Każdy jest w czymś dobry. Myślisz, że ja, wszystko czego się dotknę, zmieniam w złoto? A skąd, prędzej w nieformowalną bryłę błota. :) Ale na pewno jest coś, w czym jesteś świetna, tylko że musisz to znaleźć. Wiem, iż brzmi to, jak jedna z formułek motywacyjnych rodem z jakiejś sztampowej księgi, ale skąd wiesz, że to nie prawda? Może po prostu nie zdajesz sobie sprawy ze swoich możliwości i umiejętności? Nie doceniasz sobie, albo środowisko tego nie robi.

      A motywacja to inna para butów - jakie środki "nadawania chęci do życia" lubisz? Gwałtowne czy łagodne? ;) Hołdowanie zasadzie "nie robię sobie nadziei", nic dobrego Ci nie przyniesie, sam przez to przechodziłem, wiec rozumiem Cię. Życie pełne jest rozczarowań i niespełnionych marzeń, ale nie to jest najgorsze. Najgorsze jest kiedy już nawet przestajesz dążyć do celu i stajesz się konformistką w każdym calu. Więc nie daj się stłamsić.

      Usuń
    40. Nieprawda, że każdy jest w czymś dobry. To są dopiero bzdury. Niestety, takich szarych ludzi, którzy nie mają żadnych umiejętności jest więcej od ludzi utalentowanych.

      Ale jeśli nie robisz sobie żadnych nadziei to mniej cię później boli kolejne rozczarowanie.

      "Najgorsze jest kiedy już nawet przestajesz dążyć do celu"
      A co, jeśli ktoś nawet nigdy nie miał żadnego celu? Ktoś, kto żyje po prostu z dnia na dzień, nie ma żadnych planów, ambicji? Co takiemu człowiekowi pozostaje poza śmiercią?

      Usuń
    41. Każdy jest w czymś dobry, tylko musi to znaleźć. Ten, kto temu zaprzecza - po prostu jeszcze jej nie znalazł. a świat pełen jest utalentowanych ludzi, tylko nie każdy się tym chwali, bądź od razu wszyscy dostrzegają oślepiający blask jego czynów. Proste czynności również są oznakami talentu i zdolności, tylko mało kto to dostrzega.

      Każdy kiedyś miał jakiś cel - może nie od razu zdobycie "z marszu" szczytu Himalajów - ale mniejsze, realniejsze, pospolitsze. Zdanie szkoły, pomoc sąsiadowi, dostanie się do kapeli muzycznej. Nikt nie żyje "z dnia na dzień", człowiek cały czas robi plany. Również i Ty masz ambicje, marzenia, tylko próbujesz nie dopuścić ich do głosu. Takiemu człowiekowi - poza śmiercią - zostaje znalezienie sobie nowego celu, a wtedy śmierć może poczekać kilkadziesiąt lat. ;)

      Usuń
    42. No cóż, chyba muszę uwierzyć ci na słowo, bo ja nie czuję, żebym miała jakiś talent, jakiś cel, jakieś marzenie ( chyba, że marzeniem nazwiemy śmierć, ale raczej nie o to chodzi) Cóż, będę sobie żyła i być może kiedyś odnajdę ten cel. Na razie będzie za tę uprzejmą i pouczającą wymianę zdań. :>

      Usuń
    43. Również dziękuję serdecznie za tę dyskusję i mam nadzieje, że jeszcze kiedyś uda nam się zaspamować bogu ducha winny temat spoilerów. Masz ciekawe podejście do życia, a ja lubię kłócić się z ludźmi. ;)

      I więcej optymizmu! Jeszcze nie umarłaś. :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
    44. Ja wiem, że dyskusja została już skończona, aczkolwiek chciałabym się wypowiedzieć w pewnej sprawie.
      Mistrzyni Apostrofów, piszesz tutaj, że nie czujesz, byś miała jakiś talent, oraz piszesz, że osób bez talentu jest więcej niż utalentowanych ludzi.
      Moim zdaniem coś takiego jak "talent" nie istnieje.
      Czasem, gdy przeglądam komentarze np. pod jakimś rysunkiem, często widzę takie komentarze jak:"ja tak nigdy nie będę potrafił rysować, bo nie mam talentu". I wtedy we mnie wrze.
      To, co ludzie nazywają "talentem" to tak naprawdę ciężka praca nad sobą i ćwiczenia, które dają efekty (u niektórych widać je szybciej, u niektórych wolniej, ale widać). Ludzie którzy czegoś nie robią, wręczże usprawiedliwiają się tym, że niby"nie mają talentu". I to mnie irytuje.
      Spójrzmy np. na rysowanie. Niby to wydaje się takie trudne, ale gdyby się popatrzeć, to jest tylko układanie odpowiednio linii na papierze (albo na kartonie, czy czymś innym). To mózg stawia nam bariery, że nie potrafimy czegoś narysować. Trzeba tylko umieć je przełamać ciężką pracą i ćwiczeniami. Ja jeszcze niecały rok temu nawet kota narysować (wychodził mi jakiś kosmita),a teraz jak rysuję kota, to przynajmniej kota przypomina ;).
      Pozdrawiam :).

      Usuń
    45. CELESTIO PRZENAJŚWIĘTSZA, CO TU SIĘ DZIAŁO

      Usuń
  2. AAAAASDWEF@#R@(R@()R"@JF@(F@FNN(F@F@#
    *hype intensifies*
    Wow. Zagotowało się we mnie. Brzmi zajebiście. Musieli w końcu wyciągnąć te karty z rękawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łoł, rodzice Applejack!? Dziwne tylko, że ich imiona nie są tak "jabłkowe" jak reszty rodziny (zwłaszcza Pear Butter, co brzmi jak zdrada Apple'ów).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mac to, jak się można domyśleć po synu, skrót od McIntosh, czyli gatunku jabłka.

      Usuń
    2. @Pyglik Zapewne o to właśnie chodzi z nawiązaniem do Romea i Julii - poznamy rody Apple i Pear, które się nienawidzą, a których najmłodsi przedstawiciele się w sobie zakochują.

      Usuń
    3. A może Sami Swoi?
      - Gruszka, podejdź no do płota
      - No podeszła, i co?
      - Zdejm kapelusz (ten sam co teraz nosi Applejack)
      - A na co mnie to?
      - Na okoliczność.. że nasz wędrówka się zakończyła i trzeba było siedmiu sezonów byśmy wystąpili. A teraz... Płacz gruszka! Płacz. I tak nikt nie widzi. Wszyscy płaczą.
      - Promyk!
      - Gruszka!

      I tak to powinno wyglądać:)

      Usuń
    4. A ja już się cieszyłam, że na końcu wszyscy zginą ;<

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. "Odcinek ma się koncentrować na wspomnieniach jak poznali się rodzice pomarańczowej klaczy..."

      Nie jest powiedziane - a przynajmniej tyle wywnioskowałem z tego fragmentu, na EQD dzisiaj nie byłem - iż oni wciąż żyją. Równie dobrze może to być retrospekcja ("flashback") wywołana, choćby, oglądaniem rodzinnych zdjęć przez Babcię Smith. Kora Kosicka też pewnie jakieś wiadomości odnośnie fabuły otrzymuje, i jedna wypowiedź nie musi negować drugiej. Ale czy to prawda, zobaczymy za kilka miesięcy.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Miałem na myśli właśnie potwierdzenie tego, że więcej dowiemy się o rodzicach Applejack. Pozdrowienia miały na celu wskazanie spełniania się teaserów.

      Usuń
    3. W takim razie przepraszam za mój błąd. Opacznie to zrozumiałem.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Źom skończ już z tym pozdrawiam.

      Usuń
    5. Pozdrawiam Cię PonyFluffee... ;)

      Usuń
  5. Animatic or it didn't happen. :<

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda ze rodzice celesti i luny nie poznamy

    OdpowiedzUsuń
  7. Cały czas miałem nadzieję, że rodzice AJ jednak żyją.

    OdpowiedzUsuń
  8. Od 5 sezonu zaczyna rozwiązywać się coraz więcej wątków. 2017 będzie według mnie jednym wielkim wybuchem w fanfikach, fanartach i fandomie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nioch! Nioch!
    Ciekawo się robi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tymi wieściami wyleczyliście mnie z senności. Mam teraz taką burzę mózgów że zaczynam się bać czy mi nie padnie zasilanie ;_;

    OdpowiedzUsuń
  11. Co to za jakiś niszowy serial?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki o taboretach, jak lubisz chodzić do Ikei, to może cię coś w nim zainteresuje :v.

      Usuń
    2. Ja ostatnio byłem w jysku głaskać koce i dywany.

      Usuń
  12. I teraz milijony lat oczekiwań na te dwa konkretne odcinki(szczególnie ten z AJ). Dlaczego TAKI spoiler teraz gdy jeszcze wiele nas dzieli od wgl wystartowania s7?

    OdpowiedzUsuń
  13. Odcinek o rodzicach AJ ma numer 13. Mam złe przeczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odcinek, w którym Twilight dostała skrzydła, też był 13.

      Usuń
  14. Odpalam sobie kompa myśląc "może dzisiaj będą jakieś nowe spoilery sezonu 7 na FGE" no i proszę bardzo xDD
    Tyle czekałam żeby dowiedzieć się jaka jest rodzina Rainbow (rodzice AJ też, ale głównie Rainbow) i wreszcie się dowiem. Yay!

    OdpowiedzUsuń
  15. A gdzie jest ten animatic na którym mama AJ śpiewa piosenkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Na panelu był zakaz nagrywania i robienia zdjęć, więc musimy jedynie opierać się na słownych przekazach ludzi obecnych w tamtym miejscu

      Usuń
  16. Będzie dramat romantyczny! Cudnie! <3

    OdpowiedzUsuń

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!