Felietony Na Dobranoc (3) - Superksiężyc
Niektórzy filozofowie i naukowcy mówią, że nasz świat może być tylko symulacją wytworzoną w superkomputerze. Jakby nie patrzeć, gdyby ludziki z Minecrafta zostały obdarzone doskonałą sztuczną inteligencją, pewnie nie zastanawiałby się, co jest nad nimi. Są też uczeni, którzy poważnie ostrzegają, że sztuczna inteligencja, która da maszynom świadomość, powstanie już za kilkadziesiąt lat. Osobiście jestem pesymistą i dałbym na to kilkaset lat, jeśli jest to w ogóle możliwe. W końcu można maszynie wgrać miliardy algorytmów tak, by wyglądała na całkowicie samodzielny byt, ale nim nie była. A to trochę dobre oszustwo. Z drugiej strony, w naszym mózgu też jest masa procedur, które są wykonywane automatycznie.
Nie wierzycie? Kiedy czytacie te słowa, mózg nakazuje wam oddychać, mrugać, drapać się po skroni (to ostatnie to może tylko ja…). Oczywiście gdybyście bardzo chcieli możecie to powstrzymać, wstrzymując oddech… przynajmniej na tyle by stracić przytomność. Szczerze mówiąc nie wiem, czy da się w ten sposób zabić, czy wcześniej padniemy na ziemię, a wtedy mózg automatycznie włączy oddychanie (tylko nie próbujcie tego w domu!). Jeśli jednak uważacie, że jest to możliwe, to spróbujcie powstrzymać krążenie krwi w waszych żyłach i sygnały elektryczne pędzące po układzie nerwowym. Brzmi to dość “robotycznie”?
Taka perspektywa pozwala spojrzeć inaczej na życie i nas samych. Kim tak naprawdę jesteśmy?
Polecam filmik z jednego z moich ulubionych kanałów na YouTube, CGP Greya: z którego dowiecie się, że wasz mózg to tak naprawdę dwie różne osoby!
Oraz drugi filmik od drugiego ulubionego: w którym odkryjecie, że jesteście legionem!
Jakoś to nie jest zauważalne, gdy musicie chodzić do szkoły i zrobić to głupie zadanie z matematyki. I to głupie, że te ogromne ilości komórek w waszym ciele nawet pracując razem nie potrafią rozwiązać tego zadania z geometrii, a jutro jest klasówka oboże kotki w internecie ten filmik trwa dwie godzinyalePoNimZacznęSięUczyćJeszczeTylkoNapiszęJednoZdanieIWracamDoPraaaaaa….
*Przerwa techniczna*
Ustaliliśmy zatem, że nasze życie jest niczym przy ogromie wszechświata, sami możemy nie istnieć tak naprawdę, niezależnie od tego ciężko nas zdefiniować, skoro jesteśmy zlepkiem inteligentnych komórek (skąd te skubańce wiedzą, że jedna to komórka nerwowa, a inna wykonuje swoje zadania w mięśniu sercowym?!), a i tak za kilkaset lat mogą nas zabić roboty. Czy czujecie się teraz lepiej z waszymi problemami? Nie? Nie pomogłem? Co mogło pójść nie tak?!
Odpowiedź jest prosta. Większości z nas nie dane będzie nawet zbliżyć się do badania jednego z krótko zaprezentowanych przeze mnie zagadnień. Musimy więc żyć tak, jak robimy to codziennie. Pomimo ogromu wszechświata, świadomości własnej ulotności i rozważań filozoficznych, których nie da się udowodnić. Pomimo tego, że czasem coś nam nie wychodzi albo dużo gorzej - wszystko dookoła się wali. Być może w takiej sytuacji będzie to pewne pocieszenie. Wiele błędów i niejasnych sytuacji wynika z tego, że przywiązujemy do nich zbyt dużą wagę. Czasem takie uświadomienie sobie, że tak naprawdę nie ma to znaczenia, może dać ulgę. Myślę, że może być nawet sposobem na życie, jeśli ktoś traktuje to bardzo serio!
Jednak, jak sugerowałem, ciężko mieć maksymę na życie, która mówi, że nic nie ma znaczenia. Każdego z nas obchodzą nasze małe sprawy i mamy gdzieś, że reszty świata one nie obchodzą. Hej, jeśli coś stracicie, ktoś was zrani lub się z kimś pokłócicie, to byłoby wyjątkowo dziwne pocieszać się, że to nie ma większego znaczenia, bo wszechświat… i tak dalej. Ale jeśli dzięki temu będziecie w stanie coś naprawić? Boicie się wystąpień publicznych? Dajcie spokój, to problemy pierwszego świata. Cieszcie się, że w swoim życiu możecie coś powiedzieć! Smucicie się złą oceną? Nauczcie się tego, co zrobiliście źle, a wtedy będziecie mieć coś cenniejszego niż oceny. Bo jak wspomniałem na początku, życie jest krótkie, więc lepiej nie tracić go na wątpliwości. Teraz zaczęliście wątpić. :D
Okej, kucyki, przecież to blog o kucykach, a nie przemyślenia Merego o życiu… chociaż właściwie jakie to ma znaczenie? Mogę napisać całego posta bez kucyków! A co tam, stać mnie! No, ale akurat kucyki są dość istotne. Bo skoro życie jest krótkie, to może trzeba nim dobrze rozporządzać? Może oglądanie serialu o kucykach, podczas gdy można byłoby robić inne, mądrzejsze rzeczy, to nie jest dobry interes? Jeśli się teraz oburzyliście, to spokojnie - te pytania można sobie zadawać odnośnie każdej dziedziny życia. W ten sposób można wyeliminować każdą przyjemność z życia. A nawet coś tak pozornie niepotrzebnego jak sen!
Księżniczka Luna to lubi!
Ale na poważnie - kucyki. Equestria, Ponyville, jaki jest sposób kolorowych osiołków na życie? Rozwijanie swoich pasji i przyjaźń! Co prawda świat w serialu jest dość uproszczony i nie widzimy za dużo “zwyczajnych” dni naszych bohaterów. Pisałem o tym w pierwszym poście. To oczywiście nas przyciąga, sprawia dobre wrażenie i właściwie to chcielibyśmy tak żyć pomijając to, czy ma to większy sens. Twilight i przyjaciółki się nad tym nie zastanawiają. Zwłaszcza nie mogę sobie wyobrazić, by Applejack myślała o wszechświecie, symulacjach i sztucznej inteligencji! Nie mam nic złego na myśli, Applejack to klacz pracy i pewnie przez myśl by jej nie przeszło zastanawianie się nad takimi dyrdymałami. Może to i dobra rzecz? Po prostu robić swoje? Problem jest wtedy, gdy ten mechanizm nie działa, bo nie samą pracą żyje koń. Ucieczka przed myślami o egzystencji to ryzykowny biznes, bo tak naprawdę myślimy o tym, ale staramy się tego nie dostrzegać. A czas ucieka i być może Applejack nie jest do końca zadowolona z pewnych aspektów swojego życia? To oczywiście jest ok, bo nic nie jest idealne, więc akceptujemy niedogodności. Nie mamy innego wyjścia. Ale życie jest tylko jedno i wielu rzeczy nie uda nam się zrealizować, jeśli nie zmienimy podejścia. Jeśli nie przestaniemy się cieszyć wyłącznie tym, co mamy (choć trzeba to doceniać), ale zaczniemy myśleć i działać tak, by osiągnąć więcej.
Myślę sobie też nad Rarity, która zajmuje się czymś, czego nie rozumieją jej koleżanki, a potrafi czerpać z tego satysfakcję i szczęście. Gdyby nie jej upór, już dawno przestałaby by szyć, bo po co, skoro jej nikt nie docenia… przynajmniej dopóki nie otwiera własnego sklepu! Wtedy po raz pierwszy tak naprawdę zobaczyliśmy, że było warto odłożyć wątpliwości na bok i zrobić to, w czym była dobra. Przy okazji wyszło, że jest nie tylko krawcową, ale prawdziwą businessmare!
Mógłbym wymienić tu pozostałe serialowe kucyki. Fluttershy, która źle się czuje w towarzystwie kucyków (poza gronem jej najbliższych przyjaciółek), Pinkie Pie, która jest... inna od pozostałych i gdyby nie jej otwartość i pozytywne nastawienie do życia, pewnie byłaby samotnikiem. Rainbow Dash, dla której życie polega tylko na odnoszeniu sukcesów i powtarzaniu sobie "że jest super", by dodać sobie otuchy.
A ja z kolei tak bardzo lubię przejmować się drobnymi rzeczami, że czasem, kiedy nikt nie widzi, martwię się wszechświatem, apokalipsą, wymarciem gatunku ludzkiego, by na chwilę odetchnąć od małostek dnia codziennego. :) Mimo wszystko, jak słyszysz, że Ziemia zakończy żywot za parę miliardów lat, ale wcześniej na 99% trafi nas szlag, ale prawdopodobnie nie za naszego żywota, to jakoś jest tak.... przyjemniej. Pomyśleć, ile głupich problemów miałbym z głowy...
Wszechświat ma jeszcze Doktora, na szczęście.
OdpowiedzUsuńAle Doktor nie da sobie rady ze wszystkim.
UsuńA może da?
No jasne że da, nawet sama celestia mu nie równa ;)
UsuńJakoś nie lubię jak ktoś mówi czy pisze, że życie jest krótkie - życie to przecież najdłuższa rzecz, jaka spotka człowieka.
OdpowiedzUsuńAle to tylko taka malutka dygresja. Już nie przeszkadzam.
Chyba, że ktoś wierzy w reinkarnację...
UsuńJest najdłuższą rzeczą, która czeka każdego, ale i tak możemy porównać je do czegoś większego. Gdyby nie dało się porównać, to wtedy faktycznie twoje zdanie miałoby sens.
UsuńUwaga, panie, panowie i helikoptery! Nie mam już wątpliwości, że Mere chce zamknąć bloga lub przynajmniej opuścić nasze patatające grono, a przed odejściem chce nas przekonać, że pucyki to było kłamstwo i skok na kasę od samego początku! Ta seria felietonów ma nas na to przygotować (Na Dobranoc oznacza pożegnanie) i przekonać, żebyśmy dorośli i porzucili niedojrzałą fascynację kolorowymi konikami dla grupy wiekowej +3.
OdpowiedzUsuń#potwierdzone_info #szok #i_believe_in_mere_jump
A może Na Dobranoc, bo ja się kładę wtedy spać?!
UsuńSzlag, napisałem ten komentarz 2.5 godziny po publikacji, prawda?
UsuńXD
Usuń#nigdy_nie_porzuce_niedojrzałej_fascynacji_kolorowymi_kucykami_dla_grupy_wiekowej_+3
#mere_najlepszy_!!!
Patrzcie, jak uwagę odwraca :D
UsuńŻe niby śmieszkowanie "hehehe już tak późno, ja to jednak szalony jestem" i tak dalej, ale nie nie nie! Nie dajcie się oszukać tak łatwo!
Zresztą, samozaoranie na poziomie ponad dziewięć tysięcy!!! Mere sam się przyznał, że w tytule nie chodzi tylko o to, że jest już po dobranocce i czas iść spać! Rozumiecie? Bo napisał, że się kładzie wtedy spać...
A SIĘ NIE POŁOŻYŁ WCALE SPAĆ!!! O_O
Rozgryzłem tytuł "Felietony Na Dobranoc" od razu (wiedziałem, że te wszystkie lata poświęcone szukaniu trzeciego i czwartego dna w "Starym człowieku i morzu" na polskim nie pójdą na marne), ale chciałem mieć pewność.
Zaiste 2016 to ciekawy rok.
Ģłosem Yody: You will be... you will be...
UsuńPrzyszedłem bo Księżyc w perygeum.
OdpowiedzUsuńZawiodłem się bo mało go.
Zamiast tego jakaś filozofia. Nie po to zapisywałem się na historię, by teraz mieć przed oczyma egzystencjalny wywód odnośnie sensu istnienia (no w sumie to masło maślane). Ja więc na osłodę dodam, że nie musimy się martwić; kolejny superksiężyc tak szybko nam nie grozi.
I na całe szczęście!
Usuń@Mere Jump, dobrze kombinujesz. Dystansowanie się od swoich problemów to mechanizm obronny. Po co się martwić, skoro w niczym to nie pomoże?
OdpowiedzUsuńJest jeszcze druga metoda. Czy zważyliście, że ludzie śmieją się ze swoich problemów? Normalnie nie można się śmiać np. ze śmiertelnej choroby. No chyba, że chodzi o własną chorobę.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko Pythonowskie - "Always look on the bright side of life"
OdpowiedzUsuńA tak nieco bardziej poważnie; niestety łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Własną osobowość ciężko zmienić. A to mocno od osobowości zależy z czym będziemy zadowoleni, co nas będzie niepokoić... Jednakże, tak czy owak, nawet w ograniczeniu tym możemy próbować dążyć do czegoś. Tak a'la egzystencjaliści. Albo nawet lepiej, a'la taoiści, którzy przyjmują ograniczenie nie za ograniczenie a za Drogę - w tym spojrzeniu to dążenie do czegoś jest błędne, tak wręcz określiłbym to.
Co z tego wynika? Nic, tak w sumie. Wszechświat tego komentarza nie zauważy, a nawet przy najlepszym obrocie spraw (internet archive i tak dalej) pewnie za nie więcej niż kilkadziesiąt lat ślad po jego istnieniu jakikolwiek zaginie. Jednakże, absurdalnie, piszę go, wyrażając swą potrzebę...dialogu? Wykrzyczenia myśli w próżnię? Ludzkie istoty SĄ dziwne.