Redakcja ocenia kolejne odcinki
I nadrabia przy tym spore zaległości
Zaczynamy!
28 Pranks Later
Nigdy nie spodziewałem się ekranizacji fanfika z tagiem gore (żart). Odcinek zaliczyłbym do jednych z najzabawniejszych, z całkiem nieźle pomyślaną i prostą fabułą. Rainbow Dash robiła wszystkim kucykom głupie kawały (nazywane prankami), a potem została wplątana w straszną historię, która potem okazała się “żartem”. Nie wiem czy pomysł z kucykami zombie upite “tęczą” można by spokojnie dawać do kreskówki dla dzieci. Niektóre sceny były po prostu straszne, a sam pomysł na historie wydaje mi się albo aluzją do starych horrorów o zombie, albo lekkim nawiązaniem do “Cupcake”. W scenie, gdzie Rainbow Dash jest otoczona przez kucyki-zombie z wymalowanymi na pyszczkach śladami tęczy trudno nie mieć takich skojarzeń. Przyznam, że jest to trochę niesmaczne, ale w czasie oglądania nie moglem przestać się śmiać. Kilka razy myślałem, że Rainbow Dash zostanie pożarta żywcem i to jeszcze na wizji!
Odcinek oceniłbym na plus, mieliśmy udane pranki, prostą fabułę i naprawdę świetny pomysł na historię.
Wasz kucykowy brat
~Assassin Deyras
~ Yay! To jest odcinek na jaki czekałem, zabawny, nietuzinkowy i z zacnymi zwrotami akcji. Co prawda już od pierwszych minut, lub nawet po samym tytule dało się poznać, że motywem tego odcinka będzie “prank the prankster”, acz zostało to zacnie wykonane. John Romero byłby dumny.
Jestem też zadowolony, że w odcinku nie był eksplorowany idiotyzm Rainbow Dash, a inne negatywne cechy jej charakteru jak egocentryzm i brak zrozumienia wobec innych kucyków. Poważnie, jakbym znów musiał się użerać z RD popisującą się ujemnym ilorazem inteligencji to bym po prostu wyłączył odcinek. Z resztą, nie lubię eksplorowania debilizmu u żadnego kucyka.
Ogólnie rzecz ujmując to jest odcineczek na zdecydowany plus. Amen.
~ Vain
Kolejny udany epizod. Rainbow Dash wraca do swoich “dawnych” praktyk. Czym oczywiście niemiłosiernie irytuje większość mieszkańców Wsi Pony. Odcinek, na pierwszy rzut Cadance, może wydawać się nieco nudnawy - i faktycznie miejscami zabrakło nieco mocy. Jednakże o nudzie nie ma mowy! Już od samego początku jest i śmiesznie (Fluttershy, Celestia!) i ciekawie - a już motyw z zombie kucami jest świetnie zrobiony. Rainbow Dash chyba też nieco zmądrzała - nie widać już ”zwyczajowego” płaskostopia mózgu, a na wierzch wychodzą nieco inne rzeczy. Ogólnie, odcinek miło się oglądało.
Kredke
“Pieśń ma była już w grobie, już chłodna.
Krew poczuła spod ziemi wygląda.
I jak upiór powstaje ciastek głodna.
I ciastek żąda, ciastek żąda, ciastek żąda.
Tak, zemsta, zemsta, zemsta na wroga”
Tak jakoś ta piosenka mi pasuje do tego odcinka. A jak go oceniam? Cóż… Mam mieszane uczucia co do odcinka. Na początku trochę mnie wkurzał. Czym? Tym, że budowanie postaci Fluttershy przez 5 sezonów trafił szlak i znów w odcinku jest tym samym strachajłem, co w pierwszym sezonie. Naprawdę, Hasbro? Kolejna rzecz, która mnie wkurzała to nagłe powrócenie “dowcipnej” Dash po tak długiej przerwie. Ostatni taki odcinek był w pierwszym sezonie. Przez kolejne 4 sezony Dash nie żartowała(nie liczę pojedynczych żartów typu “Stare zamczysko jakich wiele” i nagle BUM! zaczyna ni z tego ni z owego żartować i tylko na tym się skupiać.
Ale poza tymi dwoma rzeczami odcinek był naprawdę rewelacyjny! Ten klimat dreszczowca, poczułem się jakbym znów grał w jakąś bardzo poważną grę, typu The Last of Us. Niektórych momentów i ja się bałem. Klimat zdecydowanie bardziej dojrzalszy niż dla grupy docelowej. Tak, MLP coraz bardziej dojrzewa. Jak na razie jest to na plus. Szczególnie podobała mi się muzyka. Rewelacyjna! No i nie zapominajmy o humorze, którego trochę jest. Podsumowując:
Na plusy:
* Celestia, Cranky, Matilda
* Fabuła
* Muzyka
* Morał
* Złowrogi śmiech Dashie
* Humor
Na minusy:
* Olanie rozwoju Fluttershy
* Powrót z czapy dowcipnej Rainbow
Moja ocena: 9/10. Mimo wszystko był to bardzo udany epizod. Od powrotu kucyki trzymają rewelacyjny poziom i miejmy nadzieję, że tak już zostanie do końca G4.
Luxis
Jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości, czy ten serial jest dla małych dziewczynek: to nie jest. Od zawsze był to serial familijny, a teraz ciężar odcinka coraz częściej przesuwa się na dorosłych.
Odcinek był mega śmieszny i tyle fanfików stało się kanonicznymi… W rewelacyjny sposób przemycono do fanfików dość gruby motyw i jego cechy rozpoznawcze (jak krew na twarzy/tęcza).
Osobiście lubię takie odcinki skierowane do dorosłego widza. Mamy w nim wiele podtekstów i elementów, które można odszyfrowywać. Ponadto mieliśmy tutaj rozsądny morał, bardzo mądry i chyba w serialu jeszcze go nie było.
Rainbow Dash się należało :)
SPIDIvonMARDER
The Times They Are Changeling
Odcinek zareklamowano mi jako coś, co zmieni fandom i moje życie, jako genialny epizod. Cóż, na pewno fakty znacząco poszerzyły naszą wiedzę… to znaczy potwierdził mnóstwo rzeczy, których się domyślaliśmy i był logiczne. Mimo to prawdziwą przyjemnością było zobaczyć to na własne oczy, szczególnie narodziny Changelingów i Chrysalis jako matkę. To było urocze.
Niestety, ale fabularnie odcinek był mocno, mocno średni. Spike znowu zachował się jak głąb i cały problem próbował rozwiązać od tyłu, zamiast od razu pójść do Twilight, która miała potrzebne wiedzę i prestiż. Z kolei wszyscy dali się potwornie łatwo przekonać (za pomocą ckliwej piosenki), a równocześnie wykazali się wcześniej potworną niedomyślnością. Także Sunburst, czego podwójnie żałuję.
Bardzo z kolei chwalę samego Toraxa, a więc dobrego Niemca. Przekonująca postać! I nawet to, że wszyscy go się bali właściwie bez powodu… to też kojarzy mi się z historią. Wszak nikogo nawet nie ugryzł, tylko trochę syczał na wszystkich. Nie mogę uwierzyć, że w starciu z wyszkolonym żołnierzem miałby przewagę.
No dobrze… wojsko equestriańskie, a szczególnie kryształowe… to patałachy.
Podsumowując: odcinek był całkiem niezły, ale przede wszystkim dzięki detalom, tłu i nowej postaci, gdyż fabularnie wymiękał.
SPIDIvonMARDER
To był naprawdę fajny odcinek, cieszy mnie także, że Spike pokazano w lepszym świetle. Temat Changeligów został przedstawiony z innej perspektywy. Jedynie końcówka wydaje mi się mocno, jakby to określić, przesłodzona. Jakby tak światowe konflikty miały rozwiązać piosenki mielibyśmy w ambasadach hale koncertowe, a dyplomatów uzbrolilibyśmy w mikrofony i kwiaty. Changelingi wydawały się do tej pory bezdusznymi potworkami, teraz okazuje się, że mają własne uczucia.
Spodobał mi się morał odcinka, który mówi o tym, że nieważne kim jesteś, skąd pochodzisz, jaką masz przeszłość, jak wrogo nastawieni są wobec ciebie inni, nigdy nie jest za późno na zmiany i znalezienie przyjaciół. To bardzo optymistyczny morał, bo daje widzom trochę nadzieje, który być może też mają podobny problem.
Bardzo mi się spodobała postać Thoraxa, przypominający mi szturmowca imperium z najnowszej części Gwiezdnych Wojen, buntuje się przeciwko panującemu porządkowi, a także łamie stereotyp “strasznego Podmieńca”. Mówi o tym co myśli i nie wstydzi się tego. Jedyną barierą była wrogość ze strony kryształowych kucyków. Największym zaskoczeniem była dla mnie piosenka Spike, która w istny magiczny sposób zmieniła stosunek kucyków do changelingów o 180 topni w dwie minuty! A potem przejęto Thoraxa z otwartymi ramionami, a jeszcze niedawno chciał niemalże pożreć dziecko księżniczki Cadance i cała straż ganiała jak oszalała po całym pałacu. To mocno obniża ostateczną ocenę, ale mimo to odcinek bardzo mi się spodobał i liczę na jakąś kontynuację. Zostawiono nam furtkę na nowe, interesujące wątki. Może dojdzie do ocieplenia relacji między Kryształowym Imperium, a Changelą, a Spike rozpocznie karierę śpiewaka operowego?
Wasz kucykowy brat
~Assassin Deyras
Kolejny epizod skupiający się mocno na Spike’u. Czy jest tak samo dobry jak poprzedni epizod? A może jest lepszy? Otóż… nie. Jest gorszy. Niewiele, ale jednak gorszy.
Może najpierw wymienię jego mocne strony. Dowiedzieliśmy się wielu nowych rzeczy, zobaczyliśmy jak rodzą się podmieńcy, poznaliśmy całkiem niezłą historię jednego z nich, reakcja wszystkich kucyków była jak najbardziej logiczna, ale… Spike. Znów robił z siebie kretyna. Światło, które zapłonęło pod odcinku “Gauntlet of Fire” w sobotę zgasło. Chociaż po scenie z kamieniem nie było już tak źle i Spike odzyskał rozum. Chciał pomóc Thoraxowi, ale nie bardzo wiedział jak. Do Twilight nie mógł się zwrócić bo była ona uprzedzona, podobnie jak reszta. Ale nie bez podstaw. Wszyscyśmy uważali podmieńce za złe z natury. A tu proszę, niespodziewanka!
Piosenka. Cały czas, słuchając jej, krążyła mi po głowie piosenka “Kiedy mnie kochała” z Toy Story 2. Ogólnie przypadła mi do gustu. Taka niby spokojna, ale jednak mająca jakąś moc…
Kolejne zastrzeżenie mam do końcówki odcinka. Nagle wszyscy się przekonali do Thoraxa, bo Spike za niego poręczył. Naprawdę? Jedno poręczenie smoka, który nie jest dorosły i który robi więcej głupstw niż całe mane6 wystarczy by zaufać przedstawicielowi wrogiej rasy?! O ile kupuję przekonanie się Twilight, tak co do reszty mam zastrzeżenia. Moja ocena to 8.5/10.
Luxis
Andrzeeeeej! Czarno - zieloni! Wreszcie odcinek w którym jest nieco więcej Andrzeja. Spike niestety dalej jest jełopem, choć już wyraźnie mniejszym. A miejscami zachowuje się naprawdę na poziomie. Wróćmy jednak do właściwego bohatera tego odcinka - Andrzeja. I tutaj jest rewelacja. Uciekinier z Roju, przybywa do największego źródła miłości w Equestrii - Crystal Empire. I wywołuje dosyć spory popłoch:) Choć co się dziwić - kryształowe taborety są dosyć konkretnie pokrzywdzone przez historię - a to Sombra, a to jakiś IMBA Alicorn niszczy kryształowe Serce. Brakowało tylko stad Andrzejów. Na szczęście był tylko jeden. Plusem odcinka jest właśnie jego postać i dosyć konkretna dawka informacji na temat życia w Roju. Minus? Spike i jego piosenka. I nieco zbyt łatwe przekonanie się do Andrzeja (choć widać że ma złote serduszko)
Kredke
Dungeons and Discords
Na początek podsumujmy: to jest odcinek będący swoistym crossoverem My Little Pony oraz najklasycznejszego RPGa wszechczasów Dungeons&Dragons. Do tego jeszcze jest to odcinek z Discordem w roli głównej! Marzenia jednak się spełniają! BEST EPISODE EVER!!
Ale tak na poważnie: już od samego przeczytania tytułu wiedziałem o czym będzie odcinek. Niestety dość pesymistycznie podchodziłem do tego co dostanę, zapewne motyw z wykorzystaniem motywu klasycznych RPGów typu Pen&Paper będzie bardzo parodyjny i popełniający wiele kardynalnych faili jak wiele takich produkcji już było.
A tu proszę, kucyki potraktowały temat od strony znawcy. Pojawiło się wszystko, z czym Discord powinien się zderzyć: pozorna lamusowość gry, logiczne klasy postaci, podręczniki do gry, wredne rzuty suczej k20 mistrza gry, brak psychicznego rozgraniczenia postać/gracz tak typowego dla nowicjuszy oraz brak zrozumienia własnej klasy, a na końcu: istota gry w drużynie! YAY! Tam było wszystko! W ostatniej scenie, jak Spike rzucił enchant ala Większa Magiczna Broń na strzałę Discorda niemal się nie popłakałem ze szczęścia! Mój wewnętrzny nerd jest niezwykle usatysfakcjonowany poziomem tej nerdozy!
Odcinek 10/10! Grałbym z nimi! Mam nawet Magusa na 13 lvlu, co prawda z Pathfindera, ale dałbym radę to przekonwertować na ich system,
~ Vain
Aż żałuję, że Stalin CWHC już nie działa w fandomie, gdyż ten odcinek idealnie nadawał się pod jego przeróbki. Wiecie… męski wieczór…
A tak na poważnie, to bardzo solidny i fajny epizod. Po raz pierwszy od Return to the Harmony podobał mi się odcinek z Discordem. Discord wciąż udawał kozaka, ale był upokarzany nawet przez Spike’a i niewiele odzywającego się Big Maca. Podobały mi się dialogi pełne zabawnych docinek, a także całkiem trafnie jak na serial animowany odtworzony charakter gry w erpega. Jako dawny MG dostrzegałem bardzo dużo fajnych podtekstów.
Trochę mniej podobał mi się pierwszy skok do growej rzeczywistości Discorda, który był kiczowaty. Ale kiedy na końcu Pinkie i Rainbow postanowiły dokończyć, to uznałem, że wszystko jest na swoim miejscu.
Podsumowując: w końcu Discord był chociaż trochę sobą, dobre teksty, plusy za Big Maca i ogarniętego Spike’a, a także za finał.
PS: zwróciliście uwagę, jak Big Macowi zaświeciły się oczy na widok jednej klaczy na potańcówce z lat ‘20?
SPIDIvonMARDER
Czy wspominałem już, że kucyki od powrotu trzymają poziom?
Kolejny udany epizod. Kolejny udany epizod z Discordem. Kolejny udany epizod ze Spike’iem.
Bardzo podobał mi się humor odcinka. Discord znów mógł być sobą a nie “sługusem kucyków”, jak to określił Tirek. Podobało mi się również wspomnienie debiutanckiego odcinka Pana Chaosu. Prawdę mówiąc tylko jedna rzecz w tym odcinku mi się nie spodobała - kolejne olanie Starlight. Nie wiem, co jeszcze mógłbym napisać - epizod był po prostu perfekcyjny. Ogon Celestii robiący za kota, naigrywanie się z Draconequusa przez Spike’a i Big Maca, Discord będący Discordem - to wszystko sprawia, że odcinek ogląda się z wielką przyjemnością. Nie ma nawet jak go skrytykować(może poza w/w faktem olaniu pewnej klaczy). Na prawdę, nie wiem co jeszcze napisać. Moja ocena to zasłużone 9.5/10.
Luxis
Całkiem udany odcinek oraz sprytnie zamieszczona aluzja będąca reklamą gry “Dungeons & Dragons”, którą zdążyłem zauważyć dopiero później. Początkowo myślałem, że to będzie nudny odcinek o tym jak Discordowi jest źle na świecie, ale w trakcie oglądania byłem mile zaskoczony. Dostaliśmy całkiem udany crossover klimatu fantasy. Discord roli łucznika do złudzenia przypominał mi Legolasa z Władcy Pierścieni, podobnie Spike w roli Gandalfa, a Big Macintosh jako Czarny Rycerz, albo jak to się u nas mówi “Czarny knieht”. Rainbow Dash dołączająca do gry przypominała mi głównego bohatera z gry Assassin Creed, choć oczywiście miałem na myśli Łotrzyka z D&D. Nie siedzę tak głęboko w RPGach :P
Co do samego odcinka, dawno nie widziałem tylu śmiesznych scenek naraz. Mieliśmy Discorda udającego Celestie, zwiedziliśmy klub nocny przypominający te ze starych gangsterskich filmów, świat gry RPG, aluzje do klimatu świata fantasy, jak chociażby wspomniany Legolas, podobał mi się także motyw “odwróconej Fluttershy”. To była najlepsza Fluttershy, o takiej samej sile, takim samym kierunku, ale o przeciwnym zwrocie - I Zasada Inwersji Discorda. Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Discord powinien częściej pojawiać się w serialu, dodaje do niego tyle humoru. Jego liczne “triki” przypominają mi “czary” dżinna z Aladyna, maja bardzo podobny groteskowe poczucie humoru. Odcinek miał też niezłą fabułę, zakończoną całkiem sensownym morałem, który mnie niemalże wzruszył, ale nie mam zamiaru współczuć Discordowi, za te jego fochy.
Morał odcinka mówił o tym, żeby nie odrzucać nowo poznanych przyjaciół i tego jak chcą spędzić sobotni wieczór. Wbrew pozorom każda spędzona chwila z kumplami mogą być najlepszymi chwilami w naszym życiu, bo wtedy nie musimy się martwić o jutro i cieszymy się swoim towarzystwem. Męskie wieczory mogą być naprawdę fajne ;)
Wasz kucykowy brat
~Assassin Deyras
Świetny odcinek! Począwszy od dobrego humoru po temat odcinka (RPG!!!). I świetna “rekalmówka” będącej dopiero w planach “Tails of Equestria” - kucukowego RPG. Zacznijmy jednak od początku. Już od początku jest ciekawie - Odwrócona Fluttershy. Wyprawa Mane6 do Yakyakistanu (ja chcę o tym odcinek!) “męski” wieczór… a do tego w sam środek tego wpada Discord. I zaczęły się hulanki, swawole i latały mruczące ogony (i to nie byle kogo bo samej Celestii). Nawet Spike wydawał się jakiś bardziej ogarnięty. Big mac? Coś czuję, że wolałby chyba pobawić się w disco knajpce z grupką uroczych klaczy - tamten wzrok mówił wszystko. A dalej to już wielka demolka - Gandalf, Dragonborn, Legolas - idziemy expić!!! Będzie item auto share a Big Mac robi za tankera. Świetna końcówka gdzie do ekipy dołączyła Rainbow Dash i Pinkie Pie. Aż szkoda, że nie wpadła tam reszta mane6. Świetny odcinek i oby takich więcej!
Kredke
Kolejny odcinek z moim ulubionym demonem, Discordem. Wprowadzenie do tego epizodu było podobne jak w odcinku “Stara przyjaźń nie rdzewieje”, czyli w domku Fluttershy, więc spodziewałem się tego, że będę się świetnie bawił. Już na samym wstępie Discord zaczął bawić się wymiarami, dzięki czemu mieliśmy przyjemność zobaczyć alterego różowłosej gospodyni. Ten odcinek może być całkiem zabawny, pomyślałem.
Niestety, wszystko to co najśmieszniejsze zostało pokazane na wstępie. Cały czas miałem nadzieję, że to się zmieni, wszak po intrze następuje scena złudnie podobna do tej z odcinka “O jednego za dużo”. Niestety jedyne co było mi dane oglądać, to głównie nudną grę RPG. Schemat rozgrywki znałem tylko dzięki starym serialom i filmom, nie jestem fanem takich gier ale nigdy też takowych zbytnio nie krytykowałem ale jestem niemal pewien, że gdybym grał to pewnie nudził bym się jak Discord. Nawet kiedy demon stworzył wymiar do grania w D&D to i tak nie byłem tym zachwycony. Oglądał ktoś “Level Up”? Przy tym odcinku MLP czułem się tak, jakbym oglądał mniej więcej to samo, tylko bez potencjalnie fajnej fabuły. I może sam nawet czuję nutkę własnej hipokryzji, wszak spędzanie całego dnia w domu nie jest mi obce, tak kiedy Spike i Big Mac dostali szansę wyjścia w tany na miasto z miejsca odmówili, dalej jednak namawiając Discorda do spędzenia z nimi czasu. I kto tu jest hipokrytą?
Mimo wątku rpg który przedstawiał graczy miłujących ten gatunek w niekorzystnym świetle, tak przez małe drobiazgi ten odcinek nie był najgorszy. Sama scena w której nasi ulubieńcy uderzają na miasto pomogła mi jeszcze lepiej utożsamić się z Discordem albowiem tak właśnie wyobrażam sobie spędzenie idealnego wieczoru, alternatywna Fluttershy sprawiła, że wybuchłem niekontrolowanym śmiechem a powód wyjazdu Mane6 kolejny raz dał mi nadzieję że nareszcie dane nam będzie zobaczyć YakYakistan.
- Lepiej utożsamiłem się z Discordem
- Fajnie, że Discord ma więcej przyjaciół
- Discord jako Legolas
- Miejscami komiczny
- TYLKO miejscami komiczny.
- Nudny wątek RPG
- Nie wierzę, że grupa nerdów/jakichkolwiek ludzi/kucyków/smoków ect. nie chciała by spędzić wieczóru tak jak Discord gdyby tylko nadarzyła się okazja.
- Brak Shining Armora, wydaje mi się, że znakomicie by tutaj pasował jako kontrast Discorda.
7/10
Katastrof Masaqra
Buckball Season
Jeden z lżejszych odcinków. Jedyne do czego bym się doczepił to zbyt ekspresywne wyrazy twarzy, które momentami były wręcz nienaturalne. W którymś momencie zacząłem się rechotać widząc zdenerwowaną Fluttershy krzyczącą na zaskoczoną Rainbow Dash i Applejack. Poza tym uznałbym go za przyjemny w odbiorze odcinek. Podoba mi się także morał odcinka. Możemy zauważyć proces przekształcania sportu w biznes. Na początku kucyki były zachęcane do sportu, potem świetnie się przy tym bawiły, aż tu nagle TRACH! Dobra dzieci, a teraz idziemy na zawody sportowe i macie mi wygrać, bo idą za tym wielkie pieniądze, nie możecie przegrać, bla, bla, bla. Pinkie Pie i Fluttershy dostały kubeł zimnej wody, na który nie były absolutnie przygotowane i momentalnie wymiękły. Odebrano im frajdę ze sportu i je przyciśnięto, czyniąc z buckball’a biznes. Chyba zbyt okrutnie zostały potraktowane przez Rainbow Dash i Applejack na ćwiczeniach. Przyznam, że Rainbow Dash mnie zaskoczyła swoimi akrobacjami, teraz już wiem dlaczego ona się nazywa Dash :) Tempo ma niesamowite, a ruchy jak u wojownika ninja. Później zdały sobie sprawę ze swojego błędu i postanowiły podnieś zawodniczki na duchu. Podobały mi się także stroje kibiców na stacji kolejowej. Jedną z niezrozumiałych rzeczy jest nagłe pojawienie się zawodów w buckballa, podobnie jak Derby Racers z poprzednich odcinków, czy “Monsters & Dungeons”, ale ja bym się tego tak nie czepiał, w końcu serial cały czas się rozwija.
Cieszy mnie także powrót niektórych kucyków tła, szczególnie miło było zobaczyć klacz blondynkę i Braeburn’a.
Morał z odcinka jest krótki i niektórym znany z życia. Co innego grać dla zabawy, a co innego pod presją menadżera liczącym na zyski, prestiż, laury drużyny, ponieważ sport staje się swego rodzaju pracą i nie daje zawodnikom tyle “frajdy”.
Wasz kucykowy brat
~Assassin Deyras
Czasami wydaje mi się, że twórcom mlp kończą się pomysły, przynajmniej te o lekcjach
Katastrof Masaqra
Kolejny udany epizod. Kurczę, Hasbro zaczęło odrabiać lekcje. Ale do rzeczy.
Epizod opowiada nam o niedawno wymyślonej grze rodziny Apple, w której brać udział może kucyk nie należący do ich rodu. Przynajmniej tak zrozumiałem. Przed odcinkiem jeden z autorów serialu oznajmił, że Buckball spodoba się w szczególności tym, co lubią Quiditcha z Pottera. Cóż, sama gra nie przypadła mi do gustu, ale jako, że rzadko która gra sportowa przypada mi do gustu, to zostawię to w spokoju.
Był moment w odcinku, chodzi mi o grę mającą na zadaniu podniesienie samooceny Pinkie i Fluttershy. Podczas tego fragmentu zapragnął odcinka, który by pokazał jak kucyki spędzają razem czas. Bez żadnych problemów, ratowania Equestrii etc. Tylko taki odcinek o wspólnej grze albo czymś innym. Zwyczajny dzień Mane6.
Fabuła odcinka jest jak najbardziej w porządku, tak samo morał. Pod presją gra się inaczej niż dla zabawy, wiem to po sobie.
Czy jest coś, co w odcinku bym zmienił? Hmmm… Skoro AJ i RD potrzebowały jednorożca, to czemu nie zwróciły się do Starlight?
Moja ocena to 9.5/10. Dlaczego, zapytacie? Nie wymieniłeś żadnych minusów. Uznałem, ze teraz każdy odcinek, w którym Twilight nie śpiewa będzie miał u mnie -0.5 punkta.
Luxis
Dobry odcinek. Choćby dlatego że Twilight nie śpiewa (pzdr. Luxis:). Co na plus? Brak nudy, a zarazem odpowiednie tempo odcinka. Fluttershy która robi się coraz bardziej asertywna (wreszcie), nowa kucykowa gra (świetny pomysł - trzeba w to pograć na meetach:), Twilight nie śpiewa, dobry humor, morał odcinka i brak śpiewu Twalota:)
Kredke
moja reakcj ana ten post jest zawarta w obrazku na początku postu. ;D
OdpowiedzUsuńAndrzej? Czy tylko ja coś przegapiłem?
OdpowiedzUsuńTaa, przegapiłeś studia...
UsuńNie ma to jak czytać oceny, nie oglądając odcinków :X
OdpowiedzUsuńnapisałem komentarz udowadniający średniość odcinka tylko po to by kliknąć wyloguj się i odświeżyć stronę aby wszystko przepadło buckball seazon to średni odcinek ponieważ gwałtownie zmienili sposób myślenia fluttershy która była w stanie grać przed publiką i mieć takie samo zachowanie jak przed mane6 a także łamanie praw fizyki i ciekawe umiejętności bohaterów 6.5/10 cyfry są fajne
OdpowiedzUsuń