Obiady Czwartkowe #14 - "Powrót"
Obiady czwartkowe - Seria dyskusyjna ukazująca się regularnie raz w tygodniu o 17:00. Poruszane tematy nie są ściśle powiązane z kucykami, czy fandomem, a jedynie lekko do nich nawiązuje.
Witam was z powrotem moje kochane kucyki! Powracam do was z długiego urlopu, oficjalnie powracam z dobrze wam znaną serią dyskusyjną "Obiady czwartkowe" ukazujące się regularnie o 17:00 co czwartek. Pomyślałem, że warto będzie powrócić do mojej starej pasji, a mianowicie "pisania tekstów". Zacznę od początku z małego pułapu, a później to zobaczymy jak to będzie, nie chcę by kolejna "porażka" zniechęciła mnie do pisania. Patrząc na komentarze z poprzedniego postu znalazłem jeden, interesujący komentarz, który chciałem zamieścić w kolejnym obiedzie, lecz niestety z przyczyn osobistych musiałem przerwać serię dyskusyjną na czas nieokreślony.
To jest bardzo dobra rada, z pewnością wiele osób z niej skorzysta. Rzucanie ciętą ripostą to nie jest wcale łatwa sztuka, a po jej opanowaniu staje się skuteczną bronią na szkolnych zgrywusów. Choć zdarza się, że riposta może kogoś zranić i przestaje być śmieszna. Dziękuje Gnobk za twój komentarz.
albo tak tylko się wydaje
Postanowiłem powrócić do obiadów czwartkowych za namową mojego drogiego kolegi z redakcji Wonsza. Dziękuje wam za docenienie mojej serii dyskusyjnej, jest mi bardzo rad za wasze wsparcie moralne i otrzymywane komentarze. Cieszy mnie, że tak bardzo chcieliście powrotu serii. Przejdźmy więc do sedna.
![]() |
Przyniosłam krakersy |
Tematyka serii dyskusyjnej pójdzie w kierunku jak najbardziej niepowiązane z kucykami, czy fandomem i chyba będziemy się tego trzymać, pojawiać się mogą jedynie nawiązania do nich, aluzje, słowa kluczowe przywodzące na myśl coś co z pewnością wiele razy czytywaliście na blogu czy podobnych kucykowych stronach, z tego raczej nie zrezygnuje. W postach pojawiać się będą kucykowe grafiki nawiązujące do treści tekstu i poruszanego przez nas tematu. Tak samo jak poprzednio będę czytał wasze komentarze i wybiorę najciekawszy z nich do następnej dyskusji. Dla ciekawskich mogę zdradzić, że spróbuje swoich sił w nowych dziedzinach, co powiecie o nowym kucykowym artykule?
Powroty bywają bolesne, a czasami napawają nas optymizmem. Bywa niekiedy w naszym życiu moment, kiedy zdajemy sobie sprawę ze swoich błędów, za które musimy płacić wysoką cenę. Człowiek zatrzymuje się w miejscu i zaczyna się zastanawiać czy mógł temu zapobiec, czy może powinien wtedy podjąć inną decyzję? Opowiem wam pewną historię.
Pewien turysta miał pojechać na lotnisko i odlecieć samolotem pasażerskim na wakacje. Kiedy dotarł na miejsce pomyślał sobie, że lepiej do niego nie wsiadać i zdecydował zostać. Kiedy samolot już odleciał turysta był mocno wkurzony, wyrywał włosy z głowy, tupał nogami jak oszalały krzycząc z wściekłości "Jak mogłem podjąć tak głupią decyzję, przecież oszczędzałem na te wakacje cały rok" i wrócił naburmuszony do swojej mamy, ponieważ dziś miała imieniny, a nie chciał jej robić zawodu. W tym samym dniu jego mama ugotowała barszcz, który bardzo mu smakował, złożył mamie życzenia i podarował kwiaty, w tym samym momencie w telewizji leciał dziennik informacyjny. Relacjonowano katastrofę lotniczą i szybko okazało się, ku zaskoczeniu wszystkich, że samolot którym miał lecieć rozbił się 70 kilometrów dalej, wszyscy zginęli.
Nasuwa się pewien morał z tej historii. Nie ma co przeżywać swoich błędnych decyzji, ponieważ po jakimś czasie może się okazać, że był to nasz najlepszy wybór. Czy tamtego dnia mogliśmy podjąć inną decyzję? Mogliśmy inaczej pokierować swoim życiem, dokonać innych wyborów, albo co by było gdyby, nie starczyłoby nam życia na wymyślanie alternatywnych scenariuszy. Nie da rady wszystkiego przewidzieć, życie jest krótkie i z pewnością do samego końca będziemy przekonani, że mogliśmy postąpić trochę inaczej, ale wtedy będziemy już starzy. Nie ma chyba na tym świecie większej goryczy, niż świadomość niewykorzystanego potencjału. Pamiętacie biblijną przypowieść o talentach? Jeden miał 5 talentów, drugi 3, a trzeci tylko 1 talent, lecz ten ostatni zakopał go w ziemi z obawy, żeby go nie zmarnować, po jakimś czasie pierwsi dwaj zainwestowali swoje talenty i dostali drugie tyle, tamten wolał stchórzyć, zakopać w ziemi i nie rozwijać go. Wyobraźcie sobie rozpacz tego człowieka, który mógł zainwestować w swój talent, ale tego nie zrobił. Co go wtedy powstrzymywało, czego się tak bardzo bał, dlaczego tak zrobił? Jeśli macie podobnie i mówicie sobie "zacznę od jutra", nigdy tak się nie stanie. Odkładanie na później pewnych spraw idzie na niekorzyść i w którymś momencie człowiek budzi się w ręką w nocniku, "Przecież miałem zacząć od jutra". Właściwy moment nigdy nie nadejdzie, to tylko iluzja wyrobiona jeszcze za czasów szkolnych, kiedy to oczekiwaliśmy następnych zajęć, kolejnej lekcji, po przerwie, po powrocie do domu, gdzie mieliśmy wszystko na talerzu. Oszukujemy siebie samych myśląc, że nadejdzie lepszy okres. Liczymy, że dostaniemy "to w prezencie", po przekroczeniu pewnego wieku, w czasie gdy tak naprawdę na pewne rzeczy trzeba samemu zapracować, w bólach, w pocie, we łzach, napisać 10 stron tekstu tylko po to by ktoś nas oczernił, bo znalazł w którejś linijce tak fatalny błąd, że musi nas za to zmieszać z błotem. Zbyt łatwo się zniechęcamy i ze strachu zakopujemy talent w ziemi, w nadziei, że nadejdzie lepszy okres żniw i dostaniemy "w nagrodę". To jest raczej śmieszne i niepoważne myślenie. W taki sposób nic się nie osiągnie, jedynie pod koniec życia będziemy rozpaczać, bo przecież "jak mogłem wtedy z tego zrezygnować", życie przejdzie nam przed oczami i nadejdzie pora umierać. Może w ostatnim tchnieniu życia wyświetli nam się obraz, w którym jesteśmy kimś innym? Jakaś alternatywna wersja życia prowadząca nas do innego punktu, niż jesteśmy teraz? Lecz w tamtej historii podejmowaliśmy inne decyzje, inaczej kierowaliśmy swoim życiem i mieliśmy na tyle odwagi, żeby nie zakopywać talentów w ziemi.
![]() |
Pójdziesz do piekła! DO PIEKŁA! Ha Ha Ha!!! |
Przeszłości nie da się zmienić, tylko iść naprzód i nie odwracać się za siebie, chyba, że za ludźmi na których nam zależy. W zeszłym roku czułem się wymęczony tymi studiami, inni chodzili sobie na koncerty, żeby potem się tym chwalić, postanowiłem coś z tym zrobić i zwiedzić trochę świata. Zeszłoroczny Vistulian był pierwszym konwentem na którym byłem, było fantastycznie, potem coraz częściej jeździłem do różnych miast na ponymeety czy konwenty. Nie żałuje tej decyzji, choć mogłem tamtego dnia zostać po prostu w domu, a potem żalić się, choć powinienem obwiniać samego siebie, bo to przecież była moja decyzja. Takich przykładów można mnożyć. Nie ma co rozpaczać nad niepowodzeniami czy porażkami, zawsze można wyciągnąć z nich wnioski na przyszłość i iść naprzód!
Nie mam nic ciekawego do napisania, ale chciałam dać znać, że bardzo się cieszę z powrotu Obiadów Czwartkowych.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJa tak samo :)
UsuńTwój nick sprawia, że trudno mi Tobie zaufać...
UsuńAle o kim ty mówisz?
UsuńO Triksterze oczywiście.
UsuńDołączę się do tego manifestu.
UsuńPo prostu... Do mimo wszystko dość prosty temat i ciężko dużo sensownego o nim napisać. Po prostu: "life is what happens, when you are bussy making other plans" (John Lennon)
Usuńwięc bierzcie się do roboty!!
:)
Mnie się pomysł podoba. Dodam że to mój pierwszy post z tej serii który przeczytałem :)
OdpowiedzUsuń"Seria dyskusyjna ukazująca się regularnie..."
OdpowiedzUsuńOjojoj, coś nie za bardzo regularnie :P.
Właściwie to ukazywała się regularnie, ale Dayan postanowił ją zakończyć jakiś czas temu, a teraz się z tego pomysłu wycofał.
UsuńAssasin przybył z posiłkami na pomoc...
OdpowiedzUsuńNie ma co rozpamiętywać przeszłości. Cokolwiek nie zrobimy, skończy się to dla nas jednym.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się co tu napisać, ale jakoś nic mi nie przychodzi do głowy :P
OdpowiedzUsuńNapisz, że nic ci nie przychodzi do głowy :P.
UsuńChociaż nie, już to napisałeś...
Bardzo optymistyczne przesłanie na sam koniec. Sama siebie przez długi czas obwiniałam za rzeczy które zrobiłam, aż w końcu powiedziałam "Dość!". Ciągłe myślenie o niewykorzystanych sytuacjach tylko mnie pogrążało, i tak jak Ty to napisałeś, zniechęcało do wszystkiego. Ale nie powinno się tego wszystkiego ciągnąć za sobą, i odpuścić, by dać sobie szansę zacząć wszystko na nowo, tym razem lepszym startem. Sporo ludzi jednak o tym zapomina, więc cieszę się, że postanowiłeś poruszyć ten temat :)
OdpowiedzUsuńNiech Celestia ma was pod swoją opieką!
Ja mam tak że zazdroszczę innym i czuje się nikim kiedy słyszę o osiągnięciach innych a sama nie widzę u siebie żadnych talentów. Najgorzej że dobija mnie rutyna codzienna i czuje że już w wieku 21 jestem za stara na realizowanie czegokolwiek(chciałabym robić filmy animowane) bo powinnam w dzieciństwie zaczynać ale los nie dał mi tego... Z drugiej strony nie czuję w sobie tej energii co kiedyś ani nie mam celu w życiu,żyje jak rurkowiec i przeraża mnie przyszłość.
OdpowiedzUsuńA Monopoly jak nie było tak nie ma...
OdpowiedzUsuńO ile wybaczenie sobie za to ,że czegoś nie zrobiliśmy jest często trudne, to o wiele trudniejsze jest wybaczenie sobie za coś co zrobiliśmy, jeśli było to głupie lub krzywdzące innych ludzi. Często w nocy nawiedza mnie wewnętrzny ból i poczucie wstydu, za słowa i czyny, które krzywdziły moich bliskich lub znajomych.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam
UsuńI ja. Nawet jak coś zrobiłam źle wiele lat temu, to myśli o tym ciągle mnie prześladują.
Usuń