Applejack, 4chan i szczerość...


Domyślam się, że niektórzy widzą ten temat już któryś raz pod rząd (nie jestem w końcu jedynym, który dostrzegł to wypaczenie w naszym fandomie, ostatnio nawet w Equestria Times był podobny artykuł), ale weźcie pod uwagę fakt, że to jest temat o którym trzeba mówić. Trzeba wszystkim dookoła świdrować go do głów, dopóki wszyscy nie weźmiemy się w garść...


Applejack


AJ, jako nasza ulubiona kowbojka, reprezentuje element szczerości. Szczerość to bez wątpienia bardzo ważna cecha. W końcu nikt nie lubi być okłamywany, prawda?
Otóż nie! Szczerość jest dla bronych elementem widmo. Niby jest, a jej nie ma. Bo szczerym można być tylko, jeżeli bronym to pasuje. Jeżeli w pełni zgadza się to z ideą "przyjaźni, miłości i tolerancji". Jeżeli jednak szczerość jest niewygodna, należy łgać i tego łgarstwa bronić, albowiem to jedyna słuszna droga, aby być "miłym i przyjaznym". Ale wszystko po kolei...

4chan

Fandom bronych, jak wszyscy wiemy, swe początki wziął z niesławnego forum 4chan, konkretnie z działu o nazwie /b/. Jako brony sam właśnie tam zaczynałem. Co prawda nie udzielałem się w fandomie, nie toczyłem wojny po stronie kuców na /tg/ i nie postowałem kolorowych taboretów do złamania /b/. Ale lurkałem, czasem się odzywałem, czasem dostałem odpowiedź i znam to środowisko...
 
Ta stara gwardia bronych ma tyłki ze stali. Wiedzą co to jest hejt, nie raz ktoś im odpisał "zabij się pedale, bo jesteś rakiem dla świata" i nie dość, że potrafią to znieść, to jeszcze potrafią być też szczerzy. Bez wahania napiszą ci co im się nie podoba, skrytykują cię lub po prostu zjadą z góry na dół, jeżeli na to zasłużyłeś. Sami też potrafią wytrzymać takie traktowanie w internetach.

Oni jednak "wychowali się" w środowisku, które delikatnie ujmując jest ciężkie. Jednym to wyszło na dobre (umieją dyskutować z dystansem i szczerą postawą) innym na złe (trollują i hejtują bezpodstawnie). Jednak, w tym fandomie są też ludzie, którzy nie byli na 4chanie...

Szczerość?


W miarę rozwoju fandomu bronych, staliśmy się społecznością o niezwykle dużym rozstrzale wiekowym. Dołączyły do nas po prostu dzieci. Wiadomo więc, że stara gwardia musiała nauczyć się teraz odrobiny kultury, bo inaczej zostałaby wykluczona ze społeczności (ta, nie mogę wprost nazywać ludzi debilami, ale da się żyć), no życie, ale to co się stało potem, zostało wypaczeniem naszego fandomu.

"Tolerancja" zaczęła bowiem oznaczać, iż nie wolno nikomu powiedzieć nic negatywnego. Jeżeli ktoś narysował fanart, nie masz prawa mu powiedzieć, że jest on brzydki. Jeżeli ktoś napisał fanfika, nie masz prawa powytykać mu błędów. Jeżeli ktoś coś, ty zawsze musisz być miły i bezkrytycznie przyjmować to co od siebie on dał.

Za pierwszym razem zderzyłem się z tym drobnym faktem pisząc swojego pierwszego fanfika. Posłałem do publikacji, tak scrolluję, patrzę, czytam komentarze... a gdzie krytyka? Jestem dyslektykiem, tylko czekałem, aż ktoś zacznie mi wytykać setki błędów językowych. Nie doczekałem się. Dopiero jak drugiego opublikowałem, ktoś mi wytknął, że z przecinków jestem do dupy i pozaznaczał kilkanaście. Normalnie aż go za to przytulić chciałem, bo w końcu ktoś napisał mi coś konstruktywnego.

Znaczna część bronych woli się jednak onanizować poprzez robienie z naszej społeczności klubu wzajemnej adoracji. Gdzie wszystko jest ładne, piękne i miłe, nawet jeżeli to po prostu mija się z prawdą. A jeżeli ktoś próbuje być szczery, to pała w dłoń, jest on wrogiem! Przykłady? Proszę:



Wideo Tommy Oliviera, z czasów, gdy zaczął zauważać, że bronies hejtują jego i innych krytyków serialu za to, iż śmieli oni mówić prawdę na temat jakości wykonania kreskówki. Brak dystansu, kultury oraz akceptacji szczerych wypowiedzi Tommego doprowadził go do opuszczenia fandomu.



Monolog od AnimatedJames. Dokładnie na ten temat.

Takie sytuacje nie powinny się zdarzać. Są one wypaczeniem tolerancji oraz wszystkich idei, które są przewodnie naszej ulubionej kreskówce.

Jak powinno być?

Po pierwsze nie powinniśmy się bać mówienia prawdy. Jeżeli ktoś zrobił coś źle, powiedzcie mu to. Poważnie, konstruktywna krytyka (nie tylko twórczości, ale i choćby zachowania przy stole) wszystkim wychodzi na dobre. Zwłaszcza osobie skrytykowanej, jeżeli tylko tę krytykę potrafi przyjąć.
 
Po drugie nadal powinniśmy być kulturalni. O ile kultura, to szeroko pojęte znaczenie i sztuka właściwego zachowania się jest piekielnie trudna, o tyle wystarczy nie używać mocnych słów w rozmowach między sobą.

Po trzecie dystans do samych siebie. Tyczy się to osoby mówiącej prawdę jak i tej, która tę prawdę odbiera. Fakt, że ktoś się z tobą nie zgodził, nie znaczy, że jest twoim wrogiem i chce cię poniżyć. Fakt, że ktoś ci coś wytknął nie znaczy, że uderza w twoje kompleksy. Fakt, że ktoś silnie zareagował na twoją krytykę, nie znaczy, że jesteś dupkiem.

Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych te przymioty są ciężkie. Zwłaszcza odwaga w mówieniu prawdy, jeżeli wiemy, że nasz współrozmówca może nam odpisać w wielkim wyrzutem, ale jeżeli nadal będziemy łechtać się wzajemnie kłamstwekami, to ucierpi na tym więcej osób, niż moglibyście się spodziewać.

Nie zrozumcie mnie źle

Ten problem nie dotyczy wszystkich bronych. Są wśród nas osoby, które potrafią być szczere i nie obrażają się za prawdę. Problem jest jednak w tym, że jest wśród nas też dużo osób chcących, by nasza społeczność była klubem wzajemnej adoracji i atakujących za pomocą "tolerancji" wszystkich, którzy burzą tę nierealną oraz szkodliwą utopię.

Na koniec, żeby nie było: możecie się ze mną nie zgodzić w komentarzach, powytykać wszystkie literówki czy nawet wytknąć błędy w przedstawieniu tematu. (A tak szczerze powiedziawszy to ja nawet lubię jak mi się wytyka literówki oraz jestem za to wdzięczny, bom dyskleptyk i ciężko mi się samemu poprawiać) Amen.

Komentarze

  1. Nie lubię jak ktoś mi wpycha do mordy teksty o tolerancji i miłości, tylko dlatego, że jestem fanem kreskówki dla dziewcząt dwukrotnie ode mnie młodszych.
    Dzięki za tego posta. Poważnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno słowo. Asertywność.

    OdpowiedzUsuń
  3. Problem w tym, że dużo łatwiej pochwalić komuś jego obrazek, nawet jeśli jest marny, bo zakładasz, że nie wyleci na ulicę krzycząc, że jest świetnym artystą, ale po prostu się ucieszy. Ja nie odczuwam przyjemności, gdy kogoś krytykuję. Zazwyczaj to ludzie po mnie jadą i mają z tego powodu dużo frajdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co z Olivierem? Piszesz "Że bronies hejtują jego i innych krytyków serialu za to, że śmieli oni mówić prawdę na temat jego jakości wykonania".
      Ale kto określa, że jest to prawda czy nie? Czy jakość była słaba, bo ty tak uważasz, uważała tak większość jego widzów (co akurat ma znaczenie w kontekście mocnej utraty publiczności), jest jakiś wyznacznik jakości, którego spełnia 0,0001% filmików, ale jest świetną okazją do wytknięcia komuś, że "jego filmik nie spełnia tego kryterium i nie jest to hejt, bo to prawda".

      Usuń
    2. Tommy robił po prostu obiektywne recenzje odcinków. Zawsze mówił co było dobre i co było kiepskie. Z czasem jednak, pod wpływem komentarzy innych Bronych musiał przenosić krytykę negatywną na koniec swych wywodów, a po jakimś czasie w ogóle zrezygnował z robienia analiz przez feedback ludzi, którzy go jechali, bo mówił o serialu nie tylko dobrze, ale i wytykał błędy. Taka była sytuacja.

      Usuń
    3. Rozumiem.
      Zastanawiam się, co siedzi w głowie takich ludzi i dochodzę do wniosku, że mózg lubi ubarwiać niektóre rzeczy. Ktoś krytykuje kucyki - o ja cię, trzeba go zgnoić, bo w tym serialu wszystko jest idealne, mój ulubiony odcinek, a ty po nim jedziesz.

      Usuń
    4. Ktoś narusza ich strefę bezpieczeństwa. Ludzie zazwyczaj tak reagują. Polacy np, nienawidzą socjalizmu, ale spróbuj im go odebrać. Podobnie jest tutaj. Ktoś zna ten serial(nie musi wcale dobrze do znać) czuje się dobrze oglądając go i ktoś nagle narusza to jego poczucie, że jest dobrze.

      Ehh... mentalność niewolnika daje o sobie znać. Wiecie dlaczego ludzie chcą mieć tylko pozór wolności? Jeśli mieli by wolność musieli by brać na barki konsekwencje, a to dla wielu zbyt wiele.

      Usuń
    5. Może też chodzi o to, że niektórym "jaskiniowcom" się wydaje, że jeśli ktoś ma odmienne zdanie na jakiś temat, to od razu jest wrogiem. Tyle, że w tym przypadku owa opinia ogranicza się tylko do rączki z kciukiem wystawionym w górę albo w dół. Nie potrafią zobaczyć, że jest coś pomiędzy.
      Albo że nie ma potrzeby dogłębnego analizowania tego, co jest zrobione dobrze, za to jest to przydatne przy poprawianiu błędów. Inna sprawa, jeśli tak naprawdę autor nie ma ochoty na korekty.

      Usuń
    6. Mere Jump ma rację. Przecież o gustach się nie dyskutuje, więc skąd wiadomo, co jest prawdą, a co nie?

      Usuń
    7. To to samo jest z fanami serialu "Dawno,dawno temu"... Wytkniesz błędy twórców to zaraz wyzywają cie że nie jesteś prawdziwym fanem albo ostatnio skrytykowałam ostatnie działania Disneya z kupowaniem Lucasa itp to wyzwali mnie od trola.

      Usuń
    8. Tak właściwie to seria filmów, nie serial.

      Usuń
  4. Pozdrawiam wszystkich, którzy uważają, że tolerancja oznacza ślepą akceptację. Szczególnie, że nie jesteśmy biednym homoseksualistami czy biednym wyznawcami religii pokoju jaką niewątpliwie jest Islam, tylko fanami bajki dla dzieci i twórczości z nią związanej, co dla większości ludzi pozostałe chore na zawsze, przez to nie ma sensu wpychać komuś na siłę "tolerancji" (wybaczcie uogolnienie, tak jest prościej) do gardła. Ani kurczowo się jej trzymać. "tolerancja" bronych jest jak Min-Al'e dla LittlePip. Jest to z jednej strony rak toczący fandom, uniemożliwiający nam zostanie zaakceptowanym, będący głównym źródłem naszej hipokryzji, w końcu "tolerancja" to czasem nawet za mało, inni mają kochać Iskierkę, ale sami mamy często gdzieś to, że ktoś nie ma ochoty się zagłębiać w fandom. Z drugiej zaś jest to, przynajmniej w mojej skromnej opinii, jedna z silniejszych spoin bronies. Oraz główny powód tego, że fimfiction jest zalewane crappem, a w ciągu tygodnia dobre, nowe fanfiki da się policzyć na palcach jednej ręki.

    OdpowiedzUsuń
  5. To trochę... zabawne. Zabawne nie w tym sensie, że jest śmieszne, tylko jest to... dziecinne. Czytam artykuł, czytam komentarze, myślę o tym i przychodzi mi na myśl obecna sytuacja na świecie. Myślę, że wiecie o czym mówię: gender i reszta tych rzeczy, lub kwestia islamu - choć ta sytuacja jest podobna tylko na zasadzie tego, że dyskusja jest prowadzona w podobny sposób. Mówiąc o genderze, idea za tym jest dobra. Tak, mam takie zdanie. Gender jest ideologią, w której płeć jest definiowana nie tylko przez fizjologię, ale także przez oczekiwania i role w społeczeństwie. Jeśli nie czujesz się sobą w obecnej roli, jeśli czujesz się niekomfortowo, możesz to zmienić. Ideologia skierowana raczej do młodych, dorastających osób - ludzi w wieku, w którym formuje się nasze dorosłe "ja", i w którym pytamy samych siebie, kim jesteśmy. Gender jako ideologia jest w tym dobry - mówi, że możemy spróbować być kimś innym, aby odkryć, kim naprawdę jesteśmy. Problemem jest tutaj wykonanie - wiecie o czym mówię. Narzucanie ideologii wszystkim, nawet tym bez potrzeby eksperymentowania z samymi sobą. Przekazywanie tej ideologii dzieciom, tym samym sprawianie, że zadają sobie te pytania "kim naprawdę jestem" w bardzo plastycznym wieku. Jak to wyjdzie, nie wiadomo. Ale narzucanie jakiejkolwiek ideologii nigdy nie kończyło się dobrze - powiem jedno słowo: Heil! Ten artykuł skłonił mnie do przemyślenia tematu bronies w ten sposób: narzucamy się innym i sobie nawzajem. Krytykujemy każdego, kto się z nami nie zgadza. W naszym przypadku jest to jeszcze bardziej widoczne, bo jest to sprzeczne z samą ideą bronies: nie tolerujemy i nie kochamy nikogo, kto nie toleruje i nie kocha wszystkich. Hipokryzja. Najgorsze jest to, że przez takie gówna (pardon my polish) nie tylko skłócamy się ze sobą, nie tylko wpuszczamy mnóstwo łajna do fandomu (który z definicji jest hermetyczną grupą, a każdy, kto korzystał z toalet publicznych, gdzie spłuczka nie była tknięta/naprawiana od czasów zamontowania, wie czym się kończy zamykanie śmierdzących rzeczy w ciasnych przestrzeniach), ale także doprowadzamy do rozłamów. I bum - nagle ludzie mówią, że fandom umiera. Nie ma już dobrych fików, nie ma już tego "czegoś"... Może to dlatego, że chcieliśmy stworzyć wieżę babel z naszego fandomu (nawiązuję do wypowiedzi AnimatedJames'a). Chcieliśmy być czymś więcej niż fandom. Lepsi niż inni. No ale cóż... tylko się naprodukowałem, pierwszy kto napiszę tl:dr dostanie medal z kapsla po musztardzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie bierzecie tego zbyt poważnie? To tylko bajka o pastelowych kucykach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak swoją drogą, jak to dobrze mieć wszystkich w dupie... Od razu się wszystkich kocha i toleruje i jednocześnie mówi się im prawdę*.

      http://i0.kym-cdn.com/photos/images/original/000/555/866/408.jpg

      Usuń
    2. Wiesz, chyba spróbuję wcielić tą twoją maksymę w moje życie. Pozostanie mi jedynie czekać na skutki, jakie ta decyzja przyniesie.

      Usuń
  7. masz racje, jesteś do dupy w przecinkach xD : "Wideo Tommy Oliviera, z czasów gdy zaczął zauważać. Że bronies hejtują jego i innych krytyków serialu za to, że śmieli oni mówić prawdę na temat jego jakości wykonania."

    OdpowiedzUsuń
  8. masz racje, jesteś do dupy w przecinkach xD : "Wideo Tommy Oliviera, z czasów gdy zaczął zauważać. Że bronies hejtują jego i innych krytyków serialu za to, że śmieli oni mówić prawdę na temat jego jakości wykonania."

    OdpowiedzUsuń
  9. Hehe wejdzcie sobie na stronki z fb np Bronies radosna sztuka czy cos ... tam to tolerancji nikt nie zna .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam w grupie i opuściłam ją w momencie, jak odeszłam z fandomu. Teraz biernie obserwuję, co się dzieje na fge, eqd nawet nie odwiedzam, tumblra i konto na dA skasowałam, po prostu miałam powyżej uszu pewnej postawy bronies, między innymi tej, o której mówi ten post, ale nie tylko. Nie sądzę, żeby fandom wraz z moim odejściem cokolwiek stracił.
      Ale, wracając do grupy – jej problemem jest to, że nie ma tam wyważonej krytyki – albo ktoś po prostu zjeżdża czyjeś prace pisząc "krzywe to takie, noga za duża, nie umiesz kolorować", albo nie pisze nic. Może jestem jakaś dziwna, ale uważam, że krytyka powinna być konstruktywna – chwalimy za to, co zrobiono dobrze (nawet, jak to są drobne rzeczy) i delikatnie pokazujemy, co można poprawić. Cóż, kiedyś mi się chciało. Teraz już nie :P

      Usuń
    2. ''Może jestem jakaś dziwna, ale uważam, że krytyka powinna być konstruktywna''
      Wcale nie jesteś dziwna, bo to co piszesz, jest najszczerszą prawdą. I naprawdę szkoda, że odeszłaś z fandomu, bo twoja konstruktywna krytyka dla tych, którzy tworzą arty, jest po prostu klasą samą w sobie:).

      Usuń
  10. Ja tak mam, że do siebie mam dystans, ale brakuje mi go w odniesieniu do rzeczy, które lubię. Wychodzę z założenia, że mądry człowiek nie mógłby lubić np. głupiej muzyki, tak więc analogicznie krytyka muzyki oznacza pośrednią krytykę jej fanów. Pisząc krócej, głupia muzyka = głupi fani. Pisząc w wprost krytykę rzeczy, które lubię, odbieram jak krytykę siebie.

    Podobno jest zasada, że nie krytykuje się, gdy krytyka nie ma wpływu. Z powodu tej samej zasady nie dyskutuje się o pogodzie. Na pogodę też nie mamy wpływu.

    OdpowiedzUsuń
  11. ,,Brak dystansu, kultury oraz akceptacji szczerych wypowiedzi Tommego doprowadził go do opuszczenia fandomu."
    Something is not right here.
    A co do krytyki to należy uważać. Nie raz widziałem np na fimfiction jak ludzie wypisują rzeczy pokroju "Stop act like this faggots, X is just a villain nothing more ". To prawda pomoc w poprawie błędów jest czymś dobrym, ale nie można przesadzać. Jak można zwyzywać kogoś za to że np lubi jakąś postać. Przyjemnie jest jak ktoś ci pomoże tak jak w twoim przypadku z ortografią czy z spójnością zdań, jednak nie można nawoływać i pozwalać na gniecenie ludzi przez to że mają inne poglądy na niektóre sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie wkurza też w fandomie fałszywość, wszyscy się lubią na meetach a jak wrócą do domu to obgadują się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ty przeżyłeś całe polskie szkolnictwo? Powinieneś umrzeć w połowie podstawówki.

      Usuń
    2. Zaraz, ty jesteś kobietą!? Jak ty w ogóle funkcjonujesz w społeczeństwie!?

      Usuń
    3. Niektórzy nie przeżyli polskiego szkolnictwa i wyemigrowali

      Usuń
    4. Na przykład moja córka...

      Usuń
  14. Jest błąd w zdaniu: "A tak szczerze powiedziawszy to ja nawet lubię jak mi się wytyka literówki oraz jestem za to wdzięczny, bom dyskleptyk i ciężko mi się samemu poprawiać"
    Po słowie "powiedziawszy" powinien być przecinek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat to zdanie jest specjalnie z błędem, żeby ktoś zauważył. Dzięki.

      Usuń
    2. Mam wątpliwości. Z jakiej racji przecinek?

      Usuń
    3. Ponieważ masz imiesłów przysłówkowy uprzedni, a przy imiesłowach stawia się przecinki.

      Usuń
    4. A ja właśnie z tego powodu nie dałbym przecinka.

      A może to jest tak, że to zależy od rodzaju imiesłowu, czy -wszy czy -ąc?

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Powiedziawszy to imiesłów uprzedni. Gdy taki imiesłów ma określenie(np. słowo "szczerze") to po nim należy postawić przecinek.

      Usuń
    7. http://sjp.pwn.pl/zasady/;629779

      Usuń
    8. No OK. Zobaczywszy ten link, przyznaję się do błędu ;)

      Usuń
    9. Język polski jest trudny, ja sama często łapię się nad tym, że mam problem z prawidłową odmianą. Notorycznie mylę dopełniacz z biernikiem :P A jeszcze do języka weszło dużo wyrazów angielskiego pochodzenia, to dodatkowo dochodzą problemy z ich odmianą.

      Usuń
    10. A ja ciągle mylę mianownik z biernikiem:).

      Usuń
  15. Chyba rozumiem o co chodzi i chyba się zgadzam... ale co ma do tego wszystkiego 4chan? Nigdy nie słyszałem tezy, że przebywanie tam poprawia dystans do siebie i stosunek do krytyki / dyskusji (zazwyczaj widzę, jak to drugie jest mordowane...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi o wytrzymałość psychiczną. Jak pisałeś na 4chanie, to potem mało co cię w dyskusjach rusza.

      Usuń
  16. Niby wszystko ładnie pięknie... Ale ja się z tym do końca nie zgadzam. Uważam, że (przynajmniej w niektórych rejonach Polski) bronies mają problem w drugą stronę. Ja sama kiedy zaczęłam chodzić na pierwsze ponymeety miałam nadzieję, że znajdę ludzi którzy podobnie jak ja, znajdują przyjemność nie w trolowaniu, obrzucaniu się błotem ,,na żarty" i zadzieraniu nosa, ale w pomaganiu innym, budowaniu przyjaźni, wzajemnym wspieraniu, konstruktywnej krytyce i wzajemnym wskazywaniu sobie kierunku. Co znalazłam? Po pierwsze, totalna wyjebka na nowych bronych. Już mangowcy są bardziej otwarci. Może i wiekowo stoją niżej, ale co mnie to obchodzi. Oni jak widzą, że ktoś jest nieśmiały czy ma problem, to podejdą i zagadają. Na ponymeetach, jak nie znasz już kogoś, albo po prostu sam ie zagadasz, to marne szanse, że ktoś sam wyciągnie rękę. I niech mi nikt nie mówi że nie. Nie raz bywało tak, że przesiedziałam 2 godziny na meecie i po prostu sobie poszłam, bo ani jedna osoba się nie odezwała. Każdy tylko ze swoimi siedzi. Z drugiej strony, robienie siebie w balona, niedotrzymywanie słów, nie liczenie się z opinia innych. Zastanawiam się, czy za granicą też to tak wygląda. Bo jakoś jak patrzę na te wszystkie nagrania z zagranicznych meetów, jak czytam dyskusje na innych portalach, to jakoś mi się wydaje, że to u nas brakuje tej życzliwości. Że ludzie wycierają sobie mordy sowami ,,konstruktywna krytyka" po to, żeby każdego zjechać od góry do dołu. A czy to tak trudno, na koniec krytycznego komentarza wskazać też zalety? Czy ta szczerość to tylko krytyki się ma prawo tyczyć? I czy to na prwdę aż tyle wysiłku na koniec wklepać na klawiaturze ,,ale ogółem, to fajnie, że próbujesz, jeśli chcesz, to pomożemy Ci popracować nad brakami."?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty