W piątym świątecznym dniu pokazano mi...


Z fandomem, czy może ogólnie: serialem, uniwersum Littlest Pet Shop jest jak z inteligencją w polski sejmie. Podobno jest, ale jakoś nikt tego nie potwierdza. W moim adwentowym tekście zamierzam rozliczyć się ze wspominanym wielokrotnie serialem i odpowiedzieć na pytanie, dlaczego My Little Pony dostanie szósty sezon, a LPS kończy zabawę na czwartym? Wystarczy mi 10 powodów!
Uwaga, ostry jak plastikowa zabawka artykuł!


1. Chciałem wrzucić ładne obrazki z LPS do posta, ale na FGE nie można postować clopów
No dobrze, po prawdzie główny (były?) fandomowy artysta to clopper, ale jakąż niesprawiedliwością musiałbym się wykazać nie wspominając o pozostałych... z których tylko połowa jest clopperami.
Zapomnijmy o clopach, dobrze?

Z zaskoczeniem przyjąłem, że mam zapisanych przeszło 1000 obrazków (nie clopów) i screenów z LPS. To niesamowicie dużo, jak na serial, który nie broni się ani jakością ani świeżością.
Inna sprawa, że ta liczba 1000 wzięła się z tego, że specjalnie dla LPS obniżyłem swoje wymagania i zapisywałem nawet średniej jakości bazgroły, które w przypadku MLP bym shejtował.

W całym tym jednak dorobku fandomowym dobre i to że dorobiliśmy się fanowskiej gry!
VinCity to może nie jest jakaś super liga i z pewnością My Little Pony posiada dużo lepsze gierki, ale gra się przyjemnie dzięki dużej dawce humoru i temu, że twórcy naprawili najpoważniejsze bugi.


Jeśli kiedyś wam się załaduje (mi ładowanie zajmuje około minuty), to bardzo polecam. Przejście całości zajmie wam około godziny: tutaj_link

2. Ciągłość? Spójność? A na co to komu?
Kiedyś stwierdziłem, że LPS wygląda jakby było robione po nocach, po całym dniu zajmowania się MLP:
- Ej, Staszek, myśmy mieli napisać dziś scenariusze do Littlest Pet Shop, a jest już po 23!
- O kur..., faktycznie Zbyś. No to co robimy? Kto jest kim w tym serialu?!
- Nic się nie bój, Stachu, damy cokolwiek i tak się nie zorientują. Jest taka postać, co się pojawiła dwa razy, Sugar Sprinkles, no to wykorzystajmy ją. Musisz wymyślić tylko najbardziej odjechany pomysł, na jaki wpadniesz.
- Eeeee... nagle się okazuje, że grając na swojej małej gitarce potrafi rzucać miłosne uroki na randomowe zwierzaki?
- Cho...inka Staszek, ja nie wytrzymię, jakie to dobre! Piszemy to! Wój z tym, że się nie zgadza z resztą serialu, przynajmniej było na wesoło (potwierdzam, że dobrze się bawiłem oglądając ten odcinek)

Po prawdzie, to jakaś fabuła tu jest. Blythe (główna bohaterka z duża głową) coraz bardziej zżywa się ze zwierzakami, odnosi coraz większe sukcesy w branży projektantki mody dla zwierząt, ujawnia swojej przyjaciółce, że rozumie zwierzęta, dowiaduje się, że jej mama też tak potrafiła. Więc jestem niesprawiedliwy, tym bardziej że...

Noooo czeeeeeść

3. Postacie są co najwyżej średnie w tym, co lubią robić najbardziej. To nawet mogło być zabawne.
Bo najpierw w świat poszła nowina, że LPS jest podobne do MLP, bo a) obie produkcje robią praktycznie ci sami ludzie b) obie są skierowane dla małych dziewczynek (teraz już tylko jedna) c) w obu serialach mamy grupę zwierzaków ze specjalnymi talentami.

Jak miało być:
- Zoe jest modelką (biedna psina na krótkie chwile zapomina, że nie jest człowiekiem, ale tylko na krótkie),
- Pepper komediantką,
- Sunil magikiem,
- Vinnie tancerzem,
- Penny Ling - gimnastyka artystyczna,
- Minka - malarstwo... ale wy chcecie serio, bym tak wszystkich wymieniał?
Z biegiem czasu okazuje się coraz bardziej, że albo postacie nie zajmują się tym, czym miały się zajmować albo są w tym kiepskie albo występuje efekt Sunila.

Jak jest:
- Zoe - no dobra, wciąż jest psią diwą zgarniającą nagrody na wystawach oraz całkiem nieźle śpiewa (w oryginale dysponuje głosem samej księżniczki Celestii!)
- Pepper - kiepska komediantka i babochłop
- Vinnie - to on w ogóle tańczy?! Spike do potęgi głupiej, a szkoda.
- Penny Ling is my waifu jest gruba i dużo żre
- Minka - taka trochę Pinkie, ale jednak nie Pinkie
- Russell - początowo mózgowiec i organizator, trochę typ Twilight Sparkle, ale od jakiegoś czasu robi coraz częściej za modela
- Sunil - P dał. Nie umie sztuczek. Myli się w prostych sztuczkach karcianych. W ogóle jest kiepski i zbyt delikatny i boi się wszystkiego. Taka Fluttershy. Ale czasem potrafi być wredny, bardziej śmiały a nawet coś mądrego powiedzieć, więc to chyba zależy, czy akurat Staszek czy Zbyszek wymyśli scenariusz. Ten kiepski Magik Sunil potrafi jednak legalnie kogoś zahipnotyzować, a w jednym odcinku teleportuje się spadając z dachu wieżowca i zamienia się miejscami z postacią na ziemi. Oj, Stachu, piło się w pracy, co?




4. Formuła "jednego pokoju" się nie sprawdza.
Żeby jednak usprawiedliwić pana Stanisława i pana Zbigniewa, to Hasbro nie dało im wyboru. Przyszła kiedyś do nich taka popierdółka zastępcy sekretarza prezesa oddziału Hasbro na rynek Wschodni i powiedziała:
- Macie stworzyć 8-sezonowy serial o zwierzakach w sklepie dla zwierząt. Coś jak Dom Dla Zmyślonych Przyjaciół Pani Foster
- Brzmi cool, jakie mamy środki?
- 10$ i automat z kawą
- A jak my za taką sumę znajdziemy grafików i aktorów głosowych?
- Obok są sale, gdzie nagrywają My Little Pony. Nie zorientują się, jak im będziecie czasem podsuwać tekst z innego serialu. xD
Zorientowali się. Peter New skapnął się, że jego Big Mac coś dużo mówi.

Postacie nie spędzają może 99% czasu w ramach jednego pomieszczenia, ale to w końcu serial o nazwie Littlest Pet Shop, więc większość odcinków jest o sklepie i dzieje się w sklepie. W odcinku pojawia się gościnne zwierzątko, które trafia do sklepu na przechowanie na jeden dzień. I w zależności jakie to zwierzątko, taką mamy tematykę odcinka. Świstak? Dzień świstaka? Paw? O dziwo nie dumny jak paw, ale nieśmiały i zakompleksiony. Krokodyl? Syndrom szkolnego osiłka.

Graficy nie muszą się wysilać, bo tło wykorzystywali już milion razy. Bajka!



5. Podobnie jak randomowe wypady po świecie
Paryż, Szanghaj, Rio de Janeiro, planeta Mars... to tylko parę miejsc, w których były zwierzaki, co zadaje kłam moim słowom, że siedzą tylko w czterech ścianach. Problem w tym, że Zbigniew wymyślił ten patent, by ratować serial od nudy, ale sensu ma to tyle, ile ich wcześniejsze pomysły.

Wyjaśnijmy sobie coś. Zwierzaki nie należą do sklepu. Nie nalezą do Blythe. Ani do właścicielki sklepu. Ludzie tacy jak my zostawiają w nim swoje zwierzaki, kiedy idą do pracy/szkoły, a po 16 je odbierają. Blythe jednak zabiera je ze sobą do Chin ponieważ MOŻE i ponieważ zwierzaki i tak nigdy nie powiedzą o tym swoim właścicielom.

Po prostu chciałbym trochę zobaczyć więcej sensu w tych ich wypadach. Może po prostu formuła serialu jest zbyt kiepska na takie wyjazdy? Albo ktoś nie wpadł na dobry pomysł, jak je uzasadnić.


6. Czy wspominałem, że dwa wątki w 22-minutowym odcinku to kiepska sprawa?

My Little Pony: Friendship is Magic zasłynęło z odcinków 22-minutowych. Ma to zalety -  bardziej rozbudowana opowieść, ale też wady - zwykle daje to pretekst do nieco wolniejszego biegu akcji (ok, nie trzeba tego koniecznie traktować jako wadę).
LPS postanowiło dumnie, że ono 11-minutowcami babrać się nie będzie i podobnie jak jego starsza siostra MLP będzie robić 22-minutowce (a nawet dwuczęściowce na koniec sezonu). Problem w tym, że w większości odcinków na 22-minutowy odcinek składają się co najmniej dwa wątki: jeden dla zwierzaków i jeden dla Blythe.
Wyobrażacie sobie kucyki, w których połowę każdego odcinka zjada Twilight? No właśnie.

7. Można też sprzedać kopa artystom, którzy projektowali postacie.
Bo clopperzy zwykli rysownicy :v zrobili je lepiej. Powiecie, że jestem chory psychicznie, a w dodatku facet. Nie! Zamalujmy wszystkie kontrowersyjne elementy i wciąż uważam, że jest lepiej, bo przynajmniej proporcje są lepsze.
Wszystkiemu po części znowu winne Hasbro, które wymyśliło sobie, że postacie mają mieć duże głowy i małe... wszystko pozostałe (nie śmiać się, ja tu o ciele cielesnym mówię (choć mózgi też podpadają do kategorii małe (nawiasy są fajne))).
Patykowate, cieniutkie kończyny, wodogłowie, nienaturalne krzywizny + znane z kreskówek rozciąganie łap do dowolnych długości. Wszystko to sprawia, że w 2015 nie mogę patrzeć na LPS bez narzekania.
Nawiasem mówiąc ta po lewej była kiedyś spoko postacią, ale przyszedł sezon czwarty i Stachu ze Zbysiem znowu musieli zostać po godzinach w robocie.

Gdzieś w okolicach trzeciego sezonu twórcy popracowali trochę nad bardziej rozbudowaną mimiką i bardziej swobodnym wykrzywianiem twarzy postaci. Przynajmniej wtedy brzydota jest choć trochę usprawiedliwiona.

Więc nie, to że clopperzy zrobili to lepiej, zwłaszcza w tak małym fandomie, to nie jest komplement.


8. Ludzie, to serial o zwierzakach, idźcie do domu!
Tak, nie chcemy was.
A nawet jeśli są jakieś wyjątkowe istoty, które lubią Blythe (ale pozostałe postaci nie są szczególnie lepsze), to są kroplą w morzu narzekań.
Blythe ma tak dużą głowę, że nawet w serialu się z tego śmieją. :b Postacie nie wypadają poza standardowe klisze: Mary Sue, córki bogatego tatusia, pozostali niekumaci, no może najlepsza przyjaciółka - Koreanka wtajemniczona w sekret Blythe to nowość, zieeeeew...

I powiedziałbym do niedawna, że to przypadłość wszystkich seriali ze zwierzętami - ludzie są w nich brzydcy i nieciekawi, ale przyszło takie We Bare Bears (Między Nami Misiami) i zrobiło to dobrze! Postacie ludzkie wyglądają tam porządnie (bez wodogłowia!) i można o nich powiedzieć więcej niż jedno zdanie.
Tak więc, sorry, Blythe, ale czemu ty jesteś taka (nie)doskonała?!



9.  20 - stronicowe komiksy dzielą się na dwie osobne historie.
To co, może komiksy od IDW? My Little Pony zostało wyniesione na zupełnie inny poziom dzięki historiom w komiksach. Jak to się udało w przypadku LPS?
Szału nie ma. Rysunki nie są na jakimś mega poziomie, ale to też nie jest tak, że trzeba odwracać wzrok od rysunków, by oczu nie wypaliło.
Miejscami jest nawet zabawnie, miejscami nawet dziwnie:

Problemem tych komiksów jest to, że pojedyncze wydanie (około 20-parę stron) dzieli się na dwa osobne komiksy. Sami odpowiedźcie sobie, ile treście można zawrzeć w takiej formie. Dodajmy do tego, że rysunki w tej drugiej części są dużo gorsze:

O, to ostatnia strona? Aaaa w sumie nieważne i tak nie będziecie tego czytać.


10. Przynajmniej ci fani, którzy istnieją są fajni... nie są!
Z przyczyn oczywistych odejmijmy clopperów i zostaną nam jakieś randomy z 4chana i 10-letnie dziewczynki z tumblra. Oczywiście między tymi dwoma grupami trwa niekończący się konflikt (jak się możecie domyślać, dziewczynki z tumblra nie wiedza nawet, że konflikt jest), ale 4chanowcy ostro wkurzają się, jeśli zobaczą, że ktoś na tumblerze wstawił obrazek jakiegoś kiepskiego shippingu. Oprócz tego muszą wypisywać rzeczy typu "Penny Ling is my waifu". Ci niby dorośli ludzie. :p
Na Tumlbr nie lepiej - ludzie piszą eseje, jak to wspomniany wcześniej pomysł Staszka i Zbysia, by Sugar Sprinkles potrafiła rzucać uroki miłosne jest oznaką cywilizacji gwałtu. Ech...


Biorąc pod uwagę te wszystkie punkty, nie dziwię się, że LPS kończy swój żywot w przyszłym roku, gdy zostaną wyemitowane wszystkie odcinki czwartego sezonu. Trzeba czekać na nową generację z jeszcze większymi głowami!
Żeby nie było: LPS jest całkiem przyjemne, zwłaszcza w niektórych odcinkach, gdzie pomysł i humor zwyciężyły nad banałem i słabym dizajnem. Dziwnym trafem te lepsze odcinki to te z mniejszym udziałem Blythe i ludzi.

Mimo wszystko i tak lepsze od Steven Universe, o którym w zupełnie innym tonie dowiecie się (nie ode mnie) już wkrótce. :P

Komentarze

  1. Jej! Widzę, że spodobały ci się moje nawiasy XD
    (Nawiasy są fajne ^^)

    Hm... W sumie to chyba zawsze ludzie są gorsi od zwierząt. Dlatego nie oglądam Equestria Girls.
    Świat bez magii nie istnieje, a większość osób nie jest w stanie jej dostrzec.
    Dlatego lubimy kucyki. I skunksy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Animacja Applejack wygląda jak z FNAF'a...

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie nie Steven Universe jest super i kropka koniec tematu !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nope nope nope nope
      Nope nope nooooope nope

      Usuń
    2. Kiedy będzie koniec drugiego sezonu?

      Usuń
    3. Jesteście okrutni XC ale i tak nikt nie śmie powiedziec ze Gravity Falls jest nie fajne.

      Usuń
    4. Gravity Falls nie jest fajne. :V

      Tera możesz popłakać w kącie. :^)





      P.S. Tak naprawdę to uważam,że GF jest fajne.

      Usuń
    5. Tak właściwie, to rozumiem ludzi, którzy uważają Steven Universe za fatalną bajkę... No, serio, ilość podtekstów tranwestyckich i lesbijskich jest tam zbyt duża nawet jak na animację dla dorosłych. I pomyśleć, że oglądają to dzieci.

      Usuń
    6. Tak naprawdę to trolluje, obejrzałem tylko jeden odcinek i mi się nie spodobał, więc nie jestem obiektywny. :v Ale to jest internet, więc... a GF jest bardzo fajne!

      Usuń
    7. Gravity Falls było fajne od samego początku, ale sezon 2 to już majstersztyk. Wystarczyło dodać do prostej kreski sporą dawkę tajemnic, tajemnicze kody do każdego odcinka i jednego, głównego antagonistę (Bill).

      Usuń
    8. A teraz został tylko 1 odc i koniec GF :((((((((((

      Usuń
  4. Lubię SU i LPS bardziej niż MLP... Wyczuwam różnice światopoglądowe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ja zauważyłam,że Mere wstawił fetyszowy obrazek z Sunilem z LPS w tym poście?


    ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wspomniałem w poście, ciężko znaleźć dobre obrazki z LPS, które nie są clopami. :v

      Usuń
    2. To to jeszcze nic. Ten komiks to dopiero ciekawa sprawa.

      —Dad, what is a dildo?

      Usuń
  6. "Mimo wszystko i tak lepsze od Steven Universe" ;_;

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty