Twilight Sparkle. Od zera do bohatera, czyli tam i z powrotem
TWILIGHT SPARKLE
Jestem
fanem Twilight niemalże od początku mojej broniaczowej przygody. Tak jak wielu
innych wielbicieli lawendowej czarodziejki zauważyłem, że od czasu
transformacji w Twilicorna coś jest z nią nie tak. Charakter wyraźnie się
zmienił, również rola w serialu to nie to samo, co widzieliśmy na początku.
Jednak nie chcę wyjść na typowego narzekacza, który twierdzi, że „za komuny
kucyki były lepsze”. Podjąłem się analizy głównej bohaterki serialu.
Po
pierwsze warto wspomnieć o typowym dla człowieka narzekaniu, że „kiedyś było
lepiej”, a także wspominaniu „starych, dobrych czasów”. Nie mam wykształcenia
psychologicznego (i z góry przepraszam tych, co na serio coś na ten temat
wiedzą), ale uczono mnie jeszcze w ogólniaku, że depresja jest dla umysłu
człowieka taką samą chorobą, jak grypa dla układu limfatycznego. Co za tym
idzie, umysł posiada naturalne środki obronne. Jednym z nich jest wybiórcza
pamięć, która dokonuje selekcji wspomnień z przeszłości. Stąd mamy tendencję do
wybielania zdarzeń minionych, zapamiętywania wyłącznie rzeczy
satysfakcjonujących i lekceważenia dawnych trudów. Przykładowo, większości osób
szkoła czy studia kojarzą się z zabawą i dużą ilością wolnego czasu, brakiem
obowiązków i odpowiedzialności życia dorosłego. Natomiast jak się zerknie do
własnego pamiętnika lub posłucha opowieści osób wciąż uczących się lub
studiujących, to przeszłość traci swą atrakcyjność.
W
skali makro to zjawisko przybiera postać osób starszych, które z rozrzewnieniem
wspominają młodość. W skali mikro pierwsze dwa sezony MLP były lepsze i fandom
kiedyś też był lepszy. Karmiliśmy się świeżymi emocjami, odkrywaliśmy
całkowicie nieznany świat kucyków, a teraz wszystko jest już wyeksploatowane.
Ten
przydługi wstęp miał ostrzec czytelnika, że na utratę blasku przez postać
Twilight Sparkle wpływają nie tylko obiektywne fakty, które przytoczę za chwilę
(ich interpretacja oczywiście pozostanie subiektywna), ale w dużej mierze
czysto emocjonalne odczucia.
Zostaliście…
ostrzeżeni…
Wracamy
na ziemię! Twilight Sparkle jest typowym przykładem postaci „od zera do
bohatera”, która zaczyna z bardzo niskiego poziomu, pnie się po szczeblach
kariery, aż trafia na właściwy szczyt. Opływa w zaszczyty, a potęga rośnie do
rozmiarów nie dających się zmierzyć krytycznym okiem fana. Przeżywa mnóstwo
przygód, które rozwiązuje za pomocą wyłącznie szlachetnych cech. Nie jest to
jednak postać bez wad, absolutnie nie! Właśnie dlatego tak bardzo ją
polubiliśmy od początku, gdyż stanowiła umiejętne połączenie cnót:
·
Kieruje się w życiu mądrością
·
Cechują ją szlachetność
·
Altruistycznie stawia dobro innych ponad swoje
Jak i wad czy też słabości:
- · Pewne problemy z przyjmowaniem krytyki i na pewno rozbudowane ego
- · Przemądrzała
- · Skłonność do histerii
Świetnie,
prawda? Ja i zapewne setki innych bronies w postaci przemądrzałej klaczy
odnalazło samego siebie, czego wyrazem jest chociażby ten artykuł, który
właśnie czytacie.
Podobnych
bohaterów (zaczynających od samego dołu) nie brakuje. Frodo Baggins, Artem,
Rand al’Thor. W sumie, to nawet Jezus Chrystus jest kimś takim, wszak urodził
się jako syn cieśli, a został uznany za boga.
Równocześnie
warto zwrócić uwagę, że Twilight nie do końca jest taką postacią, która zaczyna
z „zerowym levelem i brakiem XP”. Po pierwsze, już od maleńkości cechuje ją
ambicja, głód wiedzy i nienasycenie mocą. Posiada ogromny talent, który chce
rozwijać. To jednak nie wykracza poza wiele standardowych przypadków, właściwie
większość pozytywnych bohaterów ma jakiś ukryty atut, który jest albo motywem
przewodnim całej opowieści (Luke Skywalker), staje się przeznaczeniem (Harry
Potter) lub przekleństwem (Anakin Skywalker).
Jednak
ci wszyscy powyżsi bohaterowie wywodzą się z nizin społecznych, rozbitych
rodzin, wręcz często są sierotami (jak każdy szanujący się superheros z
komiksów Marvela). Twilight natomiast ma dwójkę rodziców, o których ciężko
powiedzieć, aby tworzyli patologiczną rodzinę. Wyglądają na eleganckie,
kochające się małżeństwo. Posiada też szlachetnego starszego brata, wspaniałą
bratową i dzieciństwo spędziła w komnatach jakiegoś wykwintnego zamku lub
pałacu (sądzę, że jej rodzina jest bogata lub wręcz arystokratyczna). Jako
jedyna z Mane 6 nie musi na siebie zarabiać i nigdy nie porusza kwestii pieniędzy.
To może być stypendium księżniczki Celestii, ale równie dobrze utrzymanie od
rodziców. Co więcej, brat będący kapitanem straży, podanie do elitarnej szkoły
i prawdziwa alicornia księżniczka jako niańka świadczą, że rodzice Twilight to
elita.
Zatem
czarodziejka posiadała dobry start. To ją nieco wyróżnia na tle wielu innych
protagonistów, szczególnie, że ten start wykorzystywała udanie i konsekwentnie.
Zwróćmy uwagę, że chyba jeden z ulubionych motywów autorów, to zepsute
bogactwem dziecko, które kontrastuje z biednym, lecz bogatym duchem
kopciuszkiem.
Wynika
to prawdopodobnie z ogólnej koncepcji serialu, że miał być pod kątem
komercyjnym dostrojony do księżniczkowatych dziewczynek. Twilight, której brat
był księciem, a ona w perspektywie sama zostać ukoronowana, powinna przejawiać
pełnię cnót i dobrze wyglądać, a nie być biedna!
Idziemy
dalej i docieramy do jej spotkania z przyjaciółkami, a potem do trzech
pierwszych sezonów. Twilight to ciekawe połączenie z jednej strony mądrości i sporej
brutalnej siły. Jej zaklęcia w myśl niekonsekwentnego w tej kwestii kanonu są
często fizyczną presją, którą ona naprawia tamę, potrafi okiełznać Rainbow
Dash, bronić się przed Changelingami i nawet przełamywać klątwy Discorda.
Jednak to wszystko to jedynie wspomaganie innego prawdziwego talentu, innej
potężnej mocy, którą ona posiada. Mądrości! Tak, to jest jej Wunderwaffe, które
„pokonuje wszystko”.
A
czemu nie magia przyjaźni?
Tak
naprawdę, to jedno dość ciężko odróżnić od drugiego. Twilight swą mądrość
przejawia poprzez przyjaźń, kiedy opiekuje się i wspiera przyjaciółki, sama
również dając sobie pomóc, stawia na kooperację i umiejętnie dostrzega niuanse
ich znajomości, czego efektem są liczne zwycięstwa. Moim zdaniem mądrość bardzo
mocno zazębia się z przyjaźnią w przypadku lawendowej klaczy i jednego nie da
się oddzielić od drugiego. To dlatego wiele osób w fandomie określenie
„księżniczka przyjaźni” używało jako synonimu „księżniczka mądrości”.
Może
jest w tym odrobina przesady, ale co najwyżej tylko trochę.
Przykłady
z serialu można mnożyć:
- · Twilight odkryła iskierkę przyjaźni dzięki zrozumieniu uczuć, które w niej narastały. W ten sposób połączyła istotę Elementów Harmonii, czym je uwolniła i uzdrowiła Lunę. Celestia dała radę jedynie wygnać siostrę, a więc zamieść problem pod dywan.
- · Kiedy Rainbow Dash kozaczyła, to pomysł na Tajemniczą Wybawicielkę był autorstwa Twilight.
- · Twilight oswoiła Lunę nie siłą (w odcinku Luna Eclipsed/Luna Odmieniona), nie krzykiem, a dostrzegając powiązania zachowań różnych kucyków i odnajdując punkty, które były atrakcyjne dla obu stron.
- · Jako jedyna nie dała się zwieść Chrysalis i przejrzała jej intrygę. Potem udało jej się zmotywować do walki tych, których moc (a więc siła) była w stanie dokonać tego, czego Twilight nie mogła.
- · Nie bez powodu reprezentowała w jasełkach Clover the Clever (Clover Sprytną, Wyrocznię), która mądrze odnalazła ratunek.
- · Wielokrotnie od razu było widać, że rozpoznaje nieudolne oszustwa Rainbow Dash, smutki Pinkie Pie. Wsławiła się też dobrym zmysłem organizacyjnym, za co jeszcze w II sezonie stado w Ponyville dostrzegło w niej autorytet.
Przykładów
jest oczywiście o wiele więcej. Proszę zwrócić uwagę, że nawet, jeśli do osiągniecia
sukcesu skorzystała z siły (telekinezy), to poprzedziła to analiza problemu,
kwerenda źródłowa i wybór najmądrzejszego rozwiązania. Owszem, jej magiczne
zdolności były konieczne przy pokonaniu Discorda, lecz to mądrość pozwoliła jej
zinterpretować właściwie wskazówki Celestii. Tak samo przy Tajemniczej
Wybawicielce, tama była czystą prezentacją rosnącej potęgi, ale równocześnie
nie miałaby sensu bez całej, dość skomplikowanej intrygi.
Ten świetny
układ uzupełniały wady, o których wspominałem, a charakterystyczne dla takich
osób. Histeryczność, niepokój, nadprodukcja myśli, nadgorliwość i lęk przed
klęską, zawiedzeniem kogoś.
Na zakończenie
tego wątku przypomnę jeszcze jedno wydarzenie. Kiedy CMC jako Gubby Gums
zaczęły mieszać w sercach kucyków, Twilight obraziła się na nie, ale w sposób,
który miał ustrzec przed dalszymi nieporozumieniami. Dała też się przekonać,
przeprosić i z pełną serdecznością otworzyła z powrotem swoje drzwi.
To świadczy o
sporym dystansie do problemu.
Potem
nadeszła koronacja. Poprzedziło ją bardzo dziwne zadanie, które słusznie
zostało przez fandom poddane pod wątpliwość. Mi również ciężko doszukać się
prawdziwej magii przyjaźni połączonej z poświęceniem w zwykłym teście… gdzie
przypadkowo rzucone zaklęcie dokonuje spustoszenie w psychice przyjaciółek, a
potem naprawia się to poprzez zwykłe przypomnienie sobie poprzednich przygód.
To powtórka z Return to the Harmony/Powrót do Harmonii, lecz pozbawiona
głębszej refleksji.
Nagroda
teoretycznie dotyczy całokształtu działalności Twilight, który jak najbardziej
jest chwalebny, ale ten moment inicjalny budzi politowanie. Pretekst jest moim
zdaniem mniej wiarygodny od zamachu w Sarajewie. Celestia tworzy intrygę,
której efektem może być całkowite zniszczenie jej sekstetu do zadań specjalnych.
Możliwe, że posiadała sposób na odwrócenie tej kwestii, ale kłóciłoby się to ze
stwierdzeniem, że znaczki są dość odporne na magię.
Efektem jest
nie tylko dodanie Twilight skrzydeł, lekkie wydłużenie szyi i nóg, ale przede
wszystkim ogromna zmiana w mentalności bohaterki i utrata przez nią
pierwszoplanowej roli.
Sezon 1 –
mamy aż 7 odcinków, w których Twilight gra pierwsze skrzypce lub pełni bardzo
istotną rolę pośród całej Mane 6. Do tego dochodzą 4 odcinki, gdzie pełni
istotną rolę wsparcia (jak w Applebuck
Season/Sezon na Jabłka), które liczę razy pół. Łącznie 10 punktów.
Sezon 2 – 9 odcinków
pierwszoplanowych i dwa, gdzie jest istotnym wsparciem. 10 punktów.
Sezon 3 – 5
odcinków z rolą główną. Ponieważ sezon był dwukrotnie krótszy, to punkty
powinny być podwójne, aby to wyskalować. Zatem mamy 10 punktów.
Sezon 4 – 7
odcinków z pierwszą rolą i 4 pomocnicze. W odruchu dobrej woli zaliczyłem tutaj
nawet Daring Don’t/Samodzielna Dzielna Do,
gdzie tak naprawdę odcinek bez Twilight spokojnie mógłby się odbyć, a także Twilight Time/Nauka u Twilight, gdzie na
dobrą sprawę księżniczka była pretekstem do fabuły i dostała w nagrodę tytuł.
Osoby bardziej surowe ode mnie mogą spokojnie odjąć ze dwa punkty. W moim
wyliczeniu jest ich 9.
Sezon 5 – 7
punktów za role główne i dwie połówki za pomocnicze. Tutaj również nagiąłem
nieco zasady i zaliczyłem takie odcinki jak Princess
Spike/Księżniczka Spike, gdzie Twilight przesypia cały odcinek, Party Pooped/Ale impreza!, gdzie jej rola była nieporównywalnie mniej istotna,
niż chociażby w Canterlot Wedding/Ślub w
Canterlocie. Łącznie 8.
Widać
tendencję spadkową. Wyraźnie też brakuje odcinków od początku do końca o
Twilight, gdzie to ona ma rolę absolutnie kluczową, odcinek opowiada o niej lub
to ona jest motorem fabuły. W sezonach I-III były to chociażby It’s About Time/Pora na Czas, The Magic
Duel/Pojedynek na Czary, Winter Wrap Up/Pożegnanie Zimy. Mamy natomiast What about Discord, gdzie fabuła obraca
się wokół tak naprawdę Discorda.
Teoretycznie
różnice są małe i nadal Twilight ma te swoje 5-7 odcinków. Ale zwróćmy uwagę na
ich klimat i wagę roli.
Oczywiście
całe to zestawienie jest czysto subiektywne, co trzeba uczciwie przyznać.
Poparte jednak ogólną tendencją rozmów, które prowadziłem z wieloma osobami,
które zauważyły, że w sezonach IV-V Twilight jest jakby mniej, jak już
występuje to jako szeregowy członek Mane 6, który ma mniej do powiedzenia i
traci przewodnią rolę, a także brakuje odcinków stricto o niej. Przykładowo The Hoofields and McColts nie jest o
Twilight, choć ona jest główną bohaterką. Epizod traktuje o konflikcie miedzy
dwoma rodzinami, a czarodziejka jest tylko narzędziem, dość nieudolnym i
nieogarniętym w dodatku.
Właśnie to
jest to spostrzeżenie, do którego zmierzałem. Twilight przestaje pełnić funkcję
liderki Mane 6, a także posługiwać się głową, gdyż otrzymuje nową rolę jako
księżniczka. Nie da się ukryć, że jej moc wzrosła, poszerzył się repertuar
zaklęć, a ich efekty osiągnęły zupełnie inny pułap potęgi. Możliwość zamiany w
Zefirki ad hoc, ogromne fireballe, nagrywanie i odtwarzanie rzeczywistości w
sposób łudząco przypominający kamerę wideo (żadnych portali i innych sztuczek z
artefaktami czy zsyłania wizji) to rzeczy wykraczające poza wachlarz zaklęć
przeciętnego jednorożca. Z reguły te cuda pojawiają się bez precedensu i „o, bo
są potrzebne!”, lecz wniknięcie w książkę zostało bardzo ciekawie wykorzystane
jako nawiązanie kontaktu z Moondancer. Druga czarodziejka dziwi się biegłości alicornowi co daje do zrozumienia,
że to faktycznie sztuka. Szkoda, że z reguły brakuje tego dystansu.
Te zaklęcia
są bardzo bezpośrednim naciskiem na problem, który rozwiązują kucyki. Pomijając
pojedyncze chlubne przypadki, jak w Bats!/Nietoperze!
lub w Amending Fences/Kopę lat!,
ich użycie to nie jest część wielkiego, przemyślanego planu, który tylko ktoś o
tęgości umysłu Twilight mógł opracować. To prosta siła tam, gdzie jej użycie
skraca fabułę odcinka i popycha historię do przodu. Szczególnie rozczarowujący
był finał IV sezonu, gdzie walkę z Tirekiem wyobrażałem sobie jako starcie
wielkiej mocy sprzężonej z bystrą inteligencją, a nie po prostu pojedynek na wielkość
fireballi.
Wielokrotnie
Twilight jest potrzebna jako wytrych, łom mający pokonać jakąś barierę.
Myślenie, mądrość i ciężar fabularny przejmują pozostałe postacie. Odnoszę
wręcz wrażenie, że przyjaciółki przestają ją określać jako „mądrą”, „oczytaną”
i traktować jako naturalną liderkę, a ew. kogoś narzuconego. Motyw dowodzenia
pojawia się przede wszystkim w kwestiach formalnych, tam, gdzie księżniczka
posiada prawnie nadaną moc decyzyjną (rozstrzyganie sporów w Trade Ya!/Targi Wymiany.
Wyjątkami są
tradycyjnie początki i końce sezonów, gdzie Twilight znowu popycha do przodu
całą fabułę serialu, a raczej jest zmuszona stawić czoła jakiemuś zewnętrznemu
zagrożeniu. Szczególnie pozytywnie wyróżnia się The Cutie Map/Znaczkowa Mapa, gdzie Twilight w sumie wraca do
swojej dawnej roli. Obmyśla plan, którego elementem jest intryga. Brak potężnej
magii przywraca jej myślenie! Jest zmuszona myśleć!
Czyżby to moc
magiczna obniżała inteligencję?
Żart,
oczywiście… ale można zauważyć taką tendencję. Co ważne, im dalej w las, a więc
umiejętności rosną, to spotykamy się z coraz większymi przykładami utraty przez
Twilight jej dawnych zdolności intelektualnych.
·
The
Hoofields and McColts. Twilight jak studentka I roku myśli, że rozwiąże
skomplikowany, praktyczny problem cytując książkę. Zapomniała o krytyce źródeł
i ich praktycznym wykorzystaniu? Przecież tego uczą właśnie na pierwszym roku.
Jest naiwna i to pomimo, że dawała radę w przeszłości za pomocą małych
podstępów oswoić Lunę! W zamian najmądrzejsza musiała okazać się dotychczas
mocno emocjonalna Fluttershy, a Twilight tylko użyła aparatu przymusu, który
posiadała jako potężna czarodziejka.
·
What about
Discord. Ciężko przejść obojętnie obok absolutnie niezrozumiałego dla mnie
problemu Twilight, która nie rozumie własnego otoczenia i podaje przyjaciółkom
antidotum mówiąc im o tym! Jakby faktycznie były zaczarowane, to spotkałaby się
z oporem.
Kilkakrotnie
jest wspomniane, że przez te dwa sezony Twilight się nudzi. W IV zastanawia
się, po co jej skrzydła, skoro nie ma żadnej roli poza uśmiechaniem się i
machaniem. W V czeka na jakąś przygodę, gdyż wszystko ją omija na korzyść
przyjaciółek. Jak ukazałem wyżej, matematycznie nie jest to duża różnica, ale
odczucie i sugestie robią swoje.
Wróćmy do
finałów sezonów. The Cutie Remark ze
zrozumiałych powodów wstrząsnął fandomem, wzbudził dyskusje i zebrał różne
opinie, które jednak nie są teraz tematem artykułu (podejmę się analizy
paradoksów czasowych, ale to innego wieczoru).
Tak jak
odcinek wracał do starych historii, tak samo wróciła w nim stara Twilight,
walcząca perswazją i głową, a nie czystą magią. Owszem, musiała do tego
dojrzeć, rozleniwiona swoją codzienną potęgą. Jednak kiedy tylko okazało się, że
nie może czarować (była zbyt zmęczona przy Nightmare Moon lub okazywało się, że
jest bezsilna wobec Starlight Glimmer), to uruchamiał się w niej dawny
instynkt. Ten sam, który odkrył prawdziwe źródło siły Tantabusa, zainstalował wtyczkę
w strukturach reżimu Starlight Glimmer i prześwietlił Chrysalis.
Ale nie ten,
który pchnął ją do tępej wymiany fireballi z Tirekiem, co zresztą nie
przyniosło spodziewanego efektu, a sukces był losowy.
Jak to
wszystko wytłumaczyć? Nie chcę bawić się w typowo fandomowe teorie spiskowe, że
„Twilight będąca u władzy nic nie robi, tak jak władza nic nie robi”, lub
„księżniczki to element tła, więc i księżniczka Twilight jest elementem tła”.
Nie, takie wyjaśnienie mnie nie satysfakcjonuje, gdyż jest zbyt mało treściwe.
Tak samo jak zwykłe wzruszenie ramionami, kwitujące fakt, że „Twilight po
prostu się cofnęła”.
O samych
księżniczkach i ich roli w serialu wiemy dość mało, co z pewnym przykrym
zaskoczeniem odkrywa lawendowa bohaterka. Pamiętam zalew memów szydzących z
niej, że została księżniczką biblioteki w Ponyville. Za bardzo nie widzimy też
jej nowych obowiązków stałych, poza wyjątkowymi okazjami, jak sędziowanie na
targach lub organizacja zlotu delegatów (co jak na do bólu skrupulatną Twilight
było słabo zabezpieczone). Biblioteki już nie prowadzi, więc nad czym spędza
czas poza czytaniem i rozwijaniem swoich umiejętności magicznych?
No właśnie nie
za bardzo wiadomo. Ze względu na to, że w szeregu odcinków Twilight jest
jedynie tłem lub wręcz pełni jakaś absolutnie pomocniczą rolę (jak pomoc w
dekoracji placu zabaw w Crusaders of the
Lost Mark), może się wydawać, że i rola niegdysiejszej liderki miasta
uległa degradacji. To jak bycie głównym orgiem konwentu i kontynuowaniu pracy
wyłącznie jako helper. Co więcej, Pan Cake w Do Princesses Dream about Magical Sheeps?/Dobranoc zauważa, że nikt
nie ma mocy Twilight. Dla kontrastu w Slice
of Life/Ach, życie Amethyst Star mówi, że przed przybyciem Twilight do
miasteczka to ona była główną organizatorką. Tymczasem w tle Twilight brutalnie
walczy z potworem, bez żadnego wyrafinowania. Zatem znowu wracamy do tego
wcześniejszego okresu, kiedy Twilight coś organizowała, bo potem nie miała
przecież czasu, będąc księżniczką. Ostatni raz widzieliśmy ją, jak nadzorowała
przebieg jakiejś uroczystości w Ponyvillle… było to przyjęcie delegatów z
Yakistanu (zorganizowane źle), a wcześniej…
Dawno jakoś…
Zatem widzimy
pewną prawidłowość. Twórcy pamiętając, że Twilight jest księżniczką, kazali jej
zajmować się ważnymi sprawami, takimi jak organizacja imprez krajowych,
państwowych. Równocześnie zupełnie została pominięta kwestia jej rosnącego
prestiżu i wyjątkowości, która jest włączana i wyłączana ad hoc w razie
potrzeby (Twilight Time/Nauka u Twilight
lub Princess Spike/Księżniczka Spike,
podczas gdy w Rarity Takes Manehattan/Rarity
Podbija Manehattan przechodnie to ignorują). Istnieją pojedyncze wyjątki,
ale chodzi mi o regułę.
Chciałem zatem
odpowiedzieć na pytanie, ale ciężko mi wyartykułować jakiś zwięzły wniosek.
Fakt jest taki, że częściowo Twilight przeniosła swoją działalność na wyższy
poziom, ale drugą nogą została na samym dole w sposób moim zdaniem mało
realistyczny. Jej moc wzrosła, co niejako zwolniło ją z konieczności myślenia.
Jednak tę umiejętność zachowała i korzysta z niej, kiedy trzeba. Szkoda, że tak
rzadko i wybiórczo, gdyż to chyba był główny powód, dla których fandom ja
pokonał.
Pozostaje
otwarte pytanie, czy ona nadal jest główną bohaterką serialu. Fabularnie tak,
ale czy to widać na ekranie? Moim zdaniem trochę tego uciekło, choć co jakiś
czas pojawia się odcinek przypominający nam, że to ona jest najmądrzejsza i to
ona odkryła iskierkę przyjaźni. O ile w pierwszych trzech, a zwłaszcza dwóch
sezonach całe sezony miały taki klimat, o tyle teraz można to poddać pod
wątpliwość. Szczególnie, że dwie ostatnie części Equestria Girls jeszcze
bardziej podkopują lawendowy autorytet. Trochę szkoda. Szczególnie, że wygląda
to tak, jakby twórcy podcinali skrzydła swemu najzdolniejszemu dziecku. Jednak zarówno
finał sezonu, jak i kilka odcinków, moim zdaniem napawają optymizmem.
Kiedy wstawisz nastepny rozdzial Krysztalowego Oblezena?
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie odpowiedzieć za Spidiego:
UsuńBędzie jak będzie. Pisanie ficów (zwłaszcza tak obszernych) nie jest proste.
Spk. dopuki nastepne utrzymaje poziom moge czekac :)
UsuńAha i SPIDI masz pare bledow w niemieckich cytatach zle okreslony rodzajnik itp. nic wielkiego :)
OCH NEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEIN! :(
UsuńNowy rozdział będzie może w ciągu tygodnia.
Jej! :3
Usuń"Celestia dała radę jedynie wygnać siostrę, a więc zamieść problem pod dywan" - czy ja wiem... Wyszła zwycięsko ze starcia z kucem, który chciał ją zamordować. W dodatku przez cały czas starała się tego kuca nie skrzywdzić, a agresor - wprost przeciwnie. Pomyślmy: w tej sytuacji kierow... kucyk powinien: A. Dać się zabić, B. Popełnić samobójstwo i oszczędzić mordercy fatygi, C. Próbować unieszkodliwić przeciwnika i ratować własne życie. Celestia wybrała odpowiedź C i nawet jeśli przez tysiąc lat nie robiła niczego, by potworną siostrę przysłać z powrotem na Ziemię - nie dziwię jej się ani trochę. Samo to, że przebaczyła Lunie jest czymś wielkim; gdyby moja własna siostra z zazdrości "bo ty masz kumpli a ja nie" zaatakowałaby mnie -dajmy na to- nożem, to nie chciałabym już nigdy widzieć jej na oczy. Nigdy-przenigdy.
OdpowiedzUsuńOprócz tego - artykuł zacny, uwielbiam takie rozkminy. Trafne spostrzeżenia i patrzenie kucom do pastelowych łebków - to jest to, co tygryski lubią najbardziej.
UsuńNaprawdę potrzebujemy odcinka lub nawet dwóch gdzie pokazano by dokładniej Celestię i Lunę, bo tak naprawdę to wiemy o nich bardzo mało, a o ich przeszłości praktycznie nic. Wiem, że są książki które coś o tym wspominają, ale to nie musi być prawda. Czekam niecierpliwie na taki odcinek/odcinki.
UsuńA artykuł bardzo dobrze napisany, Twilight została prześwietlona bardzo dokładnie. Z chęcią przeczytam kolejne takie rozkminy.
Następnym takim artykułem jest analiza finału V sezonu. A odcinki, o któych mówisz, to moje marzenie niemalże od początku bycia w fandomie :)
UsuńWyjąłeś mi to wszystko z ust, SPIDI.
OdpowiedzUsuńJak pewnie wiele osób wie, jestem olbrzymią fanką Twilight, kocham ją całym sercem i bez niej nie mam ani co robić w życiu, ani tym bardziej w fandomie.
W końcu, towarzyszy mi każdego dnia.
Cieszę się, że znalazłam wreszcie fana Twilight, który nie uważa, że koronacja to zło, ból i rana, bo większość osób będących w fandomie przed 3 sezonem tak właśnie sądzi.
13 odcinek 3 sezonu był pierwszym, który obejrzałam i ryczalam na nim 4 razy (Piosenka "To ja", "Przyjaciel Twój rękę poda Ci" ,przemiana i koronacja), Tak samo byłam z niej dumna podczas walki z Tirekiem, bo była naprawdę niesamowita.
I to dzięki tym odcinkom odkryłam, czym są łzy szczęścia.
Dobra, to było wprowadzenie w którym rozpisalam się o sobie, starczy.
Zacznijmy od początku artykułu. Osobiście uważam, że każda z wad przybliża Lightie do doskonałości, bo skoro "wkurzająca się mądrala " może osiągnąć tak wiele, przezwyciezając wszystko, co ją ogranicza, to musi być wyjątkowa. Tym bardziej, że musimy pamiętać o Tym, ze "szósta przyjaciółka "jest introwertyczką.
(Refleksja ode mnie: nigdy nie zrozumiem, o co chodzi antyfanom Twilicorna. Skoro dzięki temu jest szczesliwsza, to powinniśmy się cieszyć razem z nią, nie?)
Wróćmy jednak znowu. W 4 sezonie tego nie odczulam, ale wtedy nawet nie byłam oficjalnie w fandomie. Wydaje mi się, ze mimo zabrania jej ilości odcinków, było ok.
Ale trzymając się wersji, że "To wszystko to tylko serial" to w V sezonie twórcy zdają się pokazywać, ze jej nie lubią. Nagle Twilight wychodzi na tyrana, który zapomniał o swoich dawnych przyjaciołach. Nie ma faktycznie żadnych zajęć. Nie płacze z ukochaną Dashie. Twórcy jednocześnie o niej zapominają i obniżają jej status. To aż się prosi o fanfika o depresji.
Dopiero po całym sezonie, na finał, wrócili do naturalnego porządku rzeczy, znanego co najmniej z sezonu 4 (rzucają nią o ścianę, a ona się podnosi).
A trzymając się wersji "mamy oficjalny przekaz z Equestrii", to... ech. Ważne, by potrafiła być szczęśliwa.
Forever for Twilight, urywam się.
Dziękuję.
Jakie to jest długie! ;_;
UsuńAkurat brak łez przy Dashie nie jest oznaką nieczułości, a raczej dopatrywałbym się w tym rozsąku. Nie bierze udziału w zbiorowej histerii, tak jak Applejack. Równocześnie trochę biernie czeka, az Fluttershy rozwiąże problem.
UsuńBardzo dziękuję za opinię :)
Ją bym jeszcze mógł z chęcią coś dodać o Twilight, którą poznaliśmy w Equestria Girls Friendship Games/Igrzyska Przyjaźni. Wygląda to tak, jakby ona wybrała inną ścieżkę niż Twilight kucykowa. Wyraźnie preferowała samotność, a że względu na swoje zamiłowanie do nauki i olbrzymią wiedzę nie była lubiana przez innych studentów w Crystal Prep. W dodatku miała naprawdę okropną dyrektorkę, której zależało wyłącznie na reputacji. Twilight miała wielką ciekawość do magii, której nie mogła zrozumieć. Ciekawość ta w końcu doprowadziła do strasznych konsekwencji, gdy dyrektorką kazała ją całą zebraną wyzwolić. Przez samotność i wymuszenie zamieniła się w siejącą zniszczenie bestię pragnącą dostać się do Equestrii i zrozumieć (i pewnie także zdobyć) całą magię z tego świata. Tylko Sunses Shimmer powstrzymała ją i wskazała jej słuszną drogę.
OdpowiedzUsuńTwilight zapisała się do Liceum Canterlot i tam na pewno zrozumie czym jest prawdziwą przyjaźń. Można uznać, że o ile księżniczka Twilight już wiele osiągnęła, to droga Twilight z EqG dopiero się rozpoczyna.
Można to zinterpretować jako próbę ukazania alternatywnej historii Twilight, której Celestia/dyrektorka nie pozwoliła na normalny rozwój. Choć... miała swój prywatny gabinecik...
UsuńNo, ale akurat FG to wyjątkowo mało logiczny film nawet jak na wszystkie EqG.
Od koronacji Twilight stała się wręcz idealna a jej osobowość i cechy zostały zasłonięte przez bycie księżniczką. Bardzo lubiłam Twi z pierwszych sezonów, miała charakter. Teraz ma skrzydła i długie monologi.
OdpowiedzUsuńMyślę podobnie. Zawsze ceniłam Twilight za jej umysł, który teraz, niestety, rzadko pokazuje.
UsuńZgadzam się zupełnie!
UsuńHej Spidi. Nie wiem czy mnie pamiętasz (poznaliśmy się na Coperniconie w Toruniu gdzie prowadziłeś prelekcję, a ja zostałem po dyskusji i rozmawiałem z tobą na temat pisania książek), ale dobrze widzieć że żyjesz.
OdpowiedzUsuńCo do Twi... Jestem jej wielkim fanem. Jest to moja ulubiona postać i martwi mnie to, co dzieje się z nią od początku czwartego sezonu. Wydaje mi się, że od tego czasu Twilot występuje w mniejszej ilości odcinków. Zastanawiam się nawet czy w szóstym sezonie, twórcy serialu nie wrzucą jej na margines. W Drugiej części "Księżniczki Twilight", Twi sama stwierdza że jej przyjaźń z resztą mane six nie skończy się, ale może ucierpieć. Ale jak bardzo może ucierpieć? Czy może dojść do tego, że poza początkami i końcówkami następnych sezonów nie będzie odgrywała ważniejszej roli? Już sama taka myśl mnie boli.
Wszystko zobaczymy ;) Cześć, swoją drogą!
UsuńS Ł O W O B O Ż E
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=XRCXLnN4FyA