Dyskusja: Odcinki 112 i 113 - Scare Master / What About Discord
Kolory:
Iwan Vain Flame
Kredke
Katastrof Masaqra
Assassin Deyras
Scare Master
No i mamy Halloween, a raczej Noc Koszmarów. Zazwyczaj nie wracam do starych odcinków MLP, ale ten chętnie obejrzałem ponownie po wycieku (nie oszukujmy się, wszyscy to widzieliśmy) wiedząc co się stanie.
Odcinek był fajny, przyjemnie się go oglądało a główną rolę grała Fluttershy. O ile jej miny i jej reakcje na Noc Koszmarów były bardzo zabawne to niestety nie był to poziom z odcinka “Luna odmieniona”. Flutterka przełamała swój lęk przed tym strasznym świętem i postanowiła spędzić go ze swoimi przyjaciółkami. Pomimo tego, że zgotowała im nie lada stracha, na koniec to postanowiła nie brać udziału w następnej takiej nocy. To nadało tej postaci charakteru: “Ok przełamałam się, było fajnie, ale nigdy więcej”. Pokonała strach, ale nie zamierza pokonywać go co roku, bo wtedy czułaby się niekomfortowo. Fluttershy nauczyła nas, że warto spróbować czegoś nowego z niekoniecznym zamiarem powtarzania tego doświadczenia.
Reszta z Mane 6 też miała pole do popisu: Twi jako dobra przyjaciółka starała się pogodzić strach Flutterki z obchodami Nocy Koszmarów, Applejack kłamała, Rarity zaprojektowała naprawdę fajne kostiumy dla przyjaciółek, Pinkie była przezabawna na rolkach a Rainbow Dash… chwila… to KUCYKI MOGĄ LATAĆ W KOSMOS?! Chcę o tym odcinek. Ile planet znajduje się w ich systemie słonecznym? Jak wielki jest ich wszechświat? Czy poza ich planetą żyją obce cywilizacje? Czy magia kucyków jest pozostałością po ich obcej technologii? A może kucyki miały swoich konstruktorów jak w “Prometeuszu”?
To bardzo fajny odcinek zawierający w sobie humor, sporo znajdziek takich jak Fake Crash z Crash Bandicoot 3 czy Jason Voorhees z serii “Piątek, Trzynastego”. Dodatkowo dla fanów shippingów Rarity w ostatnich chwilach tuliła Spika. Tak, dalej wierzę, że to nastąpi. A i jeszcze kanapeczki z ogórkiem… no wiecie… W finale 4 sezonu Doscord chciał dać Fluttershy kanapki, po czym zamkną ją i jej przyjaciółki, dzięki czemu Tirek mógł zabrać im moc. W tym odcinku te kanapki miałby być zaserwowane na Koszmarnej Herbatce. Przypadek? Nie sądzę.
+ Ogólnie za odcinek
+ Flutterbat
+ Humor
+ Finałowa gonitwa
- Przerażająca Herbatka u Fluttershy jest naprawdę nuuudna.
- Flutterka boi się sztucznych pająków ale tych prawdziwych już nie.
9/10
Jestem świeżo po naprawdę świetnym odcinku. Nasza Fluttershy pokazała, że potrafi tworzyć atmosferę na strasznych herbatkach lepiej niż Stephen King. Najbardziej mi się podobało nawiązanie do jej wampirycznej wersji. Tylko szkoda, że nie zamieniła się w “wampirokuca” (“nietokuca”? jakkolwiek się to piszę), myślałem, że Twilight ją przemieni lub może sama posiadła umiejętność upiornej metamorfozy? Szkoda, choć fajne nawiązanie.
Odcinek obfitował w przezabawne momenty. Fajny był moment z upiorną herbatką. Boki zrywać. Zwłaszcza jak chowała się za kanapę i mówiła do puszki. Całkiem nieźle idzie jej budowanie napięcia, choć kiepsko rozwija fabułę. Czyżby jakieś pierwsze próby w zawodzie scenarzysty horrorów? Tylko przykro mi się zrobiło z myślą, że Drżyploszka spędza w taki sposób Noc Koszmarów co rok. W czasie kiedy inne kucyki się dobrze bawią, Fluttershy musi siedzieć w domu, ponieważ się po prostu boi innych i jest wobec nich nieufna. Może sądzi, że inni ją skrzywdzą lub tak ją nastraszą, że już nie wyjdzie z domu. Buduje wokół siebie oblężoną twierdzę i chowa się przed całym światem, choć tak naprawdę… najwidoczniej nie miała w swoim życiu kogoś komu by ufała. Dopatrywałbym się w niej jakiegoś urazy z dzieciństwa czy innej traumy. Musiała wiele przeżyć i stąd ten strach uniemożliwiający jej normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. A nie fajnie jest siedzieć sam w domu i oglądać świat za oknem…
Z innych zabawnych momentów pamiętam kucyka w masce konia, komiczną wstawkę z babcią Smith, Angela zacierajacego rączki, masę nawiązań do kultury amerykańskiej, choć owszem tego mema mogłem nie zauważyć, gdyż nie oglądam odcinków dla szukania silą jakiś aluzji, tylko dla “zabawy”. Dopatrywałbym się nawiązania do 3 części Władcy Pierścieni, a mianowicie zaplątania się w pajęczą sieć w jaskini Szeloby. Finałowa gonitwa w labiryncie była w moim odczuciu świetna! Poczułem ten przypływ świeżości, jak za starych przygodowych odcinków. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, niektóre sceny w odcinku mogły być trochę za straszne dla małych dzieci, przykładowo opowiastka Babci Smith, atak niedźwiedzia przebranego za potwora, przywodzącego na myśl potwora z mitologii Cthulhu Lovecrafta, powieszone gałki oczne w labiryncie, odpadnięcie głowy manekina udającego Babcie Smith, (sztuczne) kości w labiryncie, to by nie przeszło w polskiej telewizji.
Kostiumy Mane6 również mnie zaciekawiły. Zwłaszcza kostium kosmonauty Rainbow Dash, albo Applejack przebraną za lwa. Pinkie Pie jak zwykle musiała przebrać się niestosownie do okazji, jak nie kurczak w zeszłym roku to w tym chciała być czirliderką. Rarity jako syrena? Do Twilight nic bym nie miał, swoim kostiumem nawiązuje do dawnych epok z historii kucyków. Legionista z Pegasopolis?
Najbardziej poruszył mnie końcowy fragment odcinka. Owszem, widownia się świetnie bawiła oglądając jak Fluttershy “straszy” swoich przyjaciół, będąc przekonana, że jest to fajne, lecz tak naprawdę dostrzegła w ich oczach to poczucie zagrożenia, strach, traumę, którą i ona musiała kiedyś przejść. Niewykluczone, że w dzieciństwie ktoś ją naprawdę nastraszył i ma do tego “Kucykowego Helołiin” uraz do końca życia. A teraz ona jest w roli oprawcy, czyniący szkodę innym, samemu dobrze się bawiąc i to jeszcze swoim przyjaciółką, które chciały je pomóc. Tak się chciała odwdzięczyć?
Podsumowując odcinek był bombowy, pełen poczucia humoru, lecz ma swoje drugie dno, dzięki temu odcinkowi lepiej ją zrozumiałem, musiała naprawdę to wszystko przeżywać, przez te całe lata. Cieszy mnie, że choć raz w życiu spróbowała się dowiedzieć dlaczego tego święta nienawidzi, bo inaczej nigdy tego nie zrozumiała.
Straszenie innych jest wbrew jej naturze.
Wasz kucykowy brat
~Assassin Deyras
Odcinek Helołinowy… Osobiście, to w tym odcinku utożsamiłem się z Fluttershy jak nigdy przedtem. Nienawidzę się bać, nie znoszę też horrorów. Piruńsko więc dobrze rozumiałem dlaczego woli na Nightmare Night zostawać w domu. No ale oczywiście ze strachami trzeba się zmierzyć! Bo ten cholerny szatan… eee… znaczy, Angel, nie ma co żreć.
No cóż. Pretekst do ciągnięcia fabuły + eksploatowanie tchórzliwości Drżypłoszki. Tak szczerze to nasza żółta pegaziczka trochę wkurzała mnie w tym fragmencie. Najbardziej bolał mnie moment z doborem kostiumu i rozwalanie wszystkich starań Mane5, by się z nią bawić… Serio, za taką paranoję ktoś powinien na nią huknąć.
Dalej fabuła leci, dochodzimy do momentu gdy ona ma straszyć resztę. Okej, czas więc na żenujący fragment odcinka. Choć najbardziej żenującym faktem dla mnie było akurat to, że będąc na jej miejscu odwaliłbym chyba taką samą szopkę jak ona.
A potem scenariusz zaczął przechodzić do rzeczy. Ten uśmiech Angela był spustem uwalniającym zabójczy pocisk kumilinacyjny odcinka. Oto nadchodzi Mistrzyni Strachu! Wtedy się naprawdę ubawiłem! Kto oglądał to wie, a kto nie, to nie.
Co dla mnie było zaskakującym to podsumowanie Fluttershy na koniec odcinka. Stanęła przed swymi przyjaciółkami, by wyznać im, że choć dała popis, nie powtórzy go nigdy więcej, bo nie lubi się bać i cierpi widząc jak boją się one. To było bardzo dojrzałe stwierdzenie oraz puenta całego odcinka. Fluttershy zmierzyła się z Nightmare Night w całej jej okazałości i pokonała tę noc w epickim stylu, by potwierdzić to co od dawna wiedziała - nie chce brać udziału w tym święcie, ono nie jest dla niej.
Formalnie patrząc na postaci w dowolnej historii oczekujemy ich postępu. Tego, że każde działanie posunie do przodu ich przekonania, charakter i staną się przez to doroślejsze. Fluttershy zrobiła tutaj zamiast tego krok w tył, choć pokonała swój problem - Nightmare Night. Choć możecie się z tym nie zgodzić, to też jest rozwój postaci i to bardzo ważny. Bo postać uświadomiła sobie, dlaczego tak na poważnie Nightmare Night jest dla niej problemem i dlaczego nie chce w niej brać udziału.
To zakończenie mi zaimponowało. Good job.
~Iwan Vain Flame
What About Discord
Kucykowa Pomarańcza.
“Zdrowy człowiek na widok zła reaguje strachem” - Jeśli miałbym być szczery, to po obejrzeniu odcinka wydawało mi się, że będzie miał on związek z “Mechaniczną pomarańczą” tak jak setny odcinek miał parę wątków z filmu “Big Lebowski" . Zacząłem więc rano seans wyżej wymienionego filmu i wpadł mi w ucho ten właśnie cytat. Przyjmijmy, że Twilight na widok Discorda zareagowała strachem, ponieważ utożsamia go ze złem. Podobnie było z braciszkiem Aleksandrem, który na widok przemocy (aha zapomniałbym wspomnieć, że film “Mechaniczna pomarańcza” absolutnie nie jest dla młodego widza) po resocjalizacji czuł się niekomfortowo. Strach księżniczki opierał się z obecności Discorda a skoro utożsamiała go ze złem we własnej osobie zaczęła wmawiać sobie, że ów demon musiał, po prostu musiał zrobić coś niedobrego i stąd właśnie jej paranoja. A to nawet nie była puenta odcinka. Również Discord tak jak i braciszek Alex został zreformowany, przechodząc porównywalną drogę do resocjalizacji. Na początku pan chaosu, jak i Alexander siali chaos doskonale się przy tym bawiąc jednak obydwóch, w końcu dopadła sprawiedliwość. Kochany braciszek został skazany na 14 lat a Discord został spetryfikowany. Obydwoje, aby wcześniej wyjść z więzienia, poddali się próby resocjalizacji. Z Discordem poszło dosyć łatwo, tak jak i Alex znalazł oparcie w osobach, które skrzywdził (braciszek tylko chwilowo co prawda), by w końcu zostać wyleczonym.
Co do odcinka to spodziewałem się pęknięcia ze śmiechu wszak ostatni odcinek z Discordem był przezabawny, że aż urwałem sobie boki ze śmiechu. Niestety tym razem pan chaosu był tylko gościem, a nie główną postacią odcinka
była Twilight. I fajnie, bo od odcinka "Kopę lat" nie widziałem jej w jakieś znaczącej roli. Mimo tej całej swojej księżniczkowości dalej pozostała tym samym molem książkowym, którego kochamy. Tym razem swoją paranoję skierowała w kierunku Discorda i tego, że bawił się z resztą Mane6 pod jej nieobecność. Wydawało jej się bowiem że jak nadmieniłem wyżej demon chaosu, jest najwyższym złem przewyższającym w tym fachu Jego i Aku a tym bardziej nie można się z nim dobrze bawić. “O dziwo” myliła się (Celestia approved). Czy ten odcinek nauczył nas tego, żeby nie przyklejać na kimś metki, że jak ktoś jest zły, to jest zły i kropka? Nie. Pan chaosu wciąż jest dupkiem i nie zaprosił Twilight specjalnie, ale tylko dlatego, żeby księżniczka przyjaźni się czegoś nauczyła (daję sobie kopyto uciąć, że on te lekcje wymyśla na poczekaniu). Odcinek nauczył nas, że żarty, które opowiadamy sobie w grupie kolegów, będą niezrozumiałe dla innych ludzi i mogą wywołać uczucie zazdrości u tych innych przez poczucie tego, że ktoś inny lepiej się bawi.
Odcinek był taki sobie, bardziej doszukiwałem się nawiązań do filmu Mechaniczna pomarańcza odkąd zobaczyłem Fluttershy niż szukałem czegoś głębiej. Żarty Discorda i reszty paczki były dla mnie na tyle niezrozumiałe, że nie bawiłem się zbyt dobrze, ale chyba właśnie o to chodziło. Cały humor poszedł w “Powrót do przyszłości” gdzie zobaczyliśmy Pinkie przebraną za McFly’a. Fajnie też, że pojawiła się Zecora, której nie widziałem od ohh sam nie wiem OD CZWARTEGO SEZONU! (setny odcinek się nie liczy).
+ Obejrzałem dzięki temu odcinkowi Mechaniczną pomarańczę.
+ Discord dalej jest dupkiem, Twilight dalej jest molem książkowym z problemami natury psychicznej.
+ Zecora
+ Całkiem niezła lekcja
- Obejrzałem dzięki temu odcinkowi parę odcinków Annoying Orange.
- Spodziewałem się odcinka na miarę “Stara przyjaźń nie rdzewieje”.
- Skoro Twilight chciała zobaczyć, co się działo podczas jej nieobecności to, czemu nie wypiła tego eliksiru z premiery czwartego sesonu?
- To ten… to kiedy jedziemy do kraju zebr?
7/10 Nie dla bronych szukających rozrywki, a raczej dla tych, którzy lubią oldschoolowe lekcje pierwszego sezonu.
~ Katastrof Masaqra
Odcinek… nudny. Tak. Niestety, jest to jeden z “tych” odcinków w których nie dzieje się kompletnie nic. O ile np w pierwszym sezonie te specyficzne “nic” miało swoją magię i dziwnym sposobem potrafiło utrzymać mordki przy ekranie, tak ten odcinek tego nie ma. Discord? Ehe… “Solidny Wonsz”… Powrót do Przeszłości (choć tutaj lepiej wypadła Pinkie) i… ojej Twilight ma focha bo zamiast na melanż zaszyła się w książkach. Prawdziwa ksiĄżniczka… Oczywiście reszta Mane6 musiała dowalić do pieca “bo i tak nie zrozumiesz bo cię nie było”. Super przyjaźń piórwa:) Oprócz końcówki odcinek jest dla mnie typowym zapchajplotem (przypominam: plot = fabuła) podobnie jak epizod w którym Rarity i Applejack wyruszyły do Manehattanu, i gdzie Applejack pięć minut odcinka przechodziła przez ulicę…
Podsumowując: odcinek maksymalnie średni. I oby takich jak najmniej…
Meh.
~ Iwan Vain Flame
Odcinek z Discordem oceniłbym jako przeciętny średniak. Odnoszę wrażenie, że wielu Bronies miało zbyt wiele oczekiwań co do tego odcinka. Ktoś pomyśli, że skoro w tym odcinku ma wystąpić gościnie pan chaosu, to na pewno będzie to jeden z najlepszych i wart obejrzenia, lecz nie każdy dopuszcza możliwość, że nawet odcinki z tak bogatą osobowością jak Discord mogą okazać się po prostu “przeciętne”. Ostatni raz taką obojętność w oglądaniu pojawiającą się od połowy odcinka miewałem bodajże od czasów koronacji Twilight, który rzeczywiście mogliby wydłużyć, zamiast upchać w jedno tak ważne wydarzenia. W odcinku z Disocrdem kłopot polegał na tym, że po jakimś czasie nasz drogi drakonequus przestawał powoli śmieszyć, jego kawały robiły się suche jak te od Strasburgera. Nie bardzo rozumiem, czy on to zrobił specjalnie czy z nami (widzami) drwił, czy zaczynał się szybciej starzeć, dopadła go demencja starcza?
Choć to, że później operował tymi samymi żartami, nie oznacza, że odcinek był zły. Był naprawdę fajny, lecz gdzieś od połowy zaczynał mnie powoli nudzić, być może dlatego, że Twilight musiała na swój znany sposób wydziwiać, a jej powaga odbierała z odcinka tą satyryczna otoczkę, nawiązania do Mechanicznej Pomarańczy, czy Powrotu do Przyszłości wypadły super, ale zadufana postawa Twilight, reszta mane6, które miałem wrażenie olała Twilight i wolała bawić się z Discordem, jakby zupełnie zapominając o kucykowym świecie. Najbardziej mnie zdziwiło od kiedy Rainbow Dash lubi przebywać z Discordem? Od kiedy mane6 tak polubila jego towarzystwo? I broniak nie bardzo rozumie, o co chodzi? Gdzie tu logika odcinka? Jaka fabuła? A puenta! Nie szufladkuj nikogo, tym bardziej osądzając kogoś po pozorach, choć wydaje mi się, że skądś już to znalem. Najmocniejszą stroną odcinka są właśnie te aluzje do znanych filmów, Powrót do przyszłości, czy Mechanicznej Pomarańczy, takie mocno kreskówkowe sceny, które mnie rozbawiły do łez. Discod jako artysta, wąż? deszcz pomarańczy, choć na PonyMetero zapowiadali deszcz z czekolady, takie wiry u nóg Discorda jak bieg w miejscu jak u Strusia Pędziwiatra, Orangeshy, telegraf. Cieszy mnie także powrót Zecory. Starlight Grimmer w tle. Za najsłabszą część odcinka uznałbym niestety skopana fabułę, w której Twilight musiała zmienić się w tą starą zołzę, patrzeć jak mane6 dała się oczarować osobą Discorda, zapominając o Twilight oraz o starych błędach i o tym wszystkim co razem przeszły, a żeby odcinek był znośny doładowali śmiesznymi scenkami, robiąc z odcinka kabaret, który miał tylko śmieszyć, ale to wszystko, dziękuje dobranoc.
Wasz kucykowy brat
~Assassin Deyras
Jak oceniacie odcinki Scare Master i What About Discord?
Scare Master- fajne, po prostu. Naprawdę fajny odcinek z Drżypłoszką w roli głównej, może zabrakło mi nieco konsekwencji w końcówce czyli ,,od dziś Was straszę", no ale za nauczkę dana Dashie daje odcinkowi 9/10
OdpowiedzUsuńWhat about- odcinek fajny, Twi trochę jak za dawnych dobrych, pierwszosezonowych czasów, zabrakło nieco mocniejszego akcentu na koniec, typu spadajàca Celestia, jak w ,,Różowej intuicji". Jak to mówi Pepper- powinno to być bardziej śmiechowe :D Daje 9,5/10, ponieważ przewinęło się Starlight, no i za gwiazdę wieczoru- nieocenionego Discorda :3
Co do odcinka Scare Master to był bardzo dobry, jednak ja chciałbym się skupić bardziej na odcinku What about Discord. Uważam że nie jest to zwykła zapchajdziurę ale znaczy on coś więcej. Właściwie nie przyszło mi to do głowy póki nie dowiedziałem się o tym że Starlight też w nim była (w zasadzie nigdy nie przyszło mi do głowy patrzeć po krzakach w tle). Odcinek ten był prawdopodobnie wymuszony żeby jakaś przyszła historia się kleiła i dlatego wyszedł mega średnio ale w zasadzie już powoli wszystko zaczyna się układać w jedną całość. Wiemy że Starlight śledzi Twi już od jakiegoś czasu. Widzieliśmy ją już w dwóch odcinkach (poza rozpoczęciem sezonu 5) a mianowicie w Amending Fences i właśnie w What About Discord. Co mają te dwa odcinki wspólnego? To że okazuje się w nich że księżniczka przyjaźni ma problemy z przyjaźnią poza Mane6. W tych dwóch odcinkach pokazany jest także stosunek Twilight do dawnych przyjaciół oraz przyjaciół będących niegdyś wrogami i to jak radzi sobie z problemami. Podsumowując, Starlight prawdopodobnie chce zdobyć jak najwięcej informacji o Twilight, być może żeby skłócić Mane6 lub też do innego niecnego czynu.
OdpowiedzUsuńCiekawe spostrzeżenie.
Usuńpuls2 cała seria filmów My Little Pony Equestria Girls Friendship Games igrzyska przyjaźni , My Little Pony Equestria Girls Rainbow Rocks , My Little Pony Equestria Girls wow kowadło od derpiego szczęka mi opadła omg????
OdpowiedzUsuńJuż to pisałeś, gimbusie lub spambocie
Usuńprzepraszam Velvet Orchid nie jestem ( gimbusie lub spambocie) , przepraszam ze dwa razy napisałem to samo ,sorki , wybacz mi przepraszam niech na mnie spadnie kowadło od derpiego derpy hooves ,przepraszam bardzo ,sorry , przepraszam
UsuńDiscord to Bob Ross ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuń