Dyskusja: Odcinki 108 i 109 - Brotherhooves Social / Crusaders of the Lost Mark
Kolory:
Iwan Vain Flame
Kredke
Katastrof Masaqra
Swag
108: Brotherhooves Social
No, to zobaczyłem…
Big Macintosh…
Tak, wiem, dramatyzuję. Ale przyznajcie szczerze, na pewno czuliście coś podobnego. To w końcu był Big Mac, najbardziej męski kucyk się poszedł scrosgenderzyć. Tak, wiem, to był “humor”. To nawet było śmieszne, ale zabawniejsze jest w sumie dramatyzowanie nad tym faktem niźli brechanie do ekranu.
No ale dobra, dostaliśmy odcinek gdzie Big Mac jest głównym bohaterem oraz wypowiada więcej słów, niż dotychczas dane nam było usłyszeć przez 4ry i pół serii. That’s a new academy record!!
Powiem wam, że trochę mierżą mnie historie, w których rodzeństwo się bardzo kocha i dogaduje. Pod tym względem wolę już oglądać perypetie Rarity i Sweetie Belle - ich relacje są właśnie w typie rodzeństwa, w jakim się wychowałem. Ale no nic, Big Mac jest zazdrosny o AJ i też chce być dla Apple Bloom prawdziwym autorytetem. Choć ciężko mi było utożsamić się z tym problemem, to jednak był on na tyle zrozumiały, że jedziemy z tym koksem.
Tak na poważnie to spodobał mi się ogólny poziom IQ otoczenia: wszyscy wiedzieli, że to w sumie Big Mac jest, ale siedzieli cicho, żeby nie psuć zabawy. Zaciekawiły mnie też słowa Rainbow Dash: “Ale nie myśl, że jak jesteś ogierem, to damy ci jakieś fory!” (w wolnym tłumaczeniu) Czyżby kanon w końcu zdradził nutkę nierówności płci w Equestrii? Czyżby kiedyś ogiery musiały tam walczyć o swoje prawa, bo matriarchat, tak jak kobiety u nas bo był patriarchat? Prawdopodobnie kolejny żart, ale teorie spiskowe można kręcić.
Całe rozwiązanie odcinka sprowadza się jednak do tego, że Big M skopał najważniejszy wyścig dosłownie się przez niego… przebijając. Wszyscy zawsze wiedzieliśmy, że jest dopakowany, w końcu udało mu się przesunąć dom. Ale, że pod wpływem stresu po prostu staranuje wszystko na swojej drodze? W sumie, to do niego podobne.
Ps: skopał wyścig, ale nie chciałbym stać na jego drodze, gdyby Apple Bloom wołała pomocy.
Odcinek zakończył się pojednaniem rodzeństwa na tle zachodzącego słońca. Chwila szczerości nawet w porządku, przez cały odcinek czekałem na tę scenę. No i dostałem.
Nie potrafię ocenić tego odcinka. Taj jak wiele poprzednich wywoływało u mnie hype, łowiłem z nich drobne scenki i brechałem podczas całości, tak teraz… Nic. Fabułę można było rozgryźć z tytułu oraz poprzedniego odcinka. Niby fajny motyw, połączenie odcinków, ale też tak jakoś tylko zadowalająco.
~Iwan Vain Flame
Czy ktoś oglądał ten teledysk?
O rany powiem wam, że spodziewałem się raczej bardzo próżnej komedii, wyśmiewania się z gender (bo otyłość już była) i zrobienia z Big Maca pośmiewiska. Mimo że widziałem już Stevena w sukience, to czerwony ogier był kompletnie na innym poziomie i jak raz dobrze, że widziałem spoiler. To jeden z najlepszych odcinków, jakie kiedykolwiek widziałem w całym My Little Pony. Trochę mi to przypominało też Interstellar kiedy Applebloom nie chciała puścić Applejack i kiedy Big Mac musiał się zajmować swoją młodszą siostrą (to mogło by tak wyglądać!) i poczułem też wątek ze Stevena na sam koniec. Wszystko co wymieniłem wyżej to niezłe emocjonalne stołem w twarz, a w tym odcinku zostało to zmieszane i podane na tacy z dobrymi dodatkami w postaci humoru. Może jest jeszcze nadzieja, że ten serial nareszcie dorośnie.
O rany powiem wam, że spodziewałem się raczej bardzo próżnej komedii, wyśmiewania się z gender (bo otyłość już była) i zrobienia z Big Maca pośmiewiska. Mimo że widziałem już Stevena w sukience, to czerwony ogier był kompletnie na innym poziomie i jak raz dobrze, że widziałem spoiler. To jeden z najlepszych odcinków, jakie kiedykolwiek widziałem w całym My Little Pony. Trochę mi to przypominało też Interstellar kiedy Applebloom nie chciała puścić Applejack i kiedy Big Mac musiał się zajmować swoją młodszą siostrą (to mogło by tak wyglądać!) i poczułem też wątek ze Stevena na sam koniec. Wszystko co wymieniłem wyżej to niezłe emocjonalne stołem w twarz, a w tym odcinku zostało to zmieszane i podane na tacy z dobrymi dodatkami w postaci humoru. Może jest jeszcze nadzieja, że ten serial nareszcie dorośnie.
Humor był czasami infantylny, ale większość momentów jednak potrafiła mnie rozbawić nisz zażenować(co do tego staruszka mam mieszane uczucia) a pod koniec wyścigu myślałem, że Applebloom skończy jak pewien arbuz. Najbardziej obawiałem się piosenki i pomyślałem, że będzie to w tym momencie pierwszy odcinek, który po prostu wyłączę i nigdy do niego nie powrócę. Myliłem się i dobrze, bo dopiero po piosence zacząłem dostrzegać prawdziwą puentę opowieści. Prawdziwi bohater nie zawsze nosi pelerynę a czasami to i włoży nawet sukienkę.
+ Super napisany odcinek.
+ Całkiem niezły humor.
+ Koniec chwytający za serce.
+ Czego to się nie robi dla młodszej siostry.
+ Interstellar, The light i Steven Universe w jednym.
- I tak wszyscy będą mówić o tym odcinku “O jacie Big Mac mówi hahahaha i założył sukienkę hahahahaha”
Powiem tyle: to jeden z najlepszych odcinków jakie widziałem. 10/10
+ Super napisany odcinek.
+ Całkiem niezły humor.
+ Koniec chwytający za serce.
+ Czego to się nie robi dla młodszej siostry.
+ Interstellar, The light i Steven Universe w jednym.
- I tak wszyscy będą mówić o tym odcinku “O jacie Big Mac mówi hahahaha i założył sukienkę hahahahaha”
Powiem tyle: to jeden z najlepszych odcinków jakie widziałem. 10/10
Na początek odcinek z Big Maciem. Dobry odcinek, choć głównie za końcową scenę. Sam pomysł przebrania BIg Maca w klacze ciuszki i puszczenia do kucy uważam za dobry; i niestety nieco zmarnowany. Z odcinka wiało nieco nudą i nawet wielka demolka zgotowana przez czerwonego ogiera tego nie zmienia. Co było na plus? Ostatnia scena na wzgórzu. Big Mac wreszcie powiedział coś więcej. I powiedział wreszcie co mu ciąży. Za tą scenę należy się wielki plus dla odcinka. Za resztę? Ani to to dobre, anie złe nie było. Ot zwyczajny odcinek bez żadnych fajerwerków.
109: Crusaders of the Lost Mark
Co to, piórwa, ma być?
Oglądam sobie odcinek. Z początku z taką znudzoną miną, bo znowu będą CMC, czyli znów będzie o CMkach i problemach z ich zdobyciem. Normalnie tak przewałkowany temat, że nawet zaczyna powoli przeczyć sam sobie…
Nagle jednak banan mi rośnie na twarzy. Tutaj krucjata CMC jest tylko pretekstem do rozwinięcia fabuły. Ok, jedziemy z tym koksem, patrzę, a tam o wyborach. Są znajome postaci, wszystko cacy.
Wtem! Fabuła skupia się na Diamond Tiarze! Ja już zacieram ręce i szczerzę zębiska do ekranu! To jest coś, co powinniśmy w tym serialu dostawać! Budowa postaci i odpowiedzi na pytania po co, jak i dlaczego! Nadaje to zwykłym płaskim charakterom duszy oraz pozwala się z nimi utorzsamić! YEAH!!
Więc dostajemy odpowiedź: Diamond jest taką suką, bo wymaga tego od niej matka i przy okazji w ten sposób może wyładować stres na innych źrebakach. Logiczne, osobiście postarałbym się o mniej oklepany motyw, ale i tak zaczepiste rozszerzenie postaci.
Fabuła się rozwija, Diamond przechodzi w finale na stronę dobra (trochę zbyt naiwny finał mym zdaniem, ale najwidoczniej autorzy chcieli ją wybielić do końca) i dobra i jest okej. Ja się cieszę, wszystko ładnie, pięknie, zaczepisty odcinek, można szampan otwierać…
...gdy nagle dzieje się TO!
CMC dostają swoje znaczki. Nie zrozumcie mnie źle. Na ten moment w czekałem tak jak wielu innych. Chciałem w końcu odcinka, w którym CMC zdobędą znaczki. Chciałem krzyknąć wtedy w stronę nieba: “Wreszcie!” i cieszyć się razem z kucykami na ekranie. Tak to miało wyglądać.
Ale to tak nie wyglądało. Cutie Mark Crusaders dostały znaczki w rozumieniu znaczków. Nawet nie wiecie jak znakomitą wiązankę przekleństw ułożyłem w tym momencie odcinka!
Ja się pytam jak, jak można tak zaczepistym epizodem spieprzyć tak długo planowany długoterminowy wątek? Wszyscy wiedzieliśmy jakie znaczki będą miały! Apple Bloom miała być “praktyczna”, Scootaloo dostać związanego coś ze swoją hulajnogą, a Sweetie Belle miała być piosenkarką. ALE NIE!! TE WSZYSTKIE HINTY, KTÓRE NAM TWÓRCY DAWALI OD PIERWSZEJ SERII MOŻNA SE GŁĘBOKO W ZAD WSADZIĆ!! ZMIENILI ZDANIE!!
A jakby tego było mało, znaczki klaczek wyraźnie mówią nam wszystkim: ICH ODCINKI DALEJ BĘDĄ O CUTIEMATKACH!! TE TRZY KLACZKI NADAL SĄ OD CMEK!!
Nosz piórwa jasna, kopana w zadu nać. Jak można zrypać taki wątek, tak zaczepistym odcinkiem? Dlaczego Ha$bro w taki sposób odbiera temu serialowi genialne motywy? Czemu CMC nie dane było dorosnąć?
Już od dłuższego czasu pojawiały się głosy, że ten serial schodzi na psy. Jak dotąd niespecjalnie się nimi przejmowałem, bo miałem małe wymagania odnośnie jego poziomu. Dziś jednak idę się uwalić na smutno…
~ Iwan Vain Flame
Czas na kolejny odcinek. I tutaj dostaliśmy coś o mocy finału trzeciego sezonu, kiedy to Twilight dostała skrzydełka. W wielkim stylu, dokładnie w piątą rocznicę emisji MLP, Hasbro dało fanom coś, na co chyba czekał każdy. CMC wreszcie dostały swe “Urocze Znaczki”. Wróćmy jednak do odcinka. Jest... muzyczny. Piosenka goni piosenkę, akcja goni akcję. Niestety - podobnie jak z Twilight upchnięcie tego w ledwo 20 minut uważam za znaczne marnotrawienie potencjału tego odcinka. Fabułę znacie więc nie będę się o niej rozpisywał. Na większa uwagę zasługuje tutaj postać Diamond Tiary i jej prawdziwy charakter. Wredna jędza, jak się okazało, też potrzebuje przyjaźni. I to właśnie pomoc CMC pomogła zrozumieć czym jest przyjaźń i czym właściwie jest jej znaczek. A w nagrodę trzy “smarki” dostały swoje własne Cutie Marki. I tutaj wyszedł geniusz odcinka - trzy znaczki są połączone ze sobą wspólnym motywem. A już finałowe sceny? Cudo. Migawki z poprzednich odcinków, połączone z nowym zdjęciem które otrzymała Celestia. Odcinek jak najbardziej 10/10. I aż się boję tego, co gotuje się na finał...
Zacząłem oglądać serial po przerwie, nie nadrobiłem jeszcze zaległych odcinków, a tu coś takiego. Odcinek sam w sobie jak najbardziej na plus, ale jego umiejscowienie na osi fabularnej mogło być lepsze. Z początku wydawało mi się do tylko kolejnym odcinkiem o CMC, ale po kilku minutach pokapowałem się o co chodzi. Piosenki z odcinka oceniam mega pozytywnie, przyjemnie się ich słuchało. Mogę się jedynie poskarżyć na szaleńcze tempo akcji, ciężko czasem jest upchnąć wszystko w 20 minutach. Odcinek został wyemitowany w piątą rocznicę startu serialu, pogodziłem się z tym, że CMC musiało dostać w końcu swoje znaczki, i twórcy uznali, że to idealny moment, bo w sumie jest. Jednocześnie porzuciłem marzenia o rozpadzie CMC z powodu otrzymania znaczka przez jedną z członkiń. Nie nastawiam się też na wspaniałą ciągłość fabularną tego, ani przyszłych sezonów. Uświadomiłem sobie, że nie ma co na to liczyć. Ten serial rozwija się w taki, a nie inny sposób, choć chciałbym żeby było inaczej, to już nie będę oceniać odcinków przez pryzmat ich ogólnej spójności w sezonie/serialu. Znaczki CMC dostało fajne, ze wspólnym motywem, ale jednak nudne, i prawie identyczne. Można było trochę pokombinować żeby miały cechy wspólne, a jednocześnie różniły się nieco bardziej. Końcówka była bardzo fajna. Sceny z poprzednich sezonów, nowe zdjęcie, Spike dmuchający list zupełnie jak w intrze, niby nic, niby to niewiele, ale bardzo mi się to spodobało i jakoś złapało, bo przez chwilę czułem się jak przed laty, kiedy MLP było dla mnie świeże. Również pewne ciepło odcinka przypomina mi troszkę to co mamy w pierwszym sezonie.
Odcinek jak odcinek, ale to jednak historyczna chwila, CMC dostało swoje znaczki, po pięcu latach. Na pewno będzie miało to duży wpływ na dalsze wydarzenia. Jaki? Zobaczymy. Tymczasem dajcie znać co sądzicie o odcinku i tych znaczkach, a no i nie zapominajmy, że post dotyczy również poprzedniego odcinka, zachęcam do wypowiadania się też na jego temat :)
Yeyyy! Mere wraca do MLP!
OdpowiedzUsuńKtoś tu chyba nie spojrzał na kolory...
UsuńHmmm... jeśli ja to Mere, a Mere jest twoim ulubionym adminem, to znaczy, że ja też nim jestem :P
Zmieniłem kolor ciemniejszy od tego używanego zwykle przez Merego. Niestety, ale Mere jeszcze nie wraca do MLP ;)
UsuńOdebrałeś mu życie, a teraz chełpisz się należą mu sławą? Ty... ty bestio!
UsuńPrzejrzałeś mnie. Teraz będę musiał się Cię uciszyć, a wtedy już nic nie stanie mi na drodze do objęcia tronu FGE ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńMLP a co to? <_> derp
UsuńPomóż mi panie Mere! Nie mogę udźwignąć twego bloga... Ale mogę udźwignąć ciebie!
UsuńAle ja jestem ciężki. A poza tym mam derpesję i zaczął się tydzień z nowymi odcinkami We Bare Bears (a rozowi nie chce się opublikować OCka, do którego się zobowiązał), więc... :(
UsuńRoz też? BronySwag nie próżnował... Razem z Ivanem stanowią zagrożenie dla naszej władzy! Gdzie jesteś o Kredke, gdy twoi wierni słudzy cię potrzebują?
UsuńKredke wystawił już moje rzeczy na aukcji.
UsuńTrochę mi będzie żal tej wielkiej pluszowej Pepper Clark i nakręcanego Spike'a.
Czy... czy nie ma już nadziei?
UsuńSkoro Fiesta chwali odcinek Dave;a Polskiego, to i ja wyjdę z kryzysu. Cuda się najwidoczniej zdarzają. :v
UsuńNie ma... szczególne że dziś zawitała do sklepów nowa gazetka z LPS. Mere teraz pewnie okleja lodówkę naklejkami z gazetki:)
UsuńKredke! Ty żyjesz! I co teraz Swag! Cały misterny plan w pizdu, hahahaha!!!!
UsuńKredke, w łeb dostaniesz, Maciej, załóżmy własną niezależną partię z naszym Niedźwiedziem Mangustą na czele, reszta spokój, a plany zemsty nie wypalą bez mojego podpisu.
UsuńJuż drugi raz w tym tygodniu!
Żyję by służyć, ma pani.
UsuńMaciej, tak mniej więcej wygląda twoje zachowanie:
Usuń[img]http://weknowmemes.com/generator/uploads/generated/g1375664109169069537.jpg[/img]
A ty mere, jak masz depresję, to obejrz sobie to
Usuńhttps://kat.cr/the-lord-of-the-rings-the-fellowship-of-the-ring-2001-ee-1080p-bluray-x265-10bit-hevc-aac-7-1-joy-utr-t10721396.html
https://kat.cr/the-lord-of-the-rings-the-two-towers-2002-ee-1080p-bluray-x265-10bit-hevc-aac-7-1-joy-utr-t10719258.html
https://kat.cr/the-lord-of-the-rings-the-return-of-the-king-2003-ee-1080p-bluray-x265-10bit-hevc-aac-7-1-joy-utr-t10723549.html
Pomaga, wierz mi. A lepszej jakości nigdzie indziej znajdziesz.
Albo coś krótszego, jak nie masz dużo czasu
Usuńhttps://kat.cr/inside-out-2015-1080p-web-dl-dd5-1-h264-rarbg-t11403780.html
Ja te odcinki skomentuję tylko tak: Wow!
OdpowiedzUsuńBig Mac w sukience: pewna część internetów oczywiście musiała się oburzyć, że to wyśmiewanie się z transwestytów (sami nie mając w większości z nimi nic do czynienia, rzecz jasna). Oczywiście pomijając w ogóle cały powód tej maskarady. Ech… No ale nie można zaprzeczyć, że rzeczywiście zabawne to było, komiczne wręcz. Ale motywy Big Maca oraz jego przemowa na końcu nadały temu wszystkiemu głębszego znaczenia. Big mówi mało, ale gdy już się rozgada to wiedz, że coś się dzieje.
OdpowiedzUsuńJa jestem w sumie zadowolony ze znaczków… a w każdym razie ich znaczenia. Nadal mamy na nich uwzględnione umiejętności, które były sugerowane już od dawna, ale jednocześnie było to zaskoczeniem dla widowni i nie było czuć, że ta cała "krucjata" była na nic, bo wszystko było wiadome już od dawna. Krótko mówiąc, wspólny talent główny oraz pomocnicze talenty osobiste. Czuję też, że ten nowy motyw ma większy potencjał (choć być może zarazem większe ograniczenia) niż wcześniejsze poszukiwania. W każdym nowym odcinku Ligi będzie albo potrzebna nowa postać, albo lepiej poznamy już istniejącą. Oczywiście trzeba to jeszcze dobrze poprowadzić (co nie musi zawsze się udać, małą próbkę dostaliśmy w odcinku 6 sezonu 5, a to był odcinek w sumie średni), ale potencjał jest.
SPOILER: Pierwszą akcję nowej grupy zobaczymy moim zdaniem jeszcze w tym sezonie w odcinku dwudziestym czwartym KONIEC SPOILERA
To, z czym mógłbym dyskutować to może jednak ciut przesadzono z podobieństwem. Być może lepiej byłoby umieścić te symbole nie na tarczy, tylko przy niej, ale nie będę się przesadnie czepiał, bo odcinek genialny. Przynajmniej nie dali Scootaloo motyka :)
Brotherhooves Social:
OdpowiedzUsuńAlleluja! Dave Polsky w końcu stworzył dobry odcinek. Co prawda na początku wydawał mi się on kiczowaty, ale po obejrzeniu stwierdzam, że wszystko wyszło zaskakująco dobrze. Szczególnie spodobało mi się zakończenie, ciekawe i chwytające za serce.
Crusaders of the Lost Mark:
Od dawna czekałem na odcinek, który przywróciłby mi wiarę w ten serial, no i w końcu się doczekałem. Oglądając go naprawdę szczerze się wzruszyłem, nie przypominam sobie, żeby wcześniej coś takiego się stało podczas oglądania MLP.
Co prawda wiedziałem, że w tym odcinku CMC zdobędą swoje znaczki, gdyż przez przypadek zobaczyłem opis znaczka Sweetie Belle na MLP Wiki, ale pojednanie z Diamond Tiarą było już dla mnie zaskoczeniem, i to miłym.
Nie rozumiem, dlaczego większość tak chwali odcinek rocznicowy...
OdpowiedzUsuńPokazanie głębszej strony Diamond Tiary, ostateczny nokaut zadany przez Silver Spoon - to było dobre~ CMC, które, pomimo wielu złych doświadczeń zadanych im przez Tiarę, postanawiają jej pomóc - oto przykład prawdziwej pomocy, przyjaźni, dobroci.
Ale potem. CMC dostają znaczki. Wszystkie trzy. Wszystkie (prawie) takie same. Myślałam, że Cutie Mark dostaje się, kiedy się uwierzy w swój talent, czyli np. Sweetie Belle powinna go dostać śpiewając! PRZECIEŻ SCOOTALOO NAWET NIE POTRAFI LATAĆ, TO PO KIEGO GRZYBA DOSTAJE HERB ZE SKRZYDŁEM, SYMBOLEM LOTU? Widzę kompletnie zmarnowany motyw, sądziłam, że dostaniemy odcinek, w którym jedna z klaczek dostaje CM i nie może już należeć do CMC. Jedyny ratunek w finale sezonu i SPOILER próbie zmiany czasu przez naszą tegosezonową złodupczynię. Chciałabym, żeby Starlight cofnęła Equestrię do czasów "sprzed uzyskania przez CMC znaczków". To byłoby piękne <3
Pozwólcie że pochwalę odcinek z CMC w inny sposób. Narzekał ktoś parokrotnie że Hasbro robi pod fandom ? Proszę- znaczki których nikt się nie domyślał, i mistrzostwo trollingu :)
OdpowiedzUsuńA tak poza tym- nikt nie zwrócił uwagi że AJ wspomina rodziców?
Zwrócił, ale o tym się nie mówi żeby dzieci nie płakały.
UsuńMoim zdaniem oba odcinki były bardzo zacne. Niestety podczas oglądania Brotherhooves Social piłam herbatę... Taa... Skończyło się oplutym ekranem. Motyw też bardzo mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńZnaczki w sumie mogą być tylko ta kolorystyka... Tarcza może zostać, ale pozostałe elementy mogłyby być w bardziej wyróżniających się kolorach.
Czy tylko mi wydaje się, że poznamy tajemnicę rodziców jabłkowego rodzeństwa?
nie wierzę,że CMC mają znaczki,nadchodzi koniec świata MLP...Dobra co do znaczków:
OdpowiedzUsuń*tarcza-zarąbista
*kolory-niektóre mogły być jaśniejsze
*a tak poza tym to znaczki są genialne
Być może też poznamy tajemnicę rodziny Apple bo Apple Jack wspominała coś o swoich rodzicach.
A to moja reakcja na odcinek(po obejrzeniu go)
[img]https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSlTb1TUoXeeBtyG8nTSsJ-pkcC0y6b4OSNnwQDa91jM1vjqV_v[/img]
Odcinek o zawodach prześmieszny, fajne zakończenie, pokazanie, że ogiery też mają jakieś prawa poza odwalaniem czarnej roboty- no i może Applebloom doceni trochę brata zamiast: ,,o hej AJ i Ty... jak Ci tam... jej bracie"Xd.
OdpowiedzUsuńA to drugie to taki typowy odcinek dla CMC, ni ziębiło ni grzało, zirytowało mnie tylko zepsucie charakteru Tiary- kolejne po Sunset, Discordzie i Lunie zmisiowacenie- teraz będzie kolejna epopeja o ,,odkrywaniu znaczenia znaczka" :p
Czy tego chcemy tak czy nie i tak kiedyś nadejdzie koniec końców MLP.
OdpowiedzUsuńTa jasne
UsuńTaaa, już prędzej Hasbro przestanie sprzedawać zabawki.
UsuńAle istnieje dosyć duża szansa, że w szóstym sezonie nie będzie Mane 6... Wystarczy popatrzeć jak bardzo rozrosło się EG, wątek CMC czy Slice od Life.
Więc tak, w pewnym sensie piąty sezon to ostatni sezon MLP.
A tam koniec MLP... pomyślcie raczej o dniu, w którym skończy się fandom. :P
UsuńCóż można napisać o tych dwóch odcinkach?
OdpowiedzUsuńOdcinek z zawodami fajny, niezwykle raduje mnie powrót wydarzeń, które już raz miały miejsce. Za plus można też uznać, że Hasbro przypomniało sobie o więzi Rainbow Dash i Scootaloo.
A odcinek ze Znaczkową Ligą?
Odcinek muzyczny, trzeci. I wszystkie trzy były ważne dla fabuły - pierwszy odcinek uczynił Twilight księżniczką, drugi podarował klucz Pinkie a trzeci zakończył trochę nudzący już wątek z poszukiwaniem znaczków. Podoba mi się też rozwinięcie charakteru Diamond Tiary. Co do samych znaczków - podobają mi się zarówno wizualnie i znaczeniowo. Mam nadzieję, że teraz mapa będzie też wysyłać CMC na misję. W sumie nawet fajne mają zadanie - pomóc komuś poznać samego siebie, zrozumieć mu cel jego znaczka.
Piosenki wypadły znakomicie - chyba jedne z najlepszych w historii serialu. Jedyne czego się boję, to dubbingu. W sensie, boję się, że Bojczuk znów nie będzie miała czasu i w tak ważnym odcinku Sweetie przemówi głosem kogoś innego.
Ps. Intro stało się trochę nieaktualne ;)
Właśnie na końcu odcinka pokazali, że mają już materiał na aktualizację. ;)
UsuńTen odcinek z CMC to nawet fajny był. Wybielanie Diamond Tiary niezbyt mi się podoba, no ale cóż. Piosenki są spoko, szczególnie ''Light of Your Cutie Mark''. Cieszę się, że wyjaśniono znaczenie znaczka Tiary, głowiłam się nad nim trochę. Ale za to kompletnie nie podobają mi się nowe znaczki Znaczkowej Ligi. Tarcza i jej kolor ujdzie, ale te symbole na nich mogły się trochę bardziej wyróżniać, a same znaczki mogły być nieco większe.
OdpowiedzUsuńEch... Thanks, M.A. Lars... Znaczy, Amy Keating Rogers.
7/10
Tego o Big Macu nie będę długo komentować, ale napiszę, że nie podobał mi się. Wiało nudą, ciągnęło się a widok Big Maca w sukience nie był śmieszny, raczej żenujący.
5/10
Mi też strasznie podobał się ''Light of Your Cutie Mark'', zwłaszcza kwestie śpiewane przez Diamond Tiarę. No i faktycznie, znaczki mogły być trochę większe.:)
UsuńNo cóż towarzysze. Piszę to z radością, bo na wielki plot Tia to było niesamowite! Big Mac w sukience i do tego pobija własne rekordy w ilości wypowiedzianych nowych słów. I humor. Naprawdę świetnie im to wyszło. Banana na pysku miałem przez cały czas. Poza tym każdy prawdziwy facet musi umieć zrobić z siebie kompletnego idiotę dla ważnej dla siebie osoby. Teraz sprawa z CMC. Ze spojlerów spodziewałem się czegoś w rodzaju nieudolnej kampanii wyborczej naszych gładkich boczków, a tu nagle dewelopment postaci największej suki w szkole, Dimond Tiary. Dodam, że to świetny motyw, może trochę oklepany i przewidywalny, ale jak dla mnie pasuję do tej postaci. Jej przejście na Jasną Stronę mocy trochę mniej przemawiający, ale i tak sądzę, że George Lucas był by dumny i na końcu stało się... TOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!!!
OdpowiedzUsuńCMC MAJĄ SWOJE ZNACZKI!!!! CHWALMY LUNĘ BRACIA I SIOSTRY!!!! MODŁY ZOSTAŁY SPEŁNIONE!!! WYBRANIEC NADSZEDŁ!!!!
Ekchym... Dobra, odrobinkę przesadziłem.
A tak na poważnie. Rozwiązanie ich historii jest dobre. Wspólne znaczki, ale i każda z nich posiada skille przypisane do danej postaci. Dobre motywy na poznanie nowych postaci i zrobienie dewelopmętu dla nowych. Tylko niech na litość Luny niech nie dostaną własnej "Znaczkowej Mapy", bo stwierdzę, ze pomysły na zabawki im się skończyły. Jeszcze wpadną na pomysł kucyków w... Lepiej tu zakończę obecną myśl.
W konkluzji: Big Mac- Świetnie. CMC- Czuję zaburzenia Mocy. (W wolnym tłumaczeniu kolejny koniec fandomu, czyli świetnej zabawy ciąg dalszy)
Napisałam już własny komentarz na temat odcinka z CMC w poprzednim temacie. Co ważniejsze, obejrzałam go przed zobaczeniem odcinka z Big Mac'iem. Tak więc gdy w końcu zabrałam się za zaległy (który notabene zniechęcał mnie sztampowym dowcipem "facet w babskiej sukience") i go odpaliłam.... Zaniemówiłam.
OdpowiedzUsuńOlać siostrzany wyścig. Olać sukienkę. Olać "komizm". Mimo humorystycznego niby akcentu, to był naprawdę głęboki odcinek, bo pokazujący uczucia rodzeństwa. Zresztą, czy nigdy nie zastanawialiśmy się co mogła czuć rodzina którejś z Elementu Harmonii? Bardziej cenię w MLP momenty takich niby trywialnych, codziennych spraw ("slice of life"), niż epickie walki z bossami - i między innymi dlatego Brotherhooves Social jest w moim odczuciu lepszym odcinkiem niż Crusaders of the Lost Mark.
Zanim jednak rzucicie się na mnie z widłami ("ALE NASZE ŹREBACZKI DOSTAŁY ZNACZKI!!!!111one") to moim jedynym, ale najważniejszym argumentem będzie:
Ten odcinek naprawdę sprawił, że zaczęłam płakać.
W Crusaders of the Lost Mark pod koniec miałam jedynie uczucie nostalgicznego uświadomienia sobie, że pewien okres w życiu się skończył i że będzie teraz coś nowego. Ale nie popłakałam się, ale wręcz westchnęłam z ulgą - na zasadzie "My Sweet Celestia, nareszcie". Przemilczę fakt, że projekt znaczków kompletnie mi nie przypadł do gustu.
Natomiast w Brotherhooves Social siłą odcinka była relacja Big Mac i Applebloom - odrzucenie jednego z rodzeństwa na rzecz innego "lepszego". Choć może to niezbyt codzienna sytuacja (wszak nie każdy ma siostrę która ratuje świat swoim tatuażem na zadku), to jednak mimo tego mogłam zrozumieć uczucia Big Maca (ah, to bycie empatyczną~~). I choć muszę przyznać, że olałam środek i od razu przerzuciłam się na koniec - to i tak ostatnia scena wywołała u mnie łzy. I to autentyczne. Bo nie dość, że nareszcie Big Mac powiedział coś więcej, to na dodatek to wszystko naprawdę wyglądało naturalnie, tak jakby rodzeństwo mogło w prawdziwym życiu rozmawiać. I to, że postanowili być wobec siebie szczerzy... Wybaczam nawet sztampowy dowcip z sukienką, ta scena zasługuje na Oscara.
A co do argumentu któregoś komentującego, że "rodzeństwo Apple jest zbyt idealne", to *znaczący kaszel* Pinkie Apple Pie *koniec znaczącego kaszlu*. Zresztą to naturalne, że rodzeństwo raz się kłóci, a raz się zgadza (jednak oddam tu honor - relacja Rarity&Sweety Bell wygląda pod tym względem bardziej wiarygodnie).
TL;DR - po obejrzeniu zaległego odcinka zmieniłam swoje zdanie względem odcinka z CMC. Bardziej wolę - mimo trochę wymuszonego humoru - Big Maca w sukience, bo on naprawdę wywołał uczucia. A CMC tylko dało nostalgicznego kopa.
Ja też się poryczałam pr,y wyznaniach Bic'a. I to pierwszy raz w historii tego serialu.
UsuńOstatnie dwa odcinki były, jak dla mnie, bardzo mocne emocjonalnie, jednocześnie posiadające spore wady.
OdpowiedzUsuńBrotherhooves Social, czyli Big Mac w sukience, czyli Polsky zrobił wreszcie sensowny odcinek? No, prawie; humor jest absolutnie żenujący i już w połowie odcinka rozważałem, czy by go po prostu nie wyłączyć i nie oszczędzić sobie cierpień.
Finalna scena jednak wszystko wynagradzała. Co tu dużo mówić, była po prostu piękna i wzruszająca, zwłaszcza w kontraście ze zwyczajną małomównością Maca (od razu zaznaczam, że nie mam rodzeństwa, więc wszelkich nierealistyczności relacji brat-siostra nie byłem w stanie wychwycić :) ). Na pewno zapamiętam ją na długo, tak jak niektóre sceny z pierwszych sezonów.
Ale czy można powiedzieć, że przez jedną scenę odcinek jest dobry? Chyba jednak nie całkiem.
Choć jak na garbatego (czyt. scenariusz Polsky'ego) to całkiem prosty; humor może jest żenujący, ale postacie miały jasną motywację, a fabuła zmierzała konsekwentnie od początku do końca.
Crusaders of the Lost Mark, czyli "w końcu to zrobili!", czyli "WTF tarcze?".
Jako odcinek musicalowy, był zdecydowanie lepszy niż to, co widzieliśmy jako finał trzeciego sezonu. Co prawda wciąż brakowało czasu, żeby wszystko sensownie rozwiązać (osobowość Tiary zrobiła w końcówce po prostu zwrot o 180 stopni), ale przynajmniej dało się zrozumieć, co się dzieje. Piosenki też były, naprawdę dobre zwłaszcza Diamond Tiary. Ta "wyborcza" być może podobałaby mi się bardziej, gdybym nie miał zaraz skojarzeń z polską polityką. :P
Podobał mi się nawet rozwój postaci Tiary (aż do momentu, gdy został w końcówce ucięty) i kwestia jej znaczka; z drugiej strony, wątek z rodzicami jest tak wyświechtany i był przerabiany tyle razy, że naprawdę... chciałoby się móc oczekiwać więcej.
A potem CMC dostały znaczki. Potem wszyscy mówili o zniszczonych headcanonach i upadłych fanfikach, choć wydaje mi się, że więcej było tego mówienia, niż faktycznego niszczenia.
Znaczki CMC są złe. Słabe kolorystycznie, małe, niemal nierozróżnialne (a akurat tej trójce przydałoby się większe zróżnicowanie charakterów), tak jednolite, że właściwie ciężko zobaczyć co na nich jest. Ale przynajmniej po reakcji Iwana można wnioskować, że "Ha$bro" nie robi jednak wszystkiego pod fandom. Twórcy wyraźnie zrobili odwrót od czegoś, co sami ustawiali od pierwszego sezonu - ale może nie wszystko stracone? W końcu te znaczki tak naprawdę nie mają znaczenia...