Relacja z MLK 2015


MLK… Na początek hejt:
Żywiec - piękne, malownicze miasteczko. Choć jakoś go specjalnie nie zwiedzałem (chodziło się tylko po dworcowej), to jednak to co zobaczyłem mi się podobało. Fajny klimat ma. Ale robienie w nim konwentu o charakterze międzynarodowym (bo takim MLK jest) jest strzałem w stopę ze strony organizacji. Poważnie, to miasto jest oddalone od najbliższego węzła komunikacyjnego o jakieś 2h jazdy ciuchcią! Dobra, wiem, że organizacja miała tam jakieś “ale my tak bo” (rozmawiałem z orgiem, tłumaczył się i miał nawet logiczne argumenty w postaci logistyki) to jednak NADAL jest to minusem konwentu.
Kolejnym minusem była zmiana daty konwentu. Mnie osobiście było to rybka, ale jak usłyszałem historię o pewnym bronym, który specjalnie wziął urlop na konwent… Not cool orgs. Not cool.
Że się powtarzam? Ano tak, przecież wszyscy o tych minusach wiedzieliśmy przed konwentem. Jedni zrageowali je mocniej, inni mniej, a reszcie były one rybka. Ale dobra, teraz przejdę do zgniłych jabłuszek prosto z konwentu:
Największym było przeganianie ludu przez ekipę konwentu przed głównym panelem zwanym “Jan Animations Panel”. O ile wybaczam opóźnienie go, problemy techniczne się po prostu zdarzają, to o tyle przeganianie ludzi jak bydła od drzwi do drzwi jest po prostu co najmniej niegrzeczne (żeby nie rzec prostackie). Nie wiem też, kto (nie wiem nawet czy to zwykły uczestnik konwentu, helper czy kto) tam tak agresywnie tłukł się z drzwiami do sali gimnastycznej i zachowywał jak barbarzyńca po amfie, ale nakładam na tę osobę pogardę. To nie jest zachowane godne bronego.
Dodatkowo nie wiem kto wpadł na to, by na planie porozkładać atrakcje z głównym podziałem na pokoje, zamiast na dni. To bardzo nieintuicyjny rozkład planu. Ludzie zazwyczaj chcą ogarnąć kilka pokoi na jeden dzień, a nie kilka dni na jeden pokój, bo sobie układają swój własny rozkład atrakcji na bieżąco. A główna podziałka planu w trybie Sala1: dzień1, dzień2, dzień3, w tym nie pomaga. O wiele lepszym rozkładam jest Dzień1: sala1, sala2, sala3.
Zauważyłem też, że panele były źle obsadzone czasowo. Często co miało trwać dwie godziny, trwało jedną i mieliśmy przerwę między atrakcjami. Teoretycznie dobry motyw na rozprostowanie dupska, acz z drugiej miało się wrażenie przedłużania atrakcji. W praktyce jednak było to mały minus.
Dalej mam dla was zabawną historyjkę. Nie wiem czy jej rozwiązanie policzyć w sumie na minus, czy po prostu mnie nie pyknął rzut na spostrzegawczość, ale:


Ja - Takie głupie pytanie: gdzie jest organizowany MLK? Tak, wiem, że w Żywcu. Dociuchciam się tam jutro jakoś. Ale buszuję po ich stronie od dobrego kwadransa i jakiegoś konkretniejszego adresu znaleźć nie mogę…
SWAG - Sprawdź wydarzenie na fejsie.
Ja - Nadal nic.
Ja *chwilę później* - ZNALAZŁEM!!
Ja - Dlaczego tylko, cholendra, tak zakopali tę informację?
SWAG - Witamy na MLK.
Dobra, przyznaję, info nie było tak głęboko zakopane jakby mi się wydawało. W końcu na screenie mapki był zaznaczony marker, a na wydarzeniu na fejsie dokładny adres. Ale jak ktoś jest dyskleptykiem i ma -5 do percepcji może mieć trudności ze znalezieniem dokładnego adresu (bo chędożyć screenshota, chcę sam wpisać w G.Maps i pooglądać sobie tę szkołę i pytać się ludzi na mieście bo się gubię). Dopiero jak dotarłem do wydarzenia, to dowiedziałem się, co to konkretnie za szkoła jest. Czy liczyć to na minus konwentu? Hmm… Nie sądzę. Ws, miło by było, gdybym wtedy na stronie znalazł słowa “konwent będzie w gimnazjum 1” ale info jakieś tam było. Może więc po prostu strona nie była Iwan-friendly? Ta, nie była.


Czepiam się jak ostatni dupek, nie? Ciekawe ilu już skipnęło moją relację, żeby przeczytać tą od SWAGa (która, jak przypuszczam, będzie przyjaźniejsza - Skąd wiedziałeś? :v). Dla tych co zostali: teraz mam pozytywy! Które tak, o dziwo na konwencie były!
Po pierwsze: TRZY DNI KONWENTU. TRZY. DNI. Dla mnie, czyli kogoś, kto od ponymeetów woli pełnoprawne konki, to superplus! Nieczęsto w końcu mam szansę na dobry, kucykowy konwent u siebie, na Śląsku (acz ulokowanie go w Żywcu nawet mnie dało się we znaki!). Tak, powiedziałem “dobry”, dlaczego? Bo jadą kolejne plusy:
Atrakcji było tyle, że swą objętością przebiły plota Ceśki, a co najważniejsze były naprawdę ciekawe! Choć nie znalazłem żadnej o fanfikach i literaturze (może na własne szczęście - byłem już na kilku i ciężko mnie już zaskoczyć czymś w tym temacie) to jednak bawiłem się wręcz wybornie. Przykłady? A proszę: “Mieszkanie z Mane6” i “Co kucyki zmieniły w twoim życiu?” od Zoameldara - facet wie jak prowadzić dyskusje żeby było ciekawie. Nawet, jeżeli tę pierwszą miałem już nieoficjalnie rok wcześniej, to urozmaicił ją o ankiety internetowe, nowe argumenty oraz wyznaczenie temperamentów Mane6. Good job! “Wszystko co chcielibyście wiedzieć o ANTHRO” od Lifyen - jako częściowo futrzak, poszedłem pilnować futrzakowatej prawilności i odróżniania anthro od semi-anthro, a wdałem się w ciekawą dyskusję, po której sam, jako znawca, musiałem się zastanowić nad tematem. Good job! “Cutie Marki pod lupą” od Pingwinowej, Ailish i Lifyen - dowiedziałem się wielu interesujących rzeczy. Nice! “Warsztaty rysowania real. smoków” od Ailish - choć byłem tylko na pół godziny i nie rysowałem, a znów gadałem z prowadzącą (na wszystkich prelekcjach przeszkadzam prowadzącym, taki już jestem), to były to mym zdaniem bardzo dobrze poprowadzone warsztaty. Zaserwowano mi też dużo wariantów smoczych głów i podsunięto pomysł na stworzenie gry “smoczych simsów” (zapamiętam sobie, może za trzy do dziewięciu lat się przyda w zawodzie. Albo sam będę ją robił, lub sprzedam koncept jakiemuś studio robiącemu gry).
Oczywiście nie zawiodły mnie też panele z naszymi kochanymi gośćmi w postaci EileMonty, ShadyVox i JanAnimations. Poza tym ściągnięcie ich - olbrzymi plus konwentu! Mieli kilka paneli i stoisko na konie! Zaczepista sprawa! Sama też dyskusja z nimi, w towarzystwie “utalentowanego” tłumacza była wprost przezabawna! A ich panel, pomimo faktu, że wcześniej byliśmy przeganiani jak bydło, był nie tylko gwoździem konwentu. Był PEREŁKĄ konwentu! Tak przybijam perełkę na panel konwentowy! * Iwan Vain Flame approved *.
Pamiętacie też aukcję sprzed roku? Ja nie, nie byłem na niej, podobno była kiepska i za małe ceny szły dobre arty. Ta akucja? Strasznie randomowa, strasznie trollowa, ale UZBIERALIŚMY 5000 NA CELE CHARYTATYWNE!! 5k!! YEAHH!! Nawet mnie udało się zgarnąć przypinki z Dickbuttem i tą ze srajtaśmy za dychę. A myślałem, że mnie ktoś przebije. Miałem jednak co przypinać znajomym do ubrań.
A właśnie… Pamiętacie jak czepiałem się “że Żywiec” i “nie wiem gdzie”? Ano, tak czepiałem się. Z drugiej jednak strony, jak dotarłem na miejsce okazało się, że położenie szkoły, w której odbywał się konwent jest genialne! Rzut kamieniem od dworca, Tesco za winklem, bary w okolicy łatwe do znalezienia! Rzadko się zdarza, żeby konwentowa ulica była aż tak wygodna! Luksus normalnie.
Teoretycznie psioczyłem też na plan nie? Acz miał on też swoje plusy - konwentową OC i kolorki. Plan, jak i nasze znaczniki (obroże dla konplebsu) były wykonane pierwszorzędnie i niezwykle estetycznie. Jakbym miał je w większej wersji to mógłbym sobie je walnąć na ścianie dla ozdoby!


Podsumowując więc: konwent był dobry. Może nie bardzo dobry, ale był zdecydowanym sukcesem, bowiem bawiłem się wybornie i przeżyłem nieco przygód (trafiło mi się robienie za tłumacza/mediatora przy transakcjach pluszawkowych oraz ratowanie jednego Niemca z urwanych guzików na kurtce. To trochę zabawne, że jako jedyny z 4ki facetów poczułem się, że jestem kompetentny i mogę przyszyć dwa guziki. Poza tym niestety zarobiłem w pewnym momencie lekkiego kaca społecznego, ale dałem radę.) Czy polecałbym komuś jechać na MLK, gdybym wiedział jak tam będzie? Zdecydowanie tak. czy pojadę za rok? Tak szczerze to nie mam zielonego pojęcia, ale postaram się pojechać, bo chcę na konwent jechać w przyszłym roku! Prawdopodobnie sam też pokuszę się wtedy o walnięcie kilku prelekcji. Bo skoro fantaści chcą mnie słuchać, to może w końcu czas zacząć przemawiać do bronych?
W każdym razie: 7/10, would bang!


~ Iwan Vain Flame


Zgodnie z moim zwyczajem przyjechałem na miejsce już dzień wcześniej, dokładniej w czwartkowy wieczór. Zacznijmy trochę niechronologicznie, czyli na pierwszy ogień idzie lokalizacja, którą mogłem poznać nieco bliżej dopiero w następnych dniach. W umiejscowienie w Żywcu. Szkoła w “centrum”, przy głównej drodze, wszędzie blisko, jedynie na miejsce odjazdu busa musiałem iść jakieś 5 minut. Do samej lokalizacji Żywca nic nie mam. Nie było tragedii, ale też nie było jakoś nadzywczaj wygodnie. Udało mi się przejechać ¾ Polski tylko i wyłącznie z przesiadką w Krakowie. Dlatego tym bardziej się dziwię jak ludzie z południa naszego kraju narzekali na słaby dojazd.


Kiedy przyjechałem było już ciemno i nie widziałem w jak wielkim obiekcie przyjdzie nam spać. Szkoła była ogromna, o czym miałem okazję przekonać się już w czwartek taszcząc walizkę na 3 piętro. Mieliśmy do dyspozycji parter oraz 3 piętra. Mogliśmy chodzić praktycznie po całym obiekcie bo nie mieliśmy wstępu tylko do jednej klatki schodowej wraz z korytarzami przylegającymi.


Wszystkie mankamenty organizacyjne wymienił już Iwan więc skupię się na pozostałych rzeczach. Największym plusem był czas trwania konwentu, bo trwał aż 3 dni. Dla mnie nawet dłużej. Była to świetna okazja aby zobaczyć się z innymi broniaczami poznanymi na wcześniejszych meetach, a także żeby poznać nowych ludzi. A takich osób poznałem całkiem sporo. Byli wśród nich nawet czytelnicy bloga. Byli wśród nich Kekes i Małga Milena, która powiedziała, że jestem najlepszym adminem, choć nie jestem adminem. Mere, czy to oznacza, że mogę ubiegać się o awans? :v Widziałem się również z ekipą Księżniczki Oniissan, więc już wtedy meet był udany, a to był dopiero pierwszy dzień, i pozostałe osoby miałem dopiero poznać.

Atrakcje, na których byłem były fajne. Zwłaszcza dwa panele Zoameldara i wszystkie atrakcje z gośćmi specjalnymi. Mógłbym trochę ponarzekać na ich rozkład bo piątek miałem leniwy, tylko 2 ciekawe atrakcje, w dodatku wszystko startowało o 10, a ja mogłem sobie spokojnie pospać jeszcze kilka godzin bo dopiero od południa zaczynał się mój plan. Za to sobota była dość intensywna. Cały dzień upłynął mi panelach z gośćmi specjalnymi. Punktem kulminacyjnym była aukcja charytatywna.

Była bardzo ciekawa. Było mnóstwo rzeczy wystawionych, i niektóre szły za naprawdę grube pieniądze. Eile wygrała parasol z Pinkie Pie bo jak stwierdziła przyda jej się na brytyjską pogodę. Shady czasem podbijał stawki, ale powyżej tak 60/70 zł nie podbijał. Jednak na koniec pokazał jak wielkie ma serce. Wyliczono, że udało się zebrać 4225 zł. Na scenie powiedział, że dopłaci do równych 5000. Jak się dowiedziałem potem, kiedy już spora część ludzi się rozeszła przeliczono pieniądze jeszcze raz. Walnięto się o cały tysiąc i wyszło 3225 zł. ShadyVox stwierdził, że to nic. Obiecał dopłacić do 5000 zł to dopłaci. Jest to rekordowa suma zebrana w polskim fandomie.

Potem zakręciłem się jeszcze na kameralnym panelu sz6stego, gdzie miałem okazję poznać kilka nowych osób i rozeznać się w sytuacji w fandomie.

Potem była niedziela, kilka ostatnich paneli, ceremonia zamknięcia, wspólne zdjęcie i tyle. Po konwencie. Wszyscy zaczęli się powoli rozchodzić w swoją stronę. Ja pojechałem z powrotem do Krakowa skąd udałem się w podróż do domu, do którego dotarłem w poniedziałek rano. Przeżyłem fajną przygodę, zostawiłem po raz kolejny ręcznik na meecie, spotkałem znajome mi osoby, ale przede wszystkim dobrze się bawiłem. Warto było przejechać 3/4 Polski.

Komentarze

  1. To ja może też dodam coś od siebie i ustosunkuję się do kilku stwierdzeń jako przedstawiciel organizacji.
    Przykro mi czytać, że przepychaliśmy Was jak bydło przed głównym panelem JanAnimations ale gdybyście stali w tym ciasnym korytarzyku przez kolejne 5 minut prawdopodobnie musielibyśmy wzywać pogotowie bo byście się PODUSILI. Dlatego zgodnie stwierdziliśmy, że wypuścimy Was na świeże powietrze i w miarę możliwości udostępnimy wejście od strony boiska, ale bydło, jakim okazali się konwentowicze stwierdziło, że zrobi powtórną szarżę na drzwi główne. Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze :(
    Sama co prawda nie byłam na wielu prelekcjach bo latałam po szkole jak kot z pęcherzem, nie spałam przez 3 dni i jeszcze cosplayowałam, także kiedy wróciłam w poniedziałek do domu to przespałam prawie 20 godzin. Ale z czystym sercem mogę stwierdzić, że mimo nieco szokującej lokalizacji (Żywiec? A gdzie to jest?!) MLK był jednym z najlepszych konwentów, na których byłam. W porównaniu z możliwościami szkoły i latami ubiegłymi uczestników nie było dużo (łącznie ze staffem niecałe 300) a mimo to wszyscy świetnie się bawili i nawet Cygnus nie narzekał! Zdarzyło się parę hejtów, ale to jakiś niskich lotów i wymyślanych na siłę, ale to standard.
    Ze swojej strony chciałam jeszcze raz pogratulować Basi - Lifyen wspaniałego art-roomu. Była to chyba jedyna sala w której przez cały konwent coś się działo! Głupie filmiki, śmieszne piosenki, wieczorne amv, a przede wszystkim ciągle tam ktoś był! Ta sala chyba nigdy nie pustoszała, zawsze znalazł się ktoś kto zechciał porysować, pogadać... A i ze swojej prelekcji na temat cosplayu jestem zadowolona, bo nie spodziewałam się, że tyle osób na nią przyjdzie.

    P.S. Eilie stwierdziła, że się obrazi jak jej za rok nie zaprosimy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do dojazdu. Błagam... mieliśmy uczestników z Izraela, Oslo, Niemiec.... nawet mi udało się dotrzeć z mojego zadupia, także to tylko kwestia chęci a nie narzekania.

      Usuń
    2. Spoko, za rok przyjadę i poczepiam się innych rzeczy.

      Usuń
  2. To był mój pierwszy konwent i uważam że było zajebiście. Luźna gadka z Shadyvoxem i Janem? zdjęcie z EileMonty? masa przesympatycznych ludzi i ciekawych paneli/prelekcji? czego chcieć więcej?!

    OdpowiedzUsuń
  3. MLK to był mój pierwszy meet i się nie zawiodłam. Na dojazd nie narzekałam, bo jechałam miejską, a szkoła jest mi dobrze znana i nie miałam problemów z orientacją, bo do niej chodzę. W piątek nie było zbyt wiele fajnych atrakcji, ale miałam czas aby ogarnąć kto jest kim i kupić przypinki. Na warsztatach z Eljonkiem byłam i wróciłam z uroczymi żółtymi uszkami. Prelekcję Zoameldara oceniam badzo dobrze. To ciągłe klaskanie lub śmiechy :3 W sali Twilight na panelu Eile i Shady'ego było miło. Z uwagi na wiek (i słowa mamy) nie mogłam zostawać dłużej niż do 20 i musiałam wracać grzecznie do domku. Autografy od gości specjalnych mam, od Swaga i Iwana nie dostałam, ale wystarczyło mi, że na zdjęciu grupowym stałam obok Swaga (Wydrukuję fotografię i powieszę na ścianie w pokoju :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swag: Samiec alfa fandomu.

      Usuń
    2. ja wrzuciłem podpis od niego do kartonika pod łóżkiem :D (swag nie obraź się, ale jak mówiłeś - na ścianę sobie raczej tego nie powieszę)

      Usuń
    3. @Pushee, zawsze mogłaś odejść. Mam zawsze przy sobie kartki na podpisy od innych, chętnie bym się podzielił :)
      @Kekes lepszy kartonik niż nic ^^

      Usuń
    4. Albo musiałam lecieć na prelekcję, do sklepu, do domu lub gadałam z innymi, albo nie mogłam cię namierzyć :D

      Usuń
  4. No to się ładnie Eile przydał parasol: mojej młodszej siostrze dała. A mnie się spytała "Ask her if she want this umbrella".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej strony, wyobrażał sobie ktoś ją w Anglii z małym dziecięcym parasolem z Pinkie Pie? :v

      Usuń
    2. W sumie masz rację, ale skoro widzieli ją gadającą do siebie przykrytą kocem...

      Usuń
    3. ale przynajmniej zajebisty sposób na nagrywanie w domu :D

      Usuń
    4. Właśnie. O ile tekst do mówienia/śpiewania umie się na pamięć, bo tak to trzeba z latarką. ;)
      Chyba że jest na to jeszcze inny sposób, o którym (jak zwykle) nie wiem.

      Usuń
  5. Czytam i płaczę że mnie nie było. Elie Monty to jedna z najlepszych wokalistek fandomu i bardzo chciałbym ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SWAG, nie mówiłeś, że masz dziewczynę.

      Usuń
    2. Nie mam w zwyczaju się chwalić.

      Usuń
    3. I widzisz Iwan? Spłoszyłeś ją :/

      Usuń
    4. Oj choroba, mogłem się nie odzywać.

      Usuń
  7. Konwent był zacny. Grill z gośćmi specjalnymi jeszcze długo zostanie mi w pamięci. Karaoke też było fajne, ale Nishi czituje i tylko punkty wbija zamiast prawilnie drzeć japę :P Poza tym nie wiem kto był odpowiedzialny za puszczenie tego nudnego gmodowego szitu po panelu Radka, ale powinien się wstydzić. Na szczęście uratowałem sytuację stupidfacem i potem Mass Defect na dobranoc. Ogólnie moc wrażeń. Polecam.

    PS: Sz6sty the Lightbringer

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zawsze tak i teraz :) Będą materiały ode mnie na stronie "Biblioteki Twilight", a właściwie na kanale YT :) W tym momencie się montują, a udostępnię playlistę najprawdopodobniej w poniedziałek, gdyż teraz jest non publikiem.

    OdpowiedzUsuń
  10. https://www.youtube.com/playlist?list=PLAA3asTkM_U4J65nYt8lwNKkBJH3LzIoY - No i może długo to trwało, ale macie playlistę!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty