Pony Music News CV
Za leniwy na wstęp...
Na dobry początek playlisty kawałek walca w wykonaniu Night Breeze'a, albo raczej powinienem powiedzieć Wind Wolf'a, gdyż od pewnego czasu taką właśnie nazwą posługuje się ów artysta. Tak więc pary obyte w taktownych pląsach zapraszam na środek sceny aby poprowadziły w rytmie instrumentów smyczkowych tan żywy i wirujący niczym płatki śniegu na wietrze.
Niemożliwe, drugi tydzień z rzędu mamy mało orchestrali :o Impossibru! Cóż na szczęście na ratunek przybył mi Carbon Maestro z najnowszą paczuszką "Ascension" sklejoną w prawie 20 minut przepięknej melodii i już momentami niezbyt pięknego wokalu. Nie żebym się skarżył. Nie mogę odmówić niezwykłemu talentu wokalnemu żadnemu z czterech wokalistów występujących gościnnie u Carbona, większa część ich kwestii wyszła nieziemsko, lecz ich głosy nie zawsze w pełni komponują się z podkładem przez co mam chwilami ochotę poszukać wersji instrumental i już bez przeszkód odpłynąć... gdzieś tam.
Klasyczny w stylu i wykonaniu utwór Nicolasa Dominique'a, dokładnie taki, do jakich nas zdażył już przyzwyczaić. Best Princess smaży sobie plota i ze złośliwością przypomina, że mamy już jesień i coraz mniej czasu na wygrzewanie roześmianych buzi w blasku jej słoneczka. Chrzanię studia, jadę na majorkę ;_; Są chętni na zafundowanie wyjazdu?
Być może i WoodLore nie należy do popularnych muzyków a jego portfolium poki co w szfach nie pęka, lecz z pewnością mógłbym pozazdrościć chłopakowi głosu. "I've Got Some Work Ahead Of Me" posiada niezwykle skromny podkład muzyczny, lecz to nie na nim ma skupić się słuchacz. Z powodzeniem muzykowi udało się zahipnotyzować mnie swoim wykonaniem wokalnym w tym utworze i z pewnością będe czekał zarówno na więcej piosenek od niego, jak i na collaby z bardziej znanymi muzykami. Ten potencjał po prostu trzeba wykorzystać!
Niczym zjawa 4everfreebrony wciąż nawiedza nas wraz z coraz nowszymi produkcjami pomimo tego, iż obecnie jego działalność muzyczna jest zawieszona na długie 2 lata. Co prawda nie mamy przyjemności usłyszeć muzyka w kawałku "LOST", lecz zdecydowanie wróżnia się z tła jego charakterystyczna gitarka a sam wokal w wykonaniu Electro-BLITZ w pełni nadrobił brak głosu Garrisona i wspaniale uzupełnił wykonany przez niego podkład muzyczny. Świetna robota panowie!
Collab jakich mało oraz utwór, który pokochałem od samego początku aż po ostatnią sekundę. Wzorowy zarówno pod względem wokalnym jak i w kwestii podkładu łączacego ze sobą elementy rockowe jak i charakterystyczne elektroniczne brzmienia znane z klasycznych utworów Aviatorsa. Panowie dali z siebie naprawdę wiele i jeśli pozostałe utwory z zapowiedzianej przez Tarby'ego paczki beda brzmiały równie dobrze nie zawacham się wydać na nią swoich ostatnich pieniędzy.
Odświeżona wersja liczącego już sobie 2 lata kawałka "The End" od Joaftheloaf'a i to w zupełnie nowej, bo rockowej oprawie. Muszę przyznać że tę wersję utworu wolę zdecydowanie bardziej. Wprowadza ze sobą więcej wigoru oraz żywiołowości aniżeli zwykły akustyk jakim był wcześniej. Jako drugi już utwór po "The Joy of Waiting" zapowiedziany w składzie nowiutkiego albumu, nad którym pracuje obecnie Joaf, emocjonująco zapowiada pozostałe utworki, które będziemy mieli przyjemność usłyszeć od niego już niedługo.
Kawałek niedługi, lecz z dość mocnym przekazem, jaki uwielbiam jeśli chodzi o utwory rapowe. Tym razem Lava Lectrode bezpośrednio daje do zrozumienia, iż ciężko tworzy się fandomową muzykę i bardzo łatwo można stracić całą tę "parę" jaka jakiś czas temu jeszcze motywowała do udzielania się na rzecz pastelowych koników. Cóż... skądś to znamy. Fandom utracił już w ten sposób wielu wspaniałych muzyków lecz byli też tacy, którzy wrócili potem z wielkim hukiem i nową motywacją. Lava to jeden z najbardziej utalentowanych obecnie raperów w fandomie i we wspaniały sposób ujął całą "dramę" do jakiej wielu już przywykło jeśli chodzi o te sprawy. Dobry kawałek.
Cóż dużo mogę powiedzieć o utworach Trance'owych? Ich celem jest zahipnotyzowanie słuchacza przyjemnym dla ucha brzmieniem, jednocześnie żywym ale też umożliwiającym złapanie głębokiego oddechu oraz posegregowania myśli. Haardtek pokazał już nie raz, że trance wychodzi mu naprawdę dobrze a "Sparkling", przynajmniej mnie, ujął za serce i ucho.
Z pewnością nie mają prawa narzekać tutaj te osoby, które lubią długie utworki. "Rupture" to ponad 6 minut muzyki trance od Jeffthestrider'a a.k.a. Stras In Autumn'a, idealnie nadającej się do słuchania zarówno podczas pracy jak i w chwili relaksu. Cóż więcej?
Kto zna 174UDSI'ego doskonale wie czego może się spodziewać po klasycznych utworach w jego wykonaniu. Cała masa pozytywnej energii wręcz tryskającej z głośnika i wymuszającej szeroki uśmiech. Tym razem mamy do czynienia z remiksem "Heceta" od FritzyBeata. Kawał świetnej roboty w sam raz do pobujania o każdej porze dnia i nocy.
Co z tego że kawałek "Summer Breeze" od Sean-JS'a nie jest nawet w najmniejszym stopniu powiązany z fandomem? Kadenza, autor Hands-Up'owego remiksu owego utworu jest już bardziej kojarzony z kucykową ceną muzyczną a jego wersja Summer Breeze to czysta energia, żywiołowość i wigor w 3 minutach pozytywnie nakręcającego utworu.
Dla osób ubóstwiających mocne brzmienia nie mogłem zapomnieć o czymś, co pozwoli głowie wyszumieć wszystkie myśli i porwać się w rytm dudniącej melodii bez jakichkolwiek ograniczeń. Łapcie "Twistrike" z niezwykle przyjemnie pociętym głosikiem samej Twily oraz dropem typowym dla muzyki Big Room'owej. Delta Brony zrobił wiele aby wycisnąć z tego utworu co się da.
Potężna dawka energii inspirowana azją mniejszą, z lekką domieszką kucyków i dubstepu. Piękna sprawa, a na dodatek również i ładnie zaspiewana! Wraz z FlightRush'em siły połączył Fritzybeat znany z tego, że zaśpiewać potrafi, dzięki czemu można podwójnie ucho pocieszyć.
Na zakończenie playlisty zostawiam nie lada gratkę dla wielbicieli metalu oraz jemu pochodnych. Niemalże 15. minutowy kawałek "Absolution" w wykonaniu Reverbrony'ego. Utwór podzielony jest na dwa akty i podczas gdy pierwsza część utworu eksponuje swoją dzikość i brutalność opierając się głównie na ciężkim brzmieniu, od 7:45 przybiera znacznie spokojniejszej natury z ujmującym chórem, trzymającym w niepokoju werblem oraz czarującą gitarką. Świetne wykonanie, Reverbrony po raz kolejny pokazał, że jego produkcje mogą mieć nawet 30 min. każda, a i tak nie byłyby nużące.
Have a nice day ^^/)
Super muza ^-^ nie ogarniam co tak mało komentarzy no ale cóż SMUTEG ;_;
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, który raz już odtwarzam "LOST". Jest fantastyczny!
OdpowiedzUsuń