OC: Laurel wreath
Autor: Plizia
Laurel wreath - żółta jednorożec z ciemno brązową grzywą.
Zajęcie (praca) - żołnierz na granicy Królestwa Gryfów, nauczyciel (szkolenie nowych rekrutów).
Ulubione zajęcie - nauka nowych zaklęć bojowych, wyścigi i najróżniejsze zawody z Dashie i AJ.
Cecha charakterystyczna - oczywiście wieniec laurowy za znaczek, piękne zielono-brązowe oczy i świetne posługiwanie się magią bitewną.
Miejsce zamieszkania - Fillidelfia (choć zawsze w wakacje przyjeżdża do Ponyville)
Historia :
Rodzice Laurel co nie co się różnili. Matka jednorożec, chciała córkę, którą mogła by uczyć magii i by została taka jak ona. Była jedną z najlepszych uczennic Księżniczki Celestii, więc magia odgrywała tutaj bardzo dużą rolę. Ojciec - pegaz chciał zaś silnego syna, by wyrósł na najlepszego pegaza- żołnierza w całej Equestrii. On sam brał udział w "Wojnie o Fillidelfię" kilka lat temu. Był silny i nieustraszony, chciał by syn też taki był.
Natura jednak była po stronie matki i na świat przyszła przesłodka klaczka rasy jednorożec. Pegaz nie był zachwycony rasą córki, lecz szybko o tym zapomniał, zakochał się w tej małej klaczce. Po krótkiej dyskusji zdecydowali się nazwać - Laurel... Laurel wreath...
Mała szybko rosła, pokazując przy tym swoje zdolności magiczne. Matka była zachwycona , ale ojciec nadal chciał silnej i wojowniczej córki. Postanowił, że będzie trenował córeczkę by zapoznała się z obroną i atakiem już od najmłodszych lat. Klaczka od razu się zgodziła (lubiła poznawać coraz to nowe rzeczy). Już po kilku dniach Laurel świetnie szło, co zauważyła też matka. Trochę się bała, gdyż córka mogła bardziej polubić walkę od magii... ale nie mogła jej zmusić. Po rozmowie z mężem razem postanowili, że to klaczka powinna wybrać co chcę robić. Laurel była już na tyle duża, że umiała podejmować takie decyzje. Powiedziała, że nie chcę rezygnować z treningów i walki, ale magia tez wiele dla niej znaczy... wybrała więc coś pomiędzy - postanowiła studiować magię, tylko że bitewną.
Po kilku latach, gdy Laurel urosła na tyle by móc się uczyć prawdziwej magii w prawdziwej szkole, mama zapewniła córeczce wstęp do Szkoły Księżniczki Celestii. Klaczka się tak nigdy nie cieszyła.
Nadszedł pierwszy dzień szkoły. Pewna siebie Laurel, mimo że się stresowała starała się tego nie ukazywać. Uspokoiła się trochę dopiero gdy zauważyła masę źrebiąt w jej wieku równie zestresowanych... lecz był wyjątek. Była to mała klaczka o fioletowym umaszczeniu i "granatowej" grzywie z pasemkami o różnych odcieniach fioletu. Zaciekawiła ona Laurel gdyż ani na chwilę nie wychodziła spod wielkiej sterty ksiąg. Klaczka nigdy nie widziała tak zaczytanego kucyka co ją trochę rozbawiło.. nie mogąc się powstrzymać wybuchła jednym, wielkim śmiechem. Na jej nieszczęście fioletowa klaczka to zauważyła, choć na szczęście nie był to kucyk obrażający się o wszystko. Po chwili rozmowy, gdy wszystko się wyjaśniło Laurel zdobyła pierwszą koleżankę - Twilight, obie rozeszły się by kontynuować swe zajęcia... Od czasu do czasu klaczki się spotykały, lecz ich rozmowy opierały się na magii. Twilight często się wymigiwała od rozmów i spotkań mówiąc, że musi nadgonić z lekturą itp.. najwyraźniej bardziej zależało jej na szkole niż na kolegowaniu się. Laurel tez bardzo zależało na tej szkole, więc nie odmawiała sobie ćwiczeń z nowymi zaklęciami, lecz była wierna swemu ojcu i trenowała w wolnych chwilach by nie wyjść z wprawy.
Minęły lata, a Laurel wyrosła na silną i niezależną klaczkę, taką jaką chciał jej ojciec, ale też na piękną i bardzo uzdolnioną magicznie "jednorożkę" (nie wiem jak się to odmienia..) taką jaką chciała matka. Wszystko poszło zgodnie z planem, Laurel ukończyła szkołę z wyróżnieniem. Wraz z rodzina była naprawdę szczęśliwa. Ale jak zawsze coś musiało pójść źle. Ojciec klaczy zachorował na nowotwór, lekarze dawali mu max. tydzień życia. I tutaj właśnie życie Laurel legło w gruzach... ( wszyscy by tutaj pewnie pomyśleli, że klacz przestanie trenować, zrujnuje sobie życie, nie będzie chciało sie jej żyć, ale nie Laurel ! ).
Po kilku dniach klacz straciła ojca. Był to dla niej wielki wstrząs... choć zarazem motywacja. Przysięgła ojcu, że dostanie się do wojska, i zostanie najlepszym żołnierzem w Equestrii. Zaczęła więc coraz ciężej trenować, opanowywała coraz to trudniejsze czary bitewne, chciała udowodnić że jest zdolna do wszystkiego ! Co tez i udowodniła... Tak została przyjęta do wojska dla jednorożców, tak została elitarnym żołnierzem i tak jest z siebie dumna !
I jest naprawdę szczęśliwa...
Historia zdobycia znaczka:
Za górami, za lasami była sobie klaczka Laurel. Pewnego wieczora wybierała się do pobliskiej cukierni po ulubione bezy mamy, lecz nagle usłyszała cichutki pisk dochodzący zza drzewa cichutki pisk. Nie tracąc ani chwili pogalopowała za głosem. Ku jej zdziwieniu nikogo tam nie było. Już miała wrócić do cukierni gdy ten sam głos zabrzmiał jeszcze jeden raz. Teraz była pewna, że coś złego się tu dzieje. Zauważyła dorosłego ogiera , i nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że trzyma "coś" miotającego się w worku i, że idzie w głąb lasu. Laurel bez zastanowienia ruszyła za ogierem, powoli przełykając ślinę. Galopowała ile sił w jej kopytach, nie chcąc by ogier jej uciekł, co kuc zauważył przyspieszając nieco. Zatrzymał się dopiero u stóp wielkiego drzewa. Laurel zauważywszy to szybko schowała się w pobliskich krzakach. Po chwili zauważyła u ogiera szyderczy uśmiech, co ją trochę zaniepokoiło a nawet przeraziło. Wreszcie mogła go w pełni obserwować. Był to biały kuc o krwiście czerwonej grzywie.. Po jego zachowaniu wywnioskowała, że nie ma dobrych zamiarów.
- No chodź tu mała! Nie bój się, ja chcę się tylko pobawić... - powiedział ogier wyrozumiałym, lecz nieco niespokojnym głosem. Klaczka, tak naprawdę nie wiedziała co robić, lecz gdy się rozejrzała zobaczyła otwarty kufer wypełniony zakrwawionymi siekierami i skalpelami, a obok był też piekarnik cały w pleśni i o odorze zgniłych ciał... O mało co klaczka by nie zapiszczała, gdy domyśliła się o jakie zabawy może chodzić. Laurel wiedziała, że jeśli szybko czegoś nie zrobi to temu malcowi lub czemukolwiek może stać się krzywda. Nie zastanawiając się długo wyskoczyła z krzaków będąc gotowa do ataku.
- Wypuść to... stworzenie, natychmiast ! - wrzasnęła klaczka.
- No nareszcie się pokazałaś, a już traciłem nadzieję. - odparł ogier.
I w tym samym momencie kuc rzucił się na Laurel tak gwałtownie, że omal nie straciła przytomności. Gdy po chwili otworzyła oczy ogier stał nad nią trzymając w zębach skalpel.
- A teraz dowiemy się jak twarda jesteś ! Osobiście bardziej lubię spokojne, krócej się pieczą...
Klaczce zwężyły się źrenice.. Nie mogła płakać ani się śmiać.. mogła tylko krzyczeć, krzyczeć z całych swoich sił. Była tak zajęta poczuciem winy i tym, że gdyby mogła się uwolnić... w tym momencie klaczka zaczęła się lekko śmiać, co trochę zdezorientowało napastnika. Przypomniała sobie, że przecież nie jest zwykłym kucykiem, jest przecież jednorożcem, uczennicą w Szkole Księżniczki Celestii i przypomniała sobie co potrafi ... Nie czekając ani minuty skupiła się najmocniej jak mogła i posłała ku kucowi kilka całkiem porządnych piorunów, co unieszkodliwiło ogiera. Gdy ten próbował się podnieś klaczka posłała mu najsilniejszy "prawy sierpowy" w jej życiu. Widząc, że ogier się już nie rusza szybko wyjęła z worka małą pegazice Cloudkicker, która przyjechała do Fillidelfi z mamą na co tygodniowy targ spożywczy. Malutka klaczka cała się trzęsła z przerażeni, nie do końca wiedziała co się stało. Laurel zauważywszy to usiadła koło pegazicy i lekko ją objęła, Mimo zmęczenia zdołała wykrzesać trochę magii na obwiązanie ogiera łańcuchem i wezwanie swym rogiem pobliską straż by przybyli na miejsce zdarzenia.
Dopiero po godzinie zjawili się już wszyscy : Straż, rodzice Laurel i mama Cloudkicker, a nawet sama Księżniczka Celestia. Było trochę pytań, odpowiedzi jeszcze więcej, a że wszyscy byli już bardzo zmęczeni ( była ok. 2:30), sprawa poszła szybko i sprawnie .. Laurel oczywiście od razu zasnęła.
Następnego dnia, Laurel lekko nie świadoma tego co się stało poprzedniej nocy, obudziwszy się we własnym łóżku jak zwykle umyła się, sprzątnęła i zrobiła sobie 15 minutowy trening. Gdy wyszła z pokoju i powoli schodziła na dół, zdębiała... Zobaczyła jej rodziców rozmawiających z samą Księżniczką Celestią. Laurel nie wiedząc co robić ani co o tym myśleć po prostu stanęła jak wryta. Celestia widząc ją uśmiechnęła się lekko.
- Witaj Laurel, mam nadzieję, że cię nie obudziłam.
- ...
- Przybyłam tutaj w bardzo ważnej sprawie. Masz może pomysł o co może chodzić ?
- ... , ja naprawdę nie chciałam wylać tej herbaty na dywan w szkole.. To był wypadek !
Celestia zaśmiała się cicho.
- Nie, nie oto chodzi. Chciałabym ci podziękować i pogratulować. - powiedziała spokojnym głosem.
Po pierwsze - dziękuję za twoją pomoc przy schwytaniu ogiera z poprzedniej nocy, zbyt dużo krwi przelano z jego powodu.. dziękuję ci również za pomoc tej biednej klaczce
Po drugie - chce ci pogratulować twojej sztuki magicznej, dzięki tobie wiem, że po coś ta szkoła jest .. i chcę ci również pogratulować zdobycia twojego znaczka !
W tym samym momencie klaczka spojrzała na swój bok. Widniał tam znaczek w kształcie wieńca laurowego.
- Ten znaczek symbolizuję twoją odwagę i zwycięstwo w słusznej sprawie. Niech każdy będzie spoglądał na niego z godnością..
I w tym momencie Księżniczka dnia odleciała w stronę Canterlotu.
- Na pewno, księżniczko...
Ulubione zajęcie - nauka nowych zaklęć bojowych, wyścigi i najróżniejsze zawody z Dashie i AJ.
Cecha charakterystyczna - oczywiście wieniec laurowy za znaczek, piękne zielono-brązowe oczy i świetne posługiwanie się magią bitewną.
Miejsce zamieszkania - Fillidelfia (choć zawsze w wakacje przyjeżdża do Ponyville)
Historia :
Rodzice Laurel co nie co się różnili. Matka jednorożec, chciała córkę, którą mogła by uczyć magii i by została taka jak ona. Była jedną z najlepszych uczennic Księżniczki Celestii, więc magia odgrywała tutaj bardzo dużą rolę. Ojciec - pegaz chciał zaś silnego syna, by wyrósł na najlepszego pegaza- żołnierza w całej Equestrii. On sam brał udział w "Wojnie o Fillidelfię" kilka lat temu. Był silny i nieustraszony, chciał by syn też taki był.
Natura jednak była po stronie matki i na świat przyszła przesłodka klaczka rasy jednorożec. Pegaz nie był zachwycony rasą córki, lecz szybko o tym zapomniał, zakochał się w tej małej klaczce. Po krótkiej dyskusji zdecydowali się nazwać - Laurel... Laurel wreath...
Mała szybko rosła, pokazując przy tym swoje zdolności magiczne. Matka była zachwycona , ale ojciec nadal chciał silnej i wojowniczej córki. Postanowił, że będzie trenował córeczkę by zapoznała się z obroną i atakiem już od najmłodszych lat. Klaczka od razu się zgodziła (lubiła poznawać coraz to nowe rzeczy). Już po kilku dniach Laurel świetnie szło, co zauważyła też matka. Trochę się bała, gdyż córka mogła bardziej polubić walkę od magii... ale nie mogła jej zmusić. Po rozmowie z mężem razem postanowili, że to klaczka powinna wybrać co chcę robić. Laurel była już na tyle duża, że umiała podejmować takie decyzje. Powiedziała, że nie chcę rezygnować z treningów i walki, ale magia tez wiele dla niej znaczy... wybrała więc coś pomiędzy - postanowiła studiować magię, tylko że bitewną.
Po kilku latach, gdy Laurel urosła na tyle by móc się uczyć prawdziwej magii w prawdziwej szkole, mama zapewniła córeczce wstęp do Szkoły Księżniczki Celestii. Klaczka się tak nigdy nie cieszyła.
Nadszedł pierwszy dzień szkoły. Pewna siebie Laurel, mimo że się stresowała starała się tego nie ukazywać. Uspokoiła się trochę dopiero gdy zauważyła masę źrebiąt w jej wieku równie zestresowanych... lecz był wyjątek. Była to mała klaczka o fioletowym umaszczeniu i "granatowej" grzywie z pasemkami o różnych odcieniach fioletu. Zaciekawiła ona Laurel gdyż ani na chwilę nie wychodziła spod wielkiej sterty ksiąg. Klaczka nigdy nie widziała tak zaczytanego kucyka co ją trochę rozbawiło.. nie mogąc się powstrzymać wybuchła jednym, wielkim śmiechem. Na jej nieszczęście fioletowa klaczka to zauważyła, choć na szczęście nie był to kucyk obrażający się o wszystko. Po chwili rozmowy, gdy wszystko się wyjaśniło Laurel zdobyła pierwszą koleżankę - Twilight, obie rozeszły się by kontynuować swe zajęcia... Od czasu do czasu klaczki się spotykały, lecz ich rozmowy opierały się na magii. Twilight często się wymigiwała od rozmów i spotkań mówiąc, że musi nadgonić z lekturą itp.. najwyraźniej bardziej zależało jej na szkole niż na kolegowaniu się. Laurel tez bardzo zależało na tej szkole, więc nie odmawiała sobie ćwiczeń z nowymi zaklęciami, lecz była wierna swemu ojcu i trenowała w wolnych chwilach by nie wyjść z wprawy.
Minęły lata, a Laurel wyrosła na silną i niezależną klaczkę, taką jaką chciał jej ojciec, ale też na piękną i bardzo uzdolnioną magicznie "jednorożkę" (nie wiem jak się to odmienia..) taką jaką chciała matka. Wszystko poszło zgodnie z planem, Laurel ukończyła szkołę z wyróżnieniem. Wraz z rodzina była naprawdę szczęśliwa. Ale jak zawsze coś musiało pójść źle. Ojciec klaczy zachorował na nowotwór, lekarze dawali mu max. tydzień życia. I tutaj właśnie życie Laurel legło w gruzach... ( wszyscy by tutaj pewnie pomyśleli, że klacz przestanie trenować, zrujnuje sobie życie, nie będzie chciało sie jej żyć, ale nie Laurel ! ).
Po kilku dniach klacz straciła ojca. Był to dla niej wielki wstrząs... choć zarazem motywacja. Przysięgła ojcu, że dostanie się do wojska, i zostanie najlepszym żołnierzem w Equestrii. Zaczęła więc coraz ciężej trenować, opanowywała coraz to trudniejsze czary bitewne, chciała udowodnić że jest zdolna do wszystkiego ! Co tez i udowodniła... Tak została przyjęta do wojska dla jednorożców, tak została elitarnym żołnierzem i tak jest z siebie dumna !
I jest naprawdę szczęśliwa...
Historia zdobycia znaczka:
Za górami, za lasami była sobie klaczka Laurel. Pewnego wieczora wybierała się do pobliskiej cukierni po ulubione bezy mamy, lecz nagle usłyszała cichutki pisk dochodzący zza drzewa cichutki pisk. Nie tracąc ani chwili pogalopowała za głosem. Ku jej zdziwieniu nikogo tam nie było. Już miała wrócić do cukierni gdy ten sam głos zabrzmiał jeszcze jeden raz. Teraz była pewna, że coś złego się tu dzieje. Zauważyła dorosłego ogiera , i nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że trzyma "coś" miotającego się w worku i, że idzie w głąb lasu. Laurel bez zastanowienia ruszyła za ogierem, powoli przełykając ślinę. Galopowała ile sił w jej kopytach, nie chcąc by ogier jej uciekł, co kuc zauważył przyspieszając nieco. Zatrzymał się dopiero u stóp wielkiego drzewa. Laurel zauważywszy to szybko schowała się w pobliskich krzakach. Po chwili zauważyła u ogiera szyderczy uśmiech, co ją trochę zaniepokoiło a nawet przeraziło. Wreszcie mogła go w pełni obserwować. Był to biały kuc o krwiście czerwonej grzywie.. Po jego zachowaniu wywnioskowała, że nie ma dobrych zamiarów.
- No chodź tu mała! Nie bój się, ja chcę się tylko pobawić... - powiedział ogier wyrozumiałym, lecz nieco niespokojnym głosem. Klaczka, tak naprawdę nie wiedziała co robić, lecz gdy się rozejrzała zobaczyła otwarty kufer wypełniony zakrwawionymi siekierami i skalpelami, a obok był też piekarnik cały w pleśni i o odorze zgniłych ciał... O mało co klaczka by nie zapiszczała, gdy domyśliła się o jakie zabawy może chodzić. Laurel wiedziała, że jeśli szybko czegoś nie zrobi to temu malcowi lub czemukolwiek może stać się krzywda. Nie zastanawiając się długo wyskoczyła z krzaków będąc gotowa do ataku.
- Wypuść to... stworzenie, natychmiast ! - wrzasnęła klaczka.
- No nareszcie się pokazałaś, a już traciłem nadzieję. - odparł ogier.
I w tym samym momencie kuc rzucił się na Laurel tak gwałtownie, że omal nie straciła przytomności. Gdy po chwili otworzyła oczy ogier stał nad nią trzymając w zębach skalpel.
- A teraz dowiemy się jak twarda jesteś ! Osobiście bardziej lubię spokojne, krócej się pieczą...
Klaczce zwężyły się źrenice.. Nie mogła płakać ani się śmiać.. mogła tylko krzyczeć, krzyczeć z całych swoich sił. Była tak zajęta poczuciem winy i tym, że gdyby mogła się uwolnić... w tym momencie klaczka zaczęła się lekko śmiać, co trochę zdezorientowało napastnika. Przypomniała sobie, że przecież nie jest zwykłym kucykiem, jest przecież jednorożcem, uczennicą w Szkole Księżniczki Celestii i przypomniała sobie co potrafi ... Nie czekając ani minuty skupiła się najmocniej jak mogła i posłała ku kucowi kilka całkiem porządnych piorunów, co unieszkodliwiło ogiera. Gdy ten próbował się podnieś klaczka posłała mu najsilniejszy "prawy sierpowy" w jej życiu. Widząc, że ogier się już nie rusza szybko wyjęła z worka małą pegazice Cloudkicker, która przyjechała do Fillidelfi z mamą na co tygodniowy targ spożywczy. Malutka klaczka cała się trzęsła z przerażeni, nie do końca wiedziała co się stało. Laurel zauważywszy to usiadła koło pegazicy i lekko ją objęła, Mimo zmęczenia zdołała wykrzesać trochę magii na obwiązanie ogiera łańcuchem i wezwanie swym rogiem pobliską straż by przybyli na miejsce zdarzenia.
Dopiero po godzinie zjawili się już wszyscy : Straż, rodzice Laurel i mama Cloudkicker, a nawet sama Księżniczka Celestia. Było trochę pytań, odpowiedzi jeszcze więcej, a że wszyscy byli już bardzo zmęczeni ( była ok. 2:30), sprawa poszła szybko i sprawnie .. Laurel oczywiście od razu zasnęła.
Następnego dnia, Laurel lekko nie świadoma tego co się stało poprzedniej nocy, obudziwszy się we własnym łóżku jak zwykle umyła się, sprzątnęła i zrobiła sobie 15 minutowy trening. Gdy wyszła z pokoju i powoli schodziła na dół, zdębiała... Zobaczyła jej rodziców rozmawiających z samą Księżniczką Celestią. Laurel nie wiedząc co robić ani co o tym myśleć po prostu stanęła jak wryta. Celestia widząc ją uśmiechnęła się lekko.
- Witaj Laurel, mam nadzieję, że cię nie obudziłam.
- ...
- Przybyłam tutaj w bardzo ważnej sprawie. Masz może pomysł o co może chodzić ?
- ... , ja naprawdę nie chciałam wylać tej herbaty na dywan w szkole.. To był wypadek !
Celestia zaśmiała się cicho.
- Nie, nie oto chodzi. Chciałabym ci podziękować i pogratulować. - powiedziała spokojnym głosem.
Po pierwsze - dziękuję za twoją pomoc przy schwytaniu ogiera z poprzedniej nocy, zbyt dużo krwi przelano z jego powodu.. dziękuję ci również za pomoc tej biednej klaczce
Po drugie - chce ci pogratulować twojej sztuki magicznej, dzięki tobie wiem, że po coś ta szkoła jest .. i chcę ci również pogratulować zdobycia twojego znaczka !
W tym samym momencie klaczka spojrzała na swój bok. Widniał tam znaczek w kształcie wieńca laurowego.
- Ten znaczek symbolizuję twoją odwagę i zwycięstwo w słusznej sprawie. Niech każdy będzie spoglądał na niego z godnością..
I w tym momencie Księżniczka dnia odleciała w stronę Canterlotu.
- Na pewno, księżniczko...
Całkiem niezłe oc. Nie jest jakoś specjalnie przesadzone, co idzie na jego korzyść. Pomysł zrobienia dwóch niezależnych od siebie historii też mi się podoba. Jedyne, do czego się przyczepię, to wypowiedzi w nawiasach, które wydają mi się całkowicie zbędne. Interpunkcji i stylu oceniać nie będę, bo to nie moja działka, w dodatku jakoś specjalnie się na tym nie wyznaje. Gdybym miał oceniać, dałbym zasłużone 7/10
OdpowiedzUsuńDawno nie widziałam takiego świetnego OC :) Fajny jest pomysł z dwoma opowiadaniami.
OdpowiedzUsuńPS. Czy tylko mi ta historia o znaczku się kojarzy z Silent Ponyville? :o
Dziekuje :3 Masz racje, po prostu po przeczytaniu tego ff wymyśliłam Laurel i historia sama się potoczyła ^^
UsuńHah, czyli dobrze zgadłam ^^
UsuńMój mózg reaguje na niektóre pomysły z tego oc
OdpowiedzUsuńPierwsze, co bije w oczy jest niewielka poprawność tekstu. Co ważne, były tam błędy, które wyłapie nawet ten kretyn Pan Spinacz w małomiękkim. Dbaj o czytelników.
"Zruinować sobie życie" to synonim "życie legło w gruzach". U ciebie jest inaczej. Są tu sprzeczne. To prawie jak niewidzialny róg Lunar Sorcrecera ;) błąd, jeden z wielu.
Dalej, zna m6, Celestię i ojciec umarł. Dodatkowo świetna we wszytkim, czego się dotknie- brak wad. Typowy oc.
Brakuje rubryk charakter, znaczenie imienia...
"...lecz nagle usłyszała cichutki pisk dochodzący zza drzewa cichutki pisk" - nie sądzisz że troszkę dziwne zdanie? ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny OC, tylko troszkę wyidealizowany ;D Sądzę, że powinnaś w tej pierwszej historii napisać coś o RD i AJ , w końcu lubi z nimi konkurować ;) Ale i tak jest dobrze ^^
Ciekawy OC. Poza ortami itp jest na prawdę super!
OdpowiedzUsuń