Relacja z III Trójmiejskiego ponymeetu 8.02.2012
Tym razem oddaję wam lekko opóźnioną (moja wina, moja wina...) relację z Trójmiejskiego spotkania Bronies, które odbyło się 8.02.2012.
Zapraszam was na relację z III oficjalnego Trójmiejskiego Ponymeetu której treść zakrawa na miano fanfica, a wydarzenia mimo że słowo pisane nie odda ich w pełni z całą pewnością rozbawią was do łez, a może i mokrych spodni. Nie pokazujcie tej relacji rodzicom ani małym dzieciom.
Po dwóch tygodniach planowania i ustaleń nadeszła
wyczekiwana przez wielu środa 8 lutego. Korzystając ze strony SKMu
ustaliliśmy pociągi dla podróżujących z obu stron Trójmiasta, a miejscem
docelowym był Sopot. Żeby nie biegać po pociągu jak stado dzikich
zwierząt ustaliliśmy że jedziemy zaraz za konduktorem. Do pociągu
wsiadłem w Gdyni Grabówek jako że szedłem prosto ze szkoły gdzie dopiero
co wypaliłem jednemu z kolegów mózg fenomenem MLP. Wsiadłem rozejrzałem
się jednak nikogo charakterystycznego nie dojrzałem więc usiadłem sobie
i dalej rozkoszowałem się muzyką MandoPony lecącą z moich słuchawek. W
rogu wagonu siedziały trzy osoby i na każdej stacji rozglądały się po
peronie więc pomyślałem że odetkam uszy na otoczenie i posłucham z kim
mam do czynienia i po chwili siedzieliśmy już w czwórkę, a stację dalej z
dalszej części pociągu dołączyły do nas kolejne cztery osoby. Od samego
początku zostałem zniszczony śmiechem bo trójka pierwszych pasażerów
przybliżyła mi opis mojej osoby kiedy wsiadłem do pociągu i wyglądał on
mniej więcej tak: Bluza, kaptur na głowie, słuchawki w uszach i kilka
kluczy dyndających z pod pasa na łańcuchu co podsumowali jednym zdaniem
"Pewnie jakiś badass". Wśród rozmów i śmiechów dotarliśmy do Sopotu
Kamiennego Potoku gdzie nie trzeba było się długo rozglądać bo już po
chwili w odległości jakiś 20 metrów dostrzegłem Piroko, Woglana, Netaro i
grupę licząc na szybko 15 innych osób. W tym momencie chyba mieliśmy z
Piro jedną i tę samą myśl, a mianowicie: Nie upchamy się do tej pizzerii
taką grupą (oryginalny plan zakładał spotkanie w pizzerii "Me Gusta").
Jako że moja wiedza o Sopocie ogranicza się do braku
wiedzy to Piro musiała wymyślić plan i po może 20 minutach stania na
peronie plan został ułożony i żwawym krokiem ruszyliśmy do KFC w
Centrum. Krótki maraton serii ".MOV" z mojego telefonu i kilka minut
później szliśmy już po plaży wzdłuż brzegu zbliżając się do molo. Mniej
więcej o 13:20 zaczęliśmy się upychać do KFC, a miny zarówno pracowników
jak i klientów były mówiąc wprost zdziwione. W tym momencie nasza grupa
liczyła sobie 24 osoby i bez większych problemów znaleźliśmy dla siebie
dość miejsca tym bardziej że prawie od razu wywiązał się podział na
parę grup dyskusyjnych. Nie wiem jak jest w innych miastach ale u nas
każdy ponymeet zaczyna się leniwie i trochę bez ładu i składu, a
rozkręca się z biegiem wskazówek zegara. Stoły zapełniły się jedzeniem i
kucykami o dziwo nie tylko czwartej generacji. Sam też nie omieszkałem
przekąsić czegoś tym bardziej że czekałem aż mój komputer za sprawą
dysku Piroko wzbogaci się o trochę niestosownych treści (dobrze wiecie o
czym mówię i nie oszukacie mnie). Woglan zaczął opisywać swojego
fanfica którego jakoś wciąż nie może napisać ale jak już to zrobi to
będzie trzeba nowej rolki taśmy do mózgu. Oczywiście nie mogło się obyć
bez obejrzenia teledysku Cupcakes i SHED.MOV oraz sporządzenia listy
obecności zwieńczonej rysunkiem.
Fenomenem tego ponymeetu była chyba nadmierna jak na
średnią statystyczną obecność płci pięknej bo o ile moje niezwykłe
zdolności matematyczne mnie nie zawodzą to doliczyłem się 6 takich
anomalii. Kiedy już wszyscy zjedli i wypili uznaliśmy że czas się
zbierać więc przystąpiliśmy do przygotowania akcji "plakaty" których
okazało się mamy nie mało.
Kiedy była mniej więcej 14:30, a plakaty były przycięte i taśma rozdzielona między zebranych, spakowaliśmy resztę rzeczy i zostawiając nie naganny porządek opuściliśmy KFC. Tuż przed wejściem każdy uzbrojony w taśmę otrzymał garść plakatów i powoli ruszyliśmy z powrotem na plaże by tam wreszcie dołączył do nas DuDuL prowadzący ze sobą kolejnego członka stada. Ulica została zalana plakatami które znalazły się również na plecach i brzuchach naszej wycieczki. Oczywiście jak już szliśmy na plaże to zahaczyliśmy o Sweet Apple Acres zakupić trochę "cydru". Również tam znalazło się miejsce dla kilku plakatów.
Kiedy była mniej więcej 14:30, a plakaty były przycięte i taśma rozdzielona między zebranych, spakowaliśmy resztę rzeczy i zostawiając nie naganny porządek opuściliśmy KFC. Tuż przed wejściem każdy uzbrojony w taśmę otrzymał garść plakatów i powoli ruszyliśmy z powrotem na plaże by tam wreszcie dołączył do nas DuDuL prowadzący ze sobą kolejnego członka stada. Ulica została zalana plakatami które znalazły się również na plecach i brzuchach naszej wycieczki. Oczywiście jak już szliśmy na plaże to zahaczyliśmy o Sweet Apple Acres zakupić trochę "cydru". Również tam znalazło się miejsce dla kilku plakatów.
Przy okazji tego zdjęcia spod monopolowego pragnę
przybliżyć wam postać 9Tales'a. Brony ten zna na pamięć każdą piosenkę z
serialu, a i śpiewać potrafi nie najgorzej. Próbowałem najróżniejszych
piosenek ale kiedy nawet Pony Pokey nie sprawiało mu większych trudności
uznałem że jego moc wykracza OVER 9000! Idąc po plaży dalej w kierunku
Gdańska coraz bardziej luzowała się atmosfera więc robiło się coraz
zabawniej. I STOP! Momentalnie musieliśmy zawrócić bo oczywiście na
spotkanie z DuDuLem udaliśmy się nie w tę stronę. Kiedy zostało może 30
metrów parę osób zaczęło w lekkim biegu ruszać na DuDuLa, a kiedy
zakrzyknąłem "Pierwszy kto wyrwie mu włosy dostanie sto złotych!" Biegło
do niego już z 15 osób. Reakcją DuDuLa było natychmiastowe zrzucenie
szat i rzucenie się na pierwszego dobiegającego czyli Woglana.
Ciężko rozsądzić kto wygrał ten pojedynek tytanów i
czy w ogóle był to pojedynek jednak DuDuL był oburzony za wstrząśnięcie
mu piwa. Kawałek dalej tuż przy brzegu stał sobie na wpół zamrożony
wózek, a jaki cel miał ten zabieg tego nie wiemy. Na szczęście wózkiem
zajęli się Shopping Card Cruesaders więc byliśmy bezpieczni. W skład SCC
wchodzili (od lewej): Netaro, Caffie, Woglan.
Ruszyliśmy dalej, tym razem miejsce było
nieokreślone. Wiedząc że DuDuL nie powstrzyma się od cytatów i piosenki,
znów zabrzmiał SHED.MOV. Po wyjaśnieniu miłej starszej pani na
przejściu że nie jesteśmy wycieczką z Holandii (nie mam pojęcia skąd się
jej wziął taki pomysł; czyżbyśmy aż tak źle śpiewali że brzmimy jak
Holendrzy), i błądzeniu po bocznych ulicach znów dopadło nas
poszukiwanie miejscówki. Tym razem przez jeszcze większą liczbę bocznych
uliczek wróciliśmy pod KFC i po małej chwili drogi byliśmy w pobliskim
McDonaldzie który już absolutnie nie był przewidziany na tak nagły
zastrzyk klientów.
Ponownie rozłożyliśmy się gdzie się dało i kto miał ochotę ten miał spokojnie czas by coś zjeść. Nawet DuDuL dorwał Burgera. Jeśli podczas Euro 2012 któregoś z piłkarzy będzie eskortować Sweetie Bell to nie zdziwcie się bo zgłosiliśmy ją do akcji dziecięca eskorta. Najlepszą osobą dnia okazała się miła sprzątaczka która prawie bez przerwy podróżowała z mopem po restauracji, a jeśli stałeś na drodze jej albo jej mopowi to mogłeś żegnać się z życiem. W maku dołączyło do nas również 8 osób które najwyraźniej nie zrozumiały gdzie się spawnujemy i spędziły trochę czasu w wspomnianej na początku pizzerii. Sumując wszystkich, III oficjalny Trójmiejski Ponymeet odwiedziło 34 bronych. W McDonaldzie długo nie siedzieliśmy bo na prawdę było tam za mało miejsca ale postanowiliśmy zachować sobie zdjęcie pani sprzątaczki, a pozyskaniem go zajął się ninja Caffie który bez lęku w czapce i kominiarce na twarzy rzucił się z aparatem z powrotem do środka. Jeśli samo zdjęcie sprzątaczki was nie powala (She's an evil enchantress and she does evil dances) to spójrzcie na miny ludzi z tła.
Po wyjściu z McDonalda ponownie ruszyliśmy do KFC lecz tym razem już bez Piroko więc i bez jakiejkolwiek samokontroli. Zajęliśmy prawie te same miejsca i po krótkiej chwili zaczęliśmy śpiewać opening tak więc bardzo szybko zrobiło się wesoło zwłaszcza kiedy DuDuL umierał ze śmiechu kiedy z tłumu gości poleciało głośne "MORDA!" ale nie tak łatwo uciszyć 20 osób xD Ale to jeszcze nic bo po kilku minutach siedzenia i rozmów, nie mam pojęcia w jakich okolicznościach zaczęliśmy pokaz artów z R34 na jednym z komputerów na szczęście szczelny krąg zainteresowanych odciął ludzi postronnych od oślepnięcia. A teraz coś po czym będziecie umierać na podłodze albo pluć po monitorze bo oto opis zdarzeń które widziałem z bliska od początku do końca. Kiedy tak oglądaliśmy te arty podszedł ochroniarz, najpewniej byliśmy za głośno albo komuś nie spodobała się tak piękna piosenka jak "My very best friends" w naszym wykonaniu. Napisałem ochroniarz bo tak skojarzyłem podczas samej sytuacji jednak sądząc po tym że to fastfood, a człowieczek był niewiele większy od najniższych z nas nie wspominając o jego posturze patyka w kubraczku to sądzę że był to kierownik. Tak czy siak stanowczym głosem "Poprosił" nas o opuszczenie lokalu w przeciągu pięciu minut. No cóż my jako kulturalni ludzie szerzący idee magii przyjaźni grzecznie spakowaliśmy swoje graty i zaczęliśmy wychodzić. Fakt że w restauracji zasiadają podejrzane grupki pseudo-fajnych nastolatków zauważyłem od samego wejścia jednak tego co się stało nawet bym nie przewidział. Wychodziłem prawie ostatni bo za mną został tylko Woglan i tu zaczyna się akcja o jaką znacie tylko z trudnych spraw czy innych takich programów. Otóż kiedy Woglan przechodził obok jednego ze stolików jakiś nie wiele większy od niego pseudo JP czy tam inny Lechista zaczepił go z bara rzucając po chwili tekstem w stylu "Masz jakiś problem?" Wywiązała się przepychanka słowna, przeszła na fizyczną, a skończyło się na tym że Woglan dostał z dyni w nos co skutkowało niewielkim rozcięciem. Na szczęście na tym się skończyło mimo że nasz pseudo gangsta również wywalony z KFC razem ze swoimi trzema ziomkami twardo się odgrażał. Ale jak to mówią po co zniżać się do czyjegoś poziomu. Na ironie zakrawa to że nie dalej niż dwa dni wcześniej mieliśmy niezły ubaw śmiejąc się że niektórzy rodzice boja się puszczać siedemnastoletnich synów na ponymeet...może to specyfika tej wioski Sopockiej bo w Gdańsku nigdy takiej sytuacji nie było i jakoś nie sądzę że się kiedykolwiek wydarzy (chociaż od tego dnia chyba będę miał przy sobie nóż albo broń gazową). Jak tak dalej pójdzie to niedługo w wiadomościach na Onecie czy tam WP wyczytacie ze w Trójmieście aresztowano grupę 28 osób zakłócających porządek, a znając pomysłowość redaktorów to tytuł będzie brzmiał jakoś tak: My little pony, czyli jak magia przyjaźni wpędziła ich w kłopoty.
Ponownie rozłożyliśmy się gdzie się dało i kto miał ochotę ten miał spokojnie czas by coś zjeść. Nawet DuDuL dorwał Burgera. Jeśli podczas Euro 2012 któregoś z piłkarzy będzie eskortować Sweetie Bell to nie zdziwcie się bo zgłosiliśmy ją do akcji dziecięca eskorta. Najlepszą osobą dnia okazała się miła sprzątaczka która prawie bez przerwy podróżowała z mopem po restauracji, a jeśli stałeś na drodze jej albo jej mopowi to mogłeś żegnać się z życiem. W maku dołączyło do nas również 8 osób które najwyraźniej nie zrozumiały gdzie się spawnujemy i spędziły trochę czasu w wspomnianej na początku pizzerii. Sumując wszystkich, III oficjalny Trójmiejski Ponymeet odwiedziło 34 bronych. W McDonaldzie długo nie siedzieliśmy bo na prawdę było tam za mało miejsca ale postanowiliśmy zachować sobie zdjęcie pani sprzątaczki, a pozyskaniem go zajął się ninja Caffie który bez lęku w czapce i kominiarce na twarzy rzucił się z aparatem z powrotem do środka. Jeśli samo zdjęcie sprzątaczki was nie powala (She's an evil enchantress and she does evil dances) to spójrzcie na miny ludzi z tła.
Po wyjściu z McDonalda ponownie ruszyliśmy do KFC lecz tym razem już bez Piroko więc i bez jakiejkolwiek samokontroli. Zajęliśmy prawie te same miejsca i po krótkiej chwili zaczęliśmy śpiewać opening tak więc bardzo szybko zrobiło się wesoło zwłaszcza kiedy DuDuL umierał ze śmiechu kiedy z tłumu gości poleciało głośne "MORDA!" ale nie tak łatwo uciszyć 20 osób xD Ale to jeszcze nic bo po kilku minutach siedzenia i rozmów, nie mam pojęcia w jakich okolicznościach zaczęliśmy pokaz artów z R34 na jednym z komputerów na szczęście szczelny krąg zainteresowanych odciął ludzi postronnych od oślepnięcia. A teraz coś po czym będziecie umierać na podłodze albo pluć po monitorze bo oto opis zdarzeń które widziałem z bliska od początku do końca. Kiedy tak oglądaliśmy te arty podszedł ochroniarz, najpewniej byliśmy za głośno albo komuś nie spodobała się tak piękna piosenka jak "My very best friends" w naszym wykonaniu. Napisałem ochroniarz bo tak skojarzyłem podczas samej sytuacji jednak sądząc po tym że to fastfood, a człowieczek był niewiele większy od najniższych z nas nie wspominając o jego posturze patyka w kubraczku to sądzę że był to kierownik. Tak czy siak stanowczym głosem "Poprosił" nas o opuszczenie lokalu w przeciągu pięciu minut. No cóż my jako kulturalni ludzie szerzący idee magii przyjaźni grzecznie spakowaliśmy swoje graty i zaczęliśmy wychodzić. Fakt że w restauracji zasiadają podejrzane grupki pseudo-fajnych nastolatków zauważyłem od samego wejścia jednak tego co się stało nawet bym nie przewidział. Wychodziłem prawie ostatni bo za mną został tylko Woglan i tu zaczyna się akcja o jaką znacie tylko z trudnych spraw czy innych takich programów. Otóż kiedy Woglan przechodził obok jednego ze stolików jakiś nie wiele większy od niego pseudo JP czy tam inny Lechista zaczepił go z bara rzucając po chwili tekstem w stylu "Masz jakiś problem?" Wywiązała się przepychanka słowna, przeszła na fizyczną, a skończyło się na tym że Woglan dostał z dyni w nos co skutkowało niewielkim rozcięciem. Na szczęście na tym się skończyło mimo że nasz pseudo gangsta również wywalony z KFC razem ze swoimi trzema ziomkami twardo się odgrażał. Ale jak to mówią po co zniżać się do czyjegoś poziomu. Na ironie zakrawa to że nie dalej niż dwa dni wcześniej mieliśmy niezły ubaw śmiejąc się że niektórzy rodzice boja się puszczać siedemnastoletnich synów na ponymeet...może to specyfika tej wioski Sopockiej bo w Gdańsku nigdy takiej sytuacji nie było i jakoś nie sądzę że się kiedykolwiek wydarzy (chociaż od tego dnia chyba będę miał przy sobie nóż albo broń gazową). Jak tak dalej pójdzie to niedługo w wiadomościach na Onecie czy tam WP wyczytacie ze w Trójmieście aresztowano grupę 28 osób zakłócających porządek, a znając pomysłowość redaktorów to tytuł będzie brzmiał jakoś tak: My little pony, czyli jak magia przyjaźni wpędziła ich w kłopoty.
Dobra skończmy ten temat i lećmy dalej. Po raz trzeci ruszyliśmy w
kierunku plaży, przy okazji odkryliśmy że plakaty nie utrzymały się ale
trochę powisiały więc akcje uznajemy za udaną no i mamy zapas plakatów
na następny raz. Zanim dotarliśmy na plaże przypomnieliśmy sobie że
pewien fin tworzący dobre PMV ma tego dnia urodziny więc z włączoną
kamerą drugi raz zaśpiewaliśmy opening, a uśmiechy mijających nas ludzi i
zacieszonych dzieci były bezcenne. Na zakończenie DuDuL dorzucił cytat
Rainbow Dash z serii .MOV i poszliśmy dalej. Kiedy wchodziliśmy już na
plaże znalazł się kolejny sposób na rozrywkę, a mianowicie kolega
jednego z nas który hejci MLP ale DuDuL is his master tak więc telefon i
dzwonimy. Rozmowa zbyt długa nie była gdyż przebiegła mniej więcej tak:
D: Cześć, słyszałem że podobno nie lubisz My Little Pony...
H: Weź, spierd..aj (albo coś takiego nie pamiętam dokładnie)
Kiedy przestaliśmy się już śmiać czyli po kilku sekundach było coś takiego:
D: A ty w ogóle wiesz z kim rozmawiasz?
H: Nie.
D: Tu DuDuL twój mistrz, twój mentor...
I
tu mniej więcej było .pik .pik .pik. (Rozmowa jest tylko ogólnie zgodna
z oryginalną, ciężko było by ją zapamiętać co do słowa).
No i jest fajnie, jedziemy dalej! Akcja dogrzewania
koleżanek czyli wieszak na kurtki, śpiewanie oryginalnych piosenek,
Fu.king Wonders i innych tego typu przeróbek oraz oczywiście piosenka z
SHED.MOV, Ready to die, Land of Skyrim i wielu innych ciekawych utworów.
Udało się również namówić DuDuLa do wigowania na bieliźnie i doceńcie
to bo okupiłem to swoim poświęceniem. I znów jesteśmy na jakiś bocznych
uliczkach, a konkretnie zbliżamy się do siedziby DuDuLa który po drodze
pokazał nam spalony dwa dni wcześniej samochód. A teraz uwaga ryzyko dla
pęcherza! Szliśmy dalej, DuDuL ściemnił że niby poszedł inna ulicą
żebyśmy nie widzieli gdzie mieszka. Coś jechało za nami więc ekspresowo
zaczęliśmy schodzić na chodnik ale niestety naszemu nindży stanął na
drodze zaparkowany samochód o którego maskę rozpłaszczył się jak
spackowana mucha i przesuwając się siłą rozpędu dojechał na drugą
stronę. DuDuL który skradał się za nami skulił się ze śmiechu pod płotem
i to tym za którym mieszkał. W końcu poszedł, a po oderwaniu kilku osób
od płotu również ruszyliśmy kierując się w stronę stacji na której
tradycyjnie po walce z automatami i żulkami żebrającymi na piwo każdy
pojechał w swoją stronę.
I tak przeleciała kolejna nocka pisania postów, ale
warto było, a odeśpię w szkole. Relacja nie jest w stanie oddać każdej
AWESOMISTYCZNEJ sekundy ponymeetu ale sądzę że czytając to mieliście
chociaż namiastkę ubawu jaki mieliśmy podczas tego spotkania. Następnym
razem wezmę notes bo ledwo można zapamiętać najważniejsze fakty nie
mówiąc o szczegółach.
Również 9Tales coś niecoś napisał:
Po
sopockim ponymeecie troje bronies z Gdyni (9Tales, macik222 i Tsuki)
postanowili pojechać do Tesco i zrobić małą inwazję na tamtejsze pudełka
z blindbagami. Po dojechaniu autobusem do celu podróży udaliśmy się do
sklepu. Po odkryciu jednego samotnego pudełka postanowiliśmy popytać
wśród obsługi, czy nie ma jeszcze kilku na magazynie. Mieliśmy pecha,
ponieważ okazało się, że nic więcej nie mają. Po zakupie przeze mnie 3
blindbagów oraz pudełek tęczowych babeczek przeze mnie i Tsuki
wróciliśmy autobusem do centrum Gdyni, gdzie rozeszliśmy się. Tak, wiem,
I suck at relations.
Tym zabawnym akcentem kończymy tą relację. Więcej
zdjęć pod poniższym linkiem, a teraz czas na filmy które zniszczą wasze
mózgi już do końca. Wszelkie zdjęcia i filmy zawdzięczamy nowej Photo
Finish w osobie Avak'a.
Filmy:
Trójmiejscy bronies śpiewają opening:
Śpiewanie na plaży:
Film urodzinowy dla wspomnianego fina:
Zero litości! Pisałem to całą noc i było wysłane w zeszły czwartek więc jak widzicie trochę spóźniona publikacja ale i ja trochę późno pisałem więc jak to mówią nasze ulubienice "No hard feelings" Mam nadzieję że mieliście taki sam ubaw podczas czytania jak ja podczas pisania, a zdjęcia i filmy rozmarzą wasze mózgi do reszty po ścianach. xD
OdpowiedzUsuńFaktycznie, zero litości. Ale Tościk już dostał rozgrzeszenie. AMEN.
UsuńPisz relację przez całą noc. Zostań zjebany w komentarzach.
Usuń>Oglądanie pornografii w publicznym miejscu
OdpowiedzUsuń>Zdziw, że zostaje się wyproszonym
Nieźle sie tam u was działo :D
OdpowiedzUsuńNo i to jest najlepsze bo nie przez to nas "wyprosili" xD
OdpowiedzUsuńA powinni, więc w sumie nie robi wielkiej różnicy.
UsuńPodłe kłamstwo, nie czekaliście 20 minut, byliśmy na przystanku o 13.08 - pusto! 4 godziny na was w Me Guście czekaliśmy w ósemkę. Dranie! xD (ale pizza była przynajmniej smaczna)
OdpowiedzUsuńScroll, scroll, scroll... r34... scroll, scro... wait, what?
OdpowiedzUsuńHeh chciałabym się tak spotkać, chociaż 13 dopiero we wrześniu wybije...
OdpowiedzUsuńZa takie akcje w miejscach publicznych powinni wam przestrzelić kolana.
OdpowiedzUsuńNiestety Octo ma rację moim zdaniem. TAK
UsuńZ tym się zgodzę. Odbiega to trochę od tego, czym jest 'ponymeet'. Może nie od razu przestrzelać kolana, ale mogło się skończyć na komisariacie.
UsuńHaha ale mam ubaw z tego jak jedziecie po tym przypadkowym epizodzie z r34 xD Ta relacja zajęła 5 godzin oraz sporo krwi i potu a wy filtrację tagów zrobiliście do jednego wątku zajmującego (aż sprawdzę żeby nie było) dwie linijki tekstu.
OdpowiedzUsuńZabawa była, policji nie było, chamstwa nie było, nikt postronny nie ucierpiał więc w czym wy widzicie problem? Czasami mi się wydaję że ideę MLP rozumie tu może 20% fanów.
Bronies I'm so dissapointed xD
Ta, banda kolesi ogląda przy innych (bo w to, że absolutnie nie ma szansy, że nikt postronny tego nie zobaczył, nie uwierzę) kloparty, a potem wielkie oburzenie, jak ktoś wyzywa bronies od zboczeńców.
UsuńNie macie się czym chwalić, więc to nie Ty tu powinieneś być "dissapointed". Ja rozumiem takie akcje dla zabawy (albo nawet i nie...) w prywatnym gronie, ale w KFC? Trochę umiaru i pomyślunku.
Byłem na tym ponymeecie. Nie miałem pojęcia, że część grupy oglądała R34 (był to szczelnie zamknięty krąg, jak w relacji), dopóki się o tym nie dowiedziałem po fakcie. Nie wszyscy chcieli się tłoczyć przed małym ekranem laptopa.
UsuńCzekaj... wyrzucają was z KFC, dochodzi do jakiejś bójki, publicznie pokazujecie R34... I to jest definicja dobrej zabawy? Oświeć mnie, bo prosty ze mnie człek, ale jak dla mnie, to mija się całkowicie z definicją ponymeetu.
UsuńWe Wrocławiu, nie dość, że jak tylko jesteśmy w KFC, to pierwsze co, to ja (na ogół) idę rozmawiać z pracownikami, że jest nas tyle to a tyle, czy możemy podebrać trochę krzeseł, grzecznie rozmawiam z klientami itd. Nie robimy zbędnego hałasu, a na pewno nie doprowadzamy do tego, by nas wyrzucano z miejsca publicznego. No i wybacz, pokazywanie, nie ukrywajmy, pornografii w miejscu publicznym?
Art. 141. Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych,podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1 500 złotych albo karze nagany.
Przy czym publiczne pokazywanie, umieszczanie w miejscach publicznych treści pornograficznych podchodzi pod ten paragraf.
Gratuluję wam serdecznie. Człowiek stara się, aby ponymeety były jak najmniej "szkodliwe" dla osób postronnych, ale niektórym najwyraźniej nie zależy.
Świetnie, że masz ubaw, cieszymy się twoim szczęściem, problem w tym, że takim zachowaniem psujecie opinię fandomowi. I nie wyjeżdżaj mi tu z IDEĄ, bo jak widać sam w tych 20% nie jesteś kolego.
UsuńTakie relacje tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że na takim ponymeecie nie miałbym czego szukać.
Hmm, na obronę naszego (chociaż w sumie tylko 2 godziny tam byłem) meetu nie mam, bo faktycznie, ten pokaz R34 to było przegięcie, ale Frey, tam nie było żadnej bójki, po prostu jedna osoba została zaczepiona przez dresa i zamiast mieć go gdzieś ,,zainteresował" się nim no i skończyło się na rozbitym nosie, to nie była wcale ich wina.
UsuńScroll, scroll, scroll... mój plakat z Fluttershy... scroll, scro... WUT?
OdpowiedzUsuńJestem sławny w trójmieście! ...NotSureIfWant.jpg ale tak czy siak miło że ktoś wykorzystał mój plakat do propagandy :P
Jesteś także sławny w innym mieście, lecz nie wiem czy to jest powód do dumy.
UsuńMuszę cię zdewastować xD Plakat tłumaczony by me, a obrazki były różne łącznie chyba 3 odmienne zestawy plakatów xD
UsuńBrawo mieliście alkohol na ponymeecie...
OdpowiedzUsuńŚwiry. Bardzo mi się podoba wasza wersja intra. A swoją drogą żałuje że nie byłem na żadnym ponymeet'cie. Ale niestety Mieszkam w Lubelskim i nic w mych okolicach się nie dzieje w tej kwestii. Być może, na jakis Krakowski gdy będzie się wybiorę bo brat mieszka ;D
OdpowiedzUsuńBoze.
OdpowiedzUsuńCO to sie dzieje jak tylko pójdę i spuszcze was z oka na pare minut.
Bójki, r34...
I tak najpiękniejsze czekało mnie w domu na gadu gadu
"Piro, jak mogłaś pójść? Bez CIebie stracili hamulce. To było straszne" itp od przybyłych xD
Następnym razem was nie zostawię, i zabiorę łopatkę eby móc zdzielić Sokraala i DuDuLa za chore pomysły =,,,=
P.S. (przepraszam za podbicie)
OdpowiedzUsuńSokraal, wiecej nie piszesz sprawozdań=,,,,= maskara.
Let Piro handle this one.
Po takich relacjach mam wątpliwości, czy kiedykolwiek spróbować iść na jakikolwiek ponymeet... mam wrażenie, że odłączyłbym się bardzo szybko od tej grupy i poszedł w inną stronę... ze wstydu.
OdpowiedzUsuńŚpiewanie kucykowych piosenek w takim miejscach jak plaża czy coś, jest jak najbardziej ok i sama bym się przyłączyła do takiego chórku, ale w KFC mogliście sobie darować jeżeli przeszkadzało to innym gościom. Co do oglądania R34 w miejscach publicznych: Macie szczęście, że nikt postronny tego nie widział.
OdpowiedzUsuńPoza tym, ładnie wam intro wyszło. ;)
Ja już wiem czemu DuDuL ma taki ubaw jak czyta negatywne komentarze do swoich filmów. Mam identyczny czytając to co tu produkujecie. Relacja jest jaka jest, napisana bez szczegółów co do każdej sekundy i sytuacji oraz jest napisana szczerze bez ukrywania co się działo. Czy wy zawsze musicie schodzić na filozofie i analizę w każdym temacie i każdym najmniejszym szczególe? Jedyna rzecz jaką możecie nam zarzucić w całej tej dobrej i kulturalnej zabawie to to że zaśpiewaliśmy opening który zaczął ktoś tam i to jest jedyny powód dla którego poproszono nas o wyjście co bez sprzeciwu kulturalnie zrobiliśmy. Widząc reakcje części z was zastanawiam się kim wy jesteście w codziennym życiu. Piro nie jedź po mnie bo ja byłem grzeczny ani śpiewanie ani pokaz nie był moją winą ani pomysłem. No to kto teraz odbije piłeczkę? Bo że ktoś to zrobi to nie mam wątpliwości.
OdpowiedzUsuń"grupka osob zaczela wydzierac sie w KFC" "Bylam tam okolo godziny, ale przez ten czas byla totalna dzicz i brak jakichkolwiek zahamowan"
UsuńMasz coś do powiedzenia? Może autorka tych słów kłamie?
Tak myślałem, że wyprosili was za gnój a nie jak twierdzisz za zaśpiewanie jednej piosenki... zrobiłeś z siebie głupca kolego, tyle ci powiem, trzeba było nic nie pisać.
Tak mam coś do powiedzenia. Może i autorka tego tekstu nie kłamie ale z określeniem "totalna dzicz i brak jakichkolwiek zahamowań" nie zgodził bym się nawet przed sądem.
UsuńSturdust kierujesz się opinią osoby która spędziła na mecie (w ogólnym czasie jego trwania) chwilę i akurat trafiła na najbardziej pojechaną część, a wcześniej przesiedziała kilka godzin w pizzerii z kilkoma osobami sądząc że olaliśmy ich... (Mylk nie wiem gdzieście czekali ale co najmniej 15 minut staliśmy przy schodach na peronie Sopot Kamienny Potok).
Cytując 9Tales'a: Damn, ludzie, ponymeet trwał z 6-7 godzin, podczas których wydarzyło się mnóstwo rzeczy, a wy czepiacie się jednego R34? Seriously, now. Z resztą, patrząc na tych wszystkich "ludzi", siedzących w KFC spodziewałem się, że któryś się pożali obsłudze.
Sam napisałem w relacji jeśli tego nie zauważyliście czytając tylko wątek który obrabiacie że "klienci" to była banda pseudo dresków i ich lasencji którzy też nie grzeszyli kulturą z czego groźna okazała się jedna osoba.
Stardust w sumie masz racje uczucie głupoty towarzyszy mi od pierwszych waszych komentów... tak jakbym nigdy nie czytał waszych haterskich komentarzy w innych postach tak uznałem że ten epizod was rozśmieszy. Co więcej nie spodziewałem się takiej reakcji co już było całkowitą głupotą z mojej strony.
Skoro wchodzicie i już to czytacie żeby potem wstawiać cytaty i komentować każdy to samo to uznajcie że ten post nie ma rozwinięcia, że na głównej jest tylko "III Trójmiejski Ponymeet" z dołączonym obrazkiem i nic więcej.
Na koniec dodam tylko, że to nie tobie dane jest ocenianie czy ty zachowywałeś się jak dzicz, tylko osobom postronnym w tym obsłudze KFC, jeśli doszło aż do wyproszenia grupy to spokojnie nie było, zresztą sam to potwierdzasz, tyle, że nie widzisz w tym nic złego (a ja nie zamierzam kopać się z koniem, więc tyle by było ze mnie w tym temacie).
Usuń@sokraal
UsuńByłem na pierwszym meecie w Gdańsku - właśnie przez tę "dzicz i brak zahamowań" nie mam zamiaru iść na kolejne.
Oczywiście na kolejnych jest jeszcze mniejsze pohamowanie, bo ludzie zaczynają się lepiej poznawać, więc czują się swobodniej.
Nie liczy się czas trwania tych beznadziejnych zachowań, a sam fakt, że owe wystąpiły.
Tak, czepiam się jednego R34, bo mogę co do tego stwierdzić z cała pewnością, że było to idiotyzmem z Waszej strony. Co do śpiewania, to nie wiem, jak to wyglądało, ale wiem, jak to bywa na takich meetach, więc się nie czepiam zbytnio - jednocześnie jednak nie dziwiąc się, że za to Was wyprosili.
UsuńJa wiem że inteligencja tłumu to inteligencja najgłupszego osobnika podzielona przez liczbę osób, ale teraz ponoście konsekwencje. Piszecie tu o tym, jakby było się czym chwalić i jesteś oburzony, że nie obrzuciliśmy Was kwiatami za tę jakże "jajcarską" akcję, jaką jest oglądanie w miejscu publicznym kucyków pokrytych spermą i tym podobnych rzeczy?
Czymś takim naprawdę zniechęcacie innych do uczestniczenia w meetach.
UsuńI co śmiesznego jest w oglądaniu porno w miejscach publicznych? Pony-porno? Pony please...
Pragnę zauważyc, że osoby które pilnowały ludzi, akurat w tym momencie nie były świadome co się wyrabiało z laptopami niektórych. Innymi słowy ktoś sam wpadł na ten "genialny" pomysł i do dzisiaj nie wiem kto był za to odpowiedzialny.
Usuń^LOL WUT
UsuńJeśli macie coś takiego jak organizatorzy, to oni ponoszą odpowiedzialność za to co się dzieje i w ich obowiązku jest nadzorować to wszystko. Wiadomo, spontan jest fajny, ale no na litość boską - większość z nas to dorośli, dojrzali ludzie, tak? Wybaczcie kolejne porównanie, ale na wrocławskim meecie by taka akcja miejsca nie miała, gdyż organizatorzy (min. ja) często poświęcają dobrą zabawę w imię przypilnowania by wszystko działało jak należy, by nie było zgrzytów i przede wszystkim - by każdy czuł się fajnie, brony czy non-brony.
Tak to było z mojego laptopa. Przyznaje się. Jak do tego doszło? Ktoś chciał jakiegoś arta na necie pokazać potem pytanie czy mam coś na kompie a jako ze miałem pobraną paczkę 14GB to się tam też znalazł folder r34 jak go zobaczyli to było tylko POKAŻ! Może dla śmiechu może był jakiś ponyfil nie wiem. Myśląc teraz nad tym CHYBA bym tego nie powróżył chociaż nikogo nie zmuszaliśmy do oglądania... a następna relacja podejrzewam ze będzie wyglądała tak: "veni vidi reliqui". Pozdrawiam Konrad.
Usuńnie jeade.
OdpowiedzUsuńCytuje uczestników xD Bo mówili ze było super, ale wiecej was mam samych nie zostawiać xD
Damn, ludzie, ponymeet trwał z 6-7 godzin, podczas których wydarzyło się mnóstwo rzeczy, a wy czepiacie się jednego R34? Seriously, now. Z resztą, patrząc na tych wszystkich "ludzi", siedzących w KFC spodziewałem się, że któryś się pożali obsłudze. Nie wszyscy są zdolni do tolerancji... -.-'
OdpowiedzUsuńDon't get me wrong, nie mówię, że popieram przeglądanie r34 publicznie (nie, nie popieram), ale wszyscy tylko się na tą jedną rzecz rzucają, jakby to było wszystko, co na tym ponymeecie robiliśmy. ;/
UsuńTak to już jest, że pamiętamy tylko te najgorsze rzeczy.
UsuńPatrzac na te komentarze musze sie z wami zgodzic, ze niektore zachowania byly niestosowne. Samej mi bylo glupio, jak grupka osob zaczela wydzierac sie w KFC i spiewac opening, co doprowadzilo do wywalenia nas. Ponymeet ponymeetem, ale trzeba sie umiec zachowac w miejscu publicznym. O pokazie artow r34 dowiedzialam sie dopiero z relacji, wiec nie sadze, zeby ktokolwiek postronny zauwazyl, ale tez sadze, ze to przesada. Bylam tam okolo godziny, ale przez ten czas byla totalna dzicz i brak jakichkolwiek zahamowan. Szkoda, bo moglo byc fajnie.
OdpowiedzUsuńhttp://tribrony.blogspot.com/2012/02/kulturalny-meeting.html#more
OdpowiedzUsuńPowiem tyle - LOL WUT :D
Genialny butthurt.
UsuńZauważ też praktyczny brak interpunkcji.
So pro.
Zrobi ktoś film o tej akcji czy sam mam się z tym pomęczyć?
Sam się pomęcz :)
UsuńHA!
UsuńNie chce mi się.
HA!
Powiem tak: nie ma mnie troche ponad tydzień bo chora jestem i widze wszedzie znó wielki chaos.
OdpowiedzUsuńCo do organizacji: dopóki byłam ja, pilnowałam wszystkiego. Ale niestety nie mogłam zostać do końca. Dlatego skończyło sie jak skończyło.
Prawda, chłopaki przesadzili i to grubo.
Ale jaoś nie widziałam zeby któyś z uczestników narzekał ze sie nie podobało. Moze jedna osob, która i tak zjawiła się na chwilę.
Wyjaśnijcie mi: tak bardzo kochacie sie nawzajem, za przeproszeniem,pierdolić na FGE po mordach?
Juz widziałam flejmy o wszystkim: ze oc jest złe, że Love i Tolerance nie trzeba w żciu, ze jak wygląda prawdziwy brony, ale opieprz za to jak wyglądał meet? Pony please.
Jak wejde tu następnym razem, to sie dowiem co mogę a czego nie na śniadanie zjeśc zeby było w duchu kucyków.
Dlatego na FGE już nie wchodzę, co naj wyzej jak mi ktos link podrzuci.
Bo siejecie niezdrowa atmosfere.
Z wyglupu paru kretynów puszczajacych r34 w KFC robicie dramę na skalę krajową, tym samym zniżajac sie do ich poziomu zachowania w tamtym momencie.
Jak się wam nie podoba- nikt wam nie każe jeździć do Trójmiasta na meet. Ja , dopóki byłam, nie mam raczej jakis większych zastrzeżen co do ludzi, było zabawnie.
Boze, czego ja szukam w internecie... kultury? Zrozumienia? Dystansu?
Wracam pod kołdrę, jak wyzdrowieję Sokrala i resztę czeka porządne lanie łopatką >...>
Ale z drugiej strony nie tylko oni tu na blogu napaskudzili widze...
pODBIJAM (PRZERPASZAM PRZEPRASZAM nie zabijajcie mnie tylko za to =,,,=)
OdpowiedzUsuńhttp://d.images.memegenerator.net/instances/400x/15050443.jpg
Na meecie mnie nie było i chyba się ciesze. To co robicie w domu i to co was podnieca to nie moja sprawa ale gdybym tam był, poczuł bym się zgorszony... Troszkę się zawiodłem, gdyż atmosfera na obu poprzednich meetach była przednia.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o r34 i KFC, to chyba ja powinienem się tłumaczyć i oberwać. . Przy laptopie siedziało nas początkowo 4 osoby(lub 5), w tym ja. Właściciel komputera wiedząc, iż część z nas siedzących z nim nie lubi R34, zaczął nam je "pokazywać"(chyba, chciał sobie z nas pożartować i z naszych reakcji), wtedy ja "zawołałem" Sokraala, żeby tu podszedł(- nie pamiętam po co, go zawołałem szczerze mówiąc), a za nim sporo grupa innych ludzi i tak to się zaczęło. Gdyby nie ja, który zawołał Sokraala, ot nic takiego by się nie wydarzyło i tylko 5 bronies(wśród nas Bronies z płci pięknej) oglądało by to. Tak czy siak WYRZUCII BY NAS< gdyż niestety rozbrykaliśmy się i nikt nas nie pilnowac, trzymał na smyczy(na złość innej grupie co weszła razem z nami do KFC śpiewaliśmy głośno piosenki), gdyż oni cały czas skarżyli się na nas kierownikowi restauracji. Wyrzuceni za przeszkadzanie( i zapomnieliśmy cokolwiek kupić, więc klientami już nie byliśmy). Wstyd mi ZA NAS i ZA WAS.
OdpowiedzUsuńPo co się kłócić o to, co się już wydarzyło, fakt, jedna mała rzecz, co się przypadkiem wyszła z pod kontroli(gdyż nasza przyzwoitość poszła sobie wraz z Piro), nie zapominajcie, iż cały ponymeet nie trwał podczas drugiej wizyty KFC. Ten pokaz r34 trwał kilka minut , gdyż wyrzucono nas, dlatego że zajęliśmy połowę restauracji nic nie kupując(wszyscy zapomnieli, iż należało by coś kupić, kiedy zajmuje się połowę restauracji) oraz za fałszowanie w miejscu publicznym.
Oceńcie, komentujcie całość a nie ..scroll.scroll.scroll(coś ciekawego lub złego i od razu NIENAWIŚĆ, krzyki ,bluzgi, wyzwiska itd. itp. a gdzie jest Miłość i tolerancja ? Człowiek co zrobił 1000 dobrych rzeczy i jedną złą, to ludzie będą mu wypominali( i go gnoili) za tą jedną złą rzecz i zapomną (ku*wa) o tym tysiącu dobrych rzeczy.
FAKT - na początku był chaos, ale później było organizacja i porządek, gdy Piro poszła, troszkę poszaleliśmy(au moje plecy) w KFC i na plaży.
Nikt nie widział co my oglądaliśmy(jedynie nasze głośne krzyki lub śmiechy- wciąż mam przed oczami scootaloo . . . .), Już dostaliśmy ochrzan za ten mały błąd. Wszyscy jesteśmy bronies,nie potraficie wybaczać?
Czy wy nigdy nie zrobiliście czegoś głupiego lub nierozważnego?
"Ten, który jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem" - C[hwila moment.... że kogo ja cytuję!?]
Uzasadnione krytykowanie niedojrzałych zachowań, to wg Ciebie "nienawiść", "krzyki", itp.? Tak, ludzie zawsze będą wypominać złe rzeczy, bo to one z definicji wystają poza uznane normy. Zachowaliście się niedojrzale, ale zamiast przyjąć to na klatę i się z tym pogodzić, to staracie się bronić najgłupszymi wymówkami, typu "trwało to parę minut" czy "1000 dobrych, a jedna zła rzecz". Nie potraficie przyjąć tego do takiego stopnia, że na swoim blogu rejonowym musieliście napisać temat o tym, jak to was "jadą" na FgE - i chyba to jest najzabawniejsze i najbardziej dziecinne w tej sprawie.
UsuńNie wszyscy Octo, nie wszyscy. Niektórzy zrozumieli swój błąd i okazali skruchę.
UsuńFakt, źle zrobiliśmy, Przepraszam. Niestety nie da się cofnąć w czasie i tego naprawić, lepiej załagodzić skutki tego błędu.
Usuń@Woglanash
UsuńA gdzie napisałem, że mowa o wszystkich? Pisałem o tych, którzy w uzasadnionej krytyce tych zachowań widzą "nienawiść", "pojazd" czy inne perełki (patrz wasz blog, dla przykładu i komizmu).
@Caffie
Pewnie, łagodzi się je przyznając do błędu, a to co niektórym z was nie przychodzi najłatwiej.
Dobra, Octo, trzeba przyznać Ci rację. Zachowanie niektórych osób na meecie było niewłaściwe, wszyscy przyjęli to do wiadomości, mamy nauczkę na przyszłość. Teraz skończcie już wszyscy z tą dyskusją, bo nic nikomu ona nie daje, a aż przykro na nią patrzeć. Jak mówiłem- posłuchajcie sobie ,,you gotta share", wybaczcie sobie nawzajem i zapomnijmy o całej sprawie. Naprawdę.
UsuńAle debilny shitstorm, wodocznie nie którzy nie umia się dobrze bawić, albo bawi ich udawanie wielce dojrzałych i odpowiedzialnych(nie zapominajmy ze wy wszyscy dojrzali ogladacie bajke dla 8 latków) więc nikt tutaj niema prawa gadać ze jest bardziej dojrzały i ze ten drugi to gowniarz.
OdpowiedzUsuńTen flame w okół tego R34 i wyrzucenia z KFC, pisali przeciez że żadne osoby postrone nie widziały tego, a wyrzucenie to noc strasznego w ogóle na świecie dzieją się gorsze rzeczy, a ci będą gadać o pierdolach.
Jeszcze ten shitstorm na stronie trobrony, po prostu przecięcie -.-
Ładne gowno tu produkujecie czasami
Dla mnie są nie winni każdy może się zapomnieć podczas dobrej zabawy
Wnioskuję, że NIE oglądasz Kucyków, NIE czytałeś relacji i NIE obchodzi Cię jaki społeczeństwo ma stosunek do Bronies. Więc się nie wypowiadaj.
UsuńWokół tej kłótni zastanowiłbym się nad jednym czyli faktem wyrzucenia z KFC, bądź z innego miejsca, gdzie ponymeet się odbywał. Jakoś nie słyszałem, aby na jakimkolwiek ponymeecie coś takiego miało miejsce.
OdpowiedzUsuń