Relacja ze śląskiego ponymeetu
Obrazek częściowo związany.
Nie wiem, czy to ja jestem już ślepy, ale nie zauważyłem, by ostatni ponymeet na Śląsku otrzymał swojego posta na blogu. Trzeba więc to nadrobić, bo na Śląsku potrafią się bawić. Oby tak dalej!
Relację przesyła nam Linds.
28 grudnia wstałem wcześnie. Trzeba było w końcu zdążyć na autobus do Katowic. Tak, gnałem wówczas na Ponymeet, który odbył się w katowickiej Silesia City Center. Jechałem z uśmiechem na ustach ciekaw tego, cóż się wydarzy. Bowiem zapowiadało się obiecująco - na Śląsku ujawnia się coraz więcej Bronych.
Na miejsce spotkania dotarłem nieco przed czasem, omijając po drodze dwóch panów, którzy pluli na siebie i przymierzali się do bójki. Cóż, kiedyś może magia przyjaźni i do nich dotrze?
W każdym bądź razie dotarłem. I już wówczas mnie zdziwiło, jak ludzie szybko się odnaleźli. Już wszyscy siedzieli razem, przy złączonych stolikach. Szybkie podliczenie... i lepiej, gdy byłem ostatnio.
Wypada wspomnieć, że na ostatnim Ponymeecie w Katowicach byłem 10 września. Był to pierwszy Ponymeet nie tylko w moim życiu (bo to najmniej istotne), ale i pierwszy organizowany na Śląsku (drugi w Polsce). Relację z tamtego spotkania możecie przeczytać tutaj: http://mylittlebrony.blogspot.com/2011/09/relacja-z-ponymeetu-w-katowicach.html , ale tutaj nawiążę do niektórych rzeczy.
Tak więc już na samym starcie ludzi było minimalnie więcej, niż we wrześniu. A do spotkania zostało jeszcze pół godziny, tak więc ludzie stale dochodzili. Jeśli wierzyć ilościom podpisów w moim Niebieskim Zeszycie Pamiątkowym to koniec końców było nas w sumie 35. By jednak potwierdzić tę liczbę potrzebne by było zdjęcie grupowe robione przez organizatora - Syskola. W każdym bądź razie dla porównania, we wrześniu było nas tylko 9. Tak, rekordy niektórych miast są wyższe, ale jak na rejon Katowic, to dobry wynik.
Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła była Salmonella, a właściwie to, z czym przyszła. Przyszła z uszytym, dużym pluszakiem Silesian Pony. Z racji, że pluszak ma swój własny artykuł na FgE (http://mylittlebrony.blogspot.com/2011/12/maskotka-slaskiego-ponymeetu.html) nie będę się o nim rozpisywać. Powiem krótko - we wrześniu dzięki napadowi głupawki wymyśliliśmy postać Silesian Poniego, który miał być oficjalnym kucykiem Górnego Śląska (stąd cutie mark z węglem i kilofem). Dla równowagi w rejonie obmyśliliśmy też Kucyka z Zagłębia (zapraszam do relacji z 10 września). No i rysunek oraz opis postaci został wykonany na serwetkach. Miłą niespodzianką było zobaczenie, że ten rysunek okazał się być projektem do zrobienia pierwszego polskiego oficjalnego pluszaka Ponymeetowego :) Tak przynajmniej zgaduję, bo nie słyszałem nic, żeby Warszawa, Kraków, Wrocław, czy Trójmiasto miało własnego, oficjalnego pluszaka będącym OC symbolizującym ich strony.
Dobiła godzina 12, większość ludzi już dotarła, więc Bronymeet się zaczął. Niestety po paru chwilach zdarzyła się nieprzyjemna chwila... Czekajcie, wyślę tylko krótką notkę do Księżniczki Luny.
"Droga Księżniczko Luno.
Na Ponymeecie w Katowicach nauczyłem się, że ochroniarz tak dużego centrum handlowego jak Silesia City Center może nie lubić grupy Bronies. Może nie zadowalać go fakt, że ok. 20 osób siada przy złożonych stołach. Ale najważniejszą lekcją jest to, że ochroniarz może nas wypędzić, ponieważ zajmujemy przestrzeń, marnujemy ją. Tak więc ze stolików musieliśmy się przenieść na schodki niedaleko.
Twój Najwierniejszy Sługa,
Linds"
Dobra, poszło!
Na początku czas zleciał na rozmowach, poznawaniu nowych osób oraz podziwianiu koszulek, figurek i przypinek. W pewnym momencie ci, którzy zapłacili za koszulkę Śląskich Bronies dostali swoje zamówienia - i bardzo żałuję, że nie orientowałem się w temacie, bo koszulka bardzo mi się spodobała (Błagam, jak ktoś ma zdjęcia to niech prześle, by je dodać do relacji!) i bym kupił chętnie. Teraz wydatki się szykują... trudno się mówi, takie życie studenta ;)
Następnie przymierzyliśmy się do zrobienia zdjęcia ogarniającego cały zebrany staff z kucykami. A było co podziwiać! Oprócz masy figurek, w tym brushable oraz Silesian Pony'ego były wspomniane przypinki, a nawet ktoś przyniósł podkładkę pod myszkę z fan artem mane 6. Wówczas jednak odkryliśmy straszną prawdę o figurkach blindbagowych - jedna Rarity tak zachwyciła się ogromem oglądającej jej publiczności (Wahahaha!), że aż straciła głowę. Dosłownie. Figurkom idzie odczepić głowę. Blindbagi są niczym klocki do składania.
W sumie szło się tego domyślać, no, ale kto by nad tym rozmyślał? Raczej każdy szanujący się Brony nie ukróci swojego kucyka celowo o głowę, prawda?
Następnie czas spędziliśmy na szturmowaniu Tesco i Smyka, by niektórzy mogli uzupełnić swoje kolekcje figurek o kolejny łup. Rada dla przyszłych Ponymeetowców - nie otaczajcie półki z figurkami wszyscy naraz, jeśli jest was z ponad 15 osób. Wygląda to dziwnie i bardzo zwraca uwagę ochroniarzy. Na szczęście u nas obyło się bez incydentów. Ale teraz was uprzedzam, bo lepiej dmuchać na zimne, niż potem płakać.
Po szturmie wróciliśmy do kącika restauracyjnego, by część się nagadała (m.in o Bronizmie i szerzeniu go wśród ludzi), a druga się najadła, po czym przenieśliśmy się przed centrum handlowe. Tam pewna dziewczyna wyciągnęła swoją gitarę, jakiś chłopak rozdał teksty piosenek (przepraszam za brak nicków, ale nie spamiętałem was niestety) i zaczęła się totalna masakra! Z gardeł wydobyły się słowa takich hitów listy przebojów, jak Winter Wrap Up, czy My Little Pony.
Po naśpiewaniu się wyruszyliśmy w podróż do Equestrii! Nie no żartuję. Ale uśmieszek był na twarzy, czyż nie? ;] Tak naprawdę wyruszyliśmy do Chorzowa (Na Śląsku z miastami to tak jak w Warszawie z dzielnicami - nigdy nie wiesz, gdzie i kiedy przekroczysz granicę z jednego miasta do drugiego), a konkretniej do Wojewódzkiego Parku i Wypoczynku im. gen. Ziętka. Tam zaszliśmy do jednego baru, gdzie napoiliśmy się i rozpoczęły się dywagacje na tematy około serialowe.
Atmosfera była cudowna i nie powtarzalna, ale niestety musiałem się wracać już do siebie. Korzystając tylko z okazji chciałbym pozdrowić wszystkich obecnych i podziękować za wspaniały czas, a szczególnie:
* Syskolowi i Mr.Douche za rozmowy o Nowej Republice Lunarnej i Związku Socjalistycznych Republik Equestriańskich
* Gawitha i Asdama za rozmowy w parku
* Dwóch kolegów z Siewierza, których imion niestety nie pamiętam
* Salmonelli za Silesian Poniego
* Kolegi z Tychów
* Siewcy13 - biedak chciał się pojawić na Ponymeecie, ale niestety nie mógł, więc powstał dla niego art, na którym wszyscy się podpisaliśmy, by było mu milej. Mam nadzieję, że cel się udał.
* Wszystkich, z którymi rozmawiałem, a nie wymieniłem!
Linds
Nie wiem, czy to ja jestem już ślepy, ale nie zauważyłem, by ostatni ponymeet na Śląsku otrzymał swojego posta na blogu. Trzeba więc to nadrobić, bo na Śląsku potrafią się bawić. Oby tak dalej!
Relację przesyła nam Linds.
28 grudnia wstałem wcześnie. Trzeba było w końcu zdążyć na autobus do Katowic. Tak, gnałem wówczas na Ponymeet, który odbył się w katowickiej Silesia City Center. Jechałem z uśmiechem na ustach ciekaw tego, cóż się wydarzy. Bowiem zapowiadało się obiecująco - na Śląsku ujawnia się coraz więcej Bronych.
Na miejsce spotkania dotarłem nieco przed czasem, omijając po drodze dwóch panów, którzy pluli na siebie i przymierzali się do bójki. Cóż, kiedyś może magia przyjaźni i do nich dotrze?
W każdym bądź razie dotarłem. I już wówczas mnie zdziwiło, jak ludzie szybko się odnaleźli. Już wszyscy siedzieli razem, przy złączonych stolikach. Szybkie podliczenie... i lepiej, gdy byłem ostatnio.
Wypada wspomnieć, że na ostatnim Ponymeecie w Katowicach byłem 10 września. Był to pierwszy Ponymeet nie tylko w moim życiu (bo to najmniej istotne), ale i pierwszy organizowany na Śląsku (drugi w Polsce). Relację z tamtego spotkania możecie przeczytać tutaj: http://mylittlebrony.blogspot.com/2011/09/relacja-z-ponymeetu-w-katowicach.html , ale tutaj nawiążę do niektórych rzeczy.
Tak więc już na samym starcie ludzi było minimalnie więcej, niż we wrześniu. A do spotkania zostało jeszcze pół godziny, tak więc ludzie stale dochodzili. Jeśli wierzyć ilościom podpisów w moim Niebieskim Zeszycie Pamiątkowym to koniec końców było nas w sumie 35. By jednak potwierdzić tę liczbę potrzebne by było zdjęcie grupowe robione przez organizatora - Syskola. W każdym bądź razie dla porównania, we wrześniu było nas tylko 9. Tak, rekordy niektórych miast są wyższe, ale jak na rejon Katowic, to dobry wynik.
Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła była Salmonella, a właściwie to, z czym przyszła. Przyszła z uszytym, dużym pluszakiem Silesian Pony. Z racji, że pluszak ma swój własny artykuł na FgE (http://mylittlebrony.blogspot.com/2011/12/maskotka-slaskiego-ponymeetu.html) nie będę się o nim rozpisywać. Powiem krótko - we wrześniu dzięki napadowi głupawki wymyśliliśmy postać Silesian Poniego, który miał być oficjalnym kucykiem Górnego Śląska (stąd cutie mark z węglem i kilofem). Dla równowagi w rejonie obmyśliliśmy też Kucyka z Zagłębia (zapraszam do relacji z 10 września). No i rysunek oraz opis postaci został wykonany na serwetkach. Miłą niespodzianką było zobaczenie, że ten rysunek okazał się być projektem do zrobienia pierwszego polskiego oficjalnego pluszaka Ponymeetowego :) Tak przynajmniej zgaduję, bo nie słyszałem nic, żeby Warszawa, Kraków, Wrocław, czy Trójmiasto miało własnego, oficjalnego pluszaka będącym OC symbolizującym ich strony.
Dobiła godzina 12, większość ludzi już dotarła, więc Bronymeet się zaczął. Niestety po paru chwilach zdarzyła się nieprzyjemna chwila... Czekajcie, wyślę tylko krótką notkę do Księżniczki Luny.
"Droga Księżniczko Luno.
Na Ponymeecie w Katowicach nauczyłem się, że ochroniarz tak dużego centrum handlowego jak Silesia City Center może nie lubić grupy Bronies. Może nie zadowalać go fakt, że ok. 20 osób siada przy złożonych stołach. Ale najważniejszą lekcją jest to, że ochroniarz może nas wypędzić, ponieważ zajmujemy przestrzeń, marnujemy ją. Tak więc ze stolików musieliśmy się przenieść na schodki niedaleko.
Twój Najwierniejszy Sługa,
Linds"
Dobra, poszło!
Na początku czas zleciał na rozmowach, poznawaniu nowych osób oraz podziwianiu koszulek, figurek i przypinek. W pewnym momencie ci, którzy zapłacili za koszulkę Śląskich Bronies dostali swoje zamówienia - i bardzo żałuję, że nie orientowałem się w temacie, bo koszulka bardzo mi się spodobała (Błagam, jak ktoś ma zdjęcia to niech prześle, by je dodać do relacji!) i bym kupił chętnie. Teraz wydatki się szykują... trudno się mówi, takie życie studenta ;)
Następnie przymierzyliśmy się do zrobienia zdjęcia ogarniającego cały zebrany staff z kucykami. A było co podziwiać! Oprócz masy figurek, w tym brushable oraz Silesian Pony'ego były wspomniane przypinki, a nawet ktoś przyniósł podkładkę pod myszkę z fan artem mane 6. Wówczas jednak odkryliśmy straszną prawdę o figurkach blindbagowych - jedna Rarity tak zachwyciła się ogromem oglądającej jej publiczności (Wahahaha!), że aż straciła głowę. Dosłownie. Figurkom idzie odczepić głowę. Blindbagi są niczym klocki do składania.
W sumie szło się tego domyślać, no, ale kto by nad tym rozmyślał? Raczej każdy szanujący się Brony nie ukróci swojego kucyka celowo o głowę, prawda?
Następnie czas spędziliśmy na szturmowaniu Tesco i Smyka, by niektórzy mogli uzupełnić swoje kolekcje figurek o kolejny łup. Rada dla przyszłych Ponymeetowców - nie otaczajcie półki z figurkami wszyscy naraz, jeśli jest was z ponad 15 osób. Wygląda to dziwnie i bardzo zwraca uwagę ochroniarzy. Na szczęście u nas obyło się bez incydentów. Ale teraz was uprzedzam, bo lepiej dmuchać na zimne, niż potem płakać.
Po szturmie wróciliśmy do kącika restauracyjnego, by część się nagadała (m.in o Bronizmie i szerzeniu go wśród ludzi), a druga się najadła, po czym przenieśliśmy się przed centrum handlowe. Tam pewna dziewczyna wyciągnęła swoją gitarę, jakiś chłopak rozdał teksty piosenek (przepraszam za brak nicków, ale nie spamiętałem was niestety) i zaczęła się totalna masakra! Z gardeł wydobyły się słowa takich hitów listy przebojów, jak Winter Wrap Up, czy My Little Pony.
Po naśpiewaniu się wyruszyliśmy w podróż do Equestrii! Nie no żartuję. Ale uśmieszek był na twarzy, czyż nie? ;] Tak naprawdę wyruszyliśmy do Chorzowa (Na Śląsku z miastami to tak jak w Warszawie z dzielnicami - nigdy nie wiesz, gdzie i kiedy przekroczysz granicę z jednego miasta do drugiego), a konkretniej do Wojewódzkiego Parku i Wypoczynku im. gen. Ziętka. Tam zaszliśmy do jednego baru, gdzie napoiliśmy się i rozpoczęły się dywagacje na tematy około serialowe.
Atmosfera była cudowna i nie powtarzalna, ale niestety musiałem się wracać już do siebie. Korzystając tylko z okazji chciałbym pozdrowić wszystkich obecnych i podziękować za wspaniały czas, a szczególnie:
* Syskolowi i Mr.Douche za rozmowy o Nowej Republice Lunarnej i Związku Socjalistycznych Republik Equestriańskich
* Gawitha i Asdama za rozmowy w parku
* Dwóch kolegów z Siewierza, których imion niestety nie pamiętam
* Salmonelli za Silesian Poniego
* Kolegi z Tychów
* Siewcy13 - biedak chciał się pojawić na Ponymeecie, ale niestety nie mógł, więc powstał dla niego art, na którym wszyscy się podpisaliśmy, by było mu milej. Mam nadzieję, że cel się udał.
* Wszystkich, z którymi rozmawiałem, a nie wymieniłem!
Linds
@Mere Jump
OdpowiedzUsuńDziękuję za umieszczenie relacji. Co do pytania o news na temat tego Ponymeetu - był jeszcze przed świętami, nie martw się ;) Inaczej Ślązaki by sie nie zgrali.
A zdjęcia? A mój ryj? :(
OdpowiedzUsuńZdjęcia za niedługo się pojawią, teraz je wysyłam.
OdpowiedzUsuńJedyne czego brak w relacji to faktu, że zostałem zaatakowany po wyrażeniu negatywnej opinii na temat Fluttershy i tego jak bardzo jej nienawidzę.
http://www.megaupload.com/?d=YO3NXWDP Powinno działać, paczka zdjęć jakie zrobiłem.
OdpowiedzUsuńDzięki.
OdpowiedzUsuńYey, relacja :D nastepny ponymeet juz na sniegu, lepimy kucyki! Mysle ze w parku chorzowskim bedzie dobrze :)
OdpowiedzUsuń@Syskol, jak mozna nie lubic (bo nienawidze nie ma w slowniku) jakiegos kucyka ? zwlaszcza mane6 :|
Dopiero teraz zwróciłem uwagę, że Trixie jest jako obrazek z relacji. YAY!
OdpowiedzUsuń@Stabi
Normalnie, Fluttershy to jedyny kucyk jakiego można nienawidzić i chcieć by coś się jej stało.
Może ma to związek z tym, że podobno jestem złym człowiekiem
@Syskol
OdpowiedzUsuńNie było mnie wtedy, jak chciano cię zamordować, więc nie wspomniałem o tym, proste.
A co do Trixie... cóż, chyba ona będzie patronką Śląska, podczas, gdy Luna jest patronką Warszawy i okolic ;P
Miło czyta się relację z spotaknia na który się uczestniczyło. A w barze było bardzo przyjemnie: mnóstwo śmiechu, dyskusji czego chcieć więcej?
OdpowiedzUsuńNo w końcu relacja! :) Było super, szczególnie podróż do Chorzowa. Niektórym brakowało kondycji. :D
OdpowiedzUsuńWreszcie relacja :D Bardzo fajna ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia sie juz pobierają x)
I przyznać się!! Kto nie podpisał mi Discorda? Mam tylko 29 podpisów ;<
OdpowiedzUsuńByło zajebiście, na nastepny ponymeet zabieram troche zielonego a żeby troche porozkminiać... Pozdrawiam kolega z Siewierza Mietek!
OdpowiedzUsuńSuper! nareszcie! Dodałbym fragment mojej relacji (o jakieś 80% krótszej, ale co z tego) ale nie bo ta wyczerpała wszystko.
OdpowiedzUsuńMegaupload, Y U SO SLOW?
//aha, to ja tworzyłem kartki z tekstami, rozdawał je kto inny.
i dajcie spokój Syskolowi, on miał "dziwne" dzieciństwo, to może tak teraz się zachowywać. Tarreth jako jedyny może go wysłać na księżyc.
OdpowiedzUsuń@Duisshy
OdpowiedzUsuńWiem, że czegoś nie podpisałem bo zręcznie wyminąłem zbierającą podpisy i wmówiłem, że się podpisałem (mam szkaradne pismo więc nie ma straty).
@aziz
Według mnie było normalne, wy tak nie mieliście!?
Syskol, dorwę Cię na następnym meecie i nie ma szans żebyś mi uciekł ;p
OdpowiedzUsuń@Duisshy
OdpowiedzUsuńO ile nie ubiegną cię ludzie chcący mojej śmierci za złe słowa na temat Fluttershy.
No sory ale jak ktos nielubi (niemawidzi!) Fluttershy jest stracony dla swiata :P
OdpowiedzUsuńhttp://www.divshare.com/download/16524017-c42
Foty Sykola na lepszym hoscie :)
Wrzuccie tez skany / zdjecia tych list, bedzie pamiatka :)
@Syskol, najpierw się podpiszesz, potem pomogę im cię zabić ;]
OdpowiedzUsuń@Duisshy i Stabi
OdpowiedzUsuńAle dlaczego? Chyba każdy wie, ze Trixie jest najfajniejsza, potem jest Twilight i Pinkie, a Fluttershy jest najgorsza.
Na spotkaniu mówiłem, że chciałbym zobaczyć jak coś złego dzieje się z Fluttershy, tydzień temu znalazłem odpowiedniego arta, czyli nie tylko ja jej nie lubię
@Syskol, Mogłabym się kłócić, że Twilight w twoim rankingu powinna się zmienić z Flu, ale trzeba szanować zdanie innych. I wypowiadając swoje poglądy na jakiś temat nie należy obrażać tym innych, racja Bronies? ;D
OdpowiedzUsuń@Syskol jest skazany na powolną i dramatyczną śmierć poprzez torturowanie go zajebistością Fluttershy za jego negatywne do niej nastawienie ;p
OdpowiedzUsuń~Oficjalni chuligani Fluttershy
Syskol nie może zginąć, bo z kim Nowa Republika Lunarna będzie nawiązywać stosunki dyplomatyczne? Z WSAJP, czy jak to się nazywa?*
OdpowiedzUsuńI Syskol... Wiesz, że szanuję Trixie, ale nie forsuj jej jako najlepszą. W Polsce najlepsza jest Luna, w końcu wiesz, że to Autonomia Polska na terenie NRL jest tak naprawdę.
* Just Ponychan
Jak dojdę do władzy to zakażę lubienia Fluttershy. każdy kto ją będzie lubił i uważał za fajnego kucyka skończy na Syberii.
OdpowiedzUsuńO ile najpierw wściekły tłum mnie nie zabije...
A wszyscy się nie znacie, bo to Berry Punch najlepszą klaczą jest. :P Któż inny zdołałby wygrać zawody z tyloma promilami alkoholu we krwi?
OdpowiedzUsuńSyskol nie bój się bo ja też nie lubię Fluttershy i całkowicie cię rozumiem... Ale co do Trixie... Przecież Rarity jest najfajniejsza :P
OdpowiedzUsuńa tak do tematu, aahhh... to jest najgorsiejsze że mnie tam nie było xD , no nic może na następny ponymeet się załapię ^^
W akcjach w Tesco właśnie oto chodzi żeby było jak nawiewnej i jak najśmieszniej historie z ochroniarzami ich minami są fajne
OdpowiedzUsuń