OC: FireWind


Kolejny OC na blogu. Cieszy mnie fakt twórczego zaangażowania czytelników. No już dobrze, nie zanudzam Was moim pisaniem. Czas na małe czytanko.

OC to jest reup'em pewnego już wcześniej przedstawionej postaci. No i mym skromnym zdaniem dużo lepiej wyszło. Już nie zanudzam.


Autor: FreeFraQ 

Imię: FireWind (przezwisko Dragon)
Wiek: 18
Rodzaj: Pegaz
Miejsce zamieszkania: PonyVille średni domek z kamienia blisko biblioteki.
Matka Sunshine
Ojciec Lightningbolt

Charakter:
FireWind jest ciekawska, otwarta, przyjacielska, otwarta na nowe znajomości. Cechuje ją stoicki spokój - praktycznie nie da jej się wkurzyć, ale jeśli komuś już się uda ta sztuka, lepiej uciekać...
Jest wyrozumiała, mądra, lubiąca naturę. Momentami bywa także trochę leniwa. Nie garnie się do walk, jednak jeśli sytuacja ją do tego zmusi, będzie walczyć za przyjaciela. Prawie zawsze pomoże jeśli trzeba.
Lubi dobrze zjeść. Ma średnie poczucie humoru - czasami zdarza jej się wziąć żart na poważnie. Kiedy ma okazję, chodzi na wszelkiego rodzaju zabawy i imprezki.
Potrafi szybko poznać kiedy ktoś kłamie (jest troszeczkę wyczulona na to).
Jej specjalnym talentem są akrobacje ekstremalne zazwyczaj powietrzne z ogniem.
A znaczek ukazuje chmurę z kulą ognia.
 



Historia:
Fire urodziła się w Cloudsdale. Jej ojciec był pegazem wyścigowym, a matka pracowała jako pielęgniarka w miejscowym szpitalu.
W zasadzie można powiedzieć, że do ich spotkania doszło całkowicie przypadkowo. Lightingbolt trafił do szpitala z powodu „wypadku przy pracy”. Pegaz wypadając z trasy, mocno uszkodził jedno skrzydło i nieomal złamał drugie. Do Lighta została przydzielona Sunshine.
Doglądała go przez jakiś czas i po niespełna tygodniu Lightningbolt zaczął coś do niej czuć. Nie miał, jednak odwagi, by jej o tym powiedzieć. Dopiero po jakimś czasie odwiedził ją po pracy i wyznał miłość. Uradowana Sunshine odpowiedziała mu, że tylko na to czekała. Teraz pozostało, im tylko przypieczętować swój związek ślubem.
Minął rok. Urodziła, im się córeczka. Długo myśleli nad tym, jak powinni ją nazwać, aż w końcu Light ochrzcił ją „FireWind”. Czuł, bowiem w niej coś wyjątkowego. Jego córka niemalże od oseska potwierdzała swój niemały talent do latania. Chciała pójść w ślady ojca i zostać najlepszym pegazem wyścigowym wszech czasów. Często chodziła wraz z tatą na treningi, by dojść do perfekcji. Oczywiście, nie zapominała także o matce. Pomagała jej w pracy, dzięki czemu nauczyła się podstaw leczenia - zakładania opatrunków, znajomości lekarstw oraz ziół. Jednak widać było, że latanie pasjonuje ją bardziej niż szpital.


***

Windie po dłuższym lataniu wylądowała na pobliskiej chmurce, by dać odpocząć swoim skrzydłom.
W sumie… chyba rodzice pozwolą mi zejść na ziemie nigdy na niej nie byłam ciekawe jak wygląda z bliska…” – pomyślała mała Fire i szybko poleciała do rodziców.

-Mamo tato – powiedziała głośno.
- Co chcesz Fire? – zapytała się zaciekawiona Sunshine.
- Mogę zejść na ziemie? Gdzieś niedaleko, byle tylko zobaczyć jak wygląda z bliska. – zapytała się radośnie.
Oczywiście, że możesz kochana hi hi. – odpowiedział Lighting lekko chichocząc. – Jesteś już na tyle duża, że potrafisz o siebie zadbać – dodał radośnie i chwycił kanapkę.
- Och… Dziękuję! – powiedziała radośnie niemalże krzycząc.
- Niema sprawy złociutka tylko przyleć na obiad oraz… nie krzycz, bo po co? – odrzekł spokojnie Bolt
- Oj, przepraszam tato. – odpowiedziała wesoło i wyszła z domu.
No dobra…, gdzie, by tu polecieć… hmm…” – pomyślała Wind zastanawiając się dokąd sobie polecieć.
W sumie… mama często odwiedzała Ponyville może tam sobie polecę tak, to dobry pomysł no, to w drogę hi hi – dodała i poleciała w kierunku miasteczka.

Po dziesięciu minutach była już na miejscu wiec wylądowała i zaczęła się rozglądać po okolicy.
Wow… to tak, to z bliska wygląda… ładnie tutaj…” – pomyślała Fire spacerując jakąś drogą i podziwiając widoki.
Moment potem dostrzegła jakieś trzy dziewczyny ubrane w jakieś pelerynki.

W sumie… podejdę do nich i się zapytam o te pelerynki.” – mruknęła sobie w myślach podbiegając do trzech klaczy.

- Cześć, co to za stroje? – zapytała zaciekawiona Fire
- To są stroje Cutie Mark Crusaders – odpowiedział wesoło żółty kucyk z kokardką na głowie
-Hej jak masz na imię? – zapytała biała jednorożec
- Ja?
- Tak ty. – powiedziała wesoło. - Swoje imiona przecież znamy, głupiutka. – dodał żartobliwie pomarańczowy kucyk na skuterku.
- Nazywam FireWind – odpowiedziała spokojnie.
- A wy?
-Ja jestem Applebloom - odezwał się żółty kucyk w kokardce na głowie.
- Ja… nazywam się Sweetie bele – Powiedziała niepewnie mała biała klacz schowana za Bloom.
- A ja Nazywam się Scootaloo – radośnie odpowiedziała pomarańczowa klacz na skuterze.
- Hej Fire chcesz z nami poszukać swojego specjalnego talentu? – rzekła Scoot uśmiechając się do Wind
- Talentu? – spytała zaciekawiona
- To ty nic nie wiesz o słodkich znaczkach? – zapytały zdziwione.
- No w zasadzie nic wiem tylko ze są na boku.
Scoot Strzeliła facehoof’a i powiedziała .
-Rany dziewczyno, gdzie ty chodziłaś do szkoły?
Chodziłam do szkoły latania w Clouldsdale.- opowiedziała spokojnie.
Tylko tam? - spytała Bloom
No tak… tylko tam. – powiedziała nieco niepewnie.
No to już wiemy co jest powodem twojej nie wiedzy.. nie szkodzi jak chcesz, to chodź z nami. – odrzekła radośnie Scoot .
W sumie mam jeszcze trochę czasu. – powiedziała weselej Fire
No to wsiadaj na skuter chyba się zmieścimy we cztery… - mruknęła Scootaloo.
Nie no daj spokój…, jeśli będziesz szybko jechała, to najwyżej polecę za wami. – rzekła radośnie Wind
No jak chcesz. – odrzekła stanowczo. – dobra dziewczyny właźcie na skuter i jedziemy wiecie, gdzie – dodała radośnie.
Po chwili, kiedy już dziewczynki były na skuterze Scoot wystartowała Fire nie miała problemu z dogonieniem. Po dłuższym czasie latania bez celu Wind się zapytała:
- Gdzie idziemy?
- No jak to, gdzie do Lasu EverFree. – odpowiedziała bardzo radośnie Scootaloo
- Po co chcecie iść do lasu? – zapytała zaciekawiona Windie.
- No jak to po co… Poszukać swoich specjalnych talentów! – krzyknęła radośnie Applebloom.
- Ehh... dobra chodźmy....
Moment potem Applebloom, Sweetie belle, Scootaloo i Fire stroiły przed wejściem do lasu.
Uuuu.... trochę tu ciemno..... – powiedziała cicho Sweetie belle.
- Oj, znowu zaczynasz? – powiedziała zirytowana Scootaloo
- Tak, bo jest tu za ciemno... – mruknęła głośno biała klacz.
Scoot i Belle kłóciły się przez dobre piętnaście minut Wind miała już tego dość i powiedziała.
- Dziewczyny! Do jasnego siana… Przestańcie się kłócić! – krzyknęła podirytowana szara klacz
- W sumie masz racje Fire… chodźmy.
Chodziły sobie wesoło po lesie Po piętnastu minutach, kiedy Scoot znowu znalazła pretekst do kłótni zaczęła się znowu drażnić z Belle.
Nie no zaraz nie wytrzymam… Chociaż ta trzecia wydaje się być ogarnięta jak jej było?” – spytała sama siebie. „ Aaa… AppleBloom… no tak. – dodała.
- Sweetie chcesz zaraz wylądować w tym oczku wodnym?! – warknęła zirytowana Scootaloo.
- No to dajesz! I tak ci się nie uda! – powiedziała głośno wściekła na Scoot biała klacz.
Scootie wzięła duży rozbieg i biegła szybko zamiarem zepchnięcia Belle była już u celu, ale klacz zrobiła unik i Scoot z impetem wpadła na Wind. Która wpadła też z impetem do wspomnianego oczka.
W rzeczywistości to było magiczne oczko wodne, im dłużej delikwent siedział w tej wodzie, tym „lepszy” efekt otrzymywał.
Do jasnego siana! Najchętniej bym spuściła łomot tej Scootaloo…, ale no nie wypada, chociaż teraz… „ – pomyślała wkurzona Windie. „ I naddatek siedzę w jakieś wodzie…” – dodała i wstała .
- Scoot! Do Jasnego Kopyta! Co ty odwalasz?! – krzyknęła wściekła Fire.
- P-przepraszam Wind... nie chciałam akurat ciebie zepchnąć, to tego oczka – powiedziała cicho patrząc się na Sweetie.
- No co?! Sama prowokujesz Scoot! – warknęła Sweetie Belle.
- Możecie przez chwile przestać się kłócić i może wyciągnąć mnie z stąd? – spytała wściekła Fire
- Właśnie… Wind ma racje przestańcie do siana się kłócić i wyciągnijmy ją. – powiedziała stanowczo Applebloom i wyciągnęła swoje kopyta w kierunku Windie.
Chociaż Bloom jest ogarnięta… no rozumiem, że Sweetie się tylko broni ale, żeby od razu wszczynać kłótnie o nie wiadomo, co to przesada.”
- Dobra Fire wychodź z tego oczka – powiedziała Bloomie ciągnąc Wind do siebie.
Niestety, sama nie dała rady.
- Może byście ruszyły swoje zady i pomogły Applebloom mnie wyciągnąć? – spytała.
- Oj, dobra… - odpowiedziała Scoot łapiąc Fire za drugie kopyto.
-Dobra pociągnijmy na raz i ja wyciągniemy. – powiedziała stanowczo Bloom
- Raz… dwa… trzy! Ciągnąć! - mruknęła bardzo głośno Applebloom
Za trzecim razem, jak już się Belle z Scoot pogodziły wyciągnęły Fire bez problemu. Która z impetem wpadła na Bloom.
- Ałć to trochę bolało… - mruknęła Bloomie.
- Przepraszam Applebloom, ale jakby dwie klacze szybciej się pogodziły zapewne nie wpadła bym na ciebie. – odpowiedziała nieco podirytowana Wind.
- To.. co… wracamy? – spytała niepewnie Belle
- No… tak chodźmy z powrotem Fire pewnie jest zimno po takiej kąpieli… - rzekła nieco spokojnie Scoot.
- No co ty nie powiesz… - powiedziała ironicznie FireWind.
- Wracajmy, głodna jestem. Wy też na pewno. – odpowiedziała spokojnie Bloom
Po pięciu minutach cztery klacze wyszły z lasu :
No w końcu… miałam dość tego lasu… „ pomyślała sobie Wind. „ Jeszcze trzeba podziękować Bloomie za pomoc” – dodała i podeszła do Applebloom.
- Dzięki Bloom za pomoc. – powiedziała uśmiechając się lekko.
- Oj… niema sprawy Windie. Była taka potrzeba to pomogłam. – odpowiedziała radośnie
- No dobrze…. Ja już lecę na razie dziewczyny. – odrzekła radośnie i odleciała.
Fajna klacz z tej Bloom… Sweetie ujdzie, a ta Scoot… najchętniej bym jej spuściła łomot…, ale dobra nie dam się wyprowadzić z równowagi…” – pomyślała Wind.
Dotarcie do domu zajęło jej około siedem minut.
Po chwili wylądowała otworzyła drzwi, weszła i powiedziała głośno.
- Jestem już! Co na obiad? – zapytała głodna klacz.
-To co zwykle kochana. – odpowiedziała spokojnie matka
- Gdzie byłaś tak długo i dlaczego jesteś cała mokra? – zapytała zaciekawiona Sunshine
- A byłam kolo Ponyville oraz poznałam 3 nowe koleżanki, a co do drugiego pytania… wpadłam do małego jeziorka podczas zabawy nic wielkiego. – odpowiedziała radośnie Windie.
- Dobrze ze nie gdzieś dalej – mruknęła sobie pod nosem Sunshine, ale wystarczająco, żeby Fire usłyszała. Chodź tutaj wytrze cie dobrze, a potem zjedz i idź do ojca na pewno ma jakieś zajęcie dla ciebie. – powiedziała troskliwie wycierając ręcznikiem Fire.
Minutę potem.
- No już. – odpowiedziała uśmiechając się do córeczki – A teraz idź zjeść na pewno jesteś głodna, bo znając ciebie latałaś cały czas hi hi. – dodała chichocząc lekko.
- Dobrze mamusiu i nie, nie latałam cały czas, ale i tak jestem głodna…
Po zjedzeniu obiadu Wind poszła do warsztatu ojca.
-Ojcze podobno mam ci w czymś pomóc.- zapytała wesoło
Tak jest parę rzeczy, w których możesz mi pomóc. – odpowiedział z radością ojciec
-Wiec do dzieła. - odpowiedziała Fire.
- Wiec tak pierwsza rzeczą to dostarczenie tego listu do fabryki tęczy.
- Drugą sprawa, Prosiłbym żebyś kupiła mi coś w sklepie odzieżą.
- Trzecia rzeczą do zrobienia jest kupienie matce bandaży w aptece i w zasadzie, to wszystko na dzisiaj.
- No, to biorę się do roboty tatku.- odrzekła radośnie klacz
FireWind wzięła list ze stołu , pieniądze od matki, i poleciała do tej fabryki oraz sklepu z Odzieżą i Apteki. Po wykonaniu tego co powiedział jej ojciec powraca szybko do domu oraz przynosi mamie bandaże, a ojcu ubranko i coś mówi.
-Tato coś jeszcze mam do zrobienia? – zapytała się dla pewności
- Nie, na dzisiaj masz spokój. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy
- Ok jakby coś to wołaj. - powiedziała wesoło szara klacz.
- Okey niema sprawy. – odrzekł spokojnie Lighting
Po chwili Fire weszła do swojego pokoju i pierwsze co zrobiła, to położyła się na swoim wygodnym łóżeczku.
W sumie… co, by tu porobić teraz...” - pomyślała Windie. „ A poczytam swoja ulubiona książkę potem się pomyśli.” – dodała i otworzyła szafkę.
Jej ulubiona książka była w kolorze błękitnym z narysowanymi ognistymi okręgami jakąś wyskocznią, a nazywała się Sporty Extremalne.
Okazało się, że podczas czytania Fire straciła poczucie czasu i skończyła czytać pod wieczór, kiedy usłyszała, że matka ją woła.
Oho mamusia woła trzeba iść hi hi.- pomyślała lekko chichocząc i odkładając książkę na swój mały stoliczek. I wyszła szybko z pokoju.
Minutę potem była już w salonie podeszła do matki i powiedziała.
- Co chciałaś mamo? – zapytała zaciekawiona Fire.
- Idź się umyć, tata naprawił już instalacje mamy wodę w końcu… - odpowiedziała znudzona Sunshine
- Już idę dzięki, że mi powiedziałaś - powiedziała z uśmiechem Wind.
- Niema sprawy Windie – odrzekła spokojnie Sunshine.
Chwile potem Fire poszła zgodnie z prośbą matki do łazienki się umyć
W sumie… muszę zmyć ten cały syf z siebie wprawdzie wyschła, ale trochę śmierdzę…” – pomyślała odkręcając ciepła wodę. Jak już wanna napełniła się weszła do niej.
Uff… Jak milutko… coś dla odmiany po zimnej brei…” - mruknęła sobie w myślach rozkoszując się kąpielą.
Po Starannym obmyciu siebie z wszelkiego brudu, wyszła z wanny spuszczając wodę oraz wytarła się starannie i poszła do swojego pokoju.
- Gdzie… *ziewanie* jest moja książka… - mruknęła sobie pod nosem.
Sen dopadł ją wcześniej niż sądziła.
Następnego dnia...
Wstała jak zwykle ósmej rano, poszła do lustra włosy miała w fatalnym stanie. Stojąc przy lustrze rozprostowywała sobie skrzydła jak zwykle i układała sobie fryz.
- Dziwnie się czuje…, ale przez ta fryzurę nic nie widzę… - mruknęła sobie pod nosem.
- Dobra raz, dwa sobie ułożę włosy.
Wind chwyciła grzebień robiła sobie fryzurę na szybko przez dwie minutki...

Dobra… już…- powiedziała sobie w myślach odkładając grzebień. „ hmm… nadal nie widzę przyczyny czemu się tak dziwnie czuje… jakbym nie miała skrzydeł lub coś…, ale przecież czuje, że mam nadal. „ – dodała i rozprostowała skrzydła.
Zaraz zaraz… czyżby… nie… przecież, to niemożliwe… chyba śnie…”- mruknęła sobie Fire w myślach. „ Bo widzę… jakieś inne skrzydła z szponami…”- dodała.
- Hmm… łatwo mogę to sprawdzić przecież, jeśli śnie to, jak się uderzę czymś to nie powinno mnie boleć. – powiedziała do siebie biorąc swoja ulubioną książkę i z całej siły przywalając sobie nią w głowę.
-Ałć! To bolało… czyli nie Śpię…, ale jak nie śpię….T-to… co… się... stało z moimi… skrzydełkami…? – spytała sama siebie przestraszona Fire.
A… jeśli… te coś… co teraz mam…. Nie będzie nadawało… się do… użytku?” – zaczęła panikować i płakać. - Nie… Nie chce…. Żeby mi coś… u-ucinali… Fire obudź się! – krzyknęła do siebie przerażona klacz tym co się stało z jej kochanymi skrzydłami.



Komentarze

  1. Drugi obrazek słodzi :D
    Co do OC, to mi się bardzo podoba. 5/5

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widzę nic nowego w tym OC. Chcieliście po prostu odświeżyć jedną z najlepszych bohaterek??

    OdpowiedzUsuń
  3. @MsSiwy96 Ja po prostu postanowiłem zrobić to porządniej. i dać na bloga bo na tamten syf nie mogłem patrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze to skrzydła podobały mi się dużo bardziej bez tych pazurzastych wypustek. Wygląda to groteskowo, nie pasuję mi zupełnie.

    W ogóle najlepszymi artami FireWind są w te piątym zestawie Twoich prac, FreeFraQ.

    Tekst raczej kiepsko, w charakteryzacji powtórzenie już w pierwszym zdaniu, opowiadanie to prawie same dialogi, przecinków też pozjadałeś. O ile sama historia może się podobać, to powinieneś jeszcze raz to przeczytać przed wysłaniem.

    Ahh, kiedy się doczekam mojego OC? Czuję, że stanąłem w baaaardzo długiej kolejce.

    OdpowiedzUsuń
  5. @MatiMs
    Dziękuje za szczerość.
    Poza tym taki mój styl pisania. dużo dialogów a mniej innych rzeczy ;p Interpunkcja... no tak. pozjadałem widocznie.
    Ale z góry dzięki za jakikolwiek komentarz mati ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawostką jest też Fakt że FireWind ma tego samego ojca co Dragon Sparkle obaj nazywają się Lightingbolt. Sprawdźcie sobie. :)
    http://mylittlebrony.blogspot.com/2011/10/oc-dragon-sparkle.html

    OdpowiedzUsuń
  7. OC jest niezłe ale MatiMs ma racje.
    Mnóstwo błędów, i to nie tylko interpunkcja ale też głównie błędy szeregowe (złe ułożenie zdań) i to psuje trochę historię ale temat jest niezły

    OdpowiedzUsuń
  8. ''Sweetie bele'' ''Muszę podziękować Bloomie''

    ''powiedziała głośno.
    - Jestem już! Co na obiad? – zapytała głodna klacz.''

    ''Chodź tutaj wytrze cie dobrze''

    ''odpowiedział z radością ojciec
    -Wiec do dzieła. - odpowiedziała Fire.''

    ''wzięła list ze stołu , pieniądze od matki, i poleciała do tej fabryki''

    ''FireWind wzięła list ze stołu , pieniądze od matki, i poleciała do tej fabryki oraz sklepu z Odzieżą i Apteki. Po wykonaniu tego co powiedział jej ojciec powraca szybko do domu oraz przynosi mamie bandaże, a ojcu ubranko i coś mówi.''

    ''muszę zmyć ten cały syf z siebie wprawdzie wyschła, ale trochę śmierdzę''

    ''Wstała jak zwykle ósmej rano''

    Błędy błędy i jeszcze raz błędy, kilka powtórzeń, złe ustawienia przecinków oraz nagłe zmiany stylu pisania.

    Pierwszy obrazek nie podoba mi się ze względu anatomicznego, nie zachowane proporcje.

    A teraz trochę pozytywów.
    Historia może być, nie jest jakaś super ale ujdzie do przeczytania. Drugi obrazek jest bardzo ładnie zrobiony i mi się podoba.

    Najgorzej z błędami!
    Wysyłaj pracę do Pre-Readerów bo praca wygląda strasznie pod tematem gramatyki.

    Sumując:
    Postać: 4/5
    Fabuła: 3/5
    Styl: 1/5
    Rysunki:2/5

    Razem: 2,5/5

    Popracuj nad tym

    PS:Nie bierz do siebie krytyki ale jestem szczery i dużo bardzo dobrych OC widziałem.

    OdpowiedzUsuń
  9. hmh scootaloo walnąć? SCOOTALOO?! ty uważaj bo oddam ze zdwojoną siłą :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest nieco lepiej niż w poprzedniej wersji (nie licząc rysunków), ale wciąż daleko do ideału.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty