Maj lytl poni, mój kucyk poni - czyli rzecz o polskim dubbingu

 Dzień dobry, cześć i czołem!
Pytacie, skąd się wziąąąąąłem?



Jestem Emes (na Youtube Sutek222, jak ja nie znoszę tego nicka swoją drogą). Część z Was może pamięta parę moich tłumaczeń piosenek z MLP. Brony od stosunkowo bardzo niedawna - może to będzie jakieś dwa miesiące. Ale bajki zawsze lubiłem, zwłaszcza Disneya - szczególnie cenię je za muzykę.


Nie będę się tu uzewnętrzniał szczególnie często, bo nie lubię pisać o pogodzie i innych pierdołach. Z tego, co widzę, znajdzie się tu dla mnie jednak praca jako korektor.

Prowadzę własnego bloga (na tematy dalekie od kucyków), adresu nie będę tu podawał, żeby nie było, że się reklamuję. Jakby kogoś interesowało - dość często spotykanym także na wykop.pl

Z racji tego, że emisja pierwszego sezonu kucyków w polskiej wersji zakończyła się nie tak dawno, a na zlokalizowanie drugiego prawdopodobnie przyjdzie nam dłuuugo poczekać (zgaduję, że nasi dubberzy cierpliwie poczekają na wyemitowanie wszystkich odcinków drugiego sezonu - a potem dopiero w ogóle zaczną rozważać, czy się za to brać) – myślę, że to dobra pora na jakieś ogólne podsumowanie i ocenę owocu starań naszych rodzimych tłumaczy i aktorów (w zasadzie głównie aktorek) głosowych.


(UWAGA: Od tej chwili zaczną się SUBIEKTYWNE opinie i wrażenia Szacownego Autora, z którym możecie się nie zgadzać, ale możecie Go zhejcić w komentarzach, do czego serdecznie zachęcam)

Na początku wspomnę jednak o czymś, o czym pewnie wszyscy chcielibyśmy zapomnieć – tak, tak, chodzi o ten wczesny, „gazetkowy” dubbing, jeden odcinek, o którym krążą mroczne legendy, a mamy straszą nim swoje niegrzeczne dzieci. Cóż, można snuć spiskowe teorie, czy wypuszczono go specjalnie, by potem odbiorcy na zasadzie kontrastu lepiej ocenili ten późniejszy, ale prawdopodobnie powód jest bardziej prozaiczny - mianowicie jakość tego dublażu była na bardzo dalekim miejscu na liście priorytetów (pierwsze miejsca pewnie okupowały „czas wykonania” i „budżet”). Trudno w zasadzie ocenić ten wytwór, gdyż jest on poniżej wszelkiego poziomu – prawdopodobnie zostałby skrytykowany nawet, gdyby to była amatorska robota jakichś fanów, a to podobno robili profesjonaliści. „Profesjonaliści”, którzy nie potrafią kompletnie śpiewać – w zasadzie ciężko znaleźć jakikolwiek moment, w którym Pinkie NIE fałszowała, a Applejack dała radę schrzanić nawet te dwa, krótkie słowa, które miała do zaśpiewania w czołówce. No i to niezapomniane „Mój kucyk pony”... (tłumaczenie na angielski: „My pony kucyk”)

(jeśli nie widziałeś tego wcześniej, ostrzegam – wrażenia mogą być podobne do tych, których pewnie doświadczyłeś przy pierwszym czytaniu „Cupcakes”)

Proponuję, w trosce o nasze narodowe ego, potraktować to coś jako nieudany żart i nie wspominać o tym więcej. Niech to będzie naszym tabu, tak jak zasada 34.

W końcu doczekaliśmy dnia premiery "oficjalnego" dubbingu na MiniMini - i zgodnie z przewidywaniami wszelkich meteorologów, rozpoczął się tajfun nienawiści. Rzecz jasna, nikomu nie pasowały głosy, a to tłumaczenie nie takie, a to jeszcze co innego. Z czasem narzekania jednak zelżały i powstaje pytanie - czy to serial był coraz lepiej dubbingowany, czy to my się coraz bardziej przyzwyczajaliśmy? Każdy pewnie ma własną odpowiedź, tymczasem jednak przejdźmy może do bardziej rzetelnej i szczegółowej oceny naszej polskiej wersji kucyków.

(UWAGA - sporą część poniższych uwag wygłaszałem już w różnych miejscach na jutubie. Żeby nie było, że się powtarzam. W sensie, powtórzę się i tak, ale przynajmniej uprzedziłem)

Zacznijmy od tłumaczenia sensu stricte. I pierwsza rzecz, która od razu mnie rozczarowała, lecz której się spodziewałem - dostaliśmy "częściowe", jak ja to nazywam, tłumaczenie, w którym nie przełożono imion kucyków. Tak, wiem, zapewne w tej chwili podniosły się głosy oburzenia "JAK TO, PRZETŁUMACZENIE IMION KUCYKÓW TO ZBRODNIA". Cóż, wydaje mi się, że większość takich osób nie do końca rozumie ideę dubbingu. Jeżeli ktoś z jakichś względów tak ubóstwia angielskie nazwy czy język angielski w ogóle, to opcją w sam raz dla niego są napisy - one pełnią rolę pomocniczą w stosunku do oryginalnej ścieżki audio, nie zastępując jej. Natomiast dubbing służy temu, by przełożyć cały serial - a "przełożenie" nie oznacza po prostu mechanicznego przetłumaczenia dialogów i voilà. Prawdziwy, porządny przekład oznacza oddanie klimatu serialu, wymowy i emocji tkwiącej w każdej wypowiedzi (a te się czasem wyraża kompletnie inaczej w zależności od języka!), przystosowanie do realiów danego kraju (co oznacza m. in. żarty językowe i nawiązania), ogólnie oddanie tego, co ja nazywam tyleż poetycko, co nieściśle "duszą" danego serialu czy filmu. A to oznacza także przetłumaczenie imion kucyków, jeśli niosą one ze sobą znaczenie i mają wartość nie tylko "formalną", co też "merytoryczną".


Oj, Rainbow Dash, przecież ostrzegałem przed oglądaniem tego "gazetkowego" dubbingu. Zawsze musisz wiedzieć lepiej?

Uprzedzam złośliwców - nie, nie chodzi o tłumaczenia w stylu Różowiutkie Ciasto czy Jabłkojacek. Jak już pisałem - trzeba oddać wymowę i emocje, a nie dosłowny sens. To samo tyczy się nie tylko imion, ale też innych niektórych nazw własnych - "Equestria" nie ma zbytniego sensu, więc można zostawić (lub ewentualnie spolszczyć na "Ekwestria" - tak, "qu" w języku polskim to "kw", tak było, jest i powinno być), ale już Ponyville powinno być w moim mniemaniu Kucykowem.

Zapewne mało kto zgodzi się ze mną w tej kwestii, ale cóż - w mojej skromnej opinii ludzie i tak nie wiedzą, co jest dobre i co im się będzie podobać. Jakoś na Kubusia Puchatka czy Sknerusa McKwacza nikt nigdy nie narzekał. Ktoś też zwrócił mi jednak uwagę na aspekt ekonomiczny - być może istnieje przykaz zachowania oryginalnych nazw, by nie było żadnych nieporozumień, które mogłyby zaburzyć sprzedać różnych kucykowych gadżetów. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale brzmi sensownie.

Dobrze, wróćmy jednak w końcu do tego naszego dublażu (rozpisałem się jak głupi, jeśli nadal to czytasz, to chyba nie masz nic lepszego do ro jesteś dobry). Co do tłumaczeń dialogów - z jednej strony cieszy mnie, że tłumacze nie starają się na siłę odtworzyć oryginalnej wypowiedzi, z drugiej strony czasami idzie to w przesadę - zdarza się, że mimo, iż spokojnie można było coś przetłumaczyć "normalnie", w polskiej wersji brzmi to kompletnie inaczej. Niestety, zabito też w ten sposób parę żartów, i to nawet nie słownych (bo te ciężko przetłumaczyć, więc można by to wybaczyć). Czasem tłumaczenie jakiejś kwestii jest tak absurdalne lub nieadekwatne, że odnoszę wrażenie, że jest ono wynikiem jakiegoś błędu technicznego - jak bowiem inaczej wytłumaczyć np. to, że Pinkie po zaproszeniu wszystkich śpiewanym telegramem, zamiast powiedzieć "Następnym razem wyślę zaproszenia listownie"... po prostu powtórzyła ostatni wers śpiewanej przed chwilą piosenki?

Odnośnie przekładu piosenek - uczucia mam ambiwalentne, bo i poziom poszczególnych utworów jest nierówny. W jednych tłumacz w fajny sposób wykazuje się kreatywnością, zmieniając i urozmaicając oryginalny układ rymów ("No Fear Song", "Winter Wrap Up", "At the Gala"), a w innych tekst zahacza o grafomanię paskudnego sortu (np. tekst czołówki oraz "The Ticket Song" - można by zadać pytanie, co ten autor ma z tym "pędzeniem jak wiatr"? Co to ma znaczyć, czy to jest coś, co się robi, jak się jest szczęśliwym, czy że jak?). Ciekawym, kto jest w zasadzie za to odpowiedzialny i czy to jedna tylko osoba - na wiki nie ma informacji, a dalej szukać mi się nie chce.

Jest to losowy obrazek mający sprawić, by ci literki nie skakały przed oczyma

Przejdźmy teraz do aspektu mniej subtelnego - do głosów postaci. No, tutaj zapewne każdy ma wyrobioną własną opinię - i nie dziwota, gdyż to w sporej mierze kwestia gustu, który głos nam się podoba i dlaczego. Dlatego nie będę tu forsował jakichś swoich preferencji, postaram się poruszyć sprawy dające się poddać bardziej obiektywnej ocenie. Osobiście uważam, że głos może różnić się od oryginalnego nawet znacznie, jeśli tylko będzie dalej w jakiś sposób oddawał naturę i charakter postaci. Nie zawsze jednak się to udaje. Głos naszej Twilight oraz Fluttershy są IMHO bardzo bliskie oryginałom i nie trzeba się zbytnio nad nimi rozwodzić. Co do Rainbow Dash - ta polska jest o wiele bardziej "dziewczęca", ale nadal oddaje tę "skejterską" naturę naszego tęczowego kucyka. Poza tym zauważyłem, że kiedy na EqD pojawił się odcinek z polskim dubbingiem (wstawiony w celu ukazania "męskości" naszej/naszego Spitfire('a) - taaak, o tym też będzie wspomniane), wiele osób wyraziło wręcz zachwyt naszą wizją tej bohaterki - można więc przyjąć, że i tu jest dobrze (choć ja w tej roli bym widział Agnieszkę Chylińską, hłehłeh). Rarity - cóż... nie. Po prostu nie. Głos Moniki Kwiatkowskiej może pasować neurotycznej Marlence z "Pingwinów z Madagaskaru", ale na pewno nie pasuje naszej dystyngowanej damie z wyższych sfer. Do Applejack w zasadzie nie mam zarzutów - mogłaby może mówić bardziej... po wiejsku? Ale to chyba leżało już bardziej w gestii tłumacza, gdyż język polski nie ma mnogości akcentów angielskiego, którymi można by było oddać pochodzenie naszej "farmerki" - za to można by było to uczynić przy użyciu np. nieco archaicznego słownictwa. Jeśli zaś chodzi o Pinkie Pie - opinie są podzielone. Jednym się podoba, innym nie, ale na pewno należy oddać aktorce to, że przynajmniej stara się oddać tę energię i nadpobudliwość najbardziej szalonego z kucyków.

Jest jednak druga sprawa, w której można dokonać w miarę niezależnej oceny - śpiew. MLP jest bajką bardzo umuzycznioną i dlatego umiejętność śpiewania jest kluczowa dla oceny poszczególnych aktorek. A z tym, niestety, też bywa różnie. W mojej ocenie w zasadzie żadna z aktorek nie potrafi naprawdę pięknie zaśpiewać - może to zrobić co najwyżej poprawnie. I takąż też poprawnością wykazuje się moim zdaniem nasza Twilight, Fluttershy i Rainbow Dash. Rarity niestety mocno mi podpadła piosenką "Art of the Dress" (gdzie, technicznie rzecz ujmując, nie fałszowała - ale ma po prostu brzydką barwę głosu), a Applejack - swoją zwrotką w "Winter Wrap Up" (w "At the Gala" było już znacznie lepiej, ale wciąż trafiały się delikatne fałsze). Pinkie Pie natomiast, no cóż - jej piosenki są chyba technicznie najtrudniejsze do wykonania i myślę, że pani Julii Kołakowskiej umiejętności po prostu nie staje - mimo że się stara, jak może (czasem aż za bardzo to słychać - przy refrenie "Cupcakes" to chyba o mało co jej żyłka nie pękła, że się tak wyrażę).

Jeżeli więc miałbym dokonać zmian w obsadzie dubbingowej, mógłbym zostawić Twilight, Fluttershy i RD - natomiast pożegnałbym się z pozostałą trójką (za nieumiejętność czystego śpiewania, a Rarity dodatkowo za niepasujący głos).

Wspomnę jeszcze o bardziej technicznej części naszej lokalizacji. Tutaj, niestety, zauważyłem sporo błędów, które w mojej ocenie wskazują na ogólne niechlujstwo ekipy dublażowej. Przede wszystkim - słaby lip-sync. Wiadomo, że ruchu ust nie da się dopasować idealnie, ale sytuacja, w której słychać postać jeszcze sekundę po tym, jak ta zamknęła usta, jest po prostu błędem niedopuszczalnym. No i osławiony już casus Spitfire, o którym nieszczęśliwie usłyszano także poza granicami naszego kraju... Takie zaniedbania są wynikiem po prostu roboty niedokładnej i "po łebkach" - a przecież My Little Pony to bajka, która zasługuje na najlepsze i jak najstaranniejsze traktowanie. Nikt chyba jednak ekipie od Master Film tego nie powiedział.

Podsumowując - w skali szkolnej wystawiłbym naszemu dubbingowi trójkę, i to niespecjalnie mocną. Jest to rzemieślnicza robota, dość niestaranna, a w przypadku takiej bajki jak MLP należy wysoko postawić poprzeczkę. Myślę, że przeciętność tej lokalizacji jest wynikiem tego, że ludzie od Mini Mini zwyczajnie nie byli świadomi popularności tego serialu. Moim zdaniem, jeśli narobimy szumu, moglibyśmy wywalczyć wykupienie praw do emisji przez inną stację, dysponującą większym budżetem - a w konsekwencji, kto wie, nowy, lepszy dubbing. Bo naprawdę kucyki są zbyt dobre na to, by potraktowane je tak niestarannie - a przecież w przypadku "kasowych" produkcji jak bajki Disneya czy popularne seriale (jak "Pingwiny z Madagaskaru") regularnie udowadniamy, że potrafimy wykonać genialną robotę przy tłumaczeniach.

PS Let the flame war begin - czyli na polski: "Zapraszam do miłej i rzeczowej dyskusji"

Komentarze

  1. A ja już myślałem, że ludzie przestaną ciągle gadać o dubbingu.
    Srsly, to już od dłuższego czasu jest nudne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny felieton, mam nadzieję że będziesz więcej pisał ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Błędy słowne i stylistyka strasznie rzucają się w oczy!
    A temat Polskiego Dubbingu uważam za zakończony , ja twierdzę że nie jest najgorszy i da się go słuchać(po wzięciu kilku dawek nerwosolu).

    -Brak Obrazka
    -Za długi post(mogłeś dać nagłówki)
    -Mogłeś napisać troszeczkę więcej o sobie.
    Żeby to nie brzmiało jak antyreklama twojego Posta ale jest on dosyć nie ogarnięty.
    Postaraj się poprawić 2/5

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będę się kłócić w polskim dubbingu (zwłaszcza piosenki) było dużo błędów! Albo było po prostu dosłowne tłumaczenie które nie miało sensu!

    Evil Enchantress nawet nie skomentuję...

    OdpowiedzUsuń
  5. @Czarson Byłoby łatwiej, gdybyś sprecyzował, o jakie błędy Ci chodzi. Ja mam dosyć specyficzny (taki nieco archaiczny) styl pisania, więc może nie dla mnie błędem to, co jest błędem dla Ciebie. Ale różne, dziwne pomyłki mi się zdarzają.

    OdpowiedzUsuń
  6. *może NIE JEST dla mnie błędem, żeby nie było właśnie, że nie umiem pisać. Ale pięknie zaprezentowałem, jakie błędy popełniam - czasem połykam słowa, stosuję duże skróty myślowe, dosyć chaotyczny szyk zdania.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Emes
    Ale czytając teraz twoje odpowiedzi i wpatrując się w tekst zauważam że popełniasz te same błędy z przecinkami co ja.
    Wysyłaj swoje posty do beta-readera który poprawi błędy.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. @Czarson

    Jeszcze bardziej mnie skołowałeś, dzięki. Akurat nie uważam, bym miał problemy z interpunkcją i ortografią, więc sprecyzuj, proszę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że się wykrzyczałeś i ci ulżyło. Ja wciąż nie mogę przeżyć sprawy, że nie mam Minimini(mogliby dać na CartoonNetwork[bo mam]). Reakcja na post: O ku*&% jaki długi, mógłbyś dawać więcej obrazków. Liczę, że wątek z narzekaniem na dubbing został zamknięty.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak to zamknięty? Rany Boskie, zawiedliście mnie. Miał być flejm! I co ja teraz zrobię z tym popcornem?

    OdpowiedzUsuń
  11. Noo, pełna profeska, bardzo dobry artykuł.

    Co do tłumaczenia imion, to nikt nigdy mnie nie przekona, że imiona czy nazwy własne należy zawsze tłumaczyć lub chociaż spolszczać bo inaczej nie oddaje to idei dubingu. W ogóle co to jest za twór idea dubingu? Dubing ma pomóc widzowi odebrać to co widzi, co przy napisach bywa trudniejsze. Znam wiele osób które na filmy z napisami nie chodzą, bo zamiast skupiać się na akcji skupiają się na czytaniu.
    To jest chyba odwieczny problem, Łoziński przecież też ma swoich fanów, ale jeśli chce się dotrzeć do jak największej grupy to lepiej się tłumaczenia wszystkiego po kolei nie czepiać, ktoś taki jak Ty za obcojęzyczne imiona się nie obrazi, ale kogoś takiego jak ja może to już kompletnie od tematu odrzucić (wspomnianego Władcę Pierścieni Łozińskiego nie dałem rady zmęczyć choć się starałem i nigdy już do ręki nie wezmę).

    OdpowiedzUsuń
  12. A Czarson jak zwykle w formie.

    OdpowiedzUsuń
  13. @Stardust

    "Idea dubbingu" to dla mnie przełożenie bajki tak, jakby to była bajka polska, robiona przez Polaków. Czyli to nie ma być "zebraliśmy tłumacza i paru aktorów, przełożyliśmy dialogi, jak leci i nagraliśmy to, macie i się cieszcie". To musi być coś więcej.

    Może łatwiej będzie operować przykładami - dla mnie wzorem dubbingu są "Pingwiny z Madagaskaru", a także większość zdubbingowanych przez nas bajek Disneya. A tam imiona są prawie zawsze tłumaczone, jeśli maja one jakieś znaczenie.

    Ale rozumiem, że to w dużej mierze kwestia gustu. Ja tak mam, że po prostu kocham nasz język ojczysty i dlatego nie lubię takiego braku szacunku wobec niego, kiedy do dialogów co jakiś wciska się jakieś angielskie słowo (w tym przypadku imię), które pasuje tam, jak pięść do nosa.

    OdpowiedzUsuń
  14. *kiedy do dialogów co jakiś CZAS, jezusmaria

    OdpowiedzUsuń
  15. Przypomniało mi się coś jeszcze. Jest taka wpadka, o której nie wspomniałeś to jak Soarin kupuje ciasto i mówi,że "Zjadłbym konia z kopytami" jak nie wierzycie to sprawdźcie.Problem polega na tym,że Soarin JEST KONIEM! Znaczy się pegazem ale facetem.

    OdpowiedzUsuń
  16. @Emes: OK, ale nie wolno tego robić na siłę. Tłumaczenie imion... to dam ci przykład odwrotny - Przetłumacz na angielski moje imię, Przemysław i życzę powodzenia. Niektórych rzeczy lepiej się nie czepiać po prostu.
    A co do bajek Disneya, to jakoś Simba, Nala, Mufasa itd nie spolszczono, a przecież Simba nawet nie wymaga gimnastyki bo to się tłumaczy bezpośrednio.

    OdpowiedzUsuń
  17. A chciałem napisać w kwestii tłumaczeń imion o czym zresztą już Stardust wspomniał.

    Pierwsze tłumaczenie Władcy Pierścieni Skibińskiej nie miało tłumaczonych imion oraz miejsc, potem Łoziński próbował zrobić rewolucję w tej kwestii i mu to nie wyszło, to tłumaczenie spotkało się z ogromną krytyką ze strony fanów.

    To tak na potwierdzenie tezy, żeby nie tłumaczyć imion.

    OdpowiedzUsuń
  18. @Stardust

    Tyle że Twoje imię jest po prostu... imieniem (w dodatku słowiańskim, bez odpowiednika w języku angielskim). Chodzi o imiona ze ZNACZENIEM. Gdyby kucyki nazywały się Ashley, Annemarie, Jeanne i tym podobne, to bym nie czepiał się ich nieprzetłumaczenia - bo to po prostu imiona, jakieś tam słowa, które tylko brzmią. Ale ich imiona nie są przypadkowe, każde z nich niesie znaczenie, które nawiązuje do natury każdego kucyka - i nie tłumacząc tego, tworzysz po prostu lukę w przekładzie, bo nie oddajesz całej treści "merytorycznej". Że ja już nie wspomnę o tym, że w naszym przypadku to pół biedy, ale skąd małe dziecko może wiedzieć, co to znaczy "Rainbow Dash"? Dla niego to po prostu obce słowo bez znaczenia - nie zda sobie sprawy, że to nie jest "jakieś-tam" imię w stylu "Danuśka".

    OdpowiedzUsuń
  19. Najśmieszniejsze jest to, że Przemysław to nie jest jakieś tam imię bez znaczenia, ono ma konkretne pochodzenie i znaczenie, tyle, że zapomniane :)
    Rozumiem o co ci chodzi i nawet w wypadku MLP FIM na upartego byłbym gotów przyjąć tłumaczenia imion, na naprawdę upartego i gdyby były zrobione naprawdę dobrze, to wciąż generalnie jestem przeciwny przekładaniu takich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak jak już wcześniej pisałem polski dubbing to porażka, parodia parodii, koszmar, gorsze niż Justin Bieber g*wno, bullshit, łyżwiarz wie że kotek odkopał prezent, crap nad crap'ami, JESZCZE GORSZE niż "Puppy in my Pocket", "It's Friday!", Trudne Sprawy, jeszcze raz g*wno, bieda w kraju, Żydowsko-Murzyński shit, jeszcze raz kolejny g*wno, i to na tyle.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dobra...
    Czy tylko mi za każdym razem słuchania openingu w dubbingu zdaje się (a może i nie), że po 'My little pony, my little pony' (czy tam wersja "My little pony, mój kocyk pony" itp.) to 'aaaa' fałszują? Oo

    Tu niżej już bardziej na temat treści posta:

    Co do piosenek - w oryginale uwielbiam to, że kto inny dubbinguje, a kto inny wykonuje partie wokalne. Zwróciliście na to uwagę? Dubbingujący nie zwrócili na to uwagi, więc nawet jak aktor potrafi śpiewać, to śpiewać + zmieniać głos odpowiednio do postaci to już sztuka niełatwa. Więc albo schrzanili piosenki, albo piosenki są nawet dobre, ale nie brzmią jak śpiewane przez te postaci (o ile same dialogi brzmią tak... x.x (szczerze, to sama nie wiem - nie mam czasu na oglądanie dubbingu, tylko urywki ^^")). Piosenka dobra, ale niebrzmiąca jak tego kucyka to np. piosenka młodej Fluttershy.
    *późniejszy dopisek* Piosenka o babeczkach w ogóle miała zryte tłumaczenie miejscami. W oryginale było "add something sweet, not sour", a w PL - "dodaj coś kwaśnego i słodkiego", czy jakoś tak.

    Co do spolszczania -> nazw własnych niezbyt mogli przetłumaczyć. I to bardziej ze względu na to, że już zabawki były na polskim rynku i zapewne Hasbro by się na to nie zgodziło. .-.
    *czyta kawałek dalej* O, napisałeś o tym. XD

    Artykuł ciekawy i ciekawe przerywniki. Masz plusa, Emes. :3 Szczególnie tekst "Jest to losowy obrazek mający sprawić, by ci literki nie skakały przed oczyma" mnie zabił. XD

    A. *cofa się do swojego akapitu o piosenkach*
    O, a ty znów wracasz do piosenek. XD
    Dobra, to już teraz będę w miarę tak jak ty komentować:
    Art of the dress - część tekstu mówiła/krzyczała, podczas gdy powinien być głośniej śpiewany. Aktorka chciała zrobić po prostu jakby ona to mówiła i wychodziło jej śpiewanie, a nie wręcz musicalowe... tylko jej się nie udało. x.x


    Odnośnie posta jako ogółu:
    Pierwszy post, za dużo o sobie nie powiedziałeś. Ale znam ten ból, jak się po prostu nie wie, co napisać. :P
    Przynajmniej dalsza treść jest ładna. Pewnie inni nie lubią takich długich postów, ale ja tak. Szczególnie jak tak ładnie wyczerpują temat (a nie go ucinają w połowie), przedstawiają opinię i skłaniają do dalszej dyskusji. :3
    I też nie ma błędów, co mnie od jakiegoś czasu drażni w postach niektórych.
    Już cię polubiłam i czekam na więcej twoich postów.
    Hm... jak tak myślę, to piszesz dość luźno, nie na siłę i pewnie dlatego to się wygodnie czyta. :3

    OdpowiedzUsuń
  22. @Saoa
    >I też nie ma błędów, co mnie od jakiegoś czasu drażni w postach niektórych.

    Heh, "oh ironio".

    OdpowiedzUsuń
  23. "Co do piosenek - w oryginale uwielbiam to, że kto inny dubbinguje, a kto inny wykonuje partie wokalne. Zwróciliście na to uwagę?" - Tak, u części postaci, ale nie u wszystkich, np. dziewczyna która podkłada głos Apple Bloom śpiewa partie Sweetie Belle, ale głos SB podkłada już kto inny.

    OdpowiedzUsuń
  24. @Saoa Osobiście, to chyba wolę, żeby zaśpiewała "nie swoim" głosem, ale przynajmniej ładnie.

    Umyślnie nie pisałem o sobie zbyt dużo - IMHO nie ma zbytnio sensu. Każdy sam zobaczy i oceni :).

    I dzięki za dobre słowo :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nick na wykopie bym poprosił.

    OdpowiedzUsuń
  26. To może ja trochę "pojojcze".

    Faktem jest, że odcinek "Problem z biletem" z wersji gazetkowej wysokich lotów nie był. Według mnie, najlepiej głosy podłożyli tam J. Boberek (a jakże!) i, o dziwo, Magdalena Krylik-Gruziel jako Rarity. Autentycznie, gdyby była taka możliwość, to wolałbym ją usłyszeć zamiast Moniki Kwiatkowskiej (chociaż ta też nie jest zła, bo dobrze wychodzą jej krzyki i marudzenie naszej damy).
    Odcinek sam w sobie wykonano kiepsko i dziękować Celestii, że to była tylko DEMOnstracja. Głosy były słabe i niedopasowane, ale za to tłumaczenie było całkiem, całkiem. Z tego filmu zapamiętałem cytat Fluttershy: "... sępy, które sępią". To było dobre, ale cała reszta... Mimo tego, nadal mam ten film na dysku. Czemu? To dla potomności, jak nie należy robić dubbingu.

    Co do tłumaczenia... niemożliwością jest przeniesienie oryginalnych gier słownych, odniesień do obcej kultury (nie we wszystkich przypadkach), czy ogólnie samej mowy potocznej na grunt polski, bądź innego języka. Tutaj trzeba kombinować z naszymi wyrażeniami. Ustrojstwo, jojczenie, dziób na kłódke, chcę mieć brodę jak u Rumcajsa - brzmią bardzo swojsko i oto chodzi. Z drugiej strony tłumacze nie wszędzie się popisali - choćby w odcinku 14. "20% fajniej"? Może i fajne, ale "20% bardziej czadowe" lepiej by pasowało. Tyle, że do głosu znowu dochodzi lip-sync. Tego NIGDY nie da się zrobić poprawnie i trzeba się z tym pogodzić.

    Na szczęście nasz język polski jest jednym z tych języków emocjonalnych, a więc ekspresja słów jest całkiem w porządku. Za wyjątkiem naszej Rainbow - jak dla mnie, bez urazy Dashie, brzmi bezpłciowo, chociaż czasami ma przebłyski emocji w głosie (swoją drogą, ja bym na miejsce Agnieszki Mrozińskiej dał Edyte Jungowską).
    Co do reszty nie mam zastrzeżeń. Napisze nawet, że głos Twi, Fluttershy, Spika, Celestii mogą konkurować z oryginalnymi głosami.

    Teraz piosenki: ktoś wspomniał o hiperboli pod tym względem. I znów na szczęście, najważniejsze piosenki zostały wykonane w porządku, natomiast cała rzesza mniej ważnych, ale nadal fajnych piosenek (9 odcinek zostawie bez komentarza), łącznie z piosenkami Pinkie zostały zrobione albo średnio, albo zostały skopane. Jednak żeby śpiewać jak Pinkie, to już trzeba być uzależnionym od słodkiego/kofeiny lub po prostu trzeba umieć śpiewać. Nasze aktorki podkładające głosu raczej sie do tego nie nadają. Czemu nie mogli zrobić, tak jak w angielskiej wersji? Ale to już kwestia budżetu i umiejętności.

    Te wszystkie wady serialu, które wymieniłem teraz ja i wymieniali inni przede mną, wynikają z tego jednego, zasadniczego aspektu: tak jak wspomniał autor felietonu, ci z MiniMini nie byli świadomi popularności tego serialu wsród (młodych) dorosłych. Pewnym rozwiązaniem byłoby emitowanie tego serialu na CN albo na Nickelodeon(być może zrobiliby lepszy dubbing), ale czy to coś by dało? To nadal serial dla dziewczynek, jakby nie patrzeć...

    Chociaż, moich rodziców zdołałem przekonać do Spongeboba Kanciastoportego, pomimo tego, że uważali tą kreskówke za... "durną".

    Podsumowując, nasz polski dubbing nie jest najgorszy, bo jest niezły, ale mógłby być lepszy.

    PS: sprawa naszego Spitfire'a to pikuś. Słyszeliście Rainbow Dash po portugalsku w wersji brazylijskiej? Tam też jest facetem!

    PS2: Pierdziele, nie pisze już tych cyferek przy swoim nicku. MÓWCIE MI, MACH!

    OdpowiedzUsuń
  27. @Anon Emes91, skoroś ciekaw.

    @Mach Napiszę jeszcze o Spike'u, bo w tekście zapomniałem - nie podoba mi się jego (czy jej, bo aktorka jest kobietą) głos. Zbyt wyraźnie słychać, że jest to głos wymuszony i nienaturalny.

    Nie wiem, jak by pasowała Jungowska do Rainbow Dash, ponieważ nie kojarzę głosu - co jest o tyle ciekawe, że parę lat temu miałem okazję poznać panią Edytę osobiście :).

    Ale jak dla mnie to Agnieszka Chylińska, totalnie - przynajmniej do śpiewania :).

    OdpowiedzUsuń
  28. Uwaga będzie długa wiadomość i tylko o dubbie więc proszę zjechać w dół.
    Dziękuje :> .

    "[...]w przypadku "kasowych" produkcji jak bajki Disneya[...]"
    Dubbing do kinówek(Disney, itp), a do serialu to jak wiemy dwa zupełnie inne rzeczy. Rodzimy dubb w kinówkach na ogół niewiele ustępuję oryginałowi, a nawet bywa od niego lepszy zdaniem niektórych.
    Co innego tyczy się dubbu w serialach animowanych. Ot, produkty z niższej półki. Wiadomo mniejszy budżet, to i na wiele pozwolić sobie nie można.
    Ale i tu zdarzały się nie raz naprawdę udanie zdubbowane seriale. Klasyki z CN, stare dubby w bajkach H-B, Ludwiczek. Bardzo du gustu przypadł mi także dubb z 3 innych produkcji ze starego Fox Kids - Spiderman, X-Meni i Kleszcz(Łycha!).
    Źle z tym dubbem w serialach nie było. Lata jednak mijały, imo jednak jakaś epoka się skończyła, odeszła Joanna Wizmur.
    Solidny dubb w serialach stał się rzadkością. Z biegiem czasu już coraz mniej ta tematyka mnie interesowała więc może się mylę, ale naprawdę dobry dubb mamy obecnie w Pingwinach i tyle. Mówią ludzie, że w niejakim Ben10 na CN też jest całkiem niezły ale się nie wypowiem bo w życiu tego nie widziałem. Osobiście jeszcze oglądam zdubbowane ale znienawidzone przeze mnie TCW. Ot po prostu bo to SW. Inna sprawa, że dubb tam jest słaby i obsada składa się z max 10 osób...

    W międzyczasie polubiłem MLP i znów pojawił się temat dubbingu na horyzoncie. Wydano wersję na DVD, którą do dziś nie jestem w stanie w całości obejrzeć. Wiadomo, jednorazowe "zlecenie" ale jak można było tak bardzo to spartolić. No i jeszcze Boberek w tym maczał palce...
    Obawiałem się, że wersje DVD usłyszymy na MM. Taka opcja istniała bo np. w Szwecji gdzie też MLP zadebiutowało najpierw jako odcinek na DVD, zmieniono raptem 1 głos w głównej obsadzie i wszystko pozostawiono bez zmian. Jak by to się stało to dziś uznałbym rodzimą produkcję za najgorszy dubb MLP jaki powstał. Arabski i Brazylijski(Rainbowldihno!) dubb jest znacznie lepszy od polskiego wydania na DVD.
    Stało się jednak inaczej i po dwóch odcinkach wiedziałem, że można śmiało obejrzeć pozostałe spolszczone odcinki.
    Dubb mi się spodobał ale to nie oznaczało, że wszystko było pięknie i ładnie.
    Głosy głównych postaci - mam podobne zdanie co autor. Głos RD naprawdę bardzo fajnie się słuchało do połowy sezonu. Potem wraz z pamiętnym 16 odcinkiem wszystko się rypło...Głos RD był byle jaki i pod koniec sezonu jako tako się poprawił. Jak by było inaczej to zagraniczni Bronies tak bardzo by nie chwali głosu RD w ostatnim odcinku...
    Solidną formę trzymał natomiast głos AJ. Wiadome było, że będzie pozbawiony akcentu ale pani Pikuła dobrze się z roli wywiązała. Tak, tak, pamiętam nieszczęsną zwrotkę w WWU ale z drugiej strony, poprawę dało się usłyszeć w ATG.
    Rarity dostała głos zupełnie nie pasujący do tej postaci. Najbardziej mi się nie spodobał. Muszę jednak przyznać, że z odcinka na odcinek coraz lepiej w roli tej postaci radziła sobie Monika Kwiatkowska. Nie zmienia to jednak faktu, że głos zupełnie do tej postaci nie pasował. Dominika Sell jako PP wypadła przyzwoicie, choć jak sam autor wspomina zdania są podzielone. Muszę jednak przyznać, że nasza wersja tej postaci ma jeden z najlepszych głosów wśród pozostałych nieanglojęzycznych wersji MLP.
    Na dużego plusa w rodzimej lokalizacji zasługują głosy postaci epizodycznych, drugoplanowych. Mało która tego typu postać dostała byle jaki, gorszy głos. Na pewno taką jest Spitfire, ale już tego tematu nie chce drążyć...
    Cdn...

    OdpowiedzUsuń
  29. Co do tych postaci miałem sporą obawę, że w ich role wcielą się aktorki które udzielają głos Mane6. Tak jednak nie było i całe szczęście(wyjątkiem był Zduń, ale on pod koniec sezonu podkładał głos trzecio planowym postaciom :P). Zresztą rodzima obsada liczyła +/- 35 aktorów i nie liczę tu także tych którzy robili za tłum, okrzyki itp. To mnie pozytywnie zaskoczyło. Nie spodziewałem się tak wielu aktorów dubbingowych w rodzimej wersji.W oryginale obsada liczyła w S1 +/- 25 osób ale jak wiemy to nic oznaczać nie musi.
    Na koniec kilka innych danych odnośnie rodzimego wydania:
    Teksty piosenek były autorstwa Brzeskiego, a za muzykę odpowiadał Gogol. Za dialogi natomiast odpowiadały 2 osoby. I to tak na zmianę:
    Magdalena Dwojak (odc. 1-2, 4, 10, 12, 17, 19-22),
    Karolina Anna Kowalska (odc. 3, 5-9, 11, 13-16, 18, 23-26)
    Czytałem często twoje komentarze na YT więc sporo rzeczy które przedstawiłeś w artykule są mi znane. Poruszę tylko 1 wątek związany z imionami postaci. Tak się zastanawiałem czy studia które odpowiadały za dubb w jakichkolwiek językach, nie dostały jakiejś oficjalnej informacji odnośnie tego tłumaczenia imion. Póki co żadna z 12 wersji, nie tłumaczyła imion Mane6. Takie zdanie miałem odnośnie piosenki tytułowej ale i w arabskim i polskim intrze "my little pony" nie usłyszymy.

    Echh. Dobra kończę to.
    Jak ja to widzę w przyszłości? Czy tego inni chcą czy nie, wolałbym żeby MasterFilm kontynuowało dubb MLP. Z zastrzeżeniem by był on na innej stacji. Wówczas pojawią się zapewne ciut większe możliwości...

    OdpowiedzUsuń
  30. "Limit znaków w komentarzu".
    Stąd taki podział musiałem zrobić >_<.

    Mach wyprzedził mnie informacją o brazylijskiej RD. Ale istotnie tak jest. Tamtejsi Bronies twierdzą, że to kobieta użycza jej głosu ale nie chce mi się w to wierzyć.
    Zresztą jak 5 odcinków w tamtejszej wersji to już nie pierwsza wpadka. Steven też mówi kobiecym głosem(odsyłam zainteresowanych do moich multi językowych wersji MLP), a także niespodziewanie zdjęto z ramówki odcinek 5 z Gildą. W jego miejsce pojawił się odcinek z Trixie. Oficjalnej informacji brak ale "canarinhos" piszą, że chodzi tu o kontakty RD z jej koleżanka >_<. Cenzura w MLP....możliwe, ale to nie jest oficjalnie potwierdzona informacja. Na razie traktuje to jako plotkę.

    OdpowiedzUsuń
  31. @Turak Taka poprawka - głos PP podkłada Julia Kołakowska. Dominika Sell podkładała w "gazetkowym" dubbingu - gdzie zniszczyła mi uszy swoim "śpiewem". Ta aktorka zresztą już wcześniej mi podpadła - podkładała głos Lelianie w polskiej wersji Dragon Age i też była tam tragiczna.

    Zapewne masz rację z tym "prikazem", by nie tłumaczyć imion - choć wnioskowanie po innych wersjach może być mylące, gdyż jesteśmy jednym z niewielu krajów, w którym takie rzeczy często się tłumaczy (w takich Niemczech tego się już nie robi prawie nigdy).

    OdpowiedzUsuń
  32. @Turak

    Nie tylko w Brazylii - cała Ameryka Łacińska nie dostała odcinka z Gildą.

    O dubbingu już widzę sporo powiedziano i nie widzę powodu, dla którego miałbym dokładać trzy grosze...

    OdpowiedzUsuń
  33. Mówicie co chcecie, ale brazylisjska RD i tak jest lepsza od polskiej Spitfire. Tam głos na upartego można przypisać do jakiejś szpetnej baby, ale baby no i ekipa wciąż mówi do niej per ona a nie on, natomiast nasza Spitfire po prostu nie ma konkurencji.

    OdpowiedzUsuń
  34. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  35. @Emes
    Rzeczywiście mój błąd. W sumie dla mnie parę nazwisk w obsadzie było zupełnie nieznanych. Głosów Szymańskiej, Kołakowskiej i Mrozińskiej w ogóle nie kojarzyłem. I w sumie dobrze, że tak zrobili. Kolejną chorobą która tyczy się rodzimego dubbu w kreskówkach jest to, że w niemal każdej produkcji słyszymy w głównej obsadzie te same głosy. Tutaj tak na szczęscie nie ma ale pozostałym postaciom głosów użyczają "starzy wyjadacze" np Szczęsny, Turowska, Wituch, Kwieciński.

    @Nero
    Nie wiedziałem, że w wersji Latino też do takiej rzeczy doszło. I ta wersja i wersja brazylijska ukazują się na rodzimych kanałach Discovery Kids. Rzeczywiście coś może być na rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
  36. @Turak

    Żebym nie był gołosłowny: komentarz jakiegoś kolesia z mlp wiki:

    'It wasn't only in Argentina. But in all Latin America. I live in Brazil, where this also happened. :/ '

    Swoją drogą, już widzę shitstorm, jak u nich nie pokażą 'Party of One' albo 'Lesson Zero'.

    OdpowiedzUsuń
  37. No fajny wpis, dawno jakiegoś długasa nie czytałem ;D

    Co do tłumaczenia imion to zależy, jakoś polskie imiona kucyków by mnie nie przekonały. Pewnie inaczej by to wyglądało, gdybym nie oglądał serialu ze ścieżką oryginalną. Dla mnie wzorem dubbingu zawsze będzie Disney, szczególnie Król Lew (no czasem trochę za dużo hiperpoprawności było, ale...) Pingwiny z Madagaskaru też genialne. W tych dubbingach właśnie fajne jest przetłumaczenie całości.

    Piosenki, ehh... no to była polska pięta achillesowa. O męskiej Spitfire już nie wspomnę.

    Myślę, że ten dubbing jest dobrym przykładem tego, że im niższy budżet, tym słabsze wykonanie. Chyba polscy twórcy nie podeszli do tego z pasja...

    OdpowiedzUsuń
  38. @miskof
    Bo ja wiem czy za sprawą większego dubb byłby większy?
    Obsada składającą się z znanych nazwisk np. Foremniak czy Peszka nie musi wcale oznaczać, że dubb będzie na 100% dobry. O dziwo są kinówki w których postawiono na znane nazwiska, a efekt był mizerny. Są natomiast kinówki w których postawiono tylko na "starych wyjadaczy" znanych głównie z bajek itp + 1-2 znane nazwiska i takie produkcje wyszły naprawdę rewelacyjnie. Dobrym przykładem będzie KFP2.

    Też obstawiałem, że piosenki będą naszą pięta achillesową ale wielkiej tragedii nie było. Sam zapowiadając klęskę rodzimej wersji WWU byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym co dostaliśmy.
    Swoją drogą na FB jakiś czas temu ktoś przesłał Danielowi Ingramowi rodzimą wersję "So Many Wonders" i pisał, że mu się ona spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  39. Oglądałem może 4 odcinki z dubbingiem, więc nie bardzo mam prawo wypowiadać się na temat tego dubbingu. No ale z tych kilku odcinków, co widziałem, to średnio mi przypadły do gustu piosenki. A co do tematu, nie zgadzam się z autorem, by spolszczać imiona, czy nazwy własne. Obejrzałem tylko kilka odcinków na minimini jak leciały czasem i zrezygnowałem. Od początku MLP oglądam tylko w wersji oryginalnej, beż żadnych napisów, bo stałem się fanem tak nagle, że nie zdążyłem szukać żadnych wersji z napisami. Po obejrzeniu pierwszego odcinka tak mnie coś złapało, że jak najszybciej musiałem zobaczyć więcej, więc nie szukając długo ściągłem cały pierwszy sezon z jakiegoś zagranicznego forum. Teraz nadal oglądam bez napisów, bo tak już się przyzwyczaiłem, język w MLP jest bardzo prosty, a i większą przyjemność daje mi słuchanie głosów, jak skupianie się na czytaniu.

    OdpowiedzUsuń
  40. Oh god. Drogi autorze, Twoją recenzję przerwałem w momencie "nie przetłumaczono imion kucyków". Imiona to coś czego nie tłumaczymy w 95% przypadków podczas dubbingu. Przykładem jest Shrek. Nikt nie przetłumaczył imienia głównego bohatera z języka jidysz. Nikt nie przetłumaczył imion w Toy Story Woody'ego i Buzza. I zrobili dobrze, bo w większości coś takiego nie ma sensu. Rozumiem takie oczywistości jak Donkey = Osioł, ale w kucykach imiona nie grają istotnego związku z fabułą + nie trzeba tłumaczyć nazw na pudełkach.

    OdpowiedzUsuń
  41. @Pan Rysownik

    Akurat w Toy Story Woody = Chudy (nie wiem, czy coś poza tym było tłumaczone).

    @Anon

    'Język w MLP jest prosty' -> tak, zwłaszcza jak Pinkie zacznie trajkotać, to nie wiadomo, o co chodzi. :P

    OdpowiedzUsuń
  42. Powiem jedno: bardzo dobry post!
    Nie mam żadnych zastrzeżeń. Gratuluję autorowi i czekam na kolejne publikacje.

    Natomiast co do dubbingu, to wiedząc jak wspaniały Polacy potrafią zrobić (np. "Król Lew"), to serce człowieka boli...

    OdpowiedzUsuń
  43. @Pan Rysownik

    Jak Ci już ktoś odpisał - w Toy Story Woody jest Chudym, a Buzz Lightyear jest Buzzem Astralem. Więc bzdury waćpan prawisz. Imiona tłumaczyło się zawsze, jeśli miały znaczenie - nietłumaczenie ich to nowa moda, którą umożliwiła rosnąca znajomość języka angielskiego w społeczeństwie.

    A imiona kucyków mają związek z fabułą, że ja już nie wspomnę o żartach językowych (powodzenia z oddaniem żartu z "Hairity" czy "Rainbow Crash")

    OdpowiedzUsuń
  44. Dobry artykuł, ciekawie i poprawnie napisany, z dobrą analizą i wytłumaczeniem sprawy dubbingu.
    Niestety sam temat już nie jest tak ciekawy, ale raczej dość trudno jest wymyślić coś prawdziwie ciekawego do napisania na temat tego serialu.

    OdpowiedzUsuń
  45. Artykuł autora mi się nie podoba. Jest hiper ekstra subiektywny i mam wrażenie że na siłę niszczy i przeinacza kompletnie obraz o dubbingu. Wolę jednak jak ludzie obiektywnie piszą artykuły. Do dubbingu trzeba podejść z przymrożeniem oka. Ten do MLP jest robiony dla wąskiej grupy odbiorców nie oszukujmy się - to nie filmy pełnometrażowe Disneya czy Dremworka więc nie wiem czego się ludzie spodziewali. Myślę odwrotnie niż autor że jednak znacznej większości jednak dubbing się podobał. Ja osobiście słyszałam gorsze jak duński czy szwedzki nie mówiąc o greckim !

    Odnoście dubbingu

    Czy ktoś mógłby wyciągać polskie piosenki z MLP w jakości 320 kbps i umieścić jako paczkę do ściągnięcia. Bardzo bardzo bardzo proszę !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  46. Odnośnie dubbingu już mówiłem, ale teraz po obejrzeniu odcinków parę razy, powiem coś więcej:

    - W piosence tytułowej, fragment przed "Czułe serce, magii czar[...]" po pewnym czasie zaczął mnie drażnić
    - W głosach nie mam wiele do zarzucenia, najlepiej wypadły role Twilight, Rainbow Dash (z wyjątkami), Fluttershy, Nightmare Moon, Celestii, Snipsa, Apple Bloom i pani burmistrz. Do reszty się po pewnym czasie przyzwyczaiłem, ale nie podaruję tłumaczom że ze Spitfire zrobili faceta -_-
    - Miejscami żarty były naprawdę dobre (np. odcinek 6 i końcówka z Rumcajsem i kilka gier słownych tu i ówdzie)
    - Piosenki też wypadły w większej mierze dobrze, a Winter Wrap Up, At the Gala i Hush Now, Quiet Now były najlepsze

    Ode mnie dubbing ma 4-, bo spodziewałem się że będzie dużo gorzej

    OdpowiedzUsuń
  47. @lionblau A uprzedzałem, że będzie subiektywnie. I IMHO inaczej się nie da, bo to jednak w dużej mierze kwestia gustu.

    A co do innych dubbingów - to, że "mogło być gorzej", nie jest dla mnie zbyt mocnym argumentem.

    OdpowiedzUsuń
  48. W końcu możliwość podsumowania naszego dubbingu. Może trochę szkoda, ze tak późno, ale dobrze, ze jest.

    Od razu uprzedzam: będzie raczej długawo i subiektywnie. Z góry dziękuję każdemu, komu będzie się chciało przez to przebrnąć.

    Słynny odcinek z DVD pozostawię bez komentarza. Obejrzałem, chciałem zapomnieć (niestety, "sępiące sępy" utkwiły mi w głowie i nie chcą się stamtąd wynieść) i nigdy więcej widzieć i słyszeć tego nie chcę.

    O głosach było już dużo, tak więc tu raczej będzie krótko. Ogólnie wg mnie nie było najgorzej.Zastrzeżenia mam do dwóch: Rarity i Pinkie. Precyzując: te dwa głosy powinny być ze sobą zamienione, wtedy by lepiej pasowały do postaci. Z postaci pobocznych nie podobał mi się tylko głos Trixie, co do reszty zastrzeżeń nie mam. Spitfire po prostu przemilczę.

    Tłumaczenie (bądź nie) imion- jak byśmy nie dyskutowali na tym,czy powinny być przetłumaczone czy nie- imo na tłumaczenie i tak nie było szans. Ten serial mimo wszystko ma też pełnić rolę reklamową w stosunku do zabawek- a te na opakowaniach mają imiona postaci, które muszą się zgadzać z tymi z kreskówki. I tutaj raczej Hasbro na żadne ustępstwa by nie poszło.

    Piosenki... W sumie te "duże" (nie licząc "Art of the Dress") są w porządku, wykonywane przez CMC też ("Hush Now, Quiet Now" Sweetie Belle jest moją ulubioną piosenką w wersji polskiej). niestety prakytcznie wszystkie piosenki Pinkie mi się nie podobały. O "Evil Enchantress" w wersji Flutterguy'a też lepiej nie wspominać.

    W kwestii samego tłumaczenia w pełni zgadzam się z Emesem. Miejscami było dobre, w innych miejscach byłoby co poprawić. Słowo "nierówne" chyba najlepiej to podsumowuje.

    Ogólnie polski dubbing jako całość mógłbym podsumować stwierdzeniem "nie było źle, ale mogłoby być lepiej". Nie było czegoś, co by mnie jakoś mocno odrzucało od oglądania, ale też nie mam jakiejś szczególnie dużej ochoty oglądać odcinki z PL dubbem po raz kolejny. Ot, traktuję to jako taką ciekawostkę, którą można zobaczyć raz, żeby wiedzieć, jak to wygląda. A jeśli miałbym próbować kogoś nowego wciągnąć w oglądanie MLP, to na pewno nie zacząłbym od pokazania mu wersji PL.

    OdpowiedzUsuń
  49. Z braku czasu polskiej wersji FiM nie śledziłem, więc w sumie cieszę się z możliwości przeczytania podsumowania całości.

    Ale poczułem się dotknięty stwierdzeniem, że przeciwnicy tłumaczenia imion ubóstwiają język angielski, itp. ;)
    Według mnie imion nie powinno się tłumaczyć z zasady, bo są to nazwy własne, niezależnie od tego czy coś znaczą czy nie (większość imion coś kiedyś w jakimś języku znaczyła).

    Ale jako apologetę tłumaczenia totalnego, nie mogę się powstrzymać żeby cię nie spytać: masz jakieś własne pomysły na przetłumaczenie imion kucyków na polski, żeby nie było w stylu "Różowe Ciasto"?

    Co do sprawy Spitfire - no już nie przesadzajmy. Jej płeć nijak nie wpływa na fabułę, a ona sama wypowiada może ze cztery zdania. Może zabrakło im aktorek w studiu, jak przyszło do nagrywania jej kwestii? ;>
    Ot, ciekawostka dzięki której nasz dub został wspomniany na EqD i TV Tropes.

    OdpowiedzUsuń
  50. @StyxD A tak se kiedyś myślałem, to wyszło mi: Ciemka Iskierka, Różusia, Tęczówka, Rubinia, Nieśmiałka i Jabłonka. Ale to tylko takie propozycje, mające ukazać, o co mniej więcej chodzi - nie myślałem nad tym jakoś specjalnie długo.

    A co do Spitfire - jasne, że to nie ma większego znaczenia, ale to po prostu ukazuje niestaranność tego dubbingu.

    OdpowiedzUsuń
  51. Artykuł, nie powiem, czytało się ciekawie. Nie muszę się zgadzać z niektórymi opiniami autora, ale Emes dobrze podkreślił, że artykuł jest wielce subiektywny wiec nie mam zastrzeżeń:)
    Co do dubbingu, moja ocena, chyba jak większości będzie oscylowała w granicach 'średnich', ale jednak z przewagą na +. Pierwsze odcinki to był szok i wręcz szukało się wszystkiego, żeby się przyczepić, ale potem chyba wszyscy powoli się przyzwyczajali i nasza ocena rosła. Niektóre odcinki były zrobione świetnie (Dragonshy, Wyjście smoka), a przy niektórych trochę się nie przyłożono (Sonic Rainboom) ale nie oglądało się tego najgorzej. Co prawda, to prawda, jakbym chciał kogoś namówić do oglądania MLP, albo jeśli to ja kilka miesięcy temu wpadłbym na odcinek w wersji PL, zamiast normalnego, to nie wiem, czy zostałbym tak zapalonym Bronym. Z plusów zdecydowanie wyróżniłbym Twilight i Fluttershy. Głosy świetnie dobrane, do śpiewu też się nadawały. W każdym odcinku były podporą. AJ i Rainbow miały lepsze i gorsze momenty, a do głosów po kilku odcinkach przywykłem. Co do kontrowersyjnej Pinkie, ja akurat byłem ZA i to zarówno w tekstach mówionych, jak i w piosenkach (no moża poza tymi niektórymi zakończeniami jak w No Fear Song, lub We gotta share). Spłycenie tekstów i żartów Pinkie zależało po prostu od tłumaczy. No właśnie i tu dochodzimy do moim zdaniem największego minusa dubbingu PL.
    Tłumacze trochę pokpili w kilku odcinkach sprawę. Wiem, że nie wiedzieli na bank o fenomenie Bronies, tylko po prostu potraktowali to jak bajkę dla małych dziewczynek, ale na litość boską, nie trzeba było wciskać (szczególnie w pierwszych odcinkach) tych wszystkich zdrobnień i nadmiernie infantylizować teksty... Dziewczynka też człowiek i lubi chyba być traktowana jakby była dorosła. Zresztą błędy tłumaczy można mnożyć (zamieszanie z Luną i Nightmare Moon, Znaczkowa liga, Plamki, Ponaddźwiękowe bum...) i tutaj zdecydowanie należy im się czasem karny...eheemm... znaczy minus im się należy:P Nie powiem, kilka fajnych tekstów też im się trafiało (zwłaszcza teksty Spike'a, którego wbrew opinii wszystkich bardzo w wersji PL lubiłem, jak już się przyzwyczaiłem do głosu, bo smoczek po prostu zawsze mnie rozśmieszał jak się pojawiał na ekranie, co w wersji ENG nie zawsze się działo), oraz tłumaczenie piosenek (a przynajmniej większości). No właśnie apropo piosenke, cieszy mnie niezmiernie, że nie schrzaniono WWU i ATG, a wręcz przeciwnie, te piosenki zagościły na moim telefonie:) Mija zima, mija zimaaaaa.... :P
    Dobra ale dochodzimy do największego super-duper-tastycznego jak stąd do Japonii minusa, a mianowicie RARITY!!! Nie przeboleję tego, kogo zatrudnili do tej roli, po prostu nie mogę. Jak już pisałem wielokrotnie w komentarzach pod odcinkami PL, Rarity jest dla mnie pod względem podłożenia głosu najlepszą postacią w wersji oryginalnej i to spowodowało nawet, że bardzo ją lubię. Po prostu majstersztyk, ile można wyrazić głosem. A jak usłyszałem wersję PL, to chciałem się popłakać. Wstydziłem się komukolwiek pokazać polską Rarity, bo to było żenujące. Straciła wszystko ze swojego wyrafinowania i elegancji a zyskała głos zwykłego kucyka i to z problemami mózgowymi. Dobrze, że chociaż Art of Dress 'jakoś' wyszło, nie powodując u mnie odruchów wymiotnych. No i trzeba przyznać, że ładnie zaśpiewała w ATG i w miarę radziła sobie w momentach, w których trzeba było krzyknąć. Ale to tyle.
    Dobra i tak wiem, że nikt nie przebrnął do tego miejsca więc mogę napisać co chcę:P Pinkie i Fluttershy are the best ponies!!!:P Dobra wyżyłem się. Ogólnie dubbing oceniam na 4, więc całkiem całkiem. Gratulacje, dla kogokolwiek kto tu dobrnął:P

    OdpowiedzUsuń
  52. @Deveel

    Jesteś jedyną osobą jaką znam, która nie chciała sobie strzelić w łeb przy 'Art of Dress'...

    OdpowiedzUsuń
  53. @Nero
    Przeżyłem, tekst był fajny, ale może zwyciężyła tu też moja miłość do oryginału... Nie znaczy, że było wg mnie fajne, ale jak to mówisz 'nie chciałem sobie strzelić w łeb'. Inna sprawa z kwestiami mówionymi Rarity... 'bang'

    OdpowiedzUsuń
  54. Z Spitfire, to ewidentna wina tłumacza ale i góra też dała ciała.
    Tłumacz oprócz listy z dialogami, musiał też dostać kasetę z nagranym odcinkiem. Obstawiam, że miał kontakt tylko z listą dialogową. Z niej samej niekoniecznie będzie wynikać jakiej płci jest Spitfire.
    Swoje zrobił i była klapa bo pod koniec sezonu okazał się, że lider zespołu jest liderką. Ale i temu można było zapobiec po prostu zmianą głosu postaci. Jedna z drugoplanowych postaci miała w rodzimym dubbie 2 różne głosy. Ale to raczej zbytnio nie przeszkadzało.
    A teraz czas na gdybanie. Co jeśli owa oryginalna kaseta którą dostaje tłumacz jest czysta...w sensie bez dialogów oryginalnych. W sam raz by nałożyć na nią stworzony dubb.
    Tłumacz może się z nią zapoznać i na jej podstawie nie określi czy Spitfire w 16 odc to facet czy kobieta. Jeśli na liście dialogowej jest brak adnotacji co do płci postaci to jest wówczas zonk i taki byk. Ale przyjmując taki scenariusz to i tak musiało by dojść do zmiany głosu w ostatnim odcinku.
    Stąd pierwsza opcja jest bliższa prawdy...

    Swoją drogą pamiętasz Deveel jaka była śpiewana pierwsza piosenka na łódzkim Bronymeet? :P. Przez przypadek śpiewana by na pewno nie była ;).

    OdpowiedzUsuń
  55. @Turak
    Dokładnie, nawet miałem o tym wspomnieć, ale mi wypadło z głowy:) Otóż wszem i wobec oświadczam, że pierwszą zaśpiewaną piosenką na łódzkim Bronymeecie było Winter Wrap Up PL, znane też jako MijaZima:)

    OdpowiedzUsuń
  56. Tak właściwie jest jeszcze jedna rzecz, która dla mnie była strasznie irytująca. Mianowicie chórek w openingu co chwile to "AAAAaAaAAaAaA!!"....

    OdpowiedzUsuń
  57. Przeczytałem od początku do końca mimo tego że nie śpię od 50 godzin xD W 90% zgadzam się z twoimi uwagami ale niestety sądzę że roztrząsanie tego i tak donikąd nie prowadzi. Może jeśli ktoś nie jest anglistą i ogląda tylko wersje zdubbingowaną to nie jest świadomy co odbiera mu polska telewizja ale osobiście nie znam nikogo kto oglądał by wersję polską znając chociaż by jeden odcinek oryginału. To sprawa z serii ten lubi, a ten nie wiec niech każdy ogląda to co jemu się podoba i nie będzie trzeba się zastanawiać czemu tak, a nie inaczej. Pozdrawiam i dobranoc :]

    OdpowiedzUsuń
  58. Przeczytałem opinię na temat wydania gazetkowego i powiedziałem sobie "Dość! Dalej nie czytam!".
    Gościu, starasz się z siebie wykreować mega eksperta od dubbingu, którym nie jesteś. Nie masz magistra, ani nawet licencjata w tym. Ok, rozumiem, że to twoja opinia, ale żeby uznać wydanie gazetkowe polskie za poniżej wszelkiego poziomu to moim zdaniem przesada. Polska wersja jest oceniana jako jedna z najlepszych w Europie. Owszem, parę postaci u nas nawaliło na całej linii, ale naprawdę, w porównaniu do wersji MiniMini to wydaje mi się, że gazetkowe wydanie zawierało np. idealnie dobraną Rarity i fajny w miarę głos dla Pinkie Pie. Wiadomo, gazetkowe wydanie w porównaniu do oryginalnej wersji jest gorsze, ale wiesz co ja o tym sądzę? To po prostu wina języka. Przywykliśmy do jęz. polskiego i jest on dla nas po prostu pospolity, chłopski. A oczywiście czymś takim wg wielu Bronies nie wolno skrzywdzić kucyków.
    Owszem, angielski brzmi fajniej. Ale nie przesadzajmy.

    OdpowiedzUsuń
  59. @Linds

    Mylisz się, ja jestem ekspertem od WSZYSTKIEGO.

    A to, co wystarczy do kompletnego pogrzebania wydania "gazetkowego" to śpiew - czy raczej jego parodia. Jeżeli uważasz, że to się kwalifikuje do jakiejkolwiek oceny, to obawiam się o Twój słuch.

    I nie chodzi tu o język, naprawdę. Pisałem to już wcześniej - ja kocham nasz język, z całą pewnością nie uważam go za "chłopski".

    OdpowiedzUsuń
  60. @Kalom, no co? XD Nie chodzi mi tylko o ciebie. Tylko ostatnio twoje mi się rzuciło w oczy. Wybacz, że akurat nie miałam od jakiegoś czasu jak wchodzić na bloga i jak weszłam, to akurat twój post się trafił. :P

    @Stardust, chodziło mi raczej o to, że się nie upierali przy tym samym aktorze do tej samej postaci. Bo też część aktorów podkłada głos kilku postaciom w oryginale. :P

    @Mach, uzależniony od kofeiny? Mój znajomy jest i jakoś by tak nie zaśpiewał. XD Choć czasem piszczy tak, że otrzymał miano lemura od jednego z wychowawców internatu. Tu raczej ktoś nadpobudliwy by się przydał - znam parę osób, co może nie są w takim stopniu jak Pinkie nadpobudliwi, ale nie są uzależnieni od kofeiny/cukru (w drugim przypadku w sensie 'bardziej niż niemal każdy człowiek').

    A wracając do piosenek...
    "Że jestem gwiazdą cyrku" w At the gala było cudnym spapraniem tłumaczenia. 8D A raczej komiczną wstawką. ^^ Ale domyślam się, że ciężko było dopasować coś, co by się rymowało i akurat pasowało.
    Chyba gdzieś już komentowałam trochę At the gala i Cupcakes w polskiej wersji... ale nie na yt. Chyba na jednym forum, ale to bym musiała poszukać

    @Deveel, ja przebrnęłam do końca... I dodam do twojego, że jeszcze Dashie, Twi, Rarity i AJ are the best ponies. (Czyli razem tak: Mane 6 are the best ponies.)

    @Linds, tak tak. Rrt była dobrana, ale resztę wtedy spaprali. x.x Dlatego później aktorka od Rrt była przeniesiona do Twi - przez to Twi w dubbie MiniMini była dobra. I poprawili też kilka innych postaci. Wolisz mieć jedną dobrą (+ kilka 'w połowie' dobrych), czy kilka dobrych (+ dużo 'w połowie' dobrych)?
    Szczerze? Przy gazetkowym dubbie wysiadłam po intrze. Dlaczego? Sfałszowali 'aaaaa'! (A jeśli nie sfałszowali, to przynajmniej zrobili to tak, że nie da się prawie tego słuchać) Nie słyszysz tego? Do tego tamto intro... brzmiało dziwnie. AJ w odcinku jest taka nieswojska - bardziej jak jakaś dama, a w intrze ma chrypę. Twi w intrze ma nosowy głos. + To połączenie głosów niezbyt potrafiących śpiewać, do tego o różnych głośnościach...
    Dlatego wysiadłam po intrze. Potem oglądałam kawałkami.

    OdpowiedzUsuń
  61. Bardzo fajne, przynajmniej miałam na informatyce coś ciekawego do czytania. :3

    OdpowiedzUsuń
  62. @Linds
    "Polska wersja jest oceniana jako jedna z najlepszych w Europie."
    Polska wersja gazetkowa czy oficjalna? Jak ta drugie to jak najbardziej racja, jak to pierwsze to już nie do końca racja.
    Jak wspominałem, w paru krajach MLP miało debiut właśnie w formie odcinka 3 na DVD. I wszystkie wersje łączyło to samo - były fatalnie zrobione. Niemalże każda. Były zrobione na szybko, może i na odwal się. Wzięto tych którzy byli prostu pod ręką. + Boberek jako pewnie reżyser tego dubbu(imo)...
    Aczkolwiek poza chyba tylko Szwecją, w pozostałych krajach nie zdecydowano się by wersje oficjalną tworzyć w oparciu o wspomniany odcinek. I tak oto my dostaliśmy znacznie lepszy dubb, a także min. Latynosi, czy o dziwo nawet Brazylijczycy...
    Zresztą parę krajów u których odcinek pojawił się na DVD, nie miało jeszcze u siebie oficjalnej premiery np. Grecja i Portugalia.
    @Saoa
    W openingu wersji gazetkowej tylko Fluttershy, PP i może RD przemawiają swoimi głosami takimi jakie są w tym odcinku.
    Natomiast w oficjalnej wersji czegoś takiego nie ma w ogóle. Ot te osoby które intro śpiewają, wcielają się kolejną w każdą postać. Mi to jednak zupełnie nie wadzi...
    Zresztą przynajmniej 2 osoby które śpiewają w intrze użyczają głosu pewnym postaciom w serialu.

    OdpowiedzUsuń
  63. Turak Brazylijczycy i Portugalczycy to to samo bo w Brazylii językiem urzędowym jest Portugalski i nie ma języka Brazylijskiego. Dubbing gazetkowy ścinał z nóg, ale ten normalny był nawet niezły poza pewnymi momentami (choćby słynny głos Spitfire). Czego by nie powiedzieć gazetka odstraszyła troche, ale dubbing na kanale zmienił to wszystko poza tym nie wiem jak może komuś podobać się AJ z intra gazetki to tak jakby ech brak mi słów. Cóż mówcie co chcecie dla mnie gazetkowy dub to wersja wczesna alfa a dub na kanale to finalna z dobranymi dość dobrze głosami.

    OdpowiedzUsuń
  64. @Fonek Są dość znaczne różnice między portugalskim "brazylijskim" a "kontynentalnym". To tylko kwestia umowy, czy się uznaje je za osobne języki, czy za 2 dialekty tego samego języka. Ale dubbingi zwykle robi się osobne.

    @Turak Osobiście nie chcę wierzyć, że pan Boberek mógł odwalić taką fuszerkę...

    OdpowiedzUsuń
  65. @Emes
    Słyszałem też drugą wersję, że reżyserem tego dubbu była Anna Apostolakis czyli AJ z wydania gazetkowego. I raczej to jest bardziej prawdziwe ale obecność Boberka w tym dubbie trochę nie daje mi spokoju. Horte wypowiada w tym odcinku 2 zdania i jest jedynym ogierem który cokolwiek mówi w tym odcinku. Rola w sam raz dla reżysera dubbu którym bywa często także i Boberek...albo był jedynym aktorem który był w pobliżu. Ale to też było by dziwne.

    Jak wiadomo w rodzimym oficjalnym dubbie, reżyser pani Bauman też użyczyła głosu pewnym postaciom i dobrze się z ról spisywała. PF co prawda bez akcentu, ale taką sobie właśnie ją wyobraziłem w polskiej wersji.

    OdpowiedzUsuń
  66. W odpowiedzi na zarzuty:
    1. W wielu krajach jedna aktorka może robić za kilka postaci. Nie trzeba było Rarity pozbawiać dobrej aktorki, by Twilight miała dobry głos. Ta aktorka mogła robić pod dwie postacie. Ale tutaj zabrakło kreatywności.
    2. Piosenki z intra nie oceniam. Ale przepraszam bardzo, piosenka o Gali by Pinkie Pie uważam za w miarę dobrze zrobioną. Nie idealną, ale w miarę. I lepsze chyba jest to od piosenek "mówionych", a nie śpiewanych.

    OdpowiedzUsuń
  67. @Linds
    @1
    Ale to to niekoniecznie może przynieść pożądany skutek. W oryginale taka kolej rzeczy miała często miejsce z tym, że nie tak łatwo można było od razu się zorientować, że np. głos Pani Libman to zarówno Pinkie jak i Fluttershy. W rodzimej wersji takie coś by nie zdało egzaminu. Moim zdaniem wyszło by to kiepsko.
    Jak wspominałem wcześniej, PL wersje chwalę minimum za to, że aktorki udzielające głos Mane6, nie robiły tego w przypadku innych postaci. Miałem wobec tego obawy ale się nie sprawdziły. Na siłę tylko można dosłyszeć gdzieniegdzie np. głos Pani Krylik jako jeden z wielu głosów w tłumie.
    Stąd też taka, a nie inna ilość osób w obsadzie.

    BTW, przed rozpoczęciem sezonu na MM w komentarzach pytałem się kogo fani by wybrali jako ewentualne głosy w dubbie MLP. Odzew był nikły ale na pewno była/były opcje by Pani Krylik została przy Rarity.
    Ponieważ obecny głos tej postaci obecnie wielu nie pasuję, zadam ponownie pytanko kogo byście widzieli w roli Rarity? Pani Krylik pod uwagę nie bierzemy no i także resztę obsady z dotychczasowego dubbu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty