Obiady Czwartkowe #8 - "Ścieżki dźwiękowe ze znanych filmów"


Obiady czwartkowe - Seria dyskusyjna ukazująca się regularnie raz w tygodniu o 17:00. Poruszane tematy nie są ściśle powiązane z kucykami, czy fandomem, a jedynie lekko do nich nawiązuje.


Witam was serdecznie na dzisiejszym obiedzie czwartkowym. Dzisiaj porozmawiamy o muzyce filmowej. Zanim jednak przejdziemy do meritum, chciałbym najpierw dokończyć poprzednią dyskusję i zamknąć temat "fandomu", gdyż pojawiły się głosy, jakoby zmieniłem grupę odbiorców. Poniżej znajdziecie fragment o muzyce filmowej. W poprzednim poście Tomek Kościelniak napisał:


Nic nie szkodzi, ta seria sama się zrobiła chaotyczna. Wielu z nas są takimi samymi ludźmi jak każdy inny, jedni mają swoje lepsze, inni gorsze dni i też zdarza nam się popełniać błędy. Zdarza się, że dobrzy kumple wytykają sobie nawzajem błędy, a niekiedy sobie dogryzają. Skąd w nich taka złość? Przecież się znają tyle lat, a ma ich poróżnić byle sprzeczka? Jacy są z nich kumple? Powracając do twojej wypowiedzi, twórcy też są ludźmi i mają swoje problemy, które muszą rozwiązać, a nie przeżywać. Każdy z nas ma swoje życie, co niekiedy przekłada się na aktywności w sferze twórczości fandomowej i stąd odbiorcy mają niekiedy dziwne wrażenie, że są ignorowani lub lekceważeni. Za niedługo w naszym kraju zawita wiosna, rozkwitną przebiśniegi i zaleje nas fala... upałów. To zabawne, że w czasie zimy tęsknimy za "ciepłym" latem, a kiedy przychodzi lato zaczynamy tęsknić za "chłodną" zimą. Nie widzę sensu przeżywać tego, jak było kilka lat temu, tak samo nie widzę sensu przeżywać zeszłorocznej zimy czy lata, bo kiedy było lato, ludzie narzekali na upały, kiedy "zaskoczyła" zima ludzie narzekali na mróz, podobnie w czasie tak zwanej "złotej ery" fandomu, która z biegiem czasu obrosła legendami, tam też ludzie narzekali i wykłócali się o głupoty. Dla jednych będzie nostalgią, dla innych iście historyczną epoką, o której mogą się dowiedzieć od starych koni, a dla innych będzie bolesnym okresem i nie będą chcieli do tego wracać. Nie wpatrujcie się ślepo w przeszłość, bo ona nie była znowu aż tak wspaniała jak wam opowiadają starzy wyjadacze, ani nie przepowiadajcie strasznej przyszłości, jakiś chorych, ciemnych wizji, końcu fandomu, "umierającego fandomu" notabene jest to stary, przejedzony, głupi tekst. W taki sposób zachowują się tylko fanatycy religijni, nawiedzeni, chorzy psychicznie, schizofrenicy, którzy się po prostu boją wszystkiego, boją się nawet żyć. A boją się, gdyż są słabymi tchórzami, którzy zastraszają wszystkich dookoła, popadając w jeszcze większe paranoje. Swoje problemy przeżywają, zamiast je rozwiązywać. Histeryzują o "końcu świata", "nagłej śmierci" i "upadku cywilizacji", bo dla nich świat przypomina Fallout czy inny Dead Island. Nie wychodzą ze swojej twierdzy z poduszek, bo wolą siedzieć i nic nie robić ze swoim życiem, do tego narzekać i mieć pretensje do całego świata. To jest chore. Każdy nasz czyn ma swoje konsekwencje, za które musimy brać odpowiedzialność, bo tak robią dorośli ludzie, a nie dzieci, które jak przykładowo coś zniszczą, nikt ich nie gani, ponieważ jako dzieci muszą się wyszaleć. U nas muszą się "rozbrykać" jako małe, słodkie koniki, a potem są zdziwione, bo ich życie nie wygląda jak w Equestrii, przez co są zmuszone uciekać od problemów w "świat fantazji", bo po prostu nie umiejąc brać odpowiedzialności za swoje czyny i wolą się "brykać" w krainie tęczy, tracąc przy tym kontakt z rzeczywistością. To jest chore.


Kiedy naszą przyszłość widzimy w ciemnych barwach, po jakimś czasie ona się urzeczywistnia, staje się realna, a potem przyjdzie nam żyć w koszmarze, który sami wyśniliśmy. Jednak przyszłość ma to do siebie, że można ją kreować! To od nas zależy, jak będzie wyglądać, jesteśmy w końcu istotami o wolnej woli, a to jak będzie za kilka lat, zależy wyłącznie od nas, od naszych czynów, tego, co robimy teraz, a nie co zrobimy za X czasu i to wszystko leży w naszym interesie. Nasz fandom rozkwitnie, a to czy to się tak stanie zależy tylko wyłącznie od WAS. Pomyślcie, co moglibyście zrobić teraz, nie co zrobicie za X czasu, bo z takim zwlekaniem nic wam się w życiu nie uda.

Wystarczy mojego przynudzania. Dziękuje Tomku za twoją wypowiedź. 

Muzyka filmowa
(z prawdziwych, normalnych filmów)

A teraz przejdźmy na nowy tor naszych konwersacji, notabene planowałem je od dawna, lecz dotychczasowe pisanie niniejszych postów były dla mnie dość kłopotliwe, co pozwolę sobie usprawiedliwić napiętym planem dnia, porozmawiajmy o muzyce, bardziej uściślając moją koncepcję, interesowałyby mnie wasze opinie na temat ścieżek dźwiękowych ze znanych dzieł światowej kinematografii.

Zacnie mości hrabio.
Czy ktoś z was słyszał o Vide Cor Meum Patricka Cassidy'ego? Jest to utwór bazujący na "La Vita Nuova" Dantego. Ten piękny utwór możemy usłyszeć w filmie "Hannibal" Ridleya Scotta z 2001 roku, nadający mu wyjątkowy klimat i mroczną atmosferę. Postać seryjnego psychopaty wydaje się odczłowieczona, niemalże demoniczna. A trudno sobie wyobrazić straszniejszego mordercę, niż kogoś, kto wydaje się spokojnym, życzliwym, inteligentnym człowiekiem, zdobywającym zaufanie innej osoby, niekiedy budując znajomość miesiącami, czy nawet latami, tylko po to, by w odpowiednim momencie ją zamordować, kiedy się tego najmniej spodziewa.

Utwór Vide Cor Meum można także usłyszeć w dramacie historycznym "Królestwo Niebieskie" z 2005 roku. W scenie śmierci króla Jerozolimy - Baldwina IV Trędowatego puszczony w tle utwór ma inny wydźwięk. Nie wzbudza w nas poczucia grozy i zagrożenia, a raczej współczucie z powodu śmierci jednej ważniejszych postaci z punktu widzenia fabuły. 

Patrick Cassidy - Vide Cor Meum

Inny z moich ulubionych motywów muzycznych jest Now We Are Free Lisy Gerrad, który możemy usłyszeć w filmie "Gladiator" (2000). Jest on naprawdę magiczny, niemalże mistyczny. Czaruje nas rytmiczną nutą i pięknym śpiewem dawno wymarłego języka. Możemy przez chwilę obcować z czymś tajemniczym, egzotycznym, jak przy słuchaniu starej powiastki z ust bajarza opowiadający historie zamierzchłych, zapomnianych czasów. 


Lisa Gerrard - Now We Are Free

Nie sposób nie wspomnieć o utworze A way of Life Hansa Zimmera z filmu "Ostatni Samuraj" z 2003 roku. Jest kolejnym przykładem tego, jaką piękną muzykę możemy usłyszeć w filmach, choć nieraz nie zdajemy sobie z tego sprawy. Nie musiała być bardzo rozbudowana, czy skomplikowana, prostota tego utworu najbardziej porusza, ponieważ została dobrze skomponowana, a to wymaga pewnych umiejętności, artystycznej wrażliwości i doświadczenia. Hans Zimmer jest w tym mistrzem i za to go najbardziej podziwiam. 

Hans Zimmer - A way of Life

Hans Zimmer skomponował także muzykę do takich filmów jak Incepcja, Interstellar, Sherlock Holmes czy nawet Król Lew!


A jakie są wasze ulubione ścieżki dźwiękowe? 

Komentarze

  1. Jednym z pierwszych utworów skomponowanych na potrzeby filmu, który mi się spodobał był utwór "Summer Overture" napisany przez Clinta Mansella dla filmu "Requiem for a dream". W tym utworze najlepsze według mnie były narastające z każdą chwilą dźwięki smyczków. Kolejnym godnym uwagi był wykorzystujący podobny motyw utwór Hansa Zimmera "Chevaliers de Sangreal" do filmu "Kod da Vinci". O twórczości Hansa Zimmera możnaby napisać osobny post, ja jednak nadmienię tylko kilka wartych moim zdaniem zainteresowania są "He's a Pirate" z "Piratów z Karaibów" oraz "Time" z "Incepcji". Niestety w ścieżkach dźwiękowych rzadko używa się mojego ulubionego typu muzyki, mianowicie szybkiej muzyki z elementami elektronicznymi oraz klasycznymi. Dlatego moją ulubioną ścieżką dźwiękową jest ścieżka z trylogii "Matrixa" a w szczególności utwory "Clubbed to death" oraz "Freeway chase". Prezentują one znakomite połączenie elektroniki/techno oraz muzyki klasycznej, które pasowało do tego filmu jak ulał. Pomimo że lubię szybką i energiczną muzykę, to nie odrzucam od razu spokojniejszych utworów. Jednym z takich utworów jest comber słynnej piosenki "Sweet Dreams" w wykonaniu Emily Browning na potrzeby filmu "Sucker Punch" (samego filmu nie oglądałem, już od dwóch lat się za niego zabieram). Myślę że to by było na tyle. Jest dużo dobrych kompozycji jednak nie są moim zdaniem aż tak bardzo porywające. Poza ścieżkami filmowymi istnieje też wiele ciekawych ścieżek z seriali oraz gier. Wartym uwagi jest m.in. ścieżka z serialu "Gotowe na wszystko" lub z gry "Need for Speed - Most Wanted (2005)" (chociaż według mnie jest tam za dużo muzyki rockowej a za mało elektronicznej)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz że w Need For Speed Most Wanted jest za dużo muzyki rockowej. Według mnie soundtrack tej gry skonstruowany został tak żeby czuć tę moc(wyścigów jak i pościgów).

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Biada tym który uważają, że muzyka w NFS powinna być elektroniczna.
      A własny referat napiszę później.

      Usuń
    4. Według mnie (jak na te czasy) muzyka była odpowiednio dobierana.

      Usuń
  2. Uwielbiam takie momenty w filmach, kiedy na ekranie dzieją się rzeczy złe, typu morderstwo, a w tle słyszeć możemy słodką, uroczą muzyczkę, "zupełnie nie pasującą do klimatu".
    Daje to aurę szaleństwa, wprawia odbiorcę w osłupienie, trochę jak Flowey w grze ,,Undertale" na samym początku.

    https://www.youtube.com/watch?v=zBu3-NTBcK0
    Deszczowa piosenka z ,,Mechanicznej Pomarańczy". Cudo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż,(nie należy od tego zaczynać zdań >;Y) moja wypowiedź na pewno nie będzie jakoś specjalnie rozbudowana,ale temat bardzo mnie zaciekawił i wysłuchałam wszystkich piosenek prócz ostatniej( wybacz).Dzięki temu miałam czas na rozmyślanie! :)
    Więc(od tego też się nie zaczyna zdana! >:YY) gdy oglądam film skupiam się raczej na innych rzeczach niż na muzyce,ale to nie znaczy,że nie zwracam na nią uwagi.Po prostu....może mnie mniej interesuje konkretny tytuł filmu,który leci w TV raz na 5 miesięcy....hm...ale zboczyłam.
    Najlepszą nutę jaką dotychczas udało mi się wychwycić to z filmu ''Koty nie tańczą''.Zawsze,ZAWSZE się uśmiecham,gdy słyszę Animal Jam: https://www.youtube.com/watch?v=8bZO91JhgU0 albo Danny's Arrival Song :https://www.youtube.com/watch?v=FIBXOK7UUSg&list=PLWQwEGxoaQGMTEaTgwK6UDCPqhkgksCwc&index=3
    Stara,dobra i poczciwa animacja od braci Warner'ów mnie rozwesela( a szczególnie pląsy Danny'iego :3 ).Bardzo lubię muzykę uliczną artystycznie-kreatywnie-jazzową i ta jak najbardziej trafiła do mojego serca.

    Następnie jeżeli chodzi o utwory w pamięć mam do dziś piosenki z ''Zakochanego Kundla''. Tak często oglądałam tą bajkę w dzieciństwie i zapamiętałam melodie do dziś...no więcej z drugiej części,bo kiedyś bardziej mi się podobała.''Z tobą jest'' nuciłam w drodze do szkoły, a ''Szczęścia smak w drodze powrotnej! Serio!Nie wiem czemu mi się spodobały,skoro to piosenki romantyczne( błeh).''Na wysypisko'' i ''Świat bez ogrodzeń'' także zapadły mi w pamięć i ucho cieszą piękne głosy wokalistów...Z pierwszej części spodobał mi się ''He's a Tramp''.Głos naszej polskiej wokalistki jest mega! Idealnie pasuję do postaci,klimatu i aż się czuje jak w starej kawarence...

    Jeszcze do dziś pamiętam piosenki z ''Mulan'',a najbardziej- każdą pamiętam i każda jest świetna :) nie mam nic więcej do dodania.Po prostu świetna robota.

    Teraz może coś z innej beczki.Mianowicie soundtrack z gry ''Undertale''.Wiem,że to nie film,ale soundtrack mi się podoba,więc chciałam dorzucić.Wszyscy się podniecają oklepaną Megalovanią( eh świetna jest,ale ludzie,ile można?! ) i chwalą też inne świetne utwory....głównych postaci.Mi się bardzo podoba muzyczka od pewnego manekina: https://www.youtube.com/watch?v=N3epEVMNJdY
    Ach ta końcóweczka....cały utwór oczywiście wymiata,ale zawsze czekam na tą końcówkę.Ona jakby podkreśla manekina...tak myślę.''Death by Glamour'' był jednym z pierwszych i na co dzień słucham go jak robię lekcje lub coś innego.Muzyka od Asgora także bardzo mi się spodobała...."Another Medium''...ah....to dopiero prawdziwa uczta dla uszu....rozpływasz się w świecie nauki i rozmyślasz o wszystkim.....o metalach,laserach,parze wodnej,lawie,ogniu,kamieniach,dinozaurach,laboratoriach,ciepłych barwach,robotach....o wszystkim co ci przyjdzie do głowy.Ten utwór w wersji jazzowej jest jeszcze lepszy!
    No i jak nie można nie lubić tego utworu: https://www.youtube.com/watch?v=Zzo6L3wsf8c&list=PLpJl5XaLHtLX-pDk4kctGxtF4nq6BIyjg&index=15
    oh yeah...muzyczka domowa.

    Em.Trochę jednak bardzo się rozpisałam.Heh <;D Cóż mam nadzieję,że chociaż ktoś wysłuchał moich wymienionych utworów....
    Brohoof!Derp!Chipmunk!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Iskierką, że Disney ma świetne piosenki z swoich animacjach. Regularnie śpiewam sobie te pochodzące z filmów o księżniczkach, większość znam na pamięć.
    Natomiast moje odkrycie z zeszłego roku to soundtrack z Władcy Pierścieni w roli podkładu muzycznego do nauki. Pomaga nie zasnąć, gdy muszę zarwać noc, ale równocześnie nie odrywa mojej uwagi od czytanego materiału, w przeciwieństwie do piosenek z linią wokalną. Szczerze polecam studentom w czasie sesji ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkowicie zgadzam się z autorem artykułu co do kwestii geniuszu Hansa Zimmera. Nawet, jeżeli nie jestem fanem jakiegoś rodzaju filmu, to gdy widzę, że muzykę skomponował w/w, to zawszę przesłucham ścieżkę dźwiękową. Moim absolutnym faworytem wśród soundtracków jest zdecydowanie "King of Pride Rock" z "Króla Lwa". Połączenie naprawdę genialnej muzyki i śpiewu w Zulu, a także genialna animacja, dały, moim skromnym zdaniem, jedno z najbardziej epickich zakończeń w historii kina.
    Zaś co do innych utworów: uwielbiam umieszczanie w ścieżkach dźwiękowych filmów utworów autorstwa najwybitniejszych kompozytorów muzyki klasycznej i opery. Beethoven (jego "9. symfonia" jest wykorzystywana chyba najczęściej), Puccini (aria "Nessun dorma" z "Turandot", a w tle najczęściej wybuchy), Czajkowski i wielu, wielu innnych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaiste Disneyowskie produkcje zawsze miały w sobie to coś. I dalej mają. Choć nie wszyscy je dostrzegają (przez to epitafium na złączone groby Tristana i Izoldy rymuję już wszędzie. Ech, takie życie humana...) Dlatego nie wszyscy znajdują zrozumienie w innych, podczas śpiewania piosenek z tychże czy oglądania tak zwanych bajek dla dzieci... Bo przecież w tym wieku to nie wypada... A dlaczego? Jest gdzieś ograniczenie wiekowe typu "do lat 12"? Nieee! I tego się trzymajmy :)

    Do ukochanej muzyki filmowej na pewno zaliczę wszystkie utwory z Władcy Pierścieni i Hobbita. Ale z tych także mogę wyłuszczyć ulubione. O choćby (i teraz oprócz podkładów dźwiękowych polecą także utwory śpiewane...) Into the West, I See fire, Bridge of the Khazad dum, Concerting hobbits, Misty mountains, Song of the lonely Mountain, Last goodbay... To może ja już skończę?

    He's pirate, Panoramic (The Book of Eli), Mountains (Interstellar), The Battle song (Narnia)...

    Aż sobie człowiek uświadomił ile soundracków słucha...

    Rarity, oprócz Władcy Pierścieni jako podkładu do nauki równie świetnie sprawdza się spokojna muzyka celtycka. Przynajmniej w moim przypadku. A mój przypadek nie zalicza się do normalnych, z całą pewnością nie. Bo kto normalny przykleja taśmą klejącą karteczki z wypisanym notatkami na kierownicę i uczy się jeżdżąc w lesie na rowerze? Albo siada z podręcznikiem na kolanach i zaczyna szydełkować? Albo rysować? No kto?

    A z moją pasją pod tytułem szydełkowanie wiąże się piękna historia. Razu pewnego w jakimś olśnieniu stwierdziłam, że dojazdy pociągiem do szkoły mogę wykorzystać na podgonienie z robótką. Myśl tę wprawiłam w czyn i dnia następnego wsiadłam uzbrojona w szydełko i potężny kłębek włóczki. Znalazłam wolne miejsce, siadłam, zaczęłam szydełkować. Na następnej stacji dosiadły się do mnie trzy starsze panie i z miejsca zaczęły pogawędkę o współczesnej młodzieży. Że jakie to niewychowane, w komórkach non stop siedzi... Typowa babcina gadka. A ja sobie siedzę, szydełkuję. Jaka była następna czynność tychże pań? Wyciągnęły komórki (i to dotykowe) i do Wrocławia już w nich siedziały.
    Ach, ta różnica pokoleniowa...

    Oczywiście, zamiast się uczyć (tak swoją drogą to mam ferie, ale jak polazłam do takiego liceum to się teraz męczę) to piszę komentarze. Oczywiście.




    Ma ktoś pomysł co może się rymować do "rana"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polana ;) The Last Goodbye też uwielbiam, ostatnio miałam fazę,że leciało w kółko. O muzyce celtyckiej nigdy nie myślałam, muszę wypróbować. Natomiast karteczki musiałabym przyklejać do grzywy konia, więc chyba z tego pomysłu nie skorzystam ;)

      Usuń
  7. Najbardziej spodobała mi się ścieżka dźwiękowa z "Jak wytresować smoka". Przenosi w inną krainę, pobudza wyobraźnię i jest w niej coś podniosłego. Nie wiem jak to opisać, ale wiem, że John Powell wykonał kawał dobrej roboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *po ponownym wysłuchaniu soundtracka* John Powell to geniusz, naprawdę. Gorąco polecam do wysłuchania jego utworów z filmu, gwarantuję, że każdemu się spodoba. W każdym utworze jest tyle dynamizmu...
      Zafascynowało mnie to ;-;

      Usuń
  8. Nie chciałam mieszać do tego ,,Undertale", w końcu to gra, nie film, ale skoro już Iskierka o tym wspomniała, chciałabym dorzucić jeszcze absolutnie niesamowity utwór grany w Waterfall:
    https://www.youtube.com/watch?v=v712NiVK5uY
    Osobiście, uważam go za smutną piosenkę, trochę depresyjno-nostalgiczną, z nutą tajemniczości. Za każdym razem, jak to słucham, mam ciarki na plecach. Magia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty