Trzeci Mój Mały Fanfik - ogłoszenie wyników


Ogłoszenie wyników

Witam w trzeciej edycji Mojego Małego Fanfika. Tym razem dosyć nietypowo. Po raz pierwszy w historii Mojego Małego Fanfika przewidziałem nagrodę. Autor opowiadania, które uznam w swoim mniemaniu za najlepsze, otrzyma nagrodę - srebrny medalik z Cutie Markiem Księżniczki Celestii. Medalik wygląda tak: 

A tematem aktualnego Mojego Małego Fanfika jest... medalik. Taki, jaki widzicie powyżej. 

Oto nadesłane prace:
1. Small Magic - LINK - Pierwsza z nadesłanych prac i z tego, co pamiętam, debiut w MMF. Na początek spory plus za pomysł i fragment, który mi osobiście przypomniał jedną ze scen z Niekończącej się Opowieści. Opowiadanie ma jednak swoją wadę, która skutecznie obniża przyjemność czytania - jest to strona techniczna opowiadania będąca prawdopodobnie skutkiem kiepskiej konwersji dokumentów z Open Office na te z google docs. I niestety styl pisania, który wymaga jeszcze pracy. I podziękowania za miły akcent w postaci "redaktora FgE" i jego spotkanie z IMBA Alicornami. Zachęcam do pisania w kolejnych edycjach MMF.
2. Flame - LINK - Kolejne opowiadanie jest utrzymane w dosyć absurdalno - humorystycznych klimatach.Jest wszystko co można wymagać od solidnego randoma. Dobry humor, dziwaczne zwroty akcji to plusy tego fanfika. 
3. Twinkle - LINK - Tutaj dla odmiany jak najbardziej poważna praca. I kolejny dobry tekst, który miałem przyjemność czytać. Przyjemne opisy, dobrze obmyślana fabuła. Całości brakuje jednak nieco mocy i klimatu.
4. Madeleine - LINK - Najdłuższa z nadesłanych prac. Ponad trzynaście tysięcy słów bardzo dobrego opowiadania. Całość wciąga niemiłosiernie i ciężko się oderwać (choć tutaj przyznam, że wszystkie opowiadania poszły jednym ciągiem na raz). Co na plus? Fabuła, klimat, styl; słowem - całość. I właśnie to opowiadanie uznaję za zwycięzcę tej edycji. Autorce gratuluję!
5. Teramire - LINK - Dosyć humorystyczna praca. I nie powiem, humor mi nawet podpasował. Niestety z bardzo ciekawie zapowiadającego się początku wyszedł "zwykły" randoom. I uważam ze fanfik na tym, niestety stracił. Ponadto jest potrzeba popracowania nad stroną techniczną pracy.
6. Malvagio - LINK -  Malvagio przyzwyczaił już do bardzo dobrych fanfików. I nie zawiódł tym razem. Klimat, opisy i zaskakujący dosyć zwrot fabularny to plusy całości. I solidny kandydat na zwycięzcę. 
7. Katastrof Masaqra - LINK - Kolejny debiut na MMF i ponownie przykład dobrego pomysłu, który traci na wykonaniu. Autor potrzebuje jeszcze sporo pracy nad swym warsztatem. Jednak biorąc pod uwagę wyobraźnię, z czasem mogą zacząć powstawać naprawdę dobre fanfiki. Plus to osadzenie akcji i połączenie dwóch światów. Minus to stylistyka i bardzo szczątkowe opisy w tekście.

Komentarze

  1. Brawa dla Madeleine. Naprawdę wspaniała opowieść. Ten background też był fajny (podwyżki w fabryce chmur, kryzys). Naprawdę dobry fanfik. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech...

    Nie sprawia mi przyjemności mówienie tego i nie chciałbym, żebym został odebrany, jakbym miał coś przeciwko Madeleine, albo chciał żeby przestała pisać MMF. W żadnym razie mi o to nie chodzi.

    Kredke, jeśli po zobaczeniu posta z ogłoszeniem MMF3 pomyślałem sobie, że pomysł z konkursem jest bezsensowny, bo na 100% wygra Madeleine (ew. Malvagio, gdyby ona nic nie napisała)... to teraz stwierdzam ponuro, że miałem rację.

    Nie rób tego więcej. Nie wprowadzaj atmosfery niezdrowej rywalizacji, gdy zwycięzców trafiających w twoje gusta można bardzo łatwo odgadnąć, patrząc na poprzedni MMF. To po co ktoś inny ma pisać?
    Nie wyobrażam sobie, żeby to miało kogoś motywować.
    Pewnie większość napisze mimo tego, bo nie o nagrody chodzi w MMF. Tym bardziej dziwi mnie, że zdecydowałeś się na taki krok.

    Muszę cię też spytać, Kredke, czy masz jakąś vendettę przeciwko uczestnikom konwentów, ustalając termin pokrywający się z MLK, a do tego na niedzielę rano, tak żeby ktoś wracający do domu w niedzielę po południu przypadkiem nie miał czasu dokończyć i wrzucić swojego fika.

    W Polsce jest JEDEN duży konwent odbywający się RAZ do roku, ustalenie innego terminu nie było takie trudne.

    Żeby zrobić coś konstruktywnego (a nie tylko narzekać), postaram się tradycyjnie skomentować przesłane fiki. Kto wie, może jeszcze umiem to robić. No i kto wie, czy i kiedy następny MMF będzie. Ideę wciąż uważam za szczytną, ale...

    Cheers.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w wypadku terminu to założę się, że wystarczyłoby wspomnieć o sytuacji i poprosić o dodatkowe dwa-trzy dni. Nie wydaje mi się, żeby był to dla Kredke wielki problem przełożyć termin kilka dni do przodu... ale nikt najwyraźniej się nie pytał.
      Z drugiej strony ktoś spytał się 20 minut po terminie czy może wysłać, bo zaspał(a) i nie można było, więc potem niech Kredke nie narzeka, że mało prac albo cały czas ci sami autorzy.

      Usuń
    2. To ja pytałam XD
      Też trochę lipa z terminem, mimo wszystko dużo czasu to nie było, a we wrześniu to szkoła się zaczyna, to praktyki... no trudno.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. @StyxD
      Jedynym, który wprowadza niezdrową atmosferę jesteś ty swoim zachowaniem. Jakoś pozostali uczestnicy nie mają z tym problemu.

      Zdecydowałem się chcąc nieco urozmaicić MMF. Zachęcić nowe osoby do spróbowania swych sił. I co? Widzę tutaj nowe osoby, które napisały. I wiesz co? Debiuty uważam za udane - szczególnie ze te osoby wcześniej nie pisały z tego co wiem.

      Wygrało opowiadanie, które JA uznałem za najlepsze i które MI się najbardziej podobało. Jeśli to ci nie pasuje to cóż...

      Kwestia terminu: MMF ogłosiłem na dwa dni przed terminem, czy na niemal trzy tygodnie? Jakoś pierwsze prace dostałem dosyć wcześnie (17 września). A że wolałeś sobie poczekać to cóż... MLK pewnie wyskoczył nagle jak emeryt na pasach? To tylko twoja wina że nie zdążyłeś - twój wybór co robisz z swym czasem i jakiekolwiek pretensje do mnie są śmieszne.

      A że wygrała Madeleine? Wygrała zasłużenie. I wcale nie jest powiedziane że akurat ona lub Malvagio z miejsca wygrywają. Powiem więcej - od tych dwóch osób wymagam o wiele więcej niż od innych - wiem co potrafią i jaki poziom prezentują. U Malvagio zabrakło znanej choćby z Pielgrzyma i Pani mocy - ot prawdopodobnie efekt pisania pacy " na szybko". Madeleine po wcześniejszych pochwałach nie spoczęła na laurach i dalej stara się dawać z siebie wszystko i trzymać swój wysoki poziom.

      Miałem, mimo tego iż według mnie napisała najlepszą pracę odebrać jej zwycięstwo? Ukarać za to że się postarała? Tylko dlatego że się komuś to nie spodoba? Wolne żarty. Zresztą jak pisał Mordecz; Potraktujcie nagrodę jak dodatek a nie cel - widać tego nie potrafisz.

      Dalsze MMF będą. Czy będą też nagrody? Może tak, a może i nie - zdecyduję po otrzymaniu wypłaty:)

      Z mojej strony koniec tematu

      Madeleine jeszcze raz gratuluję. W pełni zasłużona nagroda.

      Usuń
    5. "Miałem, mimo tego iż według mnie napisała najlepszą pracę odebrać jej zwycięstwo? Ukarać za to że się postarała?"

      Gdzie niby takie coś sugeruję? Byłoby miło, gdybyś nie rzucał na mnie takich oskarżeń. Bo o ile rozumiem inne twoje zarzuty wobec mnie, to to jest jakaś kpina.

      Może masz rację. Skoro nikomu innemu to nie przeszkadza, to może faktycznie będzie lepiej, jeśli się zamknę.

      Poza tym, nie sądzę byśmy doszli do porozumienia w ten sposób.

      Usuń
    6. @Kredke

      Dlaczego sugerujesz, że ja "spocząłem na laurach", czy też nie staram się "dawać z siebie wszystkiego"? Sytuację miałem, jaką miałem, żyły z siebie wyprułem, żeby dotrzymać słowa i napisać pracę na tę edycję, a słyszę, że spocząłem na laurach. Frustracja.

      A swoją drogą, ciekawostka - osobiście uważam, że "Księżniczki" są od "Pielgrzyma i Pani" lepsze, chyba jako jeden z naprawdę nielicznych, heh.

      Usuń
    7. Niczego takiego nie sugeruję. Wiem jedno - jak na twoje możliwości to wiem że mógłbyś napisać lepiej - może gdyby nie ten pośpiech? Cytując z maila od ciebie: "Przedstawiam efekt zarwanej nocy. Nie ręczę za rzeczy wynikające z braku przytomności." I niestety ten brak przytomności tutaj widać. I widać ze chyba i tej nocy niezbyt przytomny byłeś: zwrot o "spoczywaniu na laurach" dotyczył Madeleine, nie ciebie. Oboje macie w fandomie wyrobioną pozycję i markę świetnych pisarzy. I obydwoje zamiast iść na łatwiznę i korzystać z "marki" nadal widać że się staracie wypaść jak najlepiej. Jej się udało utrzymać swój poziom. Ty niestety, uważam, że napisałeś nieco poniżej swojego zwyczajowego poziomu. Dałem na MMF niemal trzy tygodnie naprawdę nie dało rady by cokolwiek wcześniej ogarnąć? Wybrałeś inne rzeczy (min widzę cię często na serwerach Diablo III - dzięki jeszcze raz za przypomnienie tam o kilku rzeczach:). To twój wybór co robisz z swoim czasem i kompletnie mi nic do tego. Ale masz tutaj efekt robienia na ostatnią chwilkę - jeszcze pewnie pod presją bo termin się kończy, spać się chce itp. A to niestety widać w pracy. I nie widzę powodu do frustracji.

      Kolejne małe fanfiki dam prawdopodobnie z jeszcze dłuższym terminem. Maksymalnie do miesiąca czasu.

      Usuń
    8. "U Malvagio zabrakło znanej choćby z Pielgrzyma i Pani mocy - ot prawdopodobnie efekt pisania pacy " na szybko". Madeleine po wcześniejszych pochwałach nie spoczęła na laurach i dalej stara się dawać z siebie wszystko i trzymać swój wysoki poziom."

      Pisząc w taki sposób, między wierszami wysyłasz komunikat "Madeleine W PRZECIWIEŃSTWIE DO MALVAGIO nie spoczęła na laurach". Co się zaś tyczy terminu, rozbijał się całkowicie o tę nieszczęsną magisterkę, którą musiałem za wszelką cenę skończyć i załatwić wszystkie związane z nią formalności. Heh, po ślęczeniu nad nią nie ma chyba nic dziwnego w tym, że nie miałem ani siły, ani tym bardziej chęci na pisanie już czegokolwiek innego.

      Usuń
    9. Nie wiem jakim cudem widzisz tam coś takiego, ale oznajmiam że w żadnym wypadku nie miało to tak wyglądać.

      Za to podsunąłeś mi pewien pomysł co do następnego MMF.

      P.S. Powinienem napisać "połamania pióra" nad magisterką, ale i tak pewnie używasz klawiatury, a szkoda niszczyć taki sprzęt:) Zresztą już chyba skończona, więc powodzenia na obronie.

      Usuń
    10. Ano, magisterka już skończona, obronę mam... dzisiaj. Nie będę teraz dziękował, żeby nie zapeszyć, ale jeśli się uda obronić, to na pewno to nadrobię.

      Usuń
    11. Chłopaki, błagam was...
      Mal, przecież nikt nie ma tutaj do ciebie pretensji, ukrytych zarzutów, nikt nie dewaluuje twojej twórczości, więc naprawdę nie wiem, o co ta gadka. I wyobaź sobie, że MMF to nie jest osobista wojna między nami, i wyobraź sobie również to, że wolałabym widzieć swój nick w postach niedotyczących treści opowiadań w ilości zdecydowanie mniejszej niż teraz. A skoro, jak sam powiedziałeś, bierzesz wszystko na poważnie, to potraktuj również poważnie tę sytuację. Poważnie = jak dorosły facet.

      Pozdrawiam.
      Madeleine

      Usuń
    12. Udało mi się obronić, więc mogę już podziękować za życzenie powodzenia - dzięki!

      A swoją drogą, zapomniałem o tym wspomnieć wcześniej, ale co do tego "jakim cudem widzę tam coś takiego" - przypuszczam że to efekt zajęć z technik perswazji i manipulacji. Fantastyczny przedmiot, ale teraz jestem strasznie wyczulony na dostrzeganie takich rzeczy.

      @Madeleine - po prostu skomentowałem to, co zobaczyłem. Nic więcej.

      Usuń
  3. Small Magic - O słodka Celestio... Nie mam zielonego pojęcia JAK. Może Kredke ma rację, może to przez konwersję... Ale czemu nie próbowałeś poprawić? O Times w użyciu, gut! Tak na poważnie całe opowiadanie wygląda jak kryptowiadomość do szanownego redaktora FGE. W sumie ciakawy pomysł. Acz autorka musi popracować nad warsztatem, dialogi są zbyt teatralne.

    Twinkle - Króciutko, tylko dwie sceny oddalone od siebie o wiele lat. Pisałeś czcionką bezszeryfową, użycie takiej w beletrystyce to jak podanie dania na drewnianym tależu, zamiast porcelanowego. Ciekawe wytłumaczenie zmian wyglądu Luny, których doświadczyliśmy pomiędzy 1 i 2 sezonem MLP:FiM. Duży plus za staromowę i klimat.

    Madeleine - Na początek krytyka (o tak, zwycięzcy należy się pełen zawiści opieprz, zawsze i wszędzie ^^). Przez całe opowiadanie natrafiałem na fabularne pierdoły, które mi psuły Equestriański klimat: "Konsole? Elwktronika w Equestrii? No weź.", "Twoja matka jest jednorożcem, a ty na stwierdzenie czarodziejski medalik reagujesz jakbyś uważała, że magia nie istnieje?", "Dzika pogoda w środku Equestrii bez uzasadnienia? Napisz przynajmniej przypuszczenie, że jakiś pegaz spartaczył robotę..." i mnie tknęło oświecenie. Autorka (dobrze przypuszczam płeć?) nie buduje klimatu high magic uniwersum Equestrii. Grzech? Teoretycznie to nieuzasadniona negacja kanonu więc tak, grzech. Zwłaszcza, iż większość czytelników spodziewa się świata, którego klimat, budowę i zasady znają, a dostają coś co w sumie mogło by się dziać w naszym uniwersum, w podrzędnym polskim miasteczku. Na szczęście to tylko małe pierdoły, dla mnie irytujące, dla innych niezauważalne. Jak ktoś zechce się ze mną nie zgodzić w tej kwestii to ostrzegam, iż odpowiem mu elaboratem uzasadniając dogłębnie każdy argument.
    Potem na osłodę pochwała. Bardzo podobało mi się bezpośrednie nawiązanie do ficka "Wiadomość" z drugiej edycji MMF (tak, ktoś pamiętał). Sytuacje, psychika bohaterów i ich zachowania zostały oddane bardzo życiowo, zazdroszczę. Sam pomysł oryginalny, ale i nieprzesadzony. A warsztat, nie zawodzi i w historii mamy pewien zgrabny morał. W pełni zasłużona wygrana.

    Teramire - Arial again, minusy zamiast myślników, brak justowania, trochę ciężko mi się to czytało opisy, mieszanie bezpośredniej perspektywy bohatera z pośrednią. Ale i się uśmiałem, jest kilka fajnych żartów.

    Malvagio - Czemu Arial jest aż tak popularnym krojem pisma? Nawet jeżeli używanie go w beletrystyce jest faux pas? I don't gest it. Świetny plot twist, przyjemnie się czytało, warsztat bardzo dobrty.

    Katastrof Masaqra - debiut, odpuszczam mu Ariala i minusy zamiast myślników. Ej! Czemu nie można komentować?! Wcięcia akapitowe bym ci posugerował, a tak zbierzesz za to cięgi. Tak samo za interpunkcję i orty. ALE! Tu bezpośrednio do autora: Stary, idea jest genialna, tak uderzyłeś w moje gusta, że przez pierwsze akapity śpiewałem "Sweet Dreams"! Poważnie, pisaj więcej bo warto w twym przypadku, tylko się naucz poprawiać błędy i zatrudnij korektora.

    Podsumowanie: Nawróćcie się na Times New Roman, niereformowalni Arialowcy! (A tak na poważnie to naprawdę radzę przemyśleć sprawę, bo znam ludzi nie czytających opowiadań "bo Arial", "bo nie ma szeryfów") I tak na marginesie... Gdzie się podziało Mane6? Nie żeby umieszczanie którejś z nich w fanficku było wymogiem, ale tak jakoś czegoś brakuje jak pośród 7 fanfików, nie ma ani jednego w którym poczytalibyśmy sobie kilka scen "o Twilight i paczce".
    W każdym razie to moje subiektywne opinie, jak kogoś uraziłem to przepraszam. Ostatnio usłyszałem, że dla autorów każdy komentarz się liczy to pomazałem co nieco dla każdego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odniosę się do jednej rzeczy: jakie Times New Roman?

      Przepraszam, ale we wszystkich poradnikach odnośnie stylu wyraźnie stoi, że w tekstach przeznaczonych do czytania z ekranu (a do takich zaliczają się te fiki, bo przecież nikt ich drukiem nie publikuje) stosuje się czcionki bezszeryfowe. Do tego właśnie one służą. Dlatego też wszystkie czcionki systemowe są bezszeryfowe, jak i te stosowane na stronach WWW (przynajmniej tych ogarniętych).

      Więc ludzie nie czytający opowiadań "bo Arial" to nie tylko snoby, ale i ignoranci. ;)

      Usuń
    2. Z drugiej jednak strony te same poradniki zalecają stosowanie czcionek szeryfowych w utworach beletrystycznych, do których też zaliczają się fiki, nawet jeżeli nie idą do druku. Ma to swoje uzasadnienie w tym "bo przyjemnie się czyta", dlaczego nie używać ich więc w utworach, gdzie idzie nam o to, żeby czytelnikowi było miło i pozytywnie odebrał nasze dzieło?

      Usuń
    3. Ale arial jest brzydką czcionką (a przynajmniej mnie się nie podoba), w dodatku najzwyklejszą podróbką innej, a fe a fe! Są o wiele ładniejsze kroje bezszeryfowe niż arial. Tutaj ciekawy artykuł na ten temat: http://typografia.info/artykuly/15-historia-typografii/48-arial-vs-helvetica :3

      Usuń
    4. @Iwan Vain Flame, też jestem zdania, że jak czytać, to z szeryfami (które prowadzą wzrok wzdłuż linii), choć podobno to obalono i na ekranie jednak lepiej sprawdza się krój bezszeryfowy: http://magazynt3.pl/fonty-szeryfowe-czyta-sie-latwiej-obalamy-internetowe-mity/
      Ja mogę czytać bezszeryfowe, byle nie arial XD

      Usuń
    5. @Iwan
      To czy "przyjemniej się czyta" jest zależne od medium, a nie tego, czym czytany tekst jest. Więc wolę się trzymać poprawniejszej w tym przypadku czcionki bezszeryfowej, niż używać szeryfów, bo "mój fik to taka beletrystyka, że aż się do druku nadaje (choć go nie drukuję)"

      @Lunar
      Ale zdajesz sobie sprawę, że GDocsy oferują bardzo ograniczony zasób czcionek? Które mogą się nie wyświetlać poprawnie na wszystkich systemach? Nie bronię tu estetyki Ariala, ale też nie wymagajmy nie wiadomo czego od tego medium.

      I nie wyciągajmy tu znów tego zamieszania z Helvetiką, bo zaraz zaczniemy gadać o Comic Sans :D

      Usuń
    6. Comic sans najlepsza czcionka, czego chcesz XD W pełni profesjonalna i w ogóle... *wyobraża sobie szyld domu pogrzebowego zrobiony comic sansem*.
      A tak szczerze – no w sumie to nie wiedziałam, że Gdocsy ograniczają ilość czcionek, mój błąd n_n"

      Usuń
    7. Ja tam będę dalej używał szeryfowych z prostej przyczyny - za nie mnie jeszcze nie shejtowano. A z arialem wspominałem swoje doświadczenia.

      Usuń
    8. @Iwan
      Nie obawiaj się, jeśli będę kiedyś czytał jakieś twoje opowiadanie napisane Times New Roman, na pewno ten aspekt shejtuję. ;)

      Usuń
    9. @StyxD
      No to widzimy się na następnym MLF. Czekam żeby przyjąć na klatę.

      Usuń
  4. Nie mam pojęcia, co się stało z tą konwersją... cóż, po napisaniu tego opowiadania nagle dostałam pełno obowiązków i nie miałam już czasu tego poprawić... teraz zresztą, niestety, również nie mam zbytnio czasu (nawet nie wiem, jak to możliwe, że znalazłam chwilę na napisanie tego komentarza). A jeśli chodzi o mój styl pisania, to po prostu jestem początkująca i wiem, że muszę nad nim popracować. Ale pamiętajcie - o ile znajdę czas, to na pewno jeszcze wezmę udział w MMF! I, kto wie, może uda mi się wreszcie napisać coś naprawdę porządnego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za komentarz. Zawsze przyda się inny punk widzenia i doświadczenie kogoś drugiego, szczególnie jeśli ktoś dopiero zaczyna przygodę pisarską, jak ja. Na prawdę, nie spodziewałem się, iż typ czcionki może aż tak bić po oczach. Nic mi nie pozostaje jak wziąć sobie do serca wasze rady i czekać na następną edycję. Mam nadzieję, że tym razem terminy nie pokryją mi się z niczym, a autorzy zawalą swoimi pracami pocztę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, ja też postanowiłem dodać tutaj swoje grube złotówki. Mam zamiar skomentować wszystkie konkursowe opowiadania, ale brakuje mi czasu, więc postanowiłem to zrobić partiami (po dwa na raz). Mój ukochany programik losujący oświadczył, że na pierwszy ogień idą numer 1 i 4. Reszta opinii pojawi się, jak tylko znajdę wolną chwilę.

    Zaznaczam, że nie jestem jakimś wielkim autorytetem pisarskim i wszystko o czym piszę to tylko i wyłącznie moje subiektywne zdanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Small Magic

      Oj, rozumiem, że debiut, początki pisania, kiepska konwersja, ale to i tak wygląda po prostu kiepsko. Sporo błędów, głównie technicznych, formatowanie leży (te śmieszne kropki, akapity, dialogi!), a od powtórzeń jest momentami tak gęsto, że czułem się jak przy nagłym ataku boa dusiciela. Po prostu boli mnie, gdy patrzę na ten tekst. Niech mi szanowna autorka wybaczy.

      Cóż… To jeszcze nie koniec świata. Po pierwsze, widziałem dużo gorzej napisane utwory (nie chcielibyście ich widzieć), a po drugie, stronę techniczną tekstu jest najłatwiej poprawić, a także wyszlifować. Troszkę ćwiczeń i powinno być co najmniej przyzwoicie. Najlepiej przeczytać parę książek, podpatrzeć jak tam zostało to rozwiązane, a następnie zaadaptować. Nieco gorzej ma się niestety sprawa z opisami (pojawiały się bardzo wybiórczo), dialogami (większość była sztywna jak kij od szczotki, choć kilka chlubnych wyjątków się pojawiło) i… ogólnie pojętą sensownością. Celestia spacerująca sobie po świecie ludzi, na dodatek oddająca im swoje pamiątki? Niby po co? Dziwnie to wszystko zostało rozegrane, a szkoda. Przede wszystkim, o co chodziło z tym całym “argentum”? Cała misja polegała na jego odzyskaniu, a nawet nie dowiedzieliśmy się dlaczego! Co w nim było takiego niebezpiecznego? Może dawał moc niszczenia światów? Albo strzelania laserami z oczu? Miotania kulami ognia? Transmutowania uroczych kociaczków w wielkie, zionące kwasem jodowodorowym? Nie dane nam było się dowiedzieć.

      Na dodatek nie wiem jak traktować to opowiadanie. Komedyjka? Jak tak, to niestety nieśmieszna. Przygodówka? Od biedy można zaliczyć, choć mało ekscytująca. Dająca do myślenia historyjka z morałem? No nie bardzo.

      Może wystarczy już tego narzekania. Pochwalić mogę za to samą ideę, która okazała się dość ciekawa i gdyby została lepiej zrealizowana mogłaby sporo zawojować. Nie zamierzam bynajmniej zniechęcić drogiej autorki do pisania, po prostu musi się jeszcze sporo nauczyć. Z każdym kolejnym opowiadankiem powinno być coraz lepiej, naprawdę!

      Jeśli miałbym oceniać, to dałbym 4/10. Jak na początek to naprawdę nie jest najgorzej.

      Usuń
    2. Madeleine

      No, no, winszuję drogiej autorce kawałka naprawdę dobrego tekstu! Ładne, lekkie i przyjemne opowiadanie. Na dodatek pod względem technicznym nie mam mu nic do zarzucenia. Czyżby ideał? Nie do końca…

      W przeciwieństwie do szacownego Iwana, nie mierzi mnie tak widok pewnych… odstępstw w stosunku do oryginalnego uniwersum. Może i po podmianie kucyków na ludzi wyglądałoby to odrobinkę lepiej, ale co z tego? Wciąż jest bardzo dobrze. Akcja fika została przecież poprawnie poprowadzona, świat wykreowany w odpowiedni sposób, bohaterowie… Tu ciekawa sprawa, bo sama Melasa, która mogła zdobyć moje serce, zamiast tego zyskała moją niechęć. Niewielką, ale jednak. Absolutnie nie zaliczam tego na minus, wręcz przeciwnie. Różni ludzie będą do niej podchodzili na odmienne sposoby, co świadczy na korzyść jej kreacji.

      Przechodząc zaś do mniej przyjemnych kwestii – fabuła podobała mi się wybiórczo. Od momentu przekazania wisiorka, gdzieś do czwartej wstążki. Podobało mi się to, jak niezobowiązująca to była przygoda, szkoda tylko, że tak przewidywalna. Na największy minus w tym przypadku muszę uznać zakończenie. Przez cały utwór nakręcałem się na coś wielkiego, zaskakującego, coś, przy czym mógłbym pokiwać z uznaniem głową. Niestety poczułem zawód. Rozwiązanie zagadki okazało się banalne, a przecież tyle fajnych rzeczy dałoby się z nim zrobić!

      Poza tym… według mnie, puenta jest nieco naciągana. Chodzi o to, żeby popuszczać wodze fantazji i nie zapominać o sile własnej wyobraźni? Właśnie tego nauczyła się Melasa? Cóż, przez to, że jej wątek został moim zdaniem ucięty (nie wiemy jak się po tym wszystkim czuła i czy po upływie kilku dni nie uznała całej przygody za jakieś chore urojenia) i zważywszy na jej charakter (mimo zmian wewnętrznych, jakie zaszły w tej klaczy podczas trwania utworu), nie jestem przekonany, czy ta cała niecodzienna sytuacja cokolwiek w niej zmieniła. Tym bardziej, jeśli kochana babcia tak niecnie ją oszukała.

      No ale dość tej krytyki. Muszę bardzo pochwalić naturalność dialogów i scen wszelakich. Wszystko wydaje się być na swoim miejscu, żyć własnym życiem. Melasowa mentalność nastolatki jest oddana po prostu perfekcyjnie. Realistyczność (jeśli można mówić o realistyczności odnosząc się do krainy gadających taboretów) tego o czym piszesz to bez wątpienia twój największy atut, droga Madeleine. Tak łatwo wsiąknąć w ten świat…

      Bawiłem się dobrze i nie uważam czasu spędzonego przy tym opowiadaniu za czas stracony. Serdecznie pozdrawiam autorkę, a także czekam na jej kolejne opowiadania. Najlepiej dłuższe.

      A ocena? Osobiście dałbym mocne 8/10. Oby tak dalej!

      Usuń
  7. Small Magic
    Muszę przyznać, że czuję się dosyć skonfliktowany odnośnie tego opowiadania. Na początku zdawało mi się, że ma ono… dość głęboką i poruszającą treść, która próbowała się przebić przez wynikające z niedoświadczenia braki w warsztacie. Ale potem… cóż, im dalej w las, tym płyciej i tym więcej “randomopodobnego” humoru.

    Nie mówię, że dalsza część jest zła, uśmiałem się miejscami, niemniej nie tego się z początku spodziewałem.

    Przez to także mam wrażenie, że jedne rzeczy są problemem na początku, a inne pod koniec.

    Na początku opisy i przemyślenia… zdecydowanie za bardzo kręcą się w kółko. Straciłem rachubę, ile razy na pierwszej stronie była wałkowana kwestia, że ktoś próbuje z czyjegoś pyska wyczytać jakieś emocje i że coś jest nie tak jak zawsze. Biorąc pod uwagę, jak rzadko były rozsiane tam kwestie dialogowe, obawiałem się, że opowiadanie będzie się ciągnęło przez wieczność. :D
    Niemniej, struktura narracyjna początku wydawała mi się naprawdę, naprawdę ciekawa, choć wykonanie było niezbyt dobre.

    Potem natomiast było coraz więcej dialogów, akcja była coraz szybsza, narracja coraz bardziej chaotyczna, i jakoś ten czar prysł. Nie wiem, czy taka zmiana wynikała z braku pomysłu czy z pośpiechu, ale ton jest zupełnie inny.

    Tam przede wszystkim przeszkadzała mi chaotyczność, oraz wiele opisów/przemyśleń, które brały się dla mnie znikąd i nie komponowały się zupełnie z resztą tekstu. Być może miały na celu zwiększenie komediowości, ale dla mnie średnio to wyszło.

    Ciężko mi także jednoznacznie określić osobowiści Luny i Celestii na podstawie tego opowiadania… ale nie wiem czemu Celestia zdaje się dla młodszej siostry dosyć zimna i niemiła.
    No i… dlaczego mówią do siebie (przynamniej z początku) tak potwornie formalnym językiem, że aż układają dla siebie przemówienia?

    Ogólnie: zaczęło się bardzo ciekawie, skończyło niestety przeciętnie, choć miejscami zabawnie, a wszystko niestety cierpiało na formatowaniu i stylu. Pomysł na opowiadanie nie był zły, choć ja od teraz czekam, aż popełnisz coś w stylu, jaki ma początek, bez szalonych podróży po domostwach bronies. :D

    Jeszcze jedno: formatowanie takie a nie inne tego opowiadania wynika z tego, że w czymkolwiek to pisałaś, to masz tam włączone autowykrywanie list, przez co każdy myślnik na początku akapitu jest traktowany jak nowy punkt listy. Musisz to jakoś wyłączyć.

    Ale to nie jedyny problem w formie, z tego co widzę. Niestety, przez te listy miszmasz jest taki, że naprawdę ciężko mi powiedzieć, co jest błędem programu, a co twoim. Więc nie wypowiem się, póki co.

    Flame
    W przeciwieństwie do Kredke, nie nazwałbym tego dziełem randomowym. Świetnie wykonana komedyjka międzywymiarowa, trzymająca się swojej logiki i postaci, a przy tym śmieszna. Bardzo mi się podobało, naprawdę dobry styl. Tylko trzy rzeczy:
    1) Czcionka szeryfowa, grr
    2) Zbyt często zamiast przecinka jest powietrze, a zamiast kropki przecinek
    3) Przymiotniki piszemy jednak z małej… to taki błąd z podstawówki, który powtarzał się konsekwentnie przez całe opowiadanie. :/

    Twinkle
    Mocne opowiadanie. Było mi autentycznie smutno pod koniec, a zdolność do wywołania emocji u czytelnika to zawsze dowód umiejętności.
    A może po prostu łatwo mnie przygnębić ;)

    Tak czy inaczej, nie mam nic do zarzucenia, może poza tym że trochę krótkie. Czekam na dalsze fiki w twoim headkanonie.
    I powrót tego księżycowego ducha, c’mon, nie możesz jej tak zostawić! ;__;

    Jedna rzacz, która… no, wyglądała dziwnie. Siostry mówiące do siebie (i o sobie) w liczbie mnogiej miały chyba dawać wrażenie archaizacją języka; tymczasem osiągnęło to jedynie to, że zdają się być wobec siebie skrajnie formalne, co kontrastuje z tematyką scenki i nieco dusi jej klimat. Zgrzyt.


    No i tyle na dzisiaj. Grawitacja pokonała mnie gdzieś w środku opowiadania Madeleine i jestem zmuszony udać się do łóżka. Jutro postaram się ocenić resztę.

    Cheers

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wszystkie sugestie na ficku StyxD! Dzięki tobie mogłem go nieco poprawić.

      Usuń
    2. Cóż... przyspieszenie tempa jest, niestety, skutkiem braku czasu (grr, głupie gimnazjum!), na pewno nie brakiem pomysłów. Miałam lepiej ułożony tekst w głowie, ale gdy okazało się, że cały czas otrzymuję coraz więcej pracy, to po prostu musiałam przyspieszyć.
      Czemu na początku tak formalnie? Wiem, że nie zostało to wskazane w tekście, jednak mogę to jak najbardziej wyjaśnić. Ta formalność ma podkreślić to, że między siostrami wcale nie jest jeszcze tak dobrze po powrocie Luny z księżyca. Celestia jakby... boi się odzywać do siostry, jako iż nie chce spowodować powtórki z wygnaniem. Obawia się, że każde jej słowo może mieć zły wpływ na przyszłość. Dlatego stara się obmyślić każde swoje słowo, dlatego wymyśla dokładne przemówienia. A Księżniczka Nocy również wymyśla przemówienia, bo po prostu próbuje naśladować starszą siostrę, ponieważ uważa ją za lepszą (co akurat można z tekstu wyczytać). I oto właśnie w tym wszystkim chodziło. I nie zdziwię się, jeśli ktoś nie ogranie, o co chodzi w tym całym moim wyjaśnieniu :-)
      A z tym całym formatowaniem, to nie mam zielonego pojęcia, co się w ogóle stało, a teraz nadal nie mam czasu, aby to poprawić. Może weekend będzie luźniejszy...

      Usuń
    3. StyxD:

      Dziękuję za miłe słowa :) Może to dziwnie zabrzmi, ale jestem zadowolona, że się zasmuciłeś. Właśnie taki efekt chciałam osiągnąć - żeby czytelnik przejął się losem Luny.

      Co do mówienia w liczbie mnogiej - nie chodziło mi o archaizację języka. Po prostu chciałam trzymać się kanonu; wiemy przecież, że dawniej siostry właśnie tak mówiły. Formalna atmosfera musiała wyjść przypadkiem. Poza tym, zależało mi, by podkreślić stosunek Luny do księżycowego ducha (BTW, dobra nazwa, wcześniej na nią nie wpadłam). Nie wiem, czy zauważyłeś, ale księżniczka mówi do niej w liczbie pojedynczej, mimo, że opiekunka używa w stosunku do siebie mnogiej (w moim headkanonie jest ona kimś w rodzaju królowej 'ciemnej' magii).

      Jeżeli chcesz wiedzieć, co stało się z nią potem: po użyciu Elementów Harmonii na Nightmare Moon, udało jej się wrócić na księżyc ^^

      Jeszcze raz dziękuję za poświęcenie czasu mojej pracy :)

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. @Dolar
      Ej, weź załóż swój wątek komentarza, a nie podkradaj mój. :P

      @Small Magic
      Pomysł na relację między siostrami bardzo ciekawy, choć ton tego opowiadania jakby nie przystawał do tak poważnej kwestii... no nic, pozostaje czekać na kolejne opowiadanie z nimi. ;)

      @Twinkled Sparkle
      Jest powiedziane, że dawniej siostry tak mówiły, ale do swoich poddanych. Właśnie dlatego, że to formalne i że służy to podkreślaniu swojego dostojeństwa (pluralis majestatis). W rodzinie raczej by takich zwrotów nie używały.
      Tak samo raczej Duch raczej nie używałby tego w stosunku do siebie, skoro uważa się za niższego względem Luny (a przynajmniej tak wynikało z jej zachowania)

      "Jeżeli chcesz wiedzieć, co stało się z nią potem: po użyciu Elementów Harmonii na Nightmare Moon, udało jej się wrócić na księżyc ^^"
      Yaaay :D

      Usuń
    6. No dobra, kolejny rzut. Niestety już późno i ostatnie opowiadanie będzie jutro.

      Madeleine
      Gdy zaczynałem czytać to opowiadanie, to szykowałem się do stwierdzenia, że techniczne wykonanie jest wręcz perfekcyjnie, ale ponieważ niestety nie jestem fanem Slice of Life, więc choć podziwiam kunszt, to niestety nie miałem większej zabawy podczas czytania.
      Na szczęście czytałem dalej.

      Czy powinienem rozpływać się w zachwytach nad tym opowiadaniem, skoro tylu innych już to zrobiło? :D
      Podsumuję więc krótko.
      Opisy są płynne i naturalne mimo swojego rozbudowania i szczegółowości.
      Pomysł został zaimplementowany wspaniale, mimo że do opowiadania o “potędze wyobraźni!” (co sobie zaspoilerowałem komentarzami) byłem sceptyczny jak kiedyś do serialu o “magii przyjaźni”. Nie było w tym wykonaniu nic nachalnego ani moralizującego, a niekiedy przerażające wizje bohaterki i brak ostatecznego dopowiedzenia, o czym tak naprawdę był ten medalik, tylko dodają wszystkiemu smaku.
      Co do postaci wreszcie… nie za bardzo mogę się wypowiedzieć o realizmie ukazania osobowości piętnastolatki, ale małe ogierki (co raz w fiku przeczytałem jako “ogórki”) zostały oddane z taką dbałością o szczegóły (aż przypomniałem sobie, że w zeszłym tysiącleciu również bawiłem się w “tracenie punktów życia”), że aż podejrzewam autorkę o kontakt z dziećmi w podobnym wieku. ;)
      Klimat części “wyobrażeniowych” (i tamtejszych opisów) był niesamowity i po prostu nie mogę się doczekać, aż autorka w końcu napisze coś, co jest stricte fantasy. A przynajmniej mogę pomarzyć ;)

      Czy jest coś, co mi się nie podoba? Przecież obowiązkowo musi coś takiego być. Więc dwie rzeczy.
      Po pierwsze, nieuzasadnione użycie czcionki szeryfowej. ;)
      Po drugie i znacznie poważniejsze… nie wiem, czy tylko ja odniosłem takie wrażenie, i czy to być może wina subiektywnej narracji z punktu widzenia Melasy (choć nie byłoby to spójne z tym co prezentowała reszta fika), a być może odpowiedzią jest moja antypatia do “typowo polskiego” sposobu na rodzinne spędzanie czasu, ale cały klan Cake’ów (poza trójką młodych i babcią) wydał mi się… obleśny i odrażający.
      Był to główny powód, dla którego od pierwszych stron byłem gotowy tego fika mocno znielubić; bo na szczęście na dalszych stronach znikają.
      Naprawdę, czytając skrajnie wulgarne wypowiedzi Pumpkin, czy pitolenie jej męża (inaczej nie da się tego nazwać) miałem ochotę przebić czołem pobliską ścianę, a gdy doszło do alkoholowej “biesiady”, zacząłem się zastanawiać dlaczego po Mel nie widać śladów bycia ofiarą patologii.
      A w sumie najgorsze jest, że niewiele z tego wszystkiego pożytku. Być może to jakaś subtelna charakteryzacja, ale mam wrażenie, że zachowania rodziców Mel po prostu ignoruje. Ten fik również mógłby je w większości bez szkody dla siebie zignorować. Nie obraziłbym się, gdyby historia rozkręcała się odrobinę szybciej. Bo o ile to wciąż świetne technicznie, to jednak moim zdaniem zapychanie.
      No ale to tylko moje zdanie. :D

      A na końcu pytanie, bo nie mogę się powstrzymać: Dlaczego właściwie piszesz o kucach?
      To opowiadanie mogłoby się spokojnie bez nich obejść; wręcz mam wrażenie, że czasami equestriańskie realia ci przeszkadzają (bo czasami kuce robią jakąś drobną rzecz, której nie powinny jako kuce), a wyjaśnienie np. dlaczego Mel jest sceptyczna wobec magii w czysto magicznym świecie, są co prawda przekonujące, ale mam wrażenie, że bardziej dodane na usprawiedliwienie się, niż wynikające naturalnie z fabuły.
      Więc, nie mając zamiaru wcale cię od pisania o kucach odwodzić, zapytuję uprzejmie: dlaczego kuce? :D

      Usuń
    7. Teramire
      Opowiadanie jest trochę jak jego bohater: bardzo chciałoby udowodnić, że jest już duże i potrafi konstruować przemyślane formuły, ale wystarczy się przyjrzeć i dziecięctwo pokazuje swoją prawdziwą twarz.

      Od czego by tu zacząć? Nie mam wrażenia, że opowiadanie staje się randomem, ono randomem jest od samego początku, tylko nie wiedzieć czemu stara się to ukryć.

      Zresztą, nie wiem, czy można tu użyć określenia “random”, bo absurdu jest tu tyle co kot napłakał, a najbardziej randomową rzeczą jest totalnie nieskładna struktura. To opowiadanie to zbiór ledwo zszytych scenek, niepołączonych nawet porządnymi przejściami, z których część znikąd się bierze i donikąd zmierza.

      Opisy mają swoje dobre momenty (jak np. przedstawienie mieściny), choć widać braki warsztatowe; wszelka iluzja czegoś porządnego pada jednak w momencie gdy włącza się DIALOG MODE i na dziesięć wypowiedzianych przez postacie kwestii pojawia się może dwa zdania opisu. Mała rada: gdy opowiadanie zaczyna w pewnym momencie przypominać scenariusz z kwestiami dialogowymi, to niestety coś jest nie tak.

      Zbyt poważne to na random, zbyt rozklekotane na coś poważnego… niestety nie mogę za bardzo nic dobrego o tym opowiadaniu powiedzieć poza tym, że widać tu potencjał na naprawdę porządny klimat. Niestety musi on jeszcze trochę podrosnąć. ;)

      Malvagio
      Tym razem nieco opowiadanie akcji, co mnie ucieszyło. O fabule za wiele nie powiem, bo spoiler, ale pomysł jest ciekawy i został świetnie wykonany. Jedne czego mi brakowało… pod koniec, mam wrażenie, opisy stawały się coraz bardziej zwięzłe i na szybko. Oczywiście nie opadły poniżej dobrego poziomu, ale chciałoby się więcej. Zwłaszcza zniszczenie medalionu było takie… suche. Ot, puk i już. Przydałoby się więcej fajerwerków.

      Pozostaje spory niedosyt, ale to można raczej zaliczyć na plus, bo w końcu dobrego chce się więcej. :D
      Niestety, przez to także nie mogę niestety wiele więcej o tym opowiadaniu powiedzieć; ciężko też poczuć klimat, który tak wbijał w fotel w “Księżniczkach”

      Bardzo, bardzo dobre, ale za krótkie.

      Usuń
    8. Aj waj już się ewakuuję! Nie znoszę tego systemu odpowiedzi - zawsze zamieszczę tam gdzie nie trzeba.

      Przy okazji - bardzo fajne komentarze, czytało się z przyjemnością.

      Usuń
    9. Tia, wiem, że tak w sumie to moje opowiadanie nie nadaje się do tak poważnych kwestii, ale miałam taki pomysł i musiałam go gdzieś wcisnąć :-)

      Usuń
    10. StyxD: Podpisuję się pod Dolczem, te komentarze bardzo dobrze się czyta ^^.
      Przykro mi, jestem zagorzałą hejterką Ariala, nie znoszę tej czcionki, SZERYFY RULEZ.
      Dziękuję za pochwały, dziękuję też za krytykę. Rodzinka Cake'ów tak naprawdę nie jest patologiczna, oni tylko sprawiają takie wrażenie ^^. A tak serio, nie sądzę, żeby spotkanie się raz na ruski rok tylko po to, żeby - nie oszukujmy się - umoczyć mordę, było czymś strasznie nagannym, a tym bardziej patologicznym. I czy to jest typowo polskie to ja nie wiem, prędzej chyba typowo ludzkie...
      Niektóre twoje sugestie wzięłam pod uwagę i zmieniłam tekst, co do niektórych nie wiem, jak mogłabym to poprawić (np. klęczki - nie mam pomysłu, wybacz).
      I teraz pora na odpowiedź na twoje pytanie: piszę opowiadania o kucykach, ponieważ ten fandom jest silny i prężny, taki tekst znajdzie odbiorców, MLP to jeden z nielicznych fandomów, jakie znam i jedyny, w jakim się udzielam, a pisanie FF ma tę zaletę, że mam na wstępie podstawy świata i pewne interakcje między bohaterami i nie muszę się wysilać. Ponadto to właśnie tutaj, na FGE i na forum, poznałam ludzi, od których zajebiście dużo się nauczyłam i chcę się nauczyć jeszcze więcej, a ponieważ w swojej twórczości kucyki i tak traktuję jak ludzi, a nie jak konie, jest mi wszystko jedno, gdzie szlifuję swoje umiejętności. A pozakucykowych tekstów też mi trochę dysk zawala, ale tylko jeden można uznać za coś, co nie wypala oczu... i to też jest na podstawie filmu, duh!
      Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za recenzję (i Chryste, zrobiłam ortografa, dzięki, że to poprawiłeś),
      Made

      Usuń
    11. Katastrof Masaqra
      Argh... Nie, nie, nie.
      Sorry, ale styl tego opowiadania jest po prostu nieakceptowalny dla mnie.
      Dosłownie, bo były fragmenty, w których zupełnie gubiłem wątek i przestawałem rozumieć, co w ogóle się dzieje.
      Może całość ratują nieco przebłyski dobrego pomysłu, tylko co z tego, skoro mam wrażenie, że gdyby w docu był po prostu kilkuzdaniowy suchy opis założeń fika, to z czytania byłyby lepszy niż... po tym co było.

      Cóż mogę powiedzieć... Opanuj podstawy ortografii, interpunkcji, formatowania tekstu i struktury, jaką ma opowiadanie (bo bynajmniej nie jest to jeden długi dialog z jednozdaniowymi wstawkami w czasie teraźniejszym), a potem dopiero próbuj jeszcze raz. Możesz zacząć od przyjrzenia się chociażby innym fikom na tym MMF...


      Uff, no i to tyle. Muszę przyznać, ten MMF był naprawdę niezły, ogólnie rzecz biorąc.
      I dziękuję wszystkim za, um... pozytywne komentarze odnośnie moich komentarzy (tu wstaw obowiązkowy dowcip o Incepcji). Czuję się zmotywowany. ;)

      @Madeleine
      "A tak serio, nie sądzę, żeby spotkanie się raz na ruski rok tylko po to, żeby - nie oszukujmy się - umoczyć mordę, było czymś strasznie nagannym, a tym bardziej patologicznym."
      Może to kwestia wychowania, ale nie wyobrażam sobie rodzinnej imprezy, gdzie rodzice jawnie odsyłają dzieci, żeby się nabzdryngolić. W życiu nie widziałem nikogo z mojej (bliższej) rodziny naprawdę pijanego.
      Poza tym, matka Mel została przedstawiona tak, że skrzyżowanie jej z alkoholem wręcz prosiło się o rozlew niewinnej krwi. D:

      Usuń
  8. Iwanie:
    Dobrze przypuszczasz płeć ^^.
    Dzięki za komentarz. Co do konsol i szeroko pojętej elektroniki w Equestrii - zauważ, że w serialu bliźniacy Cake są niemowlętami, tutaj natomiast mają ponad 40 lat. Uważam, że to prawdopodobne, by przez ten czas rozwój technologiczny doprowadził do użytkowania takich rzeczy, nawet w magicznej pipidówie, jaką jest Equestria. Co do zarzutów dotyczących magii - nie mam kontrargumentu. Po prostu lubię mocno przekładać prawidła świata ludzi na świat kucyków, o czym już kilka razy mi wspomniano i co sam trafnie zauważyłeś ^^.
    I, wow, ktoś pamięta "Wiadomość". A już myślałam, że utonęło toto w mrokach zapomnienia. Fajnie, że czytałeś, cieszę się bardzo :D.

    Mimiku:
    Również dzięki serdeczne za komentarz.
    Taaaak, przewidywalne jest i nawet ja to widzę. Z drugiej strony, nie miałam parcia na jakieś "epickie" podsumowanie wgniatające w fotel (kieruję swój wzrok na takiego jednego pana o nicku Baffling). Miało być właśnie lekko i niezobowiązująco, co chyba mi się udało i cieszę się niezmiernie.
    A za pochwałę realizmu dziękuję i tulę, bo właśnie to chciałam uzyskać. Może tulenie obcego faceta nie jest tym, co można znaleźć w podręczniku do savoir-vivre'u, ale przecież mi wolno - jestem rozchwianą emocjonalnie dziewczyną :v.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Made

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mam nikomu za złe, że krytykuje moje dzieło. Tak naprawdę to na to liczyłem, bo wiem, iż nie jest to żadna epopeja, szczególnie, że to dopiero mój drugi tekst jaki napisałem. Wyczekuję i spijam wszystkie komentarze, by spróbować coś poprawić i kiedyś napisać coś, co będzie miało więcej plusów niż minusów. Niestety, było prawie jak zauważył Dolar84, nie tyle co skończyły się pomysły, ale odkładałem dokończenie tekstu do ostatniej chwili, czego efektem było pisanie w pociągu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwsza porcja najnowszego MMF przeczytana. (Raz jeszcze to samo, żeby Styxowi nie podkradać wątku :D)

    Small Magic – opowiadanie mnie rozbroiło. Dawno nie miałem okazji czytać tekstu z tak zakręconym pomysłem – coś wspaniałego. A choć idea połączonych światów i przeżywania opisanych wydarzeń nie jest aż tak rzadko spotykana, to tutaj, dzięki świetnym odniesieniom do FGE doskonale się bawiłem podczas lektury. Za pomysł – celujący. Strona techniczna jasno wskazuje na konwertowanie z Open Office – częste przekleństwo. Natomiast jeżeli chodzi o błędy, to ich nie zauważyłem – kolejny plus. Niestety w samym tekście trochę brakowało opisów – tak naprawdę dostaliśmy jeden wielki dialog. Ograniczyłbym również liczbę wstawek odnarratorskich – w pewnym momencie nieco męczyły i wprowadzały niepotrzebny chaos, który nieco utrudniał lekturę. Jednak jeżeli to był, jak pisał Kredke, debiut to wypadł naprawdę dobrze i jeżeli masz więcej takich pomysłów, to gorąco zachęcam do dalszego pisania (i ćwiczenia warsztatu), bo start okazał się sukcesem.

    Flame – kawał świetnej roboty, naprawdę doskonale się bawiłem czytając to opowiadanie. Zakręcona fabuła, realistyczni bohaterowie, wartka akcja, absurdalny humor i potężna ilość nawiązań sprawiły, że lektura była czystą przyjemnością, przy której co rusz wybuchałem śmiechem. Jeżeli ktoś szuka opowiadania, przy którym może się odprężyć i zrelaksować, to to napisane przez Flame’a jest doskonałym wyborem, tym bardziej, że strona techniczna prezentuje się nieźle, a błędów za dużo nie wypatrzyłem.

    Twinkle – Uczucie straszliwego niedosytu. Tylko tak mogę opisać swój stan po zakończeniu lektury tego tekstu. Zapowiadało się wspaniale – piękne opisy, ciekawa fabuła, świetne przeniesienia akcji z jednego miejsca do drugiego i postępowanie głównej bohaterki w drugiej części opowiadania – miód, malina. I nagle wszystko się zakończyło. Tak po prostu. Można powiedzieć, że w pół słowa. To bolało – bardzo bolało. W tym tekście tkwi potencjał, który mimo wspaniałego początku nie został rozwinięty do końca. Szkoda – jest bardzo dobrze, a mogło być o wiele lepiej.

    Teramire – Dobra, to było dziwne. Zabawne, nie przeczę, ale dziwne. A dodatkowo nazwałbym ten tekst niedopracowanym – niby wszystko jest fajnie, akcja się toczy, ale tak naprawdę nie mamy żadnych punktów odniesienia do czegokolwiek. Pije tu szczególnie do drugiej części fanfika, gdzie wszystko zaczęło być nieco zbyt absurdalne. Wyglądało to wręcz tak, jakby skończył się pomysł na pisanie i nastąpiło wypełnienie całości długą rozmową, oraz nieprzekonującym zakończeniem. Szkoda, ponieważ początek dawał nadzieje na coś niezwykłego – szczególnie podobał mi się pomysł na miejsce akcji. Naprawdę dobrze pomyślana lokalizacja i mam szczerą nadzieję, że jeszcze się z nią kiedyś, w innym fanfiku spotkam.

    Katastrof Masaqra – CTHULHU MIŁOŚCIWY, KOREKTORA! Pierwsze co w tym tekście bije w oczy to absolutny brak jakiegokolwiek poszanowanie dla ortografii, gramatyki i im podobnych wynalazków. To było straszne. Rzekłbym wręcz, iż była to katastrofalna masakra (tak wiem, to było tak suche, że aż popić trzeba). Najbardziej irytuje jednak fakt, że gdy sięgnie się głębiej, to widzimy absolutnie rewelacyjny pomysł na opowiadanie. Autor dysponuje wyobraźnią, której należy pozazdrościć, a fabuła jaką zaserwował czytelnikom ma w sobie gigantyczny potencjał. Problem jednak tkwi w warsztacie, który wymaga naprawdę gigantycznych nakładów pracy. Mocno bolał niemal całkowity brak opisów – w pewnym momencie mieliśmy do czynienia z jednym długim dialogiem, co nie wpłynęło korzystnie na lekturę. Mam jedynie nadzieję, iż kolejny fanfik autora oprócz pomysłowej treści otrzyma odpowiednią dla niej formę.

    To by było na razie wszystko. Na deser zostawiłem sobie teksty Madeleine i Malvagio. Jak tylko je przeczytam również napisze kilka słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w rzeczywistości jest mój debiut :-)
      Dziękuję za tak pozytywny komentarz. Uratowałeś mój marny dzień!

      Usuń
    2. No i szybciej niż myślałem udało mi się dostarczyć brakujące komentarze.

      Malvagio – przyznaję, że spodziewałem się czegoś więcej. Niby wszystko jest na miejscu – przekonujący bohater, ciekawy pomysł na fabułę, świetne opisy ale… czegoś brakuje. Zabrakło tej charakterystycznej dla autora iskry, która opowiadania bardzo dobre zmienia w wybitne. Dodatkowo muszę powiedzieć, iż tym razem nie udało się zbudować przytłaczającego czytelnika klimatu, który dla Malvagio jest niemal znakiem firmowym. I nie chodzi mi to o jakiś specyficzny rodzaj rzeczonego klimatu, ale o ogólne pojęcie – czytało się bardzo przyjemnie, ale choć pewnie do niego jeszcze wrócę, to nie jest to opowiadanie zwalające z nóg.

      Madeleine – Uczta dla oczu. Ni mniej, ni więcej. Trzydziestostronicowe opowiadanie wciąga jak bagno i jakakolwiek próba oderwania się od lektury to prawdziwe wyzwanie. Rodzina głównej bohaterki to swoisty majstersztyk – szczególnie komentarze matki głównej bohaterki oraz przemyślenia tej ostatniej niejednokrotnie sprawiały, że parskałem serdecznym śmiechem. Sama fabuła – coś pięknego, chociaż od momentu gdy zaczęły się dziać dziwne rzeczy to podejrzewałem, iż w taki czy inny sposób maczała w tym kopyto pewna pląsająca zaraza. Kolejne przygody – lekkie w lekturze, łatwe w przyswajaniu, budzące zainteresowanie i takie… odpowiednie dla rozbrykanych źrebaków i ich udręczonej opiekunki. Klimat – nienaganny. Bez problemu można było wczuć się w kolejne perypetie dzielnych odkrywców. No i w końcu dochodzę do wisienki na torcie, za którą uznaję absolutnie fenomenalny opis burzy. Udało Ci się pokazać jej majestat, jej moc, podczas czytania można było poczuć siekący po twarzy deszcz, słyszeć uderzenia gromów i podziwiać sekundowy majestat błyskawic przecinających pociemniałe niebo. Też bym chciał potrafić tak oddać potęgę tego żywiołu. No i nie zaprzeczam – przy lekturze nie wytrzymałem i wygłosiłem wspomniany w opowiadaniu cytat. Ta niecała strona była dla mnie najpiękniejszą chwilą całego opowiadanie – kocham takie opisy. Jedno z Twoich najlepszych opowiadań i całkowicie zasłużone zwycięstwo w tej edycji MMF.

      Już czekam na kolejną edycję, bo w tej autorzy bardzo pozytywnie zaskoczyli pomysłami. Kredke zresztą ma talent do wymyślania tematów, które wymagają wysilania wyobraźni.

      Usuń
  11. Tyyyyle fanfików.I jeszcze tyyyyle nieprzeczytanych.Kiedy ja wreszcie wydrukuję "Tajemnicę szklanej Kuli" ?!?!?!?Mam pozatym jeszcze jeden fanfik do przeczytania ''Fanfik bez tytułu''.Mam ochotę już się zatopić w lekturze....Ale wciąż nie mogę bo zapominam : I
    Gratuluję niezmiernie zwycięzcy! Ja....też bym chciała wziąźć udział w takich konkursach ale....brak czasu.No i szkoła.Jak już to w wakacje lub dłuższe wolne dni.Jeszcze raz grato-kucyk-ulacje!
    Być może twój fanfik tez przeczytam :)
    Brohoof!Derp!Chipmunk!

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak z nudów zajrzałem sobie na FGE, a tu łomatko - ogłoszenie wyników MMF! To już tyle czasu minęło?
    Kurde, chciałbym przeczytać te prace... mam nadzieję że znajdę czas.

    Swoją drogą, widzę, że zaczęli się tu, w MMF, udzielać ludzie z forum, no nieźle, nieźle. Za moich czasów (ah, te pierwsze próby pisania), to tylko z obecnej tu śmietanki Malviago (jako autora) i StyxD-a (jako komentatora) kojarzę.

    Poza tym wyrazy szacunku dla Kredke-go za to, że wytrzymuje już trzecią edycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, złote czasy, kiedy przychodziło po kilkanaście prac, a zainteresowanie było ogromne... Gdzież się one podziały?

      A korzystając z okazji, od razu dziękuję za wszelkie komentarze, jakie się pojawiły i może się jeszcze pojawią. Któż to wie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty