Fanfik: Moja Mała Dashie: Reloaded - Zakończone!

[Crossover]

Autor: Psoras

Od Autora: Drodzy bronies, szykujcie zgniłe pomidory, widły, pochodnie, smołę i pierze, albowiem odważyłem się podnieść świętokradczą klawiaturę na jedną z największych fanfikowych świętości... Mam zaszczyt przedstawić wam My Little Dashie w wersji polskiej (nie mylić z polskojęzyczną). Można to uznać za remake, który postanowiłem wykonać zgodnie z radą mistrza Carpentera: robić po swojemu i się nie przejmować. Dlatego jest to zupełnie inne opowiadanie niż oryginał – zarówno pod względem klimatu, jak i postaci. Z wyjątkiem, oczywiście, bohaterki tytułowej. Wszystkie wydarzenia i postaci w tym fanfiku są fikcyjne... z wyjątkiem tych, które są prawdziwe. A teraz na razie. Muszę dopaść dworca, zanim wściekły tłum wyśledzi, skąd to wysyłam.

Komentarze

  1. Zanim zabiorę się do czytania chcę wiedzieć czy po przeczytaniu tego będę płakał jak mała dziewczynka tak jak to było podczas czytania oryginału?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że nie będzie takie nudne jak oryginał.

    OdpowiedzUsuń
  3. "odważyłem się podnieść świętokradczą klawiaturę na jedną z największych fanfikowych świętości"
    Nazwijcie mnie heretykiem. Według mnie My Little Dashie to zwyczajny fanfik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oficjalnie nazywam Cię heretykiem.

      Usuń
    2. Wg mnie My Little Dashie to zUy FF, bo badziewnie napisany. -_-

      A obrazek mi się też nie podoba. ;P

      Usuń
    3. A ja cię tak nie nazywam. wg mnie to najpiękniejszy fanfik jaki znam, ale na pewno nie nazwałabym go "świętym"! Obrazek też taki, że szczerze szkoda gadać, no ale... Nawet nie odważę się tej wersji czytać, bo potem będę musiała biec do sklepu po widły.

      Usuń
  4. Gorszego obrazka nie dało się znaleźć? Poza tym mamy już polskie MLD - Koma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że Koma była słaba, a to nie jest!

      No i nie ma zbyt dużo wspólnego z oryginałem. Ogólnie polecam, chociażby z powodu swojskości.

      Usuń
    2. Tak, nie dało się. Obrazek rysowany pewnie podobnie jak w Odkryciu - przez rodzeństwo i za to WIELKI plus!!

      Usuń
    3. >> Tylko, że Koma była słaba, a to nie jest!
      Nope, Koma była bardzo dobra.

      Usuń
    4. Autor zgadza się z Ravebowem po części ;) Znaczy się inaczej - Koma nie była zła, ale w porównaniu do tego jak teraz piszę, jest ogromna różnica.

      Z drugiej strony uważam, że Ravebow walnął idiotyzm - porównywanie tekstów z dwóch różnych gatunków jest bardzo nietrafne.

      P.S. I nadal uważam, że MLD chociażby pod względem spójności było o wiele gorsze od mojego tekstu.
      P.P.S. Jeśli to jest utrzymane w stylu Atomówki i innych tekstów psorasa, to mogę być spokojny, bo wiem, że po to nie sięgnę :D

      Usuń
    5. Po przeczytaniu Komy zgadzam się z jej autorem - trudno porównywać tak różne teksty. To jak porównywać Atomówkę i Crisis: Equestria (który jest znacznie lepszy :>).

      Frey, znając odrobinę twój gust, szczerze ci radzę: nie czytaj tego ;)

      Usuń
  5. Może przeczytam, chociaż oryginalne MLD prawie całe przescrollowałam, bo mnie nudziło...
    A obrazek rzeczywiście jest marny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i obrazek jest marny ale jak by go 300 lat temu namalował Leonardo da winchi to by dzisiaj był warty tyle co średniej wielkości państwo np. Ameryka ;)

      Usuń
    2. Piszę się "Leonardo da Vinci" p.Znawco.

      Usuń
  6. Ludu, co wy widzicie w MLD? Fik jak inne -.- Ale może to jest dobre... nie będę osądzał przed przeczytaniem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podczas czytania i coś, co podczas czytania może być przydatne
    Nie spodziewałem się, że to będzie aż tak fajne. Ale za to dziwne i nierealistyczne. Jak dla.mnie, to reakcje na tęczowego kuca były zbyt obojętne. Trochę dziwne. Oczekiwałbym co najmniej GROM-u ;D Ale jedna rzecz rozwaliła mnie nierealnością: mleko w butelce. Musiałem się dodatkowo zaciągnąć powietrzem ;) grającym na potrzebę wyimaginowanego widza jointa.
    Docenia się poprawność, nawet cudzysłowy dobre :P niemniej jednak jakieś błędy były.
    Ja też myślałem, jak by potoczyło się to u nas. Ale liczyłem na akcję we Wrocku ;)
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podczas czytania i coś, co podczas czytania może być przydatne
    Nie spodziewałem się, że to będzie aż tak fajne. Ale za to dziwne i nierealistyczne. Jak dla.mnie, to reakcje na tęczowego kuca były zbyt obojętne. Trochę dziwne. Oczekiwałbym co najmniej GROM-u ;D Ale jedna rzecz rozwaliła mnie nierealnością: mleko w butelce. Musiałem się dodatkowo zaciągnąć powietrzem ;) grającym na potrzebę wyimaginowanego widza jointa.
    Docenia się poprawność, nawet cudzysłowy dobre :P niemniej jednak jakieś błędy były.
    Ja też myślałem, jak by potoczyło się to u nas. Ale liczyłem na akcję we Wrocku ;)
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pozytywny komentarz i za korektę. Nie wszystkie błędy wyłapuję, nie wszystkie wyłapuje OpenOffice.
      Co do GROM-u, to przyznam, że nie przyszłoby mi do głowy wzywać jednostki specjalnej na widok małej Rainbow Dash. Może jestem za spokojny i powinienem pisać to w kooperacji z kimś bardziej emocjonalnym ;)

      Usuń
    2. >korektę
      Ja żadnej u ciebie nie robiłem... czasu nie miałem. To oznacza, że zrobiłem korektę, nie robiąc jej :v
      >nie przyszłoby mi do głowy wzywać jednostki specjalnej
      Ty może nie. Dla innych dostatecznym pretekstem byłoby pojawienie się na mieście w koszuce z kucem ;) skoro nadruk to już zagrożenie, to wyobraź sobie reakcję mikrotyranów i donosicieli-bo-nie-zgubił-swojej-indywidualności-w-supermarkecie :D ludzie do wszystkiego są zdolni, jeśli stawką jest władza, nawet ta mierzalna w μPo (mikro potach).

      Usuń
    3. Powiem ci jedno: ciekawych musisz mieć sąsiadów ;) Ja się wyróżniam z otoczenia jak jasna cholera i nigdy nie miałem z tego powodu żadnych przykrości.

      Usuń
    4. A czy ja mówię o kamienicy? Tam ludzie, o ile nie chleją, są w porządku. Ja mówię o wyniosłej lumpenburżuazji, która uważa, że jeśli mieszkają w swojej plombie, to są lepsi, dla mnie są jak Mieszkańcy Tuwima. Poczekaj, aż będziesz musiał chodzić na zebrania do podstawówki (dla jasności: wiem od rodziny) ;) spróbuj rzucić żartem, a będą gadać i robić te urocze, małe ..., które powodują wycieczkę po broń ;D uwierz.

      Usuń
    5. A czy ja mówię o kamienicy? Tam ludzie, o ile nie chleją, są w porządku. Ja mówię o wyniosłej lumpenburżuazji, która uważa, że jeśli mieszkają w swojej plombie, to są lepsi, dla mnie są jak Mieszkańcy Tuwima. Poczekaj, aż będziesz musiał chodzić na zebrania do podstawówki (dla jasności: wiem od rodziny) ;) spróbuj rzucić żartem, a będą gadać i robić te urocze, małe ..., które powodują wycieczkę po broń ;D uwierz.
      A zwykle nawet nic się nie dowiesz...

      Usuń
  9. Dobra, pora wyjaśnić nieporozumienia.
    Wiedziałem, że ten tytuł będzie mylący. Opowiadanie nie ma właściwie nic wspólnego z oryginalnym MLD, przynajmniej pod względem klimatu. Bardziej przypomina moje poprzednie wypociny - „Atomówkę” i „Odkrycie”.
    Na początku prologu jest przedmowa, w której zawarłem wszystko, co chciałem przekazać czytelnikowi, nim ten zabierze się za właściwą treść. Myślę, że po jej zakończeniu każdy będzie wiedział, czy chce czytać dalej, czy też nie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Interludium? :Derp: Brzmi znajomo ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten fanfik jest 128 i pół raza lepszy od oryginalnej MLD. Oficjalnie wkracza na listę moich ulubionych ff. Może coś nie doczytałam, ale jednego nie rozumiem: czemu dresiarze chronili Rainbow? :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo była z ich osiedla i nie chcieli dopuścić, żeby wpadła w łapy tych przebrzydłych drani z sąsiedniej dzielnicy ;)

      PS. Dzięki za pozytyw. Takie właśnie komentarze sprawiają, że czuję się tak:
      http://www.youtube.com/watch?v=L-iyht1C3Aw&t=9 :)

      Usuń
  12. Szkoda że to już koniec :( Fanfik był (no i w sumie nadal jest) bardzo dobry. Jedyny minus, że jest za krótki niż by się chciało, ale tak jest chyba z każdym ff... Końcówka Epilogu była dziwna, ale zaskakująca :) Tego się nie spodziewałam

    OdpowiedzUsuń
  13. Życzyłbym sobie aby autor znacznie częściej podnosił swoją świetokradczą klawiaturę. Fik podobał mi się od samego początku aż do końca. I nie zgodzę się, że nazwa jest myląca. Moim zdaniem tytuł doskonale opisuje to, czego można się spodziewać. Motywy i główna oś fabularna jest z MLD, a dodatkowa literka informuje mnie o pewnych zmianach, a zmienione zostało praktycznie wszystko. Czy na lepsze? Moim zdaniem tak ale to tylko bardzo subiektywna opinia osoby, która we wszelkeiej tworczości najbardziej ceni humor. Było zabawnie. Nawet momentami bardzo. W dodatku bardzo sobie cenię twórczość autora i jeżeli ten doczeka się kiedyś oficjalnego fanklubu może spróbuję zostać pierwszą Scootaloo... Bo Psoras pisze zabawnie, ma swój styl (który nawiasem mówiąc bardzo mi się podoba) oraz jego twórczość bardzo szybko mi się czyta. Zauważyłem też, że w pisaniu ma kilka ciekawych przyzwyczajeń. Tu szczególnie widać chęć wyjaśniania wszystkiego i moim zdaniem dobrze mu wyszło bo i wiem jak to się stało że mała Rainbow została odnaleziona w Łodzi i nie czuję się przy tym jak idiota. No i wiem, że ktoś jej będzie szukał. Mi ta wiedza nie jest absolutnie konieczna ale odbioru fika nie psuje. Natomiast zaraz potem (i jakoś od tego miejsca są spojlery, więc jak ktoś chce czytać to napiszę "Polecam. Zarąbiste na 10") mamy potwierdzenie tego, co powiedziała Pinkie w "EqueTripie". Autor świetnie tworzy własne światy. Szczególnie do gustu przypadła mi rozmowa o krasnoludzkiej kolei podziemnej, a jak się dowiedziałem dlaczego nie będzie Internetu na wiosce już turlałem się ze śmiechu. I tu drugie przyzwyczajenie: Autor ma manię domykania wątków. Brzmi to nieszczególnie, bo wydaje się że fanfik zwyczajnie stanie się przez to przewidywalny, a teoria humoru jako jeden z ważnych czynników wymienia zaskoczenie. Tak się jednak nie dzieje, bo nie wiesz kiedy ani w jaki sposób ponownie dopadnie cię powtarzajacy się wątek. Efekt zaskoczenia w "EqueTripie" jest lepszy ale tu też nie jest źle. Reakcje postaci z innych wątków często są przezabawne ale i czasem można się zadumać. No i nigdzie nie wiedziałem TCB w tak dziwnej scenerii. Kolejną fajną rzeczą są krótkie cytaty na początku każdego z rozdziałów. Nie dość że często wraz z adnotacjami są przezabawne to jeszcze fajnie zapowiadają wydarzenia z rozdziału jednocześnie nie zdradzając zbyt wiele. Co do reakcji ludzi na kuca to nie wiem. Czegoś tak abstrakcyjnego nie protrafię sobie wyobrazić ale gdybym o czymś takim powiedział zanajomym pewnie usłyszałbym, że mam odstawić fanfiki, bo mi zaszkodziły. Ale przyznam, że kolejne postaci reagujące na Dachówkę też były w jakiś sposób zabawne. Postaci też wyszły dobrze. Ich zachowania pasują do pełnionej przez nich roli w świecie przedstawionym. Wszystko jest w porządku. Zgodnie z zapowiedzią autora główny bohater może nie jest człowiekiem sukcesu, ale też nie jest fajtłapą bez przyszłości. Autor dobrze go wypośrodkował. Reszta postaci też jest w porządku. I doceniam opisanie stylu jazdy jednego z krewnych Pawła Pertyńskiego. Zwłszcza w połączeniu z jego zawodem ;) I podobali mi się szaleni inżynierzy, oraz profesor Mleczarski z SGGW. Widać po ich zachowaniu, że lubią to, co robią. Szczeólnie jak naukowiec opowiadał przy obiedzie o przystosowaniach pegaza do lotu. I jak się cieszył ze swojego wkładu w rozwój zoologii. Jeszcze duży plus za opisanie dresiarzy. Kilkudziesięciu chłopa drących się: "Kuc ze skrzydałami, on zawsze będzie z nami!" to obraz, którego nie mogę wyprzeć z pamięci. Scena z atakiem na Rainbow i mapą doskonale zaś łączy grozę i groteskę. Szanuję też za nawiązanie do łódzkiej kultury graffitti. I za przedszkolną znajomość komisarza Harolda z grudziądzkiej policji. Kolejną rzeczą jest świat przedstawiony. Głównie mamy Łódź, ale trafił się też kawałek Grudziądza i Warszawy. Wybór fajny, bo wspomniane wyżej graffitti i dużo odrapanych kamienic. W dodatku wszystko to strawnie opisane. No i pasujące do wydarzeń oraz postaci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze jest czytać taki fanfik z jasno określonym miejscem akcji. Najbardziej mnie chyba mnie cieszy, że fik dzieje się w Polsce oraz realia są dobrze oddane. Jak wyjdę z domu to mam podobnie jak jest w fiku. I tu wchodzi kolejna cecha: poprawność geograficzna. Nie wiem jak to jest dokładnie w przypadku Łodzi. Spędziłem tam zbyt mało czasu i głównie byłem oprowadzany, więc nie złapałem dobrze geografii miasta ale idę o zakład, że opisane miejsce w fiku istnieją, a przynajmniej istniały tuż przed jego napisaniem. I nie chodzi mi o istnienie konkretnej dzielnicy tylko o to, że na podstawie opisu z fika często da się zidentyfikować konkretny przystanek czy przejście podziemne. Wejście do pracowni Zenona zidentyfikowałem. Nie ma na nim niebieskiej tabliczki ale reszta się zgadza. Aż to się prosi o wycieczkę śladem fanfików. Szkoda tylko, że bilety droższe znów... Ale jest w fiku jedna rzecz, która mi się niezbyt podobała: Gdy Pinkie zaśpiewała: "Party in the Grudziądz, yay!" ja byłem bardziej na "neigh". Przyjęcie na koniec kojarzy mi się z kinem familijnym i akurat w tym złym sensie. Tak jakby film był już zrobiony ale ekipa musiała wykorzystać przydział na kliszę. Może jestem przewrażliwiony lub mam uczulenie na ten motyw. Drugie myśl to że już się kończy. Z filmów to chya tylko w animowanej wersji Asterixa i Obelixa mi to grało. W fiku jest to przedstawione w miarę znośnie. Jak zaczynałem się nudzić opisem to akurat rozpoczynała się jakaś ciekawa rozmowa. W każdym razie oceniam fik na zarąbisty na 10. Autorze: Pisz dalej! Brochów /)

      Usuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty