Recenzja Balloon Party



Balloon Party to 45 parominutowych kawałków (czyt. dużo muzyki). Jeżeli nie macie czasu na przesłuchanie wszystkich, Yarden i Dalegor powiedzą wam, z którymi warto się zapoznać, a które natomiast ominąć szerokim łukiem.








RECENZJA ALBUMU

BALLOON PARTY

By

Hirek Wrona & Marek Sierocki

Yarden & Dalegor



Parę słów wstępu:

Yarden: Muzyką elektroniczną na szerszą skalę zacząłem interesować się dopiero po „zainfekowaniu” się kucami. Właściwie to muzyka, tworzona przez The Living Tombstone’aGlaze’aMica oraz, przede wszystkim, niesamowitego Makkona, przyciągnęła mnie do fandomu jako takiego. Z tym większym więc utęsknieniem oczekiwałem na wypuszczenie z dawna już zapowiadanego „Balloon Party”. Zapowiadanego jako mieszankę starannie dobranej „broniackiej” muzyki, przede wszystkim elektronicznej. Parę dni temu w końcu nadeszła ta wiekopomna chwila… i okazało się, że specjalnie wyselekcjonowane na tę płytę kawałki są po prostu… 
…takie, jak w recenzji poniżej ;)


Dalegor: Tak to ja. Wiem, tęskniliście. Ale do rzeczy! Jestem wielkim fanem dubstepu i tylko taka muzyka może zagrać na moim pogrzebie. A od czego się zaczęło? Od świetnego kawałka, The Mysterious Mare Do Well autorstwa Omniponiego. W każdym razie ucieszyłem się na wieść, że BP w końcu ujrzał światło dzienne, albowiem jego twórcy zapowiadali niezłą jazdę bez trzymanki. Jak ich obietnice mają się do rzeczywistości? Let's check it out, motherbuckers!


PS: Jak powszechnie wiadomo, poszczególne gatunki muzyki elektronicznej uwielbiają przenikać się wzajemnie. Dlatego gdyby okazało się, że pomimo kilku godzin przesłuchiwania materiału źle przyporządkowaliśmy do owych gatunków poszczególne utwory, prosimy o zrozumienie i przymknięcie oka.


Słuchawki na uszach? Check! Dobra muzyka na odtwarzaczu? Check! No to jazda!

Opis poszczególnych utworów:

(Y) – opinia Yardena, (D) – opinia Dalegora.

1. Art Attack - Break It
(Y): Dobry kawałek utrzymany w średnio-szybkim tempie, z licznymi kwaśnymi akcentami oraz chwilami rozluźnień na rzecz "przestrzennych" momentów. Zdecydowanie nadaje się na imprezy o dubstepowym klimacie. 6.5/10
(D): Dobre momenty, ale ogólnie bez rewelacji. 5/10

2. Six of Lasers - They Will See Me
(Y): EDM z breakdownem i multum wtrętów brostepowych "wiertar" na początku i końcu. Liczne sample z MLP ("yay!"). 5/10
(D): Znowu bardzo nierówny kawałek. Wiele elementów bez związku. 4/10

3. Nettohunden - Get my Rope
(Y): Dosyć jednostajny elektro o średnim tempie. O ile przez pierwszą minutę można mieć nadzieje, że "coś z niego będzie", to potem jedynym ciekawym momentem jest wstawka z AJ. 2.5/10
(D): Słaby początek, później się rozkręca. Mnóstwo dziwnych i niepotrzebnych efektów dźwiękowych. 4.5/10

4. Lavender Harmony (feat. Harry Adkins & Mic the Microphone) –     Arrivederci
(Y): Pierwsze dzieło, które można pełnoprawnie określić tym mianem, i które przykuło moją uwagę na dłużej. Szybki, aczkolwiek pełen przestrzeni kawałek z perfekcyjnym, jak można było się spodziewać po Micu, wokalem, który nadaje mu specyficzny klimat beznadziejnej z pozoru walki. Jak sugeruje tytuł, można oczekiwać stosunkowo dużej dawki klasycznych momentów. 8.5/10
(D): Pierwszy, naprawdę dobry utwór na płycie! Jednolity i bardzo przyjemny.  8/10
                                        
Arrivederci, Celestia!
        
5. Makkon - The Little Toy Shop
(Y): Utwór wrzucony przez Makkona do sieci już jakiś czas temu, równie długo figuruje na mojej prywatnej liście odtwarzania. Nienaganne połączenie ciężkich, niepokojących, elektronicznych uderzeń z dźwiękami pozytywki. Duszą przypomina "This Is Halloween" i wiernie odtwarza atmosferę nawiedzonego sklepu z zabawkami. 9/10
(D): Interesujące. Piosenka z pomysłem.  7/10

6. Pinkie Guy - This Monster in Me
(Y): Intro wydaje się być powiązane z klimatem poprzedniego utworu, aż tu nagle wkracza... soczysty kawałek metalcore'u. Wokal nie daje zbyt wielu powodów do zarzutu - czasem po growlujących artystach da się poznać, że "się męczą" - tu niczego takiego nie uświadczymy. Czuć, przynajmniej wg mnie, wpływy Bullet For My Valentine. 7/10
(D): Pierwszy rockowy kawałek. Hardkorowy wokal. Bardzo spoko. 7/10
 
Wrrrroaarghahuareehaaa, this monster in meee!

7. Icky – Everfree
(Y): Oj, czuć przerażający klimat Everfree w tym utworze, czuć. Gatunkowo podporządkowałbym go pod techno, otrzymujemy jednak też kilka breakdownów. Kilka dobrze dobranych wstawek z serialu oraz odgłosów leśnej natury dopełniają uczucia grozy. Mimo to, utwór nie zapada specjalnie w ucho. 5.5/10
(D): Przyzwoity kawałek, tyle mam do powiedzenia. 5/10

8. Assertive Fluttershy – Boooring!
(Y): Drżypłoszka próbuje sobie śpiewać z ptaszkami, jednak nudzi to Pinkie, która wdziera się nieśmiałej klaczy do piosenki z randomowym dubstepem. Tak mi się kojarzy, gdy słyszę ten utwór. 4.5/10
(D): Niezłe, wyraźne wpływy DnB i dubstepu. 6/10

9. Echelon – Sleep
(Y): Po usypiającym intrze na nogi stawia nas dźwięk udarowych młotów brostepu marki Echelon. Utwór jest ciekawym, ciężkim remiksem kołysanki "Hush Now", którą Fluttershy śpiewa w odcinku „Stare Master”. 5.5/10
(D): W końcu drop z prawdziwego zdarzenia. Utwór utrzymany w klimatach muzyki z Amigi, co oczywiście wychodzi jej na plus. 7/10

Mimo wszystko wolę oryginał...

10. Jackle App – Cawtion
(Y): Monotonny drumstep z paroma kwaśnymi, lekko orientalnie brzmiącymi momentami. Breakdown na początku trzeciej minuty jest jego chyba najciekawszą częścią. Po Jackle Appie spodziewałbym się czegoś lepszego. 3.5/10
(D): Była Amiga? No to teraz pora na Commodore! I znowu dubstep, coraz lepsza ta płyta... 5/10

11. Foozogz - New Fluttershy (Monster Mix)
(Y): Najgorszy jak dotąd utwór na płycie. Skrótowo można opisać go jako "dużo hałasu o nic". Kiedy już przyzwyczaimy słuch do wiertar, jesteśmy studzeni przez tak-wielce-cudowny breakdown. 2/10
(D): Drum and Bass pełną gębą, jednak powraca ta cholerna nierówność. 3/10
     
12. Tarby – Rejected
(Y): Nie jestem specjalnym fanem Tarbyego, jego piosenki często były jakby manifestami niewykorzystanego potencjału, jednak ten kawałek mnie ujął i puścić nie chce. Skojarzenie nu metalu z silnym, dosyć wysokim (jakiś czas temu wydawało mi się, że Tarby jest dziewczyną) wokalem autora okazuje się być strzałem w ósemkę. Słychać mocną inspirację twórczością Trenta Reznora. 8/10
(D): Rockowy kawałek. Nie jestem pewien co to za styl, Nu-metal? Całkiem niezłe. 7/10

(CB): "Co ty wiesz o inspiracji Trentem..."

13. Dawn Blush - Midwives of Discord – Graphene
(Y): Ciężki rapcore o klimatycznym, gitarowo - elektronicznym tle, przywodzącym na myśl (hebnę porównanie) rozgrzane przez południowe słońce ściany budynków w biednej dzielnicy wielkiego amerykańskiego miasta, zamieszkałej przez imigrantów z Bliskiego Wschodu (hebłem). Niezgorszy wokal, dobry, chwytliwy tekst. Jak nie lubię muzyki z kręgu kulturowego hip-hopu, tak tu muszę przyznać minimum 7/10
(D): Czy to rap? Ujdzie w tłoku, ale mnie nie zachwycił. 4/10
14. Psychedelic Brony - From the Gaping Cavity
(Y): Ahh Psychedelic Brony, y u so awesome... Bez bicia przyznaję, że Psychedelic to jeden z moich ulubionych artystów z fandomu, i że ocena tego psychodelicznego miksu staroszkolnej elektryki, chorych, lecz przebojowych gitar (ach solówka w 2:24), wyluzowanej a złośliwej perkusji z drumstepowymi wtrętami może być nieco zawyżona. Wynosi bowiem 9.5/10
(D): To dopiero dziwna piosenka. Znalazło się nawet miejsce dla Organów Hammonda. Często zmieniający się styl. 7/10

15. Senntenial - Bronies are Weird
(Y): Trochę wesołego brostepu, trochę dźwięków ośmiobitowych, trochę kwaśnych przyspieszeń,  i moje uszy krwawią tęczą. 5.5/10
(D): Wub, wub, wub! Dobry dubstep nie jest zły. No i sam jesteś dziwny! 6/10    

16. Aussie Asher – Spinner
(Y): Agresywne, męczyuszne wiercenie przetykane zbyt krótkimi chwilami wytchnienia. Dobre do męczenia znienawidzonego sąsiada, i za to 2.5/10
(D): Po raz kolejny kawałek w dubstepowym stylu, teraz jednak nie są to najwyższe loty. 3/10

17. Ark – Ascension
(Y): Rozluźniający uplifting trance o pozytywnym i pełnym nadziei brzmieniu. Wreszcie czuję się zrelaksowany. 6/10

(D): Spokojnie, to nie dubstep (przynajmniej nie do końca), a dobry elektroniczny utwór. Ech, Amiga 500, wracają wspomnienia. 6/10


No może nie aż tak zrelaksowany...

18. Neu KatalYst – KataklYsm
(Y): Następny przedstawiciel muzyki trance, tym razem, jeśli dobrze oceniłem jego cechy, z nurtu trance psychodelicznego. Nie ma w nim jednak nic specjalnego, bardzo przeciętny kawałek. 4/10
(D): Ale te style muzyczne się mieszają. Chyba najbliżej temu do DnB. Ta kawalina też przypomina mi stare, dobre czasy i brzmienia. 5/10


19. Stars In Autumn - Dark Terrors
(Y): Napięta mieszanka klasycznych brzmień z, a jakżeby inaczej, elektroniką, Bezbłędnie podłożone dźwięki pozytywki potęgują wrażenie grozy, podnosząc ocenę do 7.5/10
(D): Zacne, przywodzi mi na myśl Nox Arcana. Słucha ktoś może? 8/10

20. HMage - What Stays and What Goes
(Y): Ciężki, niezbyt porywający, w tempie house’u. W sumie nic więcej. 3/10
(D): A tu znowu C64. Wydaje mi sie, że pewne trendy lubią wracać po latach. Czekam w takim razie, aż znowu zaczną produkować kanciaste samochody. 5/10


21. Princess Addictia – Balefire
(Y): Zionący smutkiem hard dance o długim, półtoraminutowym breakdownie. Jeden z sensowniejszych zapychaczy na płycie. 4.5/10
(D): Utwór utrzymany w konwencji DnB. Szczerze, to nie przepadam za tym stylem, ale to akurat mi się podoba. Piękne i wzruszające. 7/10

22. DJ MHM – Divinity
(Y): Znów wiertarki wiercą, młoty biją, w kółko lecą dwa bity i nic z tego przyjemnego nie wynika. Chwila rozluźnienia pośrodku utworu jest tak naprawdę jego najciekawszym momentem. 3/10
(D): Dubstep: nawet udany, polecam wszystkim fanom gatunku! 5/10


(Y)&(FS): Po prostu. (D): Come on, Fluttershy! Nie jest tak źle!

23. Cyberpunk Colt - Impact of Friendship
(Y): Taki brostep to ja rozumiem. Przetykany co jakiś czas umiejętnie wysokimi bitami i zwolnieniami tempa, skutecznie buduje nastrój przechadzki po mrocznym, nawiedzonym zamku. I ta NMM.. "U're kidding, right?!"... 7.5/10
(D): Po raz kolejny dubstep. Kto by pomyślał, że ten typ jest taki popularny? Kawałek przyzwoity i tyle. 5/10

24. Aviators - Never Back Down (ThatSonofaMitch remix)
(Y): Nigdy nie byłem i raczej nie będę fanem Aviators. Pewnie oceniłbym ten utwór dosyć nisko, gdyby nie fakt jego zremiksowania. W bardzo zresztą udany sposób. Klasyczny dla Aviators, rzewny electropop został w żywy, pozytywnie agresywny sposób zmiksowany z twardymi dropami i szybką, czystą rapową nawijką. 7/10
(D): Zgadnijcie co to? Tak macie racje. Takie sobie. 4/10

25. Icky - Interrobang Pie Invades Equestria(Y): Miks dynamicznego, cyrkowego dnb z dźwiękami rodem z Atari. Dobra mieszanka, przywodzi mi na myśl Pinkie w stroju krwiożerczego klauna. Nie pytajcie czemu. 6/10(D): W końcu coś innego, tak mi się zdawało. Jednak ten 8-bitowy kawałek szybko przechodzi w Drum and Bassowy cior. 5/10

Well, we're bucked...

26. Pinkie Guy – Loco
(Y): Metalcore strikes again! W zasadzie mógłbym napisać to samo, co o "This Monster in Me" i wystawić taką samą notę, jednak "Loco" wydaje się być nieco przekombinowane pod koniec. Uwagę zwraca intensywność basu, dużo mocniej odczuwalnego niż w poprzednim utworze. 6.5/10
(D): Czyżby metal? Celestynie niech będą dzięki! Lubię dubstep, ale ile można? Growl, ciężkie riffy, jest też miejsce na krótką (bardzo) balladę. So sweet and tasty! 7/10

27. AcousticBrony and PrinceWhateverer - Breaking Bonds (Ft. Mando, Lulz, MHM and George)
(Y): Połączenie metalu, rocka, "kosmicznej" elektroniki, znakomitych wokalistów. Bardzo niejednorodny i trudny do zaszufladkowania utwór; mimo wielu ciekawych momentów, nie potrafię znaleźć dla niego należytego uznania. 6/10
(D): Mashup metalu i muzyki elektronicznej. Co za dużo, to niezdrowo. 3/10

28. Aviators – Melody
(Y): Ach, było tak dobrze, dopóki nie zaczął śpiewać. Jak pisałem wyżej, nie znoszę smętnego zawodzenia twórcy "Melody". Pod względem podkładu - kocioł EDMu, dubstepu i brostepu zaprezentowany w tym utworze daje radę. 6.5/10
(D): Dubstep, bardzo melodyjny. Całkiem, całkiem. 6/10

29. Makkon - Dregs of a Bitter Cup
(Y): atmosfera heroicznej walki, ucieczki z najgłębszych czeluści piekieł, wspięcia się ponad niebiosa (eh, muszę sobie w końcu sprawić Diablo III)... Spektakularny kawałek orkiestralnego glitchu - to, w czym Makkon jest najlepszy. 9/10
(D): Nie mogłem się skupić na tym kawałku. Niby w porządku, ale nic specjalnego. 5/10

30. Stormwolf – Lunatic
(Y): udany, ale jednak zapychacz. Solidnie kręci w czaszce w paru, jednak kręcenie to pozostaje sztuką dla sztuki, nic wartościowego z niego nie wynosimy. Często przetykany momentami  przeznaczonymi na parę uderzeń w elektroniczne "dzwoneczki" (że tak pozwolę sobie te wysokie dźwięki określić). 5/10
(D): Wub, wub bez polotu. A zapowiadało się tak przyjemnie. 4/10

31. The Living Tombstone - 16 NOCAB
(Y): tworząc ten utwór, TLT myślał chyba bardziej o usmażeniu sobie śniadanka (NOCAB), niż o wykreowaniu jakiegoś przeboju. Technicznie jest to elektro funk, niestety, całkowicie monotonny i pozbawiony duszy. Zawód jeszcze większy, niż w przypadku Jackle Appa. 3/10
(D): Po tym twórcy spodziewałbym się więcej. Utwór jedynie przeciętny. 4.5/10

Czyżby wzmiankowane śniadanko TLT?

32. Sci - Hurricane Dial - (Y): mieszanka ciekawych, elektronicznych fragmentów z chwytliwymi riffami gitarowymi... żartuję, tego nie da się słuchać. Najgorszy jak dotąd utwór na płycie. 0.5/10
(D): Przekombinowane, ale pewnie jakby mi się osłuchało, to by było git. 3/10

33. General Mumble - Stinkin' Thinkin'
(Y): "oh common!" Jak General Mumble spuści ze smyczy bas, wprawi w ruch maszynerię serialowych sampli i zakręci mikserem - no to nie ma c..olta we wsi. Utrzymany w tempie 125bpm (info z kanału producenta) przebój miażdży łeb urywa. Przynajmniej mi. Założę się, że nawet Rarity kręciłaby swoim słodkim, wyperfumowanym zadem w rytm zaprezentowanej tu, wybuchowej mieszanki spektakularnych wubów z mrocznym housem. 10/10
(D): Znowu sieka, ale tym razem dobra. Lubię tego gościa. 9/10


Pierwsze... i ostatnie.

34. Silva Hound - Everypony's Bangin'
(Y): nie wiem co napisać na temat tego utworu. Ani to dobre, bo wykorzystuje wysokie, kwaśne, kręcące w uszy tony; ani złe, ma kilka nienajgorszych bitów; podsumowując, jest to raczej zapychacz. Najlepszymi momentami są chyba cytaty Pinkie, które pojawiają się dwa razy. 4/10
(D): Cienizna. Tak się to kończy, jak amatorzy biorą się za poważną robotę. No dobra, nie jest aż tak źle. 4/10

35. H8 Seed - Lung Buster
(Y): szybki, krótki utwór z gatunku glitch (hopu?); parę razy pojawiają się Rainbow Dash i Fluttershy, ćwiczące sztukę kibicowania.  Niestety, nie są one w stanie wynieść utworu do rangi dzieła. 4.5/10
(D): Chyba DnB, całkiem przyjemne. 5/10

36. Elspongie – Helium
(Y): po intrze miałem nadzieję na kawałek spokojnej muzyki... niestety, w najbardziej sielankowym momencie wbija nam się w uszy szalone, ale na szczęście niezbyt brutalne elektro. 4.5/10
(D): Bardzo fajne, najkrótszy utwór w zestawieniu.  6/10

37. Circuitfry - Orbital Friendship Cannon
(Y): początek utworu opiera się na remiksie głównego motywu MLP, następnie jesteśmy częstowani zapętlonym samplem, brzmiącym jak laser z gry o kosmitach z lat '80. Potem breakdown i znów to samo. 3/10
(D): Nie wywarło na mnie żadnego wrażenia. Są krótkie chwile, gdy wydaje się, że będzie lepiej, jednak ten moment nigdy nie nadchodzi. 2.5/10


Niestety, ilustracja 200% cooler od piosenki.

38. Cyrricky - Party Pony
(Y): solidny kęs mrocznego techno podchodzącego momentami pod aggrotech (podsyconego co prawda wzmocnionym basem, lecz klimatycznie nie zaliczającego się wg mnie pod DnB), podbudowany dodatkowo licznymi serialowymi samplami. Choć na dobrą sprawę jest kolejnym przeciętniakiem, ma parę bardzo ciekawych i godnych uwagi momentów na początku i w środku utworu. Na dodatek całkiem taneczny.  5.5/10
(D): Impreza mocno. Niezłe, ale pewnie uważam tak tylko dlatego, że kocham Pinkie. No i epickie balangi. 7/10

39. Michael A. & Whitetail – Prominence
(Y): od dzwoneczków i cymbałków, przez electro, hard dance i aggrotech - tam i z powrotem. Czy jest to przepis na udany kawałek? Jak najbardziej! Zasłużone 7.5/10
(D): Utwór dość spokojny. Najdłuższy z całej płyty, refleksyjny. 7/10

40. Elliptisoar - I Know You're in There
(Y): po stosunkowo łagodnym i klimatycznym intrze zostajemy wrzuceni w wir ciężkiego, twardego EDMu. Jeden z tych utworów, których ożywiająca brutalność i szorstkość jest świetnym remedium na wszelkie oznaki znużenia dniem. 7/10
(D): Zwykły kawałek, jakich wiele na tej płycie. Zbliżamy się do końca! 5/10

41. Alex S and PinkiePieSwear - Disco Lights
(Y): dynamiczny house z mocnymi akcentami elektro, z wkurzającym samplem głosu stylizowanego chyba na Pinkie, powtarzającej do znudzenia "disco lights". Mimo paru niezłych chwil – 3.5/10
(D): I znowu rozczarowanie. Po takich artystach spodziewałem się czegoś lepszego. Tak to jest przyzwyczaić się do dobrego, wysokiego poziomu. 4/10


Znudzona Pinkamena jest znudzona... "Disco Lights!"

42. Silva Hound and ArtAttack - How Far We've Come
(Y): pozwalający z początku wypocząć uchu trance przepoczwarza się w połowie trwania w kakofoniczną mieszankę stylów, której nawet nie próbuję rozgryzać. Gdyby twórcy rozwinęli wątek relaksacyjny, byłby to całkiem dobry kawałek. Tak to niestety ledwie 4.5/10.
(D): Coś jest na rzeczy, bo Silva Hound i ArtAttack do mnie nie przemawiają. 3/10

43. Twitch - Mass Destruction
(Y): dość, jak można było się spodziewać już po tytule, ciężki kawałek techno, który niestety niczym specjalnym nie zachwyca. 3.5/10
(D): Twichy, twichy, twichy, twich! - jak powiedziałaby pewna różowa klacz. Nic nas jednak nie czeka poza oryginalną nazwą artysty. 2/10

44. ISMBOF - Friendship in Tartarus (The Escape)
(Y): agresywny i brudny, ale soczysty ochłap instrumentalnego metalu przechodzący w połowie czwartej minuty w rock progresywny. Jeden z lepszych utworów. 8.5/10
(D): Rock! Gitary i te sprawy. Miła odmiana. Mnóstwo ciekawych przejść. 8/10

45. Makkon - Dregs (ArtAttack Remix)
(Y): utwór niezły, ale przede wszystkim z jednego powodu - remiks bazuje na niesamowitym kawałku Makkona z tej samej płyty. Tylko i wyłącznie dlatego – 6/10
(D): No i na koniec... dubstep. I to dość podły. Nie zachwycił mnie oryginał, remix również mnie nie wzruszył. 3/10



PODSUMOWANIE:

Dalegor: Jak oceniam tą składankę? Cóż, zawartość płyty jest dość niespójna i chaotyczna (Discord approved), a utwory bardzo różnią się między sobą jakością i poziomem. Tak więc mamy wzloty i upadki, co skłaniałoby nas do powiedzenia, że całość jest najnormalniej w świecie średnia. Osobiście bardzo lubię gatunek muzyki, jakim jest dubstep, jednak po „Balloon Party” spodziewałem się przekroju przez różne style i klimaty, a tak otrzymujemy niemal wyłącznie samą elektroniczną łupankę. Co ciekawe, tylko niektóre piosenki faktycznie nawiązują do MLP. Większość z nich jest, co najwyżej (!), inspirowana światem Equestrii. Gdybym miał wystawić tej płytce szkolną notę, byłaby to mocna trója, taka z plusem. Wiemy jednak, że kucki czynią wszystko lepszym, tak więc ostateczną oceną jaką dam tym artystom będzie równe cztery. I niech tak zostanie.


Yarden: Kto ma oczy, ten widzi, a kto uszy, ten słyszy, że mimo paru rodzynków Balloon Party przypomina w większości zbiór sesyjnych odrzutów. Niestety. Twórcy, w których pokładałem największe nadzieje, czyli The Living Tombstone, Jackle App, Alex S i Silva Hound, zawiedli na całej linii. Z wielkich dał radę jedynie Makkon, który, gdy weźmiemy pod uwagę resztę jego dorobku, z powodzeniem mógłby komponować muzykę dla wielkich, hollywoodzkich produkcji. Szczególnie dobrze ze znanych wykonawców wypadli też (biorąc poprawkę na moją osobistą awersję) smutaśni Aviators, drapieżny Tarby, bezbłędny Mic The Microphone, szalony General Mumble i psychodeliczny (a jakże) Psychedelic Brony. Poza nimi dosyć wysoki poziom zaprezentowało jedynie paru mniej (przynajmniej mi) znanych artystów. Daje to mniej więcej dziesięć wartych uwagi utworów. Reszta... cóż, nadaje się jedynie do przewinięcia. Oceniając album jako całość i biorąc pod uwagę m.in. rozdmuchane przed jego wydaniem nadzieje i pozaalbumowe dokonania artystów, pokazujące ich prawdziwe możliwości, jestem zmuszony przyznać, iż Balloon Party nie należy się ocena wyższa niż 5.5/10.

Komentarze

  1. Jakoś nigdy mi nie przypadła do gustu ta składanka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi niestety poza pojedynczymi kawałkami też. Jako całość prezentuje się co najwyżej średnio

      Usuń
    2. SuperPonybeat jest jednak lepszy...

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zawiodłem się na Balloon Party, jak z resztą pewnie większość osób. Najbardziej przypadły mi do gustu utwory "Graphene" (nr. 13) oraz Breaking Bonds (nr. 27), ale ten drugi pewnie tylko dlatego że ma świetny teledysk :V
    Album oceniam na 5/10.

    OdpowiedzUsuń
  4. mi też nie (byłem 2 w kommentach ale usunęło mi kommenta ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naprawdę niesamowite, poproszę o autograf.

      Usuń
  5. Ulubiony utwór: AcousticBrony and PrinceWhateverer - Breaking Bonds (Ft. Mando, Lulz, MHM and George) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przesłuchałem cały album podczas zwykłego siedzenia/malowania na kompie. Teraz dopiero przesłuchuję utwory z wyższymi ocenami. Sam zapamiętałem tylko kilka fajnych utworów, a tu proszę ile jeszcze tego jest. Polecam zakup albumu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pinkie Guy ratuje ten album. Reszta... Nawet Tombstone i ISMBOF mnie zawiedli

    OdpowiedzUsuń
  8. "Założę się, że nawet Rarity kręciłaby swoim słodkim, wyperfumowanym zadem w rytm zaprezentowanej tu, wybuchowej mieszanki spektakularnych wubów z mrocznym housem."
    Coś ty odkopytkował xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znajduję niczego nietaktownego w tym porównaniu ;P

      Usuń
  9. http://mylittleremix.com/viewtopic.php?f=8&t=1431
    cytuję:
    "WHAT IT IS: Hardcore compilation donation album."
    No, jaaasne. jeszcze uwierzę.
    Zacznijmy od tego, że połowa utworów nadawała by się do albumu house-owego, i to nie dirty house mam na myśli.

    "Q: HOW HARD DUZ IT HAV 2 BE???
    A: HARD. IT HAS TO BE HARD."

    Jaasne.

    "Gatunki: Death electro/complextro, dubstep, death metal, gabber, heavy house, hardcore orchestra."
    Ani jednego utworu gabberowatego nie było. Ani w ogóle niczego naprawdę hardcore nie było.


    Mi się nie bardzo podobało. Poza kilkoma perełkami, cały album jest bardzo "meh"


    Fani hardcorowej muzyki niech czekają na to: http://mylittleremix.com/viewtopic.php?f=8&t=3189

    Oprócz tego będzie jeszcze druga część, która spodziewam się że będzie lepsza: http://mylittleremix.com/viewtopic.php?f=8&t=3194

    OdpowiedzUsuń
  10. Meh... Nawet nie przesłucham, zostaje przy prawdziwej muzyce! http://www.youtube.com/watch?v=AYId-f1qJlE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troll level: kindergarten. ;)

      Usuń
    2. @_@ gdzie ty tu widzisz trolling?

      Usuń
    3. Cóż, zarzucenie tekstem o "prawdziwej muzyce" jest całkiem prowokujące ;) Poza tym na BP było parę utworów gitaropodobnych, więc nie cała zawartość albumu jest meh-owata nawet dla typowego metalheada. Choć ogólnie jest wypchany słabą elektroniką.

      Usuń
    4. Powiedzmy sobie szczerze; oprócz niektórych utworów MandoPony nie ma kucykowej muzyki która by była tak dobra by przebić nawet przeciętny (znany) zespół muzyczny.

      Usuń
    5. Ahhh, w tym znaczeniu prawdziwej? Widzisz, ja odczytałem to jako przytyk w gusta (w końcu wielu ludzi hejtuje inne, niż słuchane przez nich gatunki muzyki). No ale już się rozumiemy, myślę ;)
      Inna sprawa, to czy wyznacznikiem "prawdziwości" muzyki jest komercyjny sukces? W takim razie najznakomitszymi artystami są Hannah Montana i spółka...

      Usuń
    6. Ach! Nie o to mi chodziło! Chodziło mi, że jakość wykonania jest zwykle poniżej przeciętnej. Jako kontrargument podałem Mando który jest naprawdę uzdolniony muzycznie co słychać i naprawdę mógłby założyć normalny zespół.

      Usuń
    7. Makkon, Radiarc, CaptainFluffatun. Oni też dają radę.

      Usuń
    8. Tak jak MysteriousBrony, Aviators, PsychedelicBrony

      Usuń
    9. Z samego BP: Aviators, Makkon, Six of Lasers, PinkiePieSwear i Alex S są w większości na bardzo wysokim poziomie, semi-pro bym powiedział. Im pozostaje tylko poprawić parę drobnostek i próbować nawiązać współpracę z wytwórnią, są gotowi. A reszta to lepsza, bądź gorsza amatorka, ale czego się spodziewać po ludziach, którzy w większości dopiero zaczynają i choć ich poziom jest przyzwoity, potrzebują jeszcze dużo czasu, by coś konkretnego osiągnąć? Bez przesadyzmu, wszak ile to garażowych kapel przeistoczyło się w gigantyczne muzyczne machiny?

      Ale z jedną smutną rzeczą się zgodzę: gdzieś zniknęły kuce. Aviators na afterze zapowiadają nieco zmienione wymagania, więc może się te kucyki chociaż tam pojawią w odpowiedniej ilości.

      Usuń
    10. IMHO znamienne jest to, że niemal wszyscy teraz robią jeno te elektro, dubstepę i wiertary, jakby nie było innych stylów muzycznych.

      Usuń
    11. @Emes
      O właśnie! Jak ja nie lubię tych techno i technopodobnych tworów i dubstepu, który brzmi jak dźwięki z Commodore.(subiektywna opinia, nie hejcić)
      Niestety ogromna większość muzyki bronies jest utrzymana w takich klimatach, przez co ja trzymam się zwykle z dala od niej.

      Usuń
    12. Ja nie jestem uprzedzony do żadnych gatunków, ale jednak naprawdę to jest 90% broniackiej muzyki. Pewnie dlatego, że muzyka elektroniczna jest najłatwiejsza do zrobienia dla amatorów.

      Usuń
    13. Co do kompozytorów muzyki instrumentalnej, semi-filmowej, to Makkon i PiercingSight są chyba najlepsi, ale nadal, daleka im droga do takiego choćby Hornera, czy Newtona Howarda. To jeszcze nie ten poziom i długo tym poziomem nie będzie, chociaż rokowania są jak najbardziej dobre.

      Usuń
  11. Jak FGE podniosło się z newsami na stronie tak teraz upada na stylistyce loga :(.
    Proszę Was niech zajmie się stroną wizualną osoba która ma o tym pojęcie, przecież to woła o pomstę.:(

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tej składanki nie przyswajam nic, poza Breaking Bonds. Chłopaki odwalili przy tym kawał dobrej roboty.
    I również błagam na kolanach, leżąc, płaszcząc się przed całą administracją FGE, zmieńcie logo/tło, bo o ile poprzednie logo współgrało z tłem (choć napis był ledwo widoczny, mimo to były zgodne kolorystycznie), to te dwa za nic nie chcą do siebie pasować ni za cholerę. Nie chcę się tutaj wymądrzać, bo lepszego bym nie zrobiła, ale po co zmieniać, skoro jest okej? Czy euro musi być WSZĘDZIE?

    OdpowiedzUsuń
  13. Co do albumu niespecjalnie mnie do siebie przekonał, nie słuchałem wszystkiego gdyż fanem techno i dubstepu to ja nie jestem (nie mam zamiaru nikogo heatować, w końcu o gustach się nie dyskutuje) ale wole kawałki metalowe/rockowe a takowych jest tutaj jak na lekarstwo. Rejected i This Monster in Me nawet przypadło mi do gustu, niespecjalnie no ale zawsze coś ;).
    Aha i jeszcze jedno
    @KeyPony Zgadzam się z tobą, poprzednie tło strony bardziej mi się podobało, przepraszam poprzednie po poprzednim (ktoś nadąża?). Ja gustuje bardziej w ciemnych kolorach, poza tym tło z Cutiemarkiem Twilight w jakiś sposób pozwalało mi się wyciszyć i nie zmuszało do wyłączania strony gdy ktoś wszedł do pokoju :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczerze ? Lubię dubstepy, techno i te klimaty. Ale ta składanka : porażka.
    To jest taka dziwna mieszanka wszystkiego jak dla mnie. Nie mówię o wszystkich, a o większości. Moja ocena to 3,5 na 10. Przepraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Za muzyką elektroniczną specjalnie nie przepadam jednak (4) kawałki mi się z płyty spodobały.Mimo wszystko to nie są moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  16. Makkon jak zawsze świetny ^^ ale po kolei... Z początku album nie jawił się mi zachęcająco, w sensie za dużo na nim elektroniki, a ta, mimo, iż nie jestem uprzedzony do żadnych gatunków, w dużej ilości mnie po prostu nudzi (napisał ktoś, kto słucha dark ambientu, gdzie przez ćwierć godziny słychać dwa dźwięki na krzyż) ;] Sugerując się recenzją album w całości przesłuchałem i muszę przyznać, że ciekawych utworów znalazło się tam więcej niż oczekiwałem, ale album i tak pozostaje średni (cóż, przynajmniej się tym faktem nie rozczarowałem) :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie chciało mi się tego wszystkiego słuchać, ale kilka obaczyłem i podobał mi się tylko makkon. Dark terror też w sumie był fajny. Mam słabość do takiej "epickiej" muzyki. Reszta z tych, co miałem (nie)przyjemność przesłuchać... kompletne meh. Mimo, że ogólnie to lubię techno.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty