Kucykowe armie, czyli jak toczyć wojnę pastelowymi taboretami

"Róża czerwono, biało kwitnie bez" jak można usłyszeć w kultowym już filmie "Jak Rozpętałem II Wojnę Światową". Wprawdzie w kanonicznej Equestrii o wojnach światowych nie ma wzmianek (choć niektóre wydarzenia można by jako większy konflikt interpretować), jednak w świecie fanfików, jest zupełnie inaczej. Wojna jest tam powszechna, armię kucy, gryfów, smoków, podmieńców, maszerują, lub lecą wzdłuż i w poprzek bajkowej krainy, by wyrzynać się nawzajem. Potwory masowo wychodzą z Lasu Everfree, niszcząc wszystko na swojej drodze. Dawno zapomniani wrogowie ożywają i mszczą się za upokorzenie i klęskę. Nagle, każdy ma większą lub mniejszą armię, która bez wahania wykonuje najdurniejsze nawet rozkazy. I tym też zajmę się w niniejszym artykule. Przedstawię i oczywiście ponarzekam na to, w jaki sposób są przedstawiane armie. Głównie w fanfikach, ale też i napiszę jak to wygląda w serii. Jakiego typu broń i uzbrojenie dostały i jak je wykorzystują. Ogólnie mówiąc: przyjrzę się militarnej stronie kucyków. Bazuję na Polskiej scenie fanfikowej, nie biorąc pod uwagę tłumaczeń obcojęzycznych fanfików.

Zacznijmy od podstawowej kwestii: liczebność armii. Tutaj jest pełen przekrój, od dziesiątek tysięcy taboretów po kilkuset kucykowe formacje. Częściej jednak widuję mniej liczebne wojska. Jest to oczywiście łatwiejsze do opisania, jednak nie pozbawione wad. Co cierpi na zmniejszaniu liczebności oddziałów? Wszystko zależy od opisu, ale spotkałem się z sytuacjami, gdzie klimat szedł się przejść z prostego powodu: Mamy tutaj podniosły opis przygotowań do kluczowej bitwy, kolejne oddziały zajmują pozycje, sztab przedstawia plany, poszczególni dowódcy przekazują plany dalej, mamy opisy odczuć poszczególnych bohaterów. I nadchodzi to wiekopomne starcie, które zadecyduje o istnieniu całej Equestrii. Bitwa o wszystko. Celestia rzuca do walki wszystko czym dysponuje. Piękna, zapierająca dech w piersi szarża... dwustu kucyków? A było tak pięknie... To naprawdę wszystkie siły całej Equestrii?

Jest też oczywiście przesada w drugą stronę. Armie o absurdalnej liczebności, przy której nawet Herodot ze swoją słynną wielomilionową armią perską by się schował. Armie, które wypijały rzeki, zjadały wszystko i zostawiały za sobą pustynię.

Zapytacie, gdzie tutaj błąd? Za mało - źle. Za dużo - też źle. Otóż błąd ten leży w nakreślonej w fanfiku populacji kucyków, lub braku tegoż opisu. Mało "zakucykowione" tereny nie wystawią nagle ogromnych armii. A wystarczy jedno, lub kilka zdań, w którym autor by nakreślił przykładową populację takiego Manehattanu, czy Stalliongradu. A można to zrobić choćby przy okazji opisywania tych miast. 

Seria niewiele mówi na ten temat i ciężko oszacować dokładniejszą liczbę gwardzistów. Wydaje się jednak, że jest ich nie więcej niż tysiąc ( i to optymistycznie zakładając).

Inną sprawą, związaną bezpośrednio z powyższym jest podział armii na jednostki. Drużyny, kompanie, szwadrony i plutony oferują możliwość przyjrzenia się bliżej naszym bohaterom. Dywizje, brygady i korpusy pozwalają jednak na osiągnięcie odpowiedniego rozmachu działań. Oczywiście powyższy podział jest tylko przykładem i zachęcam do prób własnego opracowania nazw dla poszczególnych jednostek. Ot mały przykład z mojego fanfika, gdzie kilka z nazw udało mi się "zkucykować": mamy tutaj mniejsze formacje zwane "skrzydłami", "rogami" i "kopytami", nieco większe jako "grzywy" lub "stada". Często zdarza się jednak, że autorzy ignorują tą kwestię. I w wielu wypadach nie widzę tu nic złego. Rainbow Dash prowadzi oddział pegazów. Naciera i walczy z oddziałem gryfów lub podmieńców. Po chwili zostają zaatakowani przez inny oddział itp. Bez zagłębiania się w szczegóły. 

Maszerujmy dalej. Mamy już armię, znamy jej strukturę i liczebność. Żołnierze wyruszają na front (o ile takowy istnieje oczywiście), czy maszerują na spotkanie z armią przeciwnika. I tutaj wychodzi chyba najczęściej występujący błąd w fanfikach. A gdzie jest zaopatrzenie? Armie wydają się składać tylko i wyłącznie z liniowych żołnierzy. Co z resztą? A po co to komu... Żołnierze nie muszą jeść, broń się nie niszczy i nie trzeba jej naprawiać, zwiad nie potrzebny, nikt nie choruje. Armia idealna, żyć i nie umierać. 

I dochodzimy do najważniejszej kwestii. Broń i uzbrojenie. I tutaj zaczyna się zabawa, A mnie niejednokrotnie ciśnienie skacze. Ale po kolei. Tutaj też w większym stopniu skupię się na serii, niż na fanfikach. Jest to spowodowane prosta rzeczą - mało autorów dokładnie opisuje broń i uzbrojenie. W większości są to proste opisy w stylu "zbroja gwardzisty, skórzany pancerz, zbroja płytowa"

Najbardziej dla mnie drażliwy temat - łuk i jego użycie przez kucyki. Oczywiście mowa tu o łuku jaki znamy. W fanfikach wygląda to mniej więcej tak: Wyciągnął łuk i wystrzelił błyskawicznie kilka strzał. W przypadku jednorożca nie mam większych zastrzeżeń i też tak to może wyglądać. Jednak gdy nasz łucznik to kucyk ziemny, pegaz lub kryształowy taboret, sprawa może wyglądać już mniej więcej jak to przedstawiono w poprzednich generacjach:


Jak z tego wybrnąć? Można pominąć łuk i dać kucykom kusze, które są o wiele bardziej kopytoprzyjazne. A już powtarzalne kusze to broń idealna dla pegazów. Oczywiście to najprostsze wyjście, jednak zawsze można nieco ten łuk zmodyfikować i dostosować konstrukcję do kopyt i zębów. Odpowiednio wyprofilowany majdan, czy coś na kształt pierścienia łuczniczego na kopyto - pomysłów wbrew pozorom jest sporo, wystarczy tylko ruszyć głową. 

Na szczęście w serii łuk został pominięty. I chwała Faust...

Kolejnym tematem jest trzymanie broni w pyskach. Począwszy od mieczy, toporów po bron palną. Jest to w przypadku broni białej burak pierwszej klasy. I najmniej chodzi tutaj o kwestię siły szczęki by utrzymać broń. Prawdziwym problemem jest kwestia tego, co musi zrobić kuc, by trzymanym w pyszczku mieczem zadać cios. Przypominam, że mowa tutaj o zdyscyplinowanej armii, walczącej w szyku, gdzie nie ma miejsca na machanie mieczem na wszystkie strony. Oczywiście by sięgnąć przeciwnika musi tą głowę wraz z bronią wychylić do przodu. Wiecie, w jaką część ciała najczęściej byli ranieni legioniści rzymscy? W prawą rękę - tą którą trzymano miecz i którą to w czasie walki, zadając cios wysuwano nierzadko przed tarczę. A teraz zamieńcie rękę na głowę. Powiecie: Ale na głowach kuce mają hełmy! Przypominam jak wygląda hełm gwardzisty:


Miejsca by mu zrobić krzywdę jest dość. Cały przód pyska jest nie chroniony. Podobnie jak gardło i sporej wielkości kucykowe oczy. Co można z tym zrobić? Odpowiedź jest częściowo w samej serii, choć przyznam, że bardzo naciągana. Mowa o kryształowych kucach i mocowaniu broni drzewcowej do zbroi (siodła?). Dlaczego naciągane? Otóż mamy tutaj szarżę oddziału kryształowych kucyków. Pełny pęd i uderzenie w formację przeciwnika. I co dalej? Nasza włócznia, o ile nie została złamana uderzeniem, to najprawdopodobniej przebiła ciało wroga. Jak tutaj biec pchając przed sobą swoisty szaszłyk z podmieńców? Odrzucenie włóczni pozbawia broni. I jeżeli po tym ataku przeciwnik nie uciekł to pojawia się spory problem.

Oczywiście nasze kryształowe kuce mogą zastosować zupełnie inną taktykę. Zamiast szybkiej szarży mamy do czynienia z miażdżącym walcem falangi. Ściana włóczni to bardzo przekonywujący argument. Jednak i takie użycie nie jest pozbawione wad. Podstawa to brak mobilności formacji. Idziemy do przodu i tyle a flanki muszą być osłaniane. Dodatkową trudność sprawia manewrowanie taką włócznią. Już widzę kołyszące się zady i wyskoki do przodu by zadać pchnięcie. 

Na szczęście brak widocznych tarcz w użyciu przez gwardię. To znacznie komplikuje całość i niemalże wyklucza niejednorożce i niepegazy z walki. Dlatego śmiało mogę stwierdzić, że trzon armii muszą stanowić właśnie jednorożce i pegazy. Co też na szczęście widać w serii. A co z ziemnymi i kryształowymi kucykami? Ktoś musi ciągnąć wozy z zaopatrzeniem, gotować, naprawiać broń, rozbijać obozy itp:) I oczywiście są wręcz stworzone do obsługi artylerii i sprzętu oblężniczego: katapulty, trebusze, tarany, wieże oblężnicze hulaj dusza co tylko do głowy przyjdzie). Dla jednorożców najbardziej optymalnym uzbrojeniem była by właśnie jednak kombinacja miecz / włóczni i tarczy. Lewitacja przedmiotów daje niesamowite możliwości. A jak widać z odcinka "Hearth's Warming Eve", lewitacja taka daje pewny i mocny "chwyt".

Maszerując dalej. Broń już jest, teraz pora na uzbrojenie. Fanfiki pękają w szwach od złotych pancerzy (niektóre nawet pokrywają się patyną - ale to już siła spojrzenia Celestii:), burak przy którym dostaję ciężkiej depresji. A wystarczy jedno magiczne zdanie: emaliowany złotą farbą pancerz. I problem znika. Ponadto w opowiadaniach często brakuje większego opisu uzbrojenia, tak więc skupię się na serii. I po głębszym przemyśleniu tematu doszedłem do wniosku, że pokazane w odcinkach zbroje nie są pozbawione sensu. Choć też nie są pozbawione wad. Hełmy omówiłem już wcześniej, więc przejdę do innych elementów. Podstawą jest brak osłony szyi. Poza malutkimi podkowami nie ma też nic, co by chroniło nogi kucyków. Na pierwszy rzut oka może brakować ochrony brzucha - niezwykle wrażliwej części ciała. O ile jednak kuc nie staje na tylnych nogach, brzuch jest doskonale osłonięty przed ewentualnymi ciosami. Oczywiście nie dotyczy to pegazów - tutaj już brak pancerza jest kolejnym z buraczków. W powietrzu, pegaz jest narażony na atak z każdej strony, dlatego też powinien mieć brzuch osłonięty. Niby pojawia się problem z wagą zbroi płytowej dla takiego jednak od czego mamy np kolczugi. Tutaj niestety brak tego zarówno w serii jak i (poza nielicznymi wyjątkami) w fanfikach.

Pozostaje broń palna. Ze względu na mój poziom wiedzy w tym temacie, odniosę się tylko do jednej kwestii: armaty. W serii widzimy Party Cannon, które wprawdzie strzela konfetti i serpentynami, jednak stanowi to świetny punkt wyjścia po wojskowej artylerii. I tutaj dopiero ziemne kucyki mogą pokazać klasę. Powiem więcej, jakoś nie widzę innych kucyków, które by były w w tym lepsze.

Kończąc ten nieco przydługi post zapraszam do dyskusji nad kwestiami militarnymi. Tak jeśli chodzi o fanfiki, jak i  o kanon jaki widzieliśmy w serii.

Komentarze

  1. Na upartego (a może nie ;p ) można dać ziemnemu zbroje, a pod to jakąś kolczugę (powinien to chyba jako jedyny uradzić) , hełm osłaniający więcej niż tylko kark, czoło i policzki. Oczy można osłonić; mała szparka w np takiej przyłbicy daje nikła widoczność ale chroni, a na hełmie jeszcze sztuczny róg-ostrze. Wiadomo, że wiąże się to z machaniem łbem, ale cóż. No i mając taki róg odrzucenie włóczni użytej do szarży nie byłoby od razu pozbawieniem się możliwości ataku.
    Jednorożce - magia i lewitacja: mnie zastanawia zasięg na jaki można by machać takim mieczem ;p, ale pewnie mało jednorożców miało by taką moc przy lewitować miecz z 10m od siebie, no a jeśli nawet to nie utrzymałby go gdyby ktoś mu go mocno uderzył.
    Na moje pegazy rzeczywiście mogłyby nosić tylko kolczugę. W końcu to "samoloty", powinny mieć mobilność no i powinny atakować z powietrza. Jakoś ich nie widzę walczących na ziemi. Kamień w łapy... kopyta i bombardujemy :D
    Co do broni miotanej chyba się nie wypowiem ;p. Chyba, że rzucanie włócznia na odległość ;p (łapiemy w pęciny i już)
    No i nie wykluczajmy, że to świat kucyków. Logikę można czasem zagiąć ( chociaż za duże naginanie wiąże się z krytyką),

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam jedno, ale w stosunku do włóczni. Mówisz (a raczej piszesz), że po szarży, z wykorzystaniem włóczni trzeba będzie je porzucic. Właśnie takie mniej więcej zastosowanie ma ta broń, w końcu do walki nikt w dawnych bitwach nie szedł uzbrojony jedynie we włócznią, kopię, czy lancę. Jak ktoś czytał lektury szkole, chociaż by taką ja "Pieśń o Rolandzie", to będzie wiedział, że gdy się złamało drzewce dobywano mieczy, toporów lub innej krótszej broni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko ok, tylko gdzie jest ten miecz? Pokazani nam w serii gwardziści mają tylko jeden typ broni przy sobie - w przypadku Equestrii jak i również Crystal Empire jest to broń drzewcowa.
      Owszem. Posiadanie do tego broni krótszej jest jak najbardziej logiczne, jednak takie coś to już fanfiki:)

      Zresztą nawet mając miecz przechodzimy do mega buraka pod postacią trzymania tej broni w pysku...

      Usuń
    2. Natomiast pegazy, faktycznie są narażone praktycznie z każdej strony lecz przede wszystkim na pociski, ale raczej będą w stanie uniknąc większych pocisków wystrzelonych z katapult, balist, mangonel, trebuszy itp. więc największym zagrożeniem wydają się łucznicy i kusznicy, strzelający gradem strzał i bełtów i teraz wygląda następująco sprawa z pancerzem: aby powstrzymac strzałę nie potrzebny jest jakiś super ciężki pancerz, wystarczy taki z utwardzanej skóry podszyty wełną, jest chyba z 5 razy lżejszy niż metalowa kolczuga lub zbroja płytowa (których, de facto używano jedynie na turniejach rycerskich, a nie na polach bitew) i nie krępuje ruchów. Natomiast, przed bełtami wystrzelonymi z kusz nie uchroni nawet najlepsza zbroja (z tego powodu, papież zabronił używania tej broni). Nie wiem natomiast jak mogła by wyglądac walka wręcz. Zwłaszcza z ciężkim pancerzem, porównajmy takiego pegaza do samolotu, im jest cięższy tym szybciej nurkuje, ale wolniej się wznosi, a tak opancerzony pegaz dopiero miał by kłopoty z wyjściem z lotu nurkowego. Można by go łatwo przechytrzyc lecąc blisko ziemi i robiąc unik niemal tuż przed zadaniem ciosu, a przeciwnik uderzył by z impetem w glebę, a gdyby nie zginął zaraz dobili by go piechurzy/kawalerzyści.

      Usuń
    3. Będziesz się kłócił o broń z kimś o wykształceniu historycznym i rekonstruktorem?
      I dobrze :P
      Zauważ, że Kredke wspominał o Kryształkach, jak złamią włócznie, są w ciemnym dupiu, bo nie mają jak dobyć innej broni (brak magii).
      Oczywiście to, co było pokazane w serialu, to broń turniejowa, na co należy zwrócić uwagę. Mogli normalnie korzystać z czegoś innego.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Do Kredke: Chodziło mi głównie o fanfiki od tego mamy wyobraźnie, żeby rozwiązywac takie problemy. Można np. wykuc specjalne podkowy do trzymania broni. Broń nie musi byc do nich cały czas zamocowana. Może byc przyczepiona do boku kuca i mocowana dopiero, gdy przyjdzie taka koniecznośc, tyle chyba jeszcze dadzą redę zrobic swoimi pyskami.

      Usuń
    6. @JeT.Wro
      Przynajmniej jakaś dyskusja będzie:)

      Ale do rzeczy:
      Zbrój płytowych nie używano na polach walki? Ja poproszę źródło tej rewelacji...

      Polecałbym czerpać wiedzę z innych źródeł niż lektury szkolne... a szczególnie z Pieśni o Rolandzie gdzie bohater z VIII wieku ma na sobie zbroję bodajże z XIV wieku

      Usuń
    7. ... cesarz miał 1000 lat, a trzewia pękają od grania na trąbce ;)
      Roland miał klasę heros i +25 do umierania jak Jezus. Nie tyczą się go normalne zasady.
      Btw, muszę się nauczyć pisać komentarze w czasie krótszym od 20 minut :v

      Usuń
    8. Źrodłem było Galileo, chociaż teraz jak zobaczyłem, to nawet wikipedia jest przeciwko mnie.

      Usuń
    9. I wyszło jak wyszło - komentarze odwrotnie nam umieściło:)

      @Jet.Wro
      Podobnież i ja muszę opanować tę umiejętność:)

      Osobiście zachęcam do wymyślania nowych rzeczy w fanfikach. Niech to jednak ma jakiś sens:)

      Bron musisz dobyć błyskawicznie. Wyciągasz i zabijasz. Odpowiednie mocowanie? Pomysł wart uwagi tylko jak szybko zamocujesz broń aby pewnie leżała na kopytach? Do tego masz na to mało miejsca. Zresztą po czymś takim" utykasz" na trzech kopytach... Pegazy mają tutaj o wiele łatwiej - kopyta i tak masz wolne bo latasz - nawet jeśli musiałbyś to robić tuż nad ziemią.

      Usuń
    10. @Pinkcell

      Galileo i Wikipedia - najwyżej klasy źródła wiedzy!

      Usuń
    11. Co do słabej kombinacji uzbrojenia kryształowców - a myślicie, że dlaczego to Kryształowe Serce broni ich imperium, a nie armia? :) I nagle pojawiła się logika.
      Pamiętajmy jednak, że nigdy nie widzieliśmy w serialu oficjalnej zbroi do walki, tylko złoconą dla szpanu i oficjalnych uroczystości. Jedyna istniejąca w FiM bitwa z udziałem żołnierzy to starcie z changelingami, podczas którego, co podkreślam, zapewne nikt nie traktował na serio zagrożenia, skoro nasz ukochany kapitan Shining otoczył calutkie miasto potężną tarczą. Księżniczki miały dość oleju w głowie, by skupić dużo strażników w murach, ale jednak nie potraktowały na serio niebezpieczeństwa pozwalając im się ubrać w standardowe złote cudeńka. Prawdopodobnie zbroiły się jedynie na wypadek i nie wiedziały, kto konkretnie zaatakuje, jeśli atak nastąpi w ogóle - tą tezę popiera to, że choć oskarżenia Twilight względem Cadance wydawały się nieuzasadnione, to Celestia na pewno zwróciłaby uwagę na swoją siostrzenicę, gdyby wiedziała, że wrogowie są zmiennokształtni.
      Reasumując: w serialu widzieliśmy prawdopodobnie jedynie oficjalną, wypucowaną stronę equestriańskiej armii, tą w słabych pancerzach, stworzoną jedynie do imponowania cywilom, a nie do walki. Jej prawdziwe oblicze może być zupełnie inne i tak właśnie sądzę. Wątpię też, by Equestria naprawdę miała mniej niż tysiąc żołnierzy, choć faktycznie nie widywaliśmy ich często. Sądzę, że to z kolei wynika z faktu, że większość akcji toczy się w Ponyville, a nie wiem jak wy, ale nie sądzę, by w nawet najbardziej zmilitaryzowanym państwie najmniejsza wieś miała własne koszary i dywizję obronną. Equestria też raczej nie przetrwałaby tysiąca lat, gdyby miała zawsze marne tysiąc wojaków pod rozkazy, bez względu na to, czy mają dwa bóstwa jako władczynie, czy nie.

      Usuń
    12. To że jest to złotego koloru pancerz nie zmniejsza wcale jego wartości:) Jak wspominałem, metal można pokryć emalią - choć ja osobiście bym wolał oksydę (ale to to dla Luny pasuje a nie do Celestii:)

      Gwardia istotnie nie musi być jedyną formacją. niestety do tej pory poza ewidentnie paramilitarnymi Wonderbolts widzieliśmy tylko ich.

      Equestria mogłaby przetrwać - tylko idiota by atakował Imperium którego władca może ci wygasić słońce:)

      Usuń
    13. I przy okazji również własne :P To akurat nie daje Equestrii żadnej przewagi militarnej, jedynie polityczne "Szanujcie nas, my zapewniamy światło dla wszystkich".
      Nie zapominajmy o jeszcze jednej możliwości ataku dla ziemnych - stara dobra kawaleria, sadzamy jednego na grzbiet drugiego, by operował wszelką bronią, a ten niżej ma po prostu zasuwać po polu bitwy i nie dać się zabić. To tłumaczy również istnienie siodeł w Equestrii i nazwie Saddle Arabii. Dla biednych ziemniaków byłby to chyba najskuteczniejszy rodzaj ataku, nim wielkie umysły z Canterlotu wynalazłyby czołg.

      Usuń
    14. Najlepszym, jednak dla ziemnych kucy jest obsługa artylerii - tak katapult, trebuszy, jak i armat. maja ku temu wszystko co konieczne - siłę i wytrzymałość.

      I latryny też kopać komuś trzeba:)

      Usuń
  3. A co z bronią palną na siodłach bojowych? W Fallout: Equestria sporo takiej. I jeszcze kwestia granatnika motorowego (Steelhooves).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wspominałem, nie mam dostatecznej wiedzy na temat współczesnej broni palnej. A nie chciałbym wypisywać jakiś głupot:)

      Sam pomysł wygląda na przemyślany i sensowny. Jednak tutaj musiała by się wypowiedzieć osoba, która lepiej orientuje się w kwestiach broni palnej.

      Usuń
  4. Ja wymyśliłam, opierając się na tym, że zbroje byłyby takie, jak u Gwardzistów (co z strategicznego punktu widzenia są beznadziejne, bo za dużo czułych punktów odkrywają), że można byłoby zmodyfikować zbroję, a zwłaszcza tę w części kopytnej: dodać w miarę krótkie szpony (nie za długie, bo by się potykały, ale nie za krótkie, bo nic nie dadzą), które, machając kopytami, mogłyby zadawać obrażenia w miejsca nieosłonięte. No i przy okazji lepsza przyczepność do podłoża ;). A na tylnych kopytach przymocować dodatkowe ostrza skierowane do tyłu, aby w razie ataku od tej strony, zadać dodatkowe obrażenia po prostu kopiąc nogami. A jeśli by się dobrze wycelowało (albo miało szczęście), to tym ostrzem trafić prosto np w szczękę. Jednak problemem może być to, że sojusznicza armia musiałaby uważać od tyłu na takich żołnierzy, bo za blisko się zbliżysz i może cię poharatać po nóżkach xD. Ale poważniejszy problem, jaki widzę, to fakt, że ostrze może utknąć w zbroi nieprzyjaciela i zamiast walczyć dalej, niepotrzebnie marnujesz czas na wyciągnięcie się z pułapki. I takie pytanie - czy te dodatki w ogóle mają sens? Oczywiście zakładając, to co mówiłam na początku, że zbroje są takie, jak pokazane w kreskówce. Bo jeśli są pełnowymiarowymi zbrojami, to najwyżej mogą po zadku podrapać. Przynajmniej ja tak uważam xD.
    No i muszę jeszcze zgodzić się z kwestią, że siłą armii powinny być jednorożce i pegazy, a ziemne jako wsparcie. Bo bądźmy szczerzy - jednorożce, które wyćwiczą lewitowanie mieczem i tarczą, są dużo bardziej skuteczniejsze i mniej ryzykują niepotrzebnych obrażeń, niż ziemny, któremu damy miecz w pysk. Zawsze, jak czytałam takie opisy wojen, gdzie ziemniaki machają głowami na prawo i lewo, to wyobrażałam sobie te sceny, zastanawiałam się, czemu autor tego samego nie zrobił i nie pomyślał chwilkę, no i do końca wojny czekałam na jakiś moment, w którym ziemnemu zakręciłoby się w głowie od ciągłego machania "wte i wewte", albo jakiś wróg litościwie ściąłby mu łeb xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. >szpony na kopytach
      Jedno słowo: rdza.

      Usuń
    2. Zawsze można użyć lakieru na rdzę/zaklęcia antykorozyjnego xD

      Usuń
  5. Pozwolę się odnieść do kilku punktów, a następnie zaprezentować moją wizję.
    "Otóż mamy tutaj szarżę oddziału kryształowych kucyków. Pełny pęd i uderzenie w formację przeciwnika. I co dalej? Nasza włócznia, o ile nie została złamana uderzeniem, to najprawdopodobniej przebiła ciało wroga. Jak tutaj biec pchając przed sobą swoisty szaszłyk z podmieńców? Odrzucenie włóczni pozbawia broni. I jeżeli po tym ataku przeciwnik nie uciekł to pojawia się spory problem."
    Bardzo przepraszam, ale przecież taktyka ciężkiej kawalerii, zwłaszcza rycerstwa a już najbardziej husarii polegała właśnie na tym, że szarżowano z użyciem jednorazowych KOPII (tak, w serialu widzimy KOPIE, nie lance ni tym bardziej włócznie), a następnie odwrót po kolejne "drzewka". Przecież główną przewagą jazdy jest właśnie impet szarży, w zwarciu jej szanse przeciwko piechocie są co najwyżej równe, jeśli nie mniejsze. (Pod Kłuszynem husaria szarżowała 7 razy!).
    Ponadto co do kwestii "falangi", czy też, w bliższej mi, nowożytnej terminologii - muru pik. Te formacje walczyły dokładnie tak jak napisano powyżej i DZIAŁAŁY. Oczywiście, w takim zakresie, w jakim były pomyślane, to jest do przyjmowania na siebie pierwszego uderzenia. Naturalnie, armia nie mogła się składać tylko z nich, lecz wymagała również wsparcia piechoty typu "melee" (np. ludzi miecza i puklerza) lub ciężkiej kawalerii (gdyż najgorzej sobie radziły właśnie z lekką piechotą).

    Db, przejdźmy do mojej wizji.
    Armia Equestrii składa się z trzech części.
    Jednorożce to elita armii. Tworzą "chorągwie rycerskie", uzbrojone w przypinaną kopię i miecz. Historycznie lub w chorągwiach prowincjonalnych zdarza się im również korzystać z kusz.
    Pegazy są bardziej zróżnicowane. Najbardziej elitarne są chorągwie "skyknightów", uzbrojone tak jak jednorożce, z tymże bez mieczy, wobec czego musza się wycofywać po złamaniu kopii, co jednak jest znacznie łatwiejsze, gdy można uciec w powietrze. Podstawową formacją są zbrojni, uniwersalne oddziały wyposażone w ostrza mocowane do kopyt. Do tego dochodzą łucznicy i bombardierzy, zrzucający bomby.
    Bezrożni to chorągwie wsparcia. Pełnią one trzy funkcje:
    1. ciągną tabory,
    2. wznoszą umocnienia,
    3. zapewniają wsparcie ogniowe jednorożcom.
    Ponadto część jest szkolona również do walki piką (trzymaną tak jak w serialu, ewentualnie przypinaną do kopyt - ponieważ piki zawsze opiera się o ziemię, można nimi operować stojąc na dwóch nogach). Główną jednak bronią są arkebuzy, trzymane na forkietach, do których np te druciki do czyszczenia kucyki przypinają do specjalnych obręczy noszonych na nogach.
    Do tego dochodzi flota powietrzna (sterowce), morska (galeony) oraz artyleria - głównie bezrożna, lecz oficerowie są zazwyczaj jednorożni. Ponadto, skoro mamy przecież armię kucyków, to pojawi się też artyleria... konna, lecz to dopiero razem z husarskimi kucykami, co do których nie chcę na razie nic zdradzać.
    Armia składa się z gwardii, podległej bezpośrednio koronie i oddziałów feudalnych, podległych lokalnym hrabiom lub burmistrzom. Dzieli się na chorągwie (1000 kucy), składające się z 10 kompanii.
    Ogólnie liczebność utrzymana jest w klimatach przedoświeceniowych, to jest 10 tysięcy to dużo. Ogólnie Equestria normalnie może wystawić kilkanaście tysięcy, przy mobilizacji zaś 30 a może i więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do kawalerii to brakuje tutaj podstawowej przewagi jaką dawała ta formacja - masa konia z jeźdźcem vs masa piechura. A to bardzo ważne.
      Proszę sobie więc wyobrazić co by było gdyby na szwedzką piechotę szarżowała nasza piechota - efektu już by podobnego nie osiągnęła.

      Co do pik - czy trzymało się je nieruchomo? Mając przymocowaną do boku włócznię, aby nią ruszyć, trzeba balansować ciałem - harlem shake na polu walki to niezbyt dobry pomysł.

      Usuń
    2. Mości kanclerzu, przypominam, że kopia nie bez powodu nie była jedyną bronią husarii. Szable i inny tego typu sprzęt też były wykorzystywane, bo czym będzie się bronił husarz, gdy będzie się przedzierał w stronę taborów? Złamaną kopią? Poza tym liczba kopii w taborze była siłą rzeczy ograniczona, stąd husaria miała koncerze, a one już chyba wymagały od husarza wykonania ruchu ręką w celu zadania ciosu.
      Equestriańska kawaleria po prostu musi mieć jakąś broń zapasową.

      Usuń
  6. Dwa słowa: equestriańska logika.
    Mnie tak szczerze nigdy to nie przeszkadzało. Może to przez to, że przeczytałem tylko 2 opowiadania wojenne i nie interesuje mnie zbytnio taka tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znawcą nie jestem, ale tak się zastanawiam: co jeśli lance (lub coś w tym stylu) były tępe? Nawet jeśli nie wbijały się w ciało, to impet uderzenia i tak miałby szansę na powalenie przeciwnika. I jeśli jest dość mocna, to może wytrzyma bez złamania, a jak nie, to odwrót po nową broń.

    Myślę, że warto też pod uwagę wziąć fakt, że kryształowe w przeszłości być może nie mogły liczyć na wsparcie innych rodzajów kuców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko czy wtedy zrobisz dostateczną krzywdę przeciwnikowi? To nie rekonstrukcje historyczne, tylko wojna a ta nie kończy się na siniakach czy ew paru złamaniach.

      Usuń
    2. Nie trzeba od razu koniecznie zabijać wroga. Jeśli zostanie przewrócony, a potem stratowany metalowymi(!) podkowami/butami, to myślę, że taki przeciwnik zostałby wyeliminowany z dalszej walki. Dawałoby to mniejszy odsetek zabitych, większy jeńców, ale armia i tak byłaby pokonana.

      Usuń
    3. Vengir ma rację, każda współczesna armia pistoletów na wodę, by zminimalizować liczbę ofiar śmiertelnych we wrogich armiach! Oh wait...

      Usuń
    4. Nie o to mi chodziło. Pistolety na wodę są bezużyteczne w neutralizacji zagrożenia.

      We współczesnym znaczeniu najbliżej byłoby chyba do taserów, ale nie umywają się do broni palnej jeśli chodzi o zasięg, szybkostrzelność itp. Gdyby jednak tasery miały wszelkie zalety broni palnej, ale nie zabijały kompletnie wroga, to z taktycznego punktu widzenia armiom byłoby wszystko jedno.

      Usuń
    5. No nie wiem... a wyżywienie i leczenie? Łatwiej jest kogoś przerobić na nawóz.

      Usuń
    6. Dlatego napisałem z TAKTYCZNEGO punktu widzenia.

      W przypadku kryształowych kuców mogli by oni nie mieć zbytniego wyboru, a może nawet woleliby (ze względu na mentalność) ograniczyć straty po obu stronach.

      Usuń
    7. Ze względu na mentalność to mogą unikać prowadzenia wojen, nie zaś używać tępej broni. To raz.
      Dwa. Ze względu na panujące w Crystal Empire warunki kryształkom powinno zależeć na tym, by liczba jeńców nie była wysoka - w końcu wokół ich miasta rozciąga się equestriański odpowiednik Syberii, o żywność trudno.
      Trzy - jak się ma używanie tępej broni do ograniczania strat po swojej stronie? Właśnie używanie tępej broni zwiększyłoby śmiertelność we własnej armii - uderzony wróg może wstać i oddać. Istnieje wprawdzie uzbrojenie ochronne, ale ono niekoniecznie wytrzyma cios.

      Usuń
  8. To ja może też walnę wall-of- tekst. :v

    Odnośnie liczebności: Oczywiście, to co pisze Kredke zgadza się w 100%, liczebność 200 kucyków raczej na nikim nie zrobi wrażenia (szczególnie, jeśli nie jest w fandomie, he he) i psuje cały podniosły charakter opowiadania. Co do 1000 kucyków w krainie się nie odniosę, bo sam nie wiem. ALE nie zapominajmy, że wszystko co tworzy fandom jest fikcją. Mnóstwo rzeczy zostało wymyślone tylko po to, żeby mieć historię (chociażby historia Derpy). Dlatego nie uważam za złe, jeśli autor napisze, że armia liczyła, powiedzmy, sto tysięcy kuców. Normalne jest to, że autorzy chcą osiągnąć epickość swoich opowiadań. Niestety często przesadzają z tym.

    Jedzenie, naprawianie broni itd. - Ładnie nazywa się to linią zaopatrzeniową, he he. Jeśli mam być szczery, nigdy jeszcze nie spotkałem się z tym, żeby autor o tym wspomniał. A ta akurat kwestia jest, wbrew pozorom bardzo ważna. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na takiego Napoleona. Za bardzo wydłużył linię zaopatrzeniową i co się stało? Przegrał. To samo tyczy się (bodajże, nie pamiętam dokładnie) Aleksandra Macedońskiego, który chciał podbić Indie. Jakkolwiek, linie zaopatrzeniowe są bardzo ważne i jak widać nie raz już przesądziły o wygranej czy przegranej wojnie.

    Łuki. Tutaj przyczyna jest prozaiczna: Wszyscy wielcy bohaterowie zawsze się posługują łukami :D W końcu czy epicko brzmi bohater, który przeładowuje kuszę? No, może wyjątek stanowią Krzyżacy, gdzie rzeczywiście bohater wykorzystywał kuszę, ale to chyba jedyny taki przypadek.

    Do pancerzy się nie odniosę, bo po pierwsze, rozumiem przytyk ;), po drugie, chyba nie da się tutaj czegokolwiek dodać.

    A do żelastwa w kopytach i zębach jestem za leniwy, żeby się odnieść :v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksander nie przegrał z powodu linii zaopatrzeniowych - stanął w obliczu buntu swojej armii, która zagroziła, że nigdzie dalej już nie idzie. Powrót przez Gedrozję o którym prawdopodobnie wspominasz i gdzie faktycznie z głodu i braku wody poniósł dość znaczne straty miał miejsce już w trakcie odwrotu - Aleksander wybrał (lub został zmuszony do tego) by iść najkrótszą z możliwych dróg.

      Usuń
    2. Złota Zbroja +10 do odporności na korozję! AC: -1

      Usuń
    3. Aha, czyli jednak się myliłem. Przepraszam, że wprowadziłem zamieszanie.

      Usuń
  9. Mnie jakoś nie ciągnie do fanfików wojennych, a wręcz odpycha. Czy moglibyście polecić mi jakiś tytuł, który zmieniłby moje zdanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyboru nie ma zbyt dużego. Polecam Equestria: Total War (z zagranicznych fanfików - niestety nie ukończony) i nowy fanfik Dolara84 - Aleo he Polis!

      Usuń
    2. Artykuł doskonały, dorzucę chętnie własne przemyślenia.

      1. Kwestia kaptura, czyli łuki te nieszczęsne łuki - Kredke był już łaskaw się do doczepić do użycia tej broni w moim fanfiku i muszę przyznać mu rację - opisowi zabrakło precyzji. Ale powiedzcie mi, czy takim problemem jest wyposażyć potencjalnych strzelców w specjalne nakładki na kopyta? Dzięki temu jedno trzyma łuk, a drugi podaje strzałe i wypuszcza w stronę wroga. Naturalnie przy łukach większych optymalne będzie umocowanie takiego na ziemi, choć znacząco ogranicza to mobliność. Problemem może być wytrzymałość - w końcu nie każdy kucyk jest na tyle silny by pewnie stojąc na dwóch nogach celnie słać we wroga strzałę za strzałą. Dlatego łucznicy (o ile występują) muszą być jednostką absolutnie elitarną, przez co nieliczną. Wniosek: Broń pomocnicza, kusze to lepszy pomysł.

      2. Kuchnie polowe diabli wiedzą gdzie - pięta achillesowa każej armii czyli zaopatrzenie. Tutaj przychodzi nam jednak z pomocą szeroko rozpowszechniony w fanfikach motyw "saddlebags". W takowych torbach każdy żołnierz może nieść zaopatrzenie, naturalnie tylko na kilka dni. Do dłuższych działań niezbędne są tabory i wielka szkoda, że ten motyw jest tak rzadki. W sumie jak na razie z problemami zaopatrzeniowymi spotkałem się jedynie w E:Total War.

      3. Wśród szczęku mieczy - fakt, jeżeli chodzi o broń krótką to pojawiają się solidne problemy. Mniejsza o jednorożce z ich lewitacją czy o pegazy z ostrzami montowanymi na skrzydłach (tak jak w WInningverse), jednak co mogą zrobić kucyki ziemne? Nie wspominając już o kryształowych, gdzie pegazów i jednorożców nie uświadczysz? Broń drzewcowa mimo swoich zalet w niektórych sytuacjach jest wyjątkowo nieporęczna. Rozwiązanie? Nie ma idealnego. Broń w pysku jest nawet zabawna, przynajmniej do pierwszego naderwania mięśni przy solidnym zamachu. Kopyta? No cóż... niezbyt się nadają do trzymanie rękojeści więc znowu ewentualnie można zastosować specjalne nakładki bądź podkowy. Jednak po raz kolejny mamy problem ze staniem na dwóch/trzech nogach. Fakt - można założyć, że wyszkolenie i trening pozwala na coś takiego, choć to nieco naciągany argument. Lepszego jednak na ten moment znaleźć nie potrafię.

      4. A imię ich legion - kwestia liczebności to kolejna sprawa dyskusyjna. I tak jak pisał Kredke umiar musi być zachowany. Jednak czy tak wielkim problemem jest przygotowanie do bitwy, którą następnie stoczy 200-300 kucyków? Nie! Należy jedynie dokładnie określić ramy w jakich sama akcja ma się dziać. Jeżeli mówimy to o walkach na szczeblu drużyn/plutonów, to wtedy 300 tłukących się żołnierzy w większej bitwie sprawia już odpowiednie wrażenie. Kluczem jest odpowiednia otoczka i właściwe umotywowanie dlaczego walczy setka/tysiąc/dziesięć tysięcy. I tak - warto wspomnieć o populacji jaka ma takową armię wystawić i o tym kto ma armię utrzymać w czasie wojny czy pokoju, skoro według piszącego pół kraju idzie na front. No tak się po prostu nie da.

      6. Chrzęst kruszonych kopii - tu w sumie niewiele mam do powiedzenia oprócz zgodzenia się z Markizem. Uderzenie kopijników - zasianie zamętu i spowodowanie strat - wycofanie w celu pobrania nowych drzewek. Naturalnie należy uwzględnić broń krótką dla takich hipotetycznych "husarzy", żeby mieli jak się odcinać po skruszeniu kopii i nie ginęli masowo wycofując się po nowe.

      7. Bitwy morskie - tutaj taki dodatek. Jest to aspekt działań, którego mi straszliwie brakuje w opowiadaniach. Spotkałem w naprawdę nielicznych, a potencjał drzemie w nich naprawdę olbrzymi. Nieważne czy mówimy o bitwach eskadr liniowych zasypujących się rozgrzanymi do czerwoności kulami, czy o potyczkach śmigłych szkunerów, czy wreszcie o straszliwym taranowaniu (i innych mniej oczywistych taktykach)w wykonaniu potężnych galer - to naprawdę jest morze pomysłów i należy tylko żałować, że jest tak zaniedbane. No ale na to już coś postaramy się poradzić ;)

      Usuń
    3. Dzięki za komentarz.

      Co do szóstego punktu: W przypadku kryształowych problematyczne jest władanie drugą bronią - tutaj wchodzi my albo w stanie na tylnych kopytach, albo ściskanie mieczy w pyszczkach. Ciężko też raczej biegać na trzech nogach. Ale gdyby to były jednorożce...

      Co do tych szarż to jak wspomniałem brakuje kluczowego impetu związanego z przewagą masy (tutaj te różnice są niewielkie)

      Nawet nie wiesz, jak mnie ucieszyłeś perspektywą wprowadzenia walk morskich. Taranowanie, ogień grecki, kruki, trzask łamanych wioseł - jaram się jak Kartagina:)

      Właśnie fragment z Twojego fanfika zainspirował mnie do napisania tegoż artykułu.

      Usuń
    4. Nie tylko masa jest ważna przy szarży. Dużą, a może nawet i większą rolę odgrywa prędkość. Wprawdzie szarża piechoty na piechotę nie zrobi wrażenia, ale co z szarżą kawalerii na kawalerię?

      Chociaż jak się zastanowić, różnica masy też ma znaczenie, ale podczas rozkładu energii przy uderzeniu. Wyobraźcie sobie, że dwóch rowerzystów (a więc masa wcale niewiele większa od człowieka, zwłaszcza jeśli te rowery są z włókien węglowych lub względnie aluminium) wjeżdża na siebie z prędkością ok 40 km/h. Obaj w najlepszym przypadku posiedzą dużo czasu w szpitalu.

      Usuń
    5. @Kredke, dzięki za polecone tytuły.

      Usuń
  10. Zacny artykuł. Można z niego wynieść kilka naprawde niezłych pomysłów na to, aby uczynić walki bardziej realistycznymi i miłymi dla czytającego. Chciałem tez coś dodać, ale chyba wszystko zostało już napisane :P

    A może jednak nie... bo właśnie przyszedł mi do głowy ciekawy chyba pomysł na wykorzystanie kucyków ziemnych. Mianowicie postać "Szałojownika", a'la Thibbledorf Pwent z cyklu książek o Drizzcie. Kuc wielkości Big Mac'a, ubrany w konkretną zbroję z kolcami/ostrzami mógłby zasiać nieco zamętu w bitwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie lepiej w tym wypadku użyć rydwanów bojowych? Są jak najbardziej kanoniczne. Ponadto można w rydwanie umieścić nawet i dwa jednorożce które to mogą już używać sporej gamy różnorakich broni (łuki, włócznie, oszczepy)

      Usuń
    2. Nie czytałem zbyt wielu fików typowo wojennych, ale nie przypominam sobie, aby w jakimś pojawił się tego typu wojownik, dlatego też o tym wspomniałem - a wydaje mi się, że wprowadzając tego typu postacie znowu można pokazać coś nowego i wykorzystać możliwości, jakie nam daje. Choćby typu opancerzony kuc może nieco obniżyć morale przeciwnika. Nie mówię tu o bitwach kilkuset wyszkolonych żołnierzy, ale w armii liczonej w tysiącach na pewno pojawia się instytucja "mięsa armatniego". Takie żółtodzioby mogą zacząć zwiewać na sam widok grupy takich "chodzących szpikulców".

      Oczywiście taki "Szałojownik" byłby raczej, nazwijmy to, klasą prestiżową, podobnie jak wskazani przez Dolara łucznicy - czyli mało ich, ale się znają na swojej robocie.

      Usuń
  11. A mnie rozwala w militarnych fanfikach jedno (albo i dwa, nawet trzy), a mianowicie, kompletny brak postaw podobnych do postawy św. Yossariana (jak ktoś nie wie, o co chodzi, to popyla do biblioteki po "Paragraf 22" Hellera, jak ktoś wie, ale nie rozumie czemu jest świętym, to szuka wydania I "Principia Discordia" w Internecie). Że niby nikt nie chce się wymigać, bo nie widzi sensu i traci przyjaciół? Bo boi się śmierci (może i takie postawy się zdarzają, ale zawsze są poddawane krytyce)? Dowódzcy są albo lojalni, albo zdradzieccy i źli? Nie odnotowałem wśród "dobrych" żadnego cynizmu czy zabójczej ambicji. Nikt po stronie "dobra" nie dopuszcza się czegoś w stylu bombardowań Drezna (a przecież Amerykanie należeli do wybawców przed złem, nie?).
    Ogólnie mówiąc, autorzy fików sprawiają wrażenie, że naczytali się bzdur o honorze. Muszę przyznać, że miło się czyta takie rzeczy, ale to jest płytkie jak mój prywatny staw. Naiwne.
    Dalej, jakoś unika się flaków, "mądrego gore" (naturalizmu, zanim oberwę za oksymoron). Gazów bojowych. Brudu. Okopów. Szpitali polowych (szpital to miejsce, w którym zawsze idealnie (bez gangren! Pokonali biologię) leczą bohatera i jest miejscem, do którego przychodzi ktoś, by przekazać głównemu wieść, która od razu przekształci go w herosa +10 lvl 99). Zabawne, nie?
    Może to było średnio na temat, ale zawsze ta epickość, wybuchy zebr i sommosierrowatość mnie bawiła, bo to jest po prostu oderwane od rzeczywistości (przynajmniej jak na świat kolorowych osiołków).
    Jeśli ma ktoś coś, co takie nie jest, niech pokaże.
    W każdym Korpusie Złotego Jabłka kryje się złoty Robak

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój pomysł jest taki: jednorożce jako główny trzon armii - magia - magiczne pociski, tarcze itp, pegazy jako oddziały wsparcia - np. bombardowanie przeciwnika ogniem greckim itp.- oraz zwiad, a ziemne jako armia inżynieryjna - budowa dróg dla armii, oraz jako transport i zaopatrzenie.

    Poza tym, elitarne oddziały pegazów i jednorożców typu Navy SEALS, mające na celu sabotaż, niszczenie punktów dowodzenia i zdejmowanie wrogich dowódców i strategów.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja odejdę od tematu i spytam: Stalliongrad pojawiał się w ficach dość często? I odgrywał jakąś większą rolę czy po prostu był bo potrzebna była wzmianka o jakimś mieście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stale tam się nawalają. To zbyt oczywiste nawiązanie, by z niego nie korzystać.

      Usuń
    2. Kurde, myślałem że nie jest jakoś specjalnie ważne. A walić to. I tak wykorzystam po swojemu :)

      Usuń
    3. Wiadomo, oblężenie staliningradu to temat jak rzeka.
      Poza tym, to co tam się działo, np w kucykowej wersjii to temat na ff rozmiarów fallout:equestria

      Usuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty