Fanfik: My Little Changeling

[Normal]   [Shipping]
Autorka: TheEmonka

“Żeby grać siebie - trzeba być sobą, ale żeby udawać siebie - trzeba być sobą i jeszcze kimś...”

Komentarze

  1. Ciekawe, ciekawe, czekam na więcej...

    Co na razie rzuca mi się w oczy to z lekka nieprzyjazne formatowanie tekstu. Gubisz wcięcia przy akapitach, a machnięcie całości justowaniem również by nie zaszkodziło.

    Rzadko kiedy czytam jakiekolwiek fanfici poza kilkoma podobającymi mi się seriami, ale koncepcja mnie zaciekawiła. Czekam na rozwinięcie akcji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałem przed premierą... całkiem, całkiem.
    Trochę mało się dzieje jak dla mnie, ale z chęcią przeczytam dalsze rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy, ładny fanfik. "Motto" jest dosyć enigmatyczne, daje do myślenia. Jest parę błędów, zaraz zaznaczę i skomentuję w samym dokumencie. Ogólnie podoba mi się - dobrze oddałaś niezręczność Quartza, emocje, postaci mają osobowość, napisane w sposób działający na wyobraźnię. Będę czekać na dalszą akcję : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak nie mogę komentować, więc napiszę tutaj: w jednym momencie pomyliłaś imię głównej bohaterki (przez chwilę dziwiłam się, skąd się wzięła Nice Smile :p). "Ciocia Grapefruit nie lubiła spóźnień, a starała się nie robić nikomu zawodu" wygląda na to, że ciocia Grapefruit się starała - lepiej będzie "Ciocia Grapefruit nie lubiła spóźnień, a Lily starała się nie robić nikomu zawodu". Jest "do Sky Keeper", a później "ze Sky Keeperem" - zdecyduj się na jedną formę, bo tak nie można odgadnąć płci. "Kiedy była jeszcze małą klaczką" jako początek brzmi nieco niezręcznie, bo nie wiadomo, o kogo chodzi. Wybacz ścianę tekstu i lawinę poprawiania, jestem czepialska. Fanfik jest świetny mimo niedociągnięć : )

      Usuń
  4. Po pierwsze: super, czekam na więcej, szczególnie wyjaćnienie ''motto'' :D
    Po drugie: proszę, włącz komentarze w google...
    Po trzecie: nie wiem czy masz już pre-readera, ale jeżeli chciałabyś mnie, to polecam się ;-)

    kontakt ze mną:
    mail photo-finish@wp.pl
    skype migacz112

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się obiecująco :D Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tagi [Normal] i [Shipping] + lakoniczny opis + tekst na obrazku niczym z "Sali Samobójców". Oh boy, here we go.

    Akcja zaczęta jest po prostu źle. Żadnego wstępu ani wprowadzenia do świata przedstawionego, zamiast tego jest rozpoczęcie historii jednego bohatera. Dzięki temu do spokojnej lektury jest niepotrzebnie wprowadzane dosyć szybkie nakreślanie wątków, które uniemożliwia jakiekolwiek zżycie się z postacią i "wczucie" się w atmosferę dzieła. To by przeszło, ale trzeba by napisać trochę więcej niż życie bohatera w 5 zdaniach. Tak można (ale się nie powinno) wprowadzać bohaterów 3-4 planowych.

    Idąc dalej... imiona są straszliwie proste i nijakie. Jakby stworzył się jakiś kreator imion Google. Mówią niby coś o postaciach, ale w gruncie rzeczy są to informacje typu "Jest żółty". Tylko główny bohater ma jakiś charakter nawiasem mówiąc, burkliwy i aspołeczny. Dosyć ryzykowne posunięcie, ale do odważnych świat należy jak to się mówi. Za to plus, łatwo jednak by ta zaleta szybko zamieniła się w wadę. Inna jest sprawa z resztą postaci - jak czegoś nie zrobisz, to z nich zrobią się tekturowe wypełniacze tła. Naprawdę, wkrótce trudno będzie odróżnić jednego kuca od drugiego.

    Pomijając wprowadzenie, to akcja idzie typowym tempem dla ff o podobnej tematyce. Tyle, że stanowczo brakuje opisów. W takich historiach nie liczy się akcja, ale przedstawienie klimatu, problemów, relacji między osobami i emocji. Od umiejętności pisarskich zależy bardzo wiele. A styl jest taki encyklopedyczny, narrator jest nijaki i nie pomaga w budowaniu napięcia/czegokolwiek.

    Sama fabuła... jest całkiem oryginalna. Czasami sprawia wrażenie ciągniętej na siłę, ale nie jest to bardzo widoczne. Nielogiczności jest trochę - zaufany agent Chrysalis nie pomyślał o takiej prozaicznej sprawie jak jego znaczek? Zapomina pieniędzy? I czemu tak się zachwyca Ponyville? Patrząc się na naturę jego gatunku, powinien się bardziej brzydzić. Radziłbym zmienić jego zachowanie, by rzeczywiście był "zaufanym agentem specjalnym" a nie jakimś przybłędą spod sklepu z żyletkami.

    Chciałbym to jakoś podsumować, ale po prostu nie mam pomysłu. Powiedziałbym to co zwykle - jest potencjał który trzeba wykorzystać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Historia średni przedstawiona, fabuła na razie jakaś taka mdła ale... oryginalna.
    Postaci kiepsko opisane, ale muszę przyznać, że nawet udał Ci się Quartz- lubię go.


    Ogólnie nie jest źle, muszę ci tylko wypomnieć takie pierdółki jak np. "sś","zż","cć" bo parę razy tak ci się zdarzyło napisać.

    Ciekawi mnie tylko jak wygląda "skonfundowany szybki krok" :P

    Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początek muszę przyznać, że opowiadanie mnie kupiło zestawem obrazek+napis nad nim (dobra, szczególnie napis). Gdyby nie to, pewnie zostawiłbym je sobie na później, a tak to zanurkuję w nie od razu.

    Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to czcionka. Jest za duża jak na mój gust, utrudnia mi czytanie.

    Druga rzecz - brak możliwości komentowania w tekście. Masz pecha - korekty nie będzie ;p

    Cytat pod obrazkiem dla odmiany mi się nie podoba. Taka sobie pseudomądrość.

    Zdarzają się błędy składniowe oraz pomyłki przy wykorzystywaniu podmiotów domyślnych. Niektóre sformułowania są wręcz straszne np: "po czym przystąpiły do zadania, w celu którego się spotkały." albo "mieszkanie, w którym mieszkał".

    Zdarzają się błędy w zapisie dialogów, np: "to dla ciebie. - uśmiechnęła się". Nie mogą obok siebie stać kropka i mała litera!

    Nie powinno się w teście używać cyfr. Liczby piszemy słownie.

    Wiertarka. Wyobraźnię sobie zwichnę, jeśli spróbuję sobie zwizualizować kuca używającego wiertarki...

    Literówki też się trafiają nawet tak ewidentne jak: "postrzępionE, szarawE grzywa". Kilkukrotnie zauważyłem też dziwny błąd - stojące obok siebie litery "sś", "zż", "aą" itp.

    Nie używaj myślników w dialogu inaczej jak do zaznaczenia wtrąceń narratora, by nie wprowadzać niepotrzebnego zamieszania.

    Z kwestii bardziej ogólnych: akcja jest za szybka (choć właściwie niewiele się dzieje), brakuje opisów, przemyśleń, czegokolwiek co pozwoliłoby się zżyć z tekstem.
    Fabuła zapowiada się w najlepszym razie średnio interesująco, liczyłem na coś innego.
    Kreacja bohaterów jest słaba. Quartz jest najgorszym specjalnym agentem jakiego widziałem od dłuższego czasu. Yellow Lily (dostała jako znaczek żółtą lilię? cóż za zbieg okoliczności!) wydaje się chodzącym ideałem, co jest nierealistyczne i irytujące. Ciotka jest sympatyczna, ale dość stereotypowa. Reszta postaci nawet się niczym nie wyróżniła i nie zapadła w pamięć nawet na moment.

    Ogólnie mówiąc, czuję się jednocześnie zawiedziony i oszukany.
    Zawiedziony, bo liczyłem na dobrego fika, a dostałem prosty i naiwny tekst początkującego zapewne autora.
    Oszukany, bo po ilustracji sądziłem, że mowa będzie o jakimś samotnym, oddzielonym od roju changelingu, desperacko potrzebującym pomocy a dostałem specjalnego agenta-sierotę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ok, pora na rutynową partię wylewania żali. Przy takich ilościach ficów ciężko jest trzymać się jakichkolwiek terminów. Na plus zaliczę to, że jest krótki... Będę musiał i na to ponarzekać w wolnych chwilach... No dobra, gdzie te kluczyki? Są. No to jedziemy...


    Po wymownym tytule i krótkim opisie na wstępie otrzymujemy opowieść, której bohaterem jest changeling - odkrywcze, prawda? Na szczęście mamy również równoważne wątki młodej i uczynnej klaczy (nie zmusicie mnie do napisania tego bzdurnego zdrobnienia!), które pozwalają nam, przynajmniej na krótką chwilę, zapomnieć o głównym protagoniście.

    Dobra, najpierw rzeczy najprostsze do przekazania - formatowanie. Oczy bolą, wiatr wieje, ogień płonie, a tekst przypomina jednolitą grudę. Brakuje wcięć oraz justowania, które znacznie poprawiłyby czytanie i umiliły odbiór.

    Do błędów tego kalibru możemy zaliczyć niektóre wyrazy z dziwacznymi błędami przy znakach diakrytycznych. Chyba trzeba jeszcze raz spojrzeć w tekst i je poprawić.

    Dobra, skoro zajęliśmy się aspektami technicznymi, to zajmiemy się treścią. Styl nie należy do takich złych, ale trzeba nieco nad nim popracować. Przy dialogach popełniasz drobne błędy interpunkcyjne, a kilka zdań wydaje się dziwnie sformułowanych.

    O ile do kreacji Lily się nie przyczepię(chociaż pod koniec rozdziały wydaje się, jakby odleciała), tak ponarzekam sobie na Quartza, a właściwie jego wkomponowanie w tekst. Wiem, że się powtarzam i zacinam jak stara płyta, ale niektóre zagrywki stosowane przez autorów psują elementy zaskoczenia.

    Sam sposób prowadzenia akcji jest dziwny oraz nieodpowiedni. Brakuje odpowiedniego wstępu, zatrzymania czasu na chwilę i opowiedzeniu nieco o Fillydelphii w perspektywie któregoś z bohaterów. W efekcie dostajemy pędzącą na złamanie karku klacz, wokół której akcja toczy się za szybko. Warto, aby czytelnik złapał na chwilę oddech, niech poczyta sobie coś na temat ogrodu, mieszkania, pogody, czegokolwiek. Wstawka z prawdziwą misją changelinga wywołuje mieszane uczucia - mnie osobiście to nie pasuje, żeby zaczynać wątkami głównymi całe opowiadanie.

    Pozytywnym aspektem tego utworu jest pomysł i jego oryginalne zrealizowanie. Przedstawienie pierdołowatego changelinga-agenta (chyba pośredniak im zbankrutował i Crystalis brała kogo popadnie), który wydaje się na pozór podobnym do normalnych kucyków jest fajnym pomysłem.

    To chyba wszystko w tym temacie

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak jak któregoś poprzednika, tak i ja "kupiłem" tą historyjkę za sprawą fajnego, tytułowego arta. Aczkolwiek nie zawiodłem się.

    Format, literówy itp, tradycyjnie mi nie przeszkadzały mi lecz ponarzekam, choćby na niedużą ilość opisów. Także imiona postaci są takie....OCekowate(czytaj: kiczowate), nawet zbytnio. Mam też inne zastrzeżenie odnośnie "timeline" tejże historii. W ficu akcja dzieje się po Ślubie w Canterlocie. Moim jednak zdaniem znacznie lepiej historia by się prezentowała gdyby działa się przed najazdem Chrysalis na Canterlot. Czasu jednak już nie cofniemy.
    Choć ficów z tagiem "shipping" unikam jak cholera, to jednak ten wciągnął mnie. Liczę na regularne, kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  11. Choć shippingu unikam jak czarnej plagi, to jednak nie mogłem się nie skusić na opowiadanie o changelingach, i... no dobra, to również przez ten art -- choć cytat na nim sztampowy.

    Początek jest bardzo zły. Brak jakiegokolwiek wstępu, pierwsze zdanie odnosi się do jakiejś "jej", mimo że żadna postać nie została jeszcze wprowadzona. Zresztą, kiedy już wprowadzona zostaje, to jest niewiele lepiej. Bo Yellow Lilly (czy też Nice Smile, jak się raz w tekście pojawia -- może to jej zła siostra bliźniaczka?) to postać wyjątkowo mało interesująca. W pseudo-wstępie dowiadujemy się jedynie mało ważnych faktów z jej życia, z kolei cała jej osobowość da się ująć w dwóch słowach: "jest uczynna". A jako że posiada jedynie tą jedną cechę pozytywną, jest równocześnie irytująco wyidealizowana i sztuczna.

    Sytuację (i zainteresowanie opowiadaniem) ratuje więc Changeling. W zasadzie nie mam do niego zastrzeżeń. Owszem, ciapowaty nieco jak na elitarnego agenta, ale biorąc pod uwagę że sama Chrysalis w swoim wielkim planie podboju Equestrii zapomniała uwzględnić księżniczki Celestii... cóż, może po prostu te typy tak mają. Zresztą, dzięki temu jest zabawniej, więc ciężko mi to uznać za wadę. A jego perypetie w Equestrii czytałem póki co z zainteresowaniem.

    O fabule nie da się nic powiedzieć, bo rozdział jest za krótki (aczkolwiek ostatnio zaczynam to uważać za cnotę). Obawiam się jednak, że może nie wyjść najlepiej, biorąc pod uwagę jak płaską postacią jest Lily, na której pewnie będzie się koncentrować lwia część historii. Opisów nie ma za wiele, ale też nie zauważyłem jakiegoś przesadnego galopu akcji (chyba w przeciwieństwie do innych czytelników). Z drugiej strony, gdyby było ich więcej, może Lily nie wyszłaby taka nijaka...

    Literówek i rozmaitych błędów trochę niestety było. W jednym miejscu stoi, że Quartz miał niebieską skórę, choć jak nic powinna być to sierść.

    Cóż, życzę powodzenia z przyszłymi rozdziałami. Radzę szybko wziąć się za rozwijanie Lily, bo inaczej czarno to widzę, szczególnie jak właściwy shipping się zacznie. Ale jakby nie było, potencjał jest, a opowiadań z punktem widzenia changelingów nigdy za wiele. :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Może na dobry początek zacznę od obrony Quartza przed resztą krytyków :P

    Ja do niego nie mam większych zastrzeżeń, tylko zwrot "agent od zadań specjalnych" jest nietrafny, bo wtedy jego "wpadki" rzeczywiście źle świadczą o społeczności changelinków, ale jeśli wyjdzie się z założenia, że to po prostu "inteligentny zwiadowca", to nabiera to sensu, umie przetrwać z dala od roju, potrafi się żywić w alternatywny sposób (choć na tą sprawę mam własny pogląd), a jeśli chodzi o ogarnięcie to... pamiętacie akcję z fałszywymi druhnami?

    Ale chciałbym się dowiedzieć jednego, dlaczego akcja dzieje się po, a nie PRZED ślubem? Owszem, można i tak, ale przeprowadzenie zakrojonej na szeroką skalę infiltracji miałoby sens przed decydującym uderzeniem.

    A że główna bohaterka to chodzący ideał? Cóż, przynajmniej to nie overpower, a że jest naiwna i każdy naciąga ją chce to jej problem, urocza istotka, która sama w sobie wiele nie reprezentuje, krótko mówiąc: "Born to rape", ale zestawienie tak uczynnej istoty oraz changelinga jest obiecujące i z zainteresowaniem poczekam na dalsze perypetie tej parki, choć ciotka Grapefruit też nie wypadła źle.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty