Fanfik: White Box

[Sad]
Autor: Chromosome
Tłumaczenie: aTOM
Korekta: Finn Di Cordian

Opis: Nazywam się Canvas. Pamiętam, bo napisałem to w kącie białego pokoju. Potrzeba w nim dwunastu kroków, aby dojść od łóżka do ściany. A światło razi mnie w oczy.


Link do oryginału na EqD: LINK

Komentarze

  1. My little Dashie mnie nie ruszyło. Coma też nie, ani żaden inny z smutnych, łzawych fanficów.
    Ten fanfic sprawił, że chociaż nigdy nie płaczę, miałam łzy w oczach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super sad story.

    A tak na serio to nie. Ogólny zarys fabuły nieco bezsensowny, niektóre sytuacje i zachowania postaci są przerysowane, a koniec mnie rozczarował bo skończyło się na typowym "emowaniu". Chylę jednak czoło przed stylem i narracją bo te dwa czynniki są na naprawdę wysokim poziomie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pojęcia kto ten fanfic zaliczył do "sad" ale muszę przyznać że jest świetnie napisany. Czyta się go z prawdziwym zainteresowaniem. W ogólę mnie ta Biała Skrzynka nie wzruszyła ale pomijając to, fanfic jest wart przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja z kolei nie wiem co sądzić na temat tej opowiastki, jaką zaserwował nam tu aTOM.
    Parę rzeczy albo nie jest spójnych, albo ukazuje Celestie, jako tą bezwzględnie rozprawiającą się z choćby najmniejszym zagrożeniem. Bo jak okrutna i bezwzględna musi być, skoro od tak zamknęła kucyki w białych pomieszczeniach skazując je na katusze powodujące to, że ostatnią rzeczą jaką pamiętają jest biel i czerń? Z drugiej strony rodzi się pytanie czy ich moc rzeczywiście była tak wielka i przerażająca, żeby zamykać ich w celach bez powodu? Ooo, ciesz się Twilight Sparkle, że i ciebie nie spotkał los Canvas`a, bo twoja magia jest bynajmniej równa jego mocy. Sam ogier na końcu otrzymuję od uczennicy Celestii paletę farb. Istne narzędzie zagłady w jego kopytach. Mógł narysować dziurę ścianie (zakładając, że by potrafił) i nią uciec. Mógłby narysować armagedon, a według tego co mówiła fioletowa klacz, każdy jego obraz wchodzi w życie. Ale on nie narysował nic złego, co tylko potwierdza to, że siedzi za niewinność. Chciał zobaczyć to, o czym mówiła mu Twi. Rysował niebo, drzewa, miasta... Tak. Ostatecznie stwierdzam, że siedzi za niewinność.

    Tekst bezpośrednio nie stwierdza tego, że namalowane przez niego rzeczy ożywają i wtedy zacząłem myśleć, czy to przypadkiem nie była przenośnia. Canvas maluje to wszystko, co chciałby zobaczyć i mówi sam do siebie, że nigdy nie dowie się tego, jakie te rzeczy są naprawdę. Koniec, kropka! Niebo na suficie nie ożyło! Ściana, na której namalował panoramę Ponyville nie stała się portalem do tego miasta. Te rzeczy mogły ożyć, jednak jedynie w jego wyobraźni. To jest very sad. Młody ogier, właściwie źrebię, zabrane rodzicom, zamknięte w białej celi na całe życie. Tak wygląda fabuła tego opowiadania. A Celestia? Świeci oczyma na gali Grand Galopu. Ale tak to już jest. Słowo Bogini jest święte i nie ważne, czy jesteś winny, czy nie winny. Czy masz moc, czy jej nie masz. Jedno słowo i resztę życia możesz spędzić w małym, białym pudełku o wymiarach dwanaście na dwanaście kroków.
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Przydałby się tu SPOILER ALERT] Ale on przecież nie wiedział czym jest Armagedon, wszystko co rysował, to wiedział ze słów Twilight. Poza tym zdaje mi się, że zdał sobie sprawę, że to wszystko nie jest realne, jakikolwiek to by miało wpływ. A tak ogółem to taki faszyzm w tej Equestrii.

      Usuń
    2. Tak zgadzam się z tobą. Po pierwsze Spoiler Alert, po drugie: fakt - nie znał rzeczy złych, ale czy użyłby ich gdyby o takowych wiedział? Po trzecie - tak jak pisałem. Cała ta jego "nadzwyczajna moc", mogła być jedynie opisem jego talentu. Malował tak dobrze, że wydawało się jakby jego obrazy były żywe. Z tej ostatniej rzeczy winka to, że fabuła jest kompletnie... jakieś negatywne określenie by się przydało.

      Ogólnie fanfik całkiem całkiem. Jednak zawdzięcza to tylko osobie, która podjęła się jego tłumaczenia (dobra robota aTOM). Styl na szóstkę, a i oprawa graficzna dodała uroku pracy, jednak sam sens tekstu pozostawia wiele do życzenia.

      Usuń
    3. Fanfik wybrałem właśnie ze względu na nietypowy styl związany z kolorami (no i dlatego, że był krótki :P)

      [SPOILER ALERT]
      Co do uwag dotyczących fabuły: pamiętajcie, że całość jest opisywana przez kuca, który właściwie błąka się na skraju szaleństwa. Czy miał "moc"? Wydaje mi się, że tak. Tyle, że pod koniec wiedział, że "to wciąż tylko białe ściany". Jeśli by chciał, cały obraz mógłby ożyć. Ale on wolał raczej stać się jego częścią.

      Co do Celestii: Wydaje mi się, że działała na zasadzie "dla większego dobra". Lepiej zamknąć kilka kucyków i próbować im zresetować pamięć czy też dowiedzieć się czegoś o ich zdolnościach, niż puścić je wolno i ryzykować jakąś rewoltę. Ciężka decyzja, ale w sumie... Kiedyś własną siostrę musiała wysłać na Księżyc. Też dla większego dobra.

      Usuń
    4. Jednak nadal będę szedł w zaparte, że czyn Celestii był zbyt okrutny. Siostrę musiała zesłać na księżyc, ale dlatego, że przejawiała zło. Tak na prawdę nie uwięziła swojej młodszej siostrzyczki Luny, tylko Nightmare Moon, która stanowiła realne zagrożenie dla kraju. To, że ktoś ma super moc/talent, nie znaczy, że jest od razu niebezpieczny. Nie, nie, nie... Źle się zachowała nasza miłościwie panująca. Masz rację - mogła tak postąpić na zasadzie "dla większego dobra".
      Za to przychylnie patrzę na Twoją interpretację tego, czy Canvas miał moc, czy też nie. Może rzeczywiście wolał zostać w białym pokoju, niż wyjść poza jego granice.

      Teraz zdaję sobie sprawę, że ten utwór może mieć o wiele więcej interpretacji, niż wymieniono tutaj w komentarzach. Jest głębia w tym fiku, ukryty sens i temu nie mogę zaprzeczyć. Koniec - Pozdro ;)

      Usuń
  5. Jeden z najlepszych fanfików, jakie czytałam. Krótki, akcja przebiega dość szybko, styl sprawia, że szybko się czyta a treść zmusza do przemyśleń.
    Nie wzruszył mnie chyba tylko dlatego, że w ogóle mało rzeczy mnie wzrusza.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czemu, ale po prostu nie jestem w stanie wykrztusić nic kreatywnego, konstruktywnego ani negatywnego po przeczytaniu Boxa. Jak dla mnie jest to naprawdę piękny fanfik, z genialną narracją i najbardziej epickim pomysłem na wykorzystanie barw czcionki i tła. Gdyby było to napisane zwykłą, czarną czcionką na białym tle, fanfik nie zadziałałby na mnie aż tak mocno. Niezależnie od wszelkich poglądów typu ''Celestia to tyran'' czy ''wszyscy są przeciwko mnie'', ja przy czytaniu nie mogę zwrócić na nie uwagi, Box jest po prostu zbyt uderzający i zbyt magiczny, żeby to robić. Po prostu wszelkie takie wtręty zepsuły by mi magię, której pozwoliłam sobie doświadczyć przy czytaniu.

    No i te barwne, trafne opisy kolorów. Po prostu idealnie działają na umysł, kiedy autor wykorzystuje je, zaznaczając nimi jakiś fragment tekstu.

    Cóż, może po prostu znalazłam sobie coś, do czego będę wracać i nie jest to PS ani CE. W każdym razie (o ile nie jest to za łagodne) bardzo mi się to spodobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało :) Zaś jeśli faktycznie uważasz, że to było najbardziej epickie wykorzystanie czcionki i formatowania, jakie widziałaś, to poczekaj na kolejne rozdziały CE. Stwierdzisz z przyjemnością, że się myliłaś ;)

      Usuń
  7. Fanfik na mnie zadziałał. Dał mi do myślenia. Zmusił mnie do wbicia ślepiów w monitor na te kilkanaście minut, pomimo pieczenia. Nie wywołał smutku, czy jakiejś innej konkretnej emocji, ale podobał mi się. Ciut creepy, ale dobry. Działa na psychikę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przede wszystkim chciałem podziękować tym, którzy zdecydowali się w jakiś sposób skomentować tę krótką opowieść :)

    No i przepraszam, jeśli kogoś rozbolały oczy z powodu zabawy z kolorami (a teraz wyobraźcie sobie, co ja musiałem przejść przy tłumaczeniu :P).

    Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników!

    OdpowiedzUsuń
  9. hmmm, teraz jakby inaczej "patrzę" na kolory.

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem krótko: aTOM - dziękuję. Wykonałeś doskonałą robotę. Gdyby nie ty, pewnie bym się nie zapoznał z tym opowiadaniem, a byłaby to straszna szkoda, bo jest bardzo dobre. Może nie stricte smutne, ale poruszające. Ma taki nieokreślony, nieuchwytny klimat. Nie potrafię tego dokładnie określić, ale to dobrze, bo gdybym potrafił, opowiadanie straciłoby część swojego uroku.
    Co do mocy Canvasa, wśród moich bohaterów mam dziewczynę o identycznym talencie, więc mógłbym podjąć dyskusję, ale nie jestem w tej chwili w nastroju ku temu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miód to na moje serce :)

      Szkoda tylko, że to "one-shot", bo to oznacza, że najpewniej za jakiś tydzień-dwa temat z tym opowiadaniem zostanie zapomniany w otchłani internetu. Cóż, nie można mieć wszystkiego :P Ale gdy to się stanie, to na szczęście inna maszyna, zwana Crisisem, powinna z powrotem wystartować :)

      Usuń
    2. Cóż. Ja tu jakimś cudem trafiłem, ktoś wrzucił komentarz o tym przy "Background Pony" :P

      Usuń
  11. CHCIEĆ SEQUELAAA!!!!
    Zakochałam się w tym i czekam na ślub.

    OdpowiedzUsuń
  12. 1 z 2 FanFicków, które naprawdę mi się spodobało. Oby takich więcej, kocham ten smutek na koniec i to znużenie życiem i prawdą...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty