Awantura o kuce: Rarity vs książę Blueblood: kto zachował się bardziej karygodnie?

https://jetpony.deviantart.com/art/MLP-Blueblood-and-Rarity-394471484

Rarity vs książę Blueblood: kto zachował się bardziej karygodnie?


Niewątpliwie Grand Galoping Gala to jedno z najważniejszych wydarzeń w Equestrii. Elitarne, a przez to niedostępne dla zwykłego zjadacza siana, odbywa się raz do roku w samym pałacu w Canterlocie, w obecności samej księżniczki Celestii, która to osobiście wita zaproszonych gości. Dostać się na Galę jest niezwykle ciężko – bilety wysyła sama Celestia, a te nie idą do byle kogo. Zazwyczaj… Zaproszenie Mane6, jako bohaterek, które uratowały Equestrię i przywróciły Lunie jej dawny wygląd, miało jednak uzasadnienie. Jednakże, czy mieszkające na wsi kucyki będą umiały dopasować się do equestriańskich elit? Jak pokazał odcinek – kompletnie nie potrafiły. Oprócz jednej niepozornej projektantki. Mowa oczywiście o Rarity. To jedyny tam kucyk, któremu nie mam nic do zarzucenia. Gdyby tylko nie natknęła się na pewnego jednorożca…

Natknęła się? Masz na myśli „zupełnym przypadkiem wpadła na korytarzu”? Znam to, też mi się to zdarzało. Nie czarujmy się, że Rarity spotkała Blueblooda przypadkiem. Jeszcze przed otrzymaniem zaproszenia na Galę marzyła o tym, że go spotka. Co tam zresztą spotka, od razu poślubi! I co za tym idzie, zostanie księżniczką. Właśnie taka jest motywacja Rarity do pójścia na bal – pragnie spotkać krewniaka Celestii, przystojnego i bogatego księcia, olśnić go swoją urodą i jak najszybciej zaciągnąć do ołtarza. To jest głupie i złe na tyle różnych sposobów… Po pierwsze, rzecz oczywista: ona wcale go nie zna! Czytała o nim tylko w gazetach, wie, że jest uznawany za najbardziej pożądanego kawalera Equestrii. Nie tylko nie wie, czy jest dobrym kucykiem, ale też co lubi robić, czego nie jada i jakie książki czyta. Jak ona chciałaby stworzyć z nim jakikolwiek związek? To nasuwa pytanie, czy ona jest aż tak naiwna czy aż tak zdesperowana. Naiwna, bo ocenia po pozorach i wydaje jej się, że życie to bajka – przystojny książę musi być miłością jej życia, a po ślubie wszystko samo się ułoży. Zdesperowana, bo nie interesuje jej w ogóle charakter Blueblooda, a wyłącznie jego status i bogactwo. Pokazuje to, że bardziej zależy jej na wżenieniu się w wyższe sfery, niż na dojściu do czegoś w życiu przy pomocy uczciwej pracy. Kolejny powód, dla którego motywacja Rarity jest zła? Planując uwiedzenie księcia, myśli ona wyłącznie o swoim wyglądzie, mówi o elegancji i stylu. Pragnie też być postrzegana jako piękna, tajemnicza klacz – wstydzi się swojego pochodzenia, a co za tym idzie, zamierza oszukać potencjalnego małżonka. Nie docenia znaczenia szczerości w związku, a przede wszystkim faktu, że wygląd to nie wszystko i ogier może być zainteresowany czymś więcej niż ładnym pyszczkiem.

Wystarczy mu ładny pyszczek, jego własny ładny pyszczek. Blueblood jest tam świadomy swojej pozycji i tego, jak jest postrzegany. Jak działa to na wyobraźnię nastoletniej klaczy, widzimy świetnie na długo przed Galą, gdy to Twilight dostaje bilety. Co widzimy na samej Gali w pałacu? Owszem, Rarity szuka swojego księcia, jest bardzo podniecona całą sytuacją, jednak to on ewidentnie tutaj kieruje jej krokami i wabi do ogrodu. Owszem, ona go nie zna – wątpliwe, by gazety pokazywały całą prawdę. Jednak on doskonale wie, co robi. Zalazł sobie na gali „naiwną wieśniaczkę”, której marzy się wielkie miasto. Wykorzystał swoją pozycję i wygląd. I robi to z przerażającą łatwością – widać, że nie jest to jego pierwszy raz. Szczęściem w nieszczęściu, rzeczywistość zweryfikowała marzenia Rarity. Zamiast czarującego, przystojnego księcia, o którym tyle czytała, spędziła noc w towarzystwie nadętego głupka, widzącego tylko siebie. I bezczelnie wykorzystującego napotkane klacze. Tym razem jednak trafiła kosa na kamień.

Wykorzystującego? A co on jej właściwie takiego zrobił? Zabrał jakieś trzy godziny z życia? To samo można powiedzieć o każdej osobie, z którą pójdzie się na nieudaną randkę. I proszę, nie nazywaj Rarity nastolatką, ponieważ jest to dorosła i bardzo świadoma swoich atutów klacz, nie wpadająca w pułapkę niewinna dziewczynka. A zachowanie Blueblooda da się bardzo łatwo wytłumaczyć – jak sam wspomniałeś, nie był to pierwszy raz. Pierwszy raz, gdy rzuciła się na niego jakaś zdesperowana prowincjonariuszka, marząca o książęcym ślubie. Czy Rarity choć przemknęło przez myśl, że książę może wcale nie szukać partnerki, a tym bardziej żony? On naprawdę nie jest taki głupi i świetnie wie, o czym marzą napotykane klacze; ma świadomość, że pragną go wykorzystać do uzyskania pozycji społecznej, a przynajmniej chcą pochwalić się w rodzinnych stronach, że tańczyły z prawdziwym księciem. Tylko co one mają mu do zaoferowania? Ani koneksje, ani bogactwo, a już na pewno nie głębię charakteru. Nie widzę powodu, by arystokrata miałby tak naprawdę poważnie myśleć o małżeństwie z jedną z tych kucykowych WAGs.

Owszem, wykorzystującego. Tylko dla własnej korzyści. Jak widzimy, błyskawicznie złapał Rarity w pułapkę, nieobeznaną jeszcze z wyższymi sferami i ich zwyczajami, choć trzeba przyznać, iż wątpliwym jest, by zachowanie Blueblooda było zgodne z ogólnie przyjętymi normami. Do czego jednak mogłaby być mu potrzebna Rarity? Musimy tutaj wrócić do jednego z Twoich postów, w których opisujesz ideał urody w Equestrii. Rarity spełnia wiele z tych wymogów, najzwyczajniej w świecie mówiąc, jest piękna. A jaka w tym korzyść dla księcia? Pokazanie się na Gali w towarzystwie takiej „laski”, to dla niego nabijanie sobie popularności. Problemem okazał się kompletny brak manier oraz błąd w ocenie sytuacji. Owszem, Rarity łatwo wpadła w jego sidła, jednak nie można powiedzieć by była typową „Karyną”; a tego właśnie Blueblood nie przewidział. Zamiast pustej klaczy, zwabił (wykorzystując nie głupotę, lecz podekscytowanie uczestnictwem w tak wielkim wydarzeniu) kogoś, kto nie będzie wisiał na jego grzbiecie, jak Fleur de Lis na Fancypantsie.

Właśnie nie zgadzam się, by Rarity w tym odcinku nie zachowywała się jak pusta lala. Szukała księcia, równocześnie wykorzystując ogiery z Ponyville jako konie pociągowe do swojej karety. No cóż, najwyraźniej one nie były dla niej wystarczająco dobre. Marząc o małżeństwie, gotowa była porzucić przyjaciółki i rodzinę, by zamieszkać w Canterlocie. Pozwoliła obrażać Applejack i przytakiwała Bluebloodowi źle wyrażającemu się o prostych wypiekach, które przecież na co dzień zajada ze smakiem.
A co takiego strasznego zrobił właściwie książę? Zerwał sobie różę? I tak nijak nie pasowała ona do stroju Rarity, która bezpodstawnie się tym zdenerwowała. Oczekiwał położenia narzutki na kałużę? Wystarczyłyby dwa kroki w bok, by ją obejść. Ale nie, lepiej dać się poniżyć i rozścielić na podłodze owoc swojej ciężkiej pracy. Otworzenie drzwi? Dla jednorożca nie jest ono żadnym problemem i ten pojedynek był równie nieuzasadniony, co ten o kałużę, jednak ponownie przegrała go Rarity. Płacenie za wypieki Applejack to w ogóle kuriozalna sprawa – po co ktokolwiek miałby brać pieniądze i wydawać je na uroczystej gali z cateringiem? Nic więc dziwnego, że Blueblood nie był chętny do wyjmowania portfela, którego przy sobie zwyczajnie nie miał. Podsumowując, Rarity przez cały czas pozwalała się (według własnej oceny) poniżać i postanowiła z premedytacją ignorować sygnały mówiące o tym, że Blueblood nie jest wcale księciem z jej snów. I być może to wszystko można by jakoś zrzucić na naiwność i wiarę w inne kucyki klaczy, gdyby nie jej ostatni wybryk, którym pokazała, że w żaden sposób nie zasługuje na miano damy, którą tak bardzo chciałaby być. Jak postąpiłaby klacz z klasą po zorientowaniu się, że Blueblood nie jest nią zainteresowany? Po prostu opuściłaby jego towarzystwo. Skoro dodatkowo uznała, że nie jest jej wart, to tym bardziej powinna zignorować jego zachowanie i oddalić się z resztką godności. Rarity zaś pozwoliła, by emocje przejęły nad nią kontrolę i zrobiła z siebie widowisko, publicznie obrażając i brudząc ciastem(!) księcia. Tym samym za karygodne uznaję zarówno motywację Rarity do pójścia na Galę, jak i jej zachowanie na samej imprezie. Książę zaś nie był przykładem gentlemana, ale w tej sytuacji próba odstraszenia kolejnej rzucającej się na niego klaczy była w zupełności zrozumiała.

Cóż strasznego zrobił? Jego zachowanie jest pozbawione szacunku dla płci pięknej. To drobne nawet gesty, jak niepodarowanie róży świadczą o braku manier. A to przecież książę – na dodatek spokrewniony z samą Celestią! Przy drzwiach również nie chodzi o problem z klamką, czy użyciem kopyt – ponownie, zasady dobrego wychowania u Blueblooda wydają się nie istnieć. Wychowany został w pałacu, gdzie prawdopodobnie wszelkie drzwi były mu otwierane, by nie musiał tego robić własnymi kopytami lub używać magii. Czy to go jednak usprawiedliwia? Nie. Mogę się zgodzić w kwestii zapłaty u Applejack; kto w ogóle się zgodził, by mogła wystawić stragan na takim wydarzeniu?! I jeszcze pobierać opłaty… Tutaj słusznie zauważyłaś, iż najzwyczajniej nie miał przy sobie żadnych pieniędzy. Szereg uwłaczających kucykowi o takim statusie społecznym zachowań, był właśnie przyczyną, dla której został tak potraktowany. Rarity postąpiła słusznie, zwabiona w pułapkę „wytrawnego łowcy”, który uznał, iż będzie ona dla niego łatwą zdobyczą.

Podsumowując: rzucająca się na arystokratę zdesperowana prowincjonariuszka czy książę z drobnymi problemami z savoi-vivrem? Kto zachował się bardziej karygodnie?

Komentarze

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty