Kilka obrazków, które miały się koncentrować na temacie latających wysp, ale trzy kucyki się na mnie uwzięły i dlatego musiałem poszukać czegoś innego, w wyniku czego nastąpił dobór losowy prac artystycznych #563

Hej, miałem właśnie zamiar to zjeść!

Witajcie, moi mili. Latające wyspy to całkiem ciekawe formacje ze wszelkich fantastycznych światów. Kawałki gruntu unoszące się nad ziemią bądź totalną pustką wyglądają na idealne miejsca do urządzenia pikniku czy po prostu chwilowego oderwania się od rzeczywistości. Święty spokój, doskonały widok na Słonce w dzień (lub Księżyc w nocy, jak kto woli) i na piękne krajobrazy poniżej.

Jednak zamieszkanie podniebnej wyspy może sprawić trudności. Przede wszystkim jej rozmiar decyduje o występującej na niej faunie, czy będzie wystarczająco dużo miejsca dla zwierząt lub pól uprawnych i tak dalej. Oczywiście można by się zaopatrywać na innych, większych wyspach, na których występuje cywilizacja lub… 

Rarity, proszę opuścić moje pudełko z obrazkami do posta!

W związku z brakiem dostępu do pozostałych obrazków z latającymi wyspami będziecie musieli się zadowolić tą, bądź co bądź ładną, Flutterką w wersji ludzkiej.

Heh. Trzeba naprawdę kochać hot dogi i burgery, żeby je sobie namalować na ciele (o ile to są malunki). Swoją drogą zafascynowanie kucyka pokarmem zawierającym mięso jest trochę dziwaczne, chociaż jego grzywa i ogon przypominają mi trochę bekon.

Post bez Celestii jest postem straconym czy jakoś tak. Przepraszam, gdzieś mi się zapodziała notatka na temat podpisu tego obrazka…

Et tu Twilight contra me?* Oddaj mi zeszyt z podpisami pod obrazki w tej chwili!

Mam dobry humor, więc dedykuję tę znalezioną Trixie pewnemu wiernemu czytelnikowi FGE o niespotykanym nicku. ;)

Na koniec łapcie pupilka Celestii – majestatycznego feniksa o imieniu Filomina. Po cichu liczę, że kiedyś wróci na logo, by ponownie uczynić ten blog o 20% bardziej glorious.

*Et tu Twilight contra me? (łac.) – I ty, Twilight, przeciwko mnie?