Magiczny Pulpit 155 – Gilda


[0]

„Jesteś ważniejsza niż jakiś głupi kawał złota.”
Gilda, 8 września 2015

Zostały dwa tygodnie. Zanim jednak one nadejdą może kilka osób zechce odświeżyć sobie pulpit tapetą z Gildą? Jeśli tak, to zapraszam na dół. Jeśli nie macie takich planów to także zapraszam, bo może je zmienicie?



Pierwszy wpis z dziennika wyprawy Gildy: 

Jeśli mam zjednoczyć gryfy, muszę znaleźć coś, wokół czego się zgromadzą. Rozmawiałam z dziadkiem Gruffem. Wedle niego gryfy były bardziej zgodne, gdy w Griffonstone był Idol Boreasza. Chyba więc będę musiała wyruszyć na poszukiwanie nowego skarbu.”


Drugi wpis z dziennika wyprawy Gildy: 

Według Rainbow Dash Daring Do istnieje naprawdę. Pamiętam, że kucyki mają jakieś książki o niej, ale nigdy się nimi nie interesowałam. Ale skoro Dash wspomina o niej w odpowiedzi na mój pomysł, to może warto je przeczytać?”


Trzeci wpis z dziennika wyprawy Gildy: 

Ta Gabby działa mi na nerwy. Za bardzo przypomina swoim zachowaniem kucyki. Z drugiej strony mam szerzyć przyjaźń w gryfich szeregach. Tak czy inaczej, ta cała Daring Do jest jakąś poszukiwaczką skarbów. Wątpię, by istniała naprawdę, ale jeśli faktycznie tak jest, to warto byłoby ją poznać.”


Czwarty wpis z dziennika wyprawy Gildy: 

A jednak to prawda. Rainbow umówiła mnie na spotkanie z tą całą Daring Do. Jednak nie przebiegło ono po mojej myśli. Kucyki wciąż są dla mnie irytujące. I jeszcze to solenie, że artefakty nie powinny być w tak nieodpowiednich szponach, jakimi są szpony gryfów. Trudno, muszę znaleźć jakiś skarb na własną łapę. Planuję wyruszyć w przyszłym tygodniu.”


Siódmy wpis z dziennika wyprawy Gildy: 

Ta wyprawa to chyba nie był dobry pomysł. A już na pewno złym pomysłem było wyruszenie na nią samotnie. Minęło już pięć tygodni odkąd opuściłam Griffonstone, a jedyne co udało mi się znaleźć, to jakieś dziwne zwierzęta, które chciały mnie zjeść na śniadanie i ruiny starych budowli, w których jedynym skarbem są pajęczyny i pająki. Ale nie poddaję się.”


Ósmy wpis z dziennika wyprawy Gildy: 

Nie wiem, gdzie jestem. Zgubiłam mapę, od tygodni trwa potężna zawierucha, nie sposób tu latać. Ciężko się też chodzi, będzie cudem, jeśli uda mi się to przetrwać. Śniegu tu co nie miara i ani śladu żywej duszy. Jeśli ktoś znajdzie ten dziennik i to będzie moim ostatnim wpisem, chciałabym by ta książka dotarła do Rainbow Dash, mieszkającej w Ponyville.”


Dziewiąty wpis z dziennika wyprawy Gildy: 

Udało mi się znaleźć jakąś grotę. Chciałabym rozpalić tu ognisko, by się ogrzać, ale nie mam drewna. Te ziemie to przeklęte pustkowia. Moje ślady w mniej niż minutę zostały zasypane. Coraz bardziej zaczynam odczuwać brak innych gryfów. A może to właśnie jest to, co nas zbliży? Taka wyprawa?”


Dziesiąty wpis z dziennika wyprawy Gildy: 

Nie wiem, jakim cudem udało mi się przetrwać noc. W jaskini jest lodowato jak... sama nie wiem, gdzie jeszcze może być tak zimno. A dodatkowo wejście do jaskini zostało zasypane przez lawinę. Po prostu genialnie. A ponoć przyjaźń rozwiązuje problemy, a nie je stwarza.  Na szczęście ta jaskinia jest dosyć głęboka, może więc jest z niej drugie wyjście?”


Jedenasty wpis z dziennika wyprawy Gildy:

Nie wierzę! Nie ma drugiego wyjścia! Wygląda więc na to, że jestem skazana na porażkę. Jeszcze chyba nabawiłam się kataru, z nosa mi ciągle cieknie i kicham średnio co minutę. Nie mam nawet jak napisać listu, nie mówiąc już o jego wysłaniu. Ech, ile bym dała za widok jakiejkolwiek żywej istoty, która nie jest wrogo nastawiona.”


Dwunasty wpis z dziennika wyprawy Gildy:

Nie wiem, co mnie wykończy pierwsze – głód czy mróz. Bez względu na to, co to będzie, główną przyczyną jest ta cała przyjaźń. Jeśli zaś chodzi o odnalezienie dziennika, cóż... nie mam złudzeń – nikt mnie tu nie znajdzie. Nikt nie zaniesie dziennika Rainbow. Nikt nie dowie się, jak odeszłam i dlaczego. Przed opuszczeniem Griffonstone powiedziałam Gabby, że wyruszam na wyprawę, z której mogę nie wrócić, ale nie sądziłam, że tak się stanie. Przeklinam dzień, w którym Dash i jej kumpela przybyły do Griffonstone.”


Trzynasty wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„Cofam to, co wcześniej napisałam o przyjściu kucyków do Griffonstone i o Gabby. Jej odmienności zawdzięczam życie. Gryfica tak się przejęła tym, że mogę nie wrócić, że powiadomiła Dash o mojej wyprawie, a ta natychmiast ruszyła mi w sukurs. Nie wiem, jakim cudem mnie znalazła, ale znalazła! Teraz chce mi pomóc wrócić do domu. Jak tylko wydostaniemy się z tych lodowych pustkowi, zamierzam kontynuować poszukiwania skarbu. Muszę zjednoczyć gryfy. Rainbow pewnie ruszy moim śladem, muszę więc wymyślić coś, co ją spowolni.”


Siedemnasty wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„To dziś w nocy. Powrót na ciepłe ziemie zajął nam sporo czasu, głównie z mojej winy. Jestem osłabiona po uwięzieniu w jaskini. A katar przerodził się w coś poważniejszego. Rainbow chyba jest na mnie wkurzona, prawie w ogóle się do mnie nie odzywa i patrzy na mnie wilkiem. Wolałabym jej nie spotkać po dzisiejszej nocy. W ogóle to nie rozumiem, o co jej chodzi. Przecież sama chciała, bym szerzyła przyjaźń wśród gryfów. A gdy wpadłam na pomysł, jak to zrobić, to się na mnie wkurzyła. I weź tu zrozum kucyki...”


Osiemnasty wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„No i zwiałam jej. Odleciałam, więc nie powinna mnie wyśledzić. Czas kontynuować moją misję. Ciekawe, co jeszcze mnie czeka. Straciłam już rachubę czasu, nie wiem, ile jestem poza domem, ile dni spędziłam w jaskini, ile czasu zajęła nam wydostanie się z lodowych pustkowi. Wiem natomiast, że muszę wykonać moją misję i uważać, by nie dać się wyśledzić Dash. Zatem komu w D temu C.”


Dwudziesty drugi wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„Jak nie zamieć, to potężna wichura z równie potężną ulewą. Oczywiście, jak to na moje szczęście przystało, mój dziennik został porwany przez wiatr, a ja, chcąc go odzyskać, zostałam zdmuchnięta tak, że złamałam prawe skrzydło. Po prostu genialnie. Ale udało mi się odzyskać dziennik, zatrzymało go stare, potężne drzewo. Nie było łatwo wspiąć się na nie, by odzyskać dziennik, ale koniec końców się udało. Niestety kilka kartek przepadło bezpowrotnie. Chmury zwiastują burzę, muszę się więc oddalić od tego drzewa jak najdalej się da.”


Dwudziesty trzeci wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„Nie do wiary, napotkałam jakieś kucyki po drodze. Wyglądały, jakby były w długiej podróży. Miały ze sobą kilka wozów, niestety nie udało mi się zobaczyć, co w nich trzymają. Chciałam do nich podejść, jednak coś mi mówiło, że to nie jest dobry pomysł. I dobrze zrobiłam, słuchając tego czegoś. Tymi kucykami dowodził niejaki Cabalor, czy jakoś tak. Zdaje mi się, że już to imię gdzieś widziałam. Ponoć są na drodze do Shambali, starego miasta pełnego skarbów. Gdyby tylko udało mi się gwizdnąć im mapę...”


Dwudziesty czwarty wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„To chyba jakieś żarty. Te bałwany nie zostawiły na noc nawet jednego wartownika. O ich twardym śnie nie będę nawet wspominać. Mam nad nimi jakieś sześć mil przewagi. Muszę wyruszyć skoro świt, jeśli nie chcę, by mnie dogonili. Droga do Shambali wydaje się dosyć trudna, ale przynajmniej nie zgubię się tak, jak poprzednio. Chyba, że los znów zechce, bym straciła mapę. Okay, czas się przespać, bo do brzasku tylko kilka godzin.”

Dwudziesty szósty wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„Chyba na dobre zgubiłam te kucyki. Pomysł z pętlą śladów okazał się skuteczny, nie sądziłam, że zadziała. Książki Daring Do jednak na coś się przydają. Wedle mapy jestem kilka mil od tej Shambuli. Ale jedna rzecz wciąż nie daje mi spokoju – dlaczego nikt wcześniej nie dotarł do Shambuli? Na mapie jest ona bardzo blisko pustynnego miasta Ponkaresh.”


Trzydziesty trzeci wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„Jasna pirania, im bliżej miasta jestem, tym dziwniejsze stwory napotykam. Jakieś wielkie, włochate stwory z kolcami na grzbiecie. W dodatku poruszają się na dwóch kończynach. Udało mi się kilku ich przedstawicieli przenieść w lepsze miejsce. Teoretycznie lepsze. Tak czy inaczej, przydałoby mi się jakieś wsparcie w walce z tymi stworami. Najgorsze jest to, że na szlaku do Shambuli jest ich cała masa i nie uda mi się przekraść. Chyba, że pod osłoną nocy...”

[19]

Trzydziesty czwarty wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„Jak to możliwe? Udało mi się dotrzeć do bram tego starożytnego miasta, ale przy bramie już były kucyki tego całego Calaberonda. Szczęście w nieszczęściu, że Dash zdołała mnie odnaleźć. Pokrzyczała sobie trochę, co niezbyt mnie ruszyło. A gdy jej wyłożyłam w czym rzecz, obiecała mi dopomóc. Ponoć nie raz już miała do czynienia z tym doktorkiem. Ponoć ma już jakiś plan. Cóż, chyba muszę zdać się na nią.”


Trzydziesty piąty wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„Niesamowite. Nawet ruiny miasta zapierają dech w piersiach. Szkoda, że dni świetności tego miasta bezpowrotnie przeminęły. Chciałabym to miasto zobaczyć w pełnej krasie. Nie czas jednak na podziwianie widoków. W mieście jest od groma tych futrzanych istot. Pokonasz jedną z nich, to na jej miejsce przychodzi pięć nowych. A za plecami mamy jeszcze te kucyki. Nie ma kiedy nawet złapać oddechu. Mamy jednak nad nimi przewagę czasową.”


Trzydziesty szósty wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„Niech to! Przez chwilę myślałam, że straciłam Dash. Napiłam się jakiejś wody, która wywołała u mnie halucynacje. W wizji ten cały doktor pokonał Rainbow i sprzymierzył się z tymi włochatymi istotami. Na szczęście halucynacje nie były długie i szybko się obudziłam. Mam nadzieję, że skarb miasta jest już blisko. Coraz bardziej tęsknię za domem, ale nie wolno mi się poddać, nie teraz. Nie, gdy jestem tak blisko celu.”

[22]

Trzydziesty siódmy wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„Udało się! Odnalazłyśmy złotą koronę króla tego miasta. Nie wiem, jaką był istotą, ale na pewno nie kucykiem i nie gryfem. Nawet nie jednym z tych włochatych stworów. Przy okazji szukaniu śladu poznałam też ich historię. Te stwory to behemoty. Ponoć dotknęła je jakaś klątwa, która była też przyczyną upadku miasta. Niestety, chwilę po zabraniu korony zostałyśmy zaatakowane zarówno przez behemoty, jak i przez kuce Caballetona. Walka była trudna, ale jakoś udało nam się wygrać...”


„...Ale zaraz po pokonaniu najsilniejszego z nich miasto zaczęła się rozpadać. Nie wiem, co to za czary, ale gnałyśmy ile sił w łapach i skrzydłach. Najgorzej było uciec przez walący się most, gdyby nie Dashie, byłoby po mnie. Nie wiem, czy doktorkowi udało się uciec. Wiele wskazuje na to, że nie. Choć Rainbow uważa inaczej. Mam nadzieję, że się myli.”


Czterdziesty wpis z dziennika wyprawy Gildy:

„Uf, jutro nareszcie będę w domu. Rainbow jest naprawdę w porządku, gdy nie ma blisko niej innych kucyków. Zaproponowała nawet, bym wydała ten dziennik w formie książki. Co prawda brakuje kilku stron, ale od czego ma się wyobraźnię? No i musiałabym go lekko przeredagować. Kto wie, może się skuszę?”

[25]

W następnym tygodniu:


Wszystkie Magiczne Pulpity

FGEWallpapersStack
(Zapraszam na grupę twórców i poszukiwaczy tapet)

Komentarze

Popularne posty