Obiady Czwartkowe #17 - "Lektury szkolne"


Obiady czwartkowe - Seria dyskusyjna ukazująca się regularnie raz w tygodniu o 17:00. Poruszane tematy nie są ściśle powiązane z kucykami, czy fandomem, a jedynie lekko do nich nawiązuje.


Witam was ponownie w kolejnym wpisie, gdzie poruszymy bardziej przyziemny temat, który być może was zainteresuje, ale najpierw zadowólmy się komentarzem z poprzedniego posta.


Bardzo mi się ten komentarz podoba, bardzo mnie cieszy, że w swojej serii inspiruje młodych ludzi do takich przemyśleń. Muszę przyznać, że jestem trochę zaskoczony i w doskonały sposób wyczerpuje nasz temat. Przypominając swoją przygodę z fandomem Bronies, pomyślałem sobie, że gdybym nie wciągnął się w "My Little Pony", najpewniej też bym nie poznał wielu ludzi, nie zwiedziłbym innych miast, a życie byłoby uboższe i trochę smutne. Cieszy mnie także, że razem z koleżanką promujecie czytelnictwo. Gratuluje.

Kanon lektur szkolnych
co byście w nim zmienili?

Tej jeszcze nie czytałam...
Za niedługo koniec wakacji i najwyższy czas do szkoły. Dzisiaj zajmiemy się bardziej przyziemnym tematem jakim są lektury szkolne. W czasach szkolnych przerabialiśmy wiele lektur. Na lekcjach języka polskiego poznawaliśmy grecką filozofię, dzieła starożytne, jak chociażby "Antygona", całe dzieje literatury, aż do współczesności. W czasie edukacji pojawiały się lektury, które były dość ciężkie do przełknięcia i nas zniechęcały do czytania książek. Jedną z nich były "Cierpienia młodego Wertera", jako przykład książki zniechęcającej ludzi już w samym tytule. Po przeczytaniu nagłówka można pomyśleć "A co mnie interesują przeżycia obcej osoby". Jest to powieść epistolarna autorstwa Johann Wolfgang von Goethe, opublikowana w 1774 roku. Przyniosła Goethemu wielką sławę, dzięki której przestał być anonimowym pisarzem. Geneza utworu wywodzi się z życiorysu Goethego. Pisarz zakochał się w Charlotte Buff, lecz miała ona narzeczonego Hansa Christiana Kestnera i odrzuciła zaloty Goethego. Pisarz pogodził się z tym. Jednak prawdziwym impulsem do napisania książki było samobójstwo jego nieszczęśliwie zakochanego przyjaciela strzelając sobie w głowę z pistoletu pożyczanego od Kestnera. Trochę straszne? Po pierwszym wydaniu książka stała się bestsellera, jej popularność przekształciła się do postaci "gorączki Werterowskiej", zwanej także "Werteromanią". Pojawiła się moda polegająca na naśladowaniu głównego bohatera. Młodzi ludzie zaczęli nosić niebieskie fraki z żółtą kamizelką. Pojawiła się także moda na... samobójstwa. Z tego powodu w wielu krajach zakazano wydawania książki. David Philips w 1974 roku sformułował pojęcie "efektu Wertera" tłumaczący związek pomiędzy nagłym wzrostem liczby samobójstw, a poprzedzającym samobójstwem znanej osoby, które zostało nagłośnione w mediach. Obecnie można spotkać wielu ludzi, którzy po prostu nie lubią "Wertera". Spotkałem się także z opinią, że główny bohater powieści jest... mówiąc eufemistycznie "przegrywem" mającym pretensję do całego świata, nieznajdującym winny w samym sobie, wolącym użalać się nad sobą, zamiast coś z tym zrobić. Trudno jest znaleźć kogoś kto darzyłby takie osoby sympatią, wręcz przeciwnie katapultowałyby takie persony ze swojego życia. "Cierpienia Młodego Wertera" jest jedną z wielu lektur, które są przerabiane w szkołach, do tego dochodzą interpretację wierszy.

Przez lata rozważano nad zmianą kanonu lektur szkolnych, pojawiały się różne propozycję czytelników, którzy chcieli dołączyć do spisu lektur przykładowo serię o "Harrym Potterze" lub sagę "Pieśni lodu i ognia". Przywrócenie kanonu lektur dla szkół podstawowych ma w zamierzeniu wyrobić nawyk czytania i wszczepić miłość do literatury. W obecnym kanonie można znaleźć tytuły z sprzed kilkudziesięciu lat, jak chociażby "Szatan z siódmej klasy" z 1937 roku, "Tomek w krainie kangurów" z 1957 roku, "Charlie i fabryka czekolady" z 1964 roku. Są także nowsze tytuły "Dziewczynka z Szóstego Księżyca" Moony Witcher z 2009 roku, "Władca Lewawu" Doroty Terakowskiej z 1989 roku, czy "Bracia Lwie Serce" Astrid Lindgren z 1973. Problemem szkolnych lektur jest właśnie to, że są przestarzałe. Opowiadają o życiu ludzi z epoki obcej dla małego czytelnika. Przekazują wzorce zachowania, które w obecnym czasie możemy uznać za szkodliwe, wartości niezgodne z naszymi przekonaniami. Zdarza się nawet, że dzieci sięgają po nieodpowiednie dla siebie książki, nie będąc tego świadome.

Czy książki nie powinny przekazywać w sobie jakiś wartości? Poszerzać horyzontów, rozwijać wyobraźnie i zwrócić uwagę czytelnika na pewne sprawy? Chyba to nie jest głupie pytanie, ani nie jest od razu oczywiste. Pewne błędy zaczynamy postrzegać dopiero po długim czasie, choć wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy. Dlatego może warto przypomnieć sobie czy nas zachęcano do czytelnictwa, czy bardziej nam narzucano "oderwane od rzeczywistości" lektury.

Komentarze

  1. Astrid Lindgren była autorką, której książki bardzo mi się podobały. "Bracia Lwie Serce", chociażby, bardzo mi przypadły do gustu. Jedyną książką, której nie mogłam znieść były "Dzieci z Bullerbyn". Nie mogłam przełknąć tej lektury, nigdy nie lubiłam tej książki.
    Jeśli miałabym dać propozycję ciekawych lektur szkolnych... Zapewne dałabym w to miejsce "Felixa, Neta i Nikę", serię, która obudziła we mnie pasję do czytania. Wszystkie części są godne polecenia, pełne Kosikowej ironii. Rafał Kosik jest zaiste świetnym pisarzem.
    Dalej, dla klas starszych (gimnazja, może licea?) dałabym Wiedźmina od Sapkowskiego. Aktualnie czytam drugi raz "Panią Jeziora" i podoba mi się, tak jak za pierwszym.
    "Magiczne Drzewo" też jest okej, fajnie się je czytało i, o dziwo, miało jakiś morał. Innymi słowy, jest to dobra książka na lekturę.
    No i oczywiście "Harry Potter". Nie ukrywam, jestem ogromną fanką tego, co pisze pani Rowling. Oj tak, można powiedzieć, że jestem chodzącą leksykonem na temat magii. W każdym razie, te książki też mają morał i fajnie się je czyta, więc dałabym chociażby "Kamień Filozoficzny" jako lekturę.

    Jeśli zaś chodzi o samo czytanie... Skutecznie zniechęcały mnie do niego lektury szkolne. Przeczytałam każdą z nich, oprócz "Krzyżaków". Nie wytrzymałam psychicznie. Wolę książki fantastyczne, a ta? "Krzyżacy" nie zaciekawili mnie NICZYM. Nawet "W pustyni i w puszczy" podobało mi się bardziej, a tej lektury nienawidzę.
    Nie wiem czemu. Może "Krzyżacy" nie są książką dla mnie i/lub nie umiem ujrzeć ukrytego sensu tej powieści.

    Mimo wszystko, lubię czytać. Znalazłam ciekawą książkę i od tamtej pory jakoś nie mogę wyobrazić sobie mojego życia bez czytania. Szkoda tylko, że szkoły tak skutecznie zniechęcają do czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "chodzącym leksykonem", nie "chodzącą leksykonem"

      Właśnie tak się kończy czytanie Pottera

      Usuń
    2. Co ma Potter do tego, że się zagapiłam?

      Usuń
    3. Wydaje mi się, że nie rozumiem.

      Usuń
    4. Nie przejmuj się, w tej serii postów nasza koleżanka "Ja Ty" jest lekko zła na odpowiadających, ale nie wiem dlaczego.

      Usuń
    5. Ej, ej, ej, bez takich. Wypowiadam się pod tą serią dopiero drugi raz. I jeśli wy zaczniecie gadać z sensem to ja nie będę w stanie się do niczego przyczepić. Więc sami mnie prowokujecie.

      @Twilight Universe Bo Potter zjada mózgi. Nigdy byś się nie zagapiła gdybyś nie czytała Pottera.

      Usuń
    6. "...hary poter, kłejk, diabolo, techno, albo metal..."
      https://youtu.be/mIU8l_qPzAQ?t=1m2s
      Nie mogłem się powstrzymać :D

      Usuń
    7. Zjada mózgi, nie zagapiłabyś się gdybyś nie czytała Pottera...

      Teraz to ty, jak to pięknie określiłaś niżej, pierdolisz. Zawsze byłam roztargniona, Potter nie ma nic do tego.
      Zresztą, każdy może się zagapić, c'nie?

      Usuń
    8. @ Ja Ty
      Znowu piszę to z szacunkiem do Ciebie, ale pomyliłaś się (ale Twilight jakoś błąd wypomniałaś...). Wcale nie wypowiadasz się drugi raz. Pamiętam, jak pod innymi Obiadami Czwartkowymi, dotyczących czytelnictwa bodajże, było coś takiego (cytuję):
      "Iwan Vain Flame 18 lutego 2016 17:31
      Ja ci się odezwę. Obracając się w środowisku fantastów, często jestem traktowany dość pobłażliwie, bo repertuar przeczytanych książek mam bardzo mały (żeby nie było! Władcę Pierścieni i Sagę Wiedźmińską + wszystkie opowiadania. Ale przykładowo Silmarillion już nie tykałem). W sumie też nie bez powodu (przez dyslekcję czytam dwa razy wolniej niż zwykły człowiek i mam trudności z rozumieniem tekstu), a teraz na domiar złego rzuciła się na mnie bestia zwana Magisterką, przez którą nie mam czasu na książkę...

      ...a żałuję, bo w styczniu kupiłem Równoumagicznienie od Pratchetta i jestem dopiero w połowie. A szkoda, bo myślałem, że jak przez ferie świąteczne ogarnąłem Zbrojnych (też Świat Dysku) to w może Równoumagicznienie też jakoś dziabnę. A tu nie! Pisz magisterkę i kuj do sesji poprawkowej. Studia na II stopniu to zło.

      Ja Ty 18 lutego 2016 18:57
      Nie przez dysleksję. Najwyraźniej jesteś głupszy niż reszta społeczeństwa."

      Trochę Cię nie rozumiem.

      Usuń
    9. @Twilight Universe Heeej, napisałam "pieprzyć", nie "pierdolić". Weź się trochę pohamuj, bo żeby takie brzydkie słowa na blogu o kucykach pisać? Wstyd.

      @Anirak 934 A no zobacz, jednak trzy razy. Ale żeby pamiętać komentarz jakiejś randomowej osoby sprzed kilku miesięcy to trzeba mieć jakieś problemy. :<

      Usuń
    10. Przepraszam, to pewnie przez Harry'ego Pottera.

      Usuń
    11. Najprawdopodobniej tak.

      Usuń
    12. Chyba nie lubisz Harry'ego, c'nie?

      Usuń
    13. No tak się składa, że nie. :(

      Usuń
    14. 1. Dlaczego czarodzieje tak mało wiedzą o mugolach, skoro większość z nich ma przynajmniej jednego mugolskiego rodzica?

      2. Jak to jest z tymi przemianami Lupina? W książce jest podane kilka wersji-raz, że zamieniał się w wilkołaka na jedną noc, innymi razem jest napisane, że na kilka dni.

      3. Cały plan Voldemorta z czwartej części jest bez sensu.

      4. Ile jest właściwie uczniów na roku Harry'ego? Z tego co podała Rowling to po 8 na dom, ale w takim razie wychodzi na to, że jest baaardzo mało uczniów. W ogóle jakkolwiek by nie policzyć czarodziejów to i tak na końcu wniosek jest jeden-jest ich stanowczo za mało by potrafili stworzyć dobrze funkcjonujące społeczeństwo

      5. Snape. Jest podły, zły, wredny, niespełniony, wyżywa się na niewinnych dzieciach, sprawia, że Remus(najlepszy nauczyciel Hogwartu i przede wszystkim dobry człowiek) traci prace, był magicznym nazistą, psychopatą(jego miłość do Lily była chorą obsesją, nie miłością i nie ma w tym nic pięknego) a i tak naczelny kretyn Harry nazwał swojego syna jego imieniem. Dlaczego? Był chorym śmieciem i nic nie jest w stanie zmazać tych wszystkich krzywd, których dokonał.

      6. Albus Severus? Rubeus Remus jak już.

      7. Wiecznie dopowiadanie Rowling w stylu "Gdy Lily umarła była w ciąży z drugim dzieckiem i chciała Severusa na chrzestnego, a w ogóle Dumbledore był gejem"

      8. W ostatnim tomie jakaś połowa postaci nie miała żadnego powodu by umierać. W literaturze każda śmierć powinna być czymś umotywowana, a przepraszam bardzo, jaki cel miało uśmiercenie Lupina? Jego śmierć nawet opisana nie była.

      Jak coś sobie jeszcze przypomnę to napiszę.

      Usuń
    15. 9. Ślizgoni. Książka jest podobno o tolerancji, miłości, o dokonywaniu własnych wyborów, a jakoś ani jeden uczeń ze slytherinu nie został walczyć w bitwie w ostatniej części. Czyli, że nie ty decydujesz o swoim losie, tylko czapeczka, którą wkładasz jak masz 11 lat.

      10. A skoro przy domach jesteśmy. Serio, Rowling? Hufflepuff jest takim koszem gdzie trafiają ludzie niepasujący do reszty. Nawet nie ma za bardzo sprecyzowane jakimi cechami Puchoni się wyróżniają. Wiadomo za to, że pokój mają obok kuchni

      11. Dumbledore mówiący Snape'owi, że powinien być Gryfonem. Co to za faworyzowanie jednego domu?

      Usuń
    16. Harry Potter nie zna litości
      Zjada mózgi,wypluwa kości!

      Usuń
  2. Ej, Werter był całkiem niezły. Krótki (oczywiście), skupiony na jednym wątku, a Goethe naprawdę potrafił sprawić, abyśmy zrozumieli motywacje głównego bohatera. A to, że Werter był łamagą to inna sprawa.
    Akurat miałam to szczęście, że czytano mi od dzieciństwa, więc wyrosło mi się na świadomego czytelnika. Do lektur podchodziłam więc raczej entuzjastycznie, ale jeśli okazywała się nudna, dawałam sobie spokój. Niestety, system szkolny nie zezwala na takie przejawy indywidualizmu. I chyba to jest właśnie największy problem. Wiem, że program pozwala na dobranie lektur poza zakresem ministerstwa... kiedy już przerobi się pozycje obowiązkowe. Których jest krocie. Absolutnie popieram utrzymanie kilku lektur starszych niż 100 lat, po jednej na epokę lub dwie, powiedzmy, ale niech reszta będzie dobierana indywidualnie, przez nauczyciela. Który może uznać, że to nie ma sensu w jego/jej klasie, klepiemy wiersze resztę roku. Wtedy byłoby łatwiej przetrwać, nawet tego przeklętego Wertera, bo następna epoka to pozytywizm, a to oznacza "Zbrodnię i Karę". Chyba, już niewiele pamiętam, przyznaję.
    Zgadzam się też, że niektóre książki teraz odbiera się inaczej. W dzieciństwie lubiłam "Tomka..." Szklarskiego, a jak teraz czytam "Tomka na czarnym lądzie" to zastanawiam się, czemu afrykanie są tam przedstawieniu jako ludzie niespełna umysłu i dlaczego w Afryce nie ma kobiet. To ostatnie tyczy się niemal wszystkich lektur szkolnych, ale mniejsza...

    I mam nadzieję, że to taki żart z "Grą o Tron" wśród lektur... D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba jesteśmy jakimiś kosmitami, skoro jako jedyni lubimy "Cierpienia młodego Wertera".

      Usuń
    2. Ogólna przemowa twego komentarza pokrywa się z moim zdaniem, za wyjątkiem fragmentu:
      "ale niech reszta będzie dobierana indywidualnie, przez nauczyciela"
      To w niektórych przypadkach spowodowałoby katastrofę. Poza tym jest kilka książek (nawet więcej niż kilka), które każdy powinien znać. Nawet, jeśli trafi na kiepskiego polonistę.

      Usuń
  3. Osobiście usunąłbym większość książek z kanonu i zastąpił je nowszymi i ciekawszymi. "Pan Tadeusz"; "Cyprian"; "Dziady" miałem problem żeby się na nich skupić i koniec końców nie przeczytałem w życiu żadnej lektury. No dobra, przeczytałem dwie, w tym jedną przez przypadek. "O psie, który jeździł koleją" i "Miecz Przeznaczenia". Tak, ja też byłem zdziwiony, że opowiadania wiedźmińskie są lekturą. Dlatego jedną lekturę przeczytałem przez przypadek, nie wiedząc jeszcze, że jest lekturą. A jako, że moja polonistka nie bardzo lubowała się w prozie Sapkowskiego to poprosiła mnie o znalezienie najlepszego opowiadania i przeczytanie go całej klasie. No i pomoc w prowadzeniu lekcji. Wybrałem tytułowe opowiadania z cyklu. Uznałem je za najbardziej ciekawe ze wzgląd na pierwsze spotkanie Ciri i problem dominacji człowieka nad światem. Wracając do tematu: Jest tyle fajnych, ciekawych książek a większość lektur to nudna jak na dzisiejsze czasy dramaty. Nie cierpię książek pisanych wierszem, przyznaję się. I wiem, że te "stare książki" to klasyki naszego gatunku ale liście lektur przydałoby się odświeżenie. To, co było dobre X lat temu nie oznacza, że teraz będzie. Chcecie ciekawą książkę historyczną i miłosną? Dajcie Narrenturm, pierwszą część Trylogii Husyckiej. Jest idealna do kanonu lektur. Dlaczego? Bo ma alternatywę - można jej wysłuchać przy wspaniałej muzyce, efektach i masą głosów polskich aktorów. Poza tym porusza wątek historyczny, który zawsze jest pomijany w szkołach. Nie pamiętam ani jednej lekcji poświęconej husytom. A szkoda, bo to ciekawy temat. Chcecie książkę traktującą o poświęceniu? Dajcie Wiedźmina, Pottera albo jeszcze coś innego. Zawsze uważałem, że wiedźmin nie jest lekturą przez wszelakie przekleństwa i opisy sexu. Ale niedawno dowiedziałem się, że inne lektury także jest posiadają. A wiedźmin nadaje się jeszcze na wątek rasizmu, poszukiwaniu miłości. Piórwa, do ilu rzeczy pasuje Geralt. kanon lektur trzeba zmienić i to nie ulega wątpliwości. Problem tylko w tym, że nikomu się nie chce sprawdzić jaka jest... "popularność" tego kanonu, by zastąpić go nowym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pieprzycie, szczególnie ten człowiek nade mną. Lektury szkolne nie są po to by zachęcić dzieciuchy do czytania tylko by poznać różne epoki i gatunki literackie. Potter to może i fajne czytadło (i strasznie przereklamowane i obiektywnie słabe, nielogiczne, ale to temat na osobą dyskusję) ale nie niesie żadnych wartości. I to nie szkoła ma zachęcić do czytelnictwa tylko rodzice. Kto chce czytać to będzie to robił bez względu na to jaki jest kanon lektur.

    OdpowiedzUsuń
  5. A może tak w ogolę nie zmuszać ludzi do czytania bo to się mija z celem? A już na pewno nie Pana Tadeusza ani innego tego typu syfu. Ja przeczytałem jego połowę ale tylko dlatego że był wgrany na tableta i czytałem go jak nie mogłem zasnąć, był wręcz idealny. Pan Tadeusz zawsze kładł mnie spać niczym kapsułka z cyjankiem. Jak to pięknie kiedyś powiedział profesor niczego do niektórych lektur trzeba dojrzeć.

    Tutaj ładny wykład ogólnie o edukacji. https://www.youtube.com/watch?v=XnPaz5e-uD8

    OdpowiedzUsuń
  6. Lektury szkolne nigdy mnie nie interesowały. Nie lubię czytać niczego na siłę. Moim znaniem nie powinno się jednak zmieniać kanonu. Powieści fantastyczne typu Harry Potter, owszem są ciekawe, ale czytane pod przymusem stracą swój urok. Po za tym co możemy z nich wyciągnąć na przyszłość. Obecne lektury mają za zadanie przedstawić aspekty historyczne, filozoficzne i.t.p. Oczywiście można zastąpić kilka tytułów innymi, ale myślę, że na razie nie takiej wielkiej potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie bolączką lektur nie jest to co przekazują, albo z jakich czasów pochodzą. Problemem jest język w nich stosowany, który zwykle jest tak stary, że nawet nasze babcie nie zrozumiałyby połowy słów. Do tego w wypowiedziach bohaterów występują też stare przenośnie, które może kiedyś były śmieszne (lub doprowadzały do celowej dwuznaczności), a teraz także są niezrozumiałe.
    Ktoś może powiedzieć, że od tego są przypisy, ale jakby miały być stosowane do całej treści lektury to można by zbudować z nich następna książkę.
    Osobiście nie wiem jak wybrnąć z tej sytuacji, ponieważ raczej nikt nie przełoży książki z starego polskiego na nowy polski.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak na czas spędzony Technikum (jestem w III klasie) jedyna lekturą, którą przeczytałem od początku do końca był "Makbet". Strasznie spodobała mi się tematyka w nim poruszona oraz styl w jakim był napisany. Niestety inne lektury nie miały tego szczęścia - zazwyczaj nie dochodziłem nawet do połowy, a czasami (np. "Dżuma" Camusa) kończyłem je po dwóch stronach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Romantyzm największą pomyłką w literaturze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Moją pierwszą prawdziwą lekturą była "Akademia Pana Kleksa". Drugą był "Pinokio", którym w momencie rozmawiania/łażenia/niepamiętamtodawnobyło Pajaca z jakimś wielkim wężem, rzuciłam przez pokój jęcząc nad idiotyzmem całej sceny.
    Ogólnie czytam od 6 klasy podstawówki głównie książki naukowe. Historyczne z setkami dat, trudnych pojęć, przytoczonych rozejmów, traktatów i rozegranych wojen. Takie książki *nie tylko ze względu rozmiaru, zazwyczaj A4* czyta się wolniej niż pisane prozą, a przynajmniej ja tak mam. W zwykłych pozycjach nie zawsze potrzebuję tego "głosika" w głowie, a w naukowych bez niego ani rusz.
    Lektury są książkami dobrymi. Ciekawymi nawet dla naszej epoki. Po prostu trzeba do nich dojrzeć i przeczytać je dla siebie, nie dla szkoły, zapomnieć jedyną słuszną interpretację i wyrobić sobie własną opinię.A, jakby to powiedzieć, przeciętny licealista ma w nosie "Zbrodnię i Karę", nawet jak ją przeczyta, to raczej nie pojmie PEŁNEGO sensu, bo aby docenić kunszt pióra artysty trzeba czytać bez przymusu, mając na to nawet rok czasu.
    Jak lubię większość lektur ogólnie, tak nienawidziłam ich czytać w wyznaczonych terminach. Kiedy czytałam z wypiekami na twarzy Potter'a, szkoła wciskała mi "Anię z Zielonego Wzgórza". Kiedy sięgałam po "W pustyni i w puszczy", kazano mi czytać "Władcę Lewawu". A ja mam określone nastroje, kiedy chcę sięgnąć po jaki gatunek;)
    Dla mnie najlepsze lektury są w gimnazjum *że w "Krzyżakach" nic się nie dzieje?!*, w podstawówce najgorsze. Ogólnie problem z ich czytaniem, nie-czytaniem wygląda tak:
    Rodzice *uogólniam!* nigdy nie pokazują się dzieciom z książką na oczy, bo a) ciężko pracują, b) zostają im traumatyczne wspomnienia lektur z czasów szkoły, c) nie "umiejo czytać, majo telewizor". Dzieci do 7 roku życia słuchają starszego rodzeństwa/kolegi z podwórka/kuzynostwa jaka to mordęga czytać te wszystkie stare wierszowane głupoty, że szkoła be jest, itd. Potem idąc do szkoły z trudem ucząc się czytać, dostają po głowie takimi "Dziećmi z Bullerbyn". One będą taką grubą czytać?! Po co, starszy brat mówił, że nie trzeba... Nawet jak przeczytają, to z wielkim trudem i z pretensjami do każdej kolejnej lektury. Przejdą przez szkołę na Mietczyńskim;) i ściągach, cośtam przeczytają do matury, najlepiej krótką jakąś... O, "Cierpienia młodego Wertera", cienka taka, szybko się przeczyta... Tylko, że nie. Potem dorastają, mają dzieci, a im nie czytają, bo a)...
    Trzeba wprowadzić kilka książek nowszych do kanonu lektur. Ale większość z nich reprezentuje sobą więcej niż dzisiejsze bestsellery, pozwala poznać epokę. Jeśli ktoś nie jest nauczony czytać, to czytać nie będzie i żaden "Wiedźmin" tego nie zmieni. Jakby ci kazano czytać Sapkowskiego, sprawdzano twoją wiedzę na temat "Jaki kolor majtek miał Geralt?", to też byś go nienawidził:P Choć, moim zdaniem, tak ogólnie, to trzeba naszego Geralta włączyć do kanonu lektur, jako książkę pełną mitologii słowiańskiej. Ale to tak nawiasem mówiąc. Wracając; moim zdaniem należy nie tylko zmienić niektóre lektury *choć dojrzałość nabywana do książki przez każdego w swoim czasie. Eh, ale przecież coś w szkole czytać trzeba* na nowsze,zmienić też sposób prowadzenia lekcji. Żadnych kartkówek, a ZACHĘTA do czytania książek. Widziałam gdzieś pomysł na omawianie "Dziadów" przy zgaszonym świetle *tylko musi być, hm, ciemno*, zasuniętych roletach, z lampionami w rękach, ogólnie takim grobowym klimatem, z przekąskami "dla duchów". I przyznać się - zaciekawiłyby cię wtedy "Dziady"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym po nie sięgnęła, sprawdzić, czemu polonistja zrobiła tak, a nie inaczej. Kluczem jest dyskusja, aby i ci, co nie lubią danej książki mogli to wyrazić, przedstawic argumenty, a w większości szkół działa to na zasadzie "Słowacki wielkim poetą był" idąc za Gombrowiczem. Trzeba znaleźć polonistów z pasją. A... i mi pomogłoby, gdyby robić coś w rodzaju wstępu do lektury. Żeby przed przeczytaniem jej przez uczniów wytłumaczyć im genezę powstawania "Pana Tadeusza", a nie po, bo mogą być lekkie trudności ze zrozumieniem, "co ten Mickiewicz plecie". Także potrzebnana jest lekka reforma edukacji :)
      Moje wnioski mogą się wydawać przeciwstawne, z jednej strony, mówię *piszę*, że do lektur nie można przymuszać, bo dawane są niedojrzałej do nich młodzieży, a z drugiej, że lektury być muszą, bo coś "symbolicznego dla narodu" przeczytać wypada. Nie, to sobie nie przeczy... Najlepiej będzie dla tych biednych książek lekturowych, po prostu zlikwidować odpytywanie z nich, wprowadzić dysuksję na lekcję i inny sposób omawiania. A także kilka młodszych koleżanek, coby mieć jakiekolwiek prawdziwe problemy młodzieży do czytania. Literatką jeszcze nie jestem, dziś zabrakło mi lekkiego i ironicznego pióra, ale może ktoś dotrwał do końca. Pisane przez godzinę na tablecie, z pozdrowiebiami,
      Vitalie

      Usuń
    2. "Pottera", nie "Potter'a". Nauczcie się w końcu stawiać poprawnie apostrof, bo szlag człowieka trafia. Widać na dużo ci się nie przydały te "książki naukowe z trudnymi słowami".

      Usuń
    3. Akurat potter'a jest poprawnie potter nie jest polskim nazwiskiem więc nie można dodać tak poprostu polskiej końcówki i tu pojawia się apostrof po którym można wstawić polską końcówkę.

      Usuń
    4. Najpierw się doucz gdzie się stawia apostrof a dopiero później się odzywaj.

      Usuń
    5. Hm... żeczywiście poczytałem se o tym apostrofie i chyba wiem skąd miałem to mylne przekonanie o tym kiedy się go stawia.
      Wybacz...
      Ale przy okazji warto abyś przeczytała sobie ten mały text u dołu strony bo chyba trochę się zapominasz w pisaniu swoich komentarzy (tekścik pod opcją dodaj komentarz)
      Takie odniosłem wrażenie.

      Usuń
    6. "rzeczywiście" i "tekst". Ludzie, wy się sami prosicie. ;___;

      Usuń
    7. Kilkadziesiąt linijek tekstu i ból dupy przez jeden błąd stylistyczny. Widać nie tylko ja mam tutaj nasrane w głowie z tą przesadną krytyką.

      Usuń
    8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    9. Cóż mi z mego wykształcenia,
      Kiedy z ludzkiego niedopatrzenia
      Błąd z apostrofem popełniłam!
      Do typowych ignorantów się zaliczyłam,
      Co nie znają zasad sztuki pisania,
      U których jeden błąd następny pogania...
      O ja biedna! Ze mną na stos!
      Zgadza się blogowiczów zgodny głos;
      "Niech nam się ona do winy poczuje,
      Niech płacze i karę surową odczuje!
      Odtąd każde jej słowo jest unieważnione!
      Jej imię na zawsze wśród nas skazą zbrudzone".
      Choć proszę, choć błagam, wszystko mi zabrali
      I teraz, przed egzekucją, Vitalie się żali;
      Ogień mnie czeka i wieczne potępienie.
      Przez zgubne dla mej duszy zapomnienie.
      Zostawiam więc naukę potomnym;
      Jeśli zrobicie błąd, to człekiem jesteście ułomnym!...

      A tak na serio. Nie obrażam się absolutnie na zwrócenie mi uwagi, choć można było to zrobić bez obrazy mojej inteligencji. Dużo ludzi robi różne błędy, w tym artykule też są. A jakoś nie widzę zawziętego wytykania Assassinowi, że popełnił błąd, bo napisał "interpretację wierszy" zamiast interpretacjE. I, ogólnie, jestem zdziwiona, że odniesiono się tylko do tego błędu, bo mam ich o wiele więcej. Hm... Ktoś tu chyba jest uczulony na Pottera ;)

      Usuń
    10. Wierszy też pisać nie umiesz. :<

      Usuń
    11. Cóż poradzić, takie beztalencia rosną z tych, co czytają Pottera :<

      Usuń
    12. @Vitalie, jako czciciel apostrofa też uważam, że ludziom, którzy używają go nieprawidłowo, należy się wieczne potępienie i stos, ale akurat Ty nie popełniłaś błędu.

      Ave '

      Usuń
    13. W końcu już nie wiem. Chyba oślica z gramatyki poczyta coś o apostrofach. Ave' ~

      Usuń
  11. Niestety nie wystarczyło by zmienić lektór w szkole potrzebna byłaby zmiana całego systemu nauczania, naorzykład: w szkole podstawowej jako że dzieci często nie umieją jeszcze dobrze czytać to powinny być jakieś zajęcia, na których dzieciom czytane by były ciekawe książki, oczywiście większość dzieci szybko zaczęła by się nudzić więc można to połączyć z czymś pożytecznym, ja naorzykład miałem tak zwane "prace ręczne" (szycie, robienie na drutach itp.)(moja szkoła w ogóle się trochę rużnica od innych szkół). Mogły by to być naprzykładę lekcje plastyki. Nie dość że dzieci rozwijały by swoją kreatywność to prawdopodobnie podobnie zaciekawiły by je te książki/opowiadania. Takie zajęcia przydatne by były przez co najmniej I i II rok w trzecim roku nauczyciel (który powinien już dobrze poznać swoich podopiecznych) powinien sam z osobna każdemu dziecku zaproponować odpowiednie dla niego książki a naprzykład pi pół roku poprosić o opowiedzenie czegoś o którejś książce. Tak powinno się dziać przez kolejne 2-3 latta a w 5-6 klasie powinny się pojawić pierwsze obowiązkowe lektóry (ponadto powinno się dzieciom pokazywać pewne alternatywy do czytania może ktoś woli słuchać książek? Audiobooki czekają). Gimnazjum powinno utrzymywać taki tok nauczania (wiem że teraz gimnazja są w extermimacji ale na takim systemie się wychowałem) powinny być jednocześnie książki obowiązkowe jak i własne (opowiadanie o nich na lekcji). Ale w liceum już powinny być tylko książki obowiązkowe (ale jakie to już inna sprawa) jest to potrzebne aby młodzież była świadoma realiów pewnych epok.

    (Tak jakby co dopiero co skończyłem szkołę i bardzo fajnie jest mówić/pisać młodzież o ludziach zaledwie o rok młodszych :p)

    A do kanonu mogły by wejść takie książki jak limes in ferior czy solaris. Takie książki bywają i ciekawe i niosą ze sobą pewną treść, sprawiają że człowiek myśli, rozwijają...
    Uważam że warto też by było przedstawić na lekcjach kilka cytatów z książek Terrego Pratchett'a, nietylko ze świata dysku.
    Generalnie o tym jak można by wszystko zorganizować mógłbym gadać godzinami bo poprostu jestem takim typem człowieka ale na moje teorie nie starczyło by miejsca :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "lektury", nie "lektóry".

      I co ty sobie w ogóle myślisz, nauczyciele mają taki a taki program i zwyczajnie nie mają czasu na jakieś dodatkowe czytanie książek, a gdyby były to zajęcia dodatkowe to kto by tym nauczycielom za nie płacił, co? Zresztą czy rzeczywiście byłoby lepiej gdyby dzieciaki rozmawiały na lekcji o "Niezgodnej" czy "Gildii Magów"?

      Usuń
    2. I naprawdę nie masz się czym chwalić, serio. Piszesz jakbyś był jeszcze w podstawówce, więc albo kłamiesz i szkoły tak naprawdę nie skończyłeś albo zwyczajnie jesteś niedouczony. I ty masz jeszcze czelność pisać złe rzeczy o systemie nauczania.

      Usuń
    3. Bo ci co mieli z poprawnym pisaniem problemy to w ogóle powinni do piekła pujść...
      Weź się uspokuj pisze to na komóce która ma jakąś powaloną Autokorekte
      Wiesz jak trudno się na czymś takim pisze?
      I mam dysleksje, wiem że to nie zwalnia mnie z pracy na demną ale uwierz mi kiedyś z moją pisownią było gorzej.

      Usuń
    4. Jeśli jestem niedouczony to sama widzisz że ten system nauczania jest zły skoro takie potwory jak ja z niego wychodzą.

      Usuń
    5. 1."Pójść", "uspokój"

      2.Najpierw piszesz o autokorekcie, a chwilę później o dysleksji. Trzymaj się jednej wymówki.

      3.Dysleksja to tylko głupia wymówka. Jesteś po prostu leniwy i nie chce ci się uczyć.

      4.Szkoła ma za zadanie przekazać wiedzę i jakoś większość uczniów amebami intelektualnymi nie jest. Jeśli ktoś się do szkoły nie nadaje to nie powinien do niej chodzić tylko od razu zatrudnić się przy kopaniu rowów. I ty jesteś tego przykładem.

      Usuń
  12. Wydaje mi się, że Ja Ty to inne konto Domyślsiękto .-.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak podajesz nazwę czegoś w tym przypadku konta to pisz to w cudzysłowie :D



      Spoko wiem ale fajnie się dyskutuje

      Usuń
  13. Jedyną lekturą, którą próbowałam czytać, ale przegrałam, byli "Krzyżacy".

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzięki za wyróżnienie mojego komentarza i za miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty