Redakcja ocenia: Odcinki 122/123 - Gauntlet of Fire / No Second Prances

Źródło


Gauntlet of Fire

Dobra… Kto tutaj robi odcinki ze Spikem? Dajcie mi tego scenarzystę, własnoręcznie go wyściskam. Ktoś w końcu zmienił oblicze odcinków z naszym purpurowym smokiem na lepsze!
Bo serio, gdy teraz nam się sezon toczy, coraz bardziej widzimy w nim Spike’a nie jako comic-relief, a jako małego smoka, który w końcu korzysta z życiowych lekcji jakich w poprzednich sezonach zaczerpnął!
Również poza postacią Spike’a to bardzo ciekawy odcinek. Mamy tutaj fajne spojrzenie na smoki, ich politykę i kulturę… Oraz zagrożenia jakie mogą z niej płynąć. Co najmniej połowa, chciała tam podboju Equestrii! Na szczęście wszystko zakończyło się szczęśliwie.
Ogólnie odcinek oceniam na duży plus. Ktoś tu odwalił kawał dobrej roboty!
~ Iwan Vain Flame





Odcinek mi się podobał. Do tej pory Spike nie miał jakiejś większej roli w serialu, od kiedy zrobiono z niego przysłowiową ciamajdę, chłoptasia na posyłki, przynieś, pozamiataj i przy okazji wdepnij w wiadro. Spike przez długi czas zamiast śmieszyć po prostu irytował swoją obecnością. Każdy odcinek z tą małą, fioletową poczwarą był skazany na porażkę, to się robiło powoli męczliwe, ponieważ nic nie wnosił do serialu.
Teraz, o dziwo, Spike zmężniał, w końcu przestał pajacować, a zaczął działać! Perypetie małego smoka stały się bardziej dynamiczne, zaczęło się coś ciekawego dziać. Odcinek stał się dużo ciekawszy, jest więcej akcji, więcej przygód. Nie mogłem się na nim nudzić. To jest naprawdę duża i zauważalna zmiana. Poznaliśmy kraj smoków, ich zwyczaje, tradycje, politykę, rozśmieszyło mnie parę scenek. Tylko trochę się zawiodłem na końcówce, liczyłem na to, że Spike wyprowadzi się od kucyków i założy własne gniazdo…

Wasz kucykowy brat
~Assassin Deyras



Wbrew wszystkim ciężko mi ten odcinek aż tak ciepło przyjąć, gdyż fabuła trochę mi się nie podobała. Brakowało w niej intrygi, była nawet jak na MLP bardzo przewidywalna, a także po prostu mnie nie porywała. Równocześnie bardzo doceniam moc nowych informacji, ogarniętego Spike’a, postawę kucyków oraz design postaci.
SPIDIvonMARDER





Jest pewna rzecz, za którą kocham My Little Pony. Jest to świat przedstawiony, dzięki któremu historie kucyków nie są zaszufladkowane do herbatkowych przyjęć-niespodzianek. Equestria to świat, w którym żyją gryfy, smoki, konie arabskie, zebry i inne zaczerpnięte z mitów i legend fantastyczne stworzenia jak feniksy, minotaury, centaury, syreny czy mantykory. Kiedy w piątym sezonie zobaczyłem wielką mapę w sali tronowej nowego zamku Twilight byłem wniebowzięty i myślałem, że dowiemy się więcej na temat tych stworzeń, dzięki czemu młodzież zainteresuje się historią starożytną. Equestria ma swoje “Stare Czasy” gdzie ma miejsce historia pierwszych plemion, Kryształowego imperium, Alikorów, gryfow i smoków. Twórcy postanowili podzielić się trochę historią tych ostatnich. Jak wiemy z odcinka “Spike do usług” smoki mają swój własny kodeks moralny, lecz nad nim widnieją uniwersalne smocze prawa, które każdy smok musi przestrzegać. Według tego prawa, smoczy lord musi ustąpić władzy i oddać swój tytuł temu smokowi, który przyniesie mu heliotropowe berło. To lepsze nawiązanie fabularne niż tylko wciskanie postaci z poprzednich odcinków. Wiedza na temat poprzednich odcinków serialu pozwala w ten sposób trochę lepiej bawić się osobom, które je dobrze znają.

Co rzuca się w oczy to naprawdę udana animacja smoków szczególnie widać to w przypadku Torch’a, linie graniczne postaci nie są tak grube, jak u kucyków czy Spike’a, rogi smoczego lorda mają fantastyczny kolor, a patrząc na inne smoki, miałem takie wrażenie, jakbym oglądał tańszą wersje Jeźdźców Smoków. Trochę świeżości zawsze się przyda. W tym odcinku występowało też znacznie więcej rodzajów smoków niż w odcinku “Poszukiwacze smoków”. Ten odcinek pokazał mi, jak bardzo tęsknię za rozmachem pierwszych sezonów, gdzie wszystkiego było dużo, teraz chcę jeszcze więcej a piąty sezon, pozostawił mi spory niedosyt. Muzycznie odcinek mnie nie zachwycił a miał potencjał co było nawet słuchać w dynamiczniejszych scenach gdzie Spike i Ember pokonywali kolejne próby. Słychać nawet gdzieś tam tamburyny, ale są one bardzo ciche, faktycznie było można usłyszeć ciężkie instrumenty dęte, ale nic poza tym. Fabularnie też widziałem parę niedociągnięć, jedną z nich nawet zauważyła Ember np. jak kucyki przeszły przez wszystkie próby zachowując przy tym przebrania i dlaczego nikt nie rozpoznał Twilight jako alicorna czy księżniczki. Może tytuł kucyka nic nie znaczy w świecie smoków? No dyplomacja jakaś chyba mimo wszystko zachowana być musi chyba, nie?

Sam Spike nareszcie dostał jakąś fajną rolę, naprawdę przeszedł przez wszystkie wyzwania bez pomocy kucyków, ale swojej przyjaciółki Ember. Mały smok pokazał jej, że przyjaźń to magia, widz dostaje wiadomość, że nawet za słuszne postępowanie nie zawsze przyznawana jest nagroda a pod koniec, dzięki niemu, Equestria zyskała potężnego sojusznika a to nawet lepsze, niż bycie bohaterem Kryształowego Imperium wydaje mi się. To chyba jedyne co podobało mi się w samej historii odcinka poza otoczką. By ten odcinek był naprawdę udany, taki 10/10, potrzeba by było więcej ognia, dynamizmu, ognia, determinacji, ognia, intrygi i ognia. Widzieliście kiedyś dobrą walkę smoków, które nie zieją na siebie ogniem? Ktoś musi w końcu podnieść poprzeczkę wiekową, bo ten serial będzie stał dalej w miejscu. MLP od dawna nie wykorzystuje drzemiącego w nim potencjału. Walka Garble’a i Ember to po prostu zapasy, ten pojedynek zasługuje na rozmach.

Chwila, chwila czy Rarity specjalnie nie wpakowała się w tarapaty tylko po to by Spike ją uratował? Twilight stała nieruchomo podczas trzęsienia ziemi. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
+ Smoki
+ Próby Ognia wcale nie były takie łatwe
+ Przekaz
+ Animacja
+ Spike nareszcie dostał odcinek w którym nie uchodzi za ofermę
+ Zobaczyliśmy nowe miejsce...

- … zaraz, smocze pustkowie? Na miłość Celestii!
- Niewykorzystany potencjał odcinka.
- Odcinek był zdecydowanie za krótki.

8/10 jestem świadom tego, że największa kasa idzie na premiery i finały sezonów, to tłumaczy brak rozmachu.





No Second Prances

Okie, dokie lokie! Odcinek z Trixie! W końcu ta postać znów wraca na karty scenariusza naszej kucykowej telenoweli, a Starlight Glimmer postanowiła się z nią zaprzyjaźnić.
Szczerze zaimponował mi temat odcinka oraz podjęty konflikt, w którym antagonistą jest… Twilight Sparkle! To dość niecodzienna zagrywka fabularna. Podoba mi się, że mimo tego, że wiele wody upłynęło i ze ciemnej na jasną stronę mocy się przeszło to Trixie nadal pozostaje tą samą Trixie jaką poznaliśmy w 1szym sezonie. Nie wiem czy też zauważyliście, ale Starlight nabiera więcej charakteru. Poprzednio była generycznym złoczyńcą, dość i to stereotypowym. Teraz jednak można stwierdzić, że jest kucykiem z krwi i kości.
Natomiast Twilight Sparkle ładnie nam grzeszy w tym odcinku: brak zaufania do Starlight, uprzedzenie wobec Trixie, kłamanie w żywe oczy, próba kontrolowania związków Starlight… Twilight, panno protagonistko! Ja nie wiedziałem, że ty tak potrafisz!
Ogólnie odcinek na plus. Choć gag z podirytowaną Ceśką średnio mnie ubawił.
~ Iwan Vain Flame



No to był naprawdę dobry odcinek, już po obejrzeniu zwiastuna, ba podczas jego oglądania wiedziałem, że przy tym odcinku będę się dobrze bawił. Trixie, Wielka i Potężna Trixie, przepraszam, obejrzała piąty sezon który po prostu był naprawdę słaby i postanowiła powrócić w szóstym. Szczerze to sądziłem, że Wielka i Potężna Trixie pojawi się już na początku odcinka, gdzieś zaraz po intrze a nie aż w połowie. Twórcy idealnie zbalansowali czas trwania epizodu i wykorzystali potencjał mane 6, biorąc pod uwagę postacie poboczne, dzięki czemu odcinek nie zawieszał się na paru postaciach a powoli sobie płynął. Początek zawierał dosyć dużą paletę kucyków, oklepane ale i tak śmieszne żarty oraz wykorzystywał niewiedzę Starlight w iście zabawny sposób. No i wypadało by w tym miejscu wspomnieć o naddźwiękowym pegazie a.k.a Rainbow Dash, mimo, że nie oglądam serialu od wczoraj to i tak było to dość imponujące. Pierwsza połowa odcinka była naprawdę zacna. No i przechodzimy do drugiej połowy ehh.

Nie wiem w sumie czego się spodziewałem, ale chyba czegoś brakowało mi w tej drugiej połowie. Wielka i Potężna Trixie była oczywiście na swoim miejscu, robiła to co umiała najlepiej, czyli oszukiwała, ponadto wciągnęła Starlight w swoją grę o przyjaciela(heh gra o przyjaciela… czy to dobry tytuł na fanfik?). No właśnie, chyba była zbyt przewidywalna, w odcinku “Chwalipięta” była dosyć oryginalną jak na kucyki postacią, dając do zrozumienia widzom, że nie każdy kucyk jest święty a “Pojedynek na czary” dodawał jej pikanterii dzięki amuletowi. W tym odcinku jednak miała małe pole do popisu, szczerze to myślałem, że podczas występu użyje ponownie amuletu alicorna, że coś się znacznie dziać a tutaj: Wykorzystała Starlight i w iście beznadziejny sposób przyznała się do winy, przekreślając swoje szanse na występ nie nic nie osiągając. Serio, nie wierze, że życie to “Trudne sprawy” i wszystko wychodzi tak płynnie na jaw. No i jeszcze jedno: Wielka i Potężna Trixie, bez szans na powodzenie, wlatuje prosto w przełyku Mantykory. Może niektórzy powiedzą, że to samozaparcie i nie było by w tym nic złego gdyby czarodziejka sama nie wierzyła w powodzenie swojego występu. To czysty nonsens i głupota. Ok, niech się nawróci, niech wygra przyjaźń ale nic ta postać sobą nie wnosi. Naprawdę lubię Wielką i Potężną Trixie, chciałem temu odcinkowi dać 10/10 ale nie da rady.

+ Odcinek był całkowicie nieprzewidywalny
+ Niewiedza Starlight to widać całkiem niezły temat to żartów
+ Miny Celestii
+ Umiejętności Starlight robią spore wrażenie.
+ Humor, za to należy się spory plus
+ Srogi dubstep w słuchawkach Dj Pon3 i outro w formie ragtimu.
+ Ten odcinek, jak i intryga Trixie miała ogromny potencjał


- ...szkoda, że zmarnowany.
- występ Wielkiej i Potężnej Trixie
- No tylko mi nie mówcie, że Fluttershy boi się Mantykory.

7/10 Pokazując Trixie zbyt wcześnie, odcinek stracił element zaskoczenia, już wtedy chciałem wymaksować ocenę, szkoda.

Łaał! Może i ktoś powie, że robione pod fandom, ale za to bardzo smakowicie. Zgodzę się, że to być może najlepszy dotychczasowy odcinek sezonu, który łączył w sobie duże dawki śmiechu, kilka ukochanych przez nas motywów, a także bardzo dużo zwykłej radochy z kucyków. Motyw z Trixie moim zdaniem był jednak wprowadzany powoli i choć każdy domyślił się, że to ona jest w spa, to jednak twórcy nie strzelili nią tak bezrefleksyjnie.
Choć odcinek mi się podobał, to chciałbym jednak poddać pod wątpliwość fabułę. Po pierwsze, nie zgadzam się, że Twilight powinna kogoś przepraszać. Owszem, nie do końca zgodnie z prawdą powiedziała, że ufa Trixie, ale to wciąż iluzjonistka prowadziła swoje głupie intrygi i nic nie tłumaczy, że najpierw postawiła za cel utarcia nosa Twilight, a dopiero potem zwróciła uwagę na szczere emocje Starlight. Ta z kolei faktycznie do wszystkiego podchodziła jak mała dziewczynka, co można nieco wytłumaczyć faktem, że żyła za żelazną kurtyną… ale też bez przesady. Równocześnie moim zdaniem jedyne, co tak naprawdę zepsuła Twily, to nie ufała samej Starlight, ale to wciąż wytłumaczalne. Szczególnie, że jak pokazała historia, całkiem słusznie uważała Trixie za niebezpieczny obiekt szukania przyjaźni. Oczywiście tego wszystkiego można by uniknąć, jakby wszystkie trzy poszły na piwo i sobie wszystko, wszystko wyjaśniły, ale kucyki mają swoje fochy :P
Aha! Zaczynam akceptować fakt, że Starlight Glimmer jest OP. Choć na początku walczyłem z ta koncepcją, to zaczyna mi się nawet podobać. A zrobienie ciasta ze składników za pomocą magii można wytłumaczyć tym, że pewnie w miasteczku równości musiała sobie sama gotować… a nie wcinać ten szajs, co reszta kucyków :)
SPIDIvonMARDER


Odcinek mnie zaskoczył, jeszcze nie widziałem Twilight w takiej roli. Wszystko, czego się nauczyła przez cały serial, musiało zostać zweryfikowane przez życie i niestety nasza kochana Twilight Sparkle znowu pokazała, że nie potrafi wyciągać wniosków z lekcji przyjaźni. Innymi słowy, nie zachowywała się jak przyjaciółka, a jak psiasióła. Kłamała w żywe oczy, próbowała kontrolować Starlight, miała uprzedzenia do Trixie, to nie są zachowania, które bym pochwalał, ani powielał, zwłaszcza u księżniczki “Przyjaźni”. Chociaż w tej kreskówce połowa postaci zaczyna powoli zapominać, co sobą reprezentuje, jak nie elementy “lojalności” sprzedające przyjaciół za książkę, to Wielkie Lawendowe Damy dzielące kucyki na swoich i te, dla których “przyjaźń” nie jest przeznaczona. To jak potraktowała Trixie było mocno nie w porządku.
Nie wiem, czy nasza Twilight zbyt szybko dorasta i myśli, że to, czego się nauczyła w szkole, nie sprawdza się w dorosłym życiu, czy zbyt szybko się starzeje emocjonalnie i przestają ją bawić pewne rzeczy, stając się powoli starą damą, dobrze ustawioną, przesiadującą przy herbatce z samą księżniczką obgadując inne kucyki. Myślałem, że pogodziła się z Trixie, ale najwidoczniej się myliłem i nawet w świecie kucyków dobre postacie nie są do końca idealne.
Podobała mi się scena herbatki z Celestią, była naprawdę komiczna, księżniczka zaczęła w końcu wykazywać ludzkie odruchy, widać było po niej to znużenie długowiecznym życiem, natomiast Twilight swoje neurotyczne odruchy i skłonności do paniki.
Poza komicznymi scenkami i irytującymi kucykowymi minkami, historia przedstawiona w tym odcinku była naprawdę ciekawa i bardziej życiowa. Mniej potworów, mniej magii, czy jak to woli sztuczek magicznych, a więcej motywów obyczajowych, postacie stały się żywsze, bardziej ludzkie, a mniej wyidealizowane, co mnie mocno irytowało, chociażby u Celestii w pierwszych sezonach. Nick Confalone napisał świetny scenariusz i nie miałbym nic przeciwko, aby fabuła serialu poszła w kierunku motywów “Slice of Life”, a kiedy ostatnio patrzyłem na opis kolejnych odcinków, nabrałem ochoty na kolejne seanse.

Wasz kucykowy brat
~Assassin Deyras

Komentarze

  1. Trixie to moim zdaniem jedna z największych porażek oryginalnej wersji językowej MLP.
    Już w piosence „Tricks Up My Sleeve” z Rainbow Rocks zauważyłem, że brzmi ona jak stara baba, ale pomyślałem, że może to jakaś źle dobrana dublerka do śpiewu. Wcześniej jej oryginalny głos słyszałem tylko w odcinku „Magic Duel”, którego już dawno nie pamiętałem.
    Teraz, po obejrzeniu ostatniego odcinka, zdałem sobie sprawę, że Trixie rzeczywiście ma taki obrzydliwy głos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem jej głos jest świetny, specyficzny, wyjątkowy i bardzo pasujący do postaci.Kwestia gustu. :)

      Usuń
    2. Moim zdaniem jej głos jest świetny, specyficzny, wyjątkowy i bardzo pasujący do postaci.Kwestia gustu. :)

      Usuń
    3. Miałam podobne odczucie, tyle, że to był chyba pierwszy raz usłyszenia głosu Trixie w oryginale. Może nie, że jest okropny, ale spodziewałabym się innego.

      Usuń
  2. Co do "Gauntlet of Fire" to Spike nabiera trochę "smokowatości". Odcinek już bardziej rozkręcony, daję 7.25/10. "No Second Prances" jako, że oglądałem niedawno to wypowiem się bardziej. Podobał mi się powrót Trixie, tym razem już jako "dobra". Dobrze został oddany charakter Starlight Fabuła niczego sobie, ładnie poprowadzona. Widać spore postępy animacji, szczególnie w mimice (już czuję te memy z twarzą RD :3). Czuć, że sezon się rozkręcił. 9/10 PS. Wyczuwam Angel-Glimmer :v PPS. Twi powiedziała "DJ Pon-3". Nie pamiętam, czy wymieniano tą ksywkę wcześniej w serialu :v PPPS. Zastanawia mnie czy ten plakat promujący Trixie był narysowany przez twórców, czy może cicho podiwaniony z DeviantArta :v

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty