Trzeci Mój Mały Fanfik III - nadesłane prace




Witam w trzeciej edycji Mojego Małego Fanfika. Wracam do zwyczajowych tematów - żadnych piosenek, komiksów itp:) Wydłużeniu ulega też termin nadsyłania prac - do jednego miesiąca.  Zapraszam serdecznie każdego do udziału w Moim (Waszym) Małym Fanfiku.

A tematem aktualnego Mojego Małego Fanfika jest...
Herbatnik

Nadesłane Prace:


1. Madeleine - LINK - Nie mam pojęcia, kiedy zdążyłem to przeczytać. Serio.:) A już pominę, że niemal spóźniłem się do pracy. Powód? Wystarczy zacząć czytać. Madeleine udowodniła iż zasługuje na miano Mistrzyni Plasterków Życia:) A sam fanfik to wręcz genialny materiał na odcinek. Trzydzieści stron... normalności? I to jak napisanej! Fanfk wciąga i nie puści do samego końca. Począwszy od świetnej fabuły po postacie. Państwo Cake zostali przedstawieni w świetny sposób. A tytułowy herbatnik? Mimo iż jest go w tym fanfiku niewiele (szczególnie w porównaniu do pozostałych nadesłanych prac), jednak to tylko pozory -  spełnia swą rolę.
2. Pinkamena Cupcake - LINK - Fanik skupia sięna Rarity. I przyznam że tutaj biała jednorożec została ciekawie "napisana". Pozornie błaha sprawa okazuje się zwyczajowym: Worst Possible Thing! I zaczęły się hulanki i swawole:) Pewnym minusem jest strona techniczna fanfika.
3. Malvagio - LINK - Poszukiwania herbatnika w wielkim mieście. Manehattan (i nie tylko!) stanie się terenem epickiej wyprawy po herbatniki. Bardzo dobry fanfik. Nasz bohater nawet nie wie w co się wplątał przyjmując pozornie proste zadanie. A sam Manehattan skrywa mnóstwo tajemnic. Fanfik pełen świetnego humoru. Lekki i przyjemny (niczym herbatnik?) styl sprawie iż całość czyta się z przyjemnością. I wreszcie coś nieco dłuższego od tego autora:)/
4. Kołpan - LINK - I ostatni fanfik. Plus? Za świetny pomysł. Sekta Herbatników? Genialne:) Minus? Fanfik zdaje się niedokończoną częścią czegoś większego. I przyznam, że chętnie bym coś takiego przeczytał.

Dziękuję za udział w tej edycji MMF. I zwyczajowo zapraszam do udziału w kolejnej.


Komentarze

  1. Pinkamena Cupcake
    Pomysł i przebieg fabuły są tu do cna serialowe... co można uznać zarówno za zaletą, jak i za wadę. Niewiele tu jest, poza szeregiem scenek dialogowych z Rarity i jedną z pozostałych klaczy, co trochę rozczarowuje. Choć to raczej wina małej liczby stron, niż błędu w zamyśle.

    Styl jest... średnio-początkujący, nazwijmy to. Brakuje opisów, a szczególnie czegoś do urozmaicenia dialogów, opisującego reakcje i zachowania rozmówczyń. Z tego też powodu miałem wrażenie, że fabuła galopuje strasznie do przodu.

    No i o ile mogę wybaczyć używanie minusów zamiast pauz, bo te drugie wprowadzają do dokumentów jedynie typograficzne nerdy, to przydałoby się żeby między myślnikiem a pierwszą literą była spacja.

    I, za przeproszeniem, gdzie są wcięcia? Nowa kwestia dialogowa to też nowy akapit.

    Mimo wszystko, pomysł się broni, moim zdaniem. Szczególnie końcowa scena mocno mnie rozbawiła (Bo to miała być komediowa scenka, prawda? Nie drwię właśnie z Rarity na progu śmierci głodowej? D: ), i szkoda, że urywa się tak... nijako. Choć krótkie, sceny były sensowne, a zachowanie bohaterek serialowe.

    Mocny średniak z dużym plusem za końcówkę. ;)

    Kołpan
    Ok, co to ma być?

    Bardzo dobrze napisane! A potem się kończy totalnym non sequiturem.
    Jak dla mnie wygląda to tak, jakby autor napisał scenę, zorientował się że nie zdąży skończyć fika w terminie, po czym zakończył... czymś.
    Buu. Dyskwalifikacja.
    Czuję się sfrustrowany, bo opowiadanie autentycznie mnie wciągnęło i chętnie przeczytałbym więcej. Więc czekam na następne dzieła autora.

    Jeśli miałbym się czegoś czepić, to odzywki narratora, że teraz oto wtrąci coś do "swojej" historii. Po co to? O ile narrator nie jest tu postacią, to ta wypowiedź nie ma żadnego sensu. A narrator nie wypowiada się w podobnym stylu w żadnym innym miejscu opowiadania.

    * * *

    I to tyle mojego. Dwójka pozostałych autorów jest na tyle znana, że i tak wszyscy ich przeczytają, niezależnie od czyichkolwiek komentarzy. :P

    No dobrze, żartuję. Przeczytam i skomentuję, ale w przyszłym tygodniu. Nie mam obecnie czasu na czytanie... tak z 50 stron A4, w sumie? Zwięzłość to cnota!

    Czy ktoś zwróci uwagę na komentarze po tak długim czasie? Nie mam pojęcia, ale skoro nikt inny się nie pali do komentowania w tym MMF...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malvagio
      Opowiadanie szalone, tak samo jak jego bohater.

      Właściwie, to chyba nawet preferowałbym, żeby było nieco powolniejsze. Żartów, gagów, i scenek obliczonych na rozbawienie czytelnika jest tutaj zatrzęsienie, co drugi akapit, nieprzerwanie...
      Nie jest to wada sama w sobie, problem był raczej taki, że część dowcipów wydawała mi się wymuszona i zupełnie nieśmieszna. Oczywiście, humor to kwestia osobista i nigdy się wszystkich nie rozśmieszy, ale mam wrażenie, że przy takiej częstotliwości, z jaką to opowiadanie serwuje gagi, niemal nieuniknionym jest, że część z nich dla danego czytelnika okaże się niewypałami. A kilka takich pod rząd potrafi wybić na dobre z rytmu czytania.
      Oczywiście, rozwiązaniem jest ograniczenie dowcipów, tylko do takich, które mi się podobają! :D
      Żartuję, ale naprawdę sądzę, że opowiadaniu wyszłoby na dobre spowolnienie tempa i nie szarżowanie bez przerwy z humorem.

      Poza tym, opowiadanie naprawdę świetne. Szczególnie od sceny w herbaciarni, gdzie zaczynają się te lepsze (moim zdaniem) gagi i pojawiają się też naprawdę niezłe pomysły fabularne, nie tylko pod względem komediowym. Naprawdę część z nich mógłbym widzieć w poważnym opowiadaniu.
      Sceny do herbaciarni dłużyły mi się nieco, przyznam.

      Poza tym, zastanawiam się, czy główny bohater został dość dobrze przedstawiony w ramach samego opowiadania. Na to pytanie nie potrafię obiektywnie odpowiedzieć, ponieważ jestem jedną z tych osób, które brały udział w sesji wspomnianej w dedykacji.
      No ale śmieszy mnie, to na pewno. :)

      * * *

      Komentarz do opowiadania Madeleine popełnię co najmniej za tydzień, i być może na mlppolska, jeśli to opowiadanie tam wrzuci (już wrzuciła?), bo obawiam się że po tak długim czasie nikt tu już nie zajrzy (cudem będzie, jeśli zajrzy teraz). Co mogę poradzić, sesja na studiach...

      Swoją drogą, mam nadzieję że to właśnie okołosesyjny termin spowodował taką posuchę w komentarzach. Bo inaczej nie wróży to za dobrze...

      Usuń
    2. Cóż mogę powiedzieć, przy takim bohaterze ciężko było o spowolnienie tempa, heh. No i zasadniczo to właśnie herbaciarnia stanowiła jeden z pierwotnych rdzeni pomysłu (drugim było zakończenie), więc mógł tu zaistnieć problem "muszę do tej sceny jakoś dojść".

      Dzięki za opinię i cieszę się, że opowiadanie Ci się podobało. Millenium nie zginie.

      Usuń
    3. I tak nikt tego nie przeczyta...

      Niestety, poległem przy czytaniu fika Madeleine. Niewielka strata dla autorki, bo styl wciąż jest najwyższej klasy i wątpię, bym mógł czegoś się konstruktywnie czepić. ;)

      Ale zabrakło dla mnie tej iskry, obecnej w poprzednich MMF Madeleine, która by skłoniła mnie do czytania mimo znielubianego przeze mnie gatunku slice of life. Tym razem za dużo było na mój gust tej prozaicznej, niczym nie urozmaiconej zwyczajności.

      2 slice of life 4 me

      Usuń
  2. Żeby nie było tutaj tak pusto to też napiszę kilka zdań. No dobra, kilkanaście.

    Podobnie, jak osoba wyżej, przeczytałem na razie tylko fanfic Kołpana i Pinkamena Cupcake'a, gdyż na razie nie mam ochoty, ani skupienia, by przeczytać 31 stron Madeleine, czy 20 Malvagio. Eh... Moje lenistwo.

    Zacznę od dzieła Kołpana.
    Opowiadanie bardzo krótkie. Szkoda, bo mogłoby być dłuższe, przez co ciekawsze.
    Tekst jest bardzo ładnie sformatowany. Za to jest plusik.
    Jest trochę błędów: językowych i logicznych, które należy poprawić.

    Fanfic, według mnie, zasługuje na naciąganą ocenę: +3. Zbyt krótki, więc i nie wykorzystany w pełni temat oraz błędy, błędy, błędy. No, ale przynajmniej ładnie tekst wygląda. :)

    ------------------------------------------------------------

    Następny do odstrza... znaczy się skomentowania jest Pinkamena Cupcake.

    Pierwsze, co się rzuca w oczy, to strona techniczna, która... no... "leży i kwiczy, jak Rarity, gdy przytyła". Akapity niby są oddzielone wcięciami, ale w śladowych ilościach, dialogi nie mają przed sobą wcięcia oraz myślniki (choć powinny tam być półpauzy, ale to nie jest aż tak ważne), które nie są oddzielone spacjami (przepraszam za powtórzenie, ale nie mam teraz głowy do szukania innego sformułowania), co daje nieprzejrzystą i ciężko czytającą się ścianę tekstu.
    Pomysł na fabułę niezły. Nawet bardzo dobry. Ale od połowy fica ona znacznie przyspiesza, jakby autor nie miał czasu się rozpisać.
    Główna postać opowiadania (jak i pozostałe bohaterki) jest odwzorowane także bardzo dobrze. Rarity – wypisz, wymaluj Rarcia, która robi z igły widły.
    Choć nie do końca rozumiem fakt, że od każdej niemal że przyjaciółki dostała coś o herbatniczkach... Szkoda, że nie zostało to jakoś wytłumaczone. Głównie chodzi mi o książkę od Twilight.
    Jest jeszcze parę mniej znaczących błędów, wynikających z zagapienia się przy pisaniu.

    Podsumowując, opowiadanie ma bardzo dobrą fabułę, postacie zachowują się tak, jak w serialu. Minusem jest strona techniczna, nad którą autor musi popracować i to solidnie. Daje temu ficowi: +4.


    ------------------------------------------------------------

    Okej, czas zdjąć maskę pseudo-nauczyciela języka polskiego, który ocenia wypracowania.

    Zapewne za jakiś czas napiszę jeszcze komentarz do dwóch pozostałych ficów, zaczynają się mi ferie, więc będę miał na to sporo czasu.

    Zdziwił mnie fakt, że moje opowiadanie się tu nie pojawiło... Wysłałem pracę przed końcowym czasem, zgodnie z warunkami... Widocznie musiała jakimś cudem nie dotrzeć... Pewnie Derpy ją miała dostarczyć. :)

    Jeśli można byłoby to jakoś wyjaśnić, to byłbym wdzięczny.



    OdpowiedzUsuń
  3. Nieco dłuższego? Hej, to aż osiem stron więcej od drugiej w kolejności "Księżniczki Twilight Sparkle..."! Większość moich opowiadań jest od tej różnicy krótsza, heh. Jak się tak zastanowić, dziwna to sprawa, że dwa pierwsze miejsca, jeśli idzie o długość, zajmują u mnie komedie, których nie pisuję zbyt często.

    No i chyba osiągnąłem tym opowiadaniem swój limit. Póki co, nie widzę siebie przebijającego Magiczną Barierę Dwudziestu Stron.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Tylko pamiętajcie drogie kuce... Miłość, tolerancja i żadnych wojen!

Popularne posty